sobota, 4 września 2021

Campus USA Przyszłości. Trzaskowski wskrzesza PO za pieniądze Waszyngtonu.

 
Miałem rozprawić się z ''madziarofilią'', obok zaoranej tu i to już dwukrotnie ''czechozy'', jednej z głównych patologii polskiej mentalności. Przyszły jednak inne dyrektywy z Kremla - sami rozumiecie, muszę się jakoś wykazać za szampana, kawior i ruskie kurwy, by mieć na wypasione życie a nie jak byle libertariański przegryw zapieprzać wciąż w gówno robocie, wierząc nadal w ''wolny rynek'' i ''sukces''. Nikt mi jako ''ruskiemu szpionowi'' nie ożeni tych jankeskich plew - mówiąc zaś serio: przykro mi, ale nie mogę przejść obojętnie nad bezczelnym łgarstwem ustawki wokół latającego cyrku Czaskosky'ego pt. ''camping orgy'', czy jak się to ta jego impreza tam nazywa. Śmiem twierdzić, że obie strony sporu rżną głupa w tej sprawie, co zaraz postaram się wykazać - oczywiście nie mam złudzeń, aby te moje komunikaty słane w internetowej niszy w jakikolwiek sposób przeważyć mogły siłę rażenia posiadanych przez jednych i drugich środków masowej dezinformacji. Jeśli jednak dość elitarne grono odbiorców tegoż bloga, średnio kilkusetosobowe a w porywach max parotysięczne, dowie się dzięki mnie, że sprawy nie mają się tu wcale tak prost[ack]o jak to im do głów PO wraz z PiSem wtłaczają, ''maj myszyn'' będzie ''komplit''. Cała para bowiem poszła w kręcenie ''gównoburzy'' przez TVP jak i ''Nitrasa PiSu'', że błazeństwa pod patronatem Trzaskowskiego o ''wykluczeniu menstruacyjnym'' finansują niemieckie fundacje. Co jest prawdą akurat, gdyż dezinformacja musi ją zawierać, by uwiarygodnić nią serwowane przy okazji łgarstwa, lub co najmniej przemilczenia zafałszowujące przekaz, jak się zaraz przekonamy. Przez to jednak PiS nasrał sobie na łeb, wykazując po raz kolejny jak beznadziejny ma agitprop, skądinąd zupełnie tak samo jak pożal się ''opozycja''. W ogóle to jest jakiś fenomen, że po jednej i drugiej stronie za propagandę odpowiadają bracia Kurscy, jednako w swym fachu beznadziejni stanowiąc żywy dowód, iż można odnieść realny sukces będąc kompletnym nieudacznikiem i przysłowiowego chuja znając się na swojej robocie. Czegokolwiek się tkną, to zaraz położą a i tak są ''niezatapialni'' - cud! I nie pieprzcie mi kuce farmazonów, że winę za to ponosi domniemany ''etatyzm'', bo jedynie okazujecie w ten sposób, iż nie znacie reguł życia spoza waszych książkowych dyrdymałów z podręczników ''austriackiej szkoły ekonomii''. Już prędzej stawiałbym na właściwe, ''arjokoszerne'' pochodzenie panów braci, ale ponieważ byłby to ''antyszemitizmus'' a to niedobra jest, więc ostawmy ryzykowny temat. Wracając do głównego wątku: jak powiadam, Kurski ''przeproś za brata'' obstawiający kierunek PiS i jego dziennikarskie ''cyngle'', narobiły przy okazji smrodu własnej formacji wytykając PO finansowanie przez niemieckie fundacje. Bowiem to samo rzec można o stronie rządowej i jej obozie politycznym, co nie omieszkał przypomnieć Czaskosky, i niestety w tej akurat sprawie należy teflonowej, pozbawionej kręgosłupa politycznej mendzie przyznać rację. Tyczy to nie tylko wspomnianych przezeń kwestii, jak wykłady Piotra Glińskiego czy nawet samego Lecha Kaczyńskiego w ramach sponsorowanej w ten sposób ''Szkoły Liderów'', ale i choćby finansowaną przez fundację Konrada Adenauera ''Akademię Polityczną''. Brała w niej udział min. młodzieżówka PiS, a jako goście związani obecnie lub w przeszłości z formacją Kaczyńskich politycy jak Paweł Kowal, Agnieszka Romaszewska-Guzy czy Paweł Poncyliusz. Laureatem tejże fundacji był też nie kto inny, co Patryk Jaki z ''Solidarnej Polski'', zaś stypendystami Krzysztof Rak - autor głośnej ostatnio książki o ''polityce wielowektorowej'' Piłsudskiego, czytanej z uwagą przez prezesa Kaczyńskiego - a także Cezary Gmyz, o ironio obecny korespondent w Berlinie ''rządowej'' TVP. Przy czym nie idzie tu o marksistowskie ''byt kształtuje świadomość'', godne jedynie korwinozjebów i POlactwa od ''hołoty przekupionej pińscet'', lecz urabianie w ten sposób mentalności tych ludzi, aby stali się bardziej skłonni uwzględniać ''niemiecki punkt widzenia''. W który jak raz już zainwestują, trudno będzie się im zeń otrząsnąć, bo wymagałoby to od nich konfrontacji z faktem, że zmarnowali nań tyle lat, gorzka piguła jaką mało kto jest w stanie przełknąć. Prędzej będzie trzymał się swych fałszywych opinii, broniąc ich z histeryczną furią do ostatka, niż przyzna, że przegrał życie dokonując omyłkowego wyboru, profity jakie z tego zaś dlań płyną niekoniecznie muszą grać główną rolę, choć i one rzecz jasna mają swe znaczenie. Wszakże nie tylko materialne, rozchodzi się np. o prestiż płynący jakoby z bycia ''Europejczykiem'' a nie tym całym tam Polakiem, nie ważne iż tylko we własnym mniemaniu: samooszustwo to potężna broń w ręku cynicznego manipulatora, który wie jak łatwo je wzbudzić u kogoś z tak wyjebanym w kosmos ego jak dajmy na to narcyz Czaskosky. 
