sobota, 24 października 2009

W stalowych kutafonach.

Wczoraj będąc w śródmieściu wpadłem przy okazji na chwilę na Plac Artystów żeby rzucić okiem na te przesławne posągi mężczyzn [ posągi podkreślam, a nie członki ] o których fama chodzi na mieście od paru dni jeśli nie tygodni, i naprawdę nie wiem czym się tu ekscytować - przecież to kicz i ohyda ! Nie przypierdzielam się nawet do tych nieszczęsnych żelaznych czy żeliwnych czy z czego one tam są kutafonów [ chociaż to obsceniczne a każdemu kto mi zarzuci pruderię proponuję w takim razie chodzenie publicznie bez spodni i majtek - zwłaszcza przy tej pogodzie ostatnio latanie z gołym tyłkiem po ulicy byłoby objawem skrajnego debilizmu ] bo to chyba jedyny w miarę dobrze wykonany element tego ''czegoś'', natomiast cała reszta to zwykłe g... - szczególnie te pordzewiałe figury przypominają jakąś gigantyczną stalową srakę [ taki mają kolor ]. Dlatego zgadzam się w całej rozciągłości z ''jumi'', który na stronie ''życia Kielc'' wykpił całą sprawę i uważam postawienie tych ''robocopów'' w publicznym miejscu w centrum miasta po prostu za skandal, marnotrawstwo pieniędzy i kolejną fanaberię miejskich urzędników. To zresztą przykład znacznie szerszej patologii : panuje u nas powszechne a bzdurne przekonanie, że w naszym kraju za mało przeznacza się na kulturę, ale gdy widzę takie rzeczy jak powyższe lub prawdziwy popis arogancji i roszczeniowego myślenia, który dali sami artyści i intelektualiści przy okazji ostatniego ''Kongresu Kultury'' [ już sama pompatyczna nazwa, rodem z minionej - ? epoki każe mi tą imprezę traktować z podejrzliwością ] to uważam, że te przytaczane 0,1 % PKB to i tak zdecydowanie za dużo ! Problemem nie jest, i nigdy dość powtarzania tego, brak pieniędzy, ale tak jak w przypadku czy to służby zdrowia, czy ubezpieczeń społecznych lub spółek skarbu państwa, sam chory system wręcz nakłaniający do różnorakich szalbierstw i defraudacji, i dlatego wpompowanie w to nie wiem nawet jak gigantycznych sum niczego nie da a jeszcze powiększy skalę złodziejstwa [ przekonali się o tym, i przekonają jeszcze bardziej, Amerykanie przy okazji ostatniego kryzysu ]. Nie trzeba daleko sięgać : jestem pewien, że gdyby rzetelnie przyjrzeć się działalności różnych kieleckich instytucji kulturalnych i temu na co wydawane są przeznaczone na ten cel pieniądze z kasy miejskiej, można by znaleźć mnóstwo absurdów [ gorszych jeszcze niż ten, który jest przedmiotem tego wpisu ! ] i popełnianych przy tym geszeftów. Sumy te idą np. na finansowanie pisemek literackich w rodzaju ''Ikara'', ''Radostowej'' czy ''Teraz'' - kto to k... czyta ?! - lub tomików jakichś ześwirowanych poetess czy prowincjonalnych ''lyteratów'' [ - od litra wiadomo czego ] albo służą utrzymywaniu podejrzanych działaczy kulturalnych w rodzaju przesławnego Jerzego Daniela, którego ''działalność'' polega głównie na tym, że [ o czym można przekonać się studiując jego życiorys i dorobek ] zawsze doskonale potrafił wyczuć koniunkturę i skąd wiatr wieje, a raczej przylatuje forsa... [ polecam lekturę egzemplarzy ''kultowego'', prowadzonego przezeń miesięcznika ''Przemiany'' dostępnych w czytelni biblioteki wojewódzkiej lub wyimki z co smaczniejszych pochodzących zeń tekstów na stronie ''Życia Kielc''- choćby TEN ]. To zresztą nie dotyczy tylko samorządowych czy państwowych dotacji i tzw. oficjalnego obiegu kulturalnego - czasami mam wrażenie, że gdyby skończyły się subwencje z Unii Europejskiej zamarłaby natychmiast scena alternatywna [ ? ] w Kielcach... Ok, powiecie że jest jeszcze ''Mundo'' czy parę innych miejsc i grupek ludzi w tym mieście dających sobie radę bez zasiłków UE, tylko że np. dowiaduję się, iż w takim Lublinie i okolicach, często prawdziwych dziurach, jest tego znacznie więcej i o wiele lepiej zorganizowane bez żadnego państwowo-unijnego wspomagania - niewiarygodne ! A jednak, jak widać, można... więc dlaczego do k... nędzy u nas nie ?! Jeden z moich znajomych fajnie to określił : będąc tam, mówił, miał wrażenie że to miasto chociaż ''obiektywnie'' mniejsze, jest większe, natomiast żyjąc tutaj ma dokładnie odwrotne poczucie - taa, rzeczywiście Kielce chociaż większe, są mniejsze... Inny znajomy opowiadał kiedyś coś podobnego o Wrocławiu, tyle że Wrocław w porównaniu z nami to jednak taka pół-metropolia, natomiast Lublin bynajmniej - więc ? I proszę mi nie chrzanić o KUL-u, bo to niczego nie wyjaśnia ! Nie wiem, cholera, może to rzeczywiście sprawa mentalności, a nie jakichś ''obiektywnych'', że znowu się posłużę tym pojęciem, czynników [ cokolwiek by to miało znaczyć ], ale jak w takim razie to zmienić ?

