sobota, 30 września 2017

Samo-sąd.

Nadejszła jesień a wraz z nią powróciło smętne pierdolenie o rzekomym zamachu na ''praworządność'' z której jak wiadomo III RP słynie by więc dać miarę absurdu w jakim przyszło nam w związku z tym uczestniczyć wystarczy przypomnieć, że dwie instytucje robiące dziś za ostatnie bastiony ''demokratycznego państwa prawa'' i ostoje ''wolności'' czyli Trybunał Konstytucyjny i adwokatura, która jako pierwszy samorząd zawodowy posłużyła za wzorzec rozwiązań w tej materii, POWSTAŁY W STANIE WOJENNYM : odpowiednio w marcu i maju '82 co wyraźnie pokazuje, że prawdziwe korzenie obecnego ustroju wcale nie sięgają ''okrągłego stołu'' czy Magdalenki ale aż dyktatury Jaruzelskiego, kiedy nie tyle nawet komuniści co wprost sowieciarze w obliczu jawnego bankructwa fasady ''demokracji ludowej'' zaczęli szykować sobie dupochron tworząc zręby nowych porządków, nie tylko zresztą w dziedzinie prawa ale i gospodarki - temu służyły te wszystkie ''oddziały X Y Z'', które pod pozorem ''zarządu komisarycznego'' wojska w przedsiębiorstwach wyceniały majątek państwa przygotowując go już wtedy do tzw. ''dzikiej reprywatyzacji'' w ramach operacji ''chaosu kontrolowanego'' jak najbardziej itd. Nawiasem była to jedynie powtórka numeru komunistów u zarania PRL, gdy zachowali fasadę dotychczasowego porządku prawnego unieważniając tylko, nielegalnie skądinąd, sanacyjną ''faszystowską'' konstytucję kwietniową wszakże z jednym znamiennym za to wyjątkiem - wojskowego prawa karnego, które stanowiło ordynarną kalkę sowieckiego i stąd większość mordów sądowych lat 40/50-ych została popełniona na mocy tegoż rozciągniętego specjalnymi dekretami na cywilów przez stalinowskich prokuratorów wojskowych i sędziów takich jak przyrodni brat Szechtera [ groteskowego wymiaru a istotnego w świetle dalszych rozważań nabiera krótki epizod kariery Stefana Michnika jako adwokata, gdy na fali chruszczowowskiej ''odwilży'' został pozbawiony pełnionych dotąd funkcji ]. Na uwagę zasługuje również w tym kontekście rola jaką w podmianie prawa i nadawaniu przedwojennym kodeksom nowej bolszewickiej treści odgrywały daleko idące interpretacje ówczesnego Sądu Najwyższego aż do unieważniania gdy trzeba odpowiednich zapisów, czego rzecz jasna nie dowiemy się z poświęconego ''najwyższemu organowi'' za przeproszeniem hasła na wiki [ w tym sensie obecna jego prezeska bredząca, że ''suwerenem jest konstytucja'' zachowuje wierność rewolucyjnemu duchowi, który jak widać nadal przyświeca tej instytucji ]. Nie miejsce tu na dalsze rozwijanie tego niezwykle ciekawego wbrew pozorom tematu - żądnych szczegółów odsyłam na początek do artykułu autorstwa uznanego historyka prawa Adama Lityńskiego pt. ''Prawo karne w okresie PKWN'', gdzie rzecz merytorycznie wyłożono.

Nie zamierzam też babrać się w szumie informacyjnym narosłym wokół sporów kompetencyjnych i osobistych między Dudą a Ziobrą i tym na ile są one realne oraz jaką pozycję zajmuje tu sam prezes a tym bardziej powtarzał publicznie ciekawe przyznaję plotki polityczne ze źródeł całkiem wiarygodnych pochodzące jakie na ten temat dane było mi niedawno usłyszeć, choć gdybym miał okazję chętnie zapytałbym pana prezydenta jak i suflujących mu w tym publicystów pokroju Ziemniakiewicza jak oni sobie wyobrażają niby ''reformę'' sądownictwa konsultując ją z takimi kreaturami uosabiającymi wszystkie najgorsze jego patologie jak Rzepa czy ta tępa megiera Gersdorf ? [ Łętowska wcale nie lepsza ].

