sobota, 22 grudnia 2012

Wesołych Śfiąąt !



...czyli back to black.

- tylko proszę nie wyjeżdżać mi że profanuję święta - one są już wystarczająco sprofanowane merkantylnym kiczem który im towarzyszy, plagą popowych wyjców bezczeszczących kolędy itp. Nie jestem lewakiem czy purytaninem pomstującym na ''konsumpcjonizm'', choć coraz mniej można wstawić na świąteczny stół i ''zakupowa gorączka'' raczej nie nabije niestety kabzy miejscowym producentom, rzecz jednak w proporcjach : jarmarczny aspekt świąt dawno już je przytłoczył a ponieważ podobne zwalcza się podobnym więc dałem upust sowizdrzalskiej, błazeńskiej części mnie, której nie widzę powodu się wypierać [ stąd też nazwałem ten blog mianem ''stańczyka'' co być może brzmi pretensjonalnie, po ''krakowsku'' ale po to właśnie by odrzeć je z patyny, przywrócić pierwotny sens paradoksalnej figury pajaca i myśliciela zarazem ]. Korzystając z okazji chciałbym tradycyjnie już przypomnieć, że św. Mikołaj nie ma nic wspólnego z tym obleśnym czerwonym krasnoludem ! Dlatego Żydzi histerycznie wypominający swej rodaczce, że ośmieliła się paradować w stroju ''chrześcijańskiego świętego'' totalnie się skompromitowali - skoro już coś się odrzuca warto najpierw to poznać, to dla ciebie Rebe :


Hu hu hu !

...ponieważ jako się rzekło ten blog programowo miesza jajcarskie treści z poważniejszymi, więc na koniec niewielka dygresja na temat niedawnej tragedii w Stanach, gdzie szaleniec [ ? ] wymordował kilkadziesiąt osób, w większości dzieci, w przedszkolu. Oczywiście zaraz jak to zwykle przy takich okazjach bywa zaczął się dziki klangor o konieczności zakazu dostępu do broni oraz powszechne oburzenie, że mimo tego nadal większość Amerykanów jest temu przeciwna. Otóż ''alternatywnie inteligentnym'' zdziwionym tym należy uświadomić elementarny fakt iż na skutek podobnych rozwiązań broń cudownie nie zniknie z tej ziemi a jedynie prawo do niej zostanie przyznane wyłącznie kaście funkcjonariuszy publicznych i przedstawicieli elit, którzy będą mogli dzięki swej pozycji i wpływom pozwolić sobie na obejście przepisów czyli mówiąc wprost masowych morderców w cywilu zastąpią ci w mundurach tacy choćby jak ten ruski milicjant, który zaczął strzelać do ludzi w trashmarkecie [ u nas również zdarzają się podobne historie, np. teraz przypominam sobie sprawę sprzed paru lat gdy emerytowany trep zabił żonę, kilku członków rodziny i popełnił samobójstwo ] jednak kiedy dochodzi do takich wydarzeń jakoś dziwnie nikt nie głosi konieczności ''ograniczenia dostępu'' lub wręcz odebrania prawa do posiadania broni policjantom, wojskowym czy tajniakom. Nie twierdzę rzecz jasna, iż każdy z nich jest zaraz psychopatą niemniej specyfika tych zawodów niewątpliwie sprzyja patologii i sprawia, że występują wśród nich znacznie częściej niż średnia w danym społeczeństwie, dlatego skrajną naiwnością, delikatnie mówiąc, jest mniemanie, że za pomocą munduru można dokonać odpowiedniej selekcji i cudownej alchemicznej przemiany. Poza tym policję i bandyterkę pod każdą szerokością geograficzną łączą, ehm, specyficzne i dalekie od serialowej jednoznaczności relacje i nie chodzi tu bynajmniej tylko o ''złych poruczników'' np. pokażcie mi jakieś tajne służby, które by nie handlowały przez podstawionych żuli lub wręcz same narkotykami - ? Nie jestem entuzjastą demokracji ani tym bardziej totalniactwa, które zresztą wcale nie muszą się wzajem wykluczać, ale skoro już tak się tyle o tym trąbi warto w takim razie przypomnieć iż jednym z jej podstawowych warunków jest właśnie powszechny dostęp do broni a nie tylko ograniczony do jakiejś neo-szlachty jak by się ona nie nazywała - tak naprawdę chodzi o to, że broń w rękach przeciętnych obywateli lub poddanych stanowi potencjalne zagrożenie dla władcy czy rządu, nawet a może zwłaszcza dla tego, który posiada demokratyczną legitymizację i by je zniwelować nagłaśnia się podobne tragedie a kto wie czy wręcz nie prowokuje. Jeśli ktoś wyśmieje mnie za takie podejrzenia bo sądzi iż ubeckie machinacje nie są możliwe w ojczyźnie ''swobód obywatelskich'' wystawi sobie tym samym świadectwo skrajnego idiotyzmu. Piszę to jako człowiek, który nie był w wojsku ani trzymał karabin w rękach, nigdy też nie pałowałem się militariami ale wiem na jakim świecie żyję i jakie szemrane rzeczy przemycano już pod szlachetnymi wydawałoby się pozorami.

