środa, 3 maja 2017

''Femina'' wyleczyła mnie z Szulkina.

...dlatego nie żałuję iż obejrzałem niedawno ostatnie na szczęście fabularne ''dzieło'' pana reżysera, niemniej film dramatycznie wręcz chujowy, żenująco nieudolny, zrobiony na kolanie dosłownie [ jak przyznał sam ''tfurca'', pisał jego scenariusz już w trakcie kręcenia zdjęć co widać, słychać i czuć nawet ], w ''Nieruchomym poruszycielu'' przynajmniej zdjęcia były w porządku, tu choćby i tego nie można powiedzieć, wszystko szwankuje począwszy od gry aktorskiej ale też co te biedne aktorzyny miały tu niby do zagrania, zresztą podejrzewam teraz, że wcześniejsza tak hołubiona twórczość Szulkina również była beznadziejna ale wtedy ratowali go dobrzy wykonawcy w swoim fachu tacy jak Wilhelmi [ z drugiej skoro nie ocalił on ''Klątwy doliny węży'' to chyba jednak nie ]. W każdym razie podczas seansu co rusz odwracałem z zażenowania głowę od ekranu i nie idzie tu o żadną tam ''wstydliwość'' rzekomą, sceny erotyczne jakimi nafaszerował obsesyjnie swe tzw. dzieło były nudne do zrzygu a wraz z posuwaniem się [ dosłownie i na dno ] akcji pożal się niekiedy wręcz mimowiednie śmieszne - nie kupuję pierdolenia, że ''na tamte czasy obraz był śmiały erotycznie'' : a chuja tam, akurat lata 80-te to okres powstawania w PRL i innych demoludach wielu bezpruderyjnych dość filmideł [ na zasadzie : ''niech se ludziska pooglądają gołe dupska coby mieli iluzję swobody'' ] i zaliczania przez Borewicza kolejnych panienek, co odcinek to inna [ oczywiście zawsze można ponarzekać, że nie facetów:) ], nawet motyw lesbijski to żadna rewela, jest taki film z ' 82 węgierski wprawdzie ale z polskimi aktorkami Szapołowską i Jankowską-Cieślak w rolach głównych co się zwie ''Inne spojrzenie'' traktujący o tragicznym romansie żony ichniego ubeka z kobietą, całkiem porządny skądinąd [ ''przyzwoity'' rzekłbym, gdyby nie zabrzmiało to nieco dziwnie w tym kontekście:) ] stąd polecam tym bardziej, że łączy ''przesłanie LGTB'' jak dziś by napisano z ostrym na owe czasy antykomunistycznym przekazem [ wiadomo jak ubol mógł zareagować na zdradę żony i to z babą jeszcze zaś postać lesby granej przez Jankowską desperacko chce spierdalać od dławiącej atmosfery bolszewickiego kołtuństwa, niezbyt eksponowana i zapomniana już a integralna cecha tamtego systemu ] a więc mocno transgresyjny wobec obecnych konfliktów na tle obyczajowym i to w obie strony sporu naraz. Jednym słowem wszystko ch... albo cipnia, żeby było ''równościowo'' czy też neutralnie g..., okrągłe zero - żarliwi zwolennicy pana reżysera jakich do dziś mu nie brakuje niech nazywają mnie chamem co się na sztuce nie zna, ''PiSdzielcem'' nieledwie czy faszystą nawet oburzeni, że jak tak można bo nam geniusza [anty]narodowego