 
Doprawdy nie pojmuję jak mając wiedzę o uwikłaniu własnych polityków w konszachty z niemieckimi agenturami wpływu, bo tym w istocie są rzeczone ''fundacje'', brnąć w kręcenie durnej afery. Jedyne co rzecz tłumaczy, to swoista ''zmowa milczenia'' obu stron pomijająca zupełnie wkład Amerykanów w imprezie PO. Ściśle rzecz mówiąc stanowi to odwrócenie uwagi od całej sprawy, gdyż ''reżimowa'' TVP Info wspomina przecież o udziale w finansowaniu jej przez jakowyś ''International Republican Institute'', wszakże nie objaśniając zupełnie a cóż to za wraża instytucja. Tymczasem jest to agenda amerykańskiej Partii Republikańskiej, konkretnie zaś jej ''neokoszerwatywnego'', dominującego dotąd skrzydła, skupiając w swym zarządzie polityków jawnie wrogich Trumpowi jak Marco Rubio, czy Mitt Romney - ''konserwatysta'' wspierający rewoltę Black Lives Matter, bowiem jakoby w ten sposób spłacał dług wdzięczności u swego ojca, także zaangażowanego w walkę na rzecz ''praw obywatelskich'' murzyńskiej mniejszości. Wzruszająca doprawdy historia, szkoda jedynie, iż nie pokajał się też przy okazji za to, że jego mormoński ''kościół'', którego jest wyznawcą, jeszcze do późnych lat 70-ych XX wieku uznawał czarny kolor skór za znamię hańby i ''przekleństwa''. Nie lepsi od nich są ich ''prawicowi'' koledzy i towarzyszki/siostry z zarządu rzeczonego instytutu, zajmujący co najmniej dwuznaczne stanowisko wobec byłego prezydenta USA. Mam tu na myśli choćby gen. McMastera, mianowanego przez Trumpa doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego, na miejsce udupionego kampanią oszczerstw gen. Flynna. Knuł tam za jego plecami, sabotując działania prezydenckiej administracji wraz z grupą innych wysoko postawionych amerykańskich wojskowych i urzędników, po czym zrezygnował w końcu ze stanowiska w atmosferze skandalu. McMaster udziela się też jako autor lansowany przez Instytut Johna McCaine'a, obok innych kreatur z głębi waszyngtońskiego bagna politycznego, jak Madeleine Albright [ ta od ''warto było uśmiercić pół miliona irackich dzieci'' ], czy dobrze nam znana niestety Anne Appelbaum. Nie może stąd dziwić, że żona prowadząca Zdradzia wraz z nim wtajemniczała w meandry światowej gejopolityki na pikniku Trzaskowskiego, sponsorowanym przez agendę amerykańskich ''neokoszerwatystów''. Bowiem długoletnim szefem tejże, aż przez ćwierć wieku był rzeczony senator McCain, oba związane ze zmarłym politykiem instytuty ściśle zresztą współpracują, choćby na polu szerzenia koszernego prawoczłowieczyzmu w czarnej Afryce. Nie jest to jedyne bynajmniej powiązanie między nimi, choćby członkiem zarządów jednej i drugiej instytucji jest republikańska senator Kelly Ayotte, ''konserwatystka'' podzielająca mimo początkowych obiekcji wiarę w zabobon ludzkiego sprawstwa w zmianach klimatycznych, głosując także za rozszerzeniem przywilejów socjalnych przysługujących weteranom, na ''pary jednopłciowe'' pośród wojskowych. Wprawdzie jej stosunek do aborcji wciąż jest ''obskurancki'', ale sądzę, że rychło i w tej kwestii przejdzie na pozycje ''łże-prawicy'', dziwne gdyby nie. Jasnym więc, że ''progresywny konserwatysta'' McCain namaścił ją był osobiście przed śmiercią do czytania Biblii na własnym pogrzebie... Dodać warto, że sen. Ayotte zasiada w zarządzie Instytutu imienia jej mentora wraz z gen. Petraeusem, niesławnym szefem CIA za Obamy, który odszedł ze stanowiska w aurze skandalu obyczajowego, Josephem Liebermanem, niedoszłym ''pierwszym żydowskim wiceprezydentem'' USA, kandydującym u boku Ala Gore'a, Josette Sheeran - byłą wiceprzewodniczącą Światowego Forum Ekonomicznego [ to od Klausa Schwaba ], czy wreszcie Harrym Sloanem, żydowskim magnatem medialnym, który gładko przerzucił się od łożenia na kampanię prezydencką Mitta Romneya do wspierania Hillary Clinton przeciw Trumpowi w wyborach 2016 roku. Prawda, jak to wszystko ładnie pasuje?
