piątek, 1 lipca 2011

Świnto K.

Już prawie tydzień jak minęło tłoczne i huczne w tym roku Święto Kielc - jako faszyście szczególnie spodobał mi się ten ustawiony na odnowionym Rynku pręgierz... Myślę, że prezydent Lubawski zamiast sprowadzać dla jego uświetnienia jakichś kataryniarzy powinien zorganizować nań zawody sado-maso, publicznej chłosty na które zjeżdżaliby miłośnicy tej niesłusznie potępianej przez nasze nietolerancyjne, kołtuńskie i zacofane społeczeństwo rozrywki nie tylko z Polski ale wręcz całego świata [ pomyślmy jaka to byłaby promocja dla miasta - łał ! ] zaś towarzyszyłby temu występ ''dance - mesjanisty'' Stachursky'ego z jakże adekwatnym w tych okolicznościach szlagierem :



- można by to jeszcze połączyć z wiecem wyborczym innego słynnego miłośnika tej w pełnym tego słowa znaczeniu dyscypliny Qrwina - Mikkego... Zapewne niedługo na kielecki Rynek zaczną ściągać wycieczki niezdechłych jeszcze narodowosocjalistycznych SS-manów pędzonych nostalgią za czasami, gdy swobodnie mogli karbować grzbiety niesfornych Polaczków i Żydków oraz budujących w pocie czoła [ bowiem łamanie kości i kopanie w nery wymaga strasznego wysiłku ] ''Polskę Ludową'' ubeków - może nawet zorganizować nań jakieś ekumeniczne spotkanie tych zwolenników postępu i humanistów, jakiś ''sojusz ekstremów'', hę ? Albo ustawić obok pręgierza wielkie pale - kutasy na które dobrowolnie daliby się nabić w ramach protestu przeciwko homofobii Krystian ''malowany ułan'' Legierski, ''tęczowy Mesjasz'' Szymek Niemiec czy Tomasz Raczek [ w tym celu można by też wykorzystać ewidentnie falliczny pomnik Quovadisa ], ewentualnie szarpnąć się i sfinansować w ramach tego eksperymentu z ''łunijnych'' środków przyjazd wielbiciela miękkich chłopięcych pośladów Boya George'a [ oczywiście uzyskując wcześniej zgodę na to Hare Kriszna ], który w dramatycznym geście ze szczytu fiuta - giganta zaśpiewałby słowiczym głosem protest - song : ''Do you really want to hurt me ?''... Myślę, że po czymś takim nawet najbardziej zajadli NOP-owcy i kibole zakrzyknęliby gromkie ''No !'' ochoczo nadstawiając aryjskie zady. A nad wszystkim unosiłby się umieszczony na Kadzielni lub jeszcze lepiej na Telegrafie olbrzymi Pomnik Wąsa postawiony na cześć naszego prezydenta wizjonera oraz innych sławnych ludzi z owłosioną nadwargą, którzy odwiedzili nasz gród nad Silnicą takich jak Piłsudski, Wałęsa czy Hitler a być może nawet Stalin w drodze do przebywającego wówczas w Poroninie Lenