niedziela, 5 marca 2017

Policyjny gender czyli piękno zbawi świat.

Ponieważ w związku z głośną ostatnio reklamą manify oraz ''subwersyjną'', wywrotową działalnością żydolesby Peszkowej [ choć dla mnie jest typowym zakompleksionym a pełnym pretensji polskim burakiem jak wszyscy mniemani ''europejczycy'' płci obojnaczej ] nastał ci u nas sezon coming out'ów na obscena i wstydliwe do niedawna przypadłości więc i ja będę niezgorszy, przyznam się publicznie do pewnej perwersji - od jakiegoś czasu poczytuję protokoły mędrców Syj... to jest głupków Ubekowa jakim są Kielce, zapisy obrad lokalnej rady miasta a choć trudno wyobrazić sobie coś równie nudnego najgorsze, iż zaczyna mnie to wkręcać... [ ale ileż w końcu można oglądać pornole ? ]. Wśród wielu kuriozów jakie zawierają okraszonych sowicie przaśnymi facecjami Jasia Gierady wspomnianego w poprzednim poście natrafiłem tam z niejakim zdziwieniem na debatę pożal się o gender, istny polityczny kabaret - czy samorząd jest aby właściwym miejscem do roztrząsania takowych kwestii to osobny temat, natomiast histeria i pyszny ból żopy jaką wzbudziło u wyzwolonych z mózgu pań radnych PO i SLD z parytetowym udziałem kobioła z PSL godne są przytoczenia :

''Radny Mariusz Goraj

W imieniu Klubu Radnych Prawa i Sprawiedliwości chciałem zgłosić wniosek
o wprowadzenie do porządku obrad projektu Stanowiska Rady Miasta z dnia
10 kwietnia 2014 roku wobec działań zmierzających do wprowadzenia w Polsce
ideologii gender. Uzasadnienie mają państwo we wniosku przygotowanym
przez nas. Nie będę tu rozwijał tematu. Proszę o wprowadzenie tego do
porządku obrad. [...]

Przewodniczący Komisji Rodziny, Spraw Społecznych i Ochrony Zdrowia
pan Włodzimierz Wielgus

Ja również w sprawie Stanowiska przedstawionego przez Radnego Goraja.
Panie Przewodniczący, mam nadzieję, że pan Radny Goraj, lub pan, jako
prowadzący obrady, wyjaśnicie precyzyjnie Radnym co to jest ideologia gender,
o ile w ogóle taka ideologia jest, ponieważ ja o takiej ideologii nie słyszałem. [ - nie wiem, ale się wypowiem ] 
Chciałem między innymi usłyszeć odpowiedź na pytanie, czy jeżeli ja rano golę nogi to wyznaję ideologię gender, czy też nie. [ - ?! ] Wiele innych, tego typu pytań również mi się nasuwa. Żeby Radni byli świadomi głosowania za Stanowiskiem, bardzo proszę, żeby precyzyjnie zostało to wyjaśnione. [...]

Przewodnicząca Komisji Kultury, Turystyki i Promocji Miasta pani Alicja
Obara

Jeżeli podejmiemy to Stanowisko, jeżeli Rada Miasta podejmie to Stanowisko,
przepraszam ale jestem zdenerwowana. Nie przypuszczałam, że z taką durnością
spotkam się na Radzie Miasta w Kielcach. Przez szesnaście lat, to jest pierwsza
głupia rzecz, aż tak głupia, z którą się spotkałam i niestety nie mogę pohamować
emocji. Jeżeli podejmiemy to stanowisko, jeżeli Rada Miasta podejmie to
Stanowisko, to znaczy że podjęłam je również ja. Tak? To ja chciałabym, żeby
to zaprotokołowano, że ja takiego Stanowiska nie podejmuję, nawet jeżeli zrobi
to Rada Miasta. Otrzymaliśmy niedawno, ja będąc na Komisji otrzymałam takie
pismo: Solidarność Radia Maryja, ktoś tam jeszcze, i były podpisy
mieszkańców. Ja chciałam zwrócić uwagę, że tam prawie nie było kielczan. Byli
tam mieszkańcy z Leszczyn, Daleszyc z innych miejscowości podkieleckich. Ja
sobie nie życzę, żeby mieszkańcy z podkieleckich gmin decydowali o tym, jakie
rezolucje, stanowiska czy uchwały mają podejmować Radni Miejscy. Chciałam
powiedzieć, panie Przewodniczący, że pod tym Stanowiskiem pan się będzie
musiał podpisać. Współczuję panu, bez względu na to, jakie pan ma poglądy.
I czy goli nogi. [...]