 
Z pomniejszego płazu łaczącego obie instytucje trzeba wymienić jeszcze Davida Kramera, pełniącego w Instytucie McCaine'a funkcję dyrektora od prawoczłowieczyzmu. Kapuś zapewne na zlecenie pryncypała, kolportował wśród dziennikarzy ''rewelacje'' wyciągniętego z doopy ''agenta 007'' Christophera Steele'a, o tym jak to ruskie służby miały zebrać haki na Trumpa zabawiającego się z kurwami w moskiewskim hotelu, a później przyłapany na krętactwach nędznie mataczył. Skądinąd potwierdzam jako szpion, brałem udział w tej orgietce, ostatecznie ma się te wejściówki na Kremlu, szkoda jedynie, że nie dodali, iż ostro dawał tam czadu również synalek Bidena, ale jak zwykle był tak naćpany, że bidulek nic nie pamięta:). Oczywiście wszystko okazało się po czasie lichymi łgarstwami sprokurowanymi na zlecenie sztabu wyborczego Killary Clinton, które ''uwiarygadniał'' swymi insynuacjami były szef FBI James Comey - to ten skurwysyn od rzekomego ''współsprawstwa Polaków w zagładzie Żydów'', za co butny chuj nie przeprosił, a i tak potulny kundelek z PO Schetyna uznał, że po sprawie. Wracając do amerykańskiego instytutu sponsorującego globalistyczny cyrk pod patronatem Trzaskowskiego - jego wiceszefem jest neokoszerwatywny lobbysta Randy Scheunemann, który zbił kapitał na wojnie w Iraku załatwiając kontrakty dla firm rodzimego kompleksu militarno-przemysłowego. Nawet ludzie z otoczenia McCaina ponoć mieli go dość, usiłując wykopać za jakieś mętne dile kręcone przezeń na zapleczu ówczesnej nieudanej kampanii prezydenckiej senatora. Wreszcie wymieńmy jeszcze trzy istotne persony spośród członków zarządu współ-fundatora imprezy PO: wpierw republikańską senator Joni Ernst, która wbrew swemu deklaratywnemu ''konserwatyzmowi'' sprzeciwiała się zakazowi Trumpa służby wojskowej dla ''niebinarnych płciowo'' cudaków, podobnie jak i forsowanej przezeń likwidacji NAFTA. Drugą jest kongresmen Tom Cotton, który mimo ostrego kreowania się na ''trumpowskiego lojalistę'', w momencie próby skrewił zdradziwszy pryncypała, uznając jawny zamach stanu jakim był ''obiór'' Bidena na prezydenta. Trzeba być Węglarczykiem, czyli synonimem idioty aby uważać to za ''szurowską teorię spiskową'', chyba że serio wierzycie, iż Waszyngton napakowano tak wojskiem dla ochrony zdemenciałego dziadygi przed inwazją ''ludzi-bizonów''. I nie przemawia tu przeze mnie żadna ''sierota po Trumpie'', który właściwie i tak utracił prawo do władzy, gdy nie zdecydował się powsadzać do więzienia swych pozbawionych wszelkich skrupułów w zwalczaniu go przeciwników, dokładnie jak Ludwik XVI w momencie, kiedy stchórzyl przed wydaniem rozkazu strzelania jak należało do rewolucyjnego motłochu szturmującego królewski pałac. Nie wierzę też w żaden powrót na urząd obalonego prezydenta, na pewno nie na drodze legalistycznej biorąc pod uwagę opisywaną tu, ponadpartyjną jak widać demoralizację amerykańskiego establiszmętu, bowiem nie obeszłoby się bez iście stalinowskiej czystki dla oczyszczenia tego bagna, a co najmniej nowej ''nocy długich noży''. Na to zaś nie ma żadnych widoków póki co, stąd porzucić należy jałowe napinki na ''Dzień Sznura'', typowe dla politycznych onanistów, szczególnie z getta libertarian. Wreszcie wymieńmy ostatnią, kto wie czy nie najważniejszą spośród przytaczanych postać - panią Gahl Burt, która zaczynała karierę jako asystentka samego Kissingera, by następnie u boku Pierwszej Damy Nancy Reagan odpowiadać za urządzanie oficjalnych