sobota, 29 stycznia 2022

W Kitaju antyszczepów nie znaju.

...a i putinowska Rassija zabiera się za ich eliminację, o czym u nas jakoś cichutko. Trudno zresztą dziwić się, że milczą o tym rządowi propagandyści z ''GaPola'' i TVP, ale i platformerska oraz lewacka tłuszcza, bo wówczas wyszłoby na jaw jak wiele z narzucanych przez nich rozwiązań walki z covidem, do złudzenia przypomina te stosowane przez zamordystyczne reżimy. Chciałbym obaczyć czołowych polityków PO, PiS i Lewicy oraz ich medialnych klakierów, jak głośno prawią: ''no proszę, w Rosji i Chinach nikt nie przejmuje się antyszczepionkowymi szurami, raz dwa zaprowadzono obowiązkowe kody QR a nawet godzinę policyjną w niektórych co bardziej zakażonych regionach, można?!'':))). Niniejszy tekst zainspirowała wzmianka w zeszłotygodniowym wpisie Foxa na temat surowych obostrzeń antypandemicznych w Rosji, krótki przegląd rosyjskich mediów pod tym kątem jakiego dokonałem, z nawiązką potwierdził podawane przezeń informacje z anglojęzycznych stron. W ogóle polecam lekturę rosyjskojęzycznych mediów, rzecz jasna z należytym dystansem, kto nie zna bukw ni pamięta ich z PRL-owskiej jeszcze szkoły może posłużyć się całkiem niezłymi sieciowymi tłumaczami, zawsze idzie coś wyrozumieć a naprawdę warto. Bowiem gdy uda wam się przebić przez barierę cyrylicy, pojmiecie w jakiej medialnej klatce jesteśmy trzymani i spojrzycie na rzeczywistość z zupełnie innej strony. Pisałem tu onegdaj jaką radochę miałem porównując biogramy ''opozycyjnych dziennikarzy'' w Rosji np. niejakiego Siergieja Dorienko, u nas przedstawianego jako zaprzysięgły wróg Putina ale nic o tym, że to on właśnie wykreował go na męża stanu, działając na zlecenie żydoruskiego oligarchy Bierezowskiego, i dopiero potem obaj pożarli się z następcą Jelcyna o kasę i polityczne wpływy. Lansowana w naszych mediach na liderkę prozachodniej, białoruskiej opozycji Cichanouska, regularnie apeluje na łamach rosyjskich portali informacyjnych do władz Kremla o polityczną interwencję w jej kraju, o czym w Polsce bodaj wspomina tylko Marek Budzisz a i to półgębkiem jedynie. Dobra, mówili o tym jeszcze w radiu Wnet i na jakimś dziwnym profilu na TT, niby popierającym antyłukaszenkowców, ale przy okazji szerzącym ruską dezinformację, to jednak wciąż za mało aby przebić się z podobnym przekazem do bańki informacyjnej w jakiej tkwią widzowie TVN jak i TVP. I tak jest ze wszystkim, choćby rzut oka na rosyjski biogram Żomarta Tokajewa wystarczy by pojąć, że nowy władca Kazachstanu jest moskiewskim agentem szpiegującym Chiny. Typ jeszcze na studiach w stołecznej szkole dyplomacji, skądinąd do dziś kuźni rosyjskich kadr państwowych, został wysłany na przeszpiegi w ramach stażu w ambasadzie ZSRR w Pekinie. Później pełnił analogiczne funkcje w takiejże placówce w Singapurze, również stojącym przecież Chińczykami, następnie odbył prawie roczny kurs pogłębionej znajomości języka i kultury kraju na uczelni dla obcokrajowców w Pekinie, by zwieńczyć karierę w dyplomacji ZSRR powrotem do służby w ambasadzie w stolicy CHRL. Modelowy żywot jawnego agenta rzekłbym, koordynującego na miejscu pracę siatki tajnych wywiadowców, dlatego choć w pierwszej chwili po zapoznaniu  się z jego biogramem uznałem go za kandydata ''kompromisu'' Moskwy i Pekinu, po namyśle jednak już tak nie uważam. Bowiem jak się przekonamy, nie przypadkiem zapewne najostrzejszy antycovidowy reżim panuje w azjatyckich rejonach Rosji sąsiadujących z Chinami, zaś na granicy między oboma krajami trwa cicha wojna handlowa. 