...pozostawię to pytanie bez odpowiedzi [ być może zresztą jest bez sensu ], natomiast wracając do nieszczęsnych ''łajno-robotów'' wyjaśnienia przyczyn ich pojawienia się w naszym mieście podane na początku przeze mnie, jak i w tekście ''jumiego'' chociaż brzmią racjonalnie, właśnie dlatego mnie nie satysfakcjonują, bo nie dorównują ich absurdalności, kuriozalności tak ich wyglądu jak i całej sytuacji. O wiele bardziej przypadło mi więc do gustu przypuszczenie, że to chyba jakieś UFO nasrało nam w centrum miasta zostawiając te gwiezdne boby w przelocie między jedną galaktyką a drugą [ może więc to jakiś znak ? ] - no powiedzcie sami, czy te posągi nie wyglądają jak iście kosmiczne gówno ?! A ja tu nikczemnie narzekam, gdy żyję w tak wspaniałym miejscu - mamy już przecież Uniwersytet [ łał ! ], swojego sędziego w Trybunale Konstytucyjnym [ tak się to nazywa ? ], światowej sławy gwiazdę hip-chłopu czyli ''Lyrója'', a teraz jeszcze dzięki kosmitom awansowaliśmy do rangi międzygalaktycznego szaletu... [ proponuję w ramach poprawy finansów miasta zatrudnić odlotową babcię klozetową, mam już nawet parę kandydatek... i zwłaszcza jednego kandydata, który idealnie nadawałby się na to stanowisko - nie bądźmy tacy zacofani, idźmy z postępem, ostatecznie kto powiedział, że kiblo-babcia musi być kobietą ? ] Moja antysemicka karma podszeptuje mi nawet teraz to straszne, ohydne przypuszczenie, że już mamy przecież w naszym mieście pewien, hm - ''obiekt'', który nadawałby się lepiej do tej funkcji niż plac artystów, ale boję się powiedzieć o tym wprost bo pewnie wówczas red. Białek [ ksywa ''Molestator'' ] wytropiłby w mojej krwi maleńkie molekularne swastyczki, zamiast białych i, broń boże, czerwonych krwinek, które wyssałem wiadomo z czym od kogo. Jak to śpiewał Bób Nalej [ nasza, świętokrzyska odmiana rasta, zwana tyż ''rasta-pasta'' - ma specjalne otwory na dredy w zapasce ] : ''Don't give up ! - You are in Kielce !''

Na koniec coś zupełnie z dupy [ znaczy nie na temat jakby ] : obecnie cała Ojczyzna zdaje się przeżywać prawdziwy dramat narodowy jakim jest ostatnia transformacja Agnieszki ''nauczyciele fuck off'' Chylińskiej w gwiazdę dens-popu, więc jako patriota i ja muszę wpierdzielić tradycyjnie tu swoje trzy grosze w tej arcy-ważnej i dramatycznej sprawie. Po pierwsze jak powszechnie wiadomo mam opinię świra słuchającego jakiejś totalnie hermetycznej muzyki - faktem jest istotnie, że pociąga mnie złożona sztuka dźwięku [ ale nie zbyt ! ] i sytuująca się na kompletnych niemal antypodach nie tylko tego, co obecnie tworzy wyżej wspomniana wokalistka, ale również tego, co [współ-]tworzyła w przeszłości ; ale też nie jestem aż na tyle oderwany od otaczającej mnie rzeczywistości, by nie uznać iż ''dens też ma sens'' ! Oczywiście nie wtedy, gdy ktoś nachalnie i po chamsku wpycha mi się z tym gwałcąc moją wrażliwość [ to zwłaszcza uroki życia na blokowisku latem, gdy jest się szczególnie narażonym na niezidentyfikowane obiekty dźwiękowe ], ale w przeznaczonych do tego miejscach, dyskotekach czy na plaży w letnią noc np. takie coś sprawdza się świetnie. Śmieszne jest zarzucanie jej prostactwa, ubogiej melodii czy harmonii, jednym słowem stosowanie wobec niej kryteriów właściwych muzyce artystycznej, bowiem odwołuje się ona do innych pokładów ludzkiej psyche i ciała, czemu innemu służy i nie ma w tym nic złego dopóki zachowuje się tu umiar i nie ogranicza wyłącznie doń. Dlatego, po drugie, tak bawią mnie zarzuty zdradzonych fan-atyków i robienie z tak błahej sprawy iście kosmicznego [ nomen omen ] dramatu, a przede wszystkim wydumane przeciwstawianie niby autentycznego i bardziej wartościowego rocka współczesnej muzyce tanecznej - przecież rock'n'roll to muzyka idioty i na tym właśnie polega jego wartość !!! To wszystko wzięło się z tego sztucznie mu przypisanego w latach 60-ych lewackiego bełkotu o jego rzekomo ''wywrotowym'' potencjale zdolnym obalić zgniły kapitalizm i bulwersować będącego jego ucieleśnieniem znienawidzonego burżuja-hipokrytę [ stąd później konsternacja, że gwiazdy rocka tak gładko wpasowały się w ten system... i oczywiście zarzuty o ''zdradę'' ], w co w końcu uwierzyli też otępiali konserwatyści. Gówno prawda !! - rock'n'roll był autentyczny i dobry właśnie dopóki pozostawał muzyką zidiociałych nastolatków [ a są zresztą inne ? ] będącą dla nich zachętą do kopulacji [ bo takie jest przecież pochodzenie jego nazwy, od ówczesnego slangowego określenia na sex ] i niczym więcej ! To dopiero w jego tzw. złotych latach 60-ych zaczęła się dla tej muzyki równia pochyła [ która, dodajmy, trwa do dziś, więc nic dziwnego, że coraz więcej ludzi ją opuszcza, bo nikt przecież przy zdrowych zmysłach nie zamierza tworzyć dźwięków dla looserów...], rock zaczął parszywieć i łajdaczyć się z czym popadnie tworząc często jakieś monstrualne, quasi- [ ale bardzo quasi ! ] - symfoniczne hybrydy, nafaszerowane w dodatku jakimś ohydnym ideologicznym czy kosmicznym, a w każdym wypadku narkotycznym bełkotem ! No dobra, ktoś powie, ale Zappa, Fred Frith, Elliott Sharp ? Tak, ale ci goście to inna bajka - ja zdecydowanie odróżniam reprezentowanego przez nich avant-rocka od art-rocka, i nie jest to tylko jakaś semantyczna sztuczka : ci drudzy, napędzani chyba jakimiś idiotycznymi kompleksami próbowali przeszczepić na grunt muzyki popularnej formy i rozwiązania właściwe muzyce klasycznej i romantycznej co miało się zazwyczaj jak pięść do nosa, natomiast pierwsi byli świadomi dokonań muzyki nowszej, współczesnej [ Zappa odkrywał Varese'a i Strawińskiego na równi z pierwszymi rock'n'rollami, Frith poza wymienionymi inspirował się także mniej znanym amerykańskim awangardzistą Henrym Cowellem na którego przecież cześć nosił nazwę jego słynny zespół ''Henry Cow'', a Sharp był po prostu uczniem samego Mortona Feldmana ! ] a tutaj można już znaleźć jakieś punkty wspólne - przecież dokonania Strawińskiego czy Varese'a polegały na odkryciu dla muzyki artystycznej rytmu i siły dźwięku, natomiast Schonberga, a szczególnie Weberna brzmienia z kolei. Poza tym taki Sharp na przykład nigdy nie zapomina o korzeniach muzyki, którą gra, co mogłem choćby zaobserwować zaledwie parę dni temu podczas wyemitowanego w TVP Kultura świetnego koncertu z zacnego bydgoskiego klubu ''Mózg'' [ Bydgoszcz jeśli się nie mylę, to też większa dziura niż Kielce, można więć zapytać, dlaczego mózg jest w Bydgoszczy a nie ma go w Kielcach - ?! dobre pytanie... ] będącego zapisem jego wspólnej improwizacji z kapitalnym perkusistą Hamidem Drake'm : Sharp jakie by nie szalone, abstrakcyjne pasaże wygrywał na gitarze, zawsze przy tym pamiętał - to się wyczuwało - o bluesie [ a trzeba tu powiedzieć, że jest jednym z niewielu białych muzyków potrafiących grać tą muzykę i to lepiej od niejednego czarnego bluesmana ! ] i nieustannie doń jako do bazy powracał, by następnie znowu ją łamać awangardowymi przebiegami, i tak w kółko, jakby nieustanne krążenie wokól nieuchwytnego centrum, sekret każdej wielkiej sztuki... Tak więc powtórzę jeszcze raz, zarzuty wobec Chylińskiej czy w ogóle muzyki tanecznej brzmią mi idiotycznie niczym pogardliwe wydymanie usteczek w stosunku do punk-rocka, że to ''trzy akordy-darcie mordy'' - jasne, ale przecież to jest w tym właśnie piękne i warte, że nie umiesz śpiewać ani grać, ale masz to gdzieś : po prostu wchodzisz na scenę i napierdalasz, czyż nie ?! Subtelności, niuansów i wyrafinowania to ja oczekuję od kwartetu smyczkowego [ polecam słuchanie takowych, bo to bardzo intymna, a zarazem nie tak narcystyczna jak fortepian solo choćby postać wypowiedzi muzycznej ], a nie rocka. Poza tym zadajmy sobie jedno proste pytanie : czy wolimy, żeby w tym kraju muzykę dance tworzyła Mandaryna czy Chylińska ? Wystarczy uświadomić sobie kto w tym towarzystwie umie śpiewać... No i na pewno lepiej, żeby ludzie ruszali tyłkiem przy jej kawałkach, a nie jakiejś niemieckiej rąbance w rodzaju ''Scootera'', którą można by obierać ziemniaki ! [ gust naszych zachodnich sąsiadów jest, śmiem twierdzić, zdecydowanie ''gejowski'' - może dlatego Berlin to europejska stolica pedalstwa ? ]. Dlatego ja obecną zmianę Chylińskiej oceniam pozytywnie, a jeszcze bardziej ten życzliwy stosunek wzmocnił we mnie wywiad z nią świeżo pomieszczony w ''Rzepie'', tak więc moi drodzy, sorry ale od pani Agnieszki ''fu-o'' !