szkalujo, ale stanowczo twierdzę i jestem co do tego przekonany teraz, że Szulkin jest chorym zjebem, któremu już dawno powinno się odebrać zabawki i bardzo dobrze, że nie kręci niczego od wielu lat cóż z tego jednak skoro ponoć ''wychowuje'' nadal kolejne pokolenia skażonych przezeń na umyśle filmowców [ należy skądinąd sprawdzić listę jego wychowanków, zapewne w dużym stopniu tłumaczyłoby, dlaczego polskie kino to ogólnie sraka taka ]. Nie idzie nawet o drastyczność obrazów w jego filmidłach bo i wtedy, gdy powstawały można by znaleźć przykłady znacznie ostrzejszych pod tym względem, ale towarzyszącą im perwersyjną atmosferę raczej jaka je oblepia wręcz [ można by wprawdzie bronić tych najsłynniejszych jak ''O bi- o ba'' iż w ten sposób oddawały świetnie właściwy komunie dojmująco materialny a zarazem metafizyczny niemal syf i co właśnie tak mnie w swoim czasie w nich urzekło, choć teraz nie jestem już pewien czy aby w ten sposób nie przynosiły więcej szkody niż pożytku dobijając ludzi zamiast podnosić na duchu w obliczu osaczającej ich zewsząd beznadziei ], zwłaszcza niemal jawne wątki pedofilskie budzą niepokój, ewidentnie widać, że facet jest mocno zwichrowanym zjebem seksualnie nade wszystko, bezwzględnie należałoby odebrać mu możliwość leczenia swoich potężnych deficytów emocjonalnych kosztem widzów stąd świetnie się stało iż tzw. wolny rzekomo rynek właściwie to uczynił a przynajmniej ograniczył geniuszowi szansę wyrzygiwania nam się do głów - jeśli o mnie idzie dodatkowo zabroniłbym mu z mocy urzędu raz na zawsze czynienia grafomanii filmowej jak i pisarskiej oraz kazał zapierdalać w obozie pracy aby nikogo już nie truł swym jadem [ łaskawie nie rozstrzelałbym bo po co robić zeń męczennika ''wolności sztuki'' - w takim razie miernota robiła z niej wyjątkowo zły użytek stanowiąc wręcz mocny argument za nieodzownością cenzury, przynajmniej w niektórych wypadkach, co tu gadać, wiem jak to zabrzmi ale jego wysrywy to modelowy przykład Entartete ''Kunst'' ! ]. Tak czy siak Szulkin obrzydł mi definitywnie tym sposobem co życzę każdemu nieszczęsnemu miłośnikowi wytworów chorej wyobraźni tego nieudacznego artychy, jeśli macie to szczęście, że problem was nie dotyczy i tak zaserwowanie sobie dawki lejącego się tu z ekranu borygo może być pożytecznym choćby jako poglądowa lekcja umysłowości KODerasty, zajrzenie jakie kiełbie we łbie takim się kotłują niczym bezpośrednia transmisja obrazów spod czaszki mówiąca więcej niż najbardziej uczone analizy a pod tym względem jest to rzecz niemal wybitna przyznaję, jeśli ktoś po seansie nie nabierze sympatii co najmniej do moherów i narodowców musi samemu być z nim coś nie tak, nie idzie inaczej - do obejrzenia w dobrej jakości pod tym adresem :

