czwartek, 23 grudnia 2010

Poruchomy nieruszyciel.

motto :   ''... jakże smutne jest odcinanie jaj...''

 [ Roman Kostrzewski - ''Kat'' ]

Zbliżają się święta, więc aby odreagować - żeby było jasne nie należę do mentalnych ''palikociąt'' czyli trzody samosprzedawalnych narzędzi mówiących zahipnotyzowanych przez ''maga z Biłgoraja'', więc nie same Boże Narodzenie budzi moją odrazę, choć ich duch jest mi obcy bo nie uważam się nie tylko za katolika, ale chrześcijanina w ogóle, ile komercyjna i obyczajowa, iście obłąkana w swym gorączkowym, niezdrowym podnieceniu otoczka, która do reszty już chyba przytłoczyła metafizyczny wymiar tego święta [ o ile rzecz jasna w ogóle takowy miało kiedykolwiek ] - postanowiłem zaserwować sobie równie radykalną odtrutkę na to całe szaleństwo w postaci serii seansów złych, nieudanych nowych polskich filmów [ ktoś powie, że to żadna sztuka znaleźć takowe obrazy, ale mowa tu o filmach kiepskich nawet na tle współczesnego polskiego kina... a więc naprawdę już hardkorr ! ]. Na pierwszy ogień poszedł twór na który od dawna miałem chrapkę, a którego już sam tytuł stanowi obietnicę rozkoszy dla każdego miłośnika złego gustu : ''Nieruchomy poruszyciel'' Łukasza Barczyka z 2008 r. - chyba najlepszym określeniem tego filmu będzie ''manieryczne g...''. Manieryzm, a nawet gargantuizm wręcz to słowa dobrze opisujące to, co dzieje się tam na ekranie, totalna przesada i brak umiaru we wszystkim niemal czyli kwintesencja kiczu. Jedyne co dobrego można powiedzieć o ''poruszycielu'' to obrazy i może muzyka, napisana przez współczesną polską kompozytorkę, uczennicę Louisa Andriessena [ kto wie, ten wie ], Hannę Kulenty - to rzeczywiście rzadkość we współczesnym, nie tylko polskim, kinie aby ścieżka dźwiękowa została stworzona przez profesjonalistę, to jedno, ale tylko jedno, akurat poczytuje się twórcy na plus. Próbuje on wprawdzie ratować swe dzieło podpierając się jakąś mętną pseudo-filozofią a nawet usiłując mu nadać radykalne przesłanie społeczne [ ! ], ale powiększa tym samym tylko śmieszną pretensjonalność całości : kto chce się przekonać niechże zapozna się z elukubracjami p. Barczyka w formie pisanej [ przyznam, że chyba od czasu posmoleńskich dywagacji mistrzyni przecież w sztuce pieprzenia smutów czyli Manuelli Ghrethkowskiej nie spotkałem się z równym stężeniem bredni, gość wali takie kocopoły, że aż [nie]miło ] lub krótkim dość zapisem wideo wywiadu z nim - przy okazji warto by sprawdzić ile razy wymienia w tym ostatnim słowo ''forma'', coś koło setki co najmniej, natomiast ani razu bodaj nie wspomina o treści : znamienne... Zresztą nawet z tej strony film się nie broni a tłumaczenia reżysera, że nie chciał opowiadać zwykłej linearnej fabuły kładąc nacisk bardziej na odzwierciedlenie i wywołanie bezpośrednio u widza skrajnych emocji są kompletnie nieprzekonujące, bo mimo użycia rzeczywiście dość radykalnych środków budzą one śmiech lub co najwyżej zażenowanie [ ten ''poruszyciel'' nie porusza... ]. Oto dowód - moja ulubiona scena z Janem Fryczem, którego kreacja w roli Generała rozpierdala wszystko i dla niego, oraz specyficznie pojmowanych jaj, warto zobaczyć ten nieudany twór, występującym tutaj wraz Marietą Żukowską, owszem ładną aktorką aczkolwiek jak na mój gust zbyt szczupłą [ a to ważne w tym pełnym nagości i perwersyjnego, pojebanego seksu obrazie ] :



- ''och majteczki!... jestem zdefraudowan / sromota, żenada i hańba na wiekix'' że aż chce się zacytować zacną piosenkę Tymonowych ''Kur'' z zeszłego stulecia...

Następnym nieudałym dziełem rodzimych tfurców, które skonsumowałem, przetrawiłem i... tak dalej, była ekranizacja ''Nienasycenia'' Witkacego z 2003 r. z Cezarym Pazurą w kilku aż rolach, jeśli nie głównych to wiodących - nie wchodząc w szczegóły rzecz przypomina raczej rozbudowaną adaptację teatru telewizji a nie film [ pewnie to kwestia finansów ] i nie umywa się niestety do ''Pożegnania jesieni'' w reżyserii Mariusza Trelińskiego z '89 r. bodajże. Owszem Cezarry błysnął w paru momentach pokazując aktorski pazur, cóż z tego jednak, skoro gubi go skłonność do szarżowania a sam reżyser nie panuje zbyt nad filmową materią i po pierwszej niezłej części gdzieś w połowie, przynajmniej dla mnie, wątek rwie się i siada napięcie. Nie będę się już czepiał nagromadzenia perwersji i obrzydliwości w fabule, bo u Witkaca w oryginale z tego co pamiętam przynajmniej było tak samo, chociaż mogliby jednak darować sobie scenę w której Czarek przebrany w niemowlęce bety w ramach jakiejś zwyrodniałej ''praktyki seksualnej'' wsuwa kupę nasraną przez Persy Zwierżontkowskają graną tu przez jego ówczesną żonę Weronikę Marczuk... Z całego filmu zapamiętuje się tylko kilka kapitalnych tekstów [ ale to zasługa autora literackiego pierwowzoru ] i parę scen, w których Pazura pokazuje, że mógłby być świetnym aktorem, gdyby tylko nie wierzył tak w swoją genialność, broni się też kreacja Katarzyny Gniewkowskiej jako samiczo-demonicznej księżnej Iriny Wsiewołodownej Ticonderoga, może jeszcze uroda paru aktorek, zwłaszcza ochoczo obnażających jędrne biusty ww. Weroniki Marczuk [ to jeszcze przed tym jak wpadła, a właściwie sama wepchnęła się w sidła agenta Tomka... zresztą cóż to dla niej za sztuka, skoro jak wieść gminna niesie przybyła ze stepów do naszego pięknego kraju na pocz. lat 90-ych by wywijać huculskie zapewne hołubce na rurce w jednym z pierwszych nadwiślańskich sex-klubów... ] i nieznanej mi dotąd - nie powiem, że bliżej, bo to byłoby dwuznaczne - niejakiej Anny Wendzikowskiej [ - nie wiem kto zacz ona, ale cyce ma zacne owszem ], natomiast muzyka Możdzera nie powala. Dość o tem - nie zamierzam zaśmiecać sobie bloga fragmentami tego ''dzieła'' - kto ciekaw może zobaczyć na zachętę pochodzący zeń krótki filmik [ - puenta w wykonaniu Pazury : bomba ] a jeśli mu mało obszerniejszy wybór scen, ale ostrzegam, że w tym ostatnim nagromadzenie perwersji, złego smaku i zwyczajnej głupoty może przekraczać dla kogoś dopuszczalną dlań miarę [ ja tam byłem ''zachwycony''... ], jeszcze pokaźny zbiór zdjęć i koniec : jestem nasycony. 

No i ostatnie ''dziwadło'' - beznadziejny polski horror ''Pora mroku'' sprzed dwóch [ jeszcze ] lat : myślę, że nie warto rozpisywać się nad tą katastrofą, bo i cóż tu można powiedzieć ? Chyba tylko to, co zauważył jeden z internautów, że o wiele adekwatniejszym tytułem dla tego czegoś byłaby ''pomroczność jasna'' [ jest to zapewne najlepszy opis stanu jego twórców, gdy go kręcili ] - dla chcących dowiedzieć się czegoś więcej fajna recenzja, całość filmu można też zobaczyć na Youtube, niestety od 2-iego fragm. jebie się synchronizacja obrazu z dźwiękiem [ - ten drugi mocno wyprzedza pierwszy ], z drugiej strony może być to powodem dodatkowej uciechy czerpanej z oglądania tego zaiste ''strasznego filmu'', choć nie w zamierzonym przez reżysera sensie, zwłaszcza dla takich miłośników wszelkiego nieudactwa i pokraczności jak niżej podpisany na przykład. Zastanawiające przy tym, że twórca tego żałosnego gniota, zdolny ponoć operator Grzegorz Kuczeriszka również podobnie jak p. Barczyk od ''Nieruchomego'' co-nie-porusza, usiłuje podpierać się Arystotelesem... cóż to może znaczyć ? - że dyletanci filozoficzni nie powinni zabierać się za robienie filmów [ ani cokolwiek w ogóle ] ?

Szukając informacji o ''zamroczeniu'' natrafiłem na coś chyba jeszcze gorszego od powyższych bzdetów [ wiem, trudno w to uwierzyć ] - niech wstrząsająco wyczerpujący opis wystarczy za wszystko... Przyznam, że nie mam odwagi zaordynować sobie tego, trza dbać jakoś o elementarną psychiczną higienę, to podobnie jak słynny w ''pewnych kręgach'' ''Nekromantic'' przekracza nawet moją, i tak mocno ''permisywną'', normę. Gdyby ktoś, dla kogo wciąż nie jest to jasne zapytał : ''po jaką cholerę dobrowolnie fundować sobie takie g... ?!'' - najlepszym myślę dlań objaśnieniem będzie wypowiedź znaleziona na jakimś forum na temat wspomnianego przed chwilą badziewu :

''Ożesz w mordę! Totalnie rozbrajający, absolutnie niepoprawny, ekstremalnie komiczny i maksymalnie tandetny. Fantom Kiler przełamał wszelkie granice; aktorki rozbierają się w każdej sytuacji, morderca identyczny jak w Blood and Black Lace, niektóre sceny powiewają bajeranckim czarem Jessa Franco. Ale jest wszystko, nawet zamglony las i cmentarz, prawie jak w Nekromantiku ha ha. Dubbing rozwala prawie tak mocno jak dialogi wytwórni Skurcz, w Fantom Kilerze po prostu powklejano dialogi z innych filmów jak Tato, Przesłuchanie, Nic Śmiesznego itd.. Kompletnie nie ma to nic wspólnego z tym co się dzieje na ekranie, zatem można polec ze śmiechu. Nawet się za bardzo nie nudziłem, cuciła mnie głupota wylewająca się z ekranu! Na prawdę, dawno tak dobrze się nie bawiłem '' :zadowolony: 

- Wesołych [ ?! ] i przede wszystkim SPOKOJNYCH świąt życzę !

p.s. dzięki rekomendacji znajomego obejrzałem jeszcze ''Czarne słońca'', film Jerzego Zalewskiego z 1992 r., moim zdaniem to zajebista komedia, przy paru scenach wręcz popłakałem się ze śmiechu... nie wiem kto pisał tam kwestie ale scenariusz chyba powstawał na ciężkim przepiciu, to była epoka przeddopalaczowa spiritu przemycanego ze Wschodu, chuj wi jakie świństwa tam dodawali, pewnie mieszali wódę ze spermą albo pędzili ją na martwych łagiernikach, oczywiście procenty od szły na konto Putina - gość zarobił miliony na utylizacji ludzkich odpadów, czyż to nie interes godny czekisty ? Dobra, pierdolę jak po martwych słońcach... tak czy siak polecam - całość do zobaczenia w niezłej jakości na Youtube.

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Narkowybory.

