czwartek, 20 maja 2010

Zabierz dziadkowi mikrofon.

Rzadko oglądam telewizję, a już szczególnie szerokim łukiem omijam serwisy informacyjne, poza tym w łyk-end szczęśliwie nie było mnie w domu, więc nie miałem pojęcia o cyrku z ''autorytetami'' jaki odbył się w Łazienkach [ sprowadzonych na ten czas do roli pospolitego wc ], a po powrocie gdym włączył komputer i zupełnym przypadkiem natknąłem się na to, nie mogłem uwierzyć własnym oczętom i uszom... [ sądząc po minie Donalda on także ] - nie będę się tutaj na ten temat rozpisywał, tym bardziej że zrobił to za mnie o niebo lepiej niż bym potrafił Rafał Ziemkiewicz na interiach, albo żeby nie było że uprawiam tu jakąś ''prawicową propagandę'', również z drugiej strony całkiem przytomnie Michał Sutowski na portalu ''KP''. Dlatego w tym miejscu ograniczę się do krótkiej prezentacji kilku co smakowitszych fragmentów tego pierdn... wydarzenia :

- na początek jak każe obyczaj oddajmy głos damie : ''rękami, nogami, głową, sercem i każdą moją komóreczką'' - szkoda jeszcze, że nie cipeczką...



Kora wspomina tutaj o braku spokoju, co niezbyt dobrze świadczy o jej mężu buddyście jakby nie było, może jednak znaczy to, że nie potrzebuje tej mdłej, popowej popłuczyny którą ten wyleniały hip ją raczy, tylko jakiegoś mnicha ze wschodu reprezentującego prawdziwy, ''faszystowski'' nurt tej religii, który by walił ją po głowie kijem aż może w końcu coś by się w niej przejaśniło - ?

Słynny już freestyle MC ''Profesora'' :



... i dance w jego wykonaniu, żeby przypomnieć możliwości jakimi dysp-imponuje :



a Wajda był ewidentnie napruty [ może pożyczył proszki od Piesiewicza ? ] :



- czy ktoś może jeszcze po tym chrzanić bezczelnie że TVN i Polshit to ''niezależne media'' ? [ z czego nie wynika oczywiście, że utrzymuję iż ''publiczna'' taka jest ]

Materna w kapitalnym skeczu, to lepsze niż ''siostra Irena'' - radzę poczekać do końca, konkluzja mnie zabiła, ja pierd...



i jak tu inteligentnie skomentować tą paradę błaznów, oszalałych z nienawiści starców, dementów zaplutych od spokoju i z miłości do Ojczyzny ? może tylko tak :



Celowo nie wymieniłem w tej menażerii ''mistrza przypałów'' gajowego Komorowskiego - zostawiam go sobie na deser i zajmę nim w osobnym wpisie, a to postać warta tego bo mimo pozorów jowialności ''mroczna jak lord Vader''...

p.s. dorzucam fajny tekst Semki pt. ''Czy powinniśmy wierzyć Komorowskiemu'' sprytnie odwracający obecną ''argumentację'' przeciwników Kaczyńskiego.

środa, 19 maja 2010

Różowa swastyka.

...tak wiem, miało być o Eislerze i takich tam [ i będzie ], ale zelektryzowała mnie dziś wiadomość od znajomego, że mieliśmy w Kielcach swoją pierwszą Paradę Równości [ błee ], wprawdzie rachityczną troszkę, której oczywiście dzielny odpór dały prawdziwe hufce miejscowych nac-kiboli [ jak mi ktoś nazwie tą bandę narodowych socjalistów ''prawymi Polakami'' zarobi chyba ode mnie czymś ciężkim w głowę - przykro mi, ale za głupotę trzeba płacić ] - szczerze powiedziawszy to nie rozumiem właściwie o co chodzi tym sk...inom, bo w kontekście wspomnianych w artykule zdarzeń, z powodu których w ten sposób obchodzony był Dzień Milczenia to ten żydowski pojeb, który wpadł z uzi do pedalskiego klubu powinien być ich bohaterem... Chyba, że przyszli może właśnie aby zamanifestować swoją aryjsko-żydowską solidarność w ramach jakiejś ''homofobicznej międzynarodówki'' ? A mi się w ogóle marzy tutaj parada nazi-gejów, podobno zresztą nawet taka organizacja istnieje, oczywiście gdzieżby indziej jak nie w Szwecji [ państwie socjalnej dyktatury, która zyskała już nawet swoiste miano ''szwecjalizmu'' ] i maszerują tam dziarsko pod tytułową różową swastyką - ach, co bym dał żeby ujrzeć minę brunatnych jak i czerwonych w momencie, gdy ich zobaczą... Aż mi się zrobiło jasno i miło na samą myśl, już nie straszna nawet pogoda czy powodzie, tak tęczowo... Ale żeby nie było, Polacy nie gęsi i swoje kaczki również mają np. taki niejaki Szymon Niemiec to też niezły zawodnik - kolo popyla w sutannie i założył nawet swój homo-kościół, gdzie głosi, że homoseksualizm jest ''do zbawienia konieczny'', a najśmieszniejsze w tym wszystkim jest, że on chyba naprawdę w to wierzy... Zresztą tfu - co to za jakieś burackie i homofobiczne określenia : on jest ''po prostu'' nie-heteronormatywnym Mesjaszem ! Naprawdę polecam jego teo-tęczową stronę, która dostarczyła mi wiele radości niosąc pociechę w te smutne, paskudne dni, szczególnie gustowne zdjęcia w sutannie w której tak mu do twarzy natchnionej gejowskim mistycyzmem... Wracając do kibo-naziolków [ czyli od gejanioła zstępując z powrotem do rodzimego piekieł...ka ], a właściwie jednego z nich, a ściślej rzecz biorąc ex-skina już o pseudonimie ''Snikers'', który teraz startuje z ramienia partii ''leśnych dziadków'' i geszefciarzy, czyli Stronnictwa Demokratycznego na prezydenta Kielc, to załamał mnie lekko umieszczony w powyżej cytowanym artykule trochę z boku sondaż wyborczy w którym prowadzi i to miażdżącą wręcz przewagą głosów nad Lubawskim... Jedyne co mi przychodzi na myśl to albo jest to pijarowski zabieg sztabu Wojtka aby wziąć przerażonych ludzi na ''anty-Tymińskiego'', lub też samego ''Snikersa'' [ nie zdziwiłbym się, to byłoby w ich stylu - ostatecznie skoro dawali po 2 złote od każdego głosu przy zebraniu 1000 na Olechowskiego, to dlaczego nie mogliby zapłacić komuś, żeby ''naklikał'' je w tym sondażu ], albo... - kurwa, znowu trzeba będzie wybierać ''mniejsze zło'' ?! Czy też ''im gorzej tym lepiej'' i później co - ''rewolucja'' ?! Nie chce mi się nawet o tym wszystkim myśleć jeszcze teraz, w taką pogodę. Nawiasem mówiąc o ile dobrze pamiętam to snikers był czekoladowy... - może powinni więc prześwietlić mu aryjsko rodzinkę, no chyba że jest murzyńskim nacjonalistą tylko jeszcze o tym nie wie dopóty nie zapozna się z ''dziełami'' Malcolma X czy innego czarnego fuhrera i przeżyje olśnienie, choć w tym kontekście wypadałoby raczej rzec zaciemnienie...