''Radna Alicja Obara

Proszę Państwa, jeżeli my dziś przyjmiemy to Stanowisko, to wiedzcie
Państwo, że po pierwsze będą mieszkańcy naszego Miasta z nas się śmiać, po
drugie będą się z nas śmiać mieszkańcy innych miast i po trzecie będą mieć do
nas o to pretensje, zapewniam Państwa. W kwestii jednej chciałam jeszcze
zabrać głos, to Stanowisko zawiera błąd, bo Papież nie jest już błogosławiony,
tylko święty. Jeśli zostało to już wyjaśnione, to przepraszam, nie słyszałam.
Proszę Państwa, ja nie chcę zabierać głosu w sprawie ideologii, która nie
istnieje, która jest wydumana i na której temat Wicedyrektor Wydziału Edukacji
wypowiedziała się, że w programie szkolnym, w programie przedszkola nie są
wprowadzone żadne sprawy, które mówiłyby o tej ideologii. Chciałam
w imieniu własnym i swojego Klubu powiedzieć, że jeżeli przyjmiemy dzisiaj to
Stanowisko nasz Klub na najbliższej sesji, a może i tak wystąpi z takim
stanowiskiem, otóż nosimy się z zamiarem przygotowania stanowiska dla Rady
Miasta Kielce, które będzie z całą mocą przeciwstawiać się przemocy
w Kościele katolickim wobec dzieci, w tym przemocy seksualnej. Ideologia
gender nie istnieje, natomiast przemoc seksualna wobec dzieci w Kościele
katolickim jest udowodniona i wstydliwie przemilczana.

Radna Katarzyna Zapała

Szanowni Państwo, to co jest nauka gender, to wiemy i na ten temat
można czytać publikacje, dojść do profesorów, którzy się tym zajmują. To jest
formuła naukowa, część socjologii. Natomiast czym jest ideologia gender nie
ma takich pism, jedynie to sformułowanie jest używane na ambonach, tworzone
dla pewnej jakiejś dziwnej propagandy, czego nie wiem, w jakim celu nie wiem.
Jeżeli wnioskodawcy wiedzą w jakim celu ktoś stworzył takie puste 
sformułowanie, nie mające za sobą żadnego poparcia merytorycznego,
naukowego, to proszę żeby mi teraz to przedstawił. Jeżeli istnieją jakiekolwiek
opracowania, dokumenty o tzw. ideologii gender, o której wspominają tylko
i wyłącznie biskupi, księża, ludzie chyba nie do końca rozumiejący samo słowo
gender, to też proszę o przedstawienie takich dokumentów czy opracowań.
Zgadzam się z tym, że nie możemy przyjąć tego Stanowiska, a to właśnie
dlatego, że w jednym ze zdań czytamy: „Apelujemy o nieuleganie naciskom ze
strony środowisk, które pod pozorem walki o równouprawnienie kobiet
i mężczyzn, tworzą nową ideologię gender.” Tę ideologię gender tworzy
Kościół, tworzą ludzie, którzy nie rozumieją czym tak naprawdę jest nauka i do
czego ma doprowadzić walko o równouprawnienie. Proszę Państwa, wstyd mi
będzie jeżeli dzisiaj zostanie przyjęte takie Stanowisko, ponieważ nie ma ono
poparcia w żadnych naukowych publikacjach, w żadnych badaniach i odnosi się
do czegoś co została stworzone, z całym szacunkiem, po to żeby stworzyć
propagandę. Tylko nie wiem po co, w jakim celu?

Radna Joanna Grzela

Ja chyba śnię! Nie byłam na ostatniej sesji i ze zdumieniem dowiedziałam
się, że nie pierwszy raz Państwo, czy my, tym się zajmujemy. Ja myślałam do
tej pory, że potworniak to jest jednostka chorobowa, ale okazuje się, że
niekoniecznie. Przychodzą mi do głowy słowa, których jako pracownik
naukowy Uniwersytetu i Radna od 20 lat, i kobieta powiedzieć nie mogę.
Natomiast zastanawiam się rzeczywiście co to jest takiego ideologia gender. Nie
rozumiem za bardzo w jakiej sprawie mamy zająć to Stanowisko. Mój Kolega
Mariusz Goraj coś przebąkuje o rozróżnieniu płci, to znaczy nie wiem, mamy
się teraz posługiwać obojnactwem żeby były zaspokojone niektóre środowiska.
Ja aktualnie piszę, Kasiu, artykuł na temat „Gender w krajach nordyckich” czyli
równouprawnienie w krajach nordyckich. Być może to o to chodzi Koledze
Mariuszowi? Nie mam bladego pojęcia. Matematyka jest bezwzględna
i pokazuje, że prawdopodobnie dziś na tej sali to Stanowisko zostanie podjęte.
Podpisuję się pod wnioskiem Koleżanki Ali Obary. Ja się zastanawiam czy nie
przygotować takiego Stanowiska w sprawie wyższości Świąt Bożego
Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy, bo moc sprawcza tegoż będzie
dokładnie taka sama. [...]

Radna Agata Wojda

A mnie jest wstyd. I z racji tego, że jest mi bardzo, bardzo wstyd, że to
Stanowisko w ogóle znalazło się w porządku obrad, to deprecjonuje w ogóle
powagę tego organu, bo dyskutujemy i pewnie za chwile będziemy głosować
nad rzeczą, która faktycznie nie istnieje. Ja się obawiam, że za chwilę będziemy
głosować stanowisko przeciwko inwazji ufoludków, na przykład, na Miasto
Kielce, bo do tego to może doprowadzić. I w związku z tym, matematyka jest
bezlitosna i pewnie to Stanowisko przejdzie, natomiast zachęcam tych, którzy
uważają, że to jest kompletny idiotyzm, żeby po prostu nie głosować w sprawie
tego Stanowiska. Bo trudno głosować na temat wyimaginowanej rzeczy. [...]

Radna Katarzyna Zapała

Proszę państwa, żeby była jasność, ja nie tylko wyjmę kartę, ale i
opuszczę salę w czasie tego głosowania.''