Dlatego będę korzystał głównie z informacji podawanych przez rosyjskojęzyczny portal zajmujący się sprawami Syberii, gdyż wbrew stereotypowi wyludniającego się zadupia i li tylko dawnego miejsca kaźni łagierników, jest to kluczowy śmiem twierdzić rejon Eurazji w którym decydują się w dużym stopniu jej przyszłe losy. Gwoli uczciwości nadmienić należy, iż SibReal [''Сибирь.Реалии''], bo o nim tu mowa, stanowi ''prywatną'' agendę informacyjną Kongresu USA, czyli wiadomo - ''amerykańska agentura'' wpływu dla xxxportalowców, kamratów i tego typu promoskiewskich spierdolin. Przynajmniej jednak dzięki temu nikt nie zarzuci mi, iż kolportuję z kolei ''ruską propagandę'' to raz, a poza tym w obliczu niemal całkowitej monopolizacji obiegu informacji przez putinowski reżim, nie ma bodaj innej możliwości by wywiedzieć się czegoś wiarygodnego o sytuacji w Rosji, bez zafałszowania przekazu przez reżimowe media typu ''Sputnik''. Aczkolwiek i z nich na upartego można wyczytać całkiem ciekawe rzeczy, odkłamujące nieco obraz wewnątrzrosyjskich stosunków jaki w Polsce mamy, a na czym żeruje dezinformacja szerzona przez Kreml oraz jego tajne służby, często z powodzeniem niestety. Poza tym rosyjscy dziennikarze i korespondenci SibReal zgodnie z nazwą portalu, wygląda naprawdę dobrze orientują się w lokalnych realiach ''głubinki'', owej prawdziwej Rosji jaką stanowi bezkresny interior rozciągający się poza wielkomiejskimi wyspami Moskwy i Petersburga, stąd warto spojrzeć na rzecz z tej właśnie strony, kluczowej powtarzam dla obecnej sytuacji ''pandemicznej'' w Eurazji. W ogóle każda polska chujnia, jakiej istnienia oczywiście nie przeczę, znajduje w Rosji swój odpowiednik potwornie zwielokrotniony proporcjonalnie do rozmiarów kraju. Polecam lekturę pracy Konstantego Usenki o rosyjskiej scenie muzyki alternatywnej, gdzie wyczytać można jak to kiedy na przełomie lat 80/90-ych polscy skinheadzi lali panczurów wojskowymi pasami z metalowymi klamrami, samemu przy okazji nieraz zbierając łomot w odwecie, w tym samym czasie jeszcze za gnijącego ZSRR ruskie ''drechy'' tzw. gopnicy nakurwiali miejscowe ''dzieci-śmieci'' żelaznymi prętami i kluczami francuskimi, do krwi i wstrząsu mózgu bywało ze skutkiem śmiertelnym. Wolnorynkowe Janusze ekonomii nie powiedzą też korwinowym kucom, że w putinowskiej Rosji wielki biznes, często zagraniczny, faworyzowany jest kosztem średniej i drobnej przedsiębiorczości samych Rosjan. Jeszcze gdy zaczął się okołopandemiczny zajob, Putin ustanowił specjalnym dekretem listę ''strategicznych'' firm, wyłączonych spod lockdownowych obostrzeń. Znalazło się na niej wiele zagranicznych sieciówek, między innymi... niemiecki Adidas:))). Z drugiej, co ja się czepiam - przecież w Rosji akurat buty i dresy nade wszystko z wiadomymi paskami, faktycznie stanowią towar pierwszej potrzeby: Rosjanie, zupełnie jak amerykańscy ''czornożopcy'', mogą żyć w kompletnym syfie i rozpiździaju, ale pokazać się muszą, że ich stać ot co, bo ''jebać biedę''. Peter Pomerantsev w zbiorze kapitalnych reportaży o współczesnej Rosji, opisuje min. rosyjskich gangsterów z Syberii noszących markowe, wyprasowane dresy niczym najlepsze garnitury u topowych biznesmenów, dla których wypasione SUV-y robią za luksusowe wille na kółkach z jacuzzi i zestawami kina domowego w środku, gdy ich prawdziwe domy przypominają cygańskie rudery pełne liszajów na ścianach. Nie może stąd dziwić, że kiedy regionalne władze syberyjskiej Chakasji ustanowiły surowy nawet jak na rosyjskie warunki antycovidowy reżim, narzucając godzinę policyjną i zakaz działalności gospodarczej rujnujący min. lokalnych restauratorów, wraża amerykańska sieciówka gastronomiczna KFC jak gdyby nic otworzyła na miejscu swą siedzibę, przed którą natychmiast ustawiły się tłumy łamiąc wszelkie obostrzenia.

Przypadek tej autonomicznej republiki, położonej w azjatyckiej części Rosji niedaleko granicy z Mongolią, jest znamienny bowiem pewna samodzielność jej władz, by nie rzec wprost nadgorliwość w antypandemicznym zajobie, podobna zresztą w tym innym pozaeuropejskim rejonom FR jako to z jednej strony Tatarstan, drugiej zaś Kamczatka na ten przykład, rzuca właściwe światło na panujący także u nas mit o jakoby silnej, scentralizowanej władzy samego Putina. Nikt bodaj nie ośmieszył go bardziej niż Kadyrow, który ustanowił własny emirat na Kaukazie za wypłacany mu przez Moskwę suty haracz. Ostatnio tak się rozbisurmanił, że kazał porwać z odległego o prawie 2000 km od Czeczenii Niżnego Nowogrodu żonę skonfliktowanego z nim lokalnego sędziego, za nic mając sobie federalne prawo Rosji. Zresztą pobicia a nawet skrytobójcze egzekucje wrogów kaukaskiego watażki, nie tylko czeczeńskich ale i spośród Rosjan, na terenie całego kraju i poza jego granicami zdarzały się już wcześniej. A do tego Ramzan poważył się na wygrażanie członkowi afiliowanej przy Putinie prezydenckiej Rady Praw Człowieka Igorowi Kaljapinowi, skądinąd nie po raz