motto : ''... jakże smutne jest odcinanie jaj...''
[ Roman Kostrzewski - ''Kat'' ]
Zbliżają się święta, więc aby odreagować - żeby było jasne nie należę do mentalnych ''palikociąt'' czyli trzody samosprzedawalnych narzędzi mówiących zahipnotyzowanych przez ''maga z Biłgoraja'', więc nie same Boże Narodzenie budzi moją odrazę, choć ich duch jest mi obcy bo nie uważam się nie tylko za katolika, ale chrześcijanina w ogóle, ile komercyjna i obyczajowa, iście obłąkana w swym gorączkowym, niezdrowym podnieceniu otoczka, która do reszty już chyba przytłoczyła metafizyczny wymiar tego święta [ o ile rzecz jasna w ogóle takowy miało kiedykolwiek ] - postanowiłem zaserwować sobie równie radykalną odtrutkę na to całe szaleństwo w postaci serii seansów złych, nieudanych nowych polskich filmów [ ktoś powie, że to żadna sztuka znaleźć takowe obrazy, ale mowa tu o filmach kiepskich nawet na tle współczesnego polskiego kina... a więc naprawdę już hardkorr ! ]. Na pierwszy ogień poszedł twór na który od dawna miałem chrapkę, a którego już sam tytuł stanowi obietnicę rozkoszy dla każdego miłośnika złego gustu : ''Nieruchomy poruszyciel'' Łukasza Barczyka z 2008 r. - chyba najlepszym określeniem tego filmu będzie ''manieryczne g...''. Manieryzm, a nawet gargantuizm wręcz to słowa dobrze opisujące to, co dzieje się tam na ekranie, totalna przesada i brak umiaru we wszystkim niemal czyli kwintesencja kiczu. Jedyne co dobrego można powiedzieć o ''poruszycielu'' to obrazy i może muzyka, napisana przez współczesną polską kompozytorkę, uczennicę Louisa Andriessena [ kto wie, ten wie ], Hannę Kulenty - to rzeczywiście rzadkość we współczesnym, nie tylko polskim, kinie aby ścieżka dźwiękowa została stworzona przez profesjonalistę, to jedno, ale tylko jedno, akurat poczytuje się twórcy na plus. Próbuje on wprawdzie ratować swe dzieło podpierając się jakąś mętną pseudo-filozofią a nawet usiłując mu nadać radykalne przesłanie społeczne [ ! ], ale powiększa tym samym tylko śmieszną pretensjonalność całości : kto chce się przekonać niechże zapozna się z elukubracjami p. Barczyka w formie pisanej [ przyznam, że chyba od czasu posmoleńskich dywagacji mistrzyni przecież w sztuce pieprzenia smutów czyli Manuelli Ghrethkowskiej nie spotkałem się z równym stężeniem bredni, gość wali takie kocopoły, że aż [nie]miło ] lub krótkim dość zapisem wideo wywiadu z nim - przy okazji warto by sprawdzić ile razy wymienia w tym ostatnim słowo ''forma'', coś koło setki co najmniej, natomiast ani razu bodaj nie wspomina o treści : znamienne... Zresztą nawet z tej strony film się nie broni a tłumaczenia reżysera, że nie chciał opowiadać zwykłej linearnej fabuły kładąc nacisk bardziej na odzwierciedlenie i wywołanie bezpośrednio u widza skrajnych emocji są kompletnie nieprzekonujące, bo mimo użycia rzeczywiście dość radykalnych środków budzą one śmiech lub co najwyżej zażenowanie [ ten ''poruszyciel'' nie porusza... ]. Oto dowód - moja ulubiona scena z Janem Fryczem, którego kreacja w roli Generała rozpierdala wszystko i dla niego, oraz specyficznie pojmowanych jaj, warto zobaczyć ten nieudany twór, występującym tutaj wraz Marietą Żukowską, owszem ładną aktorką aczkolwiek jak na mój gust zbyt szczupłą [ a to ważne w tym pełnym nagości i perwersyjnego, pojebanego seksu obrazie ] :
- ''och majteczki!... jestem zdefraudowan / sromota, żenada i hańba na wiekix'' że aż chce się zacytować zacną piosenkę Tymonowych ''Kur'' z zeszłego stulecia...