Na koniec chciałbym się tutaj z czegoś zwierzyć już na poważnie : to może zabrzmieć dramatycznie, ale to chyba moje ostatnie chwile... Serio obawiam się o swoją psychikę, prawdopodobnie pogrążam się w obłędzie, jakiejś maniakalnej psychozie : od jakiegoś czasu prześladuje mnie gęba jednego gościa - gdziekolwiek nie pójdę z każdej niemal ściany czy muru patrzy na mnie jego morda, obojętnie czy to na mieście czy nawet na moim osiedlu. Wiem tylko tyle, że nazywa się Łęcki i ma dla mnie jakiś zaszyfrowany przekaz od kosmitów np. ''powodzenia maturzysto'' - to na pewno coś znaczy... Ratuj mnie jesienny mały boże !!!

p.s. tym wszystkim, którym nie mieści się w głowie, że homoseksualista może być rasistą czy naziolem, polecam zapoznanie się z postacią niejakiego Adolfa Lanza, twórcy pisemka ''Ostara'', którym zaczytywał się Adolf H. w swoim wiedeńskim okresie, czy Otto Weiningera : Żyda, antysemity, homoseksualisty i mizogina - autora popularnego na początku XX wieku dziełka ''Płeć i charakter'' w którym odmawiał miana człowieka kobietom... lub niech zajrzą na jeden z moich wcześniejszych wpisów poświęcony japońskiemu pisarzowi [ i nie tylko ] Yukio Mishimie - ostatecznie motto tego bloga też nie wzięło się znikąd...

piątek, 14 maja 2010

Goebbels Goebbelsowi nierówny...

...albo też Goebbels niejedno ma imię np. Heiner Goebbels : rzadkie połączenie znakomitego kompozytora ze świetnym inscenizatorem, któremu jeśli chodzi o rozmach teatralnej wyobraźni różne nasze ''awangardowe'' sławy, te wszystkie Klaty, Jarzyny i inne kapusty mogłyby buty czyścić - postać, którą trudno jednoznacznie zaklasyfikować, bo działa na pograniczu nie tylko różnych gatunków muzyki jak tzw. ''art music'', jazz czy rock, ale też jak widać tam, gdzie styka się ona z teatrem, a nawet przechodzi weń. Postanowiłem poświęcić mu dzisiejszy wpis ponieważ od niedawna posłuchuję sobie z prawdziwą przyjemnością nagrań grupy od której zaczęła się chyba jego muzyczna działalność, iście anarchistycznego big-bandu pod nazwą Songenanntes Linksradikales Blasorchester czyli w wolnym tłumaczeniu ''Tak zwana radykalnie lewicowa orkiestra dęta'' [ piękne, co ? ] - rzecz łącząca w sobie wpływy Zappy z niemiecką tradycją weimarskiego kabaretu i ''Opery za trzy grosze'' a także oczywiście jazz, rock, awangardę i cholera wi co jeszcze : generalnie brzmią jak Prusacy na kwasie, świetnie się bawią grając co słychać zwłaszcza na pierwszej z dwóch wydanych przez nich płyt, i ta atmosfera udziela się słuchaczowi, pewnie dlatego, że to dźwięki dalekie od jakiejkolwiek ortodoksji, nie tylko muzycznej, ale jak sama nazwa wskazuje również ideologicznej [ dlatego wybaczam mu ten lekko lewacki kontekst jego twórczości, nie unieważniający autentycznego talentu jaki posiada ], co wynika z samej formuły będącej kpiną z nieznośnego zadęcia i beznadziejnego sformatowania ''zaangażowanej'' muzyki, no bo właściwie dlaczego ''radykalny'' przekaz musi koniecznie generować zespół rockowy, a nie np. orkiestra strażacka ?! Dość gadania [ zainteresowanych odsyłam do wyczerpującego biogramu na stronie ''3ucho'' oraz artykułu o nim w ''Glissandzie'' a przede wszystkim jego autorskiej strony, która też znajduje się obok w dziale ''muzyka'' ], niech przemówią same dźwięki [ i równie ważny tutaj obraz ] :

- na początek fragment, niestety niezbyt dobrej jakości [ jak to zwykle na Youtube...], jego najnowszej - znakomitej z tego co mimo wszystko można wysłyszeć - kompozycji ''Songs of wars I have seen'' :

 

tutaj to samo, tylko w lepszej jakości za to nieco gorszym [ chyba ] wykonaniu :



tu zaś przykład Goebbelsowskiego ''teatru muzycznego'' - kompozycja ''Walden'' w wykonaniu Ensemble Klang :



i to samo, ale w znacznie bardziej rozbudowanej postaci : cykl orkiestrowy ''Surrogate cities'' będący jakby muzycznym portretem współczesnego megalopolis



oraz znowu w bardziej kameralnym wydaniu : ''Hashirigaki'' bezpretensjonalnie zestawiające piosenki Beach Boys'ów z tradycyjną japońską muzyką...



na koniec portret kompozytora zapowiadający poświęcony jego twórczości festiwal...