pierwszy. Mimo to Kreml udaje żałośnie, że problemu nie ma jeśli idzie o nurzanie w błocie autorytetu władz Rosji przez czeczeńskiego gangstera, ustami swego rzecznika Pieskowa nazywając miotane przezeń wyzwiska i groźby pod adresem naczelnych urzędników państwa jego ''prywatnymi opiniami''. Wzorzec ''silnego człowieka'' i męskości, jakim ma być Putin wedle suflującej już jawnie rosyjski agitprop ''Wybiórczej'', wychodzi tym samym na słabeusza i nieledwie małego chujka terroryzowanego przez islamistycznego rezuna. Skądinąd to jest niepojęty dla mnie fenomen, że łysiejącego kurdupla z nabotoksowanym jak gwiazda porno ryjem, wykreowano na dwumetrowego niemalże Chada polityki! Z drugiej, skoro Kaczyński to ''karakan'' a wyższy odeń o cały centymetr Kwaśniewski, ochlajtus i ulaniec robił tu onegdaj za przystojniaka, to wszystko jest możliwe. Bezczelność a może głupota Kadyrowa osiągnęły stąd już takie rozmiary, że de facto sam przyznał sobie niedawno tytuł ''obrońcy praw człowieka'', obdarzając nim też mamusię i zginiętego w tajemniczym do dziś zamachu ojca, także prorosyjskiego jak on satrapę. Podobna anarchia panuje również w innych kaukaskich republikach Federacji Rosyjskiej, a nawet Tatarstanie, gdzie lokalni ''chanowie'' postępują jednak rozsądniej, mniej ostentacyjnie od swych muzułmańskich braci, zbyt krewkich na to górali, w myśl zasady: ''tisze budiesz, dalsze jediesz''. Władze tego ostatniego kraju związkowego, wyprzedziły samą Moskwę jako się rzekło w narzucaniu ostrych rygorów antypandemicznych na miejscową ludność, wprowadzając jeszcze w listopadzie zeszłego roku wymóg posiadania świadectw zaszczepienia, czyli kodów QR dla korzystania z miejskich linii autobusowych. W praktyce położyło to transport publiczny wywołując wściekłość licznych pasażerów i masowe protesty wywołane chaosem podobnym temu we wspomnianej Chakasji. Parę miesięcy wcześniej, bo już w czerwcu 2021 r. w Buriacji rozciągającej się nad Bajkałem i tuż przy granicy z Mongolią, miejscowe władze ogłosiły ostry lockdown. Idiotyzm tych obostrzeń polegał na tym, że na wieść o nich ludzie rzucili się do sklepów robić zapasy, co rzecz jasna tylko wzmogło emisję wirusa w tłumie i do tego jeszcze sprzyjającym temu letnim zaduchu i upale [ o tym, że zakazy położyły miejscowy handel i turystykę, nawet nie ma co wspominać ]. W tym samym czasie w Jugrze po wschodniej części Uralu, władająca krajem gubernator zarządziła ''samoizolację'', a w praktyce areszt domowy niezaszczepionych mieszkańców regionu. Kamczatka zaś stała się pierwszym terytorium Rosji, gdzie bez ważnego kodu QR nie można było wejść na pokład samolotu od końca listopada zeszłego roku. Biorąc pod uwagę, iż lotnictwo jest tam bodaj głównym środkiem komunikacji z resztą kraju, ze względu na izolację półwyspu z racji jego położenia, wymóg okazał się wyjątkowo dolegliwym dla miejscowych administracyjnym przymusem. Niecały miesiąc później w położonym tuż przy granicy z Chinami Chabarowsku, niezaszczepieni emeryci utracili ulgowe przejazdy transportem publicznym na mocy zarządzenia miejscowych władz. Lokalne władze Kraju Chabarowskiego nie oglądając się na Moskwę, aczkolwiek na pewno za jej przyzwoleniem, nałożyły obowiązek szczepień na wszystkich mieszkańców powyżej 60 roku życia. W stolicy regionu nieco wcześniej dla zachęty rozlosowano wśród zaszczepionych specjalne nagrody, na tle lokalnej nędzy prawdziwym hitem loterii okazał się certyfikat na 3 tony węgla za szprycę...

Insza inszość, że ta srogość zarządzeń prowincjonalnych urzędników państwowych jest na pokaz, maskując ich nieudolność i chaotyczność zaprowadzanych obostrzeń. Z najnowszych danych rosyjskiego urzędu statystycznego jednoznacznie wynika, iż syberyjskie ''samorządy'' nawet do 4-5 razy pomniejszały liczbę ofiar covida na własnym terenie! Od niemal samego początku pandemii w Rosji urzędnicy uprawiali ''spychologię'', zrzucając odpowiedzialność za szerzenie się wirusa na barki lekarzy, ci zaś poczęli w desperacji słać dramatyczne apele do Putina i Szojgu, skarżąc się na brak miejsc dla chorych w szpitalach, leków dla nich i wygórowane ceny medykamentów, absurdalne przestoje karetek pogotowia z dogorywającymi często w nich pacjentami itd. Bywało, że ludzie pozbawieni opieki lekarskiej popełniali samobójstwa, a wymagających pilnie leczenia starców odsyłano na pewną śmierć do domów, z racji obłożenia placówek medycznych zarażonymi covidem. Swoje robi też dramatyczny brak lekarzy, oraz ich migracja do innych regionów Rosji za lepiej popłatną pracą, w efekcie niedawno w Chakasji zmarła dziewczynka, dziecko jeszcze wskutek nieobecności chirurga na oddziale dla chorych na covid miejscowego szpitala, tudzież antypandemicznych procedur idiotycznie spowalniających pracę pogotowia - skąd my to znamy... Osobną kwestią jest wyraźna niechęć samych medyków do szczepień np. w Żydowskim [ z nazwy już tylko ] Obwodzie Autonomicznym na Syberii aż 27 pracowników pogotowia