Skupmy się więc na tym co umyka zwykle w młócce medialnej czyli czynnikach strukturalnych aczkolwiek personaliów uniknąć przy tym nie sposób bo nie ma sensu bawić się w dialektyczne łamańce i karkołomne próby oddzielania ''komunizmu od komunistów, Marksa od marksizmu'' itp., niemniej nacisk zostanie w naszych rozważaniach położony na inne kwestie i spróbujemy rozpatrzeć rzecz szerzej - przywołajmy więc na wstępie parę cytatów z relacji obchodów 30-ej rocznicy powołania ''niezależnej'' adwokatury podczas stanu wojennego jaka znalazła się na oficjalnych stronach Naczelnej Rady Adwokackiej :

''Atrakcją wieczoru okazała się premierowa emisja filmu dokumentalnego - „Pod presją” - o adw. Marii Budzanowskiej, prezes NRA w latach 1983-85, jednej z autorek ustawy Prawo o adwokaturze z 1982 roku. Krótkie wprowadzenie do projektu „Nestorzy Adwokatury Polskiej” oraz do filmu wygłosiła adw. dr Monika Strus-Wołos. Już w trakcie emisji niektóre sceny nagradzano brawami, a po zakończeniu filmu wybuchła owacja na stojąco. [...] Galę poprowadziła Agata Młynarska, która urzekła gości dedykując im tekst Wojciecha Młynarskiego „O inteligencji”. [...] Organizatorem i autorką scenariusza tego wydarzenia była adw. dr Monika Strus-Wołos, przewodnicząca Komisji ds. wizerunku zewnętrznego i działalności pro bono. [...] Ustawa Prawo o adwokaturze z 26 maja 1982 r., chociaż przyjęta podczas stanu wojennego, wprowadziła wiele liberalnych zasad wykonywania zawodu adwokata, dając tym samym adwokatom sporą niezależność wobec władzy.

Podczas zwołanego ad hoc Ogólnopolskiego Zjazdu Adwokatów, który odbył się w dniach 3-4 stycznia 1981 r. w Poznaniu, powołano specjalną komisję legislacyjną do opracowania projektu ustawy o adwokaturze. Projekt powstał w rekordowo szybkim tempie – w ciągu miesiąca wstępną wersję przestawiono Prezydium NRA. Następnie z inicjatywą ustawodawczą w Sejmie wystąpiło pięciu posłów adwokatów, w tym adw. Maria Budzanowska. Ustawa weszła w życie 1 października 1982 r.

Nowoprzyjęty akt prawny przede wszystkim wskazywał, że organizacja adwokatury oparta jest na samorządzie zawodowym. Samorząd miał dbać o zapewnienie warunków do wykonywania ustawowych zadań adwokatury, reprezentować i chronić jej prawa, sprawować nadzór nad przestrzeganiem przepisów o wykonywaniu zawodu, dbać o przestrzeganie zasad etycznych oraz prowadzić doskonalenie zawodowe adwokatów i kształcenie aplikantów adwokackich.''

http://www.adwokatura.pl/z-zycia-nra/adwokaci-swietowali-30-lecie-ustawy-prawo-o-adwokaturze/

- wielka szkoda, że nikt się pod tymi bredniami nie podpisał bo chętnie dowiedziałbym się odeń jak ''prawo'' wprowadzone w apogeum zamordyzmu jaruzelszczyzny miało niby przynosić jakieś ''wolnościowe'' rozwiązania i gwarantować ''niezależność'' ode władzy - ?! Radzę zapamiętać też nazwiska jakie przy tym padają i nie mam tu na myśli bynajmniej Agatki:) Zacznijmy krótki przegląd od samej twórczyni ustawy a przynajmniej tej, która swą osobą ją firmowała czyli p. Budzanowskiej - jak wynika z jej biogramu mimo iż była łączniczką AK, a ojciec również uczestnik niepodległościowej konspiracji w czasie wojny został poddany represjom za to później przez komunistów, płynnie dość znalazła miejsce w nowym ustroju nie tylko pnąc się po kolejnych szczeblach hierarchii adwokatury aż do najwyższych stanowisk ale i poprzez udział w koncesjonowanych przez system strukturach fasadowej ''demokracji ludowej'' zostawszy członkiem SD, następnie tzw. rady narodowej [ odpowiednik ''samorządu'' ] w Piotrkowie, wreszcie posłem, bo przecież nie ''posłanką'', na Sejm PRL, gdzie miała ''się wstrzymać'' podczas głosowania nad uznaniem legalności dekretu o stanie wojennym a mimo to nie spotkały ją za to jakieś szczególnie dotkliwe represje, no proszę jaki to faktycznie jednak ''liberalizm'' panował za Jaruzelskiego:) [ i komu to przeszkadzało ? ano samym komuchom bo nie pozwalało im nakraść się na tej siermiędze ile by chcieli, więc ''wybrali wolność'' ] :