...oraz ekstremalny przykład wspomnianej na wstępie syntezy dźwięku i obrazu, gdzie muzyka nabiera wręcz charakteru parateatralnego - instalacja muzyczna ''stifters dinge'' :





Jako bonus projekt ''Eislermaterial'' do zobaczenia w całości [ w jak zawsze znakomitym wykonaniu Ensemble Modern ] poświęcony jego ulubionemu kompozytorowi Hansowi Eislerowi, o którym będzie także mowa już w następnym wpisie...

środa, 12 maja 2010

Shibusashirazu po raz wtóry, a nawet trzeci.

...wiem, to już zaczyna wyglądać na jakąś obsesję, ale na swoje usprawiedliwienie mam, że jak się skopiuje i wklepie ''krzaki'' w wyszukiwarkę, odsłania się kompletnie nieznana strona Youtube'a... [ podobnie z cyrylicą ] - oto dowód :

- parad[n]a [ muzyka ] na rozruch...



...poprzednim razem był smok, więc i teraz nie może go zabraknąć - tym razem w całej okazałości i ognistszej postaci :



muzyka jak muzyka, ale co tu się dzieje na scenie !



tutaj zaś szczególnie rozwaliły mnie kameralne wersje zaaranżowane na kwartet flecikowy [ ! ] skontrastowane fajnie z żywiołową ludycznością oryginalnych tematów [ bardzo dobra jakość dźwięku i obrazu skądinąd, co niestety nie jest standardem ] :



a na dowód, że nie tylko świetnie prezentują się na scenie, ale potrafią też kapitalnie grać fragmenty ich koncertu, gdzie jakość obrazu może nie tak dobra, za to dźwięku na tyle chyba znośna, że będzie można ocenić ich umiejętności w tym względzie : z początkowej magmy muzycznej wyłania się mocny psychodeliczno-free-dubowy kawałek...



... by przejść w rasowe gitarowe łojenie :



- jak ktoś chce może całość tego koncertu we fragmentach po kolei rzecz jasna zobaczyć tutaj - na zachętę jeszcze tylko jeden ze zmysłowo wijącą się panią : [s]ekstatyczne free-tango erotico z orgiastycznym saksofonowo-perkusyjnym zbliżeniem na końcu



tutaj natomiast inny tancerz odstawia jakiegoś niesamowitego metafizycznego Fantomasa - szkoda tylko, że jakość dźwięku fatalna i rwie się, bo towarzyszący popisowi pana kawałek jest świetny [ czy tam aby w tle jako drugi na trąbce nie gra Toshinore Kondo ? nie zdziwiłbym się, w końcu grupują lub współpracują z najlepszymi ichnimi improwizatorami np. Kazuhisą Uchihashim ]



i na koniec jeszcze lepszy niż przytoczony w poprzednim wpisie ''cyrko-balet'' pokaz ich umiejętności scenicznych, otwierający koncert prawdziwy ludyczny ''teatr muzyczny'' :



Tak w ogóle i szczególe zamierzałem tutaj wrzucić znaleziony świeżo ich inny jeszcze niż w tamtym wpisie zestaw zdjęć, ale stwierdziłem, że za dużo tego dobrego i zrobię to już inną razą by nie przedobrzyć, aczkolwiek na pewno choćby ze względu na towarzyszących ich występom awangardowych tancerzy butoh, których umiejętności [ i wygląd ] można było podziwiać trochę w powyższych fragmentach - zresztą jak ktoś chce sam może je przepatrzeć zaglądając tutaj.

niedziela, 9 maja 2010

Uraa !

Gdyby historia potoczyła się trochę inaczej pewnie obchodzilibyśmy Dzień Zwycięstwa nad komunizmem... A ponieważ z narodowych socjalistów tacy byli antykomuniści [ czego niestety jakaś część prawicy do dzisiaj nie zrozumiała ], jak z komunistów antyfaszyści [ czego z kolei proporcjonalnie większa część lewicy nie jest najwidoczniej w stanie pojąć ] więc tak naprawdę nie ma czego świętować.

Co zaś tyczy się kuriozalnej akcji ''zapalmy znicze 9 maja'' przedsięwziętej przez grono rodzimych ''ałturitetów'' z maestro Wajdą na czele, to nawet nie chce mi się o tego komentować [ zresztą zrobili to za mnie już lepiej  Jakub Żulczyk na swoim blogu, Michał Szułdrzyński w ''Rzepie'' a przede wszystkim jak zwykle w wybornym stylu i celnie Jacek Bartyzel ] więc powiem tylko krótko : zaprzaństwo i hańba ! To zatrważające, że jak słyszę świat dowiaduje się teraz o katyńskim ludobójstwie poprzez brazylijską telenowelę o polskich oficerach wyreżyserowaną [ ? ] przez tego starego idiotę... [ bo tak niestety trzeba nazwać ''dzieło'' sprokurowane przez maestra na ten temat, którego tytułu przez szacunek dla ofiar w tym kontekście nie wymienię ].

