niedziela, 9 stycznia 2011

Gangsta-prorok.

W poprzednim wpisie mówiłem o beznadziejnych filmach, więc tym razem dla równowagi będzie o jednym dobrym - w zeszłą środę byłem na seansie w kinie WDK francuskiego obrazu ''Prorok'' [ recenzja ] : rzecz trochę w stylu ''Gomorry'' ukazująca poprzez problem narastającej bandyterki [ o zabarwieniu etnicznym, dodajmy ] niewesoły stan współczesnej Europy, poszerzające się w niej gwałtownie obszary społecznej anomii, chaosu stanowiące idealne podłoże dla krzewienia się wszelkich patologii, jednym słowem to co kryje się naprawdę za frazesami o ''integracji'', ''wspólnym domu'' i innych tego typu wzniosłych bzdetach [ jedynie wątek ''proroczy'' z nawiedzającym głównego bohatera duchem zamordowanego przezeń człowieka wydał mi się nieco wydumany, ale może ja nie łapię islamskiego kontekstu ]. Tu muszę koniecznie dodać, bo tak się składa że na tym blogu piszę niestety przeważnie o raczej nieprzyjemnych rzeczach, więc niech tym razem będzie o czymś pozytywnym, że Jarosław Skulski, który powołał właściwie na nowo i stoi za rzeczonym kinem w WDK-u robi naprawdę świetną robotę [ aż mu uścisnąłem dłoń po seansie za to ] animując tam wiele ciekawych inicjatyw i puszczając zwykle bardzo dobre kino, dostępne często za psie pieniądze [ gdybym miał ich więcej do dyspozycji regularnie zaliczałbym większość prezentowanych przezeń pozycji ]. Oczywiście zastrzegam, iż nie znam kulis działania gościa i mam nadzieję, że nie będę nigdy żałował powyższych pochwał, ale tak jak to wygląda na dzień dzisiejszy uważam , że trzeba docenić to co robi, tym bardziej że z tego co mi wiadomo i o ile znam smutną rzeczywistość zbiurokratyzowanych do imentu instytucji kulturalnych to jego aktywność nie spotyka się chyba ze szczególnym wsparciem z ich strony a ponoć wręcz wzbudza tam niekłamaną irytację jako niepotrzebne zawracanie d..., bo po co się starać, można przecież puścić te parę beznadziejnych filmideł w miesiącu dla pustej sali i plan będzie wykonany a więc i kasa z ''Łunii'' czy inszego budżetowego cyca, nie ? [ obym się mylił, mam też nadzieję, że pisząc powyższe nie złożyłem mu pocałunku śmierci... choć mało prawdopodobne aby przeczytał to któryś z urzędasów zasiadających we wspomnianych placówkach, z drugiej nic nie wiadomo, w naszym grajdołku, gdzie znają się niemal wszyscy jest to możliwe ]. Wracając jeszcze do samego kina muszę też wspomnieć, że pozytywnie zaskoczył mnie świetny nowy ekran i przede wszystkim jakość wyświetlanego obrazu, czego niestety nie mogę powiedzieć o większości kopii filmów pokazywanych w ''Moskwie'' przy okazji ostatniego ''Sputnika'' [ o którym pisałem w tym miejscu niedawno ], jedyne zastrzeżenie miałem do sali, zbyt małej na tak duży format obrazu o wiele bardziej pasujący do tej w ''Moskwie'' właśnie, no ale to już nie jest bynajmniej pretensja do Skulskiego, zresztą być może najlepiej by było, gdyby oba rzeczone kina jakoś połączyły się zamiast rywalizować, bo niestety zapotrzebowanie na dobre kino w Kielcach jest zbyt małe, by można pozwolić sobie tutaj na jakąś zdrową konkurencję w tym względzie [ ? ]. Zainteresowanych filmem poza wymienioną na wstępie recenzją odsyłam do następujących pochodzących zeń scen : fragm. 1 < ostrzegam hardkorr !, fragm. 2końcowa scena < tu warto zwrócić uwagę na francusko-algierską piękność Leilę Bekhti.

Na koniec dodam, że zobaczenie jakiegoś dobrego filmu jak ten tutaj omawiany było mi bardzo potrzebne bo miałem ostatnio dość nieprzyjemne przejścia z MZK Kielce - nie wchodzę w szczegóły bo nie warto, na same wspomnienie już szlag mnie trafia, zresztą nie pierwszy to raz, kiedy instytucja ta, sposób jej - tak to nazwijmy - funkcjonowania doprowadza mnie do szału, ot choćby właśnie spiesząc na ''Proroka'' ledwo dotarłem spędziwszy uprzednio blisko pół godziny na mrozie czekając na autobus, który... nie przyjechał [ ''po prostu'' ]. Przekonałem się po raz kolejny, że każdy kontakt z biurokratyczną tępą urzędową machiną rządzącą się jakimiś swoimi popierdolonymi, wyjebanymi w kosmos procedurami wyzwala we mnie najgorsze instynkty i wykańcza nerwowo, naprawdę czułem się w tym czasie jak III-światowy maoista, mudżahedin, anarchista pierdolony, ''essential killings'', chciałem pieprznąć w nich z granatnika przeciwpancernego, urządzić im procesy pokazowe, zrobić z d... Pinocheta albo Che, obojętnie... Dlatego tym większą pociechę w tych smutnych dniach [ obok butelki białego półwytrawnego ''Draculi'' he he ] dała mi świadomość, że w tym mieście są też ludzie tacy jak Skulski właśnie, albo brulionmann, betko czy małe a, których stać na tak piękne akcje jak urządzenie sobie w Nowy Rok wypadu z pochodniami w lesie za miastem, zamiast grzać dupę lecząc kaca przed wypełnionym kretyńskimi programami telewizjerem, jak zapewne czynili beznadziejnie sformatowani smutni panowie i panie pracujący w ww. instytucjach - a może się mylę i spędzali ten czas wesoło w agencjach towarzyskich lub na ''egzioticznich'' wczasach pieprząc się z tajskimi dziwkami albo arabskimi ratownikami, hę ?

Dość żółci - korzystając z okazji zaanonsuję tylko jeszcze nowy blog, który powołałem s nowym godom, a dlaczego powziąłem tą wiekopomną decyzję piszę tamże we wstępie, więc nie będę się powtarzał zajmując tym tutaj niepotrzebnie miejsce.