wtorek, 12 marca 2013

Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Mężczyzn !

- nie, to nie pSejęzycenie : przedwczoraj, w niedzielę 10 marca, zaledwie dzień po [anty]kobiecej hucpie było wspomniane Święto Mężczyzn - słyszeliście może coś o tym ?! - No właśnie... Wprawdzie nie oglądam telewizji ze względu na higienę psychiczną ale idę o zakład, że nie było tam o tym choćby wzmianki a jeśli nawet coś się działo to i tak nie mogło równać z obchodami 8 marca przypominającymi koszmar słusznie minionego ustroju, z tym że dzisiaj zamiast nudnych akademii i przywiędłych goździków wręcza się ''drogim paniom'' wibratory i urządza występy striptizerów [ ale nikt jakoś tutaj nie oburza się iż mężczyzn traktuje się jak kawał mięsa... ]. Amokowi nie oparli się nawet niektórzy prawicowcy, choćby Rafał Ziemkiewicz, którego korzenie się przed ociekającą mizoandrią, seksistowską propagandą budzi niesmak i wzgardę. Zarazem należy jednak przestrzec by w kontrze do tego nie wpaść w kanał ''wojny płci'' czy wręcz autentycznej a nie politpoprawnej mizoginii bo wbrew stereotypowi feministki nie nienawidzą mężczyzn ale kobiety właśnie - będąc ''kulturowym marksizmem'' feminizm żywi do nich analogiczną jak on wobec ''proletariatu'' pogardę ledwie maskowaną napuszonymi frazesami i podobnie pod pozorem ''wyzwolenia'' sprzedaje im najgorsze niewolnictwo jakie tylko można sobie wyobrazić. Tak jak socjalizm był szwindlem sfabrykowanym przez ''burżujów'' i ''klechów'' po to by wciskać biedakom ciemnotę i łatwiej ich okradać tak i feminizm nie sposób nazwać ''ruchem kobiecym'' - wiem, że wypominanie sufrażystkom niedostatków urody i ułomności płci to jedno z najbardziej czerstwych zagrań ale przecież trudno nie dostrzec iż zdecydowana większość z nich to kobietony : neurotyczne Żydówy-okularnice jak Kazia albo opętane wścieklizną prasłowiańskie babony jak Madzia ''La Pasionaria'' [ sam jestem znerwicowanym pojebem ale właśnie dlatego nigdy nie przyszłoby mi na myśl kreować się na jakiegoś ''maskulinistę'' ! ]. Popularność zaś - względna zresztą - feministycznych komunałów wśród kobiet bierze się, podobnie jak w przypadku lewicowych w środowiskach robotniczych, z ich naturalnej i zrozumiałej ignorancji [ nie głupoty ! ] - tak jak przeciętni ''proletariusze'' nie mieli ochoty ni czasu czytać wypocin Marksa i jemu podobnych trudno też sobie wyobrazić by jakiejś kobiecinie borykającej się z wychowaniem dzieci i zapewnieniem bytu rodzinie w zastępstwie swego wiecznie zapijaczonego i i nieodpowiedzialnego małżonka mógł pomóc wydumany bełkot o ''fallocentryźmie'' i inszych genderach-srenderach : zapewne posłałaby w diabły te przeintelektualizowane pańcie z ich post-strukturalistycznymi pierdołami maskującymi genetyczne niedojebstwo.

W tym wszystkim kryje się jednak coś bardziej zasadniczego - otóż te ruchy feministyczne a także gejowskie, ekologiczne itp. pozostałyby w najlepszym wypadku ekscentrycznym, mało znaczącym marginesem gdyby nie stały za nimi potężne grupy wpływu z sobie tylko wiadomych powodów łożące na nie gigantyczną kasę i udzielające wszelakiego innego wsparcia, trafnie spostrzegł to zmarły niestety niedawno Paweł Paliwoda :

