sobota, 10 sierpnia 2019

Mundurowa komuna kontra ''tęczawa'' komuna.

Kaja Godek wygadała się ostatnio, że protestowała przeciwko politycznemu wiązaniu się Konfederacji ze środowiskiem nacjonal-komuchów PRL-owskiego ''trepa'' gen. Wileckiego, który to koncept obok JKM [ na którego zwala wprost odpowiedzialność za to z kolei Winnicki ] jak wynika pośrednio z jej słów miał lansować na wewnętrznym forum także Grzegorz Braun, za co została ukarana totalną marginalizacją przez liderów formacji a w końcu jak się okazało zmuszona do jej opuszczenia :



- całkiem możliwe biorąc pod uwagę skąd wyrastają nogi ''oficerowi prowadzącemu'' Brauna niejakiemu Skalikowi, gdy wspomnimy jeszcze niegdysiejsze dile Winnickiego z byznesmenem Oparą od którego zajeżdża WSIą, oraz niedawne żale niechętnej ''tęczystom'' córki Jaruzelskiego, która strasznie bóldupi, że tu rozbestwiona antykomuna obala pomniki ''patriotów''-kolaborantów jak Berling a miejscowej lewicy tylko cztery litery LGTB we łbie, wreszcie ujawnioną niedawno służbę w ZOMO jednego z konfederackich kandydatów dr Czeniaka, wszystko to zaczyna układać się w pewną całość, obraz potwierdzający moje przypuszczenia jakie wyraziłem jeszcze na początku tego roku z okazji politycznego zaangażowania sabbatajskiego reżysera, przypomnę :

 ''...wygląda to po mojemu na urabianie pod nowe polityczne rozdanie w obliczu narastającej kompromitacji PiS, stworzenie ''prawej prawicy'' z córką Jaruzelskiego na czele prowadzącą hufce ''rewolucji konserwatywnej'', wspomnianych w tytule ''ułanów rakowieckich'' 2 i nowe ''stowarzyszenie Grunwald'' złożone obecnie z ''narodowej'' frakcji WSI i PRL-owskich trepów co ''pedałów nie lubio'', i obawiam się, że całkiem spora grupa nadwiślańskich tumanów kupi ten propagandowy, parciany szit.''

https://stanczyk1.blogspot.com/2019/01/gietrzwad-grunwald-czyli-uani.html 

Nie poruszam jednak tematu wewnątrzkonfederackich przepychanek partyjnych by doszukiwać się ewentualnej ''ruskiej agentury'' wpływu, bo to domena nieudolnych reżimowych propagandzistów jak Ssakiewicz stąd ostawiam im to, natomiast spór ten rzuca ciekawe światło na ambiwalentny stosunek lewicy, wewnętrzną kontrowersję ideologiczną w jej obozie i polaryzację postaw co do kwestii homoseksualizmu - z jednej strony niezaprzeczalnym faktem jest stwierdzenie komunistycznych korzeni ruchu LGTB, większość jego czołowych działaczy i przywódców była czynnie zaangażowana w propagowanie zbrodniczej, totalniackiej ideologii by wymienić choćby trans-ciotę Harry'ego Haya, fundatora jeszcze na pocz. lat 50-ych XX w. tzw. Mattachine Society, ''homofilnej'' jak sama się określała organizacji będącej matecznikiem ''tęczyzmu'' na długo przed burdami w Stonewall, oraz neopogańskiej i eko-pedalskiej sekty ''Radical Faeries'' :

- [ cizio wygląda jak ''tęczawy'' moher:))) ] ...czy macho-lesbę, towarzyszkę Leslie Feinberg po której niezaprzeczalnie widać było orientację, nie tylko seksualną :
- najwyraźniej była lewodłonna...

'' Remember Me as a Revolutionary Communist'' :