p.s. okazało się, że to nie było ot takie sobie zwyczajne przedszkole...

sobota, 1 grudnia 2012

Zbig Lew-Szarlatanowicz.

Dziś zajmę się zaoraniem znanego zbokologa Lwa Starowicza, który doprowadził mnie do lekkiej kurwicy swoim wywiadem na onecie choć w sumie dobrze się stało, kolejny ''autorytet''  dokonał autokompromitacji i uszło zeń śmierdzące powietrze którym był nadęty. Przy czym nie chodzi tyle, że pan profesor mądrzy się na temat polityki na której g... się zna np. pierniczy farmazony jakoby Rysiek Kalisz był powszechnie ''lubiany'' - ?! Na pewno nie przeze mnie ani większość osób, które znam i kwestia prawicy czy lewicy ma tu niewielkie znaczenie, przecież zaprosił go niedawno na ''grylla'' taki straszny ''faszysta'' jak Giertych, z drugiej wystarczyło przejrzeć lewicowe fora co wypisywali tam na temat tego pajaca gdy przyjechał wypasioną sportową bryką na marsz ''oburzonych''. Doprawdy nie wiem jak można czuć sympatię do tego wrednego grubego skurwiela, którym jest w istocie. Nie mam też pojęcia co Lew zapalił czy wciągnął, że zaczął bredzić o ''rzeczowości'', ''rozsądku'' i kompetencjach Biedronia, gdy przecież zaliczył on głośną kompromitującą wpadkę w tym względzie już na początku swej kadencji ?! Gdybym był pederastą szlag by mnie trafiał, że reprezentuje mnie ktoś taki, gościu jest chodzącym stereotypem głupiej cioty, która myśli jedynie o szpanerskich ciuchach i wyruchaniu kolejnego chłoptasia itp. itd. Jednak indolencja polityczna Lwa Zbigniewa byłaby jeszcze wybaczalna, Niemcy ukuli zresztą zgrabne słówko ''fachidioten'' na określenie naukowców wymądrzających się na temat polityki czy sztuki lub polityków bredzących o sztuce i nauce o najgłupszych z nich ''zaangażowanych artystach'' już nie wspominając, problem jednak w tym, że pan profesor nie ma nawet pojęcia o dziedzinie w której rzekomo jest specjalistą. Obnażył swoją skandaliczną ignorancję, gdy na głupawe skądinąd pytanie ''czy celibat szkodzi ?'' udzielił odpowiedzi : ''- Tym którzy go przestrzegają - na pewno''. Za tego typu kretyńskim ''rozumowaniem'' stoi fałszywe założenie o rzekomej ''naturalności'' człowieka i jego popędów, tymczasem nasza ludzka istota polega właśnie na tym, że jesteśmy jak by to paradoksalnie nie zabrzmiało zwierzętami nienaturalnymi i również nasza seksualność taka jest - stąd z jednej strony nadzwyczaj wybujała, niespotykana w przyrodzie człowiecza zmysłowość posunięta aż do perwersji, bo żadne zwierzęta, nawet te cholerne szympansy Bonobo co to ponoć ciągiem się gzią nie strzelają sobie minety odbytu, ani wyczyniają sado-maso czy tym bardziej posuwają aż do seksu z dziećmi lub trupami. Pokażcie mi gatunek zwierząt, który uprawia ''erotykę międzygatunkową''*, czy np. tygrysy kopulują z żyrafami, hipopotamami lub choćby bliższymi im panterami ? Tymczasem są ludzie, którzy