- paradoksalnie reakcje tych kobietonów potwierdziły najgorsze seksistowskie stereotypy na temat płci nie wiedzieć czemu zwanej dotąd piękną, nawiasem i tym burżuazyjnym przeżytkiem trzeba będzie się zająć po ostatecznym rozwiązaniu kwestii równouprawnienia [ pomijam typową dla wsiowych chamów obcesowość Wielgusa aczkolwiek jego niepokojące wyznanie wskazywałoby, że gender zawędrował już pod strzechy:) ], aby nie było powołam się na opinię amerykańskiej strażniczki więziennej, którą usłyszałem kiedyś w dokumencie emitowanym na Planete i przez swą dobitność utkwiła mi mocno w głowie, że woli już pracować z mężczyznami bo facet zanim cię zaatakuje dwa razy pomyśli... Niewątpliwie na niezwykle emocjonalne, na pograniczu obłędu wręcz podejście do sprawy miało wpływ, że co najmniej trzy z czterech z nich reprezentują dobrze widzianą w tym sezonie orientację seksualno-polityczną i tylko proszę nie rozśmieszać mnie, że to niemożliwe bo niektóre mają mężów - a taki Iwaszkiewicz miał żonę a nawet dzieci i co z tego ? [ aby życie miało smaczek... raz robaczek - pocieszające, że choć jedna w międzyczasie straciła mandat radnej bo kobita zdecydowanie zbyt długo zasiedziała się w ławach miejscowego samorządu, dość już ]. Baby zachowały się jak fanatyczki, cóż to gender to jakieś wyznanie, dogmat którego nie można krytykować ? To nie żadna tam ''nauka'' a zwyczajny zabobon kwestionujący jakąkolwiek tożsamość, jak głosi hasło nie przypadkiem umieszczone na oficjalnej stronie lokalnego instytutu gender : ''nikt nie rodzi się sobą'' :


- koncept bez mała totalitarny bo jeśli człowiek jest tabula rasa to faktycznie można z nim zrobić wszystko, i dlatego tak właśnie głosiły najbardziej zbrodnicze ideologie, nie mówiąc już, że trudno o większą ''durnotę'' jak raczyła wyrazić się radna Obara [ czy konie mnie słyszą ? ]. Owszem, podważenie czy wręcz obalenie tożsamości jest jak najbardziej wykonalne tyle że oznacza to ni mniej ni więcej popadnięcie w obłęd, bo wbrew potocznym mniemaniom schizofrenia nie polega na jakowymś ''rozdwojeniu'' jaźni lecz jej rozpadzie : stan śmierci za życia jakiego nie życzę najgorszej kurwie stąd ile sił będę przeciwstawiał się i bezlitośnie smagał jak teraz tych co powodowani zwykłą głupotą, chorymi skłonnościami czy demonicznym wręcz zaślepieniem takową patologię szerzą. Poza tym na masochizm zakrawa histeryczna obrona przez kobiety pseudonaukowej teorii potępiającej w czambuł domenę logicznego myślenia jako ''fallocentryzm'', patriarchalną opresję, przecież na gruncie tej ideologii żeński matematyk czy fizyk to oksymoron co pozbawia je na starcie najlepszej możliwości realnej emancypacji [ wychodzi na to, że baby faktycznie nie potrafią myśleć a co więcej nawet nie powinny wszystko to zaś serwowane jeszcze w opakowaniu ''feminizmu'' ! ]. Czym się różni takowe podejście od jakichś pomylonych turbosłowiańskich prymitywów skoro tamte odrzucają Arystotelesa jako ''białą seksistowską świnię'' ci natomiast bo nie ''nasz'', jasne : porzućmy ''żydowską sektę'' chrześcijaństwa, grecką filozofię i rzymskie prawo i wróćmy do korzeni, dosłownie czyli wpierdzielania korzonków i robactwa oraz ziemianek z g... albo w unowocześnionej wersji domków kopułowych ze sklejki jak Kudliński:) Pomijam już jak niby głosić wyzwolenie wszelkich ''uciskanych'' mniejszości negując jedyną tego realną możliwość jaką jest ufundowanie w jakimś metafizycznym porządku moralnym i rządzących światem prawideł, ich brak oznacza ni mniej ni więcej, że jedynym kryterium pozostaje siła, przemoc symboliczna agitpropu ale też dosłowna piąchy, kastetu i karabinu, dlatego w praktyce niby szczytne hasełka przybierają tak agresywną i odrażającą postać zamieniając się w tyranię rzeczonych ''mniejszości'' i zamiast wyjścia poza przeklętą dialektykę pana i niewolnika oferując jedynie podmianę ról w obłędnym kole wyzysku. Nie przypadkiem Mussolini był jakby to paradoksalnie nie zabrzmiało autorytarnym relatywistą, owszem wbrew dorobionej mu gębie butnego prymitywa, na którą co prawda solidnie sobie zapracował, publikował on w elitarnym faszystowskim periodyku teksty filozofów głoszących takowe poglądy [ po szczegóły odsyłam do znakomitej pracy poświęconej tym zagadnieniom, szczególnie rozdziału o wymownym tytule : ''Relatywizm faszystowski'' ], z jeszcze większą iście morderczą konsekwencją woluntarystyczny program ''kto kogo ?'' realizował Lenin i jego następcy, ślicznie zaś wszystko podsumował przewodniczący Mao wyciągnąwszy logiczne ostatecznie a więc ''fallocentryczne'' wnioski z przyjętych założeń o braku metafizycznych podstaw i wynikającej stąd wolnej gry sił we świecie w klarownej formule : ''wy macie rację, ale my mamy karabiny'', tak jest. Kończąc te dość abstrakcyjne rozważania nie sposób jeszcze nie odnieść się do wyjątkowo nędznego zagrania radnych Wojdy czy Obary dowodzącego ich pożałowania godnego biedyzmu umysłowego o rzekomym ''obciachu'' i ''wstydzie'' jakim ma napawać sprzeciw wobec ideologii gender, obojętnie z jakich to przesłanek poczętym [ a niżej podpisanemu niezbyt po drodze a nawet wcale pod pewnymi względami z lokalnym PiS-em, który tu wystąpił z inicjatywą ], może zanim cipcie zaczną tokować przypomniałyby sobie nie tak odległe przecież czasy, gdy słuszna krytyka takiej nicości intelektualnej jak marksizm czy psychoanaliza z automatu narażała na głośne zarzuty, etykietę ''oszołoma'' a nawet ''faszysty'' i ''hitlerowca'' wręcz [ brzmi znajomo, nie ? ], każdy kto miał odwagę ją podjąć musiał liczyć się z co najmniej dotkliwym środowiskowym ostracyzmem a bywało, że i znacznie poważniejszymi konsekwencjami. Dziś tymczasem biografom Marksa pozostało już tylko podejmować desperacką próbę obrony jego ''dzieła'' jako rzekomej ''satyry na kapitalizm'', utworu stricte literackiego bo żadnej wartości poznawczej toto nie ma [ najlepszym dowodem iż nie ukończył ''Kapitału'' mimo iż miał na to wystarczająco czasu a niestety nie stało mu intelektualnej uczciwości by przyznać, że poległ na sprzecznościach własnego systemu ] co się zaś tyczy Freuda był on jedynie cwanym szarlatanem a głoszone przezeń teorematy obsesyjnymi wydzielinami jego przećpanego kokainą mózgu stąd nikt poważny w świecie nauki nie traktuje ich już serio, niestety siłą bezwładu wciąż krążą w świadomości potocznej i popkulturze choć niczym istotnie nie odbiegają poziomem od numerów Kaszpirowskiego, może dlatego. Feminizm będąc w istocie popłuczyną po ''białych, seksistowskich, homofobicznych martwych mężczyznach'' jakimi byli właśnie Marks, Freud i Nietzsche na dokładkę [ w dodatku dwóch pierwszych jeszcze Żydami przy tym ] dowodzi niesamodzielności umysłowej kobiet stanowiąc paradoksalnie potwierdzenie, że nie są one w stanie wyjść poza podszyte resentymentem odtwórstwo - chciałbym się mylić lecz podczas lektury wypocin ''filozofki'' Butler i adeptek ''genderologii'' takowy wniosek wręcz się narzuca.