Następnym nieudałym dziełem rodzimych tfurców, które skonsumowałem, przetrawiłem i... tak dalej, była ekranizacja ''Nienasycenia'' Witkacego z 2003 r. z Cezarym Pazurą w kilku aż rolach, jeśli nie głównych to wiodących - nie wchodząc w szczegóły rzecz przypomina raczej rozbudowaną adaptację teatru telewizji a nie film [ pewnie to kwestia finansów ] i nie umywa się niestety do ''Pożegnania jesieni'' w reżyserii Mariusza Trelińskiego z '89 r. bodajże. Owszem Cezarry błysnął w paru momentach pokazując aktorski pazur, cóż z tego jednak, skoro gubi go skłonność do szarżowania a sam reżyser nie panuje zbyt nad filmową materią i po pierwszej niezłej części gdzieś w połowie, przynajmniej dla mnie, wątek rwie się i siada napięcie. Nie będę się już czepiał nagromadzenia perwersji i obrzydliwości w fabule, bo u Witkaca w oryginale z tego co pamiętam przynajmniej było tak samo, chociaż mogliby jednak darować sobie scenę w której Czarek przebrany w niemowlęce bety w ramach jakiejś zwyrodniałej ''praktyki seksualnej'' wsuwa kupę nasraną przez Persy Zwierżontkowskają graną tu przez jego ówczesną żonę Weronikę Marczuk... Z całego filmu zapamiętuje się tylko kilka kapitalnych tekstów [ ale to zasługa autora literackiego pierwowzoru ] i parę scen, w których Pazura pokazuje, że mógłby być świetnym aktorem, gdyby tylko nie wierzył tak w swoją genialność, broni się też kreacja Katarzyny Gniewkowskiej jako samiczo-demonicznej księżnej Iriny Wsiewołodownej Ticonderoga, może jeszcze uroda paru aktorek, zwłaszcza ochoczo obnażających jędrne biusty ww. Weroniki Marczuk [ to jeszcze przed tym jak wpadła, a właściwie sama wepchnęła się w sidła agenta Tomka... zresztą cóż to dla niej za sztuka, skoro jak wieść gminna niesie przybyła ze stepów do naszego pięknego kraju na pocz. lat 90-ych by wywijać huculskie zapewne hołubce na rurce w jednym z pierwszych nadwiślańskich sex-klubów... ] i nieznanej mi dotąd - nie powiem, że bliżej, bo to byłoby dwuznaczne - niejakiej Anny Wendzikowskiej [ - nie wiem kto zacz ona, ale cyce ma zacne owszem ], natomiast muzyka Możdzera nie powala. Dość o tem - nie zamierzam zaśmiecać sobie bloga fragmentami tego ''dzieła'' - kto ciekaw może zobaczyć na zachętę pochodzący zeń krótki filmik [ - puenta w wykonaniu Pazury : bomba ] a jeśli mu mało obszerniejszy wybór scen, ale ostrzegam, że w tym ostatnim nagromadzenie perwersji, złego smaku i zwyczajnej głupoty może przekraczać dla kogoś dopuszczalną dlań miarę [ ja tam byłem ''zachwycony''... ], jeszcze pokaźny zbiór zdjęć i koniec : jestem nasycony.
No i ostatnie ''dziwadło'' - beznadziejny polski horror ''Pora mroku'' sprzed dwóch [ jeszcze ] lat : myślę, że nie warto rozpisywać się nad tą katastrofą, bo i cóż tu można powiedzieć ? Chyba tylko to, co zauważył jeden z internautów, że o wiele adekwatniejszym tytułem dla tego czegoś byłaby ''pomroczność jasna'' [ jest to zapewne najlepszy opis stanu jego twórców, gdy go kręcili ] - dla chcących dowiedzieć się czegoś więcej fajna recenzja, całość filmu można też zobaczyć na Youtube, niestety od 2-iego fragm. jebie się synchronizacja obrazu z dźwiękiem [ - ten drugi mocno wyprzedza pierwszy ], z drugiej strony może być to powodem dodatkowej uciechy czerpanej z oglądania tego zaiste ''strasznego filmu'', choć nie w zamierzonym przez reżysera sensie, zwłaszcza dla takich miłośników wszelkiego nieudactwa i pokraczności jak niżej podpisany na przykład. Zastanawiające przy tym, że twórca tego żałosnego gniota, zdolny ponoć operator Grzegorz Kuczeriszka również podobnie jak p. Barczyk od ''Nieruchomego'' co-nie-porusza, usiłuje podpierać się Arystotelesem... cóż to może znaczyć ? - że dyletanci filozoficzni nie powinni zabierać się za robienie filmów [ ani cokolwiek w ogóle ] ?