robią to ze świniami, owcami, krowami, psami itd., istnieje nawet pociąg seksualny do roślin, drzew, nazywa się bodaj ''dendrofilia'' i ponoć jest to dość częsta przypadłość wśród leśników... Nie wiem na czym może to polegać : zapinaniu dziupli, oblizywaniu szyszek czy żywicy, obmacywaniu huby ? Ba, gdzieś czytałem, że jest zboczenie, które charakteryzuje się podnieceniem na widok walących się budynków ! Ma to nawet swoją specjalistyczną nazwę, nie pomnę teraz jaką - być może cierpiał na to bin Laden i terapeuta polecił mu urządzić rozpierduchę by mógł sobie dogodzić ? Przeca wszyscy mamy prawo do szczęścia, tak jest zapisane w konstytucji, no nie ? Zarazem jednak ta wynaturzona ludzka seksualność stwarza człowiekowi możliwość sublimacji swych popędów, przekształcania w miłość, sztukę, naukę a w końcu ich przekroczenia. Nawet Freud kojarzony powszechnie z panseksualną wizją ludzkiej natury, którą bez reszty władają namiętności uznawał istnienie w człowieku obok popędu seksualnego czegoś co nazywał ''popędem śmierci'' przez co rozumiał nie tyle nasze autodestrukcyjne skłonności ile pewną siłę, która każe nam przerastać samych siebie, zaprzeczać sobie w pozytywnym tego słowa znaczeniu, biorąc za całkiem realne, że w przypadku pewnych jednostek mogła ona przeważyć nad tym pierwszym i wtedy mieliśmy ascetów, mistyków, świętych itp. lub choćby artystów. Każdy kto zajmował się serio kulturami pierwotnymi wie, że coś takiego jak ''dobry dzikus'' żyjący w harmonii z naturą nigdy nie istniał będąc jedynie mrzonką nowożytnych mieszczuchów, co więcej, oglądając dokumenty o ostatnich prymitywnych ludach, które dotrwały do naszych czasów odnoszę wrażenie, że różnią się one bardziej od zwierząt niż my bo żyjąc w większej bliskości z przyrodą muszą wkładać w to więcej wysiłku, stąd te pochłaniające mnóstwo czasu zabiegi jak wymyślne często tatuaże, wcieranie mazideł by zmienić kolor skóry, najdziwaczniejsze fryzury lub golenie włosów na całym ciele, wreszcie samookaleczanie - wszystko jedynie po to, by dobitnie pokazać sobie i całemu światu : nie jestem zwierzęciem ! Nawet orgie, które co jakiś czas urządzają nie są jak u nas rozrywką zblazowanych burżujów lecz ściśle zrytualizowane służą podłączeniu do metafizycznego ''generatora'' sił żywotnych, wyraża się w nich mądrość ludów nieustannie zagrożonych zagładą, żyjących w surowych warunkach do których nijak się mają sentymentalne bzdety ekologów. Tymczasem teraz pojawia się ''cywilizowany'' arogancki bubek i ignorant, jakiś tam dr Zbigniew i unieważnia całą liczącą tysiące lat tradycję indyjskiej, buddyjskiej, żydowskiej czy chrześcijańskiej ascezy ! Fakt, że nawet w tak niechętnej, wrogiej wręcz monachicznemu trybowi życia religii jak islam pojawił się podobny kierunek sufich dobitnie pokazuje jak głęboko tkwi w ludzkiej naturze ta potrzeba.