W gruncie rzeczy z feministkami jest jak z narodowcami - tamci uznali arbitralnie, że reprezentują interesy narodu powinni więc mieć 100% niemal poparcia już na starcie a tymczasem wychodzi iż większość Polaków to jakoweś żydy czy inne parchy bo nie są w stanie przejść nawet progu wyborczego i aby wprowadzić swoich reprezentantów do parlamentu muszą podwieszać się pod jakieś Kukizy, tak i one najwidoczniej sądzą, że z samego faktu iż nadały sobie takie nie inne miano już to daje im legitymację do przedstawicielstwa wszystkich kobiet a później okazuje się, że zdecydowana większość ma je głęboko gdzieś i szydzi z nich bynajmniej z obawy przed ''patriarchalną opresją środowiskową'' a dlatego, że albo są obyczajowymi konserwatystkami albo prującymi się jak wszyscy diabli szlaufami tak czy siak dostrzegając oczywistą żenadę przedsięwzięcia skazującym je na los marginalnej sekty, o ile w ogóle mają o niej pojęcie. Co tu gadać, wystarczy wyobrazić sobie Kazię Szczukę w miejskim klubie albo jeszcze lepiej wsiowej dyskotece - ten neurotyczny zjeb wyglądałby na tle rasowych, wypindrzonych lachociągów równie głupio co Woody Allen na parteitagu Czarnych Panter:) A niechby tylko spróbowała oblać którą piwem powtarzając numer z Mellerem : sflekowałyby ją wycierając o podłogę w kiblu. Na tym polega bodaj mój największy zarzut wobec feminazistek, iż zaślepione durnym ideolo nie są w stanie dostrzec prawdy o kobietach i wściekle jej przeczą, że choćby i w przypadku triumfu ''równouprawnienia'' i obalenia wszelkich realnych i wydumanych ograniczeń w tym względzie i tak nawet jeśli mniejszość z nich to znacząca będzie woleć nie rękoma a tym bardziej głową a inną częścią ciała ''się realizować'', bynajmniej dlatego iż są ''nieuświadomione'' lub w inny sposób jakoś tam zniewolone a zwyczajnie głupie, leniwe czy zdemoralizowane. Jak ulał pasuje tu zasłyszana historia o Kalibabce, słynnym w późnym PRL-u uwodzicielu pożal się - otóż nie grzeszył on specjalnie urodą, w realu był zeń taki tłustawy kurdupel w typie Kwaśniewskiego, ani tym bardziej inteligencją skoro miał ponoć kłopoty nawet z podpisaniem się, natomiast kosił dupy zdobywając je dobrym na owe czasy ubiorem, szastając forsą po restauracjach a nade wszystko całkowitym brakiem zahamowań, jego technika podrywu nie należała do szczególnie subtelnych, zwyczajnie dosiadał się i pytał wprost : ''chcesz się pierdolić ?'' Na dziesięć przypadków w AŻ dwóch średnio brał w gębę ale w pozostałych ośmiu rzecz zwykle znajdowała pomyślny finał... stąd wypraszam sobie sugerowanie mi choćby jakowychś nazigejowskich uprzedzeń względem płci przeciwnej, że niby jestem prymitywem głoszącym cytując klasyka : ''w każdej kobiecie k... dwie trzecie a w każdej Polce trzy czarne bolce, taką opinią cieszą się w świecie'' - jak widać bynajmniej w KAŻDEJ ale wielu, nader wielu owszem i znowu, ostatni ze mnie by rzucać kamieniem natomiast idzie mi jedynie aby widzieć rzeczy jakimi są zamiast bawić się w kołtuńskie samooszustwo udrapowane jeszcze w ''postępowość'', pojmuję wprawdzie, że bez pewnej dozy hipokryzji nie da się żyć ale nawet w tym trza znać jakiś umiar. Powołam się także by odeprzeć ewentualne zarzuty o rzekomy ''seksizm'' na świadectwo pewnej znajomej, która opowiadała mi całkiem niedawno, że jedynym pomysłem na życie wielu jej koleżanek jest wyjazd do stolycy czy innego dużego miasta by tam zerwać jakiegoś bogatego frajera rozbiwszy jego małżeństwo i bawić się wesoło na jego koszt, ale że za niedługo znajdzie się młodsza i równie bezwzględna sucz jaka z kolei ją wysiuda i nawet kilo botoksu w ryju temu nie zapobiegnie to już tępa dzida nie pojmuje samiczym możdżkiem, tak to jest, gdy nie myśli się głową a innym organem - jeśli do kogoś nie dociera iż takowy stan jest nieuleczalny żadnym tam ''uświadamianiem'' i tego typu przedsięwzięciami znaczy jedynie, że reprezentuje pozbawioną jakichkolwiek szans na poprawę błędną ścieżkę ewolucji. Jednym słowem cały ten napuszony, podszyty prometejską pychą projekt ''wyzwolenia kobiet'' rozbija się jak zwykle o parszywą rzeczywistość i pal licho gdyby tylko bo można by podciągnąć go wtedy pod typowe ideo frajerstwo, sęk w tym, że to jedynie maska dla procederu nędznego oszustwa politycznego i szemranych operacji finansowych jak udowodniony aborterce Nowickiej sponsoring koncernów medycznych, wychodzi więc na to iż ''kobietyzm'' to strategia marketingowa opchnięcia idiotkom pigułek wczesnoporonnych. Z drugiej nie ma czemu specjalnie dziwić się, że co inteligentniejsze panny a nawet te głupie niespecjalnie garną się do feminizmu, skoro ma on im do zaproponowania dziś jak widać już tylko łażenie z cuchnącą zgniłą rybą piździochą, i tak oto ideał emancypacji sięgnął rynsztoku czy raczej niedomytego kapska.