Tym, którzy będą pierdolić mi z pianą na ustach o ''rusofobii'' mogę tylko odpowiedzieć tak, że na wystawie, którą kiedyś oglądałem w tutejszym IPN-ie, jeszcze bardziej wstrząsające wrażenie niż zdjęcia z żydowskiego getta w Kielcach wywarły na mnie te z obozu dla radzieckich jeńców na Bukówce [ ilu ludzi w Kielcach o tym wie ? a zwłaszcza tych, co poszli dzisiaj palić znicze, psia ich mać ?! ] : stos potwornie wychudzonych jak na Kołymie czy Auschwitz zwłok rzuconych na furmankę, zabiedzeni ludzie wyglądający jak siedem nieszczęść, w jakiś powiązanych sznurkami szmatach itp. - ci, którym udało się przeżyć piekło nazistowskich obozów trafiali stamtąd po ''wyzwoleniu'' do drugiego komunistycznych, traktowani na mocy barbarzyńskiego ''ukazu'' jako zdrajcy, a więc byli ofiarami obu totalitaryzmów, dlatego im chętnie zapaliłbym świeczkę, ale czy jest w ogóle gdzie ? Czy ktoś w naszym mieście pomyślał o tym, by w jakiś symboliczny sposób oddać hołd tym ludziom, nie mówię już o pomniku [ chociaż na pewno byłby to jeden z niewielu sensownych monumentów w Kielcach, bardziej niż dzika czy 11 września np. - inna sprawa, że jak mieliby go wykonać tak, jak ten poświęcony ofiarom tzw. ''pogromu''...], ale nawet jakiejś tablicy, czymkolwiek co przypominało o tragedii tych ludzi, których zginęło wtedy bodaj tyle samo co Żydów, jak nie więcej i byli przez Niemców traktowani jeszcze gorzej niż oni, bowiem dzięki radosnej decyzji towarzysza Stalina i jego bandyckich kamratów nie obowiązywały ich konwencje genewskie dotyczące jeńców wojennych, i naziole nie musieli się względem nich w żaden sposób krępować - bo mi przynajmniej nic o tym nie wiadomo. A swoi na pewno się o nich nie upomną, przecież przeszkadzałoby im to ryczeć dzisiaj radośnie ''uraa !''... O tym zaś, że wtedy wśród radzieckich ''wyzwalaczy'' obok masy bandytów, gwałcicieli, pijaków, morderców i złodziei znajdowały się także szlachetne jednostki nikt mi nie musi przypominać, bo doskonale o tym wiem np. pewnym kapitanie artylerii, niejakim Sołżenicynie, odznaczonym za bohaterstwo najwyższymi sowieckimi orderami, po czym aresztowanym 9 lutego '45 r. - hej, czy to aby nie jeszcze przed sławetną ''pabiedą'' ?! - za to, że w liście do przyjaciela pozwolił sobie na krytyczne uwagi wobec ludobójczej taktyki prowadzenia walk przez dowództwo Armii Czerwonej i roli jaką w tym odgrywał Stalin, przez co trafił do łagru : ilu takich jak on zostało w ten sposób, albo kulą od NKWD, ''uczczonych'' przez swoją ojczyznę ? Nie chce mi się już pisać o roli wspomnianych czekistowskich oddziałów zaporowych strzelających w plecy czerwonoarmistom [ pod samym Stalingradem wymordowały co najmniej dywizję ! ], o potwornej cenie jaką Sowieci zapłacili za to zwycięstwo [ nawet w wygranych przez nich starciach proporcje strat wyglądały tak, że na 1 Niemca przypadało od 10 do 15 zabitych Ruskich...] itd. itp. - kto o tym wszystkim nie wie, a mądrzy się na ten temat jest po prostu głupi i niech sp....

Na koniec mała osobista dygresja : Olbrychski, chuju - kto ci dał prawo dziękować w moim imieniu ?! Skądinąd pewien jestem, że na wystawie pt. ''Komuniści'' z fotosami kolegów aktorów w sowieckich mundurach nie urządzałbyś ''performansów'' z szabelką...

...a Bartoszewski jest szczającym na siebie pedofilem i nekrofilem, więc specjalnie dla Pana Profesora kultowa w pewnych wtajemniczonych kręgach miłośników wyjątkowo złego humoru death-metalowa kapela o nazwie - jakże by inaczej ! - ''Necrophil'' w ich słynnym przeboju ''Mroczny srom''...



- a tu ciekawostka taka pozornie niezwiązana z tematem : prezydent Kałmucji, regionu w Federacji Rosyjskiej, został ponoć porwany przez UFO - Rosja to kosm... magiczny kraj !

Dopisek : sprawdziłem rzecz całą i okazało się, że kilka lat temu z inicjatywy miejscowej parafii prawosławnej i Lubawskiego powstał na Bukówce monument upamiętniający tych pomordowanych jeńców - w takim razie w porządku, cieszę się tym bardziej, że z tego co widzę wybrano taką właśnie, chrześcijańską czyli religijną formę ich uczczenia, a i sam pomnik może nic specjalnego, ale przynajmniej nie ma tragedii jak w przypadku ''podarunku dla antysemitów od Żydów'', który straszy centralnie w centrum miasta. Nie zmienia to jednak faktu, że trzeba być skończonym debilem lub idiotką, żeby w tym dniu akurat, a zwłaszcza w takim miejscu składać wieńce i palić znicze, jak choćby miejscowa wierchuszka SLD : tym zakutym sierpomłotom należy widocznie przypomnieć jeszcze raz, że dla pobratymców spoczywających tam ludzi nadejście wojsk sowieckich nie oznaczało żadnego ''wyzwolenia'', ale początek nowej gehenny, zsyłki, upodlenia, często śmierci lub w ''najlepszym'' wypadku życia do końca z piętnem ''zdrajcy'' - dlatego ten, kto tak robi w dzień ''pabiedy'' dokonuje profanacji, bo nie im oddaje przez to hołd, ale zbrodniarzom współodpowiedzialnym co najmniej za ich straszny los, który im de facto zgotowali swymi barbarzyńskimi decyzjami, i dlatego też ten sam znicz zapalony dla nich we Wszystkich Świętych jest tak naprawdę aktem sprzeciwu wobec obu zbrodniczych socjalistycznych i postępowych ideologii, których ci ludzie padli ofiarą. Sam zamierzam więc tak uczynić, i innych w tym miejscu z tego samego powodu do tego zachęcam, ale dopiero wtedy a nie teraz ! Znamienna rzecz, której kompletnie nie zauważył żaden z pacanów palących dzisiaj znicze : skąd się ci wszyscy jeńcy znaleźli w tych obozach, dlaczego tak masowo poddawali się Niemcom - do końca ' 41 r. do ich niewoli dostało się blisko 4 miliony żołnierzy Armii Czerwonej, ba, były nawet we wrześniu ' 39 r. wcale liczne przypadki prób poddania się tychże czerwonoarmistów Polakom ! Przecież nie dlatego, że byli ''tchórzami'' i ''zdrajcami'', ale przez to, że ich ''matczyzna'' [ chyba ''mać''...] za którą mieli się bić i w jej imieniu zdobywać dla bolszewickiej ideologii jeśli nie zaraz świat, to Europę a już szczególnie Niemcy na pewno, była okrutną i złą macochą, inaczej nie musiałaby używać wobec nich tak drakońskich środków i popędzać do potwornego, bezsensownego boju żelazną rózgą karnych batalionów, wypowiadaniem konwencji haskich i piętnem zdrady - niestety, ich tragedia polegała na tym, że nie mieli alternatywy... i w ten sposób ledwo ''wyzwoliwszy'' się z cuchnących objęć jednej wrednej kurwy, natychmiast wpadli w sękate łapska innej megiery, no ale skąd w końcu mieli wiedzieć, że tamci to też socjaliści k... jeb... ich mać ?!