https://www.jacobinmag.com/2014/12/leslie-feinberg-as-a-revolutionary-communist/ 

Znamienne, że sami bolszewicy tuż po dokonanym przez się zamachu stanu zwanym ''rewolucją'' jednym z pierwszych dekretów zalegalizowali homoseksualizm unieważniając wszystkie przepisy carskiego kodeksu karnego kryminalizujące takowe praktyki, długoletni ''ludowy'' komisarz zdrowia i faktyczny twórca sowieckiego systemu jego ochrony Nikołaj Siemiaszko wyraźnie sprzyjał ''rewolucji seksualnej'', libertynizmowi obyczajowemu także w tej materii jako narzędziu służącemu destrukcji tradycyjnej, patriarchalnej jak i ''burżuazyjnej'' rodziny, zgodnie zresztą z intencjami samego ''wodza rewolucji'', choć Lenin jak przystało na radykalnego rewolucjonistę był do bólu drobnomieszczański w swoich przyzwyczajeniach i trybie życia, poza romansem z Inessą Armand przypieczętowanym swoistym ''menage a trois'' z Krupską, która pogodziła się ze swoim losem niczym porządna żona w patriarchalnym stadle, nie udowodniono by zaraził się syfilisem w paryskich burdelach ni tam chadzał, ani też gejowskich relacji jakie miały łączyć go z Zinowiewem czy ''władczym Lejbą'' - historie o tym ostatnim rozpowszechniane przez Henryka Pająka aczkolwiek na swój ''koszarowy'' sposób zabawne noszą najwyraźniej charakter ubeckiej dezinformacji wyrażając typową dla resortowej komuny pogardę wobec ''zniewieściałego'' lewactwa. Dyrektor ''instytutu higieny społecznej'' w Moskwie dr. Grigorij Batkis w opublikowanej w I-ej poł. lat 20-ych zeszłego stulecia broszurze pod wymownym tytułem ''Rewolucja seksualna w Rosji [ bolszewickiej ]'' wypowiadał się z najwyższą atencją o sodomii jako ''całkowicie naturalnej'' czynności honorowanej wręcz przez komunistyczne władze, nie minęła jednak dekada jak musiał to odszczekać w ramach rytualnej partyjnej samokrytyki, bowiem zmienił się radykalnie klimat ideologiczny sprzyjający dotąd ''pedałowaniu'' - ciekawe, że depenalizacja homoseksualizmu dotyczyła jedynie bolszewickiej Rosji i potem także Ukrainy, natomiast w praktyce nigdy nie objęła pozaeuropejskich krajów przyłączonych najczęściej siłą do Sojuza, szczególnie muzułmańskich, co więcej już w 1923 r. Azerbejdżan oficjalnie wprowadził zakaz stosunków seksualnych między mężczyznami, po czym za jego przykładem poszły w 1926 r. Uzbekistan a rok później Turkmenia. Zaznaczyć przy tym należy, że republiki radzieckie dysponowały jedynie formalną autonomią, systemowe oszustwo polegało na tym, iż kluczowe stanowiska zdecentralizowanej struktury państwowo-sowieckiej były obsadzone funkcjonariuszami ściśle scentralizowanej, totalitarnej partii komunistycznej, a więc wspomniany proces nie mógłby mieć miejsca gdyby nie cieszył się wsparciem jakiejś części przynajmniej bolszewickiego przywództwa, w domyśle zapewne frakcji stalinowskiej pod której przewodem najwyraźniej dochodziły w ten sposób do głosu, przejmowały władzę w de facto eurazjatyckim państwie czynniki ''turańskie'' niechętne płynącym z