W kontrze warto zapoznać się z miażdżącą krytyką pozbawionego jakichkolwiek naukowych podstaw genderowego zabobonu w wykonaniu profesjonalnego logika Marka Rosiaka :


- lub jeśli nie ma czasu ni ochoty na lekturę choćby z jego tubowym wykładem na temat :


A skąd tytuł niniejszego posta ? A stąd :

''Do pracy Policji włącza się wrażliwość na płeć społeczno‑kulturową (gender), która ma prowadzić do lepszego zrozumienia i rozwiązywania różnych potrzeb bezpieczeństwa w całej populacji (w tym mężczyzn, kobiet, chłopców i dziewcząt, z różnych środowisk), oraz tworzenia niedyskryminujących i reprezentatywnych jednostek policyjnych. Punktem wyjścia jest włączenie kwestii płci społeczno‑kulturowej do wszelkich aspektów funkcjonowania Policji (w tym również spojrzenie przez ten pryzmat na przestępczość, na sprawców i ofiary; włączenie perspektywy gender do szkoleń i procedur). Jest to proces podnoszenia skuteczności działań Policji oraz przestrzegania praw człowieka we wszystkich obszarach jej funkcjonowania, uwzględniający potrzeby całego społeczeństwa. [...] Równość kobiet i mężczyzn jest jedną z wartości Unii Europejskiej. Obecnie Europol realizuje projekt dotyczący równowagi płci w zakresie egzekwowania prawa (The femalefactor. Genderbalance in law enforcement), który zakłada, że klucz do pomyślnej przyszłości każdej instytucji leży w jej zdolności do przyciągania, rozwijania i zatrzymywania najlepszych talentów. Projekt ten ma na celu podniesienie świadomości w zakresie równości płci jako integralnej części służby. Przeprowadzono wywiady z delegatami europejskich policji, jednym z podstawowych pytań było: dlaczego jest tak mało kobiet w policyjnej kadrze w porównaniu z innymi zawodami? Przyczyną okazało się założenie, że w celu podjęcia służby w policji potrzebna jest siła fizyczna. W Europie uznano, że jest to błąd, zwłaszcza dlatego, że w policji inteligencja jest czynnikiem niezbędnym do prowadzenia działań operacyjnych i dochodzeń. Struktura policji powinna być lustrem społeczeństwa pod kątem równowagi płci, a kluczowe i decydujące znaczenie może mieć to, czy jesteśmy w stanie stworzyć zróżnicowaną organizację, która odzwierciedli różnorodny świat. Więcej kobiet w zespołach skutkuje wprowadzaniem nowych umiejętności i perspektyw.''



