niedziela, 30 sierpnia 2009

''Złowroga głowa Knuta'' - aneks.

''Jumi'' na stronie ''życia Kielc'' słusznie zwrócił mi uwagę, zasadniczo zgadzając się ze mną, że zapomniałem w kontekście całej tej sprawy być może o najważniejszym : miejscu, gdzie te wszystkie popiersia stoją. Rzeczywiście, umieszczenie podobizn niektórych przynajmniej postaci na skwerze poświęconym Szarym Szeregom jest skandalem, obrazą pamięci ich członków będących często ofiarami nie tylko terroru nazistów, ale i - o czym często się zapomina - komunistów. Poza tym, patrząc teraz na mój tekst z perspektywy paru dni już chłodniejszym okiem [ bo nie będę ukrywał, że pisząc go byłem lekko wk....] zauważyłem, że paradoksalnie nie dość jasno chyba i nie wprost na pewno wyłożyłem w nim tezę, która za nim stała, a brzmi ona :

nie mamy prawa protestować z powodu pomników nazistów, skoro zgadzamy się na istnienie takich samych komunistów

więc albo usuwając, lub nie dopuszczając do powstania tych poświęconym faszystom zróbmy to samo z tymi komuchom, albo też stawiajmy je jednym jak i drugim a nie wszczynajmy z tego powodu obłudnych afer !

Wracając do tekstu ''jumiego'' : polecam zwłaszcza lekturę przytoczonych tam wypowiedzi prof. Żaka z audycji w radiu Kielce - Pan Profesor najwyraźniej nie dostrzega elementarnej różnicy między zrozumieniem motywów działania pewnych ludzi a ich akceptacją. Ciekaw jestem, czy byłby równie wyrozumiały wobec najgłośniejszego polskiego kolaboranta [ co nie znaczy, że największego, bo ci akurat woleli raczej drugą stronę...] Emila Skiwskiego, redagującego w latach 44/45 gadzinowe pismo ''Przełom'', tym bardziej, że powodował nim jak się zdaje nie tyle antysemityzm, ile antykomunizm [ którego nabawił się oglądając ciała pomordowanych w Katyniu oficerów ]. Tego jednak, jestem o tym przekonany, pan Żak nie wybaczy nigdy, bo to grzech najcięższy ze wszystkich, zwłaszcza wtedy, gdy ''zoologiczny'' tzn. konsekwentny - i dlatego np. Józef Mackiewicz nigdy nie będzie miał w Kielcach pomnika, a już na pewno nie z rekomendacji Pana Profesora ! Rozbawiło mnie wielce jego tłumaczenie motywów Hamsuna - wynika z tego ni mniej ni więcej, że kolaborował z nazistami dlatego, że był takim... ''pre-ekologiem'' ! - to tak, jakby ktoś uzasadniał sympatię wobec Hitlera swoim wegetarianizmem... Ręce opadają, no ale czego spodziewać się po ''kieleckim autorytecie'' ? - Już samo w sobie to sformułowanie brzmi jak obraźliwy epitet...

Poza tym ja też nie lubię muzyki Pendereckiego, zarówno tej awangardowej, jak i zwłaszcza późniejszej, neo- czy post-romantycznej [ nadętej i ciężkiej jak mogą być tylko niemieckie, wagnerowskie kluchy, na których się wzoruje ], i nie cenię Picassa, nie uważam bynajmniej, by był on jakimś wielkim artystą, natomiast uwielbiam Strawińskiego [ na którym zaczyna się dla mnie, tak jak dla wielu kończy, ''art music'', i którego, dodajmy, w żaden sposób nie można nazwać wykreowanym przez postępowe elity zerem, wręcz przeciwnie : taki choćby Adorno odsądzał go od czci za jego nawiązania do muzycznej tradycji i ostro przeciwstawiał - bardzo arbitralnie, jak dzisiaj to widać - ''słusznemu'', bo ''awangardowemu'' Schonbergowi ], dlatego nieprzyjemnie mnie zaskoczyły jego antypolskie wypowiedzi, które przytoczył ''jumi''. No, ale jeśli chodzi akurat o ruski szowinizm, to nikt chyba pod tym względem nie przebije Dostojewskiego ! Dlatego będę się upierał, że większość znajdujących się w tej alei postaci zasługuje na upamiętnienie, chociaż oczywiście nie w tym miejscu, co do tego zgoda.

Przy okazji całej tej afery przypomniałem sobie o filmiku rejestrującym akcję, jaką dobre parę lat temu zorganizowała grupa znajomych [ a właściwie znajomych znajomych ] właśnie na tym skwerze, ''profanacji'' znajdujących się tam łbów - szczerze mówiąc takie to sobie, ale w tym kontekście nabiera nieoczekiwanego i całkiem aktualnego znaczenia, tym bardziej że, jak się okazuje, wiele z tych postaci rzeczywiście miało mocno czerwone nochale...