Na koniec zagadka : czego parafrazą jest tytuł tego postu ? he he

p.s. moja zacna, wyborna jak wino [ osobliwie grzane ] znajoma zwróciła mi uwagę a propos poprzedniego postu, że czarny Hitler powinien mieć białe wąsy - już drugi dzień chodzę pod wrażeniem tego prostego, a jakże pięknego aforyzmu... Dzięki A. !

czwartek, 22 października 2009

Wszystkie dziwki Tuska.

Ciężka jest dola alfonsa, zwłaszcza kiedy twoją dziwką jest posłanka [ jaka adekwatna nazwa ! ] PO... chociaż lubi, jak sama mówi, kręcić lody i kłamie niczym rasowa k... zgrywając bezczelnie pierwszą naiwną co na złą drogę sprowadził glina, który ją złapał za rękę :



... w dodatku na Grzesia [ inną dziwkę, tylko męską i bardziej ''luksusową'' ] urządziło istne polowanie, stosując ''bolszewickie metody'', CBA ! Taa - jak nie mętownia, to konkurencja ze strony innych alfonsów, a i same suki czasami wierzgają... Na szczęście istnieje jeszcze ABW czyli czarne gestapo [ czarnym zdecydowanie lepiej w czarnych mundurach, dlatego esesmani powinni być Murzynami ] i nasze, słuszne [ słuszne bo nasze ] służby zrobią z tym porządek : ''ordnung muss sein'' białasie !



Jeśli kogoś w ogóle interesują te ostatnie ''afery'', polecam poświęcone im teksty Adama Wielomskiego, Ziemkiewicza i Skwiecińskiego, a już szczególnie Wrzodaka [ Zygmunta ] któren wychynął z niebytu przenosząc się do wirtualnej przestrzeni internetu, gdzie ma swą stronę [ śliczna ! dlatego umieściłem ją w dziale ''Osobliwości'' ; i przy tym jaka inteligentna twarz - w sam raz do nazwiska ]. Na koniec krótki cytat z powyżej umieszczonego w odnośniku artykułu Ziemkiewicza mówiący o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi, a co usiłuje się [ z powodzeniem ] pokryć i rozmydlić tabloidowym szumem o wrednym ''agencie Tomku'' :