- już nie wiem co gorsze, zastrachany policjant słabeusz niezdolny do podjęcia siłowej interwencji czy też perspektywa spałowania przez gardzącą mężczyznami niewyżytą lesbę w mundurze, oczywiście przy zachowaniu wszystkich prawoczłowieczych standardów, się wie. A to prawdziwy cymes, niemal lałem rzewne ślozy podczas lektury :

''Od 1 do 5 czerwca w Moskwie kobiety w mundurach z 28 krajów, takich jak: Polska, Rosja, Cypr, Grecja, Rumunia, Niemcy, Estonia, Austria, Izrael... wzięły udział w wydarzeniach organizowanych pod auspicjami Międzynarodowego Stowarzyszenia Policji IPA Sekcja Rosyjska przy wsparciu Moskiewskiego Stowarzyszenia Kobiet w Policji oraz Rosyjskiej Rady Weteranów Organów Spraw Wewnętrznych i Wojska. [...] Prawie dwustu funkcjonariuszy policji z całego świata, głównie kobiet, spotkało się w hotelu Kosmos w Moskwie celem zacieśnienia współpracy zawodowej, wymiany doświadczeń, oraz omówienia problemów powstających w służbie. Celem spotkania było również ukazanie wysokich walorów moralnych i etycznych poszczególnych formacji policyjnych oraz ugruntowanie pozytywnego wizerunku policji w społeczeństwie. [...] Drugiego dnia konferencji odbył się Festiwal Umiejętności Kreatywnych, w trakcie którego uczestniczki miały okazję rywalizować w konkurencji strzeleckiej oraz wykonywaniu manewrów oznakowanym radiowozem na czas. Zmagania poprzedziły pokazy ekstremalnej jazdy samochodów służbowych oraz motocykli przygotowane przez kolegów policjantów z Rosji. Pierwszy etap festiwalu odbył się w Centrum Szkoleniowym Ruchu Drogowego w Moskwie. Po zakończeniu rywalizacji sportowych uczestniczki udały się do Centrum Kulturalnego moskiewskich policjantów, gdzie odbył się drugi etap festiwalu polegający na ujawnieniu poza służbowych talentów wokalnych i tanecznych uczestniczek, które demonstrowane były w strojach narodowych. „W niektórych aspektach służby w Policji lepsze rezultaty uzyskują kobiety. Nie należy jednak jedynie skupiać się na pościgach i zatrzymywaniu przestępców w wielkich miastach. Wiele aspektów działalności policji opiera się na profesjonalizmie pięknych policjantek. Jak mówią, piękno zbawi świat” – powiedział szef Dyrekcji Policji Ruchu Drogowego MOI Rosji w Moskwie płk Victor Kovalenko podczas otwarcia festiwalu. Festiwal nosił tytuł: „Kobiety w Policji – posłańcami pokoju, dobroci i sprawiedliwości „.


- cudowne, zachwycające i powalające normalnie:))) No to dalszych natarczywych urojeń na jawie głupie gender gąski !

ps. zawsze ceniłem zjebów z ''Lewica bez cenzury'', że nie opierdalali się waląc prosto między oczy z iście ubecką dezynwolturą o co idzie w ich czerwonym biznesie, stąd trudno nie przytoczyć w tym kontekście uwag syna aborterki Nowickiej, gimbostalinista w formie :

