motto : ''Heraklit, Heidegger, Hitler''. C. Wodziński ''Metafizyka i metapolityka''.
wtorek, 17 marca 2009
H. ...
udręczony ojciec rodziny...
nad-człowiek z SS...
tatuś i córeczka... [ jakie śliczne nazistowskie dziecko ! ]
Parę słów wyjaśnienia skąd w ogóle taki post i o co tu chodzi : na początku chciałem dla zrównoważenia opisanego przeze mnie w poście ''Radziecka komedia romantyczna'' romansu sowieckiej gwiazdy Walentyny Sierowej i marszałka Rokossowskiego [ he he ] umieścić tutaj i skonfrontować go ze szczegółami analogicznego, jaki nawiązał się między stojącym wtedy jako szef nazistowskiej propagandy na czele niemieckiej kinematografii Goebbelsem [ skądinąd trzeba przyznać, że Józek miał, w przeciwieństwie do swego pryncypała-Fuhrera, całkiem niezły gust : najbardziej cenił spośród filmowych twórców min. Fritza Langa i... Eisensteina - ! ], a młodziutką i robiącą wtedy błyskotliwą karierę w Niemczech czeską aktorką Lidą Baarovą, na które natrafiłem podczas lektury jego znakomitej biografii pióra Ralfa Georga Reutha wydanej przez ''Iskry'', którą właśnie ostatnio sobie czytam, ale szczerze powiedziawszy sam temat mnie już znudził [ co to ja jestem, jakieś historyczne ''Życie na g.'', nomen omen ?! ], natomiast postanowiłem wrzucicić tu za to parę zdjęć na które przy tej okazji natrafiłem - myślę, że warto, co ? [ he he ]. Kilka zdań komentarza do fotografii, na początku Goebbels wraz z dziećmi - licząc od prawej : Helmut, Hilde, Heide, Holde, Hedda i - jakże by inaczej ! - Helga ... Nie, wbrew oczywistym wydawałoby się skojarzeniom państwo Goebbelsowie nie nadawali swoim dzieciom imion na cześć ich ukochanego Adolfa H. - taka tradycja istniała już wcześniej w rodzinie Magdy Goebbels, ale proszę, jak to się wszystko ślicznie zgrało ! [ może to jakieś tajemnicze przeznaczenie ? - na pewno tak ulubiona przez A.H. ''Opatrzność'' ! ]. Reszty nie będę dopowiadał, wszyscy chyba wiedzą, że rodzice zamordowali je tuż po śmierci Hitlera, a następnie sami popełnili samobójstwo bo ''świat jaki nastanie po Fuhrerze i narodowym socjaliźmie, nie zasługuje, aby w nim żyć''... Co do drugiej foty, to najbardziej rozpierniczył mnie w niej uderzający kontrast między szwabskim hełmem i ukrywającymi się tuż pod nim okularami - Himmler wygląda tu jak archetypowa wręcz lebiega, niestety humor psuje mi świadomość, że ten pajac był jednym z największych [ obok ''naszego'' wyglądającego zresztą też jak don Kichot ''żelaznego Feliksa'' ] zbrodniarzy w historii... [ stąd wniosek : nie lekceważmy błaznów... ]. Natomiast ostatnie zdjęcie przedstawia szefa SS wraz z córką Gudrun, rzeczywiście ''modelowym nazistowskim dzieckiem'' z którego tato mógł być naprawdę dumny... Himmler był czułym ojcem : nazywał ją swoją ''laleczką'' [ po niemiecku brzmi to lepiej - ''Puppi'' ] a nawet zabierał ze sobą na inspekcje obozów koncentracyjnych np. w Dachau... [ taka miła przejażdżka żeby dziecko zobaczyło, gdzie i jak ciężko tatuś pracuje, może się przy okazji czegoś nauczy ? ] Nic więc dziwnego, że córka nie okazała się bynajmniej wyrodnym dzieckiem, nigdy nie wyrzekła ojca i jak jeszcze parę lat temu oświadczyła : ''Cokolwiek mówi się o moim ''Papi'', cokolwiek pisze lub będzie pisać o nim w przyszłości - on był moim ojcem, najlepszym