piątek, 7 maja 2010

12 batów...

...nie, to nie tytuł filmu jednego z czołowych przedstawicieli francuskiej Nowej Fali, ale dumne miano pewnej dziewoi, o której smacznej historii dowiedziałem się w tenże długi łyk-end i zamierzam się nią [ historią, nie dziewoją ] podzielić teraz w pierwszym bodaj moim całkiem prywatnym wpisie na tym blogu - otóż jak przystało na Święto Pracy spędziłem je pijąc w pocie czoła wino w miłym towarzystwie kilku pań i jednego pana, zawołanego psychologa, na góro-osiedlu Barwinek. Po części kulturalno-oświatowej [ psychoanaliza nadstołowa, terapia proalkoholowa, fiksacje winno-analne, śpiewy ogniskowo-łazienkowe z użyciem wanny jako doskonałego rezonatora poddupnego, tabureten und kadrylen % etc. ] udałem się rankiem wraz z dwiema koleżankami i kolegą koleżanek, pożegnawszy uprzednio serdecznie resztę towarzystwa, do ich z kolei mieszkania po to by - nie moi obleśni, zowsikowani analnie czytelnicy aby jak to sobie pewnie przedstawiacie w lepkich niczym mokry sen dr. Mengele wyobrażeniach oddawać się różnorakim plugastwom i transgresyom płciowym, a jedynie jako cny i cnotliwy młodzieniec jeszcze złożyć swe zmożone promilami ciało na ślachetnym posłaniu. Takoż więc gdy wzwyszliśmy z bloku onego w blady świt [ ''blady wyszedł w blady świt...'' jako wieszcz powiedał ], któren pod wpływem naszych nasączonych wiadomo-czym oddechów zamienił się rzekłbyś w pomroczność jasną, udaliśmy się taksówką do rzeczonego domostwa. Po jeździe wehikułem podczas której kolega psycholog wtajemniczał kieleckiego taksówkarza o 6-tej rano w sekrety doktryny zen, co tenże przyjmował z iście buddyjskim spokojem [ przysiągłbym, że widziałem wokół jego głowy aurę mistrza Wu Du Huia - wym. z akcentem na ostatnią sylabę -, może to dlatego ] i zjedzeniu jeszcze po drodze kilku całkiem smakowitych gorących psów serwowanych na stacyi benzynezowej, dotarliśmy wreszcie na miejsce by wpaść niemal natychmiast w objęcia Morfineusza. Nasz towarzysz psycholog nie tylko wstał z nas najwcześniej i w najlepszej kondycji, co nie ukrywam wzbudziło we mnie nutę zazdrości, ale jeszcze był tak dobry, że wyskoczył po parę rzeczy do sklepu aby po powrocie uwarzyć nam z tego smakowity rosół z kury i usmażyć kilka obfitych kotletów na drugie. Klnę się na wszystkie małpki wyruchane przez Palikota, że nie ma nic lepszego na kaca niż ciepły, wyborny rosół ! O sycących schabowych w ziołowej panierce z ziemniaczkami i surówką z kapusty z tartym jabłkiem i marchewką [ w której sporządzaniu maczałem trochę paluszki, że dorzucę nieskromnie ] już nie wspominając... Jakżeż miło było więc po tak wspaniałym posiłku oddać się swobodnej pogawędce, trawiąc dopiero co wchłonięte ingrediencje i czując jak przyjemnie rozchodzą się po organiźmie wysłuchać jeszcze pikantnych historyi z nieskrępowanego niemal żadnymi tabu, pozbawionego pruderii po-życia seksualnego studenterii jakie kwitło onegdaj w akademiku na Śląskiej. Oczywiście poczesne miejsce zajmowała wśród nich wspomniana na wstępie ''12 batów'' na którą to sławę uczciwie zapracowała swą istną stachanowszczyzną seksualną i autentycznym oddaniem sprawie regionalnej rewolucji kopulacyjnej np. kiedyś, gdy żacy podczas oglądania jednego z tych pozbawionych rozbudowanych dialogów i scenariusza filmów produkcji zapewne niemieckiej z boleścią wielką w sercu żałośnie wzdychali, że nie mogą sami wcielić w czyn dziejących się na ekranie bezeceństw z powodu istotnego braku prezerwatyw, ona niczym pilna gimnazjalistka gdzieś z kącika cicho i nieśmiało wtrąciła : ''ja mam...'' cóż, wprawdzie po chwili przyniosła zaledwie dwie, ale jak na początek wystarczyło a później już poooszło... w tej sytuacji nie miało to już większego znaczenia... W każdym razie brali ją po śląsku tzn. w kolejorza [ - stąd to jej dumne miano i może też dlatego tak nazywa się ulica przy której mieści się burdynek - burdel + budynek - akademika ]. Ach, jak lekko i swobodnie było po czymś takim wyjść wieczorem na przechadzkę w rześkim od deszczu powietrzu, po drodze do domu zajźreć jeszcze do paru knajp w śródmieściu by sprawdzić czy nie ma w nich jakich znajomych i nawet ich nieobecność nie była w [ tym ] stanie zepsuć mi humoru ! - nic zresztą dziwnego, że ich nie zastałem skoro dowiaduję się właśnie, że kolejny z nich [ to już jakaś plaga ! ] zaczyna promować kulturę kontrkieliszka... Sprostowanie : a jednak nie ! - otrzymałem info u źródła, że to tylko przegrupowanie sił i zmiana formy pewnie po to, aby zregenerować to i owo i odświeżonym przystąpić do kontrataku, w żadnym razie dezercja ! Kamień z serca, bo już miałem to w jakiś złośliwy sposób skomentować, za co pewnie na mą bidną głowę spadłyby gromy i bździny, choć jako prawdziwa cnota krytyk się nie boję...