''Ideologiczny i obyczajowy matriarchat już istnieje. Ale upowszechnianie się intelektualnego pozerstwa, do złudzenia przypominającego mentalność literackiej żony modnej, nie znaczy, że wkrótce nastanie matriarchat w sensie politycznym. Podobnie, jak nigdy nie będzie realnej pajdokracji. Zza pleców króla Maciusia I i jego rzeczniczek władzę będzie trzymać postkomunistyczna , postudecka albo inna mafia. Wagon czekolady dowolnie przekabaci bowiem wyśniony przez panią Łopatkową parlament dzieci, a urzędnicze honory zaspokoją apetyty feministek. Prawdziwa władza pozostanie jednak poza nimi – w rękach zręcznych graczy, którzy z pozoru tylko ustąpili pola łatwo sterowalnym harcowniczkom. Realizacja lewicowych idei byłaby ekstremalnie trudna z profesorem Wolniewiczem, Bronisławem Wildsteinem czy Ludwikiem Dornem – dużo prostsza z łakomą Zosią Samosią. Wyrażane na łamach prasy nadzieje Aleksandra Smolara na rządy kobiet mogą być odczytywane dosłownie tylko przez tych, którzy nie doceniają błyskotliwej inteligencji tego autora.''

http://www.prawica.net/node/18076

- a więc zza parawanu ''rządów kobiet'' czy inszego tęczowego cyrku po staremu wyzierają cyniczni łysi grubi skurwiele z cygarem w pysku i drogą whisky w łapie w typie Urbaha. Zamiast więc wdawać się w jałowe spory na temat ''matriarchatu'' i ''kryzysu męskości'' należy zadać tylko jedno prostackie [ i dlatego zasadne ! ] pytanie : kto na to daje pieniądze i po co ? Oto odpowiedź :

http://www.pch24.pl/aborcyjni-lobbysci-z-wall-street,13155,i.html

http://www.pch24.pl/google--facebook--amazon-i-200-innych-firm-wspierajacych-homomalzenstwa--,13004,i.html

- można też zapoznać się z listą sponsorów znanej aborterki [ i ''kłamczyni'' ] Wandy Nowickiej. Czy naprawdę nie wydaje wam się podejrzane, że te wszystkie Sorosze i insze globalistyczne świnie dają tak potężne sumy pomstującym na kapitalizm lewakom ?! Co, może ''oświeciło'' ich i nagle ruszyło sumienie ? - Taaa k..., już to widzę ! W moim zepsutym umyśle widzi mi się raczej, że ci drudzy wykonują dla nich perfidnie zakamuflowaną brudną robotę, część świadomie większość jako pożyteczni idioci. Nie pierwszy raz w nowożytnych dziejach ''wolność obyczajowa'' toruje drogę despotyzmowi i bestialstwu o czym można przekonać się na przykładzie odgórnie zadekretowanej bolszewickiej ''rewolucji seksualnej''.  To dokładnie tak samo jak z belgijskim Kongiem i XIX-wieczną ekspansją kolonialną w Afryce w czytanym właśnie przeze mnie ''Duchu króla Leopolda'' Adama Hochschilda - myślałby ktoś może, że choć jeden z przedstawicieli ówczesnych mocarstw europejskich otwarcie przyznał, iż motywacją było położenie łapy na naturalnych bogactwach nie mogących ich wyzyskać czarnuchów ? Skądże ! - chodziło jedynie o to by tym biednym ludziom nieść humanizm i postęp, wyzwolić ich z barbarzyństwa i ciemnoty w której tkwili a przede wszystkim zwalczać niewolnictwo, cóż z tego że za pomocą bata i ludobójczych pacyfikacji, takie są nieuniknione koszta zaprowadzania cywilizacji... ''Wolne Państwo Kongo'' miało nawet swój hymn, który nosił nazwę, jakże by inaczej, ''W przyszłość !'', cała hucpa zaś żyrowana była przez najbardziej ''oświeconych'' luminarzy epoki. Podobnie i tutaj napuszony ''dyskurs emancypacyjny'' służy nabijaniu kabzy przemysłowi farmaceutycznemu, aborcyjnemu, pornograficznemu itp. a zapewne jeszcze bardziej dalekosiężnym celom - polityce depopulacyjnej na globalną skalę jaką uprawiają różne dziwne organizacje w rodzaju Fundacji Rockefellera czy ''filantropi'' tacy jak rodzinka z piekła rodem Gates'ów. Jak trafnie zauważył Carl Schmitt już dobre kilkadziesiąt lat temu dziś największe barbarzyństwo możliwe jest jedynie w imię najwznioślejszych humanistycznych ideałów pod których osłoną może pięknie się panoszyć. Dlatego żałość mnie ogarnia na widok tych wyzwolonych z mózgu paniuś, singli i inszych biednych zjebów - przypominają uszczęśliwione zapierdalające w kółeczku chomiki [ czy chomice raczej ] : wcześniej czy później zdecydowana większość z nich obudzi się już nawet nie z ręką ale twarzą w nocniku i nieuchronnie [nie]przeżyje spotkanie III-go stopnia z inkarnacją Anioła Zemsty w postaci komornika, gdy skończy się to ich dolcze-żyćko na kredyt.