Na koniec chciałbym bardzo gorąco i serdecznie podziękować pani red. Lidii Cichockiej za to, że w ten oto dość nietypowy sposób zachęciła mnie do zapoznania się z twórczością norweskiego pisarza, z którą dotąd nie miałem tego szczęścia, i na pewno bym nie miał nadal, gdyby nie jej artykuł : w minionym już tygodniu nie zdążyłem, ale w tym na pewno popędzę do biblioteki wojewódzkiej, żeby wypożyczyć jakąś jego książkę [ o ile jeszcze jakaś będzie...], zaintrygował mnie, szczególnie w świetle wypowiedzi prof. Żaka, tytuł jednej z nich tam dostępnych : ''Błogosławieństwo ziemi'' - jestem przekonany, że po jej przeczytaniu zostanę ''ekologicznym nazistą'' dążącym do eksterminacji wszystkich zapaskudzających swą obecnością Matkę Ziemię nie - Aryjczyków, boć przecie już sam Karol Marks stwierdził, że : ''pieniądz jest tym żarliwym bogiem Izraela, wobec którego żaden inny bóg ostać się nie może [...] pozbawił on zatem cały świat - świat ludzi jak i przyrodę - jego właściwej wartości'', dlatego ''pogląd na przyrodę, zrodzony pod panowaniem własności prywatnej i pieniądza - to prawdziwa pogarda, faktyczne poniżenie przyrody, która wprawdzie istnieje w religii żydowskiej, ale tylko w urojeniu'' [ ! ] . Tak więc jeszcze raz składam dzięki na ręce pani redaktor, i Pana Profesora rzecz jasna też, w imieniu swoim i pewnie nie tylko - być może nawet w uznaniu zasług w popularyzacji w Kielcach twórczości Knuta Hamsuna należałoby założyć tutaj jakiś jego fanklub ''im. red. Lidii Cichockiej'' - ?!

p.s przywołanie Marksa nasunęło mi jeszcze jeden szatański pomysł - dlaczego ta świetlana postać nie ma tutaj swojego pomnika [ zwłaszcza w tak antysemickim przecież mieście jak Kielce ] ?! Toż to skandal !!! Dlatego rzucam hasło : kielczanie - idźmy na całość ! Wznieśmy monumenty poświęcone Karolowi M., Engelsowi, Włodzimierzowi Iljiczowi, Hitlerowi [ też przecież socjalista, tyle że narodowy, i zaszczycił nas nawet swoją obecnością ], Stalinowi, Pol Potowi, Mao, Himmlerowi, Felkowi Dzierżyńskiemu [ rodak ! i to jeden z niewielu, którym się udało odcisnąć, a nawet rzekłbym wypalić piętno na dziejach świata, a tak niedoceniany...], Bermanowi [ dalibyśmy w ten sposób dowód, że już pozbyliśmy się antysemityzmu, skoro honorujemy tak postać, która odegrała znaczącą rolę w dziejach naszego kraju, szczególnie w ich okresie stalinowskim ], Hansowi Frankowi [ który twardą, gospodarską ręką zaprowadzał tu porządek wśród tępych, anarchistycznych mieszkańców będąc w ten sposób prekursorem UE ], Czyngiz-chanowi, Tutanchamonowi, Ramzesowi II, Katarzynie Wielkiej [ jako symbolowi kobiety władczej i wyzwolonej ] i jej koniowi z którym - ponoć - się pierd... - ''Caryca i jej ogier'' : czyż to nie wspaniały pomysł ? Zwłaszcza, gdyby jeszcze po wrzuceniu monety uruchamiałby się w tym pomniku mechanizm poruszający, przy wtórze emitowanych z ukrytego głośnika odpowiednich odgłosów, pewną jego część... Dzięki temu Kielce mogłyby się nawet znaleźć w awangardzie postępu, bo zoofile, nie tylko kieleccy ale z całej Polski, a pewnie i świata, mogliby zaczynać pod nim swoje ''parady równości'' w ramach słusznych postulatów tolerancji i równouprawnienia, kończące się rytualnym rżnięciem w zad pomniku dzika, a przesławne hasło ''don't give up, you are in Kielce !'' nabrałoby wtedy nowego i jakże intrygującego znaczenia, stając się może nawet ich naczelnym zawołaniem i hymnem !?

piątek, 28 sierpnia 2009

Afera ''głowy Knuta''.