https://pl.wikipedia.org/wiki/Maria_Budzanowska

Żywot to pouczający wielce zwłaszcza w dobie kultu ''wyklętych'' - tylko byśmy się dobrze zrozumieli, jestem ostatnim kto miałby coś przeciw, sęk w tym, że jeśli tworzymy przy tym obraz iż każdy żołnierz AK czy tym bardziej NSZ kończył po wojnie z kulą w głowie w ubeckich kazamatach lub gnojono go przez 45 lat i dłużej to stety czy nie jest to jedynie połowa prawdy bowiem wielu z nich nawet jeśli nie mogło liczyć wówczas na dostęp do centrów decyzyjnych władzy zarezerwowanych dla wzajem zaciekle zwalczających się frakcji ''spadochroniarzy'' i ''leśnych dziadków'' [ czy jak kto woli ''żydo-'' i ''arjokomuny'' z mocnymi przyczółkami ukraińskim, białoruskim i nade wszystko stricte sowieckim w tle ] i tak stanowili solidną II ligę dostając całkiem pokaźny przydział na frukta z jaśniepańsko-''ludowego'' stołu : aż boję się wspomnieć, że jeden z nich miał być ojcem głównej bodajże postaci obecnej rozgrywki... Idzie mi jedynie o to, że jeśli nie podejmiemy konfrontacji z przykrym faktem, iż mieliśmy jednak swoich Quislingów tylko nie brunatnych jak nam wmawiają a czerwonych [ choć idę o zakład, że wielu już ''za Niemca'' dawało de ] nie pojmiemy skąd tak silny opór przed lustracją i dekomunizacją płynący ze środowisk, których nigdy byśmy o to nie podejrzewali jak właśnie weterani wspomnianych formacji - i mowa tu niestety nie tylko o przebierańcach, którzy bohaterską walkę z okupantem toczyli jako oseski a nawet w łonie matki wedle tego co wynika z metryki - czy Kościół : temat godny osobnego wpisu, tu zaledwie sygnalizuję problem.

Wróćmy do tematu : kolejnym ciekawym nazwiskiem tym razem nam współczesnym jakie wyżej pada jest Monika Strus-Wołos - otóż niezwykle intrygująco w kontekście obecnych sporów prezentuje się fakt, iż pani mecenas jest także pełnomocnikiem ofiar tzw. ''katastrofy smoleńskiej'' :

''...pełnomocnicy innych rodzin mec. Monika Strus-Wołos i mec. Piotr Pszczółkowski - dzielili się swoimi refleksjami w związku z trwającym pięć lat śledztwem. [...] Z kolei mec. Monika Strus - Wołos podkreślała, że wbrew publicznym deklaracjom rządu niektóre rodziny ofiar zostały pozostawione po katastrofie same sobie, bez jakiejkolwiek opieki państwa. Nikt do nich nawet nie zadzwonił...''



- zaś inne jej wypowiedzi jakie można znaleźć w sieci nawet na tematy tak odległe od dziedziny, którą się trudni jak zamieszanie wokół stadniny w Janowie, są ''po kursie i linii'' wobec ''dobrej zmiany'' a więc wszystko jasne - cała ta chryja związana z TK i reformą sądownictwa włącznie z porażająco nieudolną opozycją wobec niej to była ustawka PiS:) Kaczor : master of puppets.