[...] ''A Donald Tusk, powtórzę, nie jest naiwny, i wie, jak w takim kraju osiągnąć sukces, nauczył się tego przemierzając długą drogę od lekceważonego chłopczyka z drugiego szeregu marginalnej KLD aż na szczyt piramidy. Gdyby był naiwny, to by dalej chciał budować Platformę Obywatelską, jaką ona być miała w zapowiedziach − jako ukoronowanie rozmaitych form obywatelskiej aktywności, nie partię, ale szeroki ruch, z wieloma nurtami, wieloma przywódcami, z wewnętrznymi prawyborami i tak dalej, komu się chce, niech pogrzebie w archiwach, jak to być miało. Miało, ale się skichało, bo tutaj nie Ameryka, tylko popeerelowski syf i deprawacja, upadły folwark, na którym cwaniactwo jednych idzie w parze z pańszczyźnianą tępotą innych. I jedyną społeczną aktywnością, na jakiej się może oprzeć człowiek budujący polityczną siłę, jest krzątanina różnych Rysiów-Misiów wokół ich szabrowniczych interesików.[...] Władza, rozumiana jako sprawujący ją i żyjący z niej establishment, emancypuje się spod i tak iluzorycznej kontroli społeczeństwa. Oto jest prawdziwa Tarcza Antykorupcyjna Tuska − prawdziwa gwarancja, że niebawem ujawnienie zepsucia i korupcji na szczytach władzy po prostu nie będzie możliwe, i wtedy Grzesiu, Sławek i inni będą mogli wrócić i robić swoje już swobodnie, bez obaw i bez konieczności wysłuchiwania publicznie kazań od szefa, że muszą być uczciwi, choć on sam, szef, wie, jakie to trudne.

System się domyka. Tusk go domyka, nie dlatego, że jest podły, wredny, żądny władzy i kasy, chociaż nic w tej kwestii nie przesądzam − ale dlatego, że taka jest logika, takie jest państwo, zbudowane przez byłych ekonomów byłym pańszczyźnianym, na miarę aspiracji jednych i drugich. Nie byłoby Tuska czy wcześniej Kwaśniewskiego, byliby inni, o podobnych cechach, i byliby podobnie kochani.''

No.

czwartek, 15 października 2009

O czym rozmawiają między sobą finansiści...

... na forum :

2007-12-10 22:56:38 | inwestor1975 [ Tysiącznik na forum ]
Trunki dzieli się więc na:
a) oryginały:
1. wódka - ponoma, pryta, gorzała, siwucha, berbelucha, nafta, okowita;
2. bimber - drożdże, księżycówka;
3. tanie wina - alpaga, kwasiwo, alpażur, żur, bełt, wyciskacz pawia, poniewieracz,
siara.
b) wynalazki, albo - bardziej popularne - dynksy:
1. denaturat - dykta,
dykciocha, jagodzianka na kościach, trupówka, matka oślepiara;
2. tzw. "bączki": ściemniacz - spirytus metylowy, spirytus salicylowy, woda
brzozowa;
3. tzw. "pyki" (aerozole);
4. tzw. "kropelki" - m.in. krople
inoziemcowe;
5. tzw. "autko": różanka - autovidol, chłodziwo lub borolej - borygo.
c) drinki:
1. wyciskacz łez - spirytus z wodą (1:1);
2. miotacz pawia -
spirytus z aromatem do ciast;
3. surówka - spirytus techniczny lub
przemysłowy;
4. pięść furmana, uśmiech żandarma (wojsk.) lub piwo z hakiem - piwo z wódką;
5. tzw. drinki radzieckie: buryj miedwied' - szampan z koniakiem; biełyj miedwied' -
szampan ze spirytusem; ogni Moskwy - koniak ze spirytusem; łza kołchoźnicy - spirytus
z pieprzem; nafta - wódka "stoliczna"; spirytus komsomolski - spirytus z wodą (70%
alkoholu); szampan rosyjski - szampan z wódką.


2007-12-10 22:59:57 | Navigare----- [ Uznany Gracz Giełdowy ]
:))))


2007-12-10 22:55:07 | maju [ Portfel ] [ Bywalec forum ]
....Denat-urat


2007-12-10 22:56:43 | Navigare----- [ Uznany Gracz Giełdowy ]
Brawo Jasiu :))) wygrał pan bon towarowy :))))


2007-12-10 22:56:08 | maju [ Portfel ] [ Bywalec forum ]
to może w takim razie powiecie mi co to sa karminadle i piterek


2007-12-10 22:58:16 | Navigare----- [ Uznany Gracz Giełdowy ]
mielone i saszetka :))


2007-12-10 22:58:44 | Navigare----- [ Uznany Gracz Giełdowy ]
lub portmonetka...


2007-12-10 23:02:29 | maju [ Portfel ] [ Bywalec forum ]
qrcze dobrzy są... ;)))

apropos róznych płynnych....w Beskidzie niskim spotkłaem sie ze
zwolennikami tzw. KROPKI , ciekaw jestem czy zgadniecie co to


2007-12-10 23:09:04 | inwestor1975 [ Tysiącznik na forum ]
Ten drink o nazwie"kropka" to eter, który trzeba pić specjalnie, bo
inaczej mozna się nie obudzić.


2007-12-10 23:16:26 | maju [ Portfel ] [ Bywalec forum ]
noo uznanie na Pradze Północ....fakt specjalnie trza to pić, stąd
też nazwa, że ino kropka i jakby to okresliły gwiazdy filmu " dwa
dni bez filmyu leżysz"

sobota, 10 października 2009

Obama Dalajlama.

Wczoraj dowiedziałem się od znajomego, że Obama dostał pokojową nagrodę Nobla... Teraz zadaję sobie, wraz z chyba połową świata [ tą myślącą ], pytanie - za co ?! Chyba za wysłanie dodatkowych 20 tysięcy żołnierzy do Afganistanu... W każdym razie afgańscy wieśniacy powinni nie posiadać się z radości, bo jak zauważył Marek Magierowski w ''Rzepie'', dzięki temu będą mieć niepowtarzalną okazję bycia zbombardowanymi przez wojska laureata pokojowej nagrody Nobla... Przy okazji : tuż przed ogłoszeniem tej decyzji przez media przemknęła gdzieś informacja, że Obama demonstracyjnie nie spotkał się z Dalajlamą [ to oczywiście gest w stosunku do Chin ] w przeciwieństwie do swoich poprzedników - Clintona, a przede wszystkim tak znienawidzonego przecież przez obrońców ''praw człowieka'' Busha [ który uhonorował nawet duchowego przywódcę Tybetu wysokim odznaczeniem ]... Mam pytanie do tych, którzy orgazmowali się ''pierwszym czarnym prezydentem'' : i co, nie łyso wam teraz ? Pamiętam jaka była wrzawa, gdy jakiś rok temu coś podobnego zrobił papież [ mając na względzie los kilkudziesięciu milionów katolików w Chinach ], a teraz - cisza...