Kielce to magiczne miasto. Nie tylko znane już w Polsce, a może i w szerokim świecie ze swoich odjechanych, psychodelicznych wręcz pomników - mamy przecież tablice przykazań na Kadzielni, pomnik dzika, ofiar 11 września, a także ''pogromu'', który tak naprawdę był komunistyczną zbrodnią, to zaś co ma upamiętniać to smutne wydarzenie przypomina... powiedzmy, że pewien specyficzny dość ''obiekt użyteczności publicznej'', z którym doskonale komponuje się stojący po drugiej stronie ulicy pomnik Unii Europejskiej : o tym ostatnim dowiedziałem się ze zdumieniem niedawno, gdyż wcześniej brałem to za przykład skandalicznego niechlujstwa, jakby ktoś nieopatrznie zostawił resztki po jakiejś budowie, dwa wybrakowane kloce betonu w samym centrum miasta... [ jakiś czas temu wpadliśmy ze znajomymi na pomysł jeszcze jednego pomnika, który stanowiłby godne zwieńczenie tej kosmicznej serii : gigantyczny POMNIK WĄSA - prezydentowi Lubawskiemu ku rozwadze niniejszym poddaję ] Ale nie tylko pomniki wprawiają w tym mieście w zdumienie i nie o nich chciałem tu mówić, ale o zdumiewających zdarzeniach, które tutaj mają jakże często miejsce - ot, choćby parę dni temu widzę na pierwszej stronie ''Echa'' dużymi, tłustymi czcionkami wybity tytuł : ''Wielbił Hitlera, teraz stanie na cokole ?'', zaintrygowany zajrzałem więc do artykułu poniżej, i dowiedziałem się, że chodzi o Knuta Hamsuna, norweskiego pisarza noblistę, a raczej o jego popiersie, które ma stanąć na skwerze Szarych Szeregów między parkiem a Kadzielnią, co autorka tekstu uznała za skandal jako że literat ten rzeczywiście był mocno zaangażowany w popieranie Adolfa i nazizmu [ tak na marginesie dowiedziałem się przy tej okazji, że groziła za to Hamsunowi kara śmierci, zamieniona tylko ze względu na jego już podeszły wiek na konfiskatę mienia i dożywotni dozór psychiatryczny [ ! ], natomiast skazano za to samo także jego żonę i syna, i to na kilka lat obozu koncentracyjnego ! od razu przyszło mi na myśl, co by było, gdyby w ten sam sposób ukarano za popieranie Lenina lub Stalina i sławienie komunizmu jakiegoś znanego artystę czy intelektualistę... do dziś uchodziłby za męczennika, obrońcę ''wolności'' i ''demokracji'' jak jakiś Allende czy inny Che-dolf ], zaś w dzisiejszym tzn. piątkowym ''Echu'' gazeta ta dumnie doniosła o ''sukcesie'' swojej kampanii [ bo i kielczan zaangażowano w to zachęcając ich do oddawania głosów w tej sprawie na forum i telefonicznie ] pod wymownym tytułem : ''Nie będzie w Kielcach popiersia piewcy nazizmu'', co, dodajmy, uniemożliwił sam prezydent Lubawski, właśnie co z urlopu powracając, i jak widać przywracając porządek w mieście [ z czego płynie oczywisty wniosek, że dla istnienia porządku w Kielcach istnienie pana Lubawskiego jako prezydenta jest konieczne ]. Przyznam, że cała ta ''afera'' wprawiła mnie w lekkie zdumienie [ żeby nie określić dosadniej ] i konsternację, ponieważ mój wewnętrzny, wyjątkowo złośliwy, demon podpowiadał mi, że gdyby przepatrzeć życiorysy postaci, których popiersia umieszczono na tym skwerze, pewnie co najmniej połowa, o ile nie więcej, nie mogłaby się tam z różnych powodów w ogóle znaleźć, postanowiłem więc zweryfikować to jakże plugawe przypuszczenie, i udałem się w tym celu po południu na rzeczony skwer. Już przy samym wejściu, od strony parku, doznałem szoku : plejadę ''szacownych głów'' otwiera oblicze Picassa, do którego przecież jak ulał pasowałoby miano ''piewcy komunizmu'' ! A dalej jest tylko gorzej... Dlaczego zamyka z kolei [ lub otwiera z drugiej strony jak kto woli ] ten długi szereg popiersi Stanisław Lem, wybitny prozaik [ podobnie jak Hamsun ], ale zaangażowany mocno w popieranie stalinowskiego reżimu w Polsce ? Co porabia