przyjęć w Białym Domu. Sądzę, że z nich wszystkich jest najistotniejsza szczególnie dla nas w Polsce, łączy bowiem wpływy USA i niemieckie jako była przewodnicząca ''American Academy'' w Berlinie. W jej utworzeniu partycypował z kolei bywszy szef Gahl Burt Kissinger, nie może stąd dziwić, że instytucja powołana przezeń dla ''zacieśnienia więzi transatlantyckich'' między Stanami Zjednoczonymi a RFN, przyznaje rokrocznie nagrodę jego imienia zasłużonym w tym politykom po obu stronach oceanu. Wśród nich byli kanclerze Schmidt i Kohl, stary Bush, nie mogło a jakże zabraknąć McCaine'a, zaś w zeszłym roku laureatką ostała się Merkelowa. Na wręczeniu osobiście gratulował jej John Kerry/Cohen, Sekretarz Stanu za Obamy a obecnie w administracji Bidena prezydencki ''pełnomocnik ds. klimatu'' - sądzę, że najlepiej przysłużyłby mu się kończąc ''ślad węglowy'' skorumpowanego dziadygi i jego syna degenerata. Pikanterii sprawie dodaje, że siedziba Amerykańskiej Akademii w Berlinie mieści się nad jeziorem Wannsee, naprzeciwko wilii położonej na drugim brzegu, gdzie zaplanowano ''ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej''... Trza więc przyznać, że stary wyjadacz ma wyjątkowo chore poczucie humoru ze względu na swe ''koszerne'' korzenie, a na pewno monstrualne ego, skoro już za życia wręcza nagrody własnego imienia czołowym politykom zasłużonym dla sprawy euratlantyzmu. Jest też dla mnie jasne, iż pani Burt pełniła i tutaj wciąż rolę jego sekretarki wykonującej jedynie polecenia szefa, a to on naprawdę zarządzał całym interesem.
 
W kontekście omawianej inby najciekawszy dla nas jest laureat statuetki Kissingera z 2010 Michael Bloomberg - żydowski potentant medialny, właściciel agencji dezinformacyjnej swego imienia [ kolejny więc dupek z przerostem ego, od posiadanej władzy i pieniędzy ], były burmistrz Nowego Jorku i jak bodaj wszyscy z pomienionych łże-konserwatysta, ostatnio jawnie przecwelony na Demokratę i zwolennika Bidena. A to dlatego, że w urządzanych pod jego auspicjami ''warsztatach przywództwa dla liderów miejskich'', czyli burmistrzów z całego świata, wziął udział w 2019 roku właśnie Trzaskowski. Innymi słowy tytularny prezio Warszawy [ bo realny ''nadprezydent'' to przedstawiciel trzęsącej stolicą mafii kamieniczników Kurwiński z PO ], jest adeptem ''oddolnego globalizmu'', który na poziomie miast i samorządów podkopuje suwerenność państw narodowych, tak jak z góry miażdżą ją ponadnarodowe instytucje typu ONZ czy WHO. Świadectwem tego jest choćby ścisła współpraca Rafaua z agendami Bloomberga ws. ''strategii szczepień'', bowiem jakoby rządowa wedle nich ''jest bardzo słaba''. Negacjonizm pandemii stąd równa się ''białemu suprematyzmowi'', się wie - na tym tle dopiero widać jakim debilizmem popisało się rozwolnościowe skrzydło Konfederacji, które wsparło swym głosem w ostatnich wyborach prezydenckich Trzaskowskiego. Pod jego nierządem i Hołowni, co zapewne nas czeka niestety, eksperci od ''globalnej higieny społecznej'' zaprowadzą wam taki reżim ''szczepienno-lockdown'owy'', że się jeszcze obsracie korwinozjeby i pedolibki, przekroczy on bowiem wszystko co wyczyniał w tym względzie ''zamordyzm'' PiS! Takowym adeptem sieci, czy raczej jawnej mafii ''samorządowego globalizmu'' był również niesławny aferzysta, i zamordowany pewnie wskutek swych machloj prezydent Gdańska. Na stronie instytutu amerykańskiej łże-prawicy łożącego kasę na imprezę Trzaskowskiego stoi, że