złożyło wymówienia, byle nie dopełnić takowego wymogu nałożonego na nich przez władze. Zanim jakiś proszczepowy szur pocznie wyzywać ich od ''oszołomów'', radzę wpierw sięgnąć do wywiadu z rosyjską biolog molekularną Olgą Matwiejewą zamieszkałą w USA, która pod koniec podaje sensacyjną wprost informację, aż zacytuję wpierw w oryginale: ''В большинстве стран вакцину можно внедрить, если есть данные о ее эпидемиологической эффективности. В России это не так – для начала массовой вакцинации таких данных не требуется.'' Czyli: ''W większości krajów szczepionka może być wprowadzona, jeśli istnieją dowody na jej skuteczność epidemiologiczną. W Rosji tak nie jest - do rozpoczęcia masowych szczepień nie są potrzebne takowe dane.'' - !!! Oznacza to ni mniej ni więcej, że Rosja Putina stanowi wymarzony wprost poligon doświadczalny dla masowych eksperymentów medycznych koncernów farmaceutycznych, stąd nie dziwota iż nawet tamtejsi lekarze, pielęgniarki i sanitariusze wzbraniają się przed szprycowaniem ''Sputnikiem'' i tego typu nieprzebadanymi należycie syfami! Dlatego władzom pozostaje jedynie tradycyjny zamordyzm, i tak pod koniec zeszłego roku rosyjska Duma przyjęła projekt ustawy, dający szefom regionów i republik autonomicznych prawo do nakładania wymogu legitymizowania się przez obywateli ważnym kodem QR, dla korzystania z kawiarni, restauracji, imprez masowych czy placówek kultury. Nieudany test egzekwowania takowego obowiązku w komunikacji miejskiej przeprowadzony wcześniej w Tatarstanie o jakim wspominaliśmy, pozwolił odegrać Putinowi rolę ''łaskawego dobrodzieja'' i pod jego naciskiem zrezygnowano zeń w ostateczności. Nie obyło się przy okazji bez kuriozalnych przepychanek między rosyjskimi parlamentarzystami i niemal doszło do rękoczynów, gdy komunistyczni deputowani wystąpili z plakatem protestującym przeciw ''QR-faszyzmowi'' - bolszewicy stający w obronie zagrożonych wolności to zupełnie niczym naziści potępiający Holocaust:). Swoje zrobiły też ostre protesty samych Rosjan przeciwko neostalinowskiej ''cyberpaszportyzacji'', koordynowane przez takie organizacje jak ''Meduza'', co spotkało się z represjami ich działaczy ze strony władz. W ogóle to jest ciekawa sprawa z tymi nieszczęsnymi elektronicznymi kodami: z jednej widać tu ewidentną inspirację władz Rosji Chinami, które jako pierwsze zaprowadziły je na tak masową skalę. Podobnie rzecz ma się w przypadku opisanych wyżej azjatyckich republik związkowych i obwodów autonomicznych FR, przodujących w narzucaniu surowych obostrzeń na miejscową ludność, czerpanie przez nie wzorów od sąsiedniego mocarstwa jest tu oczywiste. Jakub Benedyczak z PISM w swej analizie okołopandemicznej współpracy Moskwy i Pekinu, wskazuje iż:

''W latach 2018–2019, w ramach rosyjsko-chińskich projektów (np. „inteligentna policja”), władze lokalne Moskwy i Tatarstanu oraz delegacje rosyjskich ministerstw odbyły serię wizyt w miastach ChRL, m.in. w centrum innowacji policyjnych i oddziałach koncernu Huawei. Zbierały tam doświadczenia w zakresie monitoringu opartego na sztucznej inteligencji. W rezultacie Rosja kupiła od chińskiego koncernu kamery przemysłowe (Tatarstan i Moskwa użyły ich już w czasie pandemii), zapowiadając zainstalowanie ich w liczbie ok. 200 tys. w całym kraju. Zakupiony z ChRL sprzęt jest obsługiwany przez rosyjską sztuczną inteligencję, która w czasie rzeczywistym np. identyfikuje twarze, cechy jednostkowe (np. płeć, wiek) i nietypowe zachowania. Instytucje państwowe, w tym FSB, udzielały wsparcia rodzimym firmom (głównie VisionLabs i Ntech), które rozwijają rozwiązania z zakresu sztucznej inteligencji. Opracowały one m.in. aplikację, która rozpoznaje zdjęcia i łączy je z profilami w VKontakte (odpowiednik Facebooka). Obecnie zaś konstruują przeznaczone dla służb mundurowych okulary wyposażone w system rozpoznawania twarzy, które zostaną wykorzystane podczas manifestacji. Innymi rozwiązaniami zapożyczonymi z Chin, są kody graficzne szybkiej odpowiedzi (QR) i aplikacja „monitoring społeczny”. Ściągnięcie aplikacji było obowiązkowe dla wszystkich zarażonych COVID-19, którzy przechodzili domową kwarantannę. Umożliwiała ona np. policji i Gwardii Narodowej śledzenie osób chorych (miejsce pobytu, stan zdrowia itd.) przez dostęp do pełnej zawartości telefonu mobilnego. Dla moskwian zmuszonych do poruszania się po mieście (np. ze względów zawodowych) konieczne było ściągnięcie na telefon kodu QR, który dawał dostęp do baz geolokalizacji oraz informacji o stanie zdrowia. W połowie maja twórcy systemu szybkich płatności (zarządzanego przez Centralny Bank FR) zaproponowali nadanie Rosjanom indywidualnych kodów QR, ułatwiających dokonywanie płatności i ubieganie się o kredyt. Rozwiązanie to oznaczałoby skoncentrowanie w jednym kodzie szczegółowych danych osobowych (np. historii finansowej), prawdopodobnie przy pozornej jedynie anonimowości danych, do których dostęp w rzeczywistości miałyby rosyjskie władze.''

