... dokładnie jutro, a właściwie już dziś czyli w piątek - przegląd rosyjskich filmów, głównie nowszych ale też i trochę starszych, w kinie ''Moskwa'', niestety w dość mocno okrojonej w porównaniu z jego warszawską edycją postaci [ o tem potem ]. Mimo to i tak w jego programie znajdzie się co najmniej kilka ciekawych obrazów, które chcę w tym miejscu zarekomendować :
- zacznie się mocnym akcentem od upiornego ale bardzo dobrego ''Ładunku 200'' Bałabanowa - na ten film nie wybieram się bo widziałem go już na dużym, czy raczej sporym ekranie sali studyjnej tegoż kina ''Moskwa'' bodaj z ponad rok temu jak nie dwa, będąc zresztą jedynym widzem na seansie [ ciekawe i komfortowe wręcz przeżycie ! ], poza tym wolałbym zobaczyć najnowsze dzieło tego reżysera : ''Palacza'' [ Кочегар ], podobno jeszcze mroczniejsze a równie dobre co ''Ładunek'' [ recenzja oraz fragmenty filmu ], ale kto nie widział a ma mocne nerwy nie powinien wg mnie przegapić okazji zobaczenia go, tym bardziej jeszcze za taką cenę [ bo zapomniałem dodać, że bilet na każdy seans kosztuje tylko 8 zł ! ], natomiast na pewno pójdę na następny wyświetlany tego samego dnia film czyli ''Ja'' [ Я ] Igora Wołoszyna - dla chcących się dowiedzieć czegoś więcej recenzja, dodam tylko, że z tym reżyserem jest trochę dziwna sprawa tzn. to jego trzeci pełnometrażowy obraz, ale po debiutanckiej, nieco artystowskiej za to ciekawej wizualnie ''Nirvanie'' - recenzja i obszerne fragmenty filmu - nakręcił w międzyczasie, mimo swojego, jak to wynika przynajmniej z jego biografii, dość kontrkulturowego backgroundu przecież, ordynarną anty-gruzińską propagandówkę - o tym szerzej w tym miejscu - więc co : punk na usługach reżimu ? takie rzeczy to chyba tylko w Rosji... Nie zmienia to faktu, że rzecz zapowiada się intrygująco choćby z punktu filmowej formy [ że zacytuję recenzję znalezioną na jednym z blogów : '' w konfrontacji z "Ja" nasz najbardziej odważny technicznie obraz ostatnich lat - "Wojna polsko-ruska" - wygląda niewinnie'' ], oto dowód :
- scena z hiciorem ''Sandry'' w tle to dla mnie miazga ! W Rosji chyba faktycznie wszystko jest większe i nawet kicz przybiera tam tak monstrualne formy, że wprost genialne. [ Dopisek po seansie : to coś jak ''Trainspotting'' i ''Wojna polsko-ruska'' w jednym, tylko lepsze moim zdaniem - ''człowiek bez Chrystusa to chuuuuuj !!!'' ]
Na następny film wybieram się w poniedziałek - to ''Półtora pokoju'' [ recenzja ] poświęcony postaci rosyjskiego poety i dysydenta Josifa Brodskiego. Tu również warto zwrócić uwagę na polifoniczną formę, sekwencje obrazów oparte luźno na biografii twórcy przeplatane pomysłowymi animowanymi wstawkami, w każdym razie w przeciwieństwie do nieco ''punkowej'' estetyki ''Ja'' w tym wypadku zapowiada się na piękny klasyczny film, co słychać też w ścieżce dźwiękowej [ poza tym mam sentyment do Brodskiego z dawnych czasów, bardziej nawet ze względu na jego eseje niż poezję, pewnie nieprzekładalną i zrozumiałą do końca tylko w języku oryginału jak każda dobra ] :
- dla zainteresowanych jeszcze jedna animacja oraz kapitalna scena ze Stalinem w roli sowieckiego mistrza kuchni [ ! ]
No i na sam koniec w czwartek ''Krótkie spięcie'' [ Короткое замыкание ] - zbiór pięciu nowel filmowych rosyjskich reżyserów młodego, czy raczej średniego pokolenia, których wspólnym tematem jest miłość. Na zachętę wrzucam cały ostatni zeń epizod w dwóch częściach : tragikomiczna dość historia pana, który w kuriozalnym przebraniu krewetki reklamuje restaurację serwującą takież stwory, w niekonwencjonalny sposób zresztą co nie za bardzo podoba się mieszkańcom współczesnej Moskwy... ale wszystko kończy się dobrze. Na uwagę wg mnie w drugim fragmencie zasługuje typowo rosyjska piękność [ typ słowiańsko-ugrofiński, że się tak wyrażę ] Julia Pieriesild, zresztą jeśli chodzi o ładne aktorki w tym filmie to w innym z epizodów występuje Karolina Gruszka, prywatnie związana z autorem tegoż reżyserem Iwanem Wyrypajewem, poza tym całość kończy się uroczym i niebanalnym raczej happy endem a to dziś, nie tylko w rosyjskim kinie rozpiętym między morderczą ''czernuchą'' a sztuczną, wysiloną ''pozytywnością'', prawdziwa rzadkość, no i towarzyszący temu bezpretensjonalny, przebojowy motyw muzyczny... - dla mnie bomba !