I nie mam pretensji do Obamy, bo każdy amerykański prezydent, kimkolwiek by nie był, musi być imperialistą [ chyba że powiedziałby otwarcie jak się rzeczy mają i ogłosił bankructwo swego kraju... na to się jednak nie zanosi ], natomiast wkurwia mnie bezczelna hipokryzja i gigantyczna głupota mediów, decydentów i tzw. ''opinii publicznej'', które najwyraźniej kochają go za to samo, za co potępiały Busha ! Nie będę się na ten temat rozpisywał, bo zrobiłem to już tutaj kiedy indziej, mogę tylko pokrótce powtórzyć, że z biegiem czasu coraz wyraźniej widać, iż jest on figurantem, a jego wybór nie był żadnym ''końcem cywilizacji białego człowieka'', tylko precyzyjnie zaplanowaną operacją socjotechniczną przeprowadzoną przez białe, protestancko - żydowskie elity Ameryki w celu, z jednej strony spacyfikowania własnego społeczeństwa [ bo ryzyko niepokojów społecznych spowodowanych narastającym kryzysem, a zwłaszcza zamieszek rasowych byłoby niewątpliwie większe, gdyby prezydentem był ktoś taki jak McCain czy nawet Hillarzyca ] z drugiej zaś by firmować głęboką transformację polityki zagranicznej, zmianę jej dotychczasowych priorytetów tzn. przesunięcie uwagi z marginalizującej się w błyskawicznym tempie Europy [ którą teraz tak kochamy, a która jest g... ] w stronę równie szybko rosnących w siłę Azji i Ameryki Łacińskiej, a nawet Afryki, co my odczuliśmy ostatnio boleśnie przy okazji sprawy tarczy antyrakietowej. A właśnie - w nawiązaniu do tej sytuacji Rafał Ziemkiewicz w artykule, który ukazał się parę tygodni temu w sobotnio-niedzielnym wydaniu ''Rzepy'' stwierdził to, co boją się głośno powiedzieć politycy [ z wyjątkiem chyba stanowczo jednak przecenianego przezeń Radka Sikorskiego ], że nasza dotychczasowa polityka oparta na sojuszu ze Stanami poniosła całkowitą klęskę, i postawił mocną tezę, że w takim razie pozostał nam już tylko wybór między Niemcami a Rosją... [ on - ze względów modernizacyjnych - opowiada się za Niemcami czyli UE, bo to de facto oznacza ten wybór ] Oczywiście nie doczekał się dotąd żadnej poważnej polemiki, za to mnóstwa mniej lub bardziej histerycznych reakcji międlących bzdety o ''polityce jagiellońskiej'' [ jak widać rządzących nami na nic innego nie stać ], z wyjątkiem chyba tylko ciekawego tekstu Antoniego Dudka [ historyka zajmującego się najnowszą historią Polski - choćby jego książka o okresie ''pokojowej transformacji'' czyli okrągłostołowego dilu pt. ''Reglamentowana rewolucja'' została wydana parę lat temu przez ''Arcana'' ], o ile można go w ogóle uznać za polemikę. Jego tytuł mówi właściwie za siebie : ''Chińczyków trzymajmy się mocno'' - oczywiście Dudkowi nie chodzi o jakieś kuriozalne zastąpienie Ameryki przez Chiny, postuluje natomiast zaktywizowanie naszych mizernych dotąd relacji z nimi po to, by szachować neoimperialne zamysły rządzącej Rosją kliki Putina. Wbrew pozorom kwestia ''Chiny a sprawa polska'' nie jest wcale tak wydumana na jaką się wydaje - Dudek przypomina w swoim tekście mało znany u nas fakt, że to Mao zawdzięczamy w dużej, o ile nie głównej mierze, że radzieckie czołgi nie rozjechały polskiego Października '56, tak jak to uczyniły na Węgrzech w tym samym czasie. Oczywiście jego sprzeciw wobec interwencji zbrojnej u nas nie był podyktowany jakimiś względami, boże broń, humanitarnymi [ bo był takim samym skurwysynem i ludobójcą, o ile nie większym, jak Stalin ], tylko ambicjonalnymi - chciał w ten sposób pokazać Chruszczowowi, że po śmierci ''kaukaskiego ludojada'' [ którego szczerze nienawidził, ale zarazem podziwiał i bał się tak samo jak inni komunistyczni przywódcy ] nie będzie się już godził, jako przywódca zacofanego wprawdzie, ale już wówczas 400-milionowego kraju, na rolę sowieckiego wasala, tak jak okupowane przez ZSRR kraiki Europy wschodniej czy inna Mongolia. Rzecz jasna takie przeorientowanie naszej polityki w tym kierunku wymagałoby, o czym Dudek już nie wspomina, porzucenia z naszej strony protestów w obronie niewątpliwie represjonowanych Tybetańczyków czy Ujgurów, i gesty podobne właśnie do tych poczynionych ostatnio przez Obamę lub papieża... Narażę się teraz pewnie, ale uważam, że jest to cena, którą warto zapłacić za możność choćby uszczypnięcia Rosjan w tyłek, tym bardziej, iż nasze protesty i tak w niczym nie poprawiają losu tych, za którymi się ujmujemy [ jesteśmy na to zbyt małym graczem, by nasz głos ważył cokolwiek w tej sprawie ], tracimy za to szansę uszczknięcia czegokolwiek z tej gigantycznej kasy, z którą Chińczycy nie wiedzą już co robić. To brzmi cynicznie, wiem, ale jeśli mamy przetrwać zachowawszy jakąś suwerenność musimy uczynić naszą politykę bardziej elastyczną, i nauczyć się grać na wielu fortepianach [ czy w ogóle innych instrumentach ], w tym również i chińskim, nie tylko po to, by powstrzymywać jak się da zakusy wschodniego sąsiada [ bo Moskwa nie wierzy, kurwa, łzom i rozumie tylko argumenty za którymi stoi siła, oczywiście siła realna, a nie tylko puste gesty i histeryczną retorykę za którą nie idzie nic ], ale również trzęsące de facto Unią Niemcy, bo każdy kto patrzy na to trzeźwo, niezaślepiony coraz bardziej przypominającą komunistyczną unijną propagandą i jej frazesami, zdaje sobie sprawę z tego, że jak ujął to kiedyś Michalkiewicz UE skończy się w dniu, w którym Niemcy przestaną dopłacać do tego interesu... Na razie, o czym przypomina Dudek, ich supremacja na tym kontynencie, dopóki na ich ziemi stacjonują amerykańscy żołnierze, ma charakter gospodarczy bardziej, niż polityczno-wojskowy, patrząc jednak na kierunek w jakim zmierza obecna polityka Waszyngtonu, całkiem niedługo może się to zmienić... Wracając do tej polityki : natrafiłem teraz na ciekawy tekst jakiegoś wojskowego analityka [ cokolwiek to znaczy ], który jasno stawia kwestię wycofania naszych wojsk z Afganistanu, rezygnacji z ''walki z terroryzmem'' [ czyli tak naprawdę w obronie interesów nie tylko Ameryki, ale i Rosji ] na którą zwyczajnie nas nie stać, gdy sytuacja Amerykanów i ich sojuszników w tym kraju zaczyna coraz bardziej przypominać tą Sowietów sprzed 20-30 lat, a już zwłaszcza kiedy ZBiR [ adekwatna nazwa, przyznacie ] urządza tuż przy naszych granicach gigantyczne manewry wojskowe będące jawną prowokacją w stosunku do nas. Nic za narażanie się dla Amerykanów [ i nie tylko : przypomnę, bo mało się o tym mówi, że i np. Francji, bo niby po jaką cholerę nasze wojska w Czadzie ?! boję się zapytać, czyich interesów bronią polskie oddziały stacjonujące na wzgórzach Golan... ] nie dostaliśmy poza kurtuazyjnymi gestami z ich strony [ i paroma samolotami na odczepnego ], więc skoro taka Clintonowa nie znalazła nawet chwili by zaszczycić nas swoją obecnością w rocznicę 1 września przedkładając nad to wizytę w kilku krajach afrykańskich [ a więc jesteśmy w ich hierarchii ważności za Murzynami ! - tak, tak, proszę to sobie zapamiętać ] i wystawili nas do wiatru z tarczą, my powinniśmy zrobić to samo, oczywiście bez zbędnych gestów czy histerii takich jak ta, którą urządziliśmy w obronie Polańskiego niepotrzebnie tylko pogarszając i tak nie najlepsze obecnie nasze stosunki z nimi. Tym bardziej, że rzeczywiście zagrożone, w przeciwieństwie do nas, islamskim terroryzmem kraje Europy Zach. zdają się nic z niego nie robić, i wycofują po cichu swoje kontyngenty z Afganistanu -