xiąc Bakaj

[ tekst napisany w stylu ''fiuczer-barokowym'' ]

p.s. muszę jeszcze dorzucić cudo znalezione właśnie przy okazji koncertu opisanego przez znajomego w powyższym wpisie, a które myślę idealnie wpasuje się w klimat tego postu - oto kultowa lokalna grupa ''Arianie'' w ich przeboju ''Łubinowa miłość''... [ świętokrzyska mutacja Monty Pythona ? ]



... i coś od siebie - japońskie ''12 batów'' ?

środa, 5 maja 2010

Shibusashira-dwa.

Słowo się rzekło i przyszła kolej na wspomniane w poprzednim wpisie fragmenty koncertów :

- skoro to wschodnioazjatyckie klimaty to nie może na początek obyć się bez smoka - po jap. Hiko-Ki bodajże : śliczne, podobnie jak kawałek



- niestety nie można było znaleźć tego w lepszej jakości, ale teraz rzecz przewyższająca je tak jeśli chodzi o obraz jak i dźwięk, z kapitalną solówką saksofonową :



tu natomiast popis ich możliwości scenicznych - nie wiem jak to nazwać : ''cyrko-baleto-teatr muzyczny'' ?



i rzecz o wprawdzie kiepskiej niestety jakości, za to świetnie oddająca kilowaty pozytywnej energii, jaką ta kapela potrafi wygenerować na scenie i przekazać publiczności [ nic zresztą dziwnego, w końcu to ich wersja standardu ''What a wonderful world''... ] :

 

tutaj zaś w zdecydowanie bardziej kameralnym i jazzowym, ale jeszcze energetyczniejszym wydaniu - jeśli oni potrafią tak wymiatać we czwórkę i przy takim, akustycznym zestawie instrumentów to... [ nawiasem mówiąc doskonała jakość w porównaniu z powyższymi ]





i na koniec naprawdę mocny akcent : ''core-jazz'' ?! [ zwłaszcza perkusista się tu nie oszczędza - gdybym był kobietą chybabym chciał być jego bębnami, oczywiście pod warunkiem, że się lubi gwałt... ] :



Kto chciałby bardziej podrążyć muzycznie temat może stąd ściągnąć całe albumy Shibusashirazu Orchestry - osobiście rekomenduję ''Shibu-hata'' i ''Shibu-ryu'' zwłaszcza, najlepsze moim skromnym zdaniem, może dlatego, że koncertowe a taka muzyka najlepiej się sprawdza właśnie w takiej formie. Tym zaś, którzy za ''namawianie do złodziejstwa'' wyzwą mnie pewnie zaraz od ''gównojadów'' radzę przedtem spróbować kupić rzeczone albumy w Polsce np. przez Empik... he he - chociaż i na Serpencie to niemożliwe, a gdyby nawet było, to na pewno w takiej cenie, że... nie każdego zaś stać na to, żeby kopsnąć się na drugi koniec kontynentu po parę płyt, dlatego się moi szanowni i drodzy odpierdólcie !

Shibusashirazu Orchestra

- japoński... chciałem napisać ''kolektyw'', ale to słowo paskudnie mi się kojarzy, dlatego powtórzę jeszcze raz : japońska orkiestra muzyczna - i nie tylko, co będzie widać poniżej - którą kiedyś tutaj trochę się zajmowałem, więc nie będę się rozpisywał, kto ciekaw niech zajrzy na ich stronę na Myspace [ gdzie można posłuchać utworów z ich dwóch najnowszych płyt ] czy też oficjalną, autorską [ ale tu ostrzegam, że japońskie ''krzaczki'' w przewadze ] albo przeczyta suche info o nich na Wikipedii lub w macierzyńskim języku na stronie festiwalu ''Era nowe horyzonty'', gdzie wystąpili parę lat temu. Ja zaś wychodząc z założenia, że w tym wypadku lepiej od słów [ których zresztą i tak za wiele nie ma, zwłaszcza polskich, ale i w angielskim nie jest pod tym względem wcale lepiej, natomiast dalekowschodnie ''chaszcze-znaki'' są dla mnie nie do przebycia ] przemówią dźwięki i obrazy, postanowiłem wrzucić tutaj właśnie sporą garść zdjęć z ich koncertów na zachętę - komu mało, niech tutaj zajrzy. Jak z tego [ lub pomieszczonych na Youtube fragmentów ] widać ich koncerty muszą być niezłym przeżyciem, żywiołowym i kolorowym spektaklem podczas którego dzieją się przedziwne sprawy : po scenie latają pszczółki, wirują płonące kule, na widowni zasiada pani mumia z dzieciątkiem mumią przyssanym do zmumifikowanej piersi, nad wszystkim unosi się smok, owce śpiewają w chórkach, a śliczne Japonki tańczą z olbrzymimi żółtymi bananami w dłoniach...


[ informacja techniczna : korzystając z tego, że nowy szablon bloga daje mi więcej wolnego miejsca chciałem tak upakować te zdjęcia obok siebie, by nie straszyły białe plamy i mieć możliwość zamieszczenia tu jeszcze paru filmików wraz z krótkim komentarzem - niestety nie udało się, mimo że w zmienionym dopiero co ''uaktualnionym'' edytorze wpisów teoretycznie powinna istnieć taka opcja : ch... tam, eh... trudno, skoro to cholerstwo tak mi się rozrosło - nie moja wina - postanowiłem podzielić to na dwa, i pliki video z fragmentami ich występów umieścić w następnym wpisie, gdzie będzie można się przekonać czy grają równie dobrze jak wyglądają, a myślę że warto ].

wtorek, 4 maja 2010

A jeśli...