Powyższa kompromitująca wpadka Lwa Starowicza świadczy wyraźnie, że jest on niczym innym jak zwykłym szarlatanem i nie ma żadnej istotnej różnicy między nim a wróżami, czarownikami voodoo czy wiejskimi babami ''zamawiającymi'' chorobę, jest tylko ich bardziej elokwentną, ubraną w garnitur i dodające sztucznej powagi okulary wersją. Już sama nazwa ''profesji'', którą sobie wybrał obnaża hucpę - zawarta w niej ''-logia'' a więc ''Logos'' czyli rozum sugeruje racjonalną wiedzę o człowieczej seksualności : może ktoś mi łaskawie wyjaśni jak może istnieć racjonalna wiedza o czymś tak ślepym i absurdalnym jak ludzkie popędy ?! Pan profesor jest ordynarnym ściemniaczem żyjącym z wciskania ludziom kitu, że za pomocą rozumu będą mogli opanować swe namiętności, gdy każdy kto na serio tego próbował wie doskonale, że to tak jakby wznosić tamy z papieru i to toaletowego. Sterylny, wydumany język ''seks-speców'' jest żywym a raczej właśnie martwym dowodem jego nieprzystawalności do swego przedmiotu którego opis sobie rości, najprościej przekonać się o tym analizując banalny już zwrot ''miałem -iałam orgazm'' - gdy przyjrzeć się bliżej jest on absurdalny bo jeśli już to raczej orgazm ''ma'' nas, przecież jest to stan który nami bez reszty choć na krótką chwilę zawłada, w którym się zatracamy a więc poniekąd przestajemy być sobą. Nie przypadkiem we francuskim orgazm nazywany jest ''małą śmiercią'', stąd wzbudza taką naszą fascynację i zawstydzenie zarazem [ i bałwanem jest ten, kto sądzi iż może pozbyć się tej ambiwalencji za pomocą jakiegoś ''uświadomienia'', przynajmniej dopóki towarzyszy mu pożądanie ]. Kuriozalnym już przykładem wspomnianej tendencji jest feminizm każący biednym idiotkom ''być odpowiedzialnymi za swój orgazm'' - k... mać, jak można odpowiadać za coś nad czym się w ogóle nie panuje ?! Nie pierdólcie mi proszę tutaj o specjalnych ćwiczeniach pochwy itp. bzdetach bo tylko w ten sposób dowiedziecie, że kompletnie nie kumacie o co tu biega. Jednym z najgłupszych nowoczesnych przesądów mających znamionować ''postęp'' jest ten nieznośny komunał wypowiadany zwykle ze świętoszkowatym oburzeniem : ''o tych rzeczach się kiedyś nie mówiło !'' - i dobrze do jasnej cholery bo gdyby można o nich mówić ludzie kopulując nie wydawaliby nieartykułowane dźwięki ! Przecież robiąc ''to'' nikt nie posługuje się seksuologiczno-psychoanalitycznym bełkotem, w tym momencie cała ta ''wiedza'' idzie się dosłownie jebać, tylko jęczy, krzyczy lub milczy pogrążony w stuporze a jeśli już, to wywrzaskuje najprymitywniejsze wulgaryzmy w rodzaju : ''kurwa, fak, ja pierdolę, kocham cię'' itp. nieprzyzwoitości. Tymczasem oszuści w typie Lwa Starowicza mieszają ludziom we łbach wmawiając im, że za pomocą jakiejś pożal się boże ''edukacji seksualnej'' pozbędą się wszystkich uciążliwości nieodmiennie towarzyszących naszym popędom - taa, choćby będąca w tej dziedzinie prymusem Wlk. Brytania przoduje zarazem w liczbie ciąż wśród nieletnich, chorób wenerycznych i ogólnej demoralizacji. Przez takich jak on żyjemy w czasach panowania niespotykanej w dziejach hipokryzji w dziedzinie seksu, która paradoksalnie polega na sławetnej ''otwartości'', nachalnym wciskaniu kitu jakoby wszystkie cierpienia nieodłącznie związane ze sferą ludzkich namiętności pochodzą z zewnątrz, wyłącznie z narzuconych nań takich lub innych norm kulturowych i ''wyzwolenie'' się z nich zapewni nam ''orgazm permanentny'' - doprawdy nie wiem jak można być aż tak durnym by uwierzyć, że można być wiecznie młodym nie starzejąc się, zdrowym nie chorując, wreszcie żyć nie umierając, nawet normalny człowieczy strach przed śmiercią i typowa dla naszego rodzaju głupota nie są usprawiedliwieniem. Nie trzeba zaraz angażować filozofii by obalić te brednie, wystarczy fizjologia, której żelazna prawa wyraźnie mówią, iż rozkosz i ból to te same impulsy nerwowe, różnica zaś między nimi polega jedynie na intensywności - kiedy są słabsze odczuwamy przyjemność natomiast gdy silniejsze cierpimy [ dlatego bardzo mocny orgazm może być wręcz bolesny, z kolei bodźce zwykle sprawiające ból odpowiednio osłabione są źródłem przyjemnych doznań, stąd masochizm ]. Zresztą nie pojmuję jak można jeszcze bełkotać o jakiejś ''naturalności'' seksu, gdy obecnie w tak monstrualny i skrajnie stechnicyzowany sposób się go eksploatuje, najwięksi alfonsi są szefami prawdziwych międzynarodowych korporacji, przemysł porno, bo to jest już przemysł, jest tylko sektorem przemysłu ''usług seksualnych'' obracającego większą gotówką niż niejedna oficjalna gałąź gospodarki, górnictwo, hutnictwo itp. i w ogóle kiedy to wszystko jest coraz bardziej usztucznione, wysterylizowane i nasterydowane, napchane silikonem a ludzie zamieniają się zwolna w mutanty, żywe cyborgi - przeca takie Marylka Rodowicz czy Edzia Górniak mają w sobie tyle jadu kiełbasianego, że Sanepid powinien zakazać ich występów ! Po śmierci będzie je można od razu oddać do muzeum figur woskowych, w ogóle się nie rozłożą, tak są nasączone tym syfem, że pewnie nie zauważą nawet jak umrą. Naukowcy sygnalizują też od dłuższego czasu zastraszający spadek ilości plemników w męskim nasieniu, z drugiej zaś lawinowo rośnie liczba kobiet mających problemy z zajściem w ciążę a miesiączka obecnie wg badań to tylko cienki strumyczek w porównaniu z niegdysiejszymi potokami ''flupów z pizdy'' a być może niedługo w ogóle zaniknie [ są już chyba jakieś tabletki na to ? ].