Na początek krótko o wyborach samorządowych : co do kupy, którą walnął Gierada o gejach i kozach, to chciałbym tylko z goryczą zauważyć, że kiedy wypierdalał nas [ czyli przedstawicieli ''mniejszości mentalnej'' ] z centrum, ze szpitala na Grunwaldzkiej na zadupie na Kusocińskiego [ gdzie naprawdę trudno się dostać - ja sobie dotąd jakoś radzę, ale znajoma mieszkająca pod Kielcami po trzecim nieudanym podejściu do zarejestrowania się u psychiatry poddała się i po prostu przestała brać leki, zresztą nie ma co dziwić się tym problemom skoro w mojej przychodni rejonowej jest więcej miejsca niż tam ] to wtedy pies z kulawą nogą nie zainteresował się tym bezczelnym przykładem dyskryminacji osób cierpiących na takie czy inne schorzenia psychiczne, nie słyszałem by ktoś się tym oburzał lub urządzał jakieś akcje protestacyjne, natomiast teraz zrobiła się chryja na cały kraj, na krótko wprawdzie ale jednak - cóż, jak widać mniejszość mniejszości nierówna... Wariaci są raczej mało ''zabawowi'', w przeciwieństwie do gejów, a w szaleństwie tak naprawdę nie ma nic ekscytującego, to kwintesencja potwornej i śmiertelnej w pełnym tego słowa znaczeniu nudy - obłęd to adekwatne słowo bo to błędne koło, kilka zapętlonych motywów powtarzających się z szaleńczą prędkością stwarzającą złudzenie intensywności [ znacie ten motyw z karuzelą, której nie można zatrzymać ? na początku jest zabawnie ale z czasem... ]. No, dlatego nie ma co się dziwić, że my pojeby nie jesteśmy w przeciwieństwie do pedałów ulubieńcami ''elyt'' [ jak to słowo śmierdzi ! ], Powiatowy nie zaprosi przecież takiego do swego szoł bo po co - żeby przynudzał o jakimś popierdolonym diabelskim kole w swojej głowie ? I przypominał, że jest ból, samotność, rozpacz... Nie k..., zawsze będziemy piękni, zdrowi i ''myłodzi'', nawciągamy się koksu, zrobimy se operację, zerżniemy 14-latkę albo -latka wedle gustu i będzie zajebiście, a jak nam już do reszty odjebie od tych świństw to pójdziemy do ''specjalisty'', jakiegoś Santorskiego czy inszego warszawkowego buddysty-satanisty i ch... ! Wracając do wyborów : spodziewałem się zwycięstwa Lubawskiego niestety, choć po cichu liczyłem jednak na trochę mniejszą jego przewagę nad rywalami - cóż, pocieszmy się, że gdzie indziej bywa jeszcze gorzej. Poza tym spośród banerów wyborczych moją uwagę zwróciły dwa wizerunki - wiszący na moim osiedlu niejaki Jakub Tamborski z PO, idealny platfusowy leming z wyrazem bydlęcego samozadowolenia na pysku nie zdradzającym najmniejszych oznak refleksji ani skrupułów, blondi w stylu wczesnego Rubika, 100% aryjskości, myślę że w mundurze SS byłoby mu do twarzy, heteroseksualny [ chyba ] ale nieortodoksyjnie [ pewnie ] oraz Katarzyna Tupaj startująca z listy PSL, którą ''wspierał'' [ a może napierał ? ] na imponujących rozmiarów banerze hiperprzystojny marszałek Jarubas, zauważyłem też że pani Kasia ''lubieła'' bardzo fotografować się ze słuchawką, co w świetle powyższego a także w połączeniu z jej nieco ''blondynkowatą'' urodą i tym, co sama napisała o sobie na stronie ''zielonej partii'' iż jej hobby stanowi ''uszczęśliwianie ludzi'' [ w jaki sposób ? ] nadawało temu wszystkiemu mocno dwuznaczny posmak, mówiąc wprost wyglądała jak jakaś jeb... ''różowa landrynka'', na jej plakatach brakowało tylko numeru 009... Nic jej to zresztą nie pomogło jak słyszę i przerżnęła [ za przeproszeniem... ] wybory a żona marszałka była ponoć zazdrosna - wcale się jej nie dziwię skoro jakaś obca siksa wisi na ramionach mężusia i to jeszcze na rogach największych ulic w mieście, żeby wszyscy widzieli, co za wstyd ! Tyle w tej tomacie : wyglądając z zaduchu lokalnego podwórka proponuję spojrzeć szerzej na inne zadupia do czego najlepiej będzie się moim nieskromnym zdaniem nadawać cudne kuriozum podesłane mi niedawno przez znajomego [ dzięki, małe a ] czyli mazurska blondynka w akcji [ ch... że z LSD, zagłosowałbym na te wspaniałe cyce, i zero mózgu w łepetynie - idealna kombinacja, przynajmniej dla onanisty... albo Simona Mola ] oraz już znaleziony przeze mnie na @CIA przykład na to jak wygląda etyczna polityka w wydaniu PO [ a jak nauczał onegdaj wielki kanclerz Bismarck o tym jak się robi politykę, podobnie jak kiełbasę, lepiej nie wiedzieć... ].

Dobra, teraz  pora wyjaśnić o co chodzi z tym ''narko'' w tytule : w ubiegłą niedzielę słuchałem sobie na programie II PR tematycznej audycji ''Słuchaj świata'', jej formuła polega z grubsza na tym, że zaproszony gość opowiada o danym kraju, jego kulturze, historii itp. czemu towarzyszy muzyka pochodząca również stamtąd, tym razem omawiany był Meksyk - w drugiej części była bardzo ciekawa rozmowa z mieszkającym tam od dobrych paru lat Polakiem w miejscowości, która jest jedną z największych mekk surferów na świecie [ nie pamiętam jej nazwy ], on sam również pływa na desce i żyje z nauczania tej umiejętności innych [ niezły fach, co ? ]. Wśród wielu mniej lub bardziej interesujących historii, które przytaczał moją uwagę zwrócił szczególnie fenomen o nazwie ''narcocorrido'' - niezwykle popularny wg jego słów w Meksyku gatunek muzyki tanecznej opiewający ichnią gangsterkę, dilerów, walki karteli mafijnych itd. Nie byłoby w tym nic szczególnie dziwnego, gdyby nie to, że nie jest to bynajmniej jakaś lokalna odmiana gangsta-rapu jak można by się spodziewać, ale muzycznie przypomina bardziej... disco-polo, albo wręcz muzykę weselną ! Zestaw instrumentów jest ten sam : perka, harmonia, jedna czy dwie gitary i jakaś trąbita na dokładkę, rytmy i melodie zaś polki, tyle że zamiast noży i sztachet są karabiny i granatniki przeciwpancerne... Wygląd grających tą muzykę gości jest równie pocieszny : niski kolo, przeważnie z nadwagą, w kapeluszu i butach kowbojskich, z prawdziwym gwiazdozbiorem na koszuli występujący często w otoczeniu lasek, którym pałęta się koło kolan, i wąsaty rzecz jasna. I to jest w tym właśnie najbardziej rozpierdalające, dla mnie przynajmniej - kontrast między budzącą uśmiech politowania formą a niestety upiornym wręcz tematem, bo myliłby się i to śmiertelnie w dosłownym tego słowa znaczeniu, kto lekceważyłby powyższych panów : dość wspomnieć, że na północy Meksyku [ to ważny szczegół, iż problem nie dotyczy całego kraju i większości jego zwykłych mieszkańców, jak gość wspominał tam gdzie żyje jest spokój, natomiast takiej muzyki słuchają tam wszędzie i niemal wszyscy, jest ponoć niezmiernie popularna ] w walkach karteli narkotykowych toczonych z policją i między sobą zginęło już blisko 30 tysięcy ludzi ! W dodatku jest to walka prowadzona ze szczególną bezwzględnością i na całego : goście tłuką na dragach tyle kasy, że stać ich na wspomniane wyrzutnie rakiet i ciężkie karabiny maszynowe, tak że policja jeździ tam w hełmach i kamizelkach kuloodpornych patrolując ulice w pojazdach opancerzonych jak wojsko, które zresztą też sobie z tymi mafiami nie radzi - przy okazji ostatniej afery z Wikileaks wyszło min. na jaw, że rząd Meksyku w poufnych rozmowach z USA przyznał, iż utracił kontrolę nad całymi rejonami w kraju i poprosił Amerykanów o pomoc bo sam nie jest w stanie w żaden sposób ich pokonać... Na tym tle szczególnie uderzająca jest dla mnie typowo polska niestety wtórność i głupie zakompleksienie cechujące wszystkich rodaków i warstwy społeczne, nie tylko wyalienowane elity, ale nawet zwykłych drechów - dlaczego nie przyszło im do tych wygolonych łbów, że po co importować jakieś buractwo z drugiego końca świata w postaci gangsta skoro mamy własne ? Nawet nasze chamstwo jest nieautentyczne... A przecież o ile ciekawiej byłoby, gdyby goście ''krótko z przodu - długo z tyłu'' zamiast śpiewać pedalskimi głosikami o miłości i innych duperelach opiewaliby te wszystkie Słowiki, Perszingi, Masy, Salcesony czy insze Dziady - wyobraźcie sobie : muzyczka i wokal jak z disco-polo tylko teksty o wywożeniu i zakopywaniu ludzi w lesie, masakrach w agencjach towarzyskich, przewałach finansowych, podziemnych laboratoriach fety, podkładaniu bomb w samochodach, chlastaniu niepokornych dziwek... Jak wtedy brzmiałyby słynne ''Majteczki w kropeczki'' - ''Kuleczki w główeczki'' ?! Cóż, pomarzyć można... Kto chciałby dowiedzieć się czegoś więcej o tym jak by nie było barwnym fenomenie może poczytać w poświęconym mu tekście Domosławskiego z ''Gie-Wu'' lub artykule w ''Polityce'', czy pochodzącym z jakiegoś forum bliżej mi nieznanego albo z magazynu ''Forum'', ale chyba najbardziej w tym wszystkim rozpierdolił mnie krótki tekst z ''Rzepy'' o jednym ze zastrzelonych w porachunkach karteli gwiazdorze narcocorridos, szanowne państwo pozwolą, że zacytuję sam wstęp : ''Opiewający życie gangsterów piosenkarz Sergio Vega zdementował w wywiadzie plotki, że został zamordowany. Kilkanaście godzin później rzeczywiście zginął'' - ...

Dość pitolenia, parę choć konkretnych przykładów żeby dać jakie pojęcie o całości bo żadne gadanie nie zastąpi muzyki - na początek moi faworyci bo muzycznie z tego co udało mi się usłyszeć brzmią najlepiej, zwłaszcza trąbita w tle nadaje temu bezpretensjonalnemu kawałkowi lekko dixielandowy klimat, kombo o wdzięcznej nazwie El Compa Chuy, za przeproszeniem...



Poniżej zaś El Tigrillo Palma [ cudowne nazwy, nie ? ] : wokalista - tak go nazwijmy z braku lepszego określenia - ma garniturek ze skóry zdartej chyba z wroga, proszę też zwrócić uwagę na ludowy, indiański jakby motyw na jego płaszczu [ to jak gdyby u nas gość miał tam pasiaki łowickie ], ale za to pan dmuchający w trąbę naprawdę wzbudza mój szacunek [ to chyba najmocniejszy muzyczny element tego typu kapel ] :



Teraz natomiast proszę przygotować się na totalny hardkorr, będzie jazda bez trzymanki - grupa Los Amos de nuevo Leon : w poniższym  klipie zawarte są niemal wszystkie podstawowe elementy ''stylu'' tej kapeli - lanie tequili wprost do otwartej paszczy oraz dupiaste i cycate Latynoski skaczące na scenie i klejące się do wokalisty spaślaka, który mię zachwyca, zwłaszcza jego wiecznie spocona łysina i kark, którego nie przebije pewnie nawet maczeta [ kolo stanowi zapewne ichni wzorzec przystojniaka, to krzepiące - pozwalam tu sobie podśmiewywać tylko dlatego, że mam nadzieję iż chroni mnie Atlantyk, w przeciwnym wypadku już dawno nakarmiono by moimi członkami psy i świnie... ] :



Dobra, nie zamierzam sobie zaśmiecać tym bloga - kto nabrał ochoty na więcej  niechże więc zobaczy w następujących odnośnikach klipy takich gigantów sceny narcocorridos jak Los Tucanes de Tijuana [ - tu mamy buractwo w pełnej, czystej postaci : karabiny, drogie-tanie garnitury, dziwki, szampan, cygara, dekapitacje i zabijanie wrogów, kowbojskie kapelusze i oczywizda wąąąsy ! ], El Komander w powalającym kawałku ''Mafia nueva'' [ - kolo wysypał na siebie z worek kokainy, drugi ma we łbie ], Andres Marquez [ - o tym jak gangsterzy potrafią ''kochać'', to zresztą muzycznie całkiem sympatyczna, melodyjna meksykańska fiesta, polecam ], czy prawdziwą supergrupę złożoną z nich czyli wszystko w jednym [ abstrahując od wylewającego się z ekranu wieśniactwa radzę nastrzyc uszy na pracę perki pod spodem ].

Na koniec z dupy całkiem aczkolwiek a propos Meksyku pragnę powiadomić, że w dziale ''osobliwości'' od dawna już umieszczony jest odnośnik do strony meksykańskich synarchistów : mówiąc w największym skrócie jest to katolicki anarchizm, który jest kompletną antytezą anarchii  - takie rzeczy to tylko w Meksyku... [ dla chcących podrążyć temat traktujący o tym obszerny i świetny jak zwykle esej prof. Bartyzela ]

p.s. Aby szanowny czytelnik -czka nie odniósł przygnębiającego wrażenia, że współczesną latynoską muzykę wykonują jedynie pajace strzelające do wszystkiego co się rusza i rżnące wszystko co na drzewo nie ten tego, pozwolę sobie jeszcze dorzucić króciutki acz sympatyczny bardzo kawałek kapeli Los Pikadientes de Caborca - tym razem żadnych mordów, karabinów ze złotymi kolbami ani machoizmu, za to wspaniały klimat meksykańskiej ''maniany'', swoistej ichniej filozofii życiowej, którą można streścić słowami ''co masz zrobić jutro zrób pojutrze'' [ albo w wersji mniej eleganckiej ''wszystko mam w piździe i na wszystko kładę lachę'' ] :

czwartek, 25 listopada 2010

Sputnik spadnie na Kielce...