... rosyjski rząd wszczął tą całą szopkę z przyznaniem się do zbrodni w Katyniu oraz ekspiacją i odcięciem się od komunizmu [ o ile takowe w ogóle miały miejsce ] po to, by przykryć nią morderstwo niewygodnego im przywódcy i niemal całej jego ekipy [ likwidując przy okazji niepotrzebną mu już starą agenturę ] i tym samym usuwając kolejną przeszkodę w prowadzonej z żelazną [ dosłownie ! ] konsekwencją budowie wspomnianego w poprzednim poście bloku euroazjatyckiego ? Co jeśli mamy właśnie do czynienia z prowadzoną na wielką skalę grą operacyjną wiadomych służb ? Grą w szerokim tego słowa znaczeniu : zarówno jako prowadzenia racjonalnych, zaplanowanych działań o zakulisowym przeważnie charakterze, jak i umiejętnego pobudzania, sterowania i żerowania na ludzkich emocjach, idiosynkrazjach czy zwykłej ludzkiej głupocie etc. - czyż nie świadczy o tym tak błyskawicznie proklamowane i ponad miarę podkreślane ''pojednanie polsko-rosyjskie'' oraz milczenie w głównych mediach o choćby możliwości zamachu [ w kraju wybuchających tajemniczo budynków, pociągów, mordów politycznych etc. ] i natychmiastowe usuwanie na portalach komentarzy podejmujących ten wątek - ? Każdego, kto teraz zacznie bredzić o ''histerii'' i ''spiskowych teoriach'' proszę, by zamiast posługiwać się tego typu żałosnymi automatyzmami myślowymi choć przez chwilę się zastanowił - co jest większą histerią : racjonalne myślenie, które polega przecież min. na dedukcji i rozważaniu różnych hipotez, czy też zakazywanie go pod groźbą wyśmiania mianem wyżej wspomnianych spiskowych teorii, a ich rzekomych wyznawców zrównaniem z rosyjskimi szowinistami czy zwolennikami Nostradamusa [ co zrobiła ostatnio ''Rzepa'', choć trzeba im przyznać, że w innym z kolei artykule obalili celowo rozpowszechniane przez Rosjan bzdury np. o wywieraniu przez Kaczyńskiego presji na pilotów ] lub poprzez wywijanie niczym maczugą ''żałobą narodową'', atmosferą ''pojednania'' [ najczęściej bełkoczą o tym ci, którzy jeszcze parę dni temu robili dosłownie wszystko, by podsycać konflikty, ba - wręcz sztucznie je kreować ! ], ''spokojem należnym zmarłym'' etc. ? A właśnie - czy to nie zastanawiające, że przedstawiciele rosyjskich władz niemal tuż po katastrofie zaczęli kategorycznie twierdzić, że to wina pilotów niedwuznacznie przy tym sugerując wspomnianą wyżej odpowiedzialność prezydenta [ co ochoczo podchwyciły zagraniczne media, zwłaszcza niemieckie tak się jakoś dziwnie składa - proszę spojrzeć na przegląd prasy, tym bardziej wiarygodny, że jeśli już stronniczy to raczej anty- niż pro-kaczyński ] : skąd oni to wiedzieli ? Przecież takie rzeczy można stwierdzić dopiero po zbadaniu ''czarnych skrzynek'' i szczegółowych oględzinach wraku oraz miejsca katastrofy, co musi potrwać tygodnie jeśli nie miesiące ! Poza tym, na co słusznie zwrócił uwagę Michalkiewicz trwa przecież nadal tak otrąbiona ''wojna z terroryzmem'', której jesteśmy aktywnym uczestnikiem [ z narażeniem naszych interesów dodajmy, i której zmarły prezydent był gorącym zwolennikiem, że przypomnę gwoli sprawiedliwości ], dlatego choćby z tego tytułu hipoteza zamachu powinna stać się przedmiotem odpowiedniego śledztwa, więc - ? W każdym razie jeśli to wszystko okazałoby się prawdą, byłoby to straszne... Bo oznaczałoby, że ościenne mocarstwa i miejscowa oligarchia mogą teraz z nami zrobić wszystko - nie, nie chodzi mi zaraz o jakąś wojnę, ludobójstwo, wywózki itp., ale tylko i aż całkowite ubezwłasnowolnienie [ który już raz ? ] tego kraju brutalnie przypieczętowane tym niesłychanym aktem terroru [ - jeśli, powtarzam ! ]. Zresztą nie sądzę, żebyśmy w naszej najnowszej historii mieli w ogóle możliwość rzeczywistej niepodległości i autonomii działań - ostatnią bodaj taką szansą była ''Solidarność'' i wiadomo co się z tym stało, a ' 89 był tylko dilem między częścią dawnych działaczy ''S'' a częścią aparatu PZPR [ kiedyś takie rzeczy mówiły tylko ''oszołomy'', teraz powoli staje się to truizmem ] pobłogosławionym dodajmy nie tylko przez Moskwę, ale też [ co mniej znane ] kraje Europy Zachodniej i USA : to prof. Nowak dopiero jakiś czas temu przywołał w ''Rzepie'' fakt, który był dotąd tajemnicą poliszynela, choć powszechnie znany od samego początku wśród polityków i dziennikarzy [ co dobitnie pokazuje jak w rzeczywistości wygląda ''wolność słowa'' w Polsce ], że Jarucwelski został prezydentem nie na skutek nacisków ze strony Gorbaczowa, lecz administracji Georga Busha seniora [ bo wbrew temu, co się o tym mówiło, oni tak wcale znowu entuzjastycznie nie powitali ''upadku komunizmu'' : zależało im przede wszystkim na stabilizacji i spokoju w tym regionie oraz Rosji, i temu podporządkowali swe ówczesne działania ; jak się spojrzy też choćby na biogram takiego ubeka jak Gromek Czempiński, to widać tam, że został na pocz. lat 90-ych przeszkolony przez CIA, a w łaski swych nowych panów wkupił się organizując tą słynną ucieczkę Amerykanów z Iraku podczas pierwszej wojny w Zatoce - no a kto wysłał polskie wojska do Iraku i Afganistanu ? ], a z kolei historyk Bogdan Musiał ujawnił też niedawno, że Niemcy już od końca lat 70-ych zaczęli pracować wespół z ówczesnym ZSRR nad poprzednikiem ''Nord-streamu'' czyli gazociągiem ''Jamał'' kontynuując ten projekt mimo amerykańskich obostrzeń, rzecz była tej wagi, iż jeśli udałoby się ją sfinalizować odpowiednio wcześniej to Związek Radziecki najprawdopodobniej w ogóle by się nie rozpadł [ polecam też inny artykuł tego historyka o hipokryzji i dwulicowej postawie kanclerza Schmidta, a pośrednio i Mitteranda, bo wszystkie przytoczone przeze mnie powyżej razem stanowią kubełek zimnej wody dla idealizujących Zachód w swej większości Polaków ]. W takim razie znaczyłoby to, że kleszcze ponownie się zamykają i pękły ostatnie, tak już wątłe, granice... Tym wszystkim, którzy nie boją się myśleć [ ryzykując nawet śmieszność, co zawsze wbrew pozorom towarzyszy rzetelnym dociekaniom ] polecam zajrzeć na blog Michalkiewicza [ zwłaszcza ten felieton pod wymownym tytułem : ''Obraca się koło historii'' ], lub Huberta Kozieła [ np. sygnalizowane przezeń wątpliwości związane z systemem naprowadzania w prezydenckim samolocie, czy też skandalicznymi zaniedbaniami [?] w tym względzie ze strony rosyjskiej ], portal ''niezależnej'' [ szczególnie tekst J. Darskiego, który dał tytuł temu postowi ], oraz niech przeczyta trafną analizę rosyjskich strategii dezinformacyjnych dokonaną przez A. Ściosa i wywiad z Wiktorem Suworowem [ byłym agentem GRU ] a dla już zupełnych hardcore'owców przypuszczenia, że rosyjskie służby specjalne spowodowały katastrofę samolotu prezydenckiego za pomocą potężnego impulsu elektromagnetycznego [ powiem więcej ryzykując totalne ośmieszenie i wyzwanie od paranoików i oszołomów : uważam możliwość sztucznego sprowokowania eksplozji tego wulkanu na Islandii w tym akurat momencie przy obecnym stanie zaawansowania technologicznego za wielce prawdopodobne... zresztą po co zaraz tam wulkan - wystarczy, jak to sugeruje Korwin, umiejętne nadmuchanie powstałej wokół niego psychozy, by skutecznie storpedować plany uroczystego pochówku na Wawelu, ba : nawet w ''GW'' napisali, że to był pic ! - tak na marginesie : kluczowy w tym tekście wydaje mi się zwrot ''na zlecenie Komisji Europejskiej''... ; ale powtarzam : to tylko hipotezy, a nie kategoryczne stwierdzenia ! ] i artykuł Łukasza Warzechy sumujący wątpliwości narosłe w tej sprawie - na koniec dorzucam pozornie nie związany z tematem ogłoszony ostatnio przez Niemców plan wycofania z ich terytorium amerykańskiej broni jądrowej [ który otwarcie przedstawiają jako ''gest w kierunku Rosji'' ! ] podjęty z inicjatywy dobrego znajomego Radka Sikorskiego min. Westerwelle.