wśród nich Xawery Dunikowski, po wojnie twórca pomników ''wyzwolicieli'' z Armii Czerwonej [ zasługujących na to miano tak samo jak Wermacht w '41 r. ], ''uhonorowany'' orderem ''budowniczego Polski Ludowej'' w '49 r. ? A Hasior - twórca pomnika poświęconego ''utrwalaczom władzy ludowej'' na Podhalu [ nie chodziło bynajmniej o Janosika...] ? Jakoś nie słyszałem, by umieszczenie popiersi tych panów wzbudzało jakieś kontrowersje, nikt nie wszczynał z tego powodu żadnych awantur, ciekawe czemu... Jeśli zaś chodzi o samych ''faszystów'', to co w takim razie robią tam popiersia, czy raczej głowy Salvadora Dali czy Bergmana ?! Ten pierwszy, przypomnę, poparł reżim gen. Franco, który wprawdzie mimo dorobionej mu przez międzynarodową lewicę gęby ''faszysty'' nie był nim, ale jedną z istotnych, popierających go sił byli hiszpańscy, faszyzujący niewątpliwie Falangiści, a na arenie międzynarodowej Mussolini i Hitler [ tak jak przeciwny obóz Stalin i ZSRR ], którego oblicze zresztą umieścił na jednym ze swoich obrazów właśnie Dali, co było powodem awantury i jego zerwania z pozostałymi surrealistami, ostro dryfującymi wówczas w drugą [ ? ] stronę, jak choćby Louis Aragon, który posunął się do pisania wierszy wysławiających sowiecką bezpiekę [ to tak, jakby jakiś poeta postanowił napisać poemat na cześć Gestapo albo SS ! ]. Jeśli zaś chodzi o Bergmana, to wystarczy zajrzeć do jego znakomitej autobiografii ''Laeterna magica'', gdzie zupełnie otwarcie pisze o swojej młodzieńczej fascynacji Hitlerem, którego gorącym zwolennikiem pozostał do końca wojny odrzucając wszystkie informacje o nazistowskim ludobójstwie i obozach śmierci jako ''aliancką propagandę'' [ skąd my to znamy ? ], i swoim szoku, gdy w końcu dotarło do niego, że to jednak była prawda... Pytam więc : jak to się stało, że tak światłe grono jak komisja zatwierdzająca typy twórców, którzy staną na skwerze Szarych Szeregów, a w której zasiadają przecież takie wybitne kieleckie autorytety, w dodatku tak zasłużone w walce z zakorzenionym tu antysemityzmem, jak Jerzy Daniel czy prof. Żak, mogła w ogóle dopuścić do tego niewątpliwego zaszczytu, jakim jest uwiecznienie ich obliczy na kieleckim skwerze, takie niegodne tego faszystowskie miernoty ?! A przecież nie chodzi tylko o politykę : jak się domyślam cel całego przedsięwzięcia jest edukacyjny, coby mieszkańcy, zwłaszcza młodsi mogli się dowiedzieć o różnych znamienitych rodakach oraz inszych i brać z nich przykład. Co więc w takim razie robi wśród nich Jimi Hendrix ?! Jebaka i narkoman, facet, który publicznie, na oczach tysięcy ludzi kopulował na koncercie z własną gitarą, którą następnie podpalił i roztrzaskał o scenę [ nihilista ! ] - ?! Nie wspominając już o prawdziwej galerii pederastów : Szymanowskim, Gombrowiczu, Warholu... Chociaż to akurat ostatnio jest raczej cool a nawet w modzie, więc może w takim razie kieleccy homoseksualiści powinni oddawać im cześć spotykając się uroczyście pod ich popiersiami, a ''Gabinet'' zacznie promować ''kulturę wysoką'' i zamiast pedalskiego disco będą tam puszczać ''Mity'' albo ''Harnasi'' ? Hmm... Na koniec, pokrótce i już zupełnie serio, moje rzeczywiste stanowisko w tej sprawie, aby nie było niedomówień : nie twierdzę bynajmniej, że osiągnięcia artystyczne czy intelektualne, jakiekolwiek by one nie były, mogły unieważniać różnorakie podłości polityczne czy prywatne zasłużonych w innych dziedzinach ludzi. Jeśli np. Szymborska, lub Miłosz, lub Hamsun właśnie czy Heidegger sprostytuowali się mocno w pewnym okresie swojego życia, a tak przecież było, to powinniśmy o tym pamiętać, aby mieć pełny ich obraz i oddać im sprawiedliwość [ a nie zakrzykiwać histerycznie tych, którzy o tym przypominają, jak