Adamowicz ściśle współpracował z nim, zwłaszcza w dziedzinie ''szerzenia demokracji'' na Ukrainie i w Mołdawii. Czyż nie miałem więc racji postulując w ostatnim wpisie delegalizację wszelkich obcych agentur na terenie Polski, prowadzących własną politykę na Wschodzie kosztem naszych interesów państwowych, skoro wysługują się one takimi kreaturami?! Nie może stąd dziwić, że podczas kampingowej orgii u Rafaua, wdowa po mieszkaniach Adamowicza miała nauczać o tym, ''jak to możliwe, że mimo skandali, afer i jawnej korupcji współcześni autokraci nie muszą fałszować wyborów, wygrywając kolejne formalnie demokratyczne wybory'', na czym akurat cwana sucz rzeczywiście wyznaje się jak mało kto. Zapewne dawny mocodawca małżonka załatwił jej wykład, skoro współfinansuje całą imprezę - w końcu Pomaska poprowadziła ''antyautorytarne warsztaty'' w zastępstwie Adamowiczowej, bo zmarł jej teść: kondolencje, ale w niczym nie zmienia to oceny tej wyjątkowo szkodliwej postaci, raczej posiedzieć. Podobnej w tym mężowi, co do którego wypada żałować, że został zabity zamiast iść do więzienia, gdzie powinien - wprawdzie justytutki mogły by go uniewinnić, ale to nie takie pewne, gdyż przypominam nawet PO nie chciała go już bronić, więc facet musiał mieć naprawdę grubo za uszami. To tłumaczy mord ale i jego ''dyspozycyjność'' wobec tak podejrzanych obcych agend, jak instytut ''neokoszerwatyzmu'' współorganizujący polityczny cyrk Trzaskowskiego. Nie jest stąd zaskoczeniem, iż strona globalistycznej pseudo-prawicy jankeskiej pełna jest gówna, jak to pochodzące z agencji dezinformacyjnej Bloomberga, o umieszczonej w biednej, zapuszczonej Macedonii ''fabryce fake-newsów'', za którą stać miały a jakże rosyjskie służby, co pomogło rzekomo Trumpowi wygrać wybory... I to wszystko wysrane na zlecenie kreatur, jakie wyniosły niechby do tytularnej władzy skorumpowanego debila, uwikłanego w mętne interesy z kremlowskimi i chińskimi oligarchami, którego wiecznie naćpany bękart notorycznie gubi laptopy z kompromatami na siebie, przejmowanymi przez ruską mafię ściśle współpracującą z tajnym wywiadem Putina - doprawdy, nachalne są te kurwy i bezczelne!!! Nie od dziś jednak wiadomo, że ''na złodzieju czapka gore'' - stąd na pikniku Czaskosky'ego sponsorowanym przez omawianą tu mafię, liSBertarianin Seversky naucza jak zwalczać kremlowską dezinformację ''od Pizzagate po szturm na Kapitol'': na pewno chłop się doskonale wyznaje na rzeczy jako absolwent PRL-owskiej szkoły wywiadu w Starych Kiejkutach, którą ukończył w apogeum stanu wojennego. Skądinąd to pryncypał w fundacji Po.Int z kolei LGBTarianina Sokały, zainstalowanego [ służbowo? ] przy środowisku ''Nowej Konfederacji'', finansowanej przez niemieckie fundacje od którychśmy zaczęli - i proszę jak to się pięknie zazębia. Można więc śmieszkować z faktycznych głupot, jakie odchodziły pod patronatem Rafaua na rzeczonym kampusie, w typie bredzenia o ''wykluczeniu menstruacyjnym'' czy kopulacji z robotami, albo wynurzeń idiotki Jachiry jak udało jej się ''ominąć system'' edukacji i w ogóle rozminąć z rozumem. Sęk wszakże w tym, iż dość silna reprezentacja wśród uczestników dawnych-nowych ubeków jak pomieniony Sewersky, Niemczyk - weźże chopie zetnij wreszcie tego fioletowego kołtuna ze łba, bo robisz jedynie za siostrę Wachowską na miarę naszych możliwości! -, czy Radosław Kujawa z UOP jeszcze, niestety sprawia, że nie można spędu pajacyn tak całkiem lekce sobie ważyć.