Mówiąc zaś serio w ciekawy sposób przypadkiem całkiem dowiedziałem się w ogóle o istnieniu pani mecenas - otóż natrafiłem na nią nie gdzie indziej jak na tubowym kanale ''fundacji'' Kramków, tak tak, tych samych, zawierającym min. jej relację z prawoczłowieczej misji w Kazachstanie do którego udała się na ich zaproszenie z ramienia NRA. Na boku pozostawimy teraz kwestie jak w ogóle doszło do tego kuriozum i firmowania podejrzanego interesu Ludmiłki i jej małżonka przez postacie związane z PiS pokroju pani Moniki co i wprost przedstawicieli tej partii [ dodam jedynie, że sami wyhodowali gadzinę na piersi, więc ból d..., że teraz chce im zrobić majdan jak najbardziej im się należy ] oraz istotne jak sądzę w tym kontekście informacje z oficjalnego biogramu ''pełnomocnik ofiar katastrofy smoleńskiej'' przypomnę, bo to kolejny wątek godny osobnego rozpatrzenia, tu ważne jest uzasadnienie ''prawne'', które podała dla wyżej wspomnianej ''misji'' podczas konferencji prasowej w odpowiedzi na pytanie dociekliwego dziennikarza po kiego grzyba polska adwokatura monituje stan ''wolności obywatelskich'' czy ich braku w jakiejś post-sowieckiej satrapii niemal na drugim końcu świata i przede wszystkiem jakim prawem właśnie - a oto co adwokat na to :



- zaintrygowany wzmianką pani mecenas o nadzwyczajnym statusie i ''misyjnym'' charakterze polskiej adwokatury jąłem więc sprawdzać cóż to jest ten cały ''zawód zaufania publicznego'' mający uzasadniać pozycję ''kasty wybrańców'' i natrafiwszy na fachową analizę poświęconą tejże kategorii prawnej i to nie byle gdzie, bo na oficjalnej stronie Senatu pogrążywszy się w lekturze oniemiałem... :

''Pojęcie zawodu zaufania publicznego jest specyficznie polskim tworem i nie jest znane w innych krajach europejskich. W Polsce zostało wprowadzone przez art. 17 Konstytucji z dnia 2 kwietnia 1997, który wiąże wykonywanie zawodu zaufania publicznego z istnieniem samorządu zawodowego. Do zawodów zaufania publicznego zalicza się profesje polegające na wykonywaniu zadań o szczególnym charakterze z punktu widzenia zadań publicznych i z troski o realizację interesu publicznego. Jak trafnie zauważyła prof. Krystyna Wojtczak intencją ustawodawcy jest nadanie trzem z pozostałych pojęć zawodu (to znaczy wolnego zawodu, zawodu regulowanego i zawodu zaufania publicznego – przyp. AK) innej treści. Problem w tym, że nie jest pewne, co pojęcia te znaczą. [...] Jak zostało to podkreślone w uwagach wstępnych, pojęcie zawodu zaufania publicznego jest pojęciem swoiście polskim i istnieje pewien problem ze zdefiniowaniem go – zapewne z tego powodu ustawodawca nie przedstawił legalnej definicji. [ !!! ] Z tego powodu warto przywołać, oprócz przepisu konstytucyjnego zawartego w art. 17 Konstytucji, orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, przybliżające rozumienie cytowanego terminu. Trybunał Konstytucyjny w orzeczeniu z 7 maja 2002 r. (w sprawie SK 20/00) orzekł m. in.: że “Zawód zaufania publicznego” to zawód polegający na obsłudze osobistych potrzeb ludzkich, wiążący się z przyjmowaniem informacji dotyczących życia osobistego i zorganizowany w sposób uzasadniający przekonanie społeczne o właściwym dla interesów jednostki wykorzystywaniu tych informacji przez świadczących usługi. Wykonywanie zawodu zaufania publicznego określane jest dodatkowo normami etyki zawodowej, szczególną treścią ślubowania, tradycją korporacji zawodowej czy szczególnym charakterem wykształcenia wyższego i uzyskanej specjalizacji (aplikacja). W analizowanym przypadku Trybunał Konstytucyjny uznał posłużenie się przez ustawodawcę pojęciem niedookreślonym za uprawnione. Zawód adwokata jest zawodem zaufania publicznego. Wprowadzając wymogi dotyczące charakteru osoby zawód ten wykonujący czy też rękojmi prawidłowego wykonywania ustawodawca tworzy normatywne przesłanki dla zapewnienia odpowiedniej realizacji zadań przypisanych temu zawodowi. Kryteria te wprowadzone są w tym celu, by zagwarantować odpowiedni poziom zawodowy i moralny członków korporacji. Kryteria te nie mogą być jednak nadużywane w celu ograniczenia dostępności do zawodu. (…) Innymi słowy konstytucyjna gwarancja “wolności wykonywania zawodu” nie tylko nie kłóci się z regulowaniem przez państwo szeregu kwestii związanych tak z samym wykonywaniem zawodu, jak i ze statusem osób zawód ten wykonujących, ale wręcz zakłada potrzebę istnienia tego typu regulacji zwłaszcza, gdy chodzi o zawód zaufania publicznego jakim jest zawód adwokata. Oczywiste jest, że takie regulacje mogą wprowadzić różnego rodzaju ograniczenia wolności wykonywania zawodu. Zarazem jednak ograniczenia wolności wykonywania zawodu – jak wszelkie ograniczenia praw i wolności jednostki – dopuszczalne są tylko stosownie do ogólnych zasad oraz kryteriów wyznaczonych w art. 31 ust. 3 Konstytucji. Mogą być one ustanowione tylko w ustawie i tylko, gdy jest to konieczne ze względu na ochronę ważnego interesu publicznego i tylko w zakresie, który nie naruszy istoty regulowanej wolności lub prawa.''