Tyle mojego - jak ktoś chce pewnie może znaleźć w programie jeszcze kilka wartych obejrzenia obrazów np. ''Babunia'', której seans będzie miał miejsce w środę, albo klasyczne już kino Paradżanowa - ''Cienie zapomnianych przodków'' w poniedziałek przed Brodskim - lub wreszcie w sam raz na sobotę ''Bikiniarze'' [ bajka, ale sprawnie zrealizowana a nic więcej od musicalu wymagać nie trzeba ] itp. Niestety w tej beczce miodu jest również spora łyżka dziegciu - żałuję, że w lokalnej kieleckiej edycji Sputnika zabrakło kilku filmów na których obejrzenie na dużym ekranie bardzo liczyłem, a które z tego co mi wiadomo były obecne w jego pełnej wersji w ''stolycy'' [ eh...], to kolejno : ''Wszyscy umrą, lecz nie ja'' [ Все умрут, а я останусь ] Walerii Gaj Giermaniki [ recenzja ] - coś jakby rosyjskie ''Galerianki'' tylko lepsze, choć właściwie to mylące porównanie, bo nie jest to opowieść o dobrowolnie prostytuujących się nastolatkach, lecz zwykłych uczennicach a że ich świat rządzi się nie mniej brutalnymi prawami... W każdym razie mocne i dobre kino, o degeneracji i konformiźmie młodości a zwłaszcza współczesnych dziewcząt [ o ile to niewinne słowo ma w tym kontekście jeszcze sens - chyba raczej należałoby rzec ''blachar'' lub ''kobietonów'' ], którego akcję można by umieścić równie dobrze w którymś z polskich gimnazjów. - Dalej : ''Jak spędziłem lato'' [ recenzja ], męskie kino rozgrywające się w niesamowitej, polarnej scenerii rosyjskiej Dalekiej Północy [ wspaniałe zdjęcia ! ], nawiasem mówiąc jak się dowiaduję film ten jest wyświetlany w ramach Sputnika na takim zadupiu jak Skierniewice, dlaczego w takim razie do k... nędzy nie u nas ?! I wreszcie największe rozczarowanie, bo rzecz była obecna w kieleckim zestawie, ale przez fatalną koincydencję z pierd...mi Andrzejkami seans został niemal w ostatniej chwili odwołany - to ''Pochowajcie mnie pod podłogą'' [ recenzja ], dla mnie ciekawe ze względów, że tak powiem ''psychologiczno-biograficznych'', jak i przez kongenialne w moim odczuciu odtworzenie dusznego klimatu dogniwającej komuny zdychającego Breżniewa - całość, w oryginale bez napisów za to w dobrej jakości można tutaj zobaczyć, natomiast żeby choć trochę zrekompensować sobie stratę umieszczam poniżej scenę z tegoż filmu : zgadnijcie, któż to tam śpieeewa w tle tego desperackiego tańca smutnych kochanków ? [ ''pierwszy słowik PRL-u'', nasz towar eksportowy na ZSRR i ''kraje satelickie'', polski odpowiednik Ałły Pugaczowej, wielbicielka Wojciecha Jaruzelskiego i Daniela Olbrychskiego... ]
p.s. a jednak ! - dowiedziałem się właśnie, że seans ''Pochowajcie mnie...'' odbędzie się, przełożony na piątek 3-go o godz. 20.00. Amień.
czwartek, 25 listopada 2010
niedziela, 21 listopada 2010
[Anty]faszyści.
Dobrych parę dni temu miała miejsce we Wszawie ''zadyma niepodległościowa'' - sam pomysł blokady demonstracji ONR-owców byłby mi nawet sympatyczny, bo bez wielkiej przesady można by ich nazwać narodowymi komunistami [ kto ciekaw niech zapozna się z ich przedwojennym programem politycznym ], gdyby nie fakt, że uczestnicy kontrmanifestacji byli równie, a może jeszcze gorsi, ot choćby trockistowska Pracownicza Demokracja, której patronuje zbrodniarz i ludobójca, by nie być gołosłownym dajmy próbkę niepowtarzalnego stylu tow. Trockiego z jego sztandarowego dzieła ''Terror i komunizm'' [ nomen omen ] : ''komuniści nigdy nie przejmowali się księżowsko-Kantowskim i wegetariańsko-kwakierskim szczebiotem dziecięcym o ''świętości ludzkiego życia'' - jaśniej i dobitniej wyraził się chyba tylko Przewodniczący Mao w swojej słynnej maksymie przejrzyście ujmującej typowo bolszewicki stosunek do prawdy i ''tolerancji'' - ''wy macie rację, ale my mamy karabiny'', piękne, nie ? Pomijam już nikczemną działalność w PRL-owskim aparacie represji i propagandy wielu rodziców redaktorów - ek ''Wyborczej'', która nakręciła tą [anty]faszystowską histerię, od czego do dzisiaj wyraźnie się nie odcięli a sporo spośród nich wręcz potrafiło bronić tej plugawej przeszłości z ober-guru Adasiem M. na czele, który zresztą ostatnio mocno się zaplątał w tej kwestii na początek walcząc jak lew w obronie pamięci swego ojca Ozjasza Szechtera przed zarzutem zdrady narodowej, po czym sam w swym anty-PiSowskim zacietrzewieniu przyznał rację jego IPN-owskim oskarżycielom ! Poza tym trzeba mieć chyba mózg zlasowany dopierdalaczami [ jak Stachursky bodaj - kto nie wierzy niech przekona się sam ] żeby porównywać do faszystów, a tak naprawdę nazistów, endeków a nawet ONR-owców - czy się to komuś podoba lub nie wywodząca się z Falangi ''Konfederacja Narodu'' Piaseckiego i jej zbrojne ugrupowanie ''Uderzeniowe Bataliony Kadrowe'' poniosły chyba największe procentowo straty spośród wszystkich działających ówcześnie w Polsce formacji w walce tak z naziolami jak i bolszewią, pomijam już, że to środowisko stworzyło jedyne wtedy ukazujące się regularnie i najlepsze podziemne pismo literackie ''Sztuka i Naród'' skupiając w swych szeregach tak wybitnie uzdolnione jednostki jak Andrzej Trzebiński [ polecam jego ''Pamiętnik'' ] czy Tadeusz Gajcy [ tak tak ! ten sam, ''imperialista i szowinista'' ]. To samo tyczy się spotwarzania NSZ i Dmowskiego - nie zamierzam w tym miejscu bronić endecji [ z mojej reakcyjnej perspektywy nacjonalizm, socjalizm i liberalizm to trzy głowy tej samej