- Tatarstan dodajmy był też poligonem doświadczalnym wdrażania wymogu testów QR w przestrzeni publicznej, już na miesiąc przed nieudanym zastosowaniem ich w komunikacji miejskiej, jak to wyżej opisano. Obok godziny policyjnej zaprowadzonej w Chakasji jako pierwszej, czy zakazu podróżowania samolotami bez ''cyberpaszportu'' na Kamczatce o jakich wspominaliśmy, razem wskazuje to na militarną niemal mobilizację ludności w mniej lub bardziej graniczących z Chinami rejonach Rosji. I na tym właśnie polega druga, równie intrygująca strona medalu: ruska agentura wpływu ostatnio dostaje niemal orgazmu od wała, jakiego okazała nam sojusznicza jakoby Ukraina, sabotując polskie koleje blokadą tranzytu przez swe terytorium. Tyle że podobna sytuacja, i to od dłuższego już czasu, ma miejsce na granicy między współpracującymi rzekomo ściśle Rosją i Chinami! Jeszcze w listopadzie 2021 r. lokalne chińskie władze pogranicznych terytoriów nałożyły zakaz na import towarów żywnościowych z Rosji, w obawie przed zawleczoną stamtąd wtórnie zarazą covida. Zwiększony rygor testów na obecność wirusa i procedur ochronnych niepomiernie wydłużył kolejki TIR-ów na przejściach granicznych, gdzie rosyjscy kierowcy zostali zmuszeni przez Chińczyków do czekania na przepuszczenie ich nawet ponad miesiąc, odmrażając tyłki w surowych warunkach polarnej zimy. Taka sytuacja trwa praktycznie do dziś mimo monitów rosyjskiego MSZ do władz CHRL, i ciągnie się zresztą z przerwami od niemal 2 lat będzie, wywołując protesty wkurwionych rosyjskich przewoźników już wiosną jak i jesienią 2020 roku. Wtedy też władze w Pekinie miały zaapelować do lokalnych rządów pogranicznych rejonów FR, aby przedsięwzięły ''energiczne działania'' czyt. posprzątały wreszcie u siebie burdel jaki zachodzi tam co do likwidacji ognisk zarazy, grożąc przedostaniem się jej na chińskie terytorium. Jeśli to wszystko nie wygląda na cichą wojnę handlową i napięcie polityczne między Rosją a Chinami, to nie wiem co jeszcze może na to miano zasługiwać. Każe to w innym świetle patrzeć na niedawny prorosyjski zamach stanu w Kazachstanie, nie wiadomo bowiem wobec kogo tak naprawdę była to demonstracja Moskwy? Raczej nie USA jak prawią w mediach, które to mocarstwo wycofało się niemal całkiem z Azji Środkowej żałośnie podając tyły w Afganistanie, prędzej więc pod adresem znacznie bliższego ''sojusznika''. Przecież Nazarbajew starał się prowadzić tak wielbioną przez dupoendecję i rozmaitych ''niedorealistów'' w Polsce ''politykę wielowektorową'', tradycyjne wpływy Rosji w krajach d. carskiego imperium i ZSRR równoważąc więzami ekonomicznymi i politycznymi z Pekinem, tudzież krajami UE czy Turcją. Moskwa więc mogła w końcu zdenerwować się i zakończyć tę komedię względnej samodzielności kazachskiego satrapy, odpalając na miejscu swego starego agenta szkolonego do szpiegowania Chińczyków. Wyrazy zaś poparcia dlań z ich strony, oraz prawione pod jego adresem dyplomatyczne dusery wyglądają w tej sytuacji na robienie dobrej miny do złej dla Pekinu gry, cóż obaczymy wkrótce jak z tym jest. Oczywiście bez złudzeń, nie będzie z tego żadnego ''odwróconego Kissingera'' mimo jego serdecznej zażyłości z Putinem, jednak ścisły sojusz militarny i strategiczny Rosji i Chin nie wyklucza wcale rywalizacji między nimi na innych polach, kto tego nie pojmuje powinien dać sobie spokój z wymądrzaniem się na temat polityki. Jak choćby Sokała, LGBTarianin i mason n-tego stopnia z którego jest dosłownie agent - sadzi farmazony jak na fartuszkowego przystało, że póty Rosja jest suwerenna Europy wschodniej nie zaatakuje, i jedynie zależność od Chin może ją do tego skłonić, bo nie morduje się przecie tego, komu sprzedaje się surowce, ale że to samo można rzec o chińskim eksporcie do UE to już pan ''ekspert'' raczył był pominąć w swej ''analnizie'', wot logika. Wedle niego mamy więc pokornie czepiać się brukselskiej klamki, bo jak nie to przyjdzie zły Putin i nas zje, nieważne że przez to będziemy zmuszeni kupować ruski gaz od niemieckiego pośrednika, cóż się jednak spodziewać po podwładnym SB-eka, który ukończył szkołę PRL-owskiego wywiadu w Starych Kiejkutach i to w środku trwania ''stanu wojennego''. Takich to mistrzów strategii mamy i gejopolityków - Wielki Architekcie i Zegarmistrzu Światła Purpurowy, miej nas w swej opiece! Kto zaś trzeźwe uwagi o politycznej grze antycovidowymi szczepionkami traktuje bezmyślnie jako ''szuryzm'', niechże sięgnie do studium obecnego sojuszu Pekinu i Moskwy stworzonego przez Ośrodek Studiów Wschodnich, gdzie w zakończeniu czytamy: 