- dobra, na zakończenie wrzucam tu jeszcze dwa teksty o ''sprawie Polańskiego'', o którym nie miało już nic być, ale na wybitnie lewicowym portalu natrafiłem na tekst jakiejś feministki [ nie wiem, kto to, nie znałem jej wcześniej, w każdym razie nie Kazia ani Madzia La Passionaria ] o tej sytuacji, i jestem w szoku : pierwszy raz chyba w ogóle zgadzam się z jakąś feministką ! Zresztą Madzia Środa podobno też zachowała się wyjątkowo jak na nią rozsądnie komentując gdzieś, że zachowanie środowisk broniących Polańskiego wskazuje, że mają one z tym - seksem z nieletnimi - chyba jeszcze większy problem, niż sam oskarżony... brawo, chociaż i tak nic nie przebije Marka Migalskiego, który podobno dosadnie, ale słusznie wypalił pod ich adresem straciwszy w końcu nerwy : ''czy wy macie nasr...e we łbach ?!'' Szacunek, żałuję tylko, że nie mogłem na gościa głosować. Umieszczam ten tekst także bo podniosły się idiotyczne głosy, że Polańskiego mogą krytykować tylko prawica i antysemici [ jakże by inaczej ! ] - na szczęście jak widać i po drugiej stronie znalazło się wiele osób, które wyłamały się z [ baraniego ] chóru zadając tym samym kłam takim prymitywnym oszczerstwom. Drugi tekst jest Tomasza Teluka, tym razem liberała [ oczywiście prawdziwego, a nie takiego ''gazetowybiórczego'', który popiera etatyzm i ograniczanie wolności słowa ], którego blog umieściłem dopiero co w dziale ''Polityka'', co niniejszym sygnalizuję - ale o pomieszczonym tam jego świetnym tekście o ZUS-ie, pod pięknie przetłumaczonym przezeń w tytule skrócie jako ''Zakład Utylizacji Szmalu'', a także innym artykule Ziemkiewicza w najnowszej ''Rzepie'' tematycznie trochę z nim powiązanym, może już w następnym wpisie.

[ A miało być o Warszawskiej Jesieni... ]

środa, 7 października 2009

ZBiR czyha...

My tu gadu-gadu o aferze hazardowej, urządzamy histerie w obronie Polańskiego, lub orgazmujemy się Unią czy też tym, co Putin powiedział, czego zaś nie, a tymczasem ZBiR [ czyli bratni sojusz siostrzanych Rosji i Białorusi ] urządza sobie przy naszych granicach wielkie manewry wojskowe - ciekawe przeciwko komu ?

...o czym można dowiedzieć się oglądając najnowszy odcinek ''Trzeciego punktu widzenia'' z TVP Kultura [ emisja w każdą niedzielę ok. 22.00 i powtórka we wtorki o 19.00 ] lub czytając wywiad z Dariuszem Gawinem [ jednym z współtwórców tego interesującego programu - szczerze polecam ] - skądinąd ciekawe, że takim tematem zajmują się filozofowie [ choćby i polityczni ], intelektualiści wydawałoby się oderwani od rzeczywistości, natomiast nie znalazły dla niego czasu media głównego nurtu [ wolą jak widać robić szum wokół, choćby i utalentowanych, pedofili, a może po prostu ten kartofel jest za gorący... ] ? Najbardziej rozpierniczyło mnie to, co się przy tej okazji dowiedziałem, że 3/4 naszych wojsk wciąż stacjonuje tak jak za Układu Warszawskiego na zachodniej granicy, i nie ma nawet jakichkolwiek planów obrony kraju na wypadek obcej agresji - kurwa mać, nasi decydenci mieli na to 20 LAT !!! Na co oni czekają - aż klamka ZAPADnie ?!