to się działo choćby w przypadku naszych noblistów ]. Ale też nie uważam, aby te niegodziwości mogły unieważniać ich dokonania, o ile oczywiście były one realne - skoro z perspektywy widać wyraźnie, że dany twórca czy naukowiec był obdarzony prawdziwym talentem, a nie tylko wyniesionym z powodów czysto koniunkturalnych lub ideologicznych zerem, i jego dzieło przetrwało próbę czasu, to dlaczego mamy odrzucać cały jego dorobek ?! Żeby to zilustrować podam dwa przykłady z osobistego doświadczenia : jednym z moich ulubionych twórców jest Gottfried Benn, poeta i pisarz, którego eseje wydane parę lat temu po polsku w tomie pt. ''Po nihiliźmie'' są jedną z najlepszych rzeczy jakie w ogóle czytałem, a który gorąco poparł Hitlera i nazistów po dojściu przez nich do władzy - wprawdzie później napisał świetny paszkwil na III Rzeszę, ale to było dopiero podczas wojny, natomiast wcześniej to sami naziści mu podziękowali, bowiem był ekspresjonistą, to zaś nie odpowiadało konserwatywnemu pod tym względem Hitlerowi [ chociaż w innych dziedzinach było on prawdziwym rewolucjonistą...]. Ponieważ jestem antynazistą, jestem także antykomunistą : interesuję się trochę muzyką [ rzeczywiście ] współczesną - moim ulubionym kompozytorem jest Iannis Xenakis, Grek żyjący i tworzący we Francji, który skomponował co najmniej kilka utworów, które rozkładają mnie na łopatki np. jego utwór ''Shaar'' z '82 r. jest najlepszą rzeczą jaką dotąd słyszałem i chyba usłyszę już w swoim życiu, a początek choćby innej jego kompozycji, ''Jonhaies'' polecam tym wszystkim, którzy pieprzą, że w muzyce współczesnej brak pięknych melodii lub sądzą, że jedyni wybitni współcześni twórcy to ''ich troje'', czyli Penderecki, Górecki i Kilar ; a przecież Xenakis był wg dzisiejszych standardów prawdziwym komunistycznym terrorystą, walczącym po stronie ''czerwonych'' w toczącej się w Grecji pod koniec lat 40- ych krwawej wojnie domowej - przy konstruowaniu bomby ładunek eksplodował mu w rękach, cudem przeżył, ale stracił dłoń, miał sparaliżowaną połowę twarzy i szklane oko, później musiał uciekać do Francji bo w ojczyźnie skazano go na karę śmierci, cholera wie co tam robił. Jego ''zaangażowanie'' polityczne, któremu na dodatek pozostał właściwie wierny do końca życia, budzi oczywiście moją najwyższą odrazę, czy jednak mam z tego powodu mówić, że jego twórczość mnie ''nie zachwyca, skoro zachwyca'' ?! Powiedzmy to sobie szczerze : gdybyśmy z pobudek moralnych mieli odrzucić i skazać na zapomnienie twórczość artystów i myślicieli, trzeba by zniszczyć większość zbiorów muzealnych i spustoszyć biblioteki, a w filharmoniach nie byłoby za bardzo co i komu wykonywać, bo np. taki Wagner... a Herbert von Karajan... eh - I można by tak bez końca, sięgając coraz dalej w przeszłość, np. czy mamy prawo kwestionować naukowy geniusz Newtona, dlatego że prywatnie nie był, mówiąc baardzo oględnie, zbyt ciekawą postacią, fanatycznym antytrynitarzem niemal patologicznie nienawidzącym katolików, z lubością oddającym się lekturze propagandowych protestanckich broszur opisujących z detalami tortury jakim poddawani byli księża i zakonnice w Anglii za panowania Henryka VIII i jego córki Elżbiety ? Albo Einsteina, który zachował się wyjątkowo podle w stosunku do swojej ciężko chorej na raka żony, zostawiając ją w tym czasie dla młodszej kobiety ? Zapewniam, że gdyby komuś się chciało i miał dostęp do odpowiednich źródeł, mógłby przy grzebaniu w życiorysach różnych pomnikowych [ wydawałoby się ] postaci znaleźć wiele tego typu plugawych, skrzętnie pomijanych w oficjalnych biogramach i zaskakujących niejednokrotnie szczegółów. Na tym kończę, bo muszę zabrać się za lekturę Hamsuna, do czego i państwa zachęcam.