- a więc mamy do czynienia z kuriozum jeśli nie na skalę światową to europejską na pewno, nikt tak naprawdę nawet nie wie co to kurwa jest ten cały ''zawód zaufania'', co więcej tacy geniusze jak Kwaśniewski-Stolzman czy ''konstytucjonalista'' Jaskiernia nie raczyli tworząc ustawę zasadniczą podać definicji tak istotnej przecież dla porządku publicznego kategorii bo robiącej za podstawę przyznania nadzwyczajnego statusu pewnym zawodom o strategicznym znaczeniu, więc dopiero TK dokonał tego wtórnie łamiąc fundamentalną zasadę o niedziałaniu prawa wstecz dwoma totalnie głupimi, napisanymi chyba przez małpę wyrokami bo doprawdy nie wiem jak niby z ''wolności wykonywania zawodu'' ma wynikać jego reglamentacja ?! Od tego płaty czołowe odpowiadające wedle naukowców za logiczne myślenie kurczą się automatycznie w odruchu obronnym - ale co się dziwić skoro jak wyszło niedawno Rzepa wraz kumplami jedynie podpisywali uzasadnienia nawet ich pewnie nie czytając, byle kasiora za to była : ludzie, ale to jest kurna fucha ! Nic nie robisz tak naprawdę poza pozowaniem w tej głupiej todze, za nic nie odpowiadasz i mogą ci naskoczyć [ na tym polega tzw. ''niezawisłość'' ] bo nawet w konstytucie zapisano, że jak cię przyłapią to zaraz szef ''może nakazać natychmiastowe zwolnienie zatrzymanego'' a do ''pociągnięcia do odpowiedzialności karnej i pozbawienia wolności'' niezbędna jest zgoda reszty sitwy więc zapomnij, bo przecież kulega kuledze ani kuleżanka zginąć nie da przynajmniej dopóki będziesz trzymać się niepisanych zasad środowiskowej omerty, za to żyjesz se jak panisko ciesząc się całkowicie nieuzasadnionym statusem ''nadzwyczajnej kasty'', gdyż stoi za tym tajemnicza, magiczna wręcz formuła tak nieprzenikniona, że nawet magister Stępień nie może ogarnąć jej swym przepastnym umysłem ! Oczywiście rzecz tyczy głównie sędziów TK czy SN, im niżej w hierarchii tym zapewne przestaje już być tak różowo i nie wykluczam, że wielu szeregowych prawników jest przeciążonych pracą wskutek wadliwego systemu jak i zwyczajnie lenistwa, niekompetencji i głupoty mówiąc wprost przełożonych. Tak czy siak w świetle powyższego dalsze ustępy senackiej analizy opisywanej tu patologii brzmią jak kpina :