''Temat aborcji powrócił i gdzieś tam na marginesie pojawił się Stalin. Demokratyczna lewica, a nawet komuniści trockistowskiego chowu są w stanie Stalinowi wiele wybaczyć. Poznałem więc i takich co pod wpływem alkoholu piło na cześć Katynia. Nawet czystki partyjne są w stanie przełknąć, ale jest jedna kwestia, której nie wybaczą nigdy, to zakaz aborcji. O dziwo, dotyczy to też komunistów, którzy o Stalinie wypowiadają się z uznaniem. „Stalin był wielkim rewolucjonistą”, ale w sprawie aborcji popełnił błąd. Front obyczajowy jest dla radykalnej lewicy, od dawna głównym polem walki i popieranie demonstracji feministycznych jest czymś tak bardzo naturalnym, jak popieranie robotniczych strajków czy studiowanie marksizmu. Od jakiegoś czasu, jest to część rewolucyjnego abecadła i nic dziwnego, że w tym kontekście, zakaz aborcji w ZSRR jest przemilczany. A jak już temat wypłynie, to tchórzliwie składane są samokrytyki i błaganie o wybaczenie za stalinowskie błędy. Demokratyczna lewico, wybaczcie naszemu wodzowi, że zbłądził w sprawie aborcji i pozwólcie nam demonstrować na waszych demonstracjach z flagą ZSRR. [...] Zacznę więc może od stwierdzenia faktu, że stosunek komunisty do wielu ważnych kwestii jest dialektyczny. Wszystko zależy od tego w jakim ustroju żyjemy i kto jest u władzy. Weźmy więc kwestię kary śmierci. W kapitalizmie, gdy u władzy są nasi wrogowie, należy być przeciwko karze śmierci. Jest to sprawa czysto taktyczna. Im większe uprawnienia dla naszych wrogów, tym gorzej dla nas. Przed rewolucją jestem więc stuprocentowym przeciwnikiem kary śmierci. Co nie zmienia faktu, że podczas rewolucji i budowania nowego społeczeństwa, kara śmierci na pewno się nam wtedy przyda. Małe umysły często tego nie rozumieją i zarzucają mi brak konsekwencji. „Mówisz jak zwykły polityk i ciągle zmieniasz zdanie.” Jak można być przeciwko karze śmierci i równocześnie usprawiedliwiać rewolucyjny terror? Jak widać można. Trzeba tylko chcieć zrozumieć.
W sprawie aborcji mamy wiele podobieństw. Inaczej należy patrzeć na aborcję w społeczeństwie kapitalistycznym, a inaczej w społeczeństwie komunistycznym. W społeczeństwie kapitalistycznym sprawa jest prosta. Należy popierać prawo kobiet do walki o bezpłatną aborcję na żądanie. Stalin zakazując aborcji żył w zupełnie innych realiach. Próba rewolucyjnej zmiany społeczeństwa, którą podjęto w ZSRR dotyczyła zmiany nie tylko stosunków ekonomicznych. Wbrew trockistowskim kłamstwom, zakaz aborcji nie wynikał z faktu, że Stalin uczęszczał do cerkiewnej szkoły i przesiąknął religijnymi bzdurami. Stalin i jego towarzysze, podjęli największą w historii próbę zmiany społecznej i tylko rozumiejąc tą zmianę, możemy to wszystko zrozumieć.
Próba zaklasyfikowania komunistów do szufladki prolife czy pro choice nie ma tutaj sensu. Zresztą słowo PROLAFJER jest w środowiskach demokratycznej lewicy największą obelgą. Jak już musicie, to czemu nie. Stalin na pewno by się uśmiał, że trockiści wyzywają go od prolajferów. [...] „Moje ciało, mój wybór” to hasło, które najpełniej oddaje burżuazyjny charakter ruchu feministycznego. Kapitalizm, ze swoim przywiązaniem do własności prywatnej, wszystko sprowadza do kwestii posiadania i własności. [...] Komuniści, choć bezwarunkowo popierają zawsze walki klasowe robotników, diametralnie różnią się od liderów związkowych. Dla komunistów nie chodzi tylko o to, by robotnicy mieli więcej. Tego typu zboczenie w historii ruchu robotniczego było nazwane ekonomizmem. Walka o wyzwolenie robotników jest walką o zmianę człowieka. Bardzo rzadko się o tym mówi i pisze. Jest to temat tak odległy i tak abstrakcyjny, że wspominanie o nim, nawet wśród marksistów wywołuje zdziwienie, albo nawet śmiech. A to bardzo nie dobrze. Bo tracąc z perspektywy nasz odległy cel, tracimy bardzo wiele. [...] Likwidując własność prywatną, komunizm zmieni też stosunki rodzinne. Zlikwidujemy różnicę między dziećmi z bogatych i biednych rodzin, gdyż wszystkie rodziny będą równe. Są to oczywiście sprawy dyskusyjne, jak zorganizujemy nowe społeczeństwo. Każdy może zabrać głos w dyskusji. Jedno jest jednak pewne. Dziecko będzie należało przede wszystkim do państwa, a dopiero później do rodziców. Skończy się wolnorynkowe traktowanie dzieci. „To jest moje dziecko i mogę je wychowywać jak chce.” Otóż nie. Dziecko jest własnością państwa. Skończy się raz na zawsze zmuszanie wiejskich dzieci do pracy w polu. Skończy się raz na zawsze podział na uprzywilejowane dzieci z dobrych szkół i dzieci posyłane do fabryk. Wychowanie wszystkich dzieci będzie takie same. Skończy się też religijne zniewolenie dzieci. Jestem katolikiem, muzułmaninem, czy chuj wie kim, to mogę wychowywać moje dziecko w mojej wierze. Raz na zawsze się to skończy. Koniec z chrzczeniem noworodków, koniec obrzezywania, koniec małżeństw nastoletnich dziewcząt. Niezależnie od szerokości geograficznej, wszystkie dzieci będą wychowywane w nowej komunistycznej egalitarnej tradycji. Szkoły będą otwarte zarówno dla chłopców, jak i dla dziewczynek.
Z punktu widzenia rewolucji i budowy nowego społeczeństwa, dzieci są dla nas znacznie ważniejsze niż rodzice. Rodzice urodzeni w kapitalizmie, są i będą do końca życia przesiąknięci kapitalistyczną mentalnością. A dzieci możemy już wychować my. [...] Dla współczesnych kobiet próbujących robić karierę zawodową, dziecko jest przeszkodą. Ambitna kobieta, która całkowicie poświęca się swojej korporacji na dziecko po prostu nie ma czasu. Tak samo zresztą jak na związek. Potrzeby seksualne realizuje więc na szybko, dzięki kolejnym portalom randkowym. Praca, praca, praca, w piątek pierwsza randka, w sobotę seks, w niedziele aborcja, a w poniedziałek znowu do pracy.
Ciąża, poza wieloma innymi kłopotami, to także brutalna ingerencja w ciało, które w kapitalizmie, tak jak wszystko inne jest towarem. Awans zawodowy zależy od szczupłej wysportowanej sylwetki, a ciąża jak wiadomo temu nie służy. Nie po to kobiety wydają ogromne pieniądze na fitnesy, trenerów osobistych i chirurgię plastyczną, by to wszystko popsuć jakąś ciążą. Dlatego burżuazyjny feminizm, wpisujące się w dyskurs kapitalistów, broniących wolności inwestowania w swoją własność. W mojej fabryce jestem panem i nie chce by państwo narzucało mi podwyżkę płacy minimalnej czy zakaz pracy w nocy/niedziele. Z moim ciałem robię co chce.''