Okcydentu wpływom libertyńskim, które mogły odbierać jako ''imperializm kulturowy'' białego człowieka, podany tylko w nowym wydaniu - rzecz godna obadania. W każdym razie wprowadzenie z inicjatywy Stalina na początku 1934 r. do sowieckiego kodeksu karnego art. 121 kryminalizującego pederastię jako ''działalność kontrrewolucyjną i antypaństwową'' karaną 5-ioma latami łagru, i represje ze strony NKWD jakie na homoseksualistów w ZSRR wskutek tego spadły, było jak widać jedynie zwieńczeniem zmian w tej materii mających tam miejsce co najmniej od połowy poprzedniej dekady, znamienne przy tym, iż podobnie jak w III Rzeszy penalizacji podlegały tylko kontakty seksualne między mężczyznami a nie lesbijskie, feministki na równi z konserwatywną obyczajowo endokomuną mogą traktować to jako dowód na ''patriarchalny'' charakter stalinowskiej tyranii, totalitarny ''kult jednostki'' jako ''ojca narodu'' surowo niczym ''pater familias'' obchodzącego się z członkami rodziny, regularnie obijaną partią-matką cierpiącą na syndrom ''żony alkoholika'', o zwykłych obywatelach poddanych opresji i kaprysom psychopaty u władzy już nie wspominając. Teza takowa jest o tyle jednak idiotyczna, że zakłada jakoweś ''uwstecznienie'' reżimu a to bzdura akurat - podobnie jak socrealizm nie był tak naprawdę żadnym ''realizmem'', lecz jak przekonująco wykazał Boris Groys dokładnie tak samo jak awangarda artystyczna wyrażał rzeczywistośc urojoną komunistycznej utopii stosując jedynie bardziej użyteczne z propagandowego punktu widzenia, naśladujące ''mimetyzm'' środki, tak i podyktowana pragmatycznymi wymogami ''totale Mobilmachung'' stalinowska fabrykacja rodziny nie oznaczała w żadnym stopniu nawrotu do obalonych co dopiero w niezwykle brutalny sposób dawnych patriarchalnych stosunków, zwyczajnie reżimowi potrzebne było mięso armatnie i bydło robocze, stąd konieczność zaprzęgnięcia ludzkich ''czynności reprodukcyjnych'' w służbie systemu i bezlitosny ich wyzysk, to zaś wymagało tępienia szkodzących temu praktyk jak aborcja czy pederastia właśnie, bolszewicy odrzucili nieprzydatne im już narzędzia opresji społecznej po ich wykorzystaniu po czym przeszli do nowej ''mądrości etapu'', tylko i aż tyle. Odpowiadało to więc logice systemu komunistycznego i jego militarystycznej, kolektywistycznej naturze do której ''wesołkowate'' parady pasują niczym siodło krowie, parafrazując ''klasyka'' : wyobrażacie sobie takową w maoistowskich Chinach lub Korei Płn. ? Zajebiście wyglądaliby ci maszerujący w równych szeregach i jednako umundurowani geje w takt marszowej muzyki, na finał musieliby zapewne zasalutować wodzowi rewolucji zbiorowym wzwodem na rozkaz : ''pały, baczność!!!'':))). Z drugiej strony należy przyznać, iż propagandowe plakaty z czasu krótkotrwałej dość ''przyjaźni'' stalinowsko-maoistowskiej [ maskującej zresztą brutalny neokolonialny wyzysk Chin przez sowiecką Rosję ] noszą tak wyraźny niezamierzenie [?] homoseksualny podtekst, że aż zęby bolą :