... dokładnie jutro, a właściwie już dziś czyli w piątek - przegląd rosyjskich filmów, głównie nowszych ale też i trochę starszych, w kinie ''Moskwa'', niestety w dość mocno okrojonej w porównaniu z jego warszawską edycją postaci [ o tem potem ]. Mimo to i tak w jego programie znajdzie się co najmniej kilka ciekawych obrazów, które chcę w tym miejscu zarekomendować :

- zacznie się mocnym akcentem od upiornego ale bardzo dobrego ''Ładunku 200'' Bałabanowa - na ten film nie wybieram się bo widziałem go już na dużym, czy raczej sporym ekranie sali studyjnej tegoż kina ''Moskwa'' bodaj z ponad rok temu jak nie dwa, będąc zresztą jedynym widzem na seansie [ ciekawe i komfortowe wręcz przeżycie ! ], poza tym wolałbym zobaczyć najnowsze dzieło tego reżysera : ''Palacza'' [ Кочегар ], podobno jeszcze mroczniejsze a równie dobre co ''Ładunek'' [ recenzja oraz fragmenty filmu ], ale kto nie widział a ma mocne nerwy nie powinien wg mnie przegapić okazji zobaczenia go, tym bardziej jeszcze za taką cenę [ bo zapomniałem dodać, że bilet na każdy seans kosztuje tylko 8 zł ! ], natomiast na pewno pójdę na następny wyświetlany tego samego dnia film czyli ''Ja'' [ Я ] Igora Wołoszyna - dla chcących się dowiedzieć czegoś więcej recenzja, dodam tylko, że z tym reżyserem jest trochę dziwna sprawa tzn. to jego trzeci pełnometrażowy obraz, ale po debiutanckiej, nieco artystowskiej za to ciekawej wizualnie ''Nirvanie'' - recenzja i obszerne fragmenty filmu - nakręcił w międzyczasie, mimo swojego, jak to wynika przynajmniej z jego biografii, dość kontrkulturowego backgroundu przecież, ordynarną anty-gruzińską propagandówkę - o tym szerzej w tym miejscu - więc co : punk na usługach reżimu ? takie rzeczy to chyba tylko w Rosji... Nie zmienia to faktu, że rzecz zapowiada się intrygująco choćby z punktu filmowej formy [ że zacytuję recenzję znalezioną na jednym z blogów : '' w konfrontacji z "Ja" nasz najbardziej odważny technicznie obraz ostatnich lat - "Wojna polsko-ruska" - wygląda niewinnie'' ], oto dowód :

 

- scena z hiciorem ''Sandry'' w tle to dla mnie miazga ! W Rosji chyba faktycznie wszystko jest większe i nawet kicz przybiera tam tak monstrualne formy, że wprost genialne. [ Dopisek po seansie : to coś jak ''Trainspotting'' i ''Wojna polsko-ruska'' w jednym, tylko lepsze moim zdaniem - ''człowiek bez Chrystusa to chuuuuuj !!!'' ]

Na następny film wybieram się w poniedziałek - to ''Półtora pokoju'' [ recenzja ] poświęcony postaci rosyjskiego poety i dysydenta Josifa Brodskiego. Tu również warto zwrócić uwagę na polifoniczną formę, sekwencje obrazów oparte luźno na biografii twórcy przeplatane pomysłowymi animowanymi wstawkami, w każdym razie w przeciwieństwie do nieco ''punkowej'' estetyki ''Ja'' w tym wypadku zapowiada się na piękny klasyczny film, co słychać też w ścieżce dźwiękowej [ poza tym mam sentyment do Brodskiego z dawnych czasów, bardziej nawet ze względu na jego eseje niż poezję, pewnie nieprzekładalną i zrozumiałą do końca tylko w języku oryginału jak każda dobra ] :





- dla zainteresowanych jeszcze jedna animacja oraz kapitalna scena ze Stalinem w roli sowieckiego mistrza kuchni [ ! ]

No i na sam koniec w czwartek ''Krótkie spięcie'' [ Короткое замыкание ] - zbiór pięciu nowel filmowych rosyjskich reżyserów młodego, czy raczej średniego pokolenia, których wspólnym tematem jest miłość. Na zachętę wrzucam cały ostatni zeń epizod w dwóch częściach : tragikomiczna dość historia pana, który w kuriozalnym przebraniu krewetki reklamuje restaurację serwującą takież stwory, w niekonwencjonalny sposób zresztą co nie za bardzo podoba się mieszkańcom współczesnej Moskwy... ale wszystko kończy się dobrze. Na uwagę wg mnie w drugim fragmencie zasługuje typowo rosyjska piękność [ typ słowiańsko-ugrofiński, że się tak wyrażę ] Julia Pieriesild, zresztą jeśli chodzi o ładne aktorki w tym filmie to w innym z epizodów występuje Karolina Gruszka, prywatnie związana z autorem tegoż reżyserem Iwanem Wyrypajewem, poza tym całość kończy się uroczym i niebanalnym raczej happy endem a to dziś, nie tylko w rosyjskim kinie rozpiętym między morderczą ''czernuchą'' a sztuczną, wysiloną ''pozytywnością'', prawdziwa rzadkość, no i towarzyszący temu bezpretensjonalny, przebojowy motyw muzyczny... - dla mnie bomba !





Tyle mojego - jak ktoś chce pewnie może znaleźć w programie jeszcze kilka wartych obejrzenia obrazów np. ''Babunia'', której seans będzie miał miejsce w środę, albo klasyczne już kino Paradżanowa - ''Cienie zapomnianych przodków'' w poniedziałek przed Brodskim - lub wreszcie w sam raz na sobotę ''Bikiniarze'' [ bajka, ale sprawnie zrealizowana a nic więcej od musicalu wymagać nie trzeba ] itp. Niestety w tej beczce miodu jest również spora łyżka dziegciu - żałuję, że w lokalnej kieleckiej edycji Sputnika zabrakło kilku filmów na których obejrzenie na dużym ekranie bardzo liczyłem, a które z tego co mi wiadomo były obecne w jego pełnej wersji w ''stolycy'' [ eh...], to kolejno : ''Wszyscy umrą, lecz nie ja'' [ Все умрут, а я останусь ] Walerii Gaj Giermaniki [ recenzja ] - coś jakby rosyjskie ''Galerianki'' tylko lepsze, choć właściwie to mylące porównanie, bo nie jest to opowieść o dobrowolnie prostytuujących się nastolatkach, lecz zwykłych uczennicach a że ich świat rządzi się nie mniej brutalnymi prawami... W każdym razie mocne i dobre kino, o degeneracji i konformiźmie młodości a zwłaszcza współczesnych dziewcząt [ o ile to niewinne słowo ma w tym kontekście jeszcze sens - chyba raczej należałoby rzec ''blachar'' lub ''kobietonów'' ], którego akcję można by umieścić równie dobrze w którymś z polskich gimnazjów. - Dalej : ''Jak spędziłem lato'' [ recenzja ], męskie kino rozgrywające się w niesamowitej, polarnej scenerii rosyjskiej Dalekiej Północy [ wspaniałe zdjęcia ! ], nawiasem mówiąc jak się dowiaduję film ten jest wyświetlany w ramach Sputnika na takim zadupiu jak Skierniewice, dlaczego w takim razie do k... nędzy nie u nas ?! I wreszcie największe rozczarowanie, bo rzecz była obecna w kieleckim zestawie, ale przez fatalną koincydencję z pierd...mi Andrzejkami seans został niemal w ostatniej chwili odwołany - to ''Pochowajcie mnie pod podłogą'' [ recenzja ], dla mnie ciekawe ze względów, że tak powiem ''psychologiczno-biograficznych'', jak i przez kongenialne w moim odczuciu odtworzenie dusznego klimatu dogniwającej komuny zdychającego Breżniewa - całość, w oryginale bez napisów za to w dobrej jakości można tutaj zobaczyć, natomiast żeby choć trochę zrekompensować sobie stratę umieszczam poniżej scenę z tegoż filmu : zgadnijcie, któż to tam śpieeewa w tle tego desperackiego tańca smutnych kochanków ? [ ''pierwszy słowik PRL-u'', nasz towar eksportowy na ZSRR i ''kraje satelickie'', polski odpowiednik Ałły Pugaczowej, wielbicielka Wojciecha Jaruzelskiego i Daniela Olbrychskiego... ]



p.s. a jednak ! - dowiedziałem się właśnie, że seans ''Pochowajcie mnie...'' odbędzie się, przełożony na piątek 3-go o godz. 20.00. Amień.

niedziela, 21 listopada 2010

[Anty]faszyści.