Czy muszę dodawać, że do rozprawy z chochołami ''polskiego nacjonalizmu, mesjanizmu, antysemityzmu i bóg-wie-jeszcze-czego'' obudzonymi rzekomo przy okazji narodowej żałoby natychmiast ruszyły niezastąpione w tym ''elity'' ? - w powodzi tekstów wyróżniają się swoim debilizmem zwłaszcza dwa pań Agaty Bielik-Robson oraz mistrzyni w sztuce pieprzenia smutów Manueli Gretkowskiej [ tym razem przeszła chyba nawet samą siebie - nic tylko cytować, sam miód ! ] : jak to ktoś fajnie ujął nie dziwi nic, bo obie panie zdaje się miały coś [ czy kogoś ] wspólnego... Na tym tle wyróżniają się pewną trzeźwością uwagi Tomasza Piątka z tego samego portalu ''KP'' pod wymownym tytułem ''Wieża Wawel'' [ spomiędzy słów w powyższych artykułach przebija żal autorów, że polska lewica nie dopracowała się własnych, świeckich form oddawania czci zmarłym, co jest de facto przyznaniem się do własnej fundamentalnej impotencji w tym względzie - bo trudno, by lewica mogła takowe sama stworzyć przy swej programowej anty-metafizyczności - i dowodem, że ''elyty'' zwyczajnie się Polaków boją i nie rozumieją ich : słusznie wytknął im to Paweł Śpiewak, a więc ostatni chyba człowiek, którego można by oskarżyć o ''populizm'', ''nacjonalizm'' czy tym bardziej ''antysemityzm'' ]. Oczywiście gwoli sprawiedliwości warto też wsłuchać się w głos o całej sprawie płynący ''z drugiej strony'' [ ? ], polskich faszystów czy ''monarchistów-moczarystów'' Wielomskiego - zapewniam, że może to być okazja dla interesujących i zaskakujących być może porównań...

Pozostawiając rozważania na temat przyczyn tej katastrofy, których zresztą pewnie nigdy nie poznamy [ bo jak ktoś słusznie zauważył gdzieś na jednym z blogów ''prawdy o Katyniu - żeby daleko nie odbiegać - dowiedzieliśmy się tylko dzięki temu, że Niemcy weszli do Rosji i akurat w tym krótkim czasie byli z Rosjanami w konflikcie'' - podkr. moje ] chciałbym poruszyć jedną rzecz sygnalizowaną już na końcu tego postu : od dłuższego czasu mam poczucie, że mimowolnie biorę udział w jakimś kiepskim thrillerze politycznym...

- nie, ten wątek rozwinę szerzej już w innym wpisie [ na razie tyle i wystarczy ].