rewolucyjnej hydry, i jeśli już, to najbliżej mi do tych ostatnich ], ale fakty są takie, że zasługa Dmowskiego w odzyskaniu przez Rzeczpospolitą niepodległości była co najmniej równa, a właściwie większa niż Piłsudskiego i dlatego, cokolwiek by o nim nie myśleć, ten pomnik mu się do cholery należy ! [ a to, że miał sporo za paznokciami ? cóż, Józef też nie był święty - wcześniej jako ''czerwony terrorysta'', później sprawiając krwawy zamach stanu i bezlitośnie tępiąc opozycję : ale to nie powód by nazywać go, jak to czynią do dziś różne endokomunistyczne ścierwa, zaraz ''faszystą'' ] Był niewątpliwie wybitną postacią co uznał nawet sam... Michnik [ ?!? ] - niestety, tylko w artykule opublikowanym w prasie rosyjskiej... [ polecam wywiad z prof. Andrzejem Nowakiem w ostatniej ''Angorze'' pod znamiennym tytułem - uwaga lewacy ! - ''Dmowski nie był rasistą'' ] No i ten numer z pasiakami to już totalne przegięcie - raz biorąc pod uwagę ilu endeków i oenerowców zginęło w nazistowskich obozach koncentracyjnych [ o komunistycznych nie wspominając ] a dwa przede wszystkim jako jaskrawy dowód ignorancji i debilizmu historycznego tych lewicowych kretynów uważających się nie wiedzieć czemu za inteligentów [ chyba w cudzysłowie ] bo miał być to sprzeciw wobec zbrodniczego antysemityzmu ''faszystów'', przypomnienie jego skutków, tylko jak w takim razie wyjaśnić ten fakt iż tylu Żydów było faszystami ? Co począć z tym, że ok. co dziesiąty włoski Żyd był członkiem partii faszystowskiej, w samym ''marszu na Rzym'' brało udział co najmniej kilkuset Żydów a nawet w Wielkiej Radzie Faszystowskiej, odpowiedniku Komitetu Centralnego u komunistów, zasiadał człowiek o takim pochodzeniu, niejaki Aldo Finzi ? Te wszystkie pozorne paradoksy i szokujące [ tylko dla idiotów ] dane, które tu przytaczam biorą się z typowego dla socjalistycznych hipokrytów mylenia faszyzmu z nazizmem, celowego z ich strony zresztą bo ten ostatni to skrót od narodowego socjalizmu, który naprawdę nim był [ dlatego jedyna realna opozycja w III Rzeszy była nie lewicowa, lecz prawicowa, zachowawcza - to przede wszystkim pruscy arystokraci, katolicy, liberałowie, co najwyżej socjaldemokraci czyli ''socjalfaszyści'' dla obdarzającej ich tym mianem bolszewii, a zamęczenie Thalmanna o niczym tu nie świadczy, bo ten skurwiel był nie lepszy od swych oprawców zaś biorąc pod uwagę siłę komunistów przed objęciem władzy przez nazioli i traktując serio różnicę między nimi powinna w takim razie trwać tam permanentna wojna domowa, a coś tak mglistego jak ''niemiecki charakter narodowy'' rzekomo lubujący się w porządku nie jest żadnym wytłumaczeniem jej braku, bo tenże ''charakter'' nie przeszkadzał im zaciekle wzajemnie się napierdalać w czasach Weimaru z podkładaniem bomb i skrytobójstwami włącznie ]. Tak, tego się właśnie obawiają i dlatego tak histerycznie zwalczają ''faszyzm'' by odsunąć od siebie to niepokojące widmo, które jak w krzywym zwierciadle ukazuje im realne skutki ich rzekomo ''wolnościowych'' ideałów ! Zamierzona jak wspomniałem i sensowna z ich punktu widzenia ignorancja pomija istotne różnice między faszystami a narodowymi socjalistami a jedną z nich jest właśnie rasizm, czy raczej antysemityzm, bo nie wiem jak zachowywali się Włosi wobec Etiopczyków po inwazji na Abisynię tzn. mordowali i pacyfikowali ich na pewno, ale czy programowo też nimi pogardzali ? - tego nie wiem. W każdym razie ustawy norymberskie zostały wprowadzone we Włoszech późno i pod naciskiem Niemiec, nie były też nigdy konsekwentnie egzekwowane, tak naprawdę masowe mordowanie Żydów zaczęło się tam paradoksalnie wraz z upadkiem Mussoliniego - naziole poczuli, że mają w związku z tym rozwiązane ręce w tej kwestii i to oni głównie trudnili się tym haniebnym procederem [ a także barbarzyńskimi pacyfikacjami rodzimej ludności, o czym też warto pamiętać ]. Zakutym lewackim łbom polecam lekturę książki traktującej o faszystowskim micie młodości autorstwa Piotra Podemskiego wydanej w tym roku przez wydawnictwo DiG - praca ta zawierając wiele nieznanych szerzej faktów obalających tezę o rzekomo ''reakcyjnym'' charakterze tego ruchu [ np. rozbijanie procesji katolickich w Mediolanie przez faszystowskie bojówki pod wodzą eks-futurysty Marinettiego we wczesnych latach 20-ych ] demoluje przy okazji rozpowszechniony wśród tych anarchistów z bożej łaski kontrkulturowy mit jakoby młodość ze swą buntowniczością [ dzisiaj należałoby raczej rzec : konformizmem ] jest zaprzeczeniem faszyzmu utożsamianego tutaj z dorosłością i ponoć przyrodzonym jej autorytaryzmem : sęk w tym tylko, że hymn faszystów nosił nazwę ''Giovinezza'' co znaczy nie co innego jak ''młodość''... Jak świat światem to właśnie osobnicy niedojrzali i nieukształtowani jeszcze oraz dzieci mieli zawsze skłonność do wszelkiej apodyktycznej głupoty, totalniactwa i bezmyślnego a niesłychanie ekscytującego ludzkie bestie okrucieństwa - każdy kto zetknął się z pismami Lenina lub Hitlera powinien szybko dostrzec, że byli takimi dużymi bobo [ no, chyba że sam nim jest ] a przebijający z ich wypocin infantylizm był idealnym podglebiem dla właściwej im nieodpowiedzialnej zbrodniczości. Zresztą kropkę nad i postawił nie kto inny jak sam Fellini, gdy podczas prac nad ''Armacordem'' traktującym o dzieciństwie i dorastaniu w faszystowskich Włoszech i będącym jego rozliczeniem ze swym ówczesnym bezkrytycznym - ach jakie to młodzieńcze ! i idealistyczne ! - zachwytem nad Mussolinim, powiedział :