''FR i ChRL stworzyły także de facto konkurujące ze sobą szczepionki przeciwko koronawirusowi SARS-CoV-2. Na arenie międzynarodowej oferują one swoje preparaty przede wszystkim państwom rozwijającym się, ale popyt na tanie i łatwe w dystrybucji, choć mniej skuteczne produkty tego typu jest na świecie tak duży, że trudno mówić o rzeczywistym współzawodnictwie. Od samego początku obaj partnerzy uznali także, że wykorzystają je do rozszerzenia wpływów w państwach Trzeciego Świata i dalszego podważenia dominującej roli USA. Moskwa i Pekin traktują wyścig szczepionek jako przedłużenie rywalizacji technologicznej, ideologicznej i politycznej z Zachodem, dlatego od samego początku blisko współpracują, a tamtejsze grupy eksperckie aktywnie wymieniają się doświadczeniami z badań klinicznych. W FR przeprowadzono trzecią fazę testów jednego z chińskich preparatów, a na początku lutego 2021 r. szef Rosyjskiego Funduszu Inwestycji Bezpośrednich zapowiadał, że pod koniec miesiąca ruszy wspólna produkcja Sputnika V w ChRL – jednak jak dotąd (połowa 2021 r.) nie ma na ten temat żadnej informacji. Podobnie jak w przypadku rynku uzbrojenia część państw z powodów politycznych nie jest zainteresowana chińskimi szczepionkami – przykładowo Wietnam, mimo że ChRL zaproponowała mu oraz innym państwom Azji Południowo‑Wschodniej priorytetowy dostęp do nich, nie odpowiedział dotychczas na tę ofertę, ale zadeklarował już wcześniej chęć zakupu Sputnika V. W podobnych okolicznościach Moskwa i Pekin będą akceptować wzajemne współzawodnictwo, ponieważ tak długo, jak ich wspólnym, nadrzędnym celem jest dyskredytacja Zachodu i jego szczepionek, kwestią drugorzędną pozostaje, czy państwa trzecie korzystają z preparatu z Chin czy z Rosji – byle tylko nie stosowały tych wytworzonych przez ich przeciwników.''

- w uzupełnieniu dodajmy, że wspólna produkcja Sputnika w końcu ruszyła, czym pod koniec zeszłego roku Putin nie omieszkał pochwalić się podczas wideokonferencji z Xi Jinpingiem. Zapomniał tylko dodać, że było to konieczne z racji żałosnej niewydolności rosyjskiego przemysłu farmaceutycznego, który zawalił wcześniej zamówienia na partie szczepionki do wielu krajów, co wywołało rezygnację zeń rządowych odbiorców w Gwatemali czy Brazylii. I to przy nikłym udziale rzędu 100 milionów dawek w łącznej produkcji światowej do połowy zeszłego roku, gdy w tym samym czasie Chiny liczone z Zachodem natrzaskały ich prawie 3 i pół miliarda! Nie dziwota stąd, że nawet Tadżykistan jaki Moskwa uznaje za swą strefę wpływów, zdecydował się przyjąć od USA półtoramilionową partię Moderny, i to akurat kiedy stolicę kraju Duszanbe wizytował dowodzący rosyjską armią Szojgu, co stanowiło bolesny cios w kremlowską ''dyplomację szczepionkową''. Klęską wizerunkową Putina jest także, iż musiał tyle czasu zabiegać aby ''Kitajce'' poratowały mu tyłek, gdy od dawna bez problemu produkują masowo szpryce na użytek wrażego Zachodu, nade wszystko AstraZenecę. Rosja zrobiła też dobrze Amerykanom swą obecną presją surowcową na Europę, co na tyle wywindowało panujące w niej ceny na gaz i zapotrzebowanie nań z alternatywnych źródeł, że jankeskie statki z LNG płynące do Azji poczęły zawracać na Stary Kontynent, gdzie jego sprzedaż stała się dzięki temu bardziej opłacalna. Nie wiadomo więc kto tu z kim jest tak naprawdę w sojuszu i kręci interesy, tym bardziej że Moskwa nie za wiele może zaoferować Pekinowi gospodarczo, poza tradycyjnym dla niej eksportem broni, surowców naturalnych i produkcją żywnościową, nie bez trudności jak widzieliśmy czynionych przez samych Chińczyków. Pomijam już rabunkowy wyrąb i przemyt do Chin zagrożonych wyginięciem gatunków drzew z Syberii, skądinąd katastrofa ekologiczna jaka ma tam miejsce i bezmyślność w postępowaniu z nią miejscowych władz, to temat godny osobnego omówienia, żaden ''Greenpeace'' się tym jednak nie zajmie, bo siedzi w kieszeni Kremla. W każdym razie Chińczycy oraz inne azjatyckie nacje Dalekiego Wschodu są stawiane Rosjanom za wzór, jeśli idzie o radzenie sobie ze zwalczaniem ''pandemii''. Znamienne, iż rosyjskojęzyczny amerykański de facto portal jakim jest SibReal na który się tu głównie powołujemy, cytuje jakiegoś Rosjanina mieszkającego w Chinach, który z aprobatą wyraża się o praktykach miejscowych władz jakie ''nie dają szans antyszczepionkowcom'', ni protestacyjnym pikietom przeciwko ''cyberkenkartom'' jak to ma miejsce w Rosji. Trochę to więc dziwne, a wręcz cuchnie monstrualną hipokryzją, że strona służąca promowaniu wolności prezentuje w pozytywnym świetle komunistyczny zamordyzm i bolszewickie skundlenie chińskiego społeczeństwa, ale czegóż się spodziewać po obecnej ''tęczawej'' Ameryce spod znaku BLM i Antify. Póki co w Rosji dominować zdaje się tradycyjny dla tego państwa burdel w zwalczaniu covida, maskowany jak zawsze pozorowanymi działaniami rządzących i srogością na pokaz, głównie kosztem syberyjskich autochtonów oraz rosyjskiej ludności Azji. Putin zaś zrzucając odpowiedzialność za narzucanie niepopularnych społecznie rozwiązań na lokalne władze, i dając im w tym względzie spory margines swobody, wychodzi na żałosnego tyrana jakim jest w istocie, obawiającego się konsekwencji swoich decyzji, których podjęcie przystoi prawdziwemu przywódcy.