poniedziałek, 10 sierpnia 2009

Cmok, cmok !


Władymirowi Władymiryczowi nawet koń je z ręki...

Boże, on jest prawie jak jakiś syberyjski Rambo ! Na pewno poraża tam tymi promieniotwórczymi okularami jakiś ukrytych w tajdze lub stepie ''terrorystów'' - w przerwach oczywiście między dymaniem mongolskich kucyków... A ja wiele bym dał, by zobaczyć jak doi obfitą przecież mleczarnię frau Merkel !

W każdym razie dementuję ohydną plotkę, że ''car KGB'' bije konia - nic podobnego, on jest dobrym władcą : jak coś mu nie pasuje, po prostu tylko po cichu skręca mu kark...

Brunatni z wierzchu, czerwoni w środku.

Nie tak dawno obchodzono kolejną rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego : nie zamierzam włączać się tu w spór o sensowność tego przedsięwzięcia, bo zbyt mało o tym wiem, a brak mi [ w przeciwieństwie, takie odnoszę wrażenie, do większości zabierających głos w tej sprawie ] na tyle bezczelności, by wypowiadać autorytatywnie banały na ten temat [ kto ciekaw, niech przeczyta, co Wildstein o tym pisze ], natomiast pragnę umieścić tu krótki cytat, pasujący na tę okoliczność jak ulał, pochodzący z książki ''Rewolucja konserwatywna w Niemczech 1918 - 33'' będącej wyborem tekstów czołowych przedstawicieli tego mało u nas znanego niestety, a niezwykle interesującego ówczesnego ruchu politycznego, czy raczej ideologicznego, a konkretnie z zamieszczonego tam eseju głównego teoretyka ''narodowego bolszewizmu'' [ dość marginalnego, ale wpływowego nurtu na scenie politycznej Weimaru, będącego jak sama jego nazwa wskazuje syntezą nacjonalizmu i komunizmu : dość powiedzieć, że przez pewien czas, a właściwie do końca, pozostawał pod jego wpływem sam dr. Goebbels, którego zaciekły antysemityzm, co warto podkreślić, nie wynikał bynajmniej z pobudek rasistowskich [ gdyż to uważał za mrzonki ! ], lecz... socjalistycznych, bowiem, jak się wyraził, ''każdy konsekwentny socjalista musi być antysemitą, gdyż Żyd jest inkarnacją kapitalizmu'' ] Ernsta Niekischa pt. ''Prawo Poczdamu'' [ czyli Prus, rozumianych tu jako synonim państwa totalnego, totalizmu ] :

''Z pewnością - gdyż sprawy znajdują się w biegu - pewnego dnia spiętrzą się radykalnie napięcia między Niemcami a Rosją. Dojdzie do walk o przywództwo w obrębie wschodniego kręgu kultury i władzy, jakie do tej pory toczyli ze sobą Niemcy i Francuzi. Wisła stanie się Renem wschodu, Warszawa Strasburgiem, Polska skąpaną we krwi Burgundią, sporną Alzacją. Ale będą to walki konkurujących przeciwników w obrębie tego samego kręgu kulturowego - a niezależnie od tego, jak przebiegać będą, ów krąg kulturowy trwać będzie pod znakiem Poczdamu [ tzn. - przypomnę jeszcze raz - totalizmu ], jak umierający zachód trwał pod znakiem Rzymu i Paryża, który przejął jego dziedzictwo.''

Prorocze słowa - a pisane w 1931 r. : wszystko się spełniło, zwłaszcza to ''skąpanie we krwi''...

Jeśli ktoś ciekaw jest dowiedzieć się czegoś więcej o niemieckiej ''konserwatywnej rewolucji'', polecam znakomity [ jak zwykle ] obszerny esej Tomasza Gabisia temu poświęcony.

Idzie nowe ?

Parę dni temu lekko zszokował mnie materiał w dzienniku tvp o ostatniej aferze korupcyjnej w izraelskim rządzie z Avigdorem Liebermanem, ichnim ministrem spraw zagranicznych, w roli głównej - w którymś momencie jeden z komentatorów posunął się nawet do twierdzenia, iż skala korupcji w tamtejszej polityce jest tak wielka, że gdyby odsunięto od władzy wszystkich polityków, którym postawiono takie zarzuty, praktycznie nie miałby kto tam rządzić... Niesłychane - coś takiego jeszcze parę lat temu w głównym wydaniu wiadomości ''publicznej'' byłoby niemożliwe ! [ inna sprawa, że nie ma co się specjalnie dziwić biorąc pod uwagę, kto tam teraz rządzi... ]. Materiał krytyczny o Izraelu ? Wykluczone - jeśli, to tylko w ''Naszym dzienniku'', bo krytykować to państwo może oczywiście jedynie ''antysemita'' czy inny ''ekstremista'' ! No, ale zaraz puścili p. Konstantego Geberta, który uspokajająco orzekł, że taka ilość afer i zarzutów stąd, iż Izrael ma bodaj najlepszy na świecie [ ! ] i niesłychanie restrykcyjny system zwalczania korupcji, ot co. Odetchnąłem - wszystko wróciło do normy... A jednak : ostatnio choćby ujawniono, że SB-ecja szukała ''żydowskich haków'' na Kwaśniewskiego [ i prawdopodobnie rozpowszechniała o tym ploty ] grzebiąc mu w życiorysie - ? Takie rzeczy, no no... Wracając zaś do samego Avigdora Liebermana - ciekawa ''postać'' zaiste, przy której bledną Giertych z Lepperem [ nawet ! ] razem wzięci : hej, czy to nie Izrael jeszcze nie tak dawno protestował przeciwko temu, że zasiada u nas w rządzie ktoś taki jak ''żelazny Roman'' ? Ale jak widać jednym wolno być nacjonalistami i burakami [ pustynnymi ? ], a innym nie...

poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Aissa, ach...

Niedawno oglądałem na Ale Kino francuską komedię - taką sobie, film ledwo średni [ kilka niezłych scen na blisko półtorej godziny to raczej słabo, nigdy zresztą nie lubiłem francuskich fars, i ich typ poczucia humoru nie trawię ], dlatego nawet nie umieszczam tu doń odnośnika, bo nie warto, natomiast przyciągnęła mój wzrok [ bo trudno, żeby nie ] grająca tam jedną z głównych ról ciemnoskóra francuska aktorka, pochodząca z Senegalu Aissa Maiga : przyznam, że zauroczyła mnie lekko jej ''egzotyczna'' uroda - żeby przekonać się dlaczego, poniżej zamieszczam parę obrazów z nią :

- na dobry początek scena miłosna [ tylko proszę się nie napalać na jakieś ostre kopulacje ! czysta erotyka, za to bardzo urocza ] z jakiegoś afrykańskiego [ ? ] filmu : ostrzegam, że oboje aktorzy są czarni, a rzecz dzieje się przecież w nocy, więc trza troszkę wysilić wzrok, ale zapewniam, że wysiłek wasz będzie wynagrodzony, gdy ukażą się się wam w całej ich pełni walory pani Aissy...



- tu zaś dwa krótkie wywiady z nią :





...i na koniec znowu scena z afrykańskiego obrazu pt. ''Bamako'' opowiadającym o życiu zwykłych mieszkańców Mali : Aissa gra tu piosenkarkę, w prezentowanej scenie śpiewa utwór w lokalnym języku, brzmi to jak ''yomiyomiyomiyomi'' - proszę się przekonać :

Mesjasz w wersji pop, czyli bandyta.

Ostatnio zaintrygowała mnie zamieszczona w ''Rzepie'' recenzja francuskiego filmu opowiadającego o działającym tam w lat. 60- i 70-ych, i nadal popularnym, bandycie Jacque'u Mesrinie : nie tyle zaciekawiła mnie sama jego postać [ bo z tego co można wywnioskować gość był po prostu dupkiem, którego nie interesowało tak naprawdę nic poza kasą, kobietami, kopem adrenaliny jaki daje tylko czysta przemoc, i rozgłosem jaki z tego płynie, mimo autokreacji bojownika walczącego z rządem, policją i politykami - chociaż właściwie nie sposób nie zgodzić się z nim, gdy czyta się jego wypowiedzi, że ''bankierzy są o wiele większymi złodziejami, a politycy bandytami od niego''... jednak odraza do głównych zbrodniarzy nie powinna zaraz oznaczać uznania dla walczących z nimi takich samych, tylko pomniejszych ], ile cała, doskonale jak widać odtworzona otoczka tamtych zdarzeń. Tamten okres, wspomniane wyżej lata, jawią się jako czasy rozpasanej, wyemancypowanej męskości : ci brzydcy jak małpy, owłosieni faceci z wąchalami, pijący i palący jak smoki, z wystającymi brzuchami z których nic sobie nie robią, a każdemu kto próbowałby im to wypomnieć natychmiast skuliby mordę, obowiązkowo lejący laski po twarzy przed czy już po seksie, jednym słowem złote czasy, w których można było wyzwać kogoś od ''pedałów'' bez obawy oskarżenia o ''homofobię''... Oczywiście żartuję, ale jak doda się jeszcze tamte stroje [ kolorowe krawaty ! ], fryzury, samochody czy muzykę, można poczuć ten klimat [ jasne, że nie zamierzam tu idealizować tych czasów - nie zapominam, że był to też okres kretyńskiego, lewackiego i faszystowskiego terroru, różnorakich krwawych konfliktów, ludobójstw, narastającego rozpasania, powstania przemysłu porno, narkotykowych gangów, itp. ]. W każdym razie sam film, o ile można się zorientować po jego krótkich fragmentach rozsianych po youtubie, zapowiada się ciekawie : poniżej wrzucam jeden z nich, końcową scenę przedstawiającą prawdziwą egzekucję, jakiej na Mesrinie dokonała francuska policja [ szczegóły w artykule wyżej ], naprawdę mocna rzecz !