Jeśli mi nie wierzycie bom ''mizogin'', ''zakompleksiony seksista-onanista'' i cholera wi co jeszcze posłuchajcie w takim razie głosu samej feministki słusznie, choć z lewicowych pozycji obsztorcowującej Magdalenę Ś. :

''Neoliberalna transformacja była dobra dla pań Bochniarz, Kwaśniewskiej i Środy, ale czy była dobra dla wszystkich kobiet? Żadne kobiety nie są bezrobotne, żadna kobieta nie musiała z Polski wyjechać i zostawić swojego środowiska i rodziny, żeby na czarno tyrać na plantacjach czy sprzątać w cudzych domach? Żadna kobieta nie doświadczyła eksmisji, żadna nie popełniła samobójstwa z przyczyn ekonomicznych? Nie ma studentek, które tyrają jak głupie, żeby zarobić na studia i utrzymać dziecko, nie ma kobiet, które starają się o kartki na obiady w kuchni dla bezdomnych? Żadna kobieta nie musi wykonać normy przyszycia na maszynie 80 guzików na minutę, żeby zarobić na minimalną płacę, czy wyrabiać normę rewindykacji pożyczek w szemranym banku, za co niektóre kobiety płacą życiem. To nie są kobiety, nie są widzialne, nie mają głosu także na Kongresie Kobiet Polskich. Bo kobieta polska to przedsiębiorcza kobieta sukcesu. Do naprawy tylko jeden, czy dwa drobne problemy: stereotypy i brak równego statusu kobiet i mężczyzn. Przy czym de facto nie chodzi o równy status wszystkich kobiet (bo przecież nie słychać postulatów o równy status w biedzie, a przecież tak żyje znaczna część kobiet i dziewczynek w Polsce). [...] Nawoływaniom do parytetu i większej liczby kobiet w rządzie czy do przebicia szklanego sufitu ani nie towarzyszy empatia, ani żaden program polityczny, który wspierałby kobiety borykające się ze zdobyciem środków do życia, postulujący powszechny dostęp opieki zdrowotnej, do zabezpieczenia na starsze lata, prawo do zasiłków w czasie bezrobocia. [...] W rządach, które tworzyły politykę, która doprowadziła do takich społecznych skutków miałyśmy panią premier, panią prezydent banku narodowego, panią minister finansów, panią wiceminister obrony narodowej, panią minister pracy, panią minister zdrowia...''