Dobrych parę dni temu miała miejsce we Wszawie ''zadyma niepodległościowa'' - sam pomysł blokady demonstracji ONR-owców byłby mi nawet sympatyczny, bo bez wielkiej przesady można by ich nazwać narodowymi komunistami [ kto ciekaw niech zapozna się z ich przedwojennym programem politycznym ], gdyby nie fakt, że uczestnicy kontrmanifestacji byli równie, a może jeszcze gorsi, ot choćby trockistowska Pracownicza Demokracja, której patronuje zbrodniarz i ludobójca, by nie być gołosłownym dajmy próbkę niepowtarzalnego stylu tow. Trockiego z jego sztandarowego dzieła ''Terror i komunizm'' [ nomen omen ] : ''komuniści nigdy nie przejmowali się księżowsko-Kantowskim i wegetariańsko-kwakierskim szczebiotem dziecięcym o ''świętości ludzkiego życia'' - jaśniej i dobitniej wyraził się chyba tylko Przewodniczący Mao w swojej słynnej maksymie przejrzyście ujmującej typowo bolszewicki stosunek do prawdy i ''tolerancji'' - ''wy macie rację, ale my mamy karabiny'', piękne, nie ? Pomijam już nikczemną działalność w PRL-owskim aparacie represji i propagandy wielu rodziców redaktorów - ek ''Wyborczej'', która nakręciła tą [anty]faszystowską histerię, od czego do dzisiaj wyraźnie się nie odcięli a sporo spośród nich wręcz potrafiło bronić tej plugawej przeszłości z ober-guru Adasiem M. na czele, który zresztą ostatnio mocno się zaplątał w tej kwestii na początek walcząc jak lew w obronie pamięci swego ojca Ozjasza Szechtera przed zarzutem zdrady narodowej, po czym sam w swym anty-PiSowskim zacietrzewieniu przyznał rację jego IPN-owskim oskarżycielom ! Poza tym trzeba mieć chyba mózg zlasowany dopierdalaczami [ jak Stachursky bodaj - kto nie wierzy niech przekona się sam ] żeby porównywać do faszystów, a tak naprawdę nazistów, endeków a nawet ONR-owców - czy się to komuś podoba lub nie wywodząca się z Falangi ''Konfederacja Narodu'' Piaseckiego i jej zbrojne ugrupowanie ''Uderzeniowe Bataliony Kadrowe'' poniosły chyba największe procentowo straty spośród wszystkich działających ówcześnie w Polsce formacji w walce tak z naziolami jak i bolszewią, pomijam już, że to środowisko stworzyło jedyne wtedy ukazujące się regularnie i najlepsze podziemne pismo literackie ''Sztuka i Naród'' skupiając w swych szeregach tak wybitnie uzdolnione jednostki jak Andrzej Trzebiński [ polecam jego ''Pamiętnik'' ] czy Tadeusz Gajcy [ tak tak ! ten sam, ''imperialista i szowinista'' ]. To samo tyczy się spotwarzania NSZ i Dmowskiego - nie zamierzam w tym miejscu bronić endecji [ z mojej reakcyjnej perspektywy nacjonalizm, socjalizm i liberalizm to trzy głowy tej samej rewolucyjnej hydry, i jeśli już, to najbliżej mi do tych ostatnich ], ale fakty są takie, że zasługa Dmowskiego w odzyskaniu przez Rzeczpospolitą niepodległości była co najmniej równa, a właściwie większa niż Piłsudskiego i dlatego, cokolwiek by o nim nie myśleć, ten pomnik mu się do cholery należy ! [ a to, że miał sporo za paznokciami ? cóż, Józef też nie był święty - wcześniej jako ''czerwony terrorysta'', później sprawiając krwawy zamach stanu i bezlitośnie tępiąc opozycję : ale to nie powód by nazywać go, jak to czynią do dziś różne endokomunistyczne ścierwa, zaraz ''faszystą'' ] Był niewątpliwie wybitną postacią co uznał nawet sam... Michnik [ ?!? ] - niestety, tylko w artykule opublikowanym w prasie rosyjskiej... [ polecam wywiad z prof. Andrzejem Nowakiem w ostatniej ''Angorze'' pod znamiennym tytułem - uwaga lewacy ! - ''Dmowski nie był rasistą'' ] No i ten numer z pasiakami to już totalne przegięcie - raz biorąc pod uwagę ilu endeków i oenerowców zginęło w nazistowskich obozach koncentracyjnych [ o komunistycznych nie wspominając ] a dwa przede wszystkim jako jaskrawy dowód ignorancji i debilizmu historycznego tych lewicowych kretynów uważających się nie wiedzieć czemu za inteligentów [ chyba w cudzysłowie ] bo miał być to sprzeciw wobec zbrodniczego antysemityzmu ''faszystów'', przypomnienie jego skutków, tylko jak w takim razie wyjaśnić ten fakt iż tylu Żydów było faszystami ? Co począć z tym, że ok. co dziesiąty włoski Żyd był członkiem partii faszystowskiej, w samym ''marszu na Rzym'' brało udział co najmniej kilkuset Żydów a nawet w Wielkiej Radzie Faszystowskiej, odpowiedniku Komitetu Centralnego u komunistów, zasiadał człowiek o takim pochodzeniu, niejaki Aldo Finzi ? Te wszystkie pozorne paradoksy i szokujące [ tylko dla idiotów ] dane, które tu przytaczam biorą się z typowego dla socjalistycznych hipokrytów mylenia faszyzmu z nazizmem, celowego z ich strony zresztą bo ten ostatni to skrót od narodowego socjalizmu, który naprawdę nim był [ dlatego jedyna realna opozycja w III Rzeszy była nie lewicowa, lecz prawicowa, zachowawcza - to przede wszystkim pruscy arystokraci, katolicy, liberałowie, co najwyżej socjaldemokraci czyli ''socjalfaszyści'' dla obdarzającej ich tym mianem bolszewii, a zamęczenie Thalmanna o niczym tu nie świadczy, bo ten skurwiel był nie lepszy od swych oprawców zaś biorąc pod uwagę siłę komunistów przed objęciem władzy przez nazioli i traktując serio różnicę między nimi powinna w takim razie trwać tam permanentna wojna domowa, a coś tak mglistego jak ''niemiecki charakter narodowy'' rzekomo lubujący się w porządku nie jest żadnym wytłumaczeniem jej braku, bo tenże ''charakter'' nie przeszkadzał im zaciekle wzajemnie się napierdalać w czasach Weimaru z podkładaniem bomb i skrytobójstwami włącznie ]. Tak, tego się właśnie obawiają i dlatego tak histerycznie zwalczają ''faszyzm'' by odsunąć od siebie to niepokojące widmo, które jak w krzywym zwierciadle ukazuje im realne skutki ich rzekomo ''wolnościowych'' ideałów ! Zamierzona jak wspomniałem i sensowna z ich punktu widzenia ignorancja pomija istotne różnice między faszystami a narodowymi socjalistami a jedną z nich jest właśnie rasizm, czy raczej antysemityzm, bo nie wiem jak zachowywali się Włosi wobec Etiopczyków po inwazji na Abisynię tzn. mordowali i pacyfikowali ich na pewno, ale czy programowo też nimi pogardzali ? - tego nie wiem. W każdym razie ustawy norymberskie zostały wprowadzone we Włoszech późno i pod naciskiem Niemiec, nie były też nigdy konsekwentnie egzekwowane, tak naprawdę masowe mordowanie Żydów zaczęło się tam paradoksalnie wraz z upadkiem Mussoliniego - naziole poczuli, że mają w związku z tym rozwiązane ręce w tej kwestii i to oni głównie trudnili się tym haniebnym procederem [ a także barbarzyńskimi pacyfikacjami rodzimej ludności, o czym też warto pamiętać ]. Zakutym lewackim łbom polecam lekturę książki traktującej o faszystowskim micie młodości autorstwa Piotra Podemskiego wydanej w tym roku przez wydawnictwo DiG - praca ta zawierając wiele nieznanych szerzej faktów obalających tezę o rzekomo ''reakcyjnym'' charakterze tego ruchu [ np. rozbijanie procesji katolickich w Mediolanie przez faszystowskie bojówki pod wodzą eks-futurysty Marinettiego we wczesnych latach 20-ych ] demoluje przy okazji rozpowszechniony wśród tych anarchistów z bożej łaski kontrkulturowy mit jakoby młodość ze swą buntowniczością [ dzisiaj należałoby raczej rzec : konformizmem ] jest zaprzeczeniem faszyzmu utożsamianego tutaj z dorosłością i ponoć przyrodzonym jej autorytaryzmem : sęk w tym tylko, że hymn faszystów nosił nazwę ''Giovinezza'' co znaczy nie co innego jak ''młodość''... Jak świat światem to właśnie osobnicy niedojrzali i nieukształtowani jeszcze oraz dzieci mieli zawsze skłonność do wszelkiej apodyktycznej głupoty, totalniactwa i bezmyślnego a niesłychanie ekscytującego ludzkie bestie okrucieństwa - każdy kto zetknął się z pismami Lenina lub Hitlera powinien szybko dostrzec, że byli takimi dużymi bobo [ no, chyba że sam nim jest ] a przebijający z ich wypocin infantylizm był idealnym podglebiem dla właściwej im nieodpowiedzialnej zbrodniczości. Zresztą kropkę nad i postawił nie kto inny jak sam Fellini, gdy podczas prac nad ''Armacordem'' traktującym o dzieciństwie i dorastaniu w faszystowskich Włoszech i będącym jego rozliczeniem ze swym ówczesnym bezkrytycznym - ach jakie to młodzieńcze ! i idealistyczne ! - zachwytem nad Mussolinim, powiedział :

''Faszyzm to degeneracja na określonym etapie historycznym pewnego stanu indywidualnego - mianowicie młodzieńczości, która psuje się i gnije, rozrastając się w monstrualny sposób, ale nie rozwijając się. Faszyzm i wiek młodzieńczy to przede wszystkim odbicie naszej psychologii, coś co tkwi w każdym z nas.'' - i teraz najlepsze - ''Nie sposób walczyć z faszyzmem nie utożsamiając go z tą częścią każdego z nas, która jest nosicielką ignorancji, duchowego ubóstwa i idiotycznych zachcianek''

- czyli z młodością jednym słowem... Powyższe winno być wyryte w każdej tępej lewackiej mózgoczaszce, której wnętrze przypomina zatęchłe bajoro, i dotyczy to zarówno tych cierpiących na młodzieńczą demencję, objawiającą się osobliwie krostami na mózgu, ''anty''faszystów jak i wykrzykujących ''młodość ! rewolucja !'' i uprawiających błazenady z pochodniami wraz z towarzyszącymi im wzwodami praworęcznymi [ ''panie doktorze, cierpię na sztywność prawej ręki'' ] zjebami z ''Falangi'' - zresztą co to za różnica skoro choćby ci ostatni nie tak dawno zawiązali sojusz, niechby i ''taktyczny'', z ''trzecioświatowymi maoistami'' czyli synalkami feministki Nowickiej, ex-LBC ? No i w końcu jeśli jest prawdą, że w tym pociągu pod Bydgoszczą czy gdzie tam do którego wpadła bojówka antify, puścili gaz w przedziale i okładali bejzbolami nie tylko skinów ale też bogu ducha winnych jadących wraz z nimi pasażerów, jeśli to prawda powtarzam... to rację ma Ziemkiewicz i prawdziwymi pałkarzami i faszystami są właśnie oni, a nie ONR ! Najlepiej rzecz całą ujął Kelthuz na swoim blogu [ kto on zacz o tem potem a właściwie kiedy indziej ] pisząc : ''Antyfaszyzm, to po prostu faszyzm, tyle że anty'' [ ja od siebie dodałbym, że to raczej tylko różne odmiany bolszewii ]. Rola w tym wszystkim Blumsztajna i ''Wyborczej'' potwierdziła moją intuicję, że ''liberalizm'' tej gazety i skupionego wokół niej środowiska jest pozorny, co najwyżej na poziomie retorycznym, a tak naprawdę to jakaś neotrockistowska, czerwona szmata sącząca jad tępej propagandy dla niepoznaki przebranej w wolnościową frazeologię.  Dobra, dość o tym bo mnie zaraz szlag trafi - polecam poświęcony całej sprawie, ciekawy i wyważony tekst Wildsteina oraz dwa wpisy z bloga Huberta Kozieła, jak sam o sobie pisze ''postfaszysty'' i ''syjonazisty'' - relacja ''z marszu'' i zwłaszcza ten o fenomenie samego Duce i włoskiego faszyzmu, a żeby nie być posądzonym o stronniczość dorzucam także wywiad z Michałem Sutowskim, jednym z głównych organizatorów kontrmanifestacji [ pada tam kuriozalne porównanie ONR z KPP - pan, czy raczej towarzysz Sutowski nie potrafi lub też nie chce dostrzec radykalnej asymetrii w sytuacji tych dwóch ugrupowań, bo Falanga nigdy nie była przybudówką NSDAP tak jak KPP sowieckiej kompartii, przypomnę też, że Piasecki wraz z towarzyszami dał dupy komuchom a nie naziolom i to bynajmniej nie tylko dlatego, że ci pierwsi byli bardziej otwarci na ''współpracę'' od konkurencji, bo już przed wojną niektórzy z nich np. Wasiutyński z niejaką atencją spoglądali na Wschód, nie mówiąc już o tym co słusznie zauważył Ziemkiewicz iż radykalna antyniemieckość na której w dużym stopniu ufundowana była tożsamość polskich środowisk nacjonalistycznych wykluczała niemal jakąkolwiek ich kolaborację w tym przypadku, niestety z przeciwnej strony zabrakło podobnych barier a w każdym razie były one o wiele słabsze i opór wobec drugiej okupacji również - nic, trzeba się cieszyć, że Michałek przynajmniej raczył zauważyć iż biorący także w ''faszystowskim'' pochodzie wspomniany Ziemkiewicz czy Korwin-Mikke faszystami nie są, niczego więcej nie można wymagać od kogoś z ''Kretynyki Politrukowskiej''... ]

Na koniec prawdziwie już hardcore'owa zagwozdka dla wszystkich zwolenników prostackich wizji historii z jednej i drugiej strony - co powiecie na fakt, że największą faszystowską czy faszyzującą organizacją w przedwojennej Polsce wcale nie była ''Falanga'' Piaseckiego, lecz... żydowska jak najbardziej ''Betar'' Zeeva [Włodzimierza ] Żabotyńskiego ? Nie chce mi się pisać o tym bardziej szczegółowo w tym i tak ponad miarę rozrośniętym wpisie [ ich współczesnymi pogrobowcami zajmowałem się w tym miejscu jakiś czas temu ], proszę samemu poszukać sobie informacji na ich temat, a także ''Irgunu'' lub związków jakie łączyły ich z włoskimi faszystami z których młodzieżówką ''Balilą'' urządzali wspólne obozy itd.

p.s. a propos całej sprawy polecam jeszcze lekturę znakomitego tekstu Dawida Wildsteina [ - syn ? w takim razie gratuluję ] pod wymownym tytułem ''Biesy na Nowym Świecie'' - wynika z niego min. że Kazi Szczuce już do reszty odbiło, uwierzyła chyba, że jest wcieleniem Rózi Luksemburg [ może jej guru tak ją ''oświecił'' ? ], osobliwie też ''polemik'' z jego tekstem panów Syski z ''KP'' oraz salonowego ''uberliberała'' Sadurskiego : ich chamstwo najlepiej świadczy o poziomie [ ? ] przedstawicieli lewo-liberalnych ''elyt'', starych jak i młodych - a także zaoranie innego ignoranta ze środowiska ''Kretynyki'' Michała Sutowskiego [ skądinąd niczego nie wypominając, ale patrząc na kolesia to mając takich przeciwników ONR-owcy powinni spać spokojnie... ] w wykonaniu Stefana Sękowskiego.

czwartek, 4 listopada 2010

''Jesteś Romem ? - Nie, jestem normalny''...