 
Nade wszystko zaś ze względu na sponsorów, i to nie tyle śmiem twierdzić niemieckich, co właśnie tu omawianych zza oceanu. Nie bez podstaw bowiem International Republican Institute oskarżany jest o wspieranie zamachów stanu w państwach tak słabych jak Haiti. Miesza też od dawna w innych rejonach świata, Ameryce Łacińskiej, Bliskim Wschodzie, czy krajach takich jak Gruzja lub Polska. Otóż z informacji pomieszczonych na archiwalnej wersji strony IRI wynika, iż de facto kreacją amerykańskiej agentury wpływu jest AWS, sukces wyborczy formacji Krzaklewskiego i zawiązanie przez nią koalicji z Unią Wolności, wreszcie rząd Jerzego Buzka! Jeśli więc mają takie doświadczenie w modelowaniu sceny politycznej nad Wisłą, czemuż by nie mieli ponowić próby, tylko już w innym wydaniu? Na to wygląda, iż się ku temu szykują, a wzmiankowany kampus służyć ma najwidoczniej ''zwarciu szeregów'' i urobieniu odpowiednio zwolenników zmiany w duchu sprawdzonego formatu ''yes, we can''. Wobec powyższego trzeba być bardzo naiwnym, i to oględnie zowiąc, by jak niektórzy eksperci PiS sądzić, że powrót Republikanów do władzy za oceanem zmieni coś na naszą tu w Polsce korzyść. No chyba, że Trump lub ktoś w podobie gruntownie tym razem wyczyści partię z neokoszerwatywnego, globalistycznego śmiecia, ale póki co widoków na to jakoś nie ma, stąd na miejscu rodzimych polityków prawicy nie liczyłbym na cuda. I prezes zdaje się to wie, stąd jego ostry zwrot niedawno i takie forsowanie na swego następcę Morawieckiego, wbrew nawet własnej partii i jej elektoratowi. Czeka nas bowiem iście kopernikański przełom w krajowej polityce - nie odkryję Ameryki, gdy powiem, iż duopol Kaczyński-Tusk wyznaczający przez dobrą ponad dekadę temperaturę sporów nad Wisłą, właśnie dobiega kresu. Zwłaszcza Donaldinho zużył się strasznie, pewnie ostre imprezy z Junckerem tak go przeczołgały, skądinąd nie dziwię się: też bym chlał będąc ''prezydentem Europy'', cóż poradzić. Ale i Jarosław już nie ten, klecenie rozpadającej się koalicji rządowej wymaga odeń coraz większego wysiłku, mocy zaś mu niebłaganie ubywa, stąd zrozumiałe, iż szykuje miejsce dla następcy. W tle jednak domniemywam czai się bardziej zasadnicza, rewolucyjna wprost zmiana i przegrupowanie lokalnych sił - dotychczasowy duopol zostanie jak sądzę utrzymany w innej tylko formie, być może z drobnymi koncesjami na różne ''antysystemowe'' przystawki, kanalizujące tlący się bunt społeczny. Natomiast aktorzy dramy zamienią się rolami: teraz to Trzaskowski wraz z Hołownią [ lub kimś w podobie ] będą reprezentować ''partię amerykańską'' w Polsce, zaś Morawiecki niemiecką! Zgoda tegoż ostatniego na budowę ''Rzeszy Europejskiej'' nie powinna zostawiać jakichkolwiek już wątpliwości pod tym względem, co prawda z połowa partii i spora część elektoratu może tego nie przełknąć, biorąc jednak doświadczenie zachodnich agend w kreowaniu fenomenów politycznych na polskiej scenie, uda im się zapewne na powrót sklecić jakie solidne zaplecze organizacyjne i poparcie wśród wyborców dla Matiego, obaczymy. Tym bardziej, że generalnie proniemiecki kurs państwa nie wyklucza stawania czasem okoniem wobec decyzji Berlina i UE - dowodem choćby Węgry Orbana, które są jedną wielką niemiecką montownią [ ale to rzecz na osobny wpis ]. Widomym znakiem przejścia PO na pozycje LGBTariańskiej Ameryki Demokratów upadek autorytetu Tuska wśród jej członków, i jawny już sabotaż wyraźnego stanowiska UE a nawet Berlina i Paryża ws. obrony granic przed nachodźcami Łukaszenki/Putina - jeśli to nadal ''partia niemiecka'', to jedynie w tym stopniu jak żeśmy to przed chwilą zaznaczyli. Gubimy się zwykle w rozeznaniu kto tu jaką obcą agendę reprezentuje, gdyż brak nam w Polsce świadomości, że Niemcy nie są monolitem, podobnie zresztą jak USA ale i Rosja czy Chiny, tyle że te ostatnie lepiej maskują swe ostre wewnętrzne spory na szczytach władzy i zaciekłą walkę frakcji politycznych. Wrażenie chaosu płynie także stąd, że trudno się połapać czyje interesy w danym momencie stoją za dyrektywami UE, czyli kto więcej za nie zapłacił, bo jak wiadomo w Brukseli występuje największe na świecie zagęszczenie lobbystów na metr kwadratowy. Należałoby więc pytać konkretnie jakich to amerykańskich sił agendą będzie/już jest PO Czaskosky'ego, a jakich niemieckich jest/będzie PiS pod wodzą Morawetzkego dżuniora, ale to kwestia do ustalenia dopiero w najbliższej przyszłości, o ile rzecz jasna me intuicje będą trafne. Na szczęście nie posiadłem wiedzy o ''superstrukturze rzeczywistości'' i mogę się mylić, w tej akurat sprawie nawet wolałbym, obaczymy.