''[...] wykonywanie zawodu zaufania publicznego określane jest dodatkowo normami etyki zawodowej, szczególną treścią ślubowania, tradycją korporacji zawodowej czy szczególnym charakterem wykształcenia wyższego i uzyskanej specjalizacji (aplikacja). Ustawodawca ma prawo uzależniać prawo wykonywania zawodu zaufania publicznego od spełnienia przez zainteresowanego określonych warunków dotyczących np. jego kwalifikacji zawodowych i moralnych, w tym wymagania cechy „nieskazitelnego charakteru” i „rękojmi prawidłowego wykonywania zawodu”. [...] „Zawody zaufania publicznego” wykonywane są – zgodnie z ich konstytucyjnym określeniem – w sposób założony i społecznie aprobowanyo ile ich wykonywaniu towarzyszy realne „zaufanie publiczne”. Na zaufanie to składa się szereg czynników, wśród których na pierwszy plan wysuwają się: przekonanie o zachowaniu przez wykonującego ten zawód dobrej woli, właściwych motywacji, należytej staranności zawodowej oraz wiara w przestrzeganie wartości istotnych dla profilu danego zawodu. W odniesieniu do wykonywania prawniczych zawodów zaufania publicznego do istotnych wartości należy pełne i integralne respektowanie prawa, w tym zwłaszcza – przestrzeganie wartości konstytucyjnych (w ich hierarchii) oraz dyrektyw postępowania.''


Jak widać personaliów nie unikniemy, przyjrzyjmy się więc jak to jest z tymi ''nieskazitelnymi charakterami'' i ''moralnością'' budzącą respekt i ''realne zaufanie publiczne'' [ obśmiać się można ] na przykładzie jedynie kolegów, towarzyszy właściwie wypadałoby rzec, pani mecenas zaczynając od pierwszego z brzegu członka prezydium NRA - oj, członek z niego co się zowie :

''Na początku transformacji ustrojowej, adwokat Ziemisław Gintowt, syn szanowanego sędziego, i dyrektora sądów powszechnych w ministerstwie sprawiedliwości, oprócz zaszczytu, jakim jest bycie pomocnikiem wymiaru sprawiedliwości, zajmował się zakładaniem, a następnie kierowaniem, zarządzaniem, a także nadzorowaniem wielu spółek, których zadaniem było prowadzenie działalności gospodarczej. Jedną ze spółek, którą adwokat Ziemisław Gintowt [syn sędziego] założył a następnie kierował, zarządzał, oraz nadzorował jej działalność, była FORD OMC Motors Ltd. Jednak Ford OMC Motors, oprócz i pod przykrywką legalnej działalności gospodarczej, prowadził przestępczą działalność gospodarczą. Ta przestępcza działalność Ford OMC Motors Ltd., polegała na tym, że powypadkowe samochody pozyskane ze szrotów, lub może i ukradzione, szmuglowano do Polski, a w celu uniknięcia obowiązkowych opłat celnych fałszowano ich dokumenty, i następnie wstawiano je do autoryzowanych salonów Forda, i sprzedawano je jako auta bezwypadkowe. Adwokat Z. Gintowt nie tylko sprawował obsługę prawną firmy którą sam założył, ale gdy jej pracownicy zostali złapani za rękę na gorącym uczynku, był także jej pełnomocnikiem przed sądem. Mimo, że sędziowie byli w posiadaniu niepodważalnych, materialnych dowodów czynów kryminalnych opisanych w k.k. jako: oszustwo, paserstwo, fałszowanie dokumentów, posługiwanie się fałszywymi dokumentami, to z powodu tego, że ich nieskazitelność charakteru była porównywalna z nieskazitelnością charakteru Z.Gintowta, sprawa sądowa miała charakter ośmioletniej antypaństwowej hucpy, albowiem wyrok jaki zapadł uznać należy jako rozbój w biały dzień. Te adwokacko – sędziowskie gangsterstwo, dzięki imprimaturowi jakie uzyskało od kolegi Ziemisława Gintowta z sądu arbitrażowego przy Krajowei Izbie Gospodarczej, sędziego Tadeusza Erecińskiego – prezesa Sądu Najwyższego, stało się obowiązującym w Polsce prawem.''

''Stypendysta Fundacji Alexandra von Humboldta oraz Max-Planck-Gesellschaft. Przebywał na stażach i stypendiach naukowych w Uniwersytecie Johannesa Gutenberga w Moguncji (Niemcy), Uniwersytecie Friedricha Schillera w Jenie (Niemcy), Uniwersytecie w Dreźnie (Niemcy), Uniwersytecie Wiedeńskim (Austria), Instytucie Maxa Plancka Zagranicznego i Międzynarodowego Prawa Karnego we Fryburgu Bryzgowijskim (Niemcy).''