ojcem jakiego mogłam mieć, którego kochałam i kocham nadal'' ... [ ponieważ mój angielski jest właściwie żaden, i nie wiem czy dobrze przetłumaczyłem, więc umieszczam tą wypowiedź w ''oryginale'' : ''Whatever is said about my Papi, whatever is written or shall be written in the future about him - he was my father, the best father I could have and I loved him and still love him'' Gudrun Himmler ]. O powikłanych przeszłych jak i teraźniejszych losach familii Himmlerów, a także nieprzezwyciężonych bynajmniej w Niemczech nazistowskich, o komunistycznych już nie wspominając, resentymentach można poczytać w bardzo ciekawym tekście > tutaj - gorąco polecam ! Cała ta historia z córką szefa SS nasuwa mi niestety skojarzenia, oczywiście przy zachowaniu pewnych proporcji, z kwestią, o której wspomniałem w poprzednim poście tzn. koneksjami rodzinnymi, genetycznymi i środowiskowymi ''generacji marca '68'' tworzącej później KOR i mającej decydujący wpływ na ustalenia Okrągłego Stołu i kształt przemian jakie zachodziły w Polsce przez ostatnie 20 lat . Niezależnie od tego jak bardzo będzie się temu zaprzeczać, widać coraz wyraźniej, że np. fakt iż tatuś pani Łuczywo był ubekiem i cenzorem, ona zaś sama jako dziecko wychowywała się w środowisku ''czerwonej burżuazji'' [ - o tym b. ciekawy artykuł > ''Pani na Agorze'' ] miał niestety decydujący wpływ na jej dalszą życiową drogę i wybory ideowe, którym jest wierna do dziś, czemu się zresztą trudno dziwić : choćby nie wiem jak bardzo wiele z nas nienawidzi często swoich rodziców, to więź z nimi jest najtrudniejszą do zerwania [ coś o tym wiem... ], cóż zaś dopiero, gdy łaczą nas serdeczne więzy, są dla nas dobrymi rodzicami, chociaż kanaliami dla innych... Można to też prześledzić na przykładzie innej blisko związanej ze środowiskiem ''GW'' postaci, szefowej ''Zeszytów Literackich'' [ można by je w pewnym sensie nazwać literacką przybudówką ''Wyborczej'' ] Barbary Toruńczyk, która była główną inicjatorką listu otwartego w obronie przywilejów żołnierzy Brygad Międzynarodowych, bowiem walczył w nich jej ojciec [ razem z zamordowanym w czasie wojny w wewnątrzpartyjnych porachunkach wśród członków PPR Bolesławem Mołojcem ], skądinąd niezły sukinsyn, skoro był pierwszym dowódcą jednostek KBW, czyli polskiego odpowiednika wewnętrznych wojsk NKWD, oddziałów siejących komunistyczny terror, używanych do pacyfikowania ludności i niszczenia anty-komunistycznej partyzantki, w których też nawiasem mówiąc ''naukową'' zapewne karierę zaczynał wybitny współczesny filozof i światowej sławy socjolog Zygmunt Bauman... Zastanawiająca jest także argumentacja samego Michnika we wspomnianym przeze mnie w poprzednim poście procesie, który wytoczył IPN-owi by bronić dobrego imienia swego ojca Ozjasza Szechtera znieważonego jego zdaniem przez Instytut posądzeniem o zdradę : ''Mój ojciec nie był sowieckim szpiegiem. W latach II RP był członkiem nielegalnej partii komunistycznej. Z tego tytułu był wielokrotnie więziony'' - każdy, kto choć trochę zna ówczesną historię i zdaje sobie sprawę z prawdziwej natury komunistycznego ruchu wie, że to wierutne brednie nie wytrzymujące konfrontacji z faktami : KPP, tak samo zresztą jak wszelkie wówczas komunistyczne partie na całym świecie, nie była samodzielną