Niewiele lepiej pod tym względem wygląda sytuacja w pogranicznych europejskich częściach Rosji jak Obwód Kaliningradzki czy Petersburg - w dawnej stolicy carów, by obejść zakaz pracy nocnej barów i restauracji, wystarczy wsiąść do metra i udać się do podmiejskiego Murino stanowiącego formalnie odrębną miejscowość, stąd znajdującego się poza jurysdykcją lokalnych władz, choć de facto jest to dzielnica miasta nad Newą. W ogóle lockdowny w największych ośrodkach kraju skutkują jedynie najazdem wielkomiejskich turystów na prowincjonalne ośrodki wypoczynkowe np. na Kubaniu czy w Jarosławiu, pozostali zaś w Moskwie i Petersburgu gremialnie zlewają obostrzenia, o czym świadczą prawdziwe tłumy na ulicach w tym czasie. Nie dziwota stąd, że chaotyczna i ''niekonsekwentnie represyjna'' polityka władz, przyniosła mierne wyniki jeśli idzie o poziom wyszczepienia narodu: Rosjanie rządzącym jak i nawołującym do szprycowania się patocwelebrytom zwyczajnie nie ufają, poniekąd słusznie. Dlatego ''rosyjski Fauci'' Aleksander Gincburg, ''jewriej'' jak na takich jak on tam mówią i zeszłoroczny laureat nagrody Federacji Gmin Żydowskich Rosji za ''wybitny wkład w rozwój państwowej epidemiologii'', uznał ''omicronową'' mutację wirusa za niewystarczającą dla wyjścia kraju z pandemii. Wedle niego pozwoliłoby na to dopiero wyszczepienie niemal całego narodu, na poziomie 75-80% populacji i to w zaledwie pół roku, rozrzuconej do tego na tak ogromnym terytorium jakie zajmuje Rosja! Oczywiście władzuchna nie ma pretensji do siebie za cuchnące nową ''stachanowszczyzną'', wzięte z sufitu nierzeczywiste cele i płynącą stąd nieudolność w ich realizowaniu. Wspomniany już rzecznik Kremla Pieskow woli obwiniać za to ''niską świadomość'' samych Rosjan, ciemnego ''głubinnego narodu'' jakim to pogardliwym mianem określają go rządzące elity. No i rzecz jasna rolę ''złego luda'' pełnią dlań miejscowe ''antyszczepy'' - z tymi ostatnimi mają się prawdziwe cuda: jednym z najgłośniejszych tamże jest bloger i autor książki demaskującej ''spisek Big Pharmy'', ukrywający się pod pseudonimem ''Amantonio''. Podejrzane ''dziennikarskie śledztwo'' [ skąd cudzysłów wyjaśni się później ] ustaliło, że to jakiś ruski Żyd nadający z Izraela wraz ze swą żoną pielegniarką, na 100% wyszczepioną biorąc pod uwagę tamtejszy reżim sanitarny, czyli hipokryzja level hard. Jednak to jeszcze nic, najlepsze że oboje z małżonków udzielało się w przeszłości w jakichś dziwacznych, okultystycznych sektach za którymi pewnie stoi post-sowiecka i nie tylko bezpieka. Żonka ''Amantonio'' miała należeć do tzw. ''anastazjowców'', aktywnych również w Polsce np. na Pomorzu, gdzie tworzą podejrzane ''biznesowe'' organizacje, jak i... w Świętokrzyskiem. Idea jaka im przyświeca to zakładanie ''osad rodowych'', wspólnot skupionych na wyznawaniu czegoś w rodzaju ''prasłowiańskiego szamanizmu'', sektę bowiem założył rosyjski biznesmen, który na pocz. lat 90-ych zeszłego stulecia napotkał jakoby w tajdze starą czarownicę, ową Anastazję co to miała sprzedać mu rzekomo różne ''tajemnice [od]bytu''. Jak widać nie ma takiej głupoty jakiej nie można by opchnąć wystarczającej liczbie durniów, by całkiem dobrze z tego żyć, gratulacje więc dla pomysłodawcy rzeczonego przedsięwzięcia p. Władimira Megre, którego rynek pozytywnie zweryfikował. Jeszcze gorszym hardkorem okazuje się sam ''Amantonio'' - typ brał udział w przestępczej już na całego sekcie Wsiewołoda Rudaszewskiego: żydoruskiego pedofila, jaki znalazł sobie sposób na ruchanie nieletnich Rosjanek. Wmawia otóż zbuntowanym gówniarom, że ich rodzinne domy to ''osobisty Buchenwald'' z którego muszą się wyzwolić, najlepiej podczas organizowanych przezeń orgii. Mimo iż w grę wchodziło nie tylko wykorzystywanie seksualne i gwałty, ale nawet miały zdarzać się morderstwa niechętnych do całkowitego zeszmacenia dziewczyn, ''sex-guru'' jest praktycznie nieuchwytny od wielu lat dla srogiej poza tym wobec politycznych opozycjonistów putinowskiej prokuratury. Jasnym powinno być więc, że kanalię chronią znaczne persony, dla których robi pewnie za rosyjski odpowiednik Marca Dutroux, dostarczającego ''świeże mięsko'' spośród nieszczęsnych i zdeprawowanych zarazem idiotek. 