- wychowanek Zolla co znamienne. A tenże spośród zwykłych członków czyli mec. Kłys przebił już wszystkich jak dla mnie taką to wypowiedzią :

''Można było w stanie wojennym uczciwie wybronić człowieka? 

- Tak, jestem o tym przekonany. Mówię to na podstawie swoich doświadczeń - wówczas najmłodszego adwokata broniącego w sprawach politycznych w południowej Polsce. Na salach rozpraw spotykałem sędziów - ludzi uczciwych i przenikliwych...'' 


- nie dziwota więc, że ''stan wojenny był liberalny'', nie takE dialektyczne łamańce gotowi wyczyniać nasi geniusze prawa i jestem przekonany, że gdyby tylko mieli możliwość wybroniliby nawet Rudolfa Hessa a w ogóle do Norymbergi by nie doszło. Ma się te kiepełe, w genach rzekłbym - w bardzo [nie]ciekawych kręgach pan mecenas się obraca : Woleński, Passent, Wajda, syn Bristigerowej, Mosze Turbowitz... capi B'nai B'rith na kilometr :


- jakoś niezłomnemu obrońcy działaczy ''Solidarności'' nie przeszkadza towarzystwo agentów SB i partyjnych Mośków, nu ale skoro sędziowie stanu wojennego bywali ''uczciwi'' to co się dziwić - tym bardziej nie mogą brzydzić serdeczne uściski z Krulem Ojropy :


http://www.adwokatura.pl/multimedia/zdjecia/adwokat-stanislaw-klys-wyrozniony-przez-uniwersytet-jagiellonski/

- aż ciśnie się na usta : ''żydowska papuga'', ale oczywiście stanowczo, pryncypialnie odcinamy się od takich wstrętnych, antyszejmickich i całkiem nieuzasadnionych przede wszystkiem ''stereotypów kulturowych''.

Na koniec wypada poczynić pewne zasadnicze dla całości wywodu spostrzeżenie by uniknąć nieporozumień - nie szokują mnie ani specjalnie bulwersują wspomniane powiązania z towarzychem osób z kręgu PiS bowiem w ostatnich wyborach świadomie oddałem głos na tę partię jako ''opozycję wewnątrzsystemową'' na zasadzie ''na bezrybiu...'', dzięki czemu oszczędziłem sobie chociażby bolesnego rozczarowania Kukizem jak paru znajomych. Warto mieć na uwadze, że sam Jarosław jest częścią tego wszystkiego z powodów biograficznych, środowiskowych i by tak rzec strukturalnych wreszcie - jak klarował durnej Torańskiej w nieautoryzowanym wywiadzie zresztą, która zarzucała mu zblatowanie z jakimś ubekiem, że gdyby chciał zachować cnotę wypadałoby mu ostać się z megafonem na rogu ulicy bo na realną działalność polityczną potrzebna jest zwyczajnie forsa, dużo forsy a tej ''oddolnymi'', dobrowolnymi składeczkami nigdy się na tyle nie uzbiera zaś jak dziś jest to już jawne wszystkie kurki z finansami w momencie ''przełomu'' były poobsadzane ludźmi z resortu. Nie oznacza to rzecz jasna, że mój kredyt zaufania dla pana prezesa i jego formacji jest niewyczerpany i pozbawiony pewnej dozy zdrowego sceptycyzmu jak widać z powyższego co pozwala unikać miotania się między naiwnym, egzaltowanym zaangażowaniem jak i totalną olewką, życiem w iluzji, że mamy politykę w d... - sęk w tym, że ona nie ma tam nas i choćby dlatego by nie dobrała nam się do rzeczonego zadu warto z umiarem ją śledzić popierając gdyby co konkretne zmiany, gdyż jeśli dziś nie dokonamy nawet skromnej w gruncie rzeczy korekty ustrój zaprojektowany przez takich ''wizjonerów'' jak Olo Stoltzman czy homo-pedał ''konstytucjonalizda'' rozlezie się jak stare gacie a nie ma najmniejszych widoków na to, by powstałą w ten sposób groźną dla porządku publicznego i zwykłej egzystencji każdego z nas próżnię wypełniła anarchistyczna utopia ''samorządnej rzeczpospolitej''.