 - niechudo... zwłaszcza ostatni podpadający pod gejowską, a wręcz ''interseksualną'' pedofilię, niczym Polański i Zanussi w jednym, ilustrację chińskimi znakami ''mądrości etapu'' : aby życie miało smaczek itd. Intrygująco w tym kontekście prezentuje się późny artykuł Maksyma Gorkiego ''Proletariacki humanizm'' z 1934 r., gdzie maluje ziejący komunistyczną ''[no]womową nienawiści'' obraz ''dekadenckiej'' faszystowskiej młodzieży jako ''zmobilizowanych przez siły kapitału niezdrowych fizycznie i moralnie oddziałów wyczerpanego społeczeństwa burżuazyjnego, młodych potomków alkoholików i syfilityków, histerycznych dzieci "drobnej burżuazji dotkniętych skutkami wojny 1914-18'' itd., przeciwstawiając im kolektywistyczne bolszewickie społeczeństwo złożone z dziarskich Młodziaków, w którym ''homoseksualizm korumpujący młodych ludzi jest uznawany za społecznie przestępczy i karalny'', dla ilustracji tego na finał przytaczając dobitne, sarkastyczne powiedzenie : ''zniszczcie homoseksualistów, a faszyzm zniknie'' pijąc w tym zapewne do trzódki Ensta Röhma [ znamienne, iż na jednym wydechu potępia w następnym zdaniu ''antysemityzm'' narodowosocjalistycznego reżimu ]. Ciekawą przyznajmy argumentacją posługują się przy tym publikujący ten wybitnie niepoprawny obecnie politycznie tekst jakowiś ''trzecioświatowi maoiści'', otóż zwracają oni uwagę, iż właściciele niewolników gwałcili nie tylko niewolnice, ale i niewolników właśnie - czemu nie skoro jak wykazaliśmy niedawno gejowscy kapo w niemieckich obozach pracy przymusowej bezwzględnie wymuszali na podległych ich władzy więźniach świadczenie ''usług seksualnych'', mówiąc wprost dawanie dupy, opornych zaś bestialsko gwałcąc, dlaczego więc takowe odrażające praktyki nie mogłyby mieć miejsca na plantacjach, znamienny jest brak wzmianek o tym w oficjalnej ''antykolonialnej'' propagandzie demonstrując jej monstrualną hipokryzję w tej materii, zresztą wyobrażacie sobie głównonurtowe hollywoodzkie filmidło np. Tarantino, gdzie ukazano by jak biały plantator gwałci swego czarnego niewolnika? [ choć podejrzewam, iż motyw ten jest regularnie eksploatowany przez gejowskie porno, lecz wybaczcie, nie mam najmniejszej ochoty by to weryfikować...:) ]. Niewątpliwie współczesną lewicę męczy swoiste ''schizofreniczne rozdarcie'' : z jednej pomstuje ona gromko na ''wyzysk człowieka przez człowieka'' w miejscu pracy, albo przez imperialistów-kolonialistów poddanych ich władzy ludów", generalnie prezentuje totalny rewolucjonizm jeśli idzie o ekonomię i politykę, ''sprawiedliwość społeczną'', ''humanizm'' itepe, ale jeśli idzie o obyczajówkę przystaje nagle ochoczo na przedmiotowe traktowanie się wzajem ludzi, już można wedle niej być w tym libertarianinem jak chuj, wolna amerykanka, pełen indywidualizm i każdy ''wolnoć Tomku w swoim domku'', żaden tam kołchoz czy insza '’komuna obyczajowa'', ale ''jedyny i jego sex-własność'', ''samoposiadanie'', kontraktualizm społeczny, czyli w przypadku libków międzyjednostkowy itd. - coś mię tu się nie zgrywa, gdyż ''dobrowolność'' nie czyni tu żadnej różnicy, boć przecież imperialna ekspansja i kolonializm nie byłby nigdy możliwy w takiej skali jaką przybrał w historii bez przyzwolenia części przynajmniej kompradorskich elit podległych państw i nader licznych askarysów rekrutujących się spośród miejscowej ludności, których trzeba było nagrodzić za wierną służbę - każdemu kogo interesuje kwestia antykolonializmu powinna być znana praca Frantza Fanona, który opisywał ten mechanizm perwersyjnej zależności między panem a niewolnikiem z brutalną szczerością. Jak powiadam nie mój cyrk nie moje małpy, więc z mojej perspektywy cieszy nawet, że lewica pogrąża się w ''tęczawej'' demencji politycznej, byle tak dalej, niemniej próbuję zrozumieć co każe jej przedstawicielom wznoszącym dziarsko gromkie okrzyki ''precz z kapitalizmem'' maszerować w jednym szeregu z przedstawicielami JP Morgan itp., bo jeśli sądzi ona, że ''zinfiltruje'' od środka system, albo ''oszuka'' go w ten sposób, to nie trzeba być geniuszem, by przewidzieć, że skończy się to podobnie jak w przypadku wspomnianych wyżej bolszewickich frajerów, którym jak okazało się w rezultacie ''kapitaliści sprzedali nawet sznur na którym ich powiesili'' - a więc powodzenia! Tak czy siak da się pogodzić radykalnie lewicowe zaangażowanie z potępieniem homoseksualizmu jako ''prawicowej konspiracji'' carskich arystokratów i faszystów jak to wykazywał choćby w 1936 r. stalinowski prokurwator Nikołaj Krylenko, piszę zaś o tym zwłaszcza ku przestrodze konserwatywnej części opinii publicznej, aby nie dała się nabrać na rzekomą ''zachowawczość'' PRL-owskich trepów i sowieciarzy, bowiem w ostateczności jak niezwykle trafnie zauważył Nicolas G. Davila : ''Wielobarwność rewolucyjnych pochodów niepostrzeżenie szarzeje, przybierając zimny kolor policyjnego uniformu'' - słowa te nabierają szczególnej aktualności zwłaszcza dziś w obliczu narastającej fali zamordyzmu w Europie ubranej dla niepoznaki w ''tęczawe'' barwy, gdy codziennością stają się obrazy niesłychane jeszcze parę lat temu, policjanci i żołnierze w pełnym rynsztunku z bronią gotową do strzału na ulicach miast, transportery opancerzone i bramki już nie tylko na lotniskach ale i dworcach kolejowych, agenci w cywilu w samolotach i pociągach etc., do rangi symbolu urasta tu sesja Bundestagu, gdzie uchwalono za jednym posiedzeniem legalizację pedalskiej parodii ''małżeństw'' i cenzurę prewencyjną w internecie, a jeśli sądzicie, iż ''tęczawa agenda'' tajnej policji okaże się lepsza od jej dawnej patriarchalnej, ''seksistowskiej'' postaci... 

Dobranoc, gamonie.