środa, 30 grudnia 2009

Walc[z] z Baszirem.

Jakieś dwa tygodnie temu byłem na seansie izraelskiego filmu ''Walc z Baszirem'' w kinie WDK-u : moje wrażenie generalnie w porządku, aczkolwiek nie uważam, żeby obraz był tak dobry jak to przedstawiano w bardzo pochlebnych z reguły recenzjach, ani też tak zły jak to pisano na Filmwebie [ patrz komentarze ]. Na uwagę zasługuje zwłaszcza ciekawa ścieżka dźwiękowa, świetnie dobrana do obrazu, natomiast jedynie zastrzeżenia mam co do fragmentarycznego przedstawienia tematu tzn. film wprawdzie nie rości sobie pretensji do całościowego obrazu konfliktu na Bliskim Wschodzie, skupia się tylko na jednym jego epizodzie jakim była inwazja Izraela na Liban na początku lat 80-ych, a konkretnie masakrze jakiej dokonali w czasie jej trwania chrześcijańscy falangiści na Palestyńczykach w obozach Sabra i Szatila, ale przez to w umyśle przeciętnego widza z Zachodu nie orientującego się bliżej w dziejach tego regionu powstaje nieprawdziwa wizja toczących się tam wojen - dla większego obiektywizmu warto byłoby chociaż wspomnieć również o masowych zbrodniach jakich dopuszczali się, i robią to nadal, muzułmanie na tamtejszych chrześcijanach z ludobójstwem Ormian podczas I wojny na czele, czy choćby ostatnimi zamachami w Iraku, lub o prawdziwej czystce etnicznej jakiej dokonali Żydzi w Palestynie w trakcie powstawania Izraela [ kto ciekaw znajdzie szczegóły w tym artykule ] i innych aktach terrorystycznych dokonywanych przez nich na Arabach i nie tylko [ bo jakby to dziwnie nie zabrzmiało dla zwykłego odbiorcy papy serwowanej przez ''wolne media'', największym jednostkowym zamachem terrorystycznym popełnionym w Palestynie pozostaje ten dokonany przez żydowskich terrorystów pod koniec lat 40-ych - chodzi o wysadzenie hotelu będącego wówczas siedzibą tamtejszych brytyjskich władz w wyniku którego śmierć poniosło blisko 100 osób ! ]. Nie zmienia to faktu, że film jest dobry i godny polecenia, na zachętę poniżej fragment :