organizacją a jedynie przybudówką Kominternu od początku stworzoną po to, by wykonywać działania szpiegowskie i dywersyjne na rzecz ZSRR, bez którego pomocy ani wsparcia w ogóle by się nie utrzymała ani wtedy, ani później, tak nikłe było jej oddziaływanie wśród ''ludu''. Zresztą najlepiej przywołać tu świadectwo jednego z głównych architektów tego systemu - Trockiego [ wprawdzie do końca pozostał zaślepionym doktrynerem, ale ze wszystkich bolszewickich przywódców to on chyba jako jedyny zasługiwał na miano ''intelektualisty'' obdarzony co prawda dość jednostronną, ale błyskotliwą inteligencją, stąd jego pisma obok niewiarygodnych ideologicznych bredni zawierają też wiele przenikliwych obserwacji np. zupełnie niezależnie przewidział na parę lat wcześniej sojusz Hitlera ze Stalinem, co wcale wtedy - w poł. lat 30-ych - nie było takie oczywiste, lub to, że to właśnie sami komuniści, biurokracja partyjna i służby bezpieczeństwa, doprowadzą do restytucji kapitalizmu w Związku Radzieckim, i tak się przecież stało, tylko dopiero kilkadziesiąt lat później...], który w napisanym zaledwie trzy dni przed śmiercią zadaną mu przez agenta NKWD artykule pod wielce wymownym tytułem ''Komintern a GPU'' [ dla tych, którzy nie wiedzą : GPU to jedna z kolejnych nazw wciąż transformujących się sowieckich służb bezpieczeństwa w następującej kolejności - CzeKa > GPU > NKWD > MGB > KGB > FSB ...] pisał : ''Są podporządkowane sobie nawzajem, lecz to nie Komintern wydaje dyspozycje GPU, ale odwrotnie - to GPU dominuje całkowicie nad Kominternem. Wielu komunistów z różnych krajów, będąc całkowicie zależni politycznie i finansowo, wykonuje haniebne i zbrodnicze polecenia GPU'' [ dodam tylko, że szkoda iż nie przeszkadzały mu wcześniej ''haniebne i zbrodnicze'' działania CzeK-i pod wodzą Dzierżyńskiego, no ale wtedy to było słuszne, bo w imię rewolucji... ]. Czy się to komuś podoba czy nie komuniści odgrywali w przedwojennej Polsce [ i nie tylko rzecz jasna ] rolę ''piątej kolumny'', nie byli żadnymi niewinnymi ''ideowcami'' [ chociaż motywacje ich w większości rzeczywiście miały taki charakter ], ale szpiegami, zdrajcami i terrorystami dążącymi do zbrojnego przewrotu i rozbioru Rzeczpospolitej - dla nich od początku był to ''bękart Traktatu Wersalskiego'' obciążony w dodatku strasznym z komunistycznej perspektywy ''grzechem pierworodnym'' zatrzymania w 1920 r. ''postępu rewolucji światowej'' czyli bolszewickiej nawały pod Warszawą. Poza tym przyjmując argumenty Michnika o represjonowaniu z ''powodów politycznych'' jego ojca, trzeba by w takim razie uznać za ''więźniów sumienia'' również i nazistów z Hitlerem na czele - ostatecznie po tym nieudanym puczu odsiedział te parę lat, zresztą w niemal luksusowych warunkach, wraz z towarzyszami... Jak widać jednak dla Adasia niewzruszone przekonanie o ''ideowości'' papy, i sam fakt, że siedział w więzieniu z powodów ''politycznych'' [ nic to, że wraz ze współtowarzyszami przygotowywał zbrojny zamach stanu, na zlecenie Moskwy oczywiście ] przesądza o wszystkim - na szczęście sąd miał inne zdanie na ten temat i oddalił pozew. Ale o zbrodniczym idealiźmie i fatalnych skutkach przeświadczenia, że ''idea usprawiedliwia wszystko'' [ tzn. nawet największą podłość i zbrodnię ] już kiedy indziej...