- ten wpis będzie o tym, że ''szkło kontaktowe'' szkodzi... [ bezpośrednio na mózg osobliwie ] Niebiosa najwidoczniej wysłuchały mych próśb i pogoda na Wszystkich Świętych i Zaduszki [ straszne nazwy, Palikot koniecznie musi coś z tym zrobić ! ] była ładna [ nie pamiętam tak ciepłych jak na tą porę roku nocy ], bynajmniej, jak tego się obawiałem, pod psem a nawet ch... psa - ''prącie trzy na metr czarne jak w habicie ksiądz'' jak zaśpiewałby [ zawył ? zaryczał ? ] podstarzały śląski satanista, wokalista ''Kata'' Roman Kostrzewski, a jak wiadomo wszystkie Romki to fajne chłopaki : on, Wilhelmi, Giertych... [ nie wspominając już o tym pedofilu Polansk'ym ] Ryśki rzecz jasna też np. niejaki Ryszard C., nasza rodzima wersja ''Taksówkarza'' [ oni mieli Roberta de Niro a my Ryśka C. ...] ze ''świętego miasta'', który wyruszył do Łodzi by wymierzyć ''ludową sprawiedliwość'' wstrętnym pisiarzom. Nie będę się na temat całej sprawy zbyt rozpisywał bo i po co, skoro lakonicznie i trafnie skomentował ją Studyta na swoim blogu - ''Po uważnej lekturze wiodących portali informacyjnych doszedłem do jedynego słusznego moralnie wniosku: za morderstwo w Łodzi odpowiadają PiSowcy, bo przecież gdyby ich nie było, nie trzeba byłoby ich zabijać (dorzynać).''... Kto chce trochę bardziej rozbudowanych analiz niech sięgnie po komentarz ''Ziemniaka'', którego uwagi o oszalałych z nienawiści do siebie Polaczkach [ czego klinicznym przypadkiem jest nie tylko opisywany ''krwawy cinkciarz'' ale też Palikotowa trzódka ] podzielam, natomiast Jacek Sierpiński wskazuje z libertariańskiego punktu widzenia na inny aspekt sprawy w kontekście absurdalnych postulatów całkowitego zakazu posiadania broni jakie się przy okazji pojawiły, gdy tymczasem to raczej możliwie powszechny do niej dostęp stanowiłby skuteczniejsze zabezpieczenie przed tego typu zbrodniarzami, w dodatku nikt jakoś nie zauważa, że nie miał on na nią pozwolenia, więc jest to ewidentny dowód na nieskuteczność obecnego restrykcyjnego dość prawa, jakie w tym względzie panuje, no i last but not least nikt także nie zadaje o wiele bardziej sensownego w takim razie pytania skąd ją w ogóle wziął ? Być może opisywane tu i ówdzie jego powiązania z niegdysiejszą MO rzucają pewne światło... [ kto chce dowiedzieć się o co tak naprawdę chodzi z tym ''zakazem broni'' polecam poświęcone tej kwestii wpisy na blogu Szczepana Twardocha, jak ten o poli-milicjantach lub polskiej hoplofobii czyli histerii, jaka panuje wokół byle ''gnata'' w naszym społeczeństwie ]

Ze swej strony dodam tylko, że w całym tym zamieszaniu zastanawia mnie najbardziej łatwość z jaką media uznały sprawcę mordu za wariata natomiast nikt nie uznaje za takowych tych, którzy swym nieodpowiedzialnym i nieustannym szczuciem doprowadzili do tej tragedii [ i jeszcze jak to psychopaci nie poczuwają się nawet do winy ! ], pomijając już, że gdyby epitety wypowiadane ostatnio przez mających się za ''oświeconych'' pod adresem ludzi nienormalnych powtórzono wobec homoseksualistów lub Żydów... Ale nikt jakoś nie mówi o ''schizofobii'' i w sumie dobrze, bo to nowomowny bełkot, tylko uderza mnie ta gargantuiczna wręcz hipokryzja ''salonu'' ! - wspominam o tym, bo sam jestem jedną z osób chorych psychicznie, ale nie umysłowo, w przeciwieństwie jak widać do większości naszych [ ? ] ''elyt'', niestety.

Nic, je...ć to, ''spijmy dziewczęcą krew błony dziewiczej jak zagęszczony sok własnej czci'', że znowu sparafrazuję [ za przeproszeniem ] Romana K. - gdyby co umieściłem odnośnik do strony ''Kata'' w dziale ''osobliwości'', tamże również stronę osobliwej subkultury miłośników północnokoreańskich milicjantek drogowych, o której istnieniu dowiedziałem się ostatnio dzięki znajomemu, za co w tym miejscu mu dzięki [ dzieki-mu ], uprzejmie też informuję o nowym dziale poświęconym winu [ pod zakładką ''inne'' ], gdzie szczególnie polecam blog ''bez ściemy'' na którym faktycznie zajmują się tym szlachetnym [ nie zawsze ] trunkiem bez typowego niestety dla towarzyszącej mu pseudo-kulturowej otoczki zadęcia, z którego bezlitośnie szydzą o czym można przekonać się choćby w pochodzącym z niego wpisie o degustacji win przez... hm, powiedzmy niezbyt powołane do tego osoby lub tyczącym przesławnego grodu Breuslavia nad Odrą.

Podsumowując mogę już z satysfakcją stwierdzić, że minione święta będę wspominał bardzo miło, a to dzięki pięknemu setowi który zaczął się od wernisażu wystawy znajomej, na której pokazała zdjęcia zrobione kilka lat temu podczas Halloween w Stanach - pomijając już taki a nie inny mój stosunek do tego ''święta'' było to ciekawe jako pewien społeczny dokument, spojrzenie na jego inny, obyczajowy bardziej a nie komercyjny jak zwykle aspekt, poza tym dodatkowego waloru fotografiom nadało wykonanie ich jakimś przedpotopowym Zenithem [ piękne ziarno ], ale przede wszystkim dzięki towarzyszącej wernisażowi atmosferze : bodaj pierwszy raz zdarzyło się tak na ''Bazie'', że ludzie nie rozchodzą się najdalej po godzinie, lecz staje się to okazją do kilkugodzinnego spotkania ze znajomymi i nieznajomymi. Dla mnie szczególnie ważne było to, że mogłem posiedzieć sobie w ''salonie dla VIP-ów'' czyli kanciapie obok sali wystawowej na wygodnej starej kanapie sącząc dobre wino przyniesione przez znajomą i swobodnie pogawędzić zarówno z tymi, których znam od dawna, jak i tymi, których chciałem od dawna poznać np. Brulionmanem na którego blog staram się wpadać regularnie bo warto. Zapewne duża w tym zasługa oprawy przygotowanej przez organizatorów czyli powycinanych dyń ze świeczkami palącymi się wewnątrz itp. ale też możności napicia się wina i inszych trunków... Wspominam o możności, bo na kilku poprzednich wystawach panowała kompletna abstynencja, którą to bolesną lukę starano się wypełnić np. nadobfitością tłuszczu zwierzęcego [ ?! ] co nawet takiego anty-wegetarianina jak ja wprawiało we frustrację bo co to za wernisaż bez choćby odrobiny wina ! Tym większe uznanie dla organizatorów, że wykazali się kulturą i zadbali o alkohol [ w umiarkowanej ilości, bez histerii, boć i nie o żadne szpetne pijaństwo tu chodzi ] jak i dali możliwość przyniesienia go innym do czego i niżej podpisany dołożył swoją skromną cegiełkę-butelkę, niestety ch...wą - w tym miejscu przestrzegam lojalnie przed białą argentyńską Quarą, pijalna ale paskudna, dopiero po czasie niestety przyszło mi do głowy, że o wiele lepszym pomysłem byłoby kupienie na tą okazję sprawdzonego już i całkiem zacnego rumuńskiego ''Vampire'a'', osobliwie białego, który w dodatku właśnie idealnie wpasowałby się w  ''demoniczno-zabawowy'' kontekst wystawy, ech... Rzecz całą uwieńczył następnego dnia tradycyjny wieczorny wypad ''na groby'', gdzie miałem okazję wypić w zacnym towarzystwie za dusze zmarłych, lub choćby tylko ich pamięć, białego ''Imiglikosa'' przyniesionego przez pewną nadobną pół-Greczynkę...

I tyle - i aż tyle : bardzo to było mi potrzebne wydobywając mnie z jesiennej chandry, w której właśnie zaczynałem się pogrążać, mam też nadzieję, że pozwoli mi skutecznie przeciwstawić się jej kolejnym atakom, które wraz pogarszającą się, chujową niczym sataniczne prącie [ patrz początek ] pogodą zapewne będą się ponawiać. Zainteresowani zaś tym o co chodzi z tą specyficzną normalnością w tytule niniejszego wpisu dowiedzą się z tegoż artykułu pochodzącego z faszystowskiego, a jakże, portalu, ewentualnie gdyby było im mało mogą też wejść na stronę ''aryjskiego'' blond-niebieskookiego Cygana, ups, Roma czyli niejakiego Bogdana Trojanka, nie-do-końca-polskiego Jamesa Browna [ te oślepiające marynarki ! ] - szczególnie warto tam poczytać ''biografię'' o tym jak ciężko być blondynem wśród... ''nie-blondynów'', a także w ''galerii'' kliknąć zakładkę ''znani-nieznani'', gdzie można go zobaczyć w towarzystwie min. Joli K., Jarka lub Lecha K. czy w końcu w mocno konfidencjonalnej rozmowie z samym Ojcem Dyktatorem... bo i też jego kawałek ''Buteleczka wina'', którym się zachwyciłem przypadkiem wpadł mi w oko [ i ucho ] na TV Trwam : polecam, dobrą muzę puszczają też na śląskiej tv np. utwór ''Fojno teściowo'' - trzeba jakoś wypełnić tą lukę po MTV... A, i na sam koniec chciałbym jeszcze wrzucić całkiem smaczną rzecz, którą znalazłem na stronie ''Kretynyki'' gdzie przez pewien czas nie wchodziłem dla psychicznej higieny bo wk... mnie emo-liberał Michalski, trochę też Piątek, bynajmniej przez swoje lewicowe lecz protestanckie odjeby, ale przemogłem się po czasie i dobrze, bo dzięki temu mogłem przeczytać wywiad z rysownikiem Raczkowskim, który jest jaki jest, ale rzecz o której tam wspomina rozjebała mnie nieźle i myślę warto ją tu przytoczyć bo w szczególności tyczy się wspomnianej wyżej ''normalności'' naszych decydentów :

''Jest też afera podobna do afery dopalaczowej, ale zupełnie zignorowana przez media. Chodzi o suplementy diety. Jest coś takiego jak środki na erekcje. Tylko, że są na receptę. Trzeba pójść do lekarza, a mężczyźni w Polsce tego bardzo nie lubią. [...] Jako człowiek ciekawy wszystkiego, co można zażyć, postanowiłem przetestować te suplementy diety. Nie, dlatego, żebym nie miał erekcji, bo mam. Ale okazuje się, że one działają nawet, jeśli ma się erekcje. I to bardzo dobrze. Nawet, gdy w trakcie stosunku zadzwoni do ciebie matka, to możesz z nią rozmawiać, a erekcja nie ustępuje. Te suplementy, które można było kupić w zwykłych spożywczakach, naprawdę działały. Ale ostatnio zostały wycofane. Informacja o tym ledwie przemknęła w prasie, ale z pewnością wstrząsnęła licznymi użytkownikami i zniszczyła wiele szczęśliwych sytuacji międzyludzkich. W tych środkach odkryto takie same substancje, jak w środkach na receptę, więc zostały zdelegalizowane. Prawie nikt nie zwrócił na to uwagi. Ale dlaczego nie podziwia się władzy, że zapobiega erekcji? Spośród wszystkich suplementów tylko jeden został na rynku. Jak myślisz dlaczego? 

Bo nie działa?

Bo nie działa!

Władza chcę mieć kontrolę nad erekcją.

Tego samego dnia, kiedy zakazano dopalaczy, zalegalizowana została produkcja bimbru, co wywalczyła komisja Przyjazne Państwo.''

- całość

poniedziałek, 18 października 2010

Quovadis, brat Vercyngetoryxa

...i siostrzeniec Valensa - ten wpis miał być kanikułowy, taki od Sasa do lasa, ale raz, że w międzyczasie kanikułę szlag trafił [ gdzieś na początku września pogoda była taka, że nawet pić się w nią nie chciało... na szczęście ostatnio mieliśmy długą serię pięknych, słonecznych i chłodnych, prawdziwie złoto-jesiennych dni, która niestety chyba właśnie dobiega kresu, aczkolwiek po cichu liczę jeszcze na ''przebitkę'' w okolicach Wszystkich Świętych ] a dwa, że ostatnio natrafiłem na coś, co idealnie pasuje do tytułu tego postu w zamyśle kompletnie absurdalnego, bez związku z czymkolwiek [ prawie, o czem potem ] - otóż na stronie Krzysztofa Wyszkowskiego znalazłem zapis słynnej w swoim czasie rozmowy Wałęsy z bratem podczas internowania tego pierwszego w Arłamowie w ' 82 r., którą kiedyś uważałem za SB-ecką fałszywkę a obecnie coraz bardziej nabieram przekonania, że niestety jest autentyczna. Oto co smakowitsze fragmenty [ tylko w ramach krótkiego wprowadzenia, aby uczynić kontekst sprawy czytelnym - generalnie chodzi o to, że Lechu kombinuje jak tu dostać tę forsę z przyznanej mu, a tak naprawdę ''Solidarności'', nagrody Nobla aby ustawić siebie oraz rodzinę i żeby podjął się tego jego brat, skoro nie pozwalają mu na to Wojtek pospołu z pazernymi klechami, jemu, ''cwaniakowi prostemu'' wg własnego określenia, za to z jakimi przodkami ! ] :

„W. (Lech Wałęsa) - To oczywiście oni mają rację , że Kościół chce mi kurwa nóż w plecy włożyć. Przecież oni mają dalekowzroczną politykę. Tu się zgadza.