http://walka-robotnicza.blogspot.com/2016/10/aborcja-w-zsrr-czyli-stalin-obronca.html

- ale żeby nie było zaskakująco szczere wyznanie feministki na finał :

''Chciałabym mieć męża. 11 lat spędziłam u boku mężczyzn niegotowych. Zastanawiających się. Spędzających ze mną miło czas, ale opowiadających mi o priorytecie wolności w swoim życiu, nie chcących nawet poruszać innych tematów. A ja miałam 23 lata i wydawało mi się, że to trochę nieważne czego ja chcę, że prawdziwa fajna laska powinna być wyluzowana, nie chcieć stałego związku, zgadzać się na wszystko co zaproponuje jej partner w łóżku, chodzić na striptiz i umieć nie narzekać, czyli zająć się sobą, kiedy on mówi "w życiu mężczyzny jest taki moment, kiedy należy wyruszyć w samodzielny rejs". Cicho w głowie pisałam "chcę mieć dom". Chciałam razem robić remont i kupować choinkę. Po 11 latach zostałam sama w pustym domu z refleksją, że przecież kurwa mać, moi znajomi biorą śluby i to ci których znałam przez ten czas. Patrzyłam w ciemny sufit i myślałam sobie "o co ci kurwa chodzi".
I zrozumiałam.
Chodzi mi o bycie z kimś, kto się nie boi.
Kiedy mówię "chcę męża" to mówię "z puli wszystkich mężczyzn wybieram nie tych, którzy boją się związku tylko tych, którzy doceniają to kim jestem i mówią nie szukam dalej, a kiedy będzie źle, to usiądę z tobą, a jak będzie trzeba wybulę 180 zeta na terapię par i będę w tym z tobą". To nie jest romantyczna wizja. Wiem, że nie każdy chce ją spełniać, tylko ja o tym nie mówiłam. Bo się bałam. Bo nie wypada. Bo w ogóle nie wypada, żeby kobieta chciała wziąć ślub i mówiła o tym wprost, bo to jest biała sukienka, wesele i zdjecia. Oczywiście ja najchętniej wzięłabym ślub w dwie osoby w urzędzie stanu cywilnego, bo nie ma za mną tęsknoty za ceremonią, jest tęsknota za partnerem który wybiera mnie tak jak ja wybieram jego.
Po 11 latach zdałam sobie sprawę z tego, że chcę kogoś, kto chce ze mną robić remont, mimo że ja bardzo tego remontu nie chcę, kto stwierdza "nie szukam dalej, jesteś najzabawniejsza i mila w dotyku". [...] Widzę to jako wzajemny kontrakt dwóch osób, które lubią się ze sobą śmiać, lubią się dotykać, wiedzą że będą się kłocić, ale ta kłótnia to nie bitwa o Iwo jimę, tylko regulacja przez kryzys. Ale na samym końcu musi być pewność. Obydwie strony muszą chcieć tego. "Mam tę obrączkę bo chcę wszystkim powiedzieć, że już nie szukam. Tak długo aż obydwojgu nam będzie zależało na nas i obydwie strony będą chciały pertaktować szczerze o tym co się dzieje, tak długo jesteśmy mężem i żoną. Tak długo jak będę chciała czuć smak jego spermy na języku, tak długo jak po wyjeździe nie będę mogła przestać go słuchać kiedy opowiada, tak długo kiedy będzie moim przyjacielem. Odpowiedzialni osobno za coś co jest nami razem".
Ponieważ 4 lata temu zdałam sobie sprawę z tego, że mimo że bardzo źle znoszę mieszkanie z kimś [...] mimo że czasem naprawdę tak myślę, niech mnie nikt nie dotyka, jestem Mechaniczną Małgorzatą, proszę przestać, nic mnie nie boli i nigdy mi na nikim nie zazależy. Więc te 4 lata temu zdałam sobie sprawę z tego, że to kłamstwo. Że chcę mieć ulubioną osobę i razem z nią poznawać świat. Iść obok niej, a ona niech obok mnie idzie. Jako oddzielne osoby, które idą obok i razem, które są na tyle dorosłe, że potrafią szczerze ze sobą rozmawiać o rzeczach najtrudniejszych do przyznania się. I chcę mówić o niej "mój mąż", ponieważ wierzę że ten termin można zastąpić czymś innym, że "żona" może być osobą rysującą na asfalcie, a mąż może nie myśleć poważnie o nieruchomościach tylko rysować komiksy.
Jak Bóg mi miły, nie ustanę w tym.
Śmieją się ze mnie kiedy to mówię, a potem słyszę inne kobiety, które też tego chcą.''

https://www.facebook.com/halberster/posts/10154178884054054