Szukając informacji o ''zamroczeniu'' natrafiłem na coś chyba jeszcze gorszego od powyższych bzdetów [ wiem, trudno w to uwierzyć ] - niech wstrząsająco wyczerpujący opis wystarczy za wszystko... Przyznam, że nie mam odwagi zaordynować sobie tego, trza dbać jakoś o elementarną psychiczną higienę, to podobnie jak słynny w ''pewnych kręgach'' ''Nekromantic'' przekracza nawet moją, i tak mocno ''permisywną'', normę. Gdyby ktoś, dla kogo wciąż nie jest to jasne zapytał : ''po jaką cholerę dobrowolnie fundować sobie takie g... ?!'' - najlepszym myślę dlań objaśnieniem będzie wypowiedź znaleziona na jakimś forum na temat wspomnianego przed chwilą badziewu :
''Ożesz w mordę! Totalnie rozbrajający, absolutnie niepoprawny, ekstremalnie komiczny i maksymalnie tandetny. Fantom Kiler przełamał wszelkie granice; aktorki rozbierają się w każdej sytuacji, morderca identyczny jak w Blood and Black Lace, niektóre sceny powiewają bajeranckim czarem Jessa Franco. Ale jest wszystko, nawet zamglony las i cmentarz, prawie jak w Nekromantiku ha ha. Dubbing rozwala prawie tak mocno jak dialogi wytwórni Skurcz, w Fantom Kilerze po prostu powklejano dialogi z innych filmów jak Tato, Przesłuchanie, Nic Śmiesznego itd.. Kompletnie nie ma to nic wspólnego z tym co się dzieje na ekranie, zatem można polec ze śmiechu. Nawet się za bardzo nie nudziłem, cuciła mnie głupota wylewająca się z ekranu! Na prawdę, dawno tak dobrze się nie bawiłem ''
- Wesołych [ ?! ] i przede wszystkim SPOKOJNYCH świąt życzę !
p.s. dzięki rekomendacji znajomego obejrzałem jeszcze ''Czarne słońca'', film Jerzego Zalewskiego z 1992 r., moim zdaniem to zajebista komedia, przy paru scenach wręcz popłakałem się ze śmiechu... nie wiem kto pisał tam kwestie ale scenariusz chyba powstawał na ciężkim przepiciu, to była epoka przeddopalaczowa spiritu przemycanego ze Wschodu, chuj wi jakie świństwa tam dodawali, pewnie mieszali wódę ze spermą albo pędzili ją na martwych łagiernikach, oczywiście procenty od szły na konto Putina - gość zarobił miliony na utylizacji ludzkich odpadów, czyż to nie interes godny czekisty ? Dobra, pierdolę jak po martwych słońcach... tak czy siak polecam - całość do zobaczenia w niezłej jakości na Youtube.
Po kolei.
Najpierw przygotowano grunt. Komorowski rzucił swe, rzadkie ostatnio, zdanie – krzyż zostanie usunięty. Bez komentarza. Ludzie poszumieli, ale jeszcze umiarkowanie. W polskim parlamencie doszło do ugody. Całkiem sensownej. Natychmiast opublikowano (ups!!) opinię konserwatora zabytków – że nie ma możliwości posadowienia nic w tamtym miejscu. Ludzie poczuli się oszukani. W sumie nie dziwię się. Ogłoszono termin usunięcia krzyża. Ludzie zaprotestowali. Cały dzień było głośno.Krzyża nie usunięto – mimo, że ONI mieli na to siłę i możliwości.
Czemu?
Bo sprawa będzie się ciągnąć i można nią będzie pokrywać inne, które ONI chcą wstydliwie ukryć i przepchnąć. To są tchórze. Ale doskonale manipulują.
Naprawdę nikt nie widzi, że jednocześnie podnoszą nam podatki i to na wielu frontach? Komisja hazardowa się kończy…halo, jest tam kto? Nikt nie dyskutuje o podatkach, o złamanych obietnicach. O kampanii wyborczej Komorowskiego, gdzie Polska była potęgą gospodarczą, a po której to kampanii Polska okazała się w fatalnej sytuacji {strasznie droga kampania chyba była}. Nikt o to nie pyta, nikt nie oponuje.
Majstersztyk … draństwa.''