https://vod.pl/filmy/femina/r995ftc

- sporo jeśli idzie o postawę pana reżysera tłumaczą jego korzenie, bynajmniej abym był deterministą pod tym względem, niemniej często co tu kryć odgrywają one znaczącą rolę, w tym wypadku na pewno jak dla mnie jeśli idzie o tatusia sowieckiego agenta :


- i wujka, bojownika o szkołę świecką i radziecką :


- nawet jeśli wyrodny ojciec wcześnie porzucił go wraz z matką coś tam jednak po przodkach chyba się ostało, ale choć tłumaczy go nieco [ co bynajmniej oznacza, że usprawiedliwia ] typowo żydowska chrystofobia i instynktowna niechęć do szowinizmu gojów [ w przeciwieństwie do własnego ma się rozumieć ] na tle obsesji pogromowej :


- to już nic takiego nie zachodzi co do Krysi Kofty, której wylewy [ do ] mózgowe stały się pretekstem powstania wyżej przywołanego ''arcydzieła'' : to gojka, żona jedynie brata Jonasza, jej rodzice mieli być ''potomkami niemieckich osadników w Wielkopolsce'' i wszystko niemal jasne, goebbels w którymś już pokoleniu + żydokomuna, wyjątkowo toksyczny miks :


- teraz już wiadomo czemu tak pierdoli jak poparzona, nawiasem znamienne, że Kryśka jest odpowiedzialna jako scenarzystka za dwie z największych porażek, i tak niemającej raczej zbytnio czym się chwalić, polskiej [ ? ] kinematografii, obok rzeczonej ''Feminy'' mowa o wcześniejszym nieco ''Lubię nietoperze'' :


- o wampirzycy, którą z morderczej przypadłości leczy porządne wyruchanie [ doprawdy nie trzeba psychoanalityka by znaleźć wytłumaczenie jej feministycznych ciągot:) ] z bodaj najśmieszniejszą sceną seksu ever :


- na gościa wylali chyba z wiadro wody aby był przekonujący, nie dziwota w sumie, że aktor tak toporny jakby co heblował bo to pedał jest [ choć cóż to za wytłumaczenie, przecież taki se zawód wybrał aby odgrywać cudze role i nie brak pederastów dobrze wypadających na ekranie jako uwodziciele kobiet ] natomiast aktorzyca nie mam pojęcia co odpierdziela z tym przewracaniem gałami - awangardowe kabuki ?!

Tu całkiem ładnie rzecz zaorano :


Wracając na finał do Kofty - pizda nawet dzieciom nie odpuściła serwując im feministyczne bajdy [ figuruje tu jako ''pomysł filmu'' ] :


No to miłego, powiedzmy, oglądania:)

ps. ...ale by nie kończyć tak smutno w sumie i kto jeszcze nie posądził mnie o ''germanofobię'' z kolei skoro się tak na Krysię wywewnętrzniam : trza przyznać, że i z goebbelsów bywa pożytek - z doopy a propos przed państwem najpopularniejsza piosenkarka w Brazylii - aryjska blondyna :



- einz, zwei, drei - oni są niereformowalni, nawet w tropikach:) ale dobrze, jebać sambę.

I w kontrze serio już choć w dobrym komediowym tonie zarzucam znakomitego ''Angelusa'' Majewskiego traktującego o wspomnianych poprzednio śląskich ''węglarzach'', doprawdy wyborne [ w całości i należytej jakości ] :


- oraz rekomenduję ''Papuszę'' Krauzego, który to obraz przypadkiem natrafiony na TVP Kultura ostatnio pozytywnie mnie zaskoczył niepoprawnym politycznie wizerunkiem ciawarów, nic dziwnego więc, że różne don Wasyle bóldupią wielce z jego powodu i świetnie, po twórcach spodziewałem się kolejnej współczesnej politgramoty po kursie i linii jak to wstrętne polactwo którąś już mniejszość prześladujo a tymczasem z narastającym zdumieniem i rozbawieniem zarazem chłonąłem z ekranu całkiem zgrabny obraz smutnej prawdy, że owszem bywa represjonowane i to ostro społeczności same jednak w niczym pod tym względem nie ustępują swym prześladowcom czego los zaszczutej przez cygańskie kołtuństwo nieszczęsnej bohaterki dowodem, również samozwańczy obrońcy uciśnionych odstawiający w amoku nieustanne voodoo przed ołtarzem ''Innego'' powinni zaserwować sobie seans by na przykładzie pokazanego tam Ficowskiego przekonać się o wiecznej aktualności porzekadła iż ''dobrymi chęciami wybrukowano drogę do piekła'', ano [ dlatego wybaczam jedyny zgrzyt w postaci ścieżki dźwiękowej sprokurowanej a raczej spierdolonej należałoby rzec przez Jana Kanty-Dupy i w tym akurat zgoda z romskimi krytykami ] - do obejrzenia pod niniejszym linkiem:

https://vod.tvp.pl/27633937/papusza

Niechże mi ta krotochwila będzie wybaczona w święto NMP Królowej Polski, archetyp o którego pradawności świadczy motyw Izydy z małym Horusem na ręku i stąd darzony przeze mnie szacunkiem, bom intencje miał prawilne jak sądzę a jeśli już to raczej stanowi bluźnierstwo wobec obecnej masońskiej rocznicy co bynajmniej nie czyni mnie wielbicielem Targowicy z kolei na czele której także stał Wielki Mistrz.

The end.