Dla porządku wypada na ostatek dorzucić jeszcze, że w orgietce PO pod patronatem Rafaua zapowiedziano udział byłego ambasadora USA w Polsce za Clintona, Daniela Frieda. Wygląda, że to człowiek ichniego ''głębokiego państwa'', robiący w dyplomacji i innych agendach amerykańskiego rządu jeszcze od czasów Cartera do praktycznie Obamy, także pod władzą prezydentów z ramienia Republikanów, Reagana i obu Buschów. Kiedy odpowiadał za utrzymanie dobrych relacji z UE i krajami NATO, jego zastępcą w latach 2005-8 był wspomniany prawoczłowieczy lobbysta David Kramer [ też Żyd ], ten od rozpowszechniania fake-newsów i oszczerstw na temat rzekomych ''ruskich haków'' na Trumpa. Jego dawny pryncypał również jedzie znaną do urzygu śpiewką w niedawnym wywiadzie udzielonym polskim mediom - ''Po co kłócić się z Amerykanami i UE o sądownictwo. Komu to służy? A, Putinowi na pewno!''. Na tej samej zasadzie wedle bywszego ambasadora ''po co atakować największą inwestycję amerykańską w Polsce'' jaką jest TVN... I wszystko jasne, zachwala też kandydaturę Brzeziowego synalka, tego od włażenia w tyłek Chińczykom, że aż się niedobrze robi, w ogóle spec zeń od ustawiania nas do kąta, wcześniej jeszcze czynił to za rzekome ''naruszanie praworządności'' i bronienie swych historycznych racji przed uroszczeniami Koszer Nostry. Na szczęście stary handełes żeni nam mocno już zleżały towar, liberalny imperializm jakiego jest klinicznym reprezentantem poniósł właśnie klęskę w Afganistanie, co zresztą przyznano poniekąd ustami kreatury takich jak on. Pozostaje więc tylko żywić nadzieję, iż ta banda globalistycznych nieudaczników i gamoni potknie się o własne nogi, a tym samym zarysowana przeze mnie wizja polskiej polityki podporządkowanej całkiem obcym potencjom nie ziści się, tego się trzymajmy. Inaczej Niemcy wraz z Amerykanami podzielą się Polską ponownie, ostro jedynie przegrupowując podległe im tutaj siły, by dać też miejscowej ludności iluzję ''rewolucyjnej zmiany'', jaka owszem nastąpi, lecz nie co do jej realnego statusu. Wszystkiemu zaś patronować będzie ze swym uśmiechem politycznego zombie Kissinger, o ile szlag go wreszcie do tego czasu nie trafi, a najwyższy już bo towrzysz Brzezio zaczyna nudzić się w piekle bez starego kumpla:). Ciekawym tylko, jak przy takowym obrocie spraw nad Wisłą ułożą się polskie stosunki z Rosją? Niestety najprawdopodobniej nie od nas będzie to zależeć... a może? Oby moje gdybania okazały się o kant przysłowiowej dupy potłuc. W każdym razie jedynymi bodaj w kraju póki co podnoszącymi wkład amerykańskiej IRI w imprezę Trzaskowskiego, były niszowe lewackie media jako to internetowa ''Trybuna Brudu'', czy portal ''srajk.eu''. Oczywiście debile przedstawili rzeczony instytut jako bandę ''skrajnych prawicowców wspierających Trumpa'', a jak się rzeczy pod tym względem mają właśnie okazaliśmy. Nie daje im do myślenia nawet, jak niby konserwatyści i ''fundamentalistyczni chrześcijanie'' sprzeciwiający się aborcji, mieliby finansować imprezę forsującą agendę LGBT, chucpę zwalczania ''depresji klimatycznej'' i transhumanizm? A, i tak już na koniec - byłyby niezłe jaja, gdyby Grzegorz Braun wyciągnął na jaw omawiane tu kwestie udziału jankeskiej agentury wpływu na lansowanie Czaskusia. Podsrałby bowiem tym własnych towarzyszy z Konfederacji, jak choćby ''anarchokapitalista'' Jakub Kulesza, w niedawnej przeszłości uczestnik kucowskich ''miltonaliów'', sponsorowanych przecież także przez amerykańskie fundacje. W ogóle całe libkostwo nad Wisłą, czy to w jego tradycyjnej kolibowej postaci, czy już bardziej ''progresywnego'' LGBTarianizmu, jednako stanowi emanację ideologiczną USA i ogólnie Zachodu. Sam zaś domniemany ''ruski agent'' Braun, mimo swego brużdżenia Wielkiemu Bratu poprzez pomstowanie na ''bazy okupacyjne'' NATO w Polsce, jakoś jest przezeń wpuszczany na teren Ameryki, gdzie regularnie bodaj lata do taty. Hmm, te Jankesy to jednak całkiem tolerancyjne som, prawdziwe z nich ''imperium wolności'', czemu ja niby tak się ich czepiam? Ano tak, zapomniałem - ruble od Putina są mi potrzebne, robota wykonana, można więc uderzać na balangę. Hunter Biden już czeka, jak zwykle z nim będzie ostro, kręcimy dziś nowe kompromaty nań dla ruskich tajniaków, by szantażować jego staruszka. Pozdrawiam wszystkich cieplutko, zwłaszcza starych chujów z UOP, jacy ponoć tu węszą, pewnie w poszukiwaniu kolejnego leszcza, by zrobić zeń nieszczęsnego ''agrobombera'', bo do niczego innego jak deptania słabych te przegrywy nie są zdatne. Niestety Soso miał pod tym względem akurat rację: jedynie regularne czystki wśród czekistów chronią służby przed zdurnieniem, inaczej resortowe bękarty pokroju Severskiego powodują ich niechybną degenerację - a więc spadam z widoku, by jeszcze co głupiego nie przyszło im do łba, bye!