Pozostając przy temacie Rosji, w najbliższy poniedziałek [ 12 października ] przyjeżdża do Kielc rosyjski pisarz Zachar Prilepin, członek opozycyjnego wobec Putina ugrupowania ''narodowych bolszewików'' [ rok temu był już w Polsce na zaproszenie ''Krytyki Politycznej''... ], a że kwestia nazi-komunistów, lub jak kto woli komuno-nazistów nie jest mi obca można się przekonać przeglądając moje wcześniejsze posty, choćby tu[uuu] i tu[u] [ - przepraszam za tą żenującą samoreklamę, ale naprawdę niesamowite zdjęcia ! ], albo poniżej w dziale ''Osobliwości'' po prawej stronie [ zainteresowanym samym tematem mogę też polecić książkę niejakiego Przemysława J. Sieradzana pod intrygującym tytułem ''Aksamitni terroryści'', która wyszła nie tak dawno po polsku : rekomenduję z czystym sumieniem, bo mam ją od jakiegoś czasu, wprawdzie wypatrzyłem tam kilka błędów, ale jak na pracę tak młodego gościa - to chyba jakaś rozbudowana magisterka - naprawdę niezłe, tym bardziej, że raczej mało można uświadczyć po polsku monografii poświęconych tego typu zjawiskom, szczególnie za wschodnią granicą ]. Wprawdzie nie czytałem żadnej jego powieści [ u nas wydaje je ''Czarne'' ], ale oczywiście wybiorę się na spotkanie z nim, i innych zachęcam, bo niecodziennie zdarza się taka okazja w Kielcach [ szczegóły spotkania TUTAJ ], aczkolwiek dodam od siebie, że jeśli tak ma wyglądać opozycja w Rosji [ lub skompromitowani za Jelcyna ''demokraci'', czyli rosyjscy ''aferałowie'' od Gajdara ], to już nie wiadomo, co gorsze...

Na koniec anegdota : miałem ostatnio sen [ a rzadko coś mi się śni ] - siedziałem w jakiejś szkolnej ławce, obróciłem się i okazało się, że za mną siedzi Polański : powiedział mi, że Putin jest antysyjonistą i dlatego antykomunistą - co to znaczy ?! Prawdopodobnie niedotlenienie mózgu... Cholera, muszę w końcu wyjść z tego domu !

p.s. w poprzednim poście obiecałem zająć się tu Warszawską Jesienią, ale powyższy temat był zbyt ważny, by nie poświęcić mu choć trochę miejsca, ''warszawką'' zajmę się na pewno wkrótce. Poza tym wypatrzyłem w nim pewien błąd pod koniec : zwrot ''lepić Molocha'' nie jest, mówiąc oględnie, zbyt poprawny - lepi się oczywiście Golema, z Molochem z tego co pamiętam była trochę inna sprawa... ale ponieważ chodziło tam o tłum, ludzką masę, więc mimo wszystko uważam ma to sens, dlatego nie poprawiam.

poniedziałek, 5 października 2009

K..., gdzie ta złota polska jesień ?!

Nie tylko mnie dopadła w zeszłym tygodniu jesienna deprecha [ ''...i zimno, i pusto, a mnie coraz mniej...'' jak śpiewał kiedyś Janerka, a ja dodam mniej poetycko, że niewiele jest bardziej ch...ych rzeczy niż zimny deszcz ! ], ale też małe a - patrz ostatni wpis na jego blogu. Najbardziej zaintrygowała mnie przedstawiona w nim radosna twórczość w drewnie rodzimych naziolków - teraz już wiadomo, dlaczego ostatnio tak mało w porównaniu z dawnymi czasy można uświadczyć swastyk na murach [ za to powróciły na nie sierpomłoty, o czym można się przekonać w innym wpisie ''małe a'' < patrz na sam dół ] : zostawili je komuszkom, a sami przerzucili się na drzewa... Może zawarli między sobą jakąś niepisaną umowę : ''mury wasze - drzewka nasze'' ? Myślę zresztą, że ten wybór nie jest przypadkiem, on sięga jakiś archaicznych wręcz, podświadomych [ ach ! ] pokładów : mur jest przecież czynnikiem progresywnym, sztucznym, czysto ludzkim wytworem nie występującym w naturze, kojarzy się z industrializacją, ''postępem'', natomiast drewno wiadomo - widocznie odezwały się volkistowskie korzenie... A więc ''miasto - masa - masarnia'' vs. ''krew - rasa - błoto'' ew. ''psie g...''