... nie mówiąc już o tym, że moim zdaniem lepszy od ''Persepolis'', z którym skojarzenie od razu przyszło mi na myśl, a który też miałem okazję zobaczyć niedługo przed ''Walcem...'' na Youtube, gdzie dostępny jest w całości z polskimi napisami : oba obrazy przecież to takie animacje dla dorosłych, co nie oznacza bynajmniej jakiejś ostrej erotyki [ ta pojawia się w nich raczej śladowo ] ile podejmowaną przez nie ''dorosłą'' problematykę - w tym wypadku najnowsze dzieje Iranu postrzegane poprzez pryzmat historii rodziny lewicujących arystokratów z Teheranu, a konkretnie ich córki. To jest właśnie mój pierwszy zarzut do tego skądinąd dobrego obrazu - obrany punkt wyjścia powoduje pewne ''skrzywienie perspektywy'', patrzymy na to co wówczas się tam działo z pozycji środowisk lewicowych czy liberalnych, opozycyjnych wprawdzie wobec szacha, ale całkowicie marginalnych, nie mających tak naprawdę żadnego [ mimo chciejstwa Zachodu ] istotnego udziału w jego obaleniu : nawet najwięksi przeciwnicy reżimu ajatollahów muszą przyznać, że zwłaszcza w czasach Chomeiniego cieszył się on, ale również teraz za Ahmadinedżada cieszy nadal autentycznym poparciem znacznej części mieszkańców Iranu [ to podobnie jak w przypadku Chaveza kolejny dowód na to, że demokracja i wolność wcale nie muszą iść ze sobą w parze...]. Przy okazji - uderzająca i znamienna jest ta pogarda jaką demonstrują ci postępowi arystokraci wobec przedstawicieli niższych warstw społeczeństwa [ ichnich ''buraków'' ], którym ten religijny reżim umożliwił przecież emancypację, nawet jeśli oznaczało to obsadzanie całkowicie niekompetentnymi [ bo niewykształconymi ! ] ludźmi pewnych stanowisk, ale na tym do cholery polega demokracja, czyli rządy ludu, a więc tych tak znienawidzonych ''buraków'' przede wszystkim ! Nie przeszkadza im to jednak uważać się za ''demokratów'' walczących o ''wolność'' dławioną przez obskurancki reżim, i chodzić w aureoli własnej czystości : analogie aż narzucają się same... I to właśnie wzbudziło moją największą irytację, a raczej wkurwiło mówiąc wprost : ci szlachetni krewni - komuniści walczący o wolność... Tylko proszę mi nie pieprzyć, że się czepiam i ''szukam dziury w całym'', bo czy w takim razie wyobrażacie sobie nieskazitelnych nazistów walczących o wolność i tępionych za to okrutnie przez Żydów i komunistów ?! Poza tym gdyby to ten szlachetny stryjek czy wujek komunista-arystokrata zwyciężył, to on z kolei postawiłby przed plutonem egzekucyjnym ajatollahów tak jak oni jego, a te dziewczynki zamiast w czadory zakute zostałyby w mundurki z czerwoną chustą, zaś w obu wypadkach byłyby niewolone propagandową papą o rewolucji - jak nie islamskiej to komunistycznej ! Być może dla kogoś jest to jakaś istotna różnica [ w takim razie serdecznie mu współczuję i ubolewam nad stanem jego umysłu ], ale dla mnie to jeden chuj - dziękuję bardzo za ''wybór'' między totalitaryzmem ateistycznym a teistycznym ! Poza tym w pokazanej w krótkiej retrospektywie biografii stryjka-komunisty uderzyły mnie dwa niejasne i mocno cuchnące szczegóły : po pierwsze to z tego co można się zorientować gość uciekł do Związku Sowieckiego na długo przed wybuchem II wojny, a więc musiał przeżyć tam Wielką Czystkę, trzeba zaś pamiętać, że bardzo ważnym, a wciąż mało znanym jej elementem była tzw. ''dyrektywa narodowościowa'' na mocy której okrutnym represjom poddani zostali przedstawiciele mniejszości etnicznych zamieszkujących ZSRR, co warto podkreślić głównie Polacy - na blisko milion mieszkających tam wówczas naszych rodaków co najmniej 100 tysięcy zostało rozstrzelanych lub poddanych innym represjom [ łagier, przymusowe wysiedlenie ], dość powiedzieć, że spośród polonii w Leningradzie zginęli wtedy niemal wszyscy dorośli mężczyźni ! - ale dotyczyło to też Niemców nadwołżańskich, Koreańczyków i min. Irańczyków właśnie. Trzeba dodać przy tym, że przecież w tym samym czasie trwała też masowa czystka wśród komunistów różnych narodowości [ której ofiarą padła min. praktycznie niemal cała KPP, jak się okazuje ostatnio bynajmniej nie z powodów ideologicznych, ale narodowościowych właśnie ] i znanym faktem jest, że możliwość przetrwania [ co nie znaczy, że jego gwarancję ] w tej morderczej walce zapewniała gorliwość w denuncjowaniu swoich towarzyszy NKWD, a to oznacza ni mniej ni więcej, że skoro szlachetny krewniak to wszystko przeżył, to na pewno był skurwielem mającym krew na rękach wielu ludzi, których posłał de facto swoimi donosami pod mur [ argument, że musiał bo inaczej sam by zginął, można zbić choćby tym, że jak widać nie złamało to jego wiary w tą ohydną ideologię i zbrodniczy system, skoro postanowił go później zafundować swoim rodakom, którzy na szczęście postawili go za to również pod ścianę, szkoda tylko, że rękami innych zbrodniarzy ]. No i last but not least wspomina się tam coś o tym, że za młodu zaangażował się dość ostro w sprawę niepodległości Azerbejdżanu, a przecież przypominam sobie, że na początku lat 20-ych to Stalin z Dzierżyńskim właśnie położyli kres krótkiemu epizodowi niepodległości państw Zakaukazia, więc coś tu nie gra - albo niepodległość albo komunizm... Nie zmienia to wszystko jednak faktu, że obraz ciekawy i godzien polecenia. Na koniec dwie uwagi tylko - warto pamiętać patrząc choćby na perturbacje jakie przeżywa Teherańska Orkiestra Symfoniczna, czy działający przeważnie na emigracji irańscy kompozytorzy i wykonawcy, że w tym kraju granie i słuchanie Beethovena jest równie, jeśli nie bardziej wywrotową działalnością co słuchanie punka lub hip-hopu czy innego przejawu ''zgniłej cywilizacji Zachodu'' [ mimo że podobno uznaniem samego Ahmadinedżada cieszy się przykład rzeczywiście jej szczytowej dekadencji jakim jest słodkie plumkanie naszego rodaka skądinąd, tego pedała Liberace... ]. A po drugie : zwróćcie przy oglądaniu uwagę, że rzucającym się tam w oczy objawem swobody obyczajowej panującej na Zachodzie w kontraście z Iranem jest możność palenia w miejscach publicznych, na lotnisku czy w barze - oj, to już nieaktualne... Pod tym względem [ i nie tylko ] jak widać ''wolny świat'' zbliża się raczej do standardów obowiązujących w Iranie ajatollahów, lub III Rzeszy, która była pierwszym państwem na świecie, gdzie wprowadzono takiż zakaz, przeprowadzano masowe kampanie medialne piętnujące tytoń jako ''żydowski wynalazek'' służący podstępnemu osłabianiu tężyzny ''rasy aryjskiej'', a niektórzy naukowcy nawet zaczynają nieśmiało przebąkiwać, że podejmowane wówczas przez nazioli badania nad szkodliwością tegoż ''wynalazku'' wyprzedzały o kilka dekad te prowadzone obecnie zachowując swą wartość do dziś !

Dobra, żeby odreagować powyżej przytoczone niemiłe fakty, a też pokazać, że Iran nie tylko pojebanymi militarystami i żądnymi władzy ajatollahami [ i komunistami ] stoi, na zakończenie umieszczam próbkę pięknej perskiej muzyki [ nie tylko muzyki... ] przysłaną mi niedawno przez znajomego, za co mu wielkie dzięki ! Pani nazywa się Azam Ali - w mojej prywatnej hierarchii Diamanda Galas nadal pozostaje absolutnym numero uno, i pewnie tak pozostanie, ale chyba właśnie przybyła jej poważna konkurencja...



...zachęcam też do odwiedzenia strony na Myspace nowego projektu muzycznego wyżej wspomnianego znajomego, rzecz nosi nazwę ''Purga'' i jest utrzymana w podobnym jak Azam Ali klimacie jakby ''neo-etniczności'' jak to sobie na prywatny użytek nazywam, organicznego połączenia tradycyjnych instrumentów z elektroniką, archaicznej transowości i skal przeniesionych w wirtualną przestrzeń [ zresztą ostatnio właśnie dość intensywnie drążę ten wątek w twórczości naszych wschodnich sąsiadów co mam nadzieję niedługo znajdzie wyraz na tym blogu ] - zapowiada się co najmniej interesująco.