 
ps.
 
Na odchodne rzucę jeszcze, że cała inba z cyrkiem PO przykryła nie tyle konkurencyjne, co raczej komplementarne ''igrzyska wolności'' w Łodzi, gdzie także wystąpi Trzaskowski. Jednak tym razem to nie on będzie robić tu za naczelnego ''gwiazdusia'' a Hołownia, obok popisów tak ''znamienitych'' kreatur jak całkiem już pomylone Peszkowa, Gretkowska i Halberowa, Bodnara i sędziego Stuleyi, grafomanów Stasiuka z Żulczykiem, no i nie mogło zbraknąć ''polonożerczych'' żydowskich rasistów Bilewicza i Geberta. Na potrzeby imprezy wyciągnięto też z odwyku Kwaśniewskiego, zaś z zagranicy przybędą nań min. Peter Singer - prozwierzęcy ''etyk'' nawołujący do mordowania kalekich dzieci, izraelski transhumanista i neokabalista Noah Harari oraz Niall Ferguson, piewca anglosaskiego liberalnego imperializmu. Wszystkiemu oficjalnie patronuje aferzystka Zdanowska, uwikłana na równi z Czaskoskym w mętne dile z lokalną mafią kamieniczników, w dodatku skompromitowana niedawną akcją ''promocyjną'' miasta pod hasłem ''jebać łódzką biedę''. Daje ona jednak tylko rzeczonym ''igrzyskom wolności'' swą dupę twarz, a tak naprawdę stoją za nimi jako ''partnerzy'' amerykańskie giganty korporacyjne Google i Microsoft, Open Society Sorosa wraz z fundacją Friedricha Neumanna, agendą niemieckich liberałów z FDP. Jak więc z tego widać mamy do czynienia z ''letnio-jesienną ofensywą ideologiczną LGBTarianizmu'' nad Wisłą, tym bardziej że tematyka obu imprez zasadniczo pokrywa się, nawet gościnnego występu Radka Shitkorskiego nie mogło zabraknąć. Tyle że tu pucuje się Hołownię jako przyszłą zapewne przystawkę dla Czaskosky'ego - ten pierwszy wygląda na to będzie reprezentował bardziej ''progresywne'' skrzydło, otwarcie lansujące dajmy na to legalizację pedofilii jako ''międzypokoleniowej intymności'', oraz penalizację ''ludzkiego szowinizmu gatunkowego'' wobec zwierząt, gdy drugi jako ''neokoszerwatysta'' już ''tylko'' oficjalną sankcję dla związków ''par jednopłciowych'' i adopcję przez nie dzieci. Obaj uosabiają ''Polskę przyszłości'' jak z koszmaru, zaludnioną post-ludźmi kopulującymi z maszynami, niczym w horrorach Cronenberga. Dlatego życzmy sobie, aby nie powiodło się przedsięwzięcie kolejnego wcielenia kolonialistów, chcących nas ponownie ''nauczyć myśleć dialektycznie bez alienacji'', tyle że tym razem już nie sowieckimi karabinami, a za pomocą przekupstwa, szantażu i terroru ideologicznego amerykańsko-niemieckich agentur wpływu i kapitału. Przetrwaliśmy komunę, przetrwamy i to, jednak już dziś bez złudzeń przewidzieć można, że pozostawi to co najmniej równie głębokie rany w ciele narodu, zresztą widoczna tu symbioza przedstawicieli dawnej komuny ze Wschodu z nową Zachodu jest pod tym względem znamienna. Nie przeczy to bynajmniej skrajnemu liberalizmowi tej ostatniej, gdyż socjalizm stanowi zaledwie jej schizmę, cośmy wykazywali już tutaj nie raz. Kto więc jeszcze biorąc powyższe może żywić wątpliwości, że socjaliści i liberałowie to jedne polityczne kurwy po tym samym ideologicznym chuju?! I to nawet, gdy bezczelnie zgrywają ''neokoszerwatystów'' i łże-prawicę.