B. (Stanisław Wałęsa) - Oni mają nawet założenia na 1000-lecie.

W. - Tak , ale na dzisiaj dla nich to jest ekonomicznie tak; dla mnie jako człowieka i rodziny to kurwa nie jest ekonomiczne, ale ich to jest ekonomicznie , tu się zgadzam. Dlatego Orszulika wygonię . On dużo spraw mi załatwił, tylko teraz co przeważyło, kiedy Danki nie przyjęli w Warszawie. Kiedy prymas był i nie przyjął jej . Ona miała tam im powiedzieć - wy chuje gracie. Oni tu mają inny argument , że przez papieża itd. , przez tę politykę załatwią te inne rzeczy . Rozumiesz? To są duże zbieżne koncepcje , ale inaczej intepretowane . I oni wyciągnęli inną i ja wyciągam inną . Prowadzimy politykę z papieżem, a ja myślałem, że papież, Orszulik, Dąbrowski to jest jedno. Okazuje się, że nie. Oni po prostu inną koncepcją stosują. Po czym wnioskuję? Po tym, że kiedy te ostatnie nagrody wpłynęły ze Szwecji i Norwegii, oni powiedzieli, żebym teraz nie ruszał nic, dopiero później. Jednocześnie powiedzieli mi, że władza załatwia ten spadek, że oni chcą załatwić.

B. - Jak to z tym jest ?

W. - Chcą mi zablokować te wszystkie konta, które są na mnie na Zachodzie i jednocześnie odciąć mnie od źródeł rodzinnych. Tam coś Wojtek spierdolił sprawę na tyle, że oni na nim bazują; żeby on zawinklował sprawę, że mnie odetną od faktycznych dochodów,
na które mógłbym się powoływać, a tamte mi obetną, a tych nie mogę wziąść, no bo ambicja, bo działacz społeczny itd.[ ... ] Te klechy są fajne, ale kurwa, w chuja grają .

 B. - Cóż ja mogę się włączyć ?

W. - Pomóc mi jakoś, jak ja mam to zrobić. Problem polega na tym, że ja wiem mniej więcej, jednocześnie nie wiem sytuacji międzynarodowych; Kościół idzie dalekowzroczną polityką i mnie hamuje, trzyma mnie, kurwa, prawie za rękę. Ja im, kurwa, załatwiłem wszystko.

B. - Oni najwięcej skorzystali .

W. - Wiesz ile ? 10 milionów . Powiedziałem im dobrze, a jakie moje porozumienie? To znaczy tak: - macie te wszystkie msze, dla marynarzy, dla więźniów, dla innych. A jak macie daleko status prawny Kościoła? Wszystko załatwiłem, kurwa. Wszystko mają tylko ja nic nie załatwiłem. Teraz dochodzę do wniosku, że im pasuję taki rozgardiasz, bo wtedy oni zyskają. Musimy zrobić podział. Dopóki nie zrozumiesz tego, ze musimy zrobić podział, to będzie chujowo. [ ... ] Wyjedź z kraju, bo musisz się zająć tymi sprawami. Oczywiście moja stara uważa, bo ona jest zaślepiona w tej Polsce, ona uważa to inaczej, ale ona się na tym nie zna. My na to nie zwracajmy uwagi, ale my jako dalekowzroczni politycy, pamiętając o tym, że mamy w naszym gronie, rodzinie, cholernie wielkiego przodka. Wiesz o tym, że w 410 roku był cesarzem, kurwa, całego imperium. Ja doszedłem do wniosku, że książki, które czytałem, oczywiście się zgadza. Ktoś podał, że byliśmy cesarzami. Faktem jest oczywiście, że jego tam przewrócili, z Konstantynopola zrzucił go ten Rusek i jego rodzina rozjechała się do Francji, do Włoch i gdzieś tu, na Wschód. My jesteśmy z tego szczepu, ale już nie wnikając w to. Jesteśmy z rodziny, która musi pokierować tymi wielkimi sprawami. Ja się wjebałem w to i nie mogę się cofnąć. Choćbym nawet płakał, nie mogę się cofnąć, muszę grać do końca. Mogę przetrwać jeszcze tę hegemonię radziecką czy inną. Ponieważ ja nie mogę, bo siedzę, to ty musisz się tym zająć. Mamy wielkie widoki i z tych widoków musimy skorzystać i zabezpieczyć się. [ ... ] Weszliśmy za wysoko, sytuacja nas wpierdoliła. Myślisz, że mnie się to podoba? Ja też myślałem tam czapkami zahandlować, a się wpierdoliłem w sprawy poważne. Co mam teraz zrobić? Nie mam wyjścia. Muszę w to brnąć, jednocześnie nie mogę. Tutaj nawet w tym tygodniu, nie wiem czy słyszałeś, że te dolary w Szwecji co znaleźli, to jest 100 tys. dolarów. Nawet nikt tego nie ewidencjonuje. Niektórzy chuje się wyprą, wiesz o tym. Jak źle zagramy, to oni się wyprą.

 B. - Ja muszę mieć jakieś upoważnienie .

W. - Teraz ty myśl jak. Nie opieraj się na mojej starej, która jest podrzędna, dobra kobieta, ale naprawdę głupia. To jest prosty człowiek, który ma siedem klas. Na niej się nie opieraj. Opieraj się na mnie i na tym, że jesteśmy braćmi. I ty wiesz, jak to zrobić. Ja nie wiem jak. [ ... ]

B. - Gdyby to tak było, ale mogę być posądzony.

W. - Zaraz, co ciebie to obchodzi, jak ty będziesz w Szwajcarii, nad Balatonem i będziesz sobie pływał na statku. Co cię to obchodzi.

B. - Teoretycznie, to się tak wydaje .

W. - Ja nie będę mógł nawet tam pojechać, jak byś chciał mnie w chuja zrobić. Mnie, chociaż w to nie wierzę, to i tak będę w zasięgu, bo ty będziesz. Ja ci zlecam , rób co chcesz. A jak ty zrobisz, to twoja sprawa. Ja ci w to nie będę wnikał. Wiesz, że ja nie mogę robić żadnego ruchu. Każdy mój ruch jest chujowy. Oczywiście dzisiaj to ja płynę cholernie na fali, ale za 10 lat nie wiadomo. Generał za mordę złapie, on mi i tak pożyczy, a resztę upaństwowi, bo podatek od wzbogacenia i mnie dopierdoli tak, że zdechnę. Trzeba będzie przetrwać 100 lat, może 50. Niech twoje wnuki załatwią, czy moje. [ ... ]

B. - Ze spraw politycznych już wypadłem, z ekonomicznych jeszcze bardziej.

W. - Ani twoje sprawy, jak wiesz dobrze, ani moje. Już my w życiu nie musimy kopnąć w dupę nogą. Równie dobrze możemy splajtować. Nie wiem, czy we franki, czy w złoto, czy w fabryki, czy w ziemię, zainwestuj milion dolarów Masz takie dobro, a jak spierdolisz, to będziesz musiał zapierdalać znowu. [ ... ] Dopóki nie mieliśmy, to sprawa była prosta. Jak kurwa, nie miałem, to sprawa była prosta, kupiłem, kurwa, czapkę i grała, a teraz jak mam, to nie wiem, jaki ruch zrobić bo marki dostają w łeb, franki kurwa, co czwarty, korony w łeb. Chuj wie na co postawić. [ ... ]

W. - Cesarz Rzymu, którego pokonał Rusek z Konstantynopola, w 410 roku wygonił go.

B. - Jak była bitwa pod Grunwaldem w 1410 roku?

W. - Nie, w 410 roku wygonił go jakiś szpec z Konstantynopola. Nazywał się Wałensa. Dosłownie, z tym , że w Rzymie nie ma "ę" tylko "en" i on uciekł. Jeden brat uciekł do Francji, a drugi tutaj. Gdzieś na słowiany.

B. - A trzeci na Włochy.

W. - Nie. On rządził we Włoszech, on miał dwóch braci.

B. - Acha.

W. - Jego, nie wiem, czy tam zamordowali, bo to Grzegorz doszedł, to wygonili z tronu cesarskiego z Włoch. W tej książce tak było.

B. - To był Wałensa?

W. - Wałensa, nie "ę" tylko "en". Doszedłem do tego, że on uciekł tu gdzieś na Słowację, Czechosłowację, na Słowiany a drugi uciekł do Francji. My pochodzimy prawdopodobnie z tych, co uciekli tutaj. Tak jak ktoś kiedyś w religii uczył, że po jakimś czasie się odnawia, to prawdopodobnie los trafił na mnie. Na cwaniaka prostego itd. Mnie się udało bez większego przygotowania coś tam zrobić, ale nie chcę wychodzić przeciwko Kościołowi, więc muszę poczekać wieki, 100 lat, 200 lat. W związku z tym chcę ustawić swoją rodzinę, która dokończy naszego dzieła. Przykra sprawa, że mnie zrobili kontrkandytatem papieża. [ ... ]

[ całość ]

- nie wiem, może mi się wydaje ale chyba w ostatnim akapicie u Lecha przebijają jakieś niejasne reminescencje z ''Króla Ducha'' Słowackiego... [ Wałęsa mesjanistą ? ] A propos : ten wpis miał się początkowo zaczynać od końca [ he he ] tzn. od wspomnianej w zakończeniu poprzedniego wpisu wystawy ''Stefan i majonez'' Łodzi Kaliskiej na którą się wówczas wybierałem - generalnie było tak jak przewidziałem, rzecz udana przede wszystkim z towarzyskiego punktu widzenia choć nie będę narzekał, dobrze że coś takiego wydarzyło się tutaj, jak na Kielce naprawdę było to ożywcze i na pewno lepsze w każdym razie od badziewu, który zwykle prezentuje się w BWA, i wszystko byłoby dobrze [ już teraz mogę chyba ogłosić, że ''Majonez Kielecki'' rules ! ] gdyby panowie z ''ŁK'' [ nomen omen ] nie postanowili nadać swojej wystawie ''głębszego sensu'' - nie wiem, może powodowani kompleksami wobec ''Wielkiej Sztuki'' lub tej ''zaangażowanej'' z których dotąd tak udatnie, po sowizdrzalsku kpili - w postaci ''rozprawy z polskim mesjanizmem'' właśnie lub ''paradygmatem XIX-wiecznym, romantycznym'' panującym ponoć nadal w naszej kulturze [ ? ] : na wstępie zostałem nieprzyjemnie zaskoczony propagandową perorą jednego z nich utrzymaną w tonie najgorszej polit-poprawnej moralistyki rodem z ''Wybiórczej'' niestety. Pokrótce mówiąc popierd...ły mu się trzy zupełnie różne sprawy : mesjanizm z katolicyzmem oraz nacjonalizmem [ oczywiście takie hybrydy istnieją, podobnie jak się dowiaduję są i nazi-punki czy red-skini, ale nie mówimy tu o mutantach lecz o gatunkach i rodzajach w stanie ''czystym'' ]. Jeśli chodzi o wzajemną relację między mesjanizmem i katolicyzmem dość będzie tutaj przypomnieć, że co najmniej dwie z ''prelekcji paryskich'' Mickiewicza papież wciągnął na indeks ksiąg zakazanych i z jego perspektywy zresztą najzupełniej słusznie, bo w mesjaniźmie jest mnóstwo wątków [ takich np. jak idea reinkarnacji progresywnej na której bodaj oparty jest ''Król Duch'' Słowackiego - patrz wyżej ] których w żaden sposób nie można pogodzić z rzymskokatolicką i jakąkolwiek chrześcijańską w ogóle ortodoksją. Natomiast co do stosunku mesjanizmu i nacjonalizmu... doprawdy, trzeba być skończonym bałwanem by nie dostrzegać, że szowinistycznie i antysemicko zwykle nastawionego nacjonalizmu nie sposób pogodzić z mesjanizmem ze względu na jego oczywiste żydowskie inspiracje [ no, chyba że się jest żydowskim szowinistą - ale i tu musi dojść na dłuższą metę do konfliktu ze względu na świecki w gruncie rzeczy, materialistyczny charakter nacjonalistycznej doktryny, stąd np. napięcia w relacjach żydowskich ortodoksów w Izraelu z władzami tego państwa i częścią społeczeństwa ], sam zaś Mickiewicz jest ostatnim, któremu można by zarzucić antyżydowsko motywowany rasizm zarówno dlatego, że był wyżej wspomnianych judaistycznych mesjańskich korzeni w pełni świadomy czemu wielokrotnie otwarcie dawał wyraz w swych pismach, jak i przez swoją biografię, małżeństwo z wywodzącą się od ''frankistów'' czyli Żydów, zwolenników Jakuba Franka, którzy w XVIII w. przeszli na katolicyzm, Celiną Szymanowską, nie wspominając już o tym, że do dziś trwają spekulacje na temat pochodzenia jego matki, czego o ile mi wiadomo w świetle obecnych badań nie da się do końca potwierdzić ani obalić, w każdym razie gdyby tak było oznaczałoby to iż sam nasz wieszcz jest de facto Izraelitą [ bo zgodnie z może i mizoginiczną, ''seksistowską'' ale realistyczną chyba mądrością rabiniczną jest się nim po matce, gdyż wychodzą oni z założenia, że kto nią jest zawsze wiadomo natomiast kim jest ojciec tak naprawdę do końca nigdy... ] z czym nie mam absolutnie żadnego problemu, wręcz przeciwnie : Żyd, który jest gorącym polskim patriotą co wcale nie przeszkadza mu uważać się za Litwina - dla mnie bomba ! [ kto chce dowiedzieć się więcej może poczytać sobie esej Krasnodębskiego na ten temat umieszczony na stronie ''Teologii Politycznej'' nomen omen ] Wracając do wystawy : może najlepszym komentarzem do tego wszystkiego będzie, że gdy po części oficjalnej podszedłem do perorującego w wyżej wspomnianym duchu pana by nieśmiało polemizować z jego bzdurnymi tezami, miarą jego politycznej naiwności było jego zdziwienie, jak sam mi powiedział, iż ponad 2 lata po odejściu Giertycha jego syn wciąż musi się uczyć i zdawać egzaminy wg ustanowionego przez tego ''kontrowersyjnego'' min. edukacji programu... - ''no właśnie !'' chciałoby się rzec : nieodmiennie mnie z kolei zdumiewa fakt, jak inteligentni przecież i utalentowani ludzie łatwo dają się nabierać na tak prostackie klisze mentalne wciskane im przez różnej maści grubszych cwaniaków takie np. jak podział, że ten Kaczor jest słuszny, a tamten nie [ o tym czy jest taki lub taki decyduje rzecz jasna punkt siedz... znaczy widzenia ], niestety również mój rozmówca z ''Łodzi Kaliskiej'' okazał się jednym z nich będąc opancerzonym na wszelkie kontrargumenty np. motłoch w głośnej wtedy sprawie pod krzyżem widział tylko z jednej strony, gdy ten z drugiej był równie a śmiem twierdzić, że o wiele gorszy. Podsumowując rzecz całą - nie chciałbym, żeby wyszło to na megalomanię z mojej strony, ale radziłbym panom z ''Łodzi K.'' zostawić moralizowanie księżom, rabinom, popom, imamom, mnichom buddyjskim czy świeckim kaznodziejom [ ''moralnym terrorystom'' ] z ''Wyborczej a samym nadal zajmować się tym co dotąd tak udatnie czynili i za co ich kochamy : gołymi, rubensowskimi babami, sowizdrzalstwem i błazenadą. Zwykle nie cierpię gówniarzy, ale was proszę - nie dorastajcie !