Dlaczego jednak wobec przytoczonych tu wstrząsających faktów, uznaję śledztwo dziennikarskie jakie je ustaliło za ''podejrzane''? Bowiem stoi za nim jakiś szemrany typ, który nawet nie kryje w przywołanym wyżej tekście, że trudni się cyberszpiegostwem i ma w CV min. długi okres służby w bezpieczniackich agendach ONZ. Nade wszystko jednak czyni on sarkastyczną uwagę pod adresem ukraińskiego uczonego Siemiona Jesilewskiego, jaki badając przypadek ''Amantonio'' doszedł do narzucającego się wprost wniosku, że mamy do czynienia z montażem jakowychś tajnych służb. Wygląda więc na to, że trzeba było zwinąć nieco międzypaństwowy projekt żydoruskiej mafii w obliczu jego możliwej demaskacji, gdyż nie chce mi się wierzyć, iż stojący obecnie postsowieckimi Żydami Izrael, mający jeszcze do niedawna przynajmniej świetne stosunki z Kremlem, nie zlikwidowałby działającego na własnym terenie szkodnika przy srogim reżimie sanitarnym jaki tam panuje, jeśliby tylko była taka wola obu stron. Oczywistym winno być, że ''antyszczepowa szuria'' stanowi idealne alibi władz państwowych, jak i koncernów farmaceutycznych dla ich nieudolności i wszelkich błędów poczynionych w zwalczaniu ''pandemii''. Można przez to zwalić wszystko na wyznawców ''spisku Big Pharmy'', tudzież ''brak świadomości'' u zwykłych obywateli, ich tępotę mówiąc wprost jak pierdolił przywołany już rzecznik Putina. Rządzący przewidując też pewnie opór wobec narzucanych społeczeństwu radykalnych obostrzeń, zadbali przezornie o spacyfikowanie go tworząc koncesjonowanych przez system opozycjonistów, jak ten cały ''Anton Amantonio''. Jesilewski nie ma więc racji odżegnując się od swych pierwotnych ustaleń w obliczu wyników wspomnianego wyżej śledztwa - trafnie jak sądzę rozpoznał sprawę, a para Żydów ze wzgórz Golan podszywająca się pod pansłowiańskich neopogan jest tylko narzędziem tajnych służb, prawdopodobnie wspólnym dziełem izraelskich i rosyjskich. Zbyt cała rzecz śmierdzi podejrzanymi kreaturami, jakie tłumnie kręcą się wokół inicjatywy, a zarazem nadto profesjonalny nosi ona pozór, aby uwierzyć w prywatny wyskok dwójki cwaniaków czy tym bardziej zwykłych pomyleńców. Oczywiście nie znaczy to, iż każdy sceptyk wyrażający uzasadnione często wątpliwości wobec antycovidowych szczepionek, czy tym bardziej biurokratycznych idiotyzmów towarzyszących ''lockdownom'', jest skończonym ''szurem''. Sam proszczepowy bezwzględnie ukraiński uczony wskazuje na opresyjne kretynizmy np. zamykanie ''na kwarantannie'', czyli w domowym areszcie mieszkańców całych bloków jak to ma miejsce w Chinach, a zamiast zwalczać chorobę w rzeczywistości jeszcze tylko ją rozprzestrzenia. Rzecz jasna to wygodne dla funkcjonariuszy totalitarnego systemu takie pójście po najmniejszej linii oporu, tępy komuch bowiem nie pojmuje, że wirusa zwyczajnie nie da się ot tak zakazać, bo nie słucha się on komend ni rozkazów - dla zamordysty niebywałe! Sposobem wszakże na tego ''anarchistę'' nie jest pozostawienie wszystkiego ''wolnemu rynkowi'', czyli pójście na żywioł jak chciałyby tego libki: metodami administracyjnymi możemy chociaż zminimalizować ofiary, zapewniając odpowiednią opiekę nad chorymi, tudzież dbając o należyty państwowy nadzór nad produkcją szczepionek, aby nie budziły one zasadnych wątpliwości dając tym samym żer różnym ''Amantoniom''. Sęk w tym, że nie widać jakoś ku temu dobrej woli u rządzących, i to nie tylko w Rosji czy Chinach, ale i tzw. ''wolnym świecie'' Zachodu jaki sparszywiał do tego stopnia, iż przestajemy dostrzegać różnicę między nim a tamtymi. I tą smutną jak stara pizda Senyszyn refleksją, kończę niniejsze czynione ku przestrodze uwagi o ''antyszczepowej szurii'' na usługach policyjnych reżimów i Big Pharmy. Chinole zaś mają pod tym względem tak dokręconą śrubę, iż nie muszą chyba nawet uciekać się do podobnie żałosnych prowokacji, co żydoruski IZSRRael, dlatego - patrz tytuł.