środa, 25 marca 2009

Jak nie polityk...

Na początek krótki cytat z artykułu Krzysztofa Kłopotowskiego z niedawnej ''Rzepy'' :

''Madoff pasował do Wall Street jak ręka złodzieja do cudzej kieszeni, lecz zwykły obywatel jest niewiele lepszy. Raczej głupszy i bardziej zakłamany. Nie dopuszcza do siebie myśli, że bierze udział w gigantycznym oszustwie dla swego interesu. Bowiem rząd federalny tworzy teraz własną piramidę Ponziego, aby utrzymać system. Odsuwa ruinę gospodarczą na czas, gdy w dorosłe życie wejdą dzieci, wnuki i prawnuki obecnych wyborców; same sobie winne, bo jeszcze nie głosują. One zapłacą za niespłacalne pożyczki naszego pokolenia. Zapłacą również inwestorzy zagraniczni, którzy kupują obligacje rządu amerykańskiego. To oni zostaną z diabelską flaszką w ręku. A jeśli odmówią kupna coraz mniej wartościowych papierów wartościowych rządu Stanów Zjednoczonych, to z diabelskiej flaszki wypłynie na świat hiperinflacja i załamie porządek społeczny. Nastanie globalna Republika Weimarska. Jakie aktywa pozostaną zrujnowanemu supermocarstwu? Jakie desperackie ruchy może wykonać dla przeżycia?

Są tacy w Ameryce, którzy już opuszczają miasta. Jeśli będą zakłócenia w dostawie energii elektrycznej, to wieżowce staną się niemieszkalne. Jeśli poważnie wzrośnie bezrobocie, ulice opanują bandyci. Ludzie przezorni gromadzą suchy prowiant, wodę, broń i amunicję. Pozbyli się akcji, obligacji skarbowych i gotówki. Oprócz tego, co im potrzeba na bieżące wydatki, nie mają pieniędzy, majątek trzymają w złocie, lokacie wypróbowanej przez milenia katastrof.

Tylko jeden z kandydatów na prezydenta w ostatnich wyborach sprzeciwiał się wykupowi złych aktywów przez rząd. Mówił, że trzeba płacić rachunki zamiast ciągle przesuwać termin. Ostrzegał rodaków przed finansowym dniem sądu. Wszelako Ron Paul przegrał z kretesem. Jego kazania na Kapitolu padły na głuche uszy. Brzmiał jak oszołom. Jak prorok apokalipsy. ''

By się o tym przekonać, najlepiej zobaczyć w całości wywiad z wspomnianym wyżej Ronem Paulem, który zamieszczam poniżej - to wręcz niewiarygodne, że ten gość kandydował w wyborach prezydenckich, tak szczerze i klarownie mówi nie tylko o prawdziwych źródłach obecnego kryzysu finansowego, ale też np. wojnie w Iraku czy Afganistanie ! Zupełnie jak nie polityk... Nic więc dziwnego, że nie miał żadnych szans [ chociaż jego wynik nie był też chyba aż tak beznadziejny ] : nie pieprzył o ''zmianie, która wszystko zmieni'', nie był ''cool'', nie mówił ludziom tego, co chcą usłyszeć... Polecam, warto zadać sobie ten minimalny trud uwagi, by wysłuchać tego, co ma do powiedzenia - naprawdę świetna odtrutka na ten cały etatystyczny szajs i bełkot samozwańczych ''ekonomistów'', którym obecnie karmią nas media głównego nurtu !









... a na koniec krótkie porównanie : coś dla ''obamooszołomów'' :