Tyle na ten temat - resztą tego co zaszło w międzyczasie nie zamierzam się tu zbytnio zajmować : ani starciem obu Kaczorów na zjeździe ''S'' ze spontanicznym [ ? ] wtrętem w postaci performensu pani Heni [ patrząc na to miałem skojarzenie ze ''Śpiewać każdy może'' w kapitalnej interpretacji Stuhra - do zobaczenia tutaj - co też myślę będzie najlepszym komentarzem do całego zamieszania ], ani kuriozalną ''akcją anty-dopalaczową'' [ bo zrobili to już wnikliwie Ziemkiewicz jak i Sierpiński - ten drugi dodatkowo zwrócił przy okazji uwagę na ciekawy fakt, że podobnie jak w przypadku ''ustawy antyhazardowej'' gdzie chodziło o przemycenie pod jej płaszczykiem przepisów ustanawiających de facto cenzurę i zwiększających uprawnienia służb specjalnych, tak i tutaj  na fali antydopalaczowej histerii wprowadza się w tym napisanym na kolanie ''akcie [ bez ]prawnym'' skandaliczny zapis dający możliwość jakiemuś urzędasowi bazującemu jedynie na ''uzasadnionych'' podejrzeniach [ nie dowodach ! ] zamknięcia dowolnej fabryki lub sklepu na 3 miesiące a konkretny produkt wycofać z obiegu nawet na półtora roku ! - nie trzeba być ekonomistą by wiedzieć, że może to oznaczać olbrzymie straty a nawet bankructwo - dodatkowo jeszcze zapewniając mu i jego urzędowi całkowitą bezkarność gdyby okazało się, że ta decyzja była bezzasadna... jest to usankcjonowanie właściwych dla ''kapitalizmu kompradorskiego'' przestępczych metod wykańczania nienależących do ferajny lub jak kto woli ''układu'' - tak, tak ! - przedsiębiorców, dotąd niesformalizowanych, ''legalnych'' czy ''półlegalnych'' [ np. nasyłanie skarbówki lub bandziorów ] co w wersji ''soft'' przybierało taką postać jak w sprawie Kluski natomiast ''hard'' kończyło się jak z rodziną Olewników... teraz już państwowa mafia będzie mogła wymuszać haracze - brać łapówki także, no bo jakie wspaniałe stwarza to perspektywy korupcyjne ! - całkowicie legalnie czyli ''humanitarnie'', więc cieszmy się, amen. W każdym razie niech nikt mi, powtarzam, nie pierdoli, że w Polsce panuje jakowyś ''wolny rynek'' czy ''kapitalizm'' - jeśli już, to raczej tylko dla ''krewnych i znajomych królika''. Oczywiście nie twierdzę zaraz, że każdy biznesmen w tym kraju jest byłym ubekiem, donosicielem, komuchem czy inszym bandziorem, ale wiadomo kto miał i pewnie ma nadal ''pakiet kontrolny'' w tym interesie ] ani w końcu ostatnią voltą biłgorajskiego ''ćwierć-filozofa'' [ bo jw. ponownie Ziemkiewicz oraz Sierpiński - ja tylko zwrócę nieśmiało uwagę, że działacze SLD tacy jak panowie Kopyciński [ któremu w dodatku coś się chyba pojebało z wyliczeniami ] lub Kalisz, reżyser Kutz czy w końcu sam Palikot są ostatnimi, którzy mieliby prawo wypominać klechom ich opasłe brzuchy tak z racji swojej nie mniej obfitej tuszy i tłustych podbródków, których, wolno mniemać, nabawili się na równie podejrzanych machlojach, jak i ze względu na ten choćby prosty fakt iż to towarzysz Rakowski wraz z ulubieńcem pana Zapateralskiego gen. Jaruzelskim dali właśnie takie a nie inne uprawnienia Kościołowi u zarania III RP, sprzyjające zapewne różnym geszeftom jak ten ostatnio opisany, czemu nie przeczę, zresztą stanowi on najlepszy dowód symbiozy ''czerwonych'' z ''czarnymi'' poprzez udział w nim byłego ubeka. Bardzo trafnie nazwał Palikota Dariusz Rosiak w ''Rzepie'' : ''Lepper dla wykształciuchów'', ale najlepiej podsumował istotę jego ''przesłania'' Jacek Sierpiński w powyższym wpisie, aż prosi się by zacytować - ''Dymanie niepoświęconym wibratorem''... I pal licho, że w ten sposób dają się dymać takiemu cwaniakowi Kora z Gretkowską, albo ta stara baba Kutz, zaczadzony pyłem węglowym śląski szowinista, któremu tłuszcz do szczętu już chyba zalał mózg, ale co w tym gronie robi tak niewątpliwie wybitny umysł, prawdziwa intelektualistka, a nie przykład ''awansu społecznego'' jak Madzia ''La pasionaria'' Środa, czyli Agata Bielik-Robson ? [ pamiętam jej teksty z ''Literatury na świecie'' czy książki wydawane przez Universitas, więc wiem o czym mówię ] Niestety, ale jest to chyba sytuacja tego samego typu jak z członkiem ''Łodzi Kaliskiej'', smutno... ]

Na zakończenie wypadałoby wyjaśnić o co chodzi ze wspomnianym w tytule ''Quovadisem'' - nie jest to bynajmniej postać z ''Asterixa'', lecz spragnionych szczegółów odsyłam do wpisu z bloga znajomego, gdzie opisuje min. niedawno postawiony w Kielcach pomnik Sienkiewicza, z którego dość niefortunny napis, a raczej jego forma, dały asumpt do takich humorystycznych dywagacji, poza tym polecam jego uwagi na temat lokalnych wyborów tamże, zaś na inszym swoim blogu wysmażył zacne requiem ''Zagłobie'', zamkniętej dopiero co jedynej bodaj takiej knajpie w tym mieście, tak ze względu na klimat jak i klientelę - nie będę ściemniał, że bywałem tam regularnie, zaledwie parę razy i to na krótko raczej, ale wrażenia były z tego bardzo pozytywne i obiecywałem sobie, że wpadnę na dłużej : teraz już za późno...

środa, 11 sierpnia 2010

Wyprawy antykrzyżowe, cholewy Józefa i Stefan w majonezie.

Niebywałe : kibole, k... i menele z kilkoma zdzirowatymi pop-gwiazdkami i oszołomami-intelektualistami w roli kwiatka do kożucha walczą razem o ''świeckie państwo'' ! - zaiste, cuda się zdarzają, a ten tłum[ek] niedowiarków z [przed]wczoraj jest tego najlepszym dowodem...

...ale ja nie o tym na razie : pretekstem do tego wpisu bynajmniej nie stała się zadyma pod Pałacem [ czy raczej cały ich szereg w ciągu ostatnich dni ] lecz zdjęcia jakie znalazłem, gdy szukałem informacji o ciekawym epizodzie tzw. Węgierskiej Republiki Rad czyli przechwyceniu na kilka miesięcy 1919 r. przez miejscowych komunistów władzy na Węgrzech i o ich przywódcy Beli Kunie - ciekawym dla mnie przynajmniej dlatego choćby, że nigdzie poza skromnymi wzmiankami i ogólnikowymi opisami nie można znaleźć żadnych konkretnych informacji o tym co wówczas się tam działo i szczegółach rządów bolszewików [ poza tym, że były ''krwawe'', ale tego to sam mogę się domyślić : konkrety ! ]. Jako się rzekło niczego wyczerpującego, jakiegoś obszernego opracowania czy coś w tym stylu, nie udało mi się znaleźć w tym temacie [ poza artykułami zajmującymi się żydowskim pochodzeniem tow. Beli i innych przywódców węgierskich komunistów wśród których, fakt, przedstawiciele tej ''mniejszości'' mieli miażdżącą wręcz nadreprezentację tak wtedy, jak i już ''za Stalina'' - dość wspomnieć, że Imre Nagy swoje wyniesienie podczas Powstania Węgierskiego ' 56 r. zawdzięczał w dużym stopniu temu, że był bodaj jedynym nie-Żydem w ówczesnym KC tamtejszej partii komunistycznej, i właściwie tylko temu bo był takim samym sk...synem co pozostali ''czerwoni'' odpowiedzialnym za brutalną kolektywizację, a wcześniej zaczynając bolszewicką karierę w czekistowskim komandzie, które zamordowało carską rodzinę... ], natomiast przy okazji natrafiłem na jakimś forum na szereg zdjęć z Budapesztu i okolic, które jakiś przebywający tam rodak napstrykał, nic specjalnego generalnie ale zaintrygowały mnie te będące efektem odwiedzin w tzw. Parku Komunizmu czyli ''miejscu odosobnienia'' gdzie zgromadzono wszystkie ichnie pomniki i tablice pamiątkowe oraz inne relikty epoki słusznie minionej [ oby ! ], a szczególnie jedno przedstawiające pomnik węgierskich uczestników wojny domowej w Hiszpanii lat 30-ych, gdzie ci ostatni wyglądają jak kosmici z najbardziej tandetnych filmów o UFO :


 - zawsze podejrzewałem, że komunistyczne teorie są z kosmosu, a żeby kupować tego typu szit trzeba być oderwanym od ziemi osobnikiem i proszę, oto dowód...

Piękne są także znajdujące się tam iście surrealistyczne monumentalne cholewy ''Wielkiego Sternika'' - jak pisze autor zdjęć : ''Podczas rewolucji w 1956 [ raczej powstania - po co obrażać jego uczestników : przyp. mój ] rozjuszony tłum obalił pomnik Stalina, zostały tylko buty. Nie są oryginalne, jest to symboliczna rzeźba (w przeciwieństwie do większości pomników w Parku, które są autentyczne).''


 - kto chce może zajrzeć na stronę muzeum Ukochanego Przywódcy by porównać z zachowanymi oryginałami [ stoją obok munduru w gablotce, wystarczy kliknąć na zdjęcie by powiększyć ], wśród pozostałych atrakcji są rzecz jasna ulubione fajki, pamiątkowe szable, portrety Słońca Ludzkości itp. - szkoda tylko, że nie ma dłuuuugich list skazanych na rozstrzelanie wraz z zamaszystymi podpisami sygnującymi wyrok...

Dorzucam jeszcze ''gejowskich kołchoźników'' [ tak ich sobie nazwałem ] :


- chętni mogą zajrzeć na wyżej wspomniane forum z tymi zdjęciami, gdzie znajduje się więcej ''odlotowo-socrealistycznych'' pomników [ są na str. 2, mniej więcej w połowie ] i inszych madziarskich zabytków czy osobliwości.