Zapewne zaraz ktoś wyskoczy z histerycznym, sekciarskim wrzaskiem jakobym był purytaninem, ajatollahem czy inszym spirytualistycznym zjebem, który chciałby wszystkich hurtem wykastrować - bynajmniej, postawa taka jest mi obca i wstrętna właśnie dlatego, że stanowi jedynie odwrotność rozpusty, obie to tylko dwie strony tego samego medalu i wzajem się napędzają : to nie przypadek, że większość koryfeuszy ''wolnej miłości'' i ''rewolucji seksualnej'' wywodziło się z surowych, protestanckich czy ortodoksyjnie żydowskich rodzin, z kolei wielu hedonistów, którzy się przeruchali kończy jako świętojebliwi dewoci czy fanatycy religijni. Nie ma w tym żadnej tajemnicy - każdy z nas dysponuje mniejszym lub większym ale ograniczonym zasobem energii życiowej i bezmyślne nim szafowanie musi w najlepszym razie skończyć się przedwczesnym wyjałowieniem a w ekstremalnym przypadku prowadzi wręcz do tragedii. Tak się zastanawiam - jeśli dzisiaj pieprzą się już trzynastolatki to co oni będą robić jak przekroczą trzydziechę ? Przecie pozostanie im chyba resztki żywotnej siły niezdolnej już do pobudzenia zwiędłych fiutków i przetartych war karlovych angażować po mieszczańsku w pielenie ogródka albo dla podniecenia stępionych zmysłów wchodzić w coraz bardziej ekstremalne ''zabawy'' typu dzieci, psy, trupy itp. Rzecz jasna nie twierdzę, że ludzie ruszą masowo na cmentarze uprawiać orgie, to chyba zawsze pozostanie margines niemniej powszechna ''prostytucja dusz ludzkich'' o jakiej marzył de Sade a która niemal na naszych oczach staje się faktem na pewno wpłynie na jego zakres i częstotliwość występowania podobnych odrażających zjawisk. W ostateczności pozostaje niebieska tabletka - żałosne... 