Krótki przegląd prasy krajowej - suplement.

W ostatniej sobotnio-niedzielnej ''Rzepie'' znalazłem kapitalny tekst Andrzeja Dobosza ''Pogryziony endek'' [ piękne ! ], będący recenzją książki opisującej zamieszki polityczne [ i nie tylko ] w przedwojennym Krakowie - podczas sporządzania poprzedniego wpisu nie wiedziałem o nim, a rzecz jest tak znakomita, że warto było poświęcić jej osobną wzmiankę. Mówiąc pokrótce Dobosz dowcipnie i erudycyjnie na przykładzie omawianej pozycji pokazuje jak bardzo uproszczona była - i jest - wizja II RP, jaką karmiono nas przez 20 ostatnich lat choćby, albo jako niemal idealnego kraju, gdzie panowała powszechna zgoda narodu skupionego wokół Marszałka, to znowu prawie faszystowskiego państwa ucisku społecznego i narodowego, gdzie obowiązywały ''getta ławkowe'', bito Żydów itp. : owszem, bito ich, ale Żydzi nie byli, jak się ich zwykle przedstawia, tylko biernymi ofiarami przemocy, potrafili nieźle się odgryzać atakującym ich endekom, a co więcej, wręcz prowokować sami starcia z nimi ! Zresztą po prawdzie wszyscy lali się wówczas ze wszystkimi i pomiędzy sobą : endecy z jednej dzielnicy miasta z endekami z drugiej, syjoniści [ a więc, przypomnę, żydowscy nacjonaliści, czyli żydowski odpowiednik ''endeków'' ! ] z bundowcami [ socjalistami - coś jakby żydowski PPS ], lub ortodoksami [ żydowskimi ''mocherami'' ], komuniści z socjalistami [ dodam, że nasi rodzimi ''faszyści'' wzajemnie również np. gdy członkowie ONR ABC dopadli jednego z przywódców konkurencyjnej ''Falangi'' Wojciecha Wasiutyńskiego, omal nie rozwalili mu czaszki łomem...], w końcu zwykli kibole przeciwnych drużyn piłkarskich [ tak, tak ! to nie wymysł naszych czasów, takie rzeczy działy się wtedy także, z tą tylko różnicą, że czasami na podziały ''klubowe'' nakładały się ''etniczne'' tzn. polscy kibole bili się z żydowskimi, i vice versa... - patrz tekst wyżej ], wszyscy zaś z policją. W ogóle, przy bliższym poznaniu, skala ówczesnej przemocy na samym tle politycznym może budzić przerażenie - jeśli do tego dodamy terror komunistów [ najbardziej spektakularnym jego przejawem było wysadzenie zbrojnego arsenału w warszawskiej Cytadeli, wskutek którego zginęło co najmniej kilkanaście osób, a kilkadziesiąt odniosło ciężkie obrażenia ], oraz ukraińskich nacjonalistów, oczywiście także mord na prezydencie Narutowiczu, wreszcie zamach stanu przeprowadzony przez Piłsudskiego [ przesadą byłoby tu mówić o ''wojnie domowej'', niemniej jednak trzeba pamiętać, że nie miał on też bynajmniej operetkowego charakteru - w ciągu niecałych trzech dni zginęło prawie 300-u ludzi ! ], i ustanowiony wskutek tego dyktatorski, autorytarny reżim z jego Brześciem, słynną Berezą oraz bestialskimi linczami i morderstwami różnorakich przeciwników politycznych sanacji, powstaje obraz daleki od sielankowej wizji czasów ''przed wojną'' [ choć zrozumiały w kontraście do późniejszego terroru nazistowskiego i komunistycznego, które przeszły wszelkie dotychczasowe miary ], ale też od mocno uproszczonego i jednostronnego ich postrzegania, lansowanego do dziś choćby na łamach ''Wyborczej'' lub przez Miłosza. Wracając do artykułu, warto zwrócić uwagę także na samą osobę jego autora : A.Dobosz to ciekawa postać, erudyta, prawdziwy ''mól książkowy'' [ gatunek prawie na wymarciu ], ekscentryk, szerzej znany z roli intelektualisty [ czyli siebie ] w ''Rejsie'' Piwowskiego i paru innych filmach - kto ciekaw, więcej informacji o nim znajdzie tutaj, oraz tu[uu].