- tak ! ten jak i wyżej wspomniane i podobne im głosy rozsądku pokazują, że na szczęście spora grupa osób z różnych opcji politycznych [ warto to podkreślić ] nie kupiła tego szitu i nie dała się zmanipulować, niestety są, tak myślę, w mniejszości : jeśli w ogóle w kontekście tej kuriozalnej raczej sprawy [ która byłaby śmieszna, gdyby nie przybrała tak odrażającej wręcz i chamskiej formy i nie przykrywała sobą pewnych smutnych faktów ] mogę pokusić się w ogóle na jakąś poważniejszą, głębszą refleksję to przede wszystkim postrzegam to jako prawdziwą klęskę demokracji [ a ściślej mówiąc tzw. ''demokracji liberalnej'' - oksymoron, sprzeczność sama w sobie ale nie czas i miejsce by to teraz wyjaśniać tutaj bardziej szczegółowo ] bowiem jest to ustrój oparty na kompletnie utopijnej wizji człowieka jako istoty rozumnej, potrafiącej racjonalnie dyskutować i powściągać swoje emocje i popędy nie pozwalając panować im nad sobą [ a więc, dodam, istoty głęboko moralnej - tak, tak : nie ma wolności bez moralności ! ] - patrząc na to co ostatnio dzieje się we Wszawie czy inne tego typu zdarzenia i sytuacje coraz częściej zachodzę w głowę co za kretyn lub idiotka wymyślili ten bzdet, że człowiek jest stworzeniem potrafiącym racjonalnie myśleć ?! Owszem, tylko zapomnieli dodać, że w bardzo ograniczonym stopniu ! Tzw. ''rozum'' to tylko cienka warstewka pokrywająca emocjonalno-popędowy mętny kłąb naszego umysłu, a wszelkie próby powstrzymania za jego pomocą miotających nami namiętności są równie sensowne co wznoszenie tam z kartonu [ pomijam już, że nie stanowi on żadnej dla nich alternatywy częściej uzasadniając, racjonalizując właśnie ich podłość ]. Szkoda gadać... Tym, którzy chcą się dowiedzieć czegoś więcej na temat tego, od jakich to realnych problemów rozpętanie afery z krzyżem miało odwrócić uwagę i tak skołatanego społeczeństwa, niech przeczyta co o tym napisał na swoim blogu znajomy lub ponownie Jacek Sierpiński [ tu najbardziej zbulwersowała mnie informacja, że prawdopodobnie cała suma z podwyższonych podatków pójdzie na rozrastającą się w kosmicznym tempie pasożytniczą kastę urzędasów, których mamy w naszym - czyżby ? - państwie już prawie 700 tysięcy ! a której przyrost, dodajmy, jest znacznie szybszy za rządów rzkomo ''liberalnej'' PO niż etatystycznego przecież PiS-u w analogicznym okresie ! ] czy Tomasz Dalecki na portalu konserwatywnym, aż prosi się, żeby zacytować sam początek jego artykułu :
''Nieudolne rządy Tuska to marsz w kierunku katastrofy finansów państwa, społecznego rozkładu i faszyzacji życia publicznego. Istnieje niestety duże ryzyko skojarzenia w społecznym odbiorze polityki psucia państwa z deklaratywnym liberalizmem. A to pomieszanie pojęć będzie skutkowało społecznym odrzuceniem wolnego rynku.''
[ całość ]
Na koniec pora rozszyfrować trzeci człon tytułu czyli co robi w nim ten tajemniczy ''Stefan w majonezie'' : otóż jutro w Muzeum Narodowym w naszym pięknym mieście odbędzie się wystawa podstarzałych błaznów [ w stosunku do nich to nie inwektywa wbrew pozorom ] z Łodzi Kaliskiej pod tą samą [ prawie ] nazwą - generalnie chodzi o prześmiewczą rewitalizację w duchu pop Żeromskiego i podejście do niego ''po Warcholowsku'', stąd powiązanie go z jednym z naczelnych produktów naszego regionu ''Majonezem Kieleckim'' na wzór słynnych obrazów puszek po zupie ''Campbell'' [ szczegóły tutaj ]. Nie napalam się zbytnio, obawiam nawet trochę nieświeżych już z deka wygłupów panów z ''Ł-K'', ale na pewno tam będę bo jak na Kielce to niecodzienne wydarzenie, poza tym jak zwykle będzie to okazja do spotkania znajomych i nieznajomych, ciekawych ludzi których przeważnie niestety tylko tego typu imprezy mają moc tutaj zintegrować [ a przed ewentualnym rozczarowaniem wystawą postaram się zabezpieczyć kupując w pobliskim ''Felku'' i wypijając odpowiednio wcześniej butelkę jakiego białego wina, bo dzięki odpowiedniej dawce promili - zaznaczam to, gdyż nie o ordynarne najeb... się lecz o kulturalny, w prawdziwym a nie snobskim tego słowa znaczeniu, i przyjemny rausz tu chodzi - nawet jak będzie nietego, to i tak będzie dobrze, a jak jednak będzie dobrze, to będzie jeszcze lepiej ! ]. Zresztą trzeba przyznać, że ta wystawa idealnie wstrzeliła się w czas, choć ''happeningi'' ostatnich dni w ''realu'' przewyższyły nawet najdziksze ''performensy'' najbardziej [post]awangardowych artychów : laiccy kibole, Bubel pod krzyżem, propaństwowi anarchiści, Stefan w majonezie...
...a Cześkowi spaliła się willa [ sama ? ], zaś jakiś ksiądz postanowił wspomóc bidaka w potrzebie hojnie datkami parafian [ przyszedł pleban do generała... ] itd.
A więc do jutra !