Mówiąc zaś serio takie rzeczy jeszcze bardziej mnie dołują, bo dowodzą naszej, Polaków, skandalicznej ignorancji, nieznajomości własnej historii [ i to najnowszej ! ], a także nieumiejętności wyciągnięcia z niej jakichkolwiek nauk na przyszłość - po prostu nie rozumiem jak można być Polakiem i komunistą czy nazistą ?! Biorąc pod uwagę to, co jeszcze nie tak dawno przeszliśmy jest to hańba jakich mało ! To wszystko dowodzi potrzeby aktywnej polityki historycznej, oczywiście nie takiej jak w wykonaniu naszych sąsiadów z Zachodu [ Erika ! ], o tych ze Wschodu już nie wspominając [ bo w ich przypadku to czysty śiur-realizm i real-Kafka na usługach służb specjalnych ], ani nie oznaczającej tylko patriotycznych frazesów, ale edukację przede wszystkim, przypomnienie elementarnych - wydawałoby się - faktów, np. w dyskusjach o kolonialiźmie irytuje mnie traktowanie tego zjawiska jakby dotyczyło li tylko Azji czy Afryki. Tymczasem to my, i nasza część Europy, doświadczyliśmy nie tak dawno równie brutalnej, rasistowskiej, kolonialnej przemocy i niewolnictwa ! W przypadku niemieckich narodowych socjalistów działo się to w sposób jawny - przecież koncept Hitlera polegał min. na tym, żeby zrezygnować, w przeciwieństwie do wilhelmińskich Niemiec, z prób zamorskiej ekspansji pozostawiając ją Anglikom, natomiast cały imperialny impet przenieść na Wschód zastosowawszy metody kolonialistów w Afryce wobec podbitej ludności tej części Europy i dalej. Nie były to niestety czcze słowa, przekonali się o tym boleśnie nie tylko Żydzi, ale również - o czym się zapomina pomniejszając haniebnie tragedie innych nacji kosztem niewątpliwego ludobójstwa jakiego doświadczyli - min. także Polacy : wprawdzie nie byliśmy przewidziani w nazistowskich planach do całkowitej eksterminacji, ale tylko dlatego, że jak to oświadczył z ubolewaniem stojący na czele Generalnej Guberni Hans Frank, ''niestety'' jest nas za dużo i Trzecia Rzesza nie ma obecnie aż takich możliwości, by natychmiast wymordować kilkudziesięciomilionową populację [ w przeciwieństwie do mniej licznych Semitów ] - niedawno wyszła jego znakomita biografia, proszę sobie poczytać, pełno tam przykładów tej zbrodniczej polityki i uzasadniających ją, smakowitych, jego wypowiedzi o naszej ''niższości rasowej''. Jeśli chodzi o sowieckich komunistów, rzecz miała się nieco inaczej, ale tylko co do formy a nie istoty. Komunistyczny terror był może nieco mniej brutalny i jawny, mniej dolegliwy fizycznie niż nazistowski [ chociaż co do tego można by dyskutować, zwłaszcza jeśli chodzi o pierwszą sowiecką okupację i początek drugiej ], natomiast o wiele groźniejszy jeśli chodzi o zniewolenie mentalne, duchowe stłamszenie - pod tym względem panowała w Generalnym Gubernatorstwie paradoksalnie większa swoboda, co brało się stąd po prostu, że Niemcy nie chcieli nas ''znarodowosocjalizować'', tak jak komuniści zsowietyzować, o ile nie wręcz zrusyfikować [ szczególnie na początku, czego symbolem był ''Polak'' Rokossowski ] - pamiętacie obowiązkową ''przyjaźń'' polsko-radziecką i przymus - bo mało kto uczył się tego dobrowolnie - nauki jęz. rosyjskiego ? W każdym razie PRL był de facto sowiecką kolonią, a ówczesna Polska ofiarą ekspansji radzieckiego, komunistycznego imperializmu poddaną jego wyzyskowi - każdy, kto rozpatrzy to niezaślepiony ideologicznymi schematami, bez względu na ''orientację'', musi ten fakt uznać. Dlatego biorąc powyższe pod uwagę, a także to, że ze skutkami tych wydarzeń i towarzyszącą im traumą musimy borykać się po dziś dzień [ z czego chyba niewielu zdaje sobie sprawę - patrz wyżej ], powtarzam jeszcze raz : NIE ROZUMIEM !!! Jasne, że głupota jest nieśmiertelna, ale żeby aż tak ?!?

Kończę, bo zdołuję się do reszty : w następnym wpisie zamierzam zając się bardziej pozytywnymi aspektami tej pory roku tzn. zakończoną właśnie ''Warszawską Jesienią'' i okolicami. Poza tym jeśli ktoś nie rzyga jeszcze ''sprawą Polańskiego'' zachęcam do lektury poświęconego jej felietonu Ziemkiewicza, który właściwie napisał to samo co ja, natomiast, oczywiście, o wiele lepiej.

A na sam koniec, żeby poprawić sobie humor umieszczam odnośnik do jeszcze innego wpisu z bloga ''małe a'' prezentującego przykład brazylijskiego street-artu - pięęęęęękne ! Aż serce rośnie, gdy się patrzy na takie przejawy ludzkiej pomysłowości i wyobraźni - więc nie wszyscy jeszcze zamieniliśmy się w motłoch, chamską tłuszczę z której banda cynicznych oligarchów może dowolnie lepić Molocha ? Bo niestety do takich wniosków dochodzi się patrząc na przykłady ''street-artu'' opisane na początku... Właśnie, to też jest przecież street-art, tylko że w przeciwieństwie do tego przedstawionego przez ''małe a'' brazylijskiego, nie będący efektem ludzkiego pomyślunku, ale dowodem czegoś całkiem, całkiem przeciwnego !

p.s. małe a, nie masz racji co do naziolków [ leśne aryjskie skrzaty - ''naziolki'' : tak mi przyszło do głowy, ehh... ] - oni nie atakują drzew, przeciwnie : to dowodzi ich głębokiej ''ekologicznej wrażliwości''... Czczą w ten sposób Ojca Natura [ ''na tura'' - nowa, czysto aryjska pozycja, w przeciwieństwie do typowo żydowskiej ''na jeźdźca'' i słowiańskiej ''po bożemu'' ? też mi tak teraz przyszło do łba, ehm... ]. Może zresztą ten debil, który sprofanował sierpomłotem kapliczkę [ czy pomnik to, nie wiem ] tak naprawdę chciał przez to pokazać, że pierwszym rewolucjonistą był Chrystus ? Poza tym zauważmy, że napisał na nim ''Mao'' a nie ''Lenin'' czy ''Stalin'' [ są więc kieleccy maoiści ! wiedziałem, że tak się to skończy : zobaczycie, Chinole wykupią całe Kielce aż stanie się tak, że będą stać na balkonach i wołać - ''wasie ulice, nasie kamienice'' ! chin. ''huia ciong, ciong huia !'' ], a więc wykazał się wybitnie absurdalnym poczuciem humoru - czyli i jego nie doceniasz... Popraw się, bo inaczej niedługo może wypalą ci za to [ a i mnie za te kpiny również ] na jednym półdupku swastykę, a na drugim czerwoną gwiazdę - co to byłby za widok ! I jakie, rzekłbym, adekwatne sąsiedztwo...

piątek, 2 października 2009

Ci przebrzydli Amerykanie...

Podsumowanie nie jest dostępne. Kliknij tutaj, by wyświetlić tego posta.