To co Starowicz ma do powiedzenia na temat odmiennej płci jest w większości żenujące - podobni mu ''przyjaciele kobiet'' przypominają niedojebanych podstarzałych oblechów w rodzaju Tadzia Iwińskiego, który kiedyś łapał za dupę na sejmowym korytarzu jakąś sekretarkę-szparkę. Nie pojmuję jak można serio pieprzyć jakoby ''motywacje kobiet były szlachetniejsze'' dzisiaj, gdy jak na dłoni widać iż obie płcie są siebie czyli g... warte ?! [ ja również wierzę w równość ale pojmuję ją zupełnie inaczej, dlatego nie rozumiem jak można domagać się ''równouprawnienia'' ] Wbrew powszechnemu propagandowemu bełkotowi obecne czasy są tak naprawdę świadectwem klęski feminizmu, bowiem wychodził on  z fałszywego założenia o rzekomej wyższości moralnej kobiet, chodziło przecież by oparty na bezwzględnej dominacji, hierarchiczny patriarchat zastąpić łagodniejszym, polegającym na współpracy matriarchatem tymczasem okazało się, że one potrafią być równie agresywne, głupie i chamskie co faceci i traktować ich tak samo przedmiotowo - też mi ''emancypacja'' ! Nie mam z tym zresztą problemu, jako nieuleczalny mizantrop odczuwam nawet coś w rodzaju schadenfreude, ale przestańmy w takim razie uprawiać fikcję, że kobiety to anielskie istoty, które nigdy nie chodzą do łazienki, nie robią niczego źle i w ogóle we wszystkim przewyższają beznadziejnych mężczyzn bo ta nowoczesna gigantyczna hipokryzja doprowadza mnie do szału. Wprawdzie trzeba przyznać panu profesorowi na plus iż jest przeciwny parytetom i neguje jeden z najbardziej rozpowszechnionych feministycznych przesądów jakoby udział kobiet w polityce miał dobroczynny, łagodzący wpływ na nią podając przykład bezwzględnej Goldy Meir [ można by wymienić jeszcze Thatcher i parę innych ], cóż z tego skoro nie potrafi wyciągnąć właściwych wniosków i sam sobie przeczy co pogrąża go jako ''-loga''. Generalnie najlepiej by było, gdyby dał sobie i nam spokój i przestał w końcu odstawiać czary-mary, parać się swą paranauką lub jeśli już inaczej nie potrafi chociaż zajął ewentualnymi dysfunkcjami seksualnymi swoich kumpli jak wspomniany na wstępie Kalisz [ jeśli facet w tym wieku kupuje sportową brykę na pewno coś tym sobie kompensuje bo nie wiadomo czy może jeszcze znaleźć pod tak monstrualnym kałdunem ] albo napuchły od wódy Kwaśniewski [ czy aby alkoholizm nie powoduje zaburzeń erekcji panie profesorze specjalisto od zwiędłych fiutków ? ].

Nie poświęcałbym tyle miejsca i czasu przypadkowi tego pajaca z naukowym tytułem, gdyby nie był on znakomitym przykładem gigantycznego oszustwa w jakim obecnie żyjemy - otóż wbrew postmodernistycznemu komunałowi jakoby nasze czasy były epoką ''odczarowania'', upadku wszelkich mitów i końca ''wielkich narracji'' religijnych i ideologicznych tak naprawdę są właśnie okresem niemal wszechwładnego panowania magii i najbardziej ordynarnych przesądów w nowoczesnej, atrakcyjnej dla współczesnego kołtuna formie. Historia zatoczyła koło i wróciliśmy do groty w Lascaux [ o ile kiedykolwiek z niej wyszliśmy w co wątpię ], tyle że nie malujemy już wizerunków na jej ścianach ale kreujemy je wirtualnie a nawet holograficznie a zamiast rytualnych wywarów z muchomora wsuwamy sterylne, wydestylowane chemicznie substancje. Podobnie naukowcy i inne autorytety pokroju Lwa Starowicza są jedynie współczesnym odpowiednikiem starożytnych magów, którzy też przecież dysponowali racjonalną wiedzą i to w stopniu zadziwiającym często dla dzisiejszych uczonych ale też tak samo jak oni mieszali ją z zabobonem i absurdalnymi okultystycznymi praktykami. Jeśli ktoś uważa, że przesadzam niechże przyjrzy się tym wszystkim ''ekspertom'' od ekonomii - pamiętam jak od lat 90-ych nachalnie bombardowano mnie czerstwym bełkotem jakoby gospodarka w przeciwieństwie do polityki miała rządzić się bezwzględnie logicznymi prawami gdy ostatni kryzys obnażył ją jako dziedzinę panowania totalnej blagi i irracjonalizmu : nie przypadkiem mówi się o ''panice na rynkach'' a Wall Street wygląda jak dom wariatów, co bynajmniej nie znaczy, że lewicowa wiara w okiełznanie przez człowieka tego żywiołu jest choćby odrobinę mniej absurdalna, tym bardziej iż ten chaos nie ma zgoła nic wspólnego z ''wolnym rynkiem'' [ wątpię też, czy z kolei libertariańska utopia ma jakąkolwiek szansę się ziścić ale to już insza inszość ]. Szamani i czarownice bynajmniej nie przepadli w pomroce dziejów tylko przybrali strawną dla postępowego barbarzyńcy postać ''coacha'', medialnej gwiazdy czy politycznego demagoga. Rzecz jasna nie twierdzę, że cała współczesna wiedza to kupa g... i namawiam tym samym do jej radykalnego odrzucenia a jedynie większego sceptycyzmu w stosunku do różnych obecnych guru i mniejszego bałwochwalstwa wobec fetyszu ''naukowości'' - wprawdzie fakty są ''obiektywne'' lecz ich interpretacja nie ! Naukowcy nie żyją na Olimpie, są tylko ludźmi i jak my wszyscy kierują się zwykle niskimi pobudkami, ambicją, egoizmem, żądzą sukcesu, władzy czy pieniądza i w ich imię mogą pomijać pewne niewygodne im fakty a nawet wręcz je fałszować, kompromitacja z ''globalnym ocipieniem'' najlepszym tego dowodem. Na koniec wspomnę, że kumpel z ''branży'' Lwa Starowicza prof. Lechosław Gapik został kilka lat temu przyłapany na obmacywaniu zahipnotyzowanych przez siebie pacjentek... O innym ''terapeucie'' i ''przyjacielu dzieci'', odrażającym zboku dr Samsonie nawet nie chce mi się gadać [ ale przypomnijcie sobie jak się wtedy zachowali Santorski, Eichelberger i inni tego typu oszuści ].

Jestem przekonany, że wielu to wszystko skomentuje durnym : ee tam, g... się znasz, mądrzysz się, pewnie masz małego-krzywego-spiralnego-kompleks EdUpa-misia Uszatka-królewny Śnieżki i czterystu krasnali-rozbójników i w ogóle. Taa jasne, mój psychoanalityk mówi mi, że to dlatego iż cierpię na syndrom macicy, boję się kobiet bo uważam, że każda z nich to chodząca czarna dziura wysysająca z mężczyzny nasienie, pieniądze, życie... a poza tym to jestem ukrytym pederastą i w dzieciństwie wsadzałem se butelkę coca-coli w dupę itd. Mówiąc zaś serio przedstawiłem powyżej wystarczająco dobrze przemyślanych argumentów by domagać się poważnego potraktowania, mimo ostrego tonu nie zaglądałem Starowiczowi w rozporek i nie obchodzi mnie jakiego ma i czy ewentualne ''dysfunkcje'' wpływają na jego tok myślenia, więc każdy prymityw obojga płci ograniczający się do kołtuńskich, osobistych wycieczek może spierdalać. 

p.s. zimoś obrodziło nowymi pismami alternatywnymi w naszym mieście : ''Nowym Stańczykiem'' oraz ''Paprzycą kielecką'' - endżoj ! 

* okazuje się jednak, że niektóre z nich ją uprawiają co uświadomił mi jeden ze znajomych pokazując zdjęcie swego ratlerka, który z wielkim samozaparciem zapinał od tyłu rozłożoną na łące krowę... widok był przekomiczny ze względu na, ehm, ''rażącą dysproporcję'' że się tak wyrażę - mimo to podobne przypadki są na tyle incydentalne i rzadkie iż nie obalają tezy o wyjątkowej i nienaturalnej ludzkiej seksualności, tak w złym jak i dobrym.