http://www.nowakrytyka.pl/spip.php?article502

Dodajmy, że Madzia parę lat temu entuzjastycznie zareagowała na dokonaną z poduszczenia urzędników bez wiedzy matki aborcję i znana jest z propagowania eutanazistowskich rozwiązań bowiem takim jak ona nie chodzi bynajmniej aby to same kobiety jak to naiwnie biorą za dobrą monetę różne idiotki decydowały o ''swoim brzuchu'' lecz by te ich macice upaństwowić, poddać regulacjom i kontroli. Nie jest przypadkiem, że przyznanie praw wyborczych kobietom i ich ''emancypacja zawodowa'' przypada w większości krajów zachodniego świata na czas I wojny - po to by zagonić je do harówy w fabrykach w zastępstwie posyłanych masowo na rzeź mężczyzn trzeba im było odpowiednio przedstawić to jako ich ''wyzwolenie''. Z podobnych powodów sekretarz obrony USA Leon Panetta zniósł niedawno zakaz służby dla kobiet w jednostkach frontowych - też mi ''emancypacja'' że będą one mogły również dokonywać bestialstw na wojnie jak mężczyźni [ a są do tego zdolne czego dowodem choćby perwersyjne tortury w Abu Ghraib, o tym co wyprawiały w swoim czasie esesmanki czy czekistki już nie wspominając ] i dostać kulę lub kończyć jako zmasakrowane kaleki. Zginięta w Smoleńsku Jaruga-Nowacka niedługo przedtem wprost oświadczyła, iż przedstawicielki ''słabej płci'' powinny pracować w kopalniach czy na budowie - skądinąd to uczciwe postawienie sprawy, jak równość to równość a więc zapierdalaj moja miła ! Feministki głośno domagają się parytetów przy obsadzie najwyższych stanowisk w polityce i biznesie ale jakoś nic nie słychać o równym udziale kobiet przy wywozie nieczystości, utylizacji odpadów, grzebaniu zmarłych itp. niewdzięcznych zatrudnieniach...

Wbrew powszechnym utyskiwaniom na ''kryzys męskości'' powtórzę to, co pisałem już przy okazji dr. Lwa-Szarlatanowicza : obecne czasy są tak naprawdę mimo jego triumfalistycznej propagandy okresem klęski feminizmu bowiem był on oparty na fałszywym jak dobitnie dziś widać założeniu o rzekomej wyższości moralnej kobiety, gdy tymczasem okazała się ona takim samym potworem jak mężczyzna - ani lepszym ni gorszym, tylko INNYM. Jak słusznie zauważył w wyżej wymienionym tekście Paliwoda procesowi karlenia mężczyzn towarzyszy analogiczny doń kobiet - czy to się komu podoba czy nie jedziemy na tym samym wózku i post-marksistowskie mrzonki o zastąpieniu skapcaniałych samców przez ''przebojowe samczynie'' są tyle samo warte co niegdysiejszy triumf proletariatu nad ''wyzyskiwaczami''. W ogóle cała współczesna sparszywiała parakultura jawi się jako gigantyczny spisek obliczony na zgnojenie męskości czego objawem z jednej strony są obrzydliwe sadomasochistyczne farsy w rodzaju ''Testosteronu'' kręcone przez samych mężczyzn gdzie prezentują się jako żałosne, nędzne, pożałowania godne kreatury z drugiej zaś równie patologiczne filmidła ''emancypantek'' w których szczytem kobiecego ''wyzwolenia'' jest przyzwolenie na oszczanie się czy obsranie jakiemuś zbokowi [ skądinąd te skatologiczne obsesje sufrażystek aż proszą się o uwagę psychiatry a może wręcz egzorcysty ] - efekty niestety widać.  I last but not least - feminizm o ile mi wiadomo zaczynał jako ruch religijny o silnych inspiracjach chrześcijańskich, byłby to więc kolejny obok ekologizmu przykład ''wrogiego przejęcia'' ze strony lewicy. Dlatego wszystkie te zbuntowane ''wolnomyślicielki'' same kopią pod sobą dół bowiem chrześcijaństwo, zwłaszcza katolicyzm z jego ostentacyjnym kultem maryjnym, wywindowało kobietę na poziom, który chyba nie do końca jej przysługuje... Ale akurat właśnie dlatego ich żywotny interes leży w podtrzymywaniu tej fikcji a nie jej samobójczym obalaniu czemu z taką furią oddają się te megiery.