To tyle w temacie ''przybyszy z czerwonej planety'', natomiast co się tyczy wymienionej na wstępie laicko-kibolskiej antykrucjaty... Miałem napisać, że przypomina mi to trochę opisany przez Gombrowicza konflikt między Ojczyzną a Synczyzną i że tak jak on nie widzę się po żadnej z jego stron, ale rozpatrzywszy rzecz całą porównania te wydały mi się pretensjonalne i megalomańskie, zbyt na wyrost wobec ordynarności i narastającego absurdu wydarzeń ostatnich dni [ również myśl, która początkowo przyszła mi do głowy, że być może ma to związek z uaktywnionym nagle jakimś prasłowiańskim atawizmem, który powoduje, że kawałek drzewa zaczyna wprawiać Polaków w amok, z biegiem czasu pod wpływem obserwacji rzeczonej zadymy przestała mi się wydawać zabawna ] - o wiele lepiej pasuje do tego wszystkiego tekst z bloga niejakiego ''Zgryźliwego'' [ o tak ! ], który jest jednym wielkim i wspaniałym bluzgiem [ nie szkodzą mu moim zdaniem nawet pewne powtórki niektórych inwektyw poczynione pod wpływem emocji ], już sam tytuł jest piękny i adekwatny : ''Polskie bydło''... Dobrze opisał też sprawę, jak zwykle zresztą, Sierpiński na swoim blogu oraz ''postfaszysta'' [ obecnie pro-izraelski neokon ] Hubert Kozioł [ znamienne, że powyższe teksty zostały napisane przez osoby mniej lub bardziej dystansujące się wobec ''obrońców krzyża'', a jednak o wiele bardziej krytyczne wobec atakującej ich tłuszczy ]. Nie wspominałbym o tym wszystkim, gdyby nie to, że rzecz stała się pretekstem do obnażenia patologii tego, co różni mądrale w tv zwykli określać mianem ''życia publicznego w Polsce'' - najbardziej zbulwersowały mnie tutaj dwie sprawy : pierwsza, mniej ważna to apel anarchistów ze stowarzyszenia ''Wolność-Równość-Solidarność'' besztających przedstawicieli władzy za brak stanowczości wobec ''mocherów''... to są k... anarchiści ?!? - tak, pewnie ci sami co kilka lat wcześniej domagali się delegalizacji Wszechpolaków [ a więc wzmocnienia aparatu represyjnego państwa ! ]. Nie wiem, czy są tacy głupi sami z siebie, czy też ktoś może nimi steruje, a pewno jedno i drugie - dobrze o takich ''anarchistach'' napisał Sierpiński, gwoli sprawiedliwości trzeba też dodać, że większość z nich chyba nie dała wkopać się w ten kanał i zachowała trzeźwy ogląd rzeczy o czym świadczą choćby komentarze pod tym artykułem, chociaż rozumiem nawet jedynego w tym gronie kolesia z ''lewicy wolnościowej'' [ dla mnie sprzeczność sama w sobie ], który broni tej akcji, nie sposób się z nim nie zgodzić gdy pisze, że ''Sprawa rządów kleru nie jest sprawą nieistotną. Nawet pod względem ekonomicznym jest to obecnie największy posiadacz kapitału w Polsce który zagarnął mienie publiczne min. dzięki układowi politycznemu czego wyrazem była niesławna Komisja Majątkowa. Oceniając jego działalność z perspektywy władzy, jest to po państwie obecnie druga siła polityczna, mająca ogromne możliwości w tym zakresie, zarówno wpływając poprzez swoich polityków we władzach (których jest większość od PiS po SLD), jak i poprzez potężne media [...] To już nie lata 80., gdzie kler robił za obrońcę ludu. Teraz coraz częściej jawi się temu ludowi jako opresyjna i pełna hipokryzji maszyna do robienia pieniędzy, która z wiarą wiele wspólnego nie ma.'' - tylko że jakoś k... nie dostrzega w swym zaślepieniu, że ta akcja nie była wymierzona w ten kościół, ale zmarginalizowaną w nim w rzeczywistości grupę frustratów wobec której te właśnie spasione elity kościelne mniej lub bardziej się dystansują ! [ kto nie wierzy niech przeczyta ] Dlatego jest dla mnie co najwyżej ''pożytecznym idiotą'' wykorzystywanym do doraźnych celów przez różnych szemranych osobników i siły, które tak naprawdę robią w tym kraju [ i nie tylko ] realną politykę - a właśnie, to druga rzecz, która mnie w całej sprawie zbulwersowała i wskazująca na ingerencję w nią ''wiadomych czynników'' : otóż ''Gazeta Polska'' ujawniła, że bardzo aktywną rolę wśród ''bojowników o laickość państwa'' gra niejaki Zbigniew S. ps. ''Niemiec'', diler, alfons i w końcu szantażysta Piesiewicza [ to on podesłał mu te dwie dziwki, żeby nagrały go gdy wciąga ''lekarstwa'' w damskim przebraniu ], polecam cały artykuł, pomijając szczegóły tam zawarte już same zdjęcia pana Zbycha w stanowiącej podobno nieodłączny element jego ''imidżu'' różowej koszuli prezentującego urodę podstarzałego ''latino lover'' rodem z Wołomina i obściskującego tą hipokrytkę Muchę - wyborne ! Jeśli chodzi o dziwnych ludzi pod Pałacem to dla równowagi trzeba też dodać, że z drugiej strony - tej ''od krzyża'' - widziałem z kolei chyba buźkę Bubla... [ dziwne to jednak biorąc pod uwagę, co jeszcze niedawno wygadywał pod adresem tragicznie zmarłego prezydenta, o czym zresztą pisałem na tym blogu, no chyba że dostał takie zadanie... żeby ''obsługiwać'' tą stronę, tak jak Zbyszek tamtą, he he ]. A o co naprawdę w tym szajsie chodzi moim skromnym zdaniem najlepiej napisał ktoś w komentarzu na portalu ''Fląndry'' [ o dziwo ] pod wymownym tytułem ''Majstersztyk prowokacji'', zacytuję w całości bo nic dodać nic ująć :

''Kurcze. Nie oglądam wiadomości, ale widzę po znajomych w pracy, po rodzinie, że "afera z krzyżem" robi furorę.
Po kolei.
Najpierw przygotowano grunt. Komorowski rzucił swe, rzadkie ostatnio, zdanie – krzyż zostanie usunięty. Bez komentarza. Ludzie poszumieli, ale jeszcze umiarkowanie. W polskim parlamencie doszło do ugody. Całkiem sensownej. Natychmiast opublikowano (ups!!) opinię konserwatora zabytków – że nie ma możliwości posadowienia nic w tamtym miejscu. Ludzie poczuli się oszukani. W sumie nie dziwię się. Ogłoszono termin usunięcia krzyża. Ludzie zaprotestowali. Cały dzień było głośno.Krzyża nie usunięto – mimo, że ONI mieli na to siłę i możliwości.
Czemu?
Bo sprawa będzie się ciągnąć i można nią będzie pokrywać inne, które ONI chcą wstydliwie ukryć i przepchnąć. To są tchórze. Ale doskonale manipulują.
Naprawdę nikt nie widzi, że jednocześnie podnoszą nam podatki i to na wielu frontach? Komisja hazardowa się kończy…halo, jest tam kto? Nikt nie dyskutuje o podatkach, o złamanych obietnicach. O kampanii wyborczej Komorowskiego, gdzie Polska była potęgą gospodarczą, a po której to kampanii Polska okazała się w fatalnej sytuacji {strasznie droga kampania chyba była}. Nikt o to nie pyta, nikt nie oponuje.
Majstersztyk … draństwa.''

- tak ! ten jak i wyżej wspomniane i podobne im głosy rozsądku pokazują, że na szczęście spora grupa osób z różnych opcji politycznych [ warto to podkreślić ] nie kupiła tego szitu i nie dała się zmanipulować, niestety są, tak myślę, w mniejszości : jeśli w ogóle w kontekście tej kuriozalnej raczej sprawy [ która byłaby śmieszna, gdyby nie przybrała tak odrażającej wręcz i chamskiej formy i nie przykrywała sobą pewnych smutnych faktów ] mogę pokusić się w ogóle na jakąś poważniejszą, głębszą refleksję to przede wszystkim postrzegam to jako prawdziwą klęskę demokracji [ a ściślej mówiąc tzw. ''demokracji liberalnej'' - oksymoron, sprzeczność sama w sobie ale nie czas i miejsce by to teraz wyjaśniać tutaj bardziej szczegółowo ] bowiem jest to ustrój oparty na kompletnie utopijnej wizji człowieka jako istoty rozumnej, potrafiącej racjonalnie dyskutować i powściągać swoje emocje i popędy nie pozwalając panować im nad sobą [ a więc, dodam, istoty głęboko moralnej - tak, tak : nie ma wolności bez moralności ! ] - patrząc na to co ostatnio dzieje się we Wszawie czy inne tego typu zdarzenia i sytuacje coraz częściej zachodzę w głowę co za kretyn lub idiotka wymyślili ten bzdet, że człowiek jest stworzeniem potrafiącym racjonalnie myśleć ?! Owszem, tylko zapomnieli dodać, że w bardzo ograniczonym stopniu ! Tzw. ''rozum'' to tylko cienka warstewka pokrywająca emocjonalno-popędowy mętny kłąb naszego umysłu, a wszelkie próby powstrzymania za jego pomocą miotających nami namiętności są równie sensowne co wznoszenie tam z kartonu [ pomijam już, że nie stanowi on żadnej dla nich alternatywy częściej uzasadniając, racjonalizując właśnie ich podłość ]. Szkoda gadać... Tym, którzy chcą się dowiedzieć czegoś więcej na temat tego, od jakich to realnych problemów rozpętanie afery z krzyżem miało odwrócić uwagę i tak skołatanego społeczeństwa, niech przeczyta co o tym napisał na swoim blogu znajomy lub ponownie Jacek Sierpiński [ tu najbardziej zbulwersowała mnie informacja, że prawdopodobnie cała suma z podwyższonych podatków pójdzie na rozrastającą się w kosmicznym tempie pasożytniczą kastę urzędasów, których mamy w naszym - czyżby ? - państwie już prawie 700 tysięcy ! a której przyrost, dodajmy, jest znacznie szybszy za rządów rzkomo ''liberalnej'' PO niż etatystycznego przecież PiS-u w analogicznym okresie ! ] czy Tomasz Dalecki na portalu konserwatywnym, aż prosi się, żeby zacytować sam początek jego artykułu :

''Nieudolne rządy Tuska to marsz w kierunku katastrofy finansów państwa, społecznego rozkładu i faszyzacji życia publicznego. Istnieje niestety duże ryzyko skojarzenia w społecznym odbiorze polityki psucia państwa z deklaratywnym liberalizmem. A to pomieszanie pojęć będzie skutkowało społecznym odrzuceniem wolnego rynku.''

[ całość ]

Na koniec pora rozszyfrować trzeci człon tytułu czyli co robi w nim ten tajemniczy ''Stefan w majonezie'' : otóż jutro w Muzeum Narodowym w naszym pięknym mieście odbędzie się wystawa podstarzałych błaznów [ w stosunku do nich to nie inwektywa wbrew pozorom ] z Łodzi Kaliskiej pod tą samą [ prawie ] nazwą - generalnie chodzi o prześmiewczą rewitalizację w duchu pop Żeromskiego i podejście do niego ''po Warcholowsku'', stąd powiązanie go z jednym z naczelnych produktów naszego regionu ''Majonezem Kieleckim'' na wzór słynnych obrazów puszek po zupie ''Campbell'' [ szczegóły tutaj ]. Nie napalam się zbytnio, obawiam nawet trochę nieświeżych już z deka wygłupów panów z ''Ł-K'', ale na pewno tam będę bo jak na Kielce to niecodzienne wydarzenie, poza tym jak zwykle będzie to okazja do spotkania znajomych i nieznajomych, ciekawych ludzi których przeważnie niestety tylko tego typu imprezy mają moc tutaj zintegrować [ a przed ewentualnym rozczarowaniem wystawą postaram się zabezpieczyć kupując w pobliskim ''Felku'' i wypijając odpowiednio wcześniej butelkę jakiego białego wina, bo dzięki odpowiedniej dawce promili - zaznaczam to, gdyż nie o ordynarne najeb... się lecz o kulturalny, w prawdziwym a nie snobskim tego słowa znaczeniu, i przyjemny rausz tu chodzi - nawet jak będzie nietego, to i tak będzie dobrze, a jak jednak będzie dobrze, to będzie jeszcze lepiej ! ]. Zresztą trzeba przyznać, że ta wystawa idealnie wstrzeliła się w czas, choć ''happeningi'' ostatnich dni w ''realu'' przewyższyły nawet najdziksze ''performensy'' najbardziej [post]awangardowych artychów : laiccy kibole, Bubel pod krzyżem, propaństwowi anarchiści, Stefan w majonezie...

...a Cześkowi spaliła się willa [ sama ? ], zaś jakiś ksiądz postanowił wspomóc bidaka w potrzebie hojnie datkami parafian [ przyszedł pleban do generała... ] itd.

A więc do jutra !