''Faszyzm to degeneracja na określonym etapie historycznym pewnego stanu indywidualnego - mianowicie młodzieńczości, która psuje się i gnije, rozrastając się w monstrualny sposób, ale nie rozwijając się. Faszyzm i wiek młodzieńczy to przede wszystkim odbicie naszej psychologii, coś co tkwi w każdym z nas.'' - i teraz najlepsze - ''Nie sposób walczyć z faszyzmem nie utożsamiając go z tą częścią każdego z nas, która jest nosicielką ignorancji, duchowego ubóstwa i idiotycznych zachcianek''
- czyli z młodością jednym słowem... Powyższe winno być wyryte w każdej tępej lewackiej mózgoczaszce, której wnętrze przypomina zatęchłe bajoro, i dotyczy to zarówno tych cierpiących na młodzieńczą demencję, objawiającą się osobliwie krostami na mózgu, ''anty''faszystów jak i wykrzykujących ''młodość ! rewolucja !'' i uprawiających błazenady z pochodniami wraz z towarzyszącymi im wzwodami praworęcznymi [ ''panie doktorze, cierpię na sztywność prawej ręki'' ] zjebami z ''Falangi'' - zresztą co to za różnica skoro choćby ci ostatni nie tak dawno zawiązali sojusz, niechby i ''taktyczny'', z ''trzecioświatowymi maoistami'' czyli synalkami feministki Nowickiej, ex-LBC ? No i w końcu jeśli jest prawdą, że w tym pociągu pod Bydgoszczą czy gdzie tam do którego wpadła bojówka antify, puścili gaz w przedziale i okładali bejzbolami nie tylko skinów ale też bogu ducha winnych jadących wraz z nimi pasażerów, jeśli to prawda powtarzam... to rację ma Ziemkiewicz i prawdziwymi pałkarzami i faszystami są właśnie oni, a nie ONR ! Najlepiej rzecz całą ujął Kelthuz na swoim blogu [ kto on zacz o tem potem a właściwie kiedy indziej ] pisząc : ''Antyfaszyzm, to po prostu faszyzm, tyle że anty'' [ ja od siebie dodałbym, że to raczej tylko różne odmiany bolszewii ]. Rola w tym wszystkim Blumsztajna i ''Wyborczej'' potwierdziła moją intuicję, że ''liberalizm'' tej gazety i skupionego wokół niej środowiska jest pozorny, co najwyżej na poziomie retorycznym, a tak naprawdę to jakaś neotrockistowska, czerwona szmata sącząca jad tępej propagandy dla niepoznaki przebranej w wolnościową frazeologię. Dobra, dość o tym bo mnie zaraz szlag trafi - polecam poświęcony całej sprawie, ciekawy i wyważony tekst Wildsteina oraz dwa wpisy z bloga Huberta Kozieła, jak sam o sobie pisze ''postfaszysty'' i ''syjonazisty'' - relacja ''z marszu'' i zwłaszcza ten o fenomenie samego Duce i włoskiego faszyzmu, a żeby nie być posądzonym o stronniczość dorzucam także wywiad z Michałem Sutowskim, jednym z głównych organizatorów kontrmanifestacji [ pada tam kuriozalne porównanie ONR z KPP - pan, czy raczej towarzysz Sutowski nie potrafi lub też nie chce dostrzec radykalnej asymetrii w sytuacji tych dwóch ugrupowań, bo Falanga nigdy nie była przybudówką NSDAP tak jak KPP sowieckiej kompartii, przypomnę też, że Piasecki wraz z towarzyszami dał dupy komuchom a nie naziolom i to bynajmniej nie tylko dlatego, że ci pierwsi byli bardziej otwarci na ''współpracę'' od konkurencji, bo już przed wojną niektórzy z nich np. Wasiutyński z niejaką atencją spoglądali na Wschód, nie mówiąc już o tym co słusznie zauważył Ziemkiewicz iż radykalna antyniemieckość na której w dużym stopniu ufundowana była tożsamość polskich środowisk nacjonalistycznych wykluczała niemal jakąkolwiek ich kolaborację w tym przypadku, niestety z przeciwnej strony zabrakło podobnych barier a w każdym razie były one o wiele słabsze i opór wobec drugiej okupacji również - nic, trzeba się cieszyć, że Michałek przynajmniej raczył zauważyć iż biorący także w ''faszystowskim'' pochodzie wspomniany Ziemkiewicz czy Korwin-Mikke faszystami nie są, niczego więcej nie można wymagać od kogoś z ''Kretynyki Politrukowskiej''... ]
Na koniec prawdziwie już hardcore'owa zagwozdka dla wszystkich zwolenników prostackich wizji historii z jednej i drugiej strony - co powiecie na fakt, że największą faszystowską czy faszyzującą organizacją w przedwojennej Polsce wcale nie była ''Falanga'' Piaseckiego, lecz... żydowska jak najbardziej ''Betar'' Zeeva [Włodzimierza ] Żabotyńskiego ? Nie chce mi się pisać o tym bardziej szczegółowo w tym i tak ponad miarę rozrośniętym wpisie [ ich współczesnymi pogrobowcami zajmowałem się w tym miejscu jakiś czas temu ], proszę samemu poszukać sobie informacji na ich temat, a także ''Irgunu'' lub związków jakie łączyły ich z włoskimi faszystami z których młodzieżówką ''Balilą'' urządzali wspólne obozy itd.
p.s. a propos całej sprawy polecam jeszcze lekturę znakomitego tekstu Dawida Wildsteina [ - syn ? w takim razie gratuluję ] pod wymownym tytułem ''Biesy na Nowym Świecie'' - wynika z niego min. że Kazi Szczuce już do reszty odbiło, uwierzyła chyba, że jest wcieleniem Rózi Luksemburg [ może jej guru tak ją ''oświecił'' ? ], osobliwie też ''polemik'' z jego tekstem panów Syski z ''KP'' oraz salonowego ''uberliberała'' Sadurskiego : ich chamstwo najlepiej świadczy o poziomie [ ? ] przedstawicieli lewo-liberalnych ''elyt'', starych jak i młodych - a także zaoranie innego ignoranta ze środowiska ''Kretynyki'' Michała Sutowskiego [ skądinąd niczego nie wypominając, ale patrząc na kolesia to mając takich przeciwników ONR-owcy powinni spać spokojnie... ] w wykonaniu Stefana Sękowskiego.
''Faszyzm to degeneracja na określonym etapie historycznym pewnego stanu indywidualnego - mianowicie młodzieńczości, która psuje się i gnije, rozrastając się w monstrualny sposób, ale nie rozwijając się. Faszyzm i wiek młodzieńczy to przede wszystkim odbicie naszej psychologii, coś co tkwi w każdym z nas.'' - i teraz najlepsze - ''Nie sposób walczyć z faszyzmem nie utożsamiając go z tą częścią każdego z nas, która jest nosicielką ignorancji, duchowego ubóstwa i idiotycznych zachcianek''
- czyli z młodością jednym słowem... Powyższe winno być wyryte w każdej tępej lewackiej mózgoczaszce, której wnętrze przypomina zatęchłe bajoro, i dotyczy to zarówno tych cierpiących na młodzieńczą demencję, objawiającą się osobliwie krostami na mózgu, ''anty''faszystów jak i wykrzykujących ''młodość ! rewolucja !'' i uprawiających błazenady z pochodniami wraz z towarzyszącymi im wzwodami praworęcznymi [ ''panie doktorze, cierpię na sztywność prawej ręki'' ] zjebami z ''Falangi'' - zresztą co to za różnica skoro choćby ci ostatni nie tak dawno zawiązali sojusz, niechby i ''taktyczny'', z ''trzecioświatowymi maoistami'' czyli synalkami feministki Nowickiej, ex-LBC ? No i w końcu jeśli jest prawdą, że w tym pociągu pod Bydgoszczą czy gdzie tam do którego wpadła bojówka antify, puścili gaz w przedziale i okładali bejzbolami nie tylko skinów ale też bogu ducha winnych jadących wraz z nimi pasażerów, jeśli to prawda powtarzam... to rację ma Ziemkiewicz i prawdziwymi pałkarzami i faszystami są właśnie oni, a nie ONR ! Najlepiej rzecz całą ujął Kelthuz na swoim blogu [ kto on zacz o tem potem a właściwie kiedy indziej ] pisząc : ''Antyfaszyzm, to po prostu faszyzm, tyle że anty'' [ ja od siebie dodałbym, że to raczej tylko różne odmiany bolszewii ]. Rola w tym wszystkim Blumsztajna i ''Wyborczej'' potwierdziła moją intuicję, że ''liberalizm'' tej gazety i skupionego wokół niej środowiska jest pozorny, co najwyżej na poziomie retorycznym, a tak naprawdę to jakaś neotrockistowska, czerwona szmata sącząca jad tępej propagandy dla niepoznaki przebranej w wolnościową frazeologię. Dobra, dość o tym bo mnie zaraz szlag trafi - polecam poświęcony całej sprawie, ciekawy i wyważony tekst Wildsteina oraz dwa wpisy z bloga Huberta Kozieła, jak sam o sobie pisze ''postfaszysty'' i ''syjonazisty'' - relacja ''z marszu'' i zwłaszcza ten o fenomenie samego Duce i włoskiego faszyzmu, a żeby nie być posądzonym o stronniczość dorzucam także wywiad z Michałem Sutowskim, jednym z głównych organizatorów kontrmanifestacji [ pada tam kuriozalne porównanie ONR z KPP - pan, czy raczej towarzysz Sutowski nie potrafi lub też nie chce dostrzec radykalnej asymetrii w sytuacji tych dwóch ugrupowań, bo Falanga nigdy nie była przybudówką NSDAP tak jak KPP sowieckiej kompartii, przypomnę też, że Piasecki wraz z towarzyszami dał dupy komuchom a nie naziolom i to bynajmniej nie tylko dlatego, że ci pierwsi byli bardziej otwarci na ''współpracę'' od konkurencji, bo już przed wojną niektórzy z nich np. Wasiutyński z niejaką atencją spoglądali na Wschód, nie mówiąc już o tym co słusznie zauważył Ziemkiewicz iż radykalna antyniemieckość na której w dużym stopniu ufundowana była tożsamość polskich środowisk nacjonalistycznych wykluczała niemal jakąkolwiek ich kolaborację w tym przypadku, niestety z przeciwnej strony zabrakło podobnych barier a w każdym razie były one o wiele słabsze i opór wobec drugiej okupacji również - nic, trzeba się cieszyć, że Michałek przynajmniej raczył zauważyć iż biorący także w ''faszystowskim'' pochodzie wspomniany Ziemkiewicz czy Korwin-Mikke faszystami nie są, niczego więcej nie można wymagać od kogoś z ''Kretynyki Politrukowskiej''... ]
Na koniec prawdziwie już hardcore'owa zagwozdka dla wszystkich zwolenników prostackich wizji historii z jednej i drugiej strony - co powiecie na fakt, że największą faszystowską czy faszyzującą organizacją w przedwojennej Polsce wcale nie była ''Falanga'' Piaseckiego, lecz... żydowska jak najbardziej ''Betar'' Zeeva [Włodzimierza ] Żabotyńskiego ? Nie chce mi się pisać o tym bardziej szczegółowo w tym i tak ponad miarę rozrośniętym wpisie [ ich współczesnymi pogrobowcami zajmowałem się w tym miejscu jakiś czas temu ], proszę samemu poszukać sobie informacji na ich temat, a także ''Irgunu'' lub związków jakie łączyły ich z włoskimi faszystami z których młodzieżówką ''Balilą'' urządzali wspólne obozy itd.
p.s. a propos całej sprawy polecam jeszcze lekturę znakomitego tekstu Dawida Wildsteina [ - syn ? w takim razie gratuluję ] pod wymownym tytułem ''Biesy na Nowym Świecie'' - wynika z niego min. że Kazi Szczuce już do reszty odbiło, uwierzyła chyba, że jest wcieleniem Rózi Luksemburg [ może jej guru tak ją ''oświecił'' ? ], osobliwie też ''polemik'' z jego tekstem panów Syski z ''KP'' oraz salonowego ''uberliberała'' Sadurskiego : ich chamstwo najlepiej świadczy o poziomie [ ? ] przedstawicieli lewo-liberalnych ''elyt'', starych jak i młodych - a także zaoranie innego ignoranta ze środowiska ''Kretynyki'' Michała Sutowskiego [ skądinąd niczego nie wypominając, ale patrząc na kolesia to mając takich przeciwników ONR-owcy powinni spać spokojnie... ] w wykonaniu Stefana Sękowskiego.
czwartek, 4 listopada 2010
''Jesteś Romem ? - Nie, jestem normalny''...
- ten wpis będzie o tym, że ''szkło kontaktowe'' szkodzi... [ bezpośrednio na mózg osobliwie ] Niebiosa najwidoczniej wysłuchały mych próśb i pogoda na Wszystkich Świętych i Zaduszki [ straszne nazwy, Palikot koniecznie musi coś z tym zrobić ! ] była ładna [ nie pamiętam tak ciepłych jak na tą porę roku nocy ], bynajmniej, jak tego się obawiałem, pod psem a nawet ch... psa - ''prącie trzy na metr czarne jak w habicie ksiądz'' jak zaśpiewałby [ zawył ? zaryczał ? ] podstarzały śląski satanista, wokalista ''Kata'' Roman Kostrzewski, a jak wiadomo wszystkie Romki to fajne chłopaki : on, Wilhelmi, Giertych... [ nie wspominając już o tym pedofilu Polansk'ym ] Ryśki rzecz jasna też np. niejaki Ryszard C., nasza rodzima wersja ''Taksówkarza'' [ oni mieli Roberta de Niro a my Ryśka C. ...] ze ''świętego miasta'', który wyruszył do Łodzi by wymierzyć ''ludową sprawiedliwość'' wstrętnym pisiarzom. Nie będę się na temat całej sprawy zbyt rozpisywał bo i po co, skoro lakonicznie i trafnie skomentował ją Studyta na swoim blogu - ''Po uważnej lekturze wiodących portali informacyjnych doszedłem do jedynego słusznego moralnie wniosku: za morderstwo w Łodzi odpowiadają PiSowcy, bo przecież gdyby ich nie było, nie trzeba byłoby ich zabijać (dorzynać).''... Kto chce trochę bardziej rozbudowanych analiz niech sięgnie po komentarz ''Ziemniaka'', którego uwagi o oszalałych z nienawiści do siebie Polaczkach [ czego klinicznym przypadkiem jest nie tylko opisywany ''krwawy cinkciarz'' ale też Palikotowa trzódka ] podzielam, natomiast Jacek Sierpiński wskazuje z libertariańskiego punktu widzenia na inny aspekt sprawy w kontekście absurdalnych postulatów całkowitego zakazu posiadania broni jakie się przy okazji pojawiły, gdy tymczasem to raczej możliwie powszechny do niej dostęp stanowiłby skuteczniejsze zabezpieczenie przed tego typu zbrodniarzami, w dodatku nikt jakoś nie zauważa, że nie miał on na nią pozwolenia, więc jest to ewidentny dowód na nieskuteczność obecnego restrykcyjnego dość prawa, jakie w tym względzie panuje, no i last but not least nikt także nie zadaje o wiele bardziej sensownego w takim razie pytania skąd ją w ogóle wziął ? Być może opisywane tu i ówdzie jego powiązania z niegdysiejszą MO rzucają pewne światło... [ kto chce dowiedzieć się o co tak naprawdę chodzi z tym ''zakazem broni'' polecam poświęcone tej kwestii wpisy na blogu Szczepana Twardocha, jak ten o poli-milicjantach lub polskiej hoplofobii czyli histerii, jaka panuje wokół byle ''gnata'' w naszym społeczeństwie ]
Ze swej strony dodam tylko, że w całym tym zamieszaniu zastanawia mnie najbardziej łatwość z jaką media uznały sprawcę mordu za wariata natomiast nikt nie uznaje za takowych tych, którzy swym nieodpowiedzialnym i nieustannym szczuciem doprowadzili do tej tragedii [ i jeszcze jak to psychopaci nie poczuwają się nawet do winy ! ], pomijając już, że gdyby epitety wypowiadane ostatnio przez mających się za ''oświeconych'' pod adresem ludzi nienormalnych powtórzono wobec homoseksualistów lub Żydów... Ale nikt jakoś nie mówi o ''schizofobii'' i w sumie dobrze, bo to nowomowny bełkot, tylko uderza mnie ta gargantuiczna wręcz hipokryzja ''salonu'' ! - wspominam o tym, bo sam jestem jedną z osób chorych psychicznie, ale nie umysłowo, w przeciwieństwie jak widać do większości naszych [ ? ] ''elyt'', niestety.
Nic, je...ć to, ''spijmy dziewczęcą krew błony dziewiczej jak zagęszczony sok własnej czci'', że znowu sparafrazuję [ za przeproszeniem ] Romana K. - gdyby co umieściłem odnośnik do strony ''Kata'' w dziale ''osobliwości'', tamże również stronę osobliwej subkultury miłośników północnokoreańskich milicjantek drogowych, o której istnieniu dowiedziałem się ostatnio dzięki znajomemu, za co w tym miejscu mu dzięki [ dzieki-mu ], uprzejmie też informuję o nowym dziale poświęconym winu [ pod zakładką ''inne'' ], gdzie szczególnie polecam blog ''bez ściemy'' na którym faktycznie zajmują się tym szlachetnym [ nie zawsze ] trunkiem bez typowego niestety dla towarzyszącej mu pseudo-kulturowej otoczki zadęcia, z którego bezlitośnie szydzą o czym można przekonać się choćby w pochodzącym z niego wpisie o degustacji win przez... hm, powiedzmy niezbyt powołane do tego osoby lub tyczącym przesławnego grodu Breuslavia nad Odrą.
Podsumowując mogę już z satysfakcją stwierdzić, że minione święta będę wspominał bardzo miło, a to dzięki pięknemu setowi który zaczął się od wernisażu wystawy znajomej, na której pokazała zdjęcia zrobione kilka lat temu podczas Halloween w Stanach - pomijając już taki a nie inny mój stosunek do tego ''święta'' było to ciekawe jako pewien społeczny dokument, spojrzenie na jego inny, obyczajowy bardziej a nie komercyjny jak zwykle aspekt, poza tym dodatkowego waloru fotografiom nadało wykonanie ich jakimś przedpotopowym Zenithem [ piękne ziarno ], ale przede wszystkim dzięki towarzyszącej wernisażowi atmosferze : bodaj pierwszy raz zdarzyło się tak na ''Bazie'', że ludzie nie rozchodzą się najdalej po godzinie, lecz staje się to okazją do kilkugodzinnego spotkania ze znajomymi i nieznajomymi. Dla mnie szczególnie ważne było to, że mogłem posiedzieć sobie w ''salonie dla VIP-ów'' czyli kanciapie obok sali wystawowej na wygodnej starej kanapie sącząc dobre wino przyniesione przez znajomą i swobodnie pogawędzić zarówno z tymi, których znam od dawna, jak i tymi, których chciałem od dawna poznać np. Brulionmanem na którego blog staram się wpadać regularnie bo warto. Zapewne duża w tym zasługa oprawy przygotowanej przez organizatorów czyli powycinanych dyń ze świeczkami palącymi się wewnątrz itp. ale też możności napicia się wina i inszych trunków... Wspominam o możności, bo na kilku poprzednich wystawach panowała kompletna abstynencja, którą to bolesną lukę starano się wypełnić np. nadobfitością tłuszczu zwierzęcego [ ?! ] co nawet takiego anty-wegetarianina jak ja wprawiało we frustrację bo co to za wernisaż bez choćby odrobiny wina ! Tym większe uznanie dla organizatorów, że wykazali się kulturą i zadbali o alkohol [ w umiarkowanej ilości, bez histerii, boć i nie o żadne szpetne pijaństwo tu chodzi ] jak i dali możliwość przyniesienia go innym do czego i niżej podpisany dołożył swoją skromną cegiełkę-butelkę, niestety ch...wą - w tym miejscu przestrzegam lojalnie przed białą argentyńską Quarą, pijalna ale paskudna, dopiero po czasie niestety przyszło mi do głowy, że o wiele lepszym pomysłem byłoby kupienie na tą okazję sprawdzonego już i całkiem zacnego rumuńskiego ''Vampire'a'', osobliwie białego, który w dodatku właśnie idealnie wpasowałby się w ''demoniczno-zabawowy'' kontekst wystawy, ech... Rzecz całą uwieńczył następnego dnia tradycyjny wieczorny wypad ''na groby'', gdzie miałem okazję wypić w zacnym towarzystwie za dusze zmarłych, lub choćby tylko ich pamięć, białego ''Imiglikosa'' przyniesionego przez pewną nadobną pół-Greczynkę...
I tyle - i aż tyle : bardzo to było mi potrzebne wydobywając mnie z jesiennej chandry, w której właśnie zaczynałem się pogrążać, mam też nadzieję, że pozwoli mi skutecznie przeciwstawić się jej kolejnym atakom, które wraz pogarszającą się, chujową niczym sataniczne prącie [ patrz początek ] pogodą zapewne będą się ponawiać. Zainteresowani zaś tym o co chodzi z tą specyficzną normalnością w tytule niniejszego wpisu dowiedzą się z tegoż artykułu pochodzącego z faszystowskiego, a jakże, portalu, ewentualnie gdyby było im mało mogą też wejść na stronę ''aryjskiego'' blond-niebieskookiego Cygana, ups, Roma czyli niejakiego Bogdana Trojanka, nie-do-końca-polskiego Jamesa Browna [ te oślepiające marynarki ! ] - szczególnie warto tam poczytać ''biografię'' o tym jak ciężko być blondynem wśród... ''nie-blondynów'', a także w ''galerii'' kliknąć zakładkę ''znani-nieznani'', gdzie można go zobaczyć w towarzystwie min. Joli K., Jarka lub Lecha K. czy w końcu w mocno konfidencjonalnej rozmowie z samym Ojcem Dyktatorem... bo i też jego kawałek ''Buteleczka wina'', którym się zachwyciłem przypadkiem wpadł mi w oko [ i ucho ] na TV Trwam : polecam, dobrą muzę puszczają też na śląskiej tv np. utwór ''Fojno teściowo'' - trzeba jakoś wypełnić tą lukę po MTV... A, i na sam koniec chciałbym jeszcze wrzucić całkiem smaczną rzecz, którą znalazłem na stronie ''Kretynyki'' gdzie przez pewien czas nie wchodziłem dla psychicznej higieny bo wk... mnie emo-liberał Michalski, trochę też Piątek, bynajmniej przez swoje lewicowe lecz protestanckie odjeby, ale przemogłem się po czasie i dobrze, bo dzięki temu mogłem przeczytać wywiad z rysownikiem Raczkowskim, który jest jaki jest, ale rzecz o której tam wspomina rozjebała mnie nieźle i myślę warto ją tu przytoczyć bo w szczególności tyczy się wspomnianej wyżej ''normalności'' naszych decydentów :
''Jest też afera podobna do afery dopalaczowej, ale zupełnie zignorowana przez media. Chodzi o suplementy diety. Jest coś takiego jak środki na erekcje. Tylko, że są na receptę. Trzeba pójść do lekarza, a mężczyźni w Polsce tego bardzo nie lubią. [...] Jako człowiek ciekawy wszystkiego, co można zażyć, postanowiłem przetestować te suplementy diety. Nie, dlatego, żebym nie miał erekcji, bo mam. Ale okazuje się, że one działają nawet, jeśli ma się erekcje. I to bardzo dobrze. Nawet, gdy w trakcie stosunku zadzwoni do ciebie matka, to możesz z nią rozmawiać, a erekcja nie ustępuje. Te suplementy, które można było kupić w zwykłych spożywczakach, naprawdę działały. Ale ostatnio zostały wycofane. Informacja o tym ledwie przemknęła w prasie, ale z pewnością wstrząsnęła licznymi użytkownikami i zniszczyła wiele szczęśliwych sytuacji międzyludzkich. W tych środkach odkryto takie same substancje, jak w środkach na receptę, więc zostały zdelegalizowane. Prawie nikt nie zwrócił na to uwagi. Ale dlaczego nie podziwia się władzy, że zapobiega erekcji? Spośród wszystkich suplementów tylko jeden został na rynku. Jak myślisz dlaczego?
Bo nie działa?
Bo nie działa!
Władza chcę mieć kontrolę nad erekcją.
Tego samego dnia, kiedy zakazano dopalaczy, zalegalizowana została produkcja bimbru, co wywalczyła komisja Przyjazne Państwo.''
- całość
Ze swej strony dodam tylko, że w całym tym zamieszaniu zastanawia mnie najbardziej łatwość z jaką media uznały sprawcę mordu za wariata natomiast nikt nie uznaje za takowych tych, którzy swym nieodpowiedzialnym i nieustannym szczuciem doprowadzili do tej tragedii [ i jeszcze jak to psychopaci nie poczuwają się nawet do winy ! ], pomijając już, że gdyby epitety wypowiadane ostatnio przez mających się za ''oświeconych'' pod adresem ludzi nienormalnych powtórzono wobec homoseksualistów lub Żydów... Ale nikt jakoś nie mówi o ''schizofobii'' i w sumie dobrze, bo to nowomowny bełkot, tylko uderza mnie ta gargantuiczna wręcz hipokryzja ''salonu'' ! - wspominam o tym, bo sam jestem jedną z osób chorych psychicznie, ale nie umysłowo, w przeciwieństwie jak widać do większości naszych [ ? ] ''elyt'', niestety.
Nic, je...ć to, ''spijmy dziewczęcą krew błony dziewiczej jak zagęszczony sok własnej czci'', że znowu sparafrazuję [ za przeproszeniem ] Romana K. - gdyby co umieściłem odnośnik do strony ''Kata'' w dziale ''osobliwości'', tamże również stronę osobliwej subkultury miłośników północnokoreańskich milicjantek drogowych, o której istnieniu dowiedziałem się ostatnio dzięki znajomemu, za co w tym miejscu mu dzięki [ dzieki-mu ], uprzejmie też informuję o nowym dziale poświęconym winu [ pod zakładką ''inne'' ], gdzie szczególnie polecam blog ''bez ściemy'' na którym faktycznie zajmują się tym szlachetnym [ nie zawsze ] trunkiem bez typowego niestety dla towarzyszącej mu pseudo-kulturowej otoczki zadęcia, z którego bezlitośnie szydzą o czym można przekonać się choćby w pochodzącym z niego wpisie o degustacji win przez... hm, powiedzmy niezbyt powołane do tego osoby lub tyczącym przesławnego grodu Breuslavia nad Odrą.
Podsumowując mogę już z satysfakcją stwierdzić, że minione święta będę wspominał bardzo miło, a to dzięki pięknemu setowi który zaczął się od wernisażu wystawy znajomej, na której pokazała zdjęcia zrobione kilka lat temu podczas Halloween w Stanach - pomijając już taki a nie inny mój stosunek do tego ''święta'' było to ciekawe jako pewien społeczny dokument, spojrzenie na jego inny, obyczajowy bardziej a nie komercyjny jak zwykle aspekt, poza tym dodatkowego waloru fotografiom nadało wykonanie ich jakimś przedpotopowym Zenithem [ piękne ziarno ], ale przede wszystkim dzięki towarzyszącej wernisażowi atmosferze : bodaj pierwszy raz zdarzyło się tak na ''Bazie'', że ludzie nie rozchodzą się najdalej po godzinie, lecz staje się to okazją do kilkugodzinnego spotkania ze znajomymi i nieznajomymi. Dla mnie szczególnie ważne było to, że mogłem posiedzieć sobie w ''salonie dla VIP-ów'' czyli kanciapie obok sali wystawowej na wygodnej starej kanapie sącząc dobre wino przyniesione przez znajomą i swobodnie pogawędzić zarówno z tymi, których znam od dawna, jak i tymi, których chciałem od dawna poznać np. Brulionmanem na którego blog staram się wpadać regularnie bo warto. Zapewne duża w tym zasługa oprawy przygotowanej przez organizatorów czyli powycinanych dyń ze świeczkami palącymi się wewnątrz itp. ale też możności napicia się wina i inszych trunków... Wspominam o możności, bo na kilku poprzednich wystawach panowała kompletna abstynencja, którą to bolesną lukę starano się wypełnić np. nadobfitością tłuszczu zwierzęcego [ ?! ] co nawet takiego anty-wegetarianina jak ja wprawiało we frustrację bo co to za wernisaż bez choćby odrobiny wina ! Tym większe uznanie dla organizatorów, że wykazali się kulturą i zadbali o alkohol [ w umiarkowanej ilości, bez histerii, boć i nie o żadne szpetne pijaństwo tu chodzi ] jak i dali możliwość przyniesienia go innym do czego i niżej podpisany dołożył swoją skromną cegiełkę-butelkę, niestety ch...wą - w tym miejscu przestrzegam lojalnie przed białą argentyńską Quarą, pijalna ale paskudna, dopiero po czasie niestety przyszło mi do głowy, że o wiele lepszym pomysłem byłoby kupienie na tą okazję sprawdzonego już i całkiem zacnego rumuńskiego ''Vampire'a'', osobliwie białego, który w dodatku właśnie idealnie wpasowałby się w ''demoniczno-zabawowy'' kontekst wystawy, ech... Rzecz całą uwieńczył następnego dnia tradycyjny wieczorny wypad ''na groby'', gdzie miałem okazję wypić w zacnym towarzystwie za dusze zmarłych, lub choćby tylko ich pamięć, białego ''Imiglikosa'' przyniesionego przez pewną nadobną pół-Greczynkę...
I tyle - i aż tyle : bardzo to było mi potrzebne wydobywając mnie z jesiennej chandry, w której właśnie zaczynałem się pogrążać, mam też nadzieję, że pozwoli mi skutecznie przeciwstawić się jej kolejnym atakom, które wraz pogarszającą się, chujową niczym sataniczne prącie [ patrz początek ] pogodą zapewne będą się ponawiać. Zainteresowani zaś tym o co chodzi z tą specyficzną normalnością w tytule niniejszego wpisu dowiedzą się z tegoż artykułu pochodzącego z faszystowskiego, a jakże, portalu, ewentualnie gdyby było im mało mogą też wejść na stronę ''aryjskiego'' blond-niebieskookiego Cygana, ups, Roma czyli niejakiego Bogdana Trojanka, nie-do-końca-polskiego Jamesa Browna [ te oślepiające marynarki ! ] - szczególnie warto tam poczytać ''biografię'' o tym jak ciężko być blondynem wśród... ''nie-blondynów'', a także w ''galerii'' kliknąć zakładkę ''znani-nieznani'', gdzie można go zobaczyć w towarzystwie min. Joli K., Jarka lub Lecha K. czy w końcu w mocno konfidencjonalnej rozmowie z samym Ojcem Dyktatorem... bo i też jego kawałek ''Buteleczka wina'', którym się zachwyciłem przypadkiem wpadł mi w oko [ i ucho ] na TV Trwam : polecam, dobrą muzę puszczają też na śląskiej tv np. utwór ''Fojno teściowo'' - trzeba jakoś wypełnić tą lukę po MTV... A, i na sam koniec chciałbym jeszcze wrzucić całkiem smaczną rzecz, którą znalazłem na stronie ''Kretynyki'' gdzie przez pewien czas nie wchodziłem dla psychicznej higieny bo wk... mnie emo-liberał Michalski, trochę też Piątek, bynajmniej przez swoje lewicowe lecz protestanckie odjeby, ale przemogłem się po czasie i dobrze, bo dzięki temu mogłem przeczytać wywiad z rysownikiem Raczkowskim, który jest jaki jest, ale rzecz o której tam wspomina rozjebała mnie nieźle i myślę warto ją tu przytoczyć bo w szczególności tyczy się wspomnianej wyżej ''normalności'' naszych decydentów :
''Jest też afera podobna do afery dopalaczowej, ale zupełnie zignorowana przez media. Chodzi o suplementy diety. Jest coś takiego jak środki na erekcje. Tylko, że są na receptę. Trzeba pójść do lekarza, a mężczyźni w Polsce tego bardzo nie lubią. [...] Jako człowiek ciekawy wszystkiego, co można zażyć, postanowiłem przetestować te suplementy diety. Nie, dlatego, żebym nie miał erekcji, bo mam. Ale okazuje się, że one działają nawet, jeśli ma się erekcje. I to bardzo dobrze. Nawet, gdy w trakcie stosunku zadzwoni do ciebie matka, to możesz z nią rozmawiać, a erekcja nie ustępuje. Te suplementy, które można było kupić w zwykłych spożywczakach, naprawdę działały. Ale ostatnio zostały wycofane. Informacja o tym ledwie przemknęła w prasie, ale z pewnością wstrząsnęła licznymi użytkownikami i zniszczyła wiele szczęśliwych sytuacji międzyludzkich. W tych środkach odkryto takie same substancje, jak w środkach na receptę, więc zostały zdelegalizowane. Prawie nikt nie zwrócił na to uwagi. Ale dlaczego nie podziwia się władzy, że zapobiega erekcji? Spośród wszystkich suplementów tylko jeden został na rynku. Jak myślisz dlaczego?
Bo nie działa?
Bo nie działa!
Władza chcę mieć kontrolę nad erekcją.
Tego samego dnia, kiedy zakazano dopalaczy, zalegalizowana została produkcja bimbru, co wywalczyła komisja Przyjazne Państwo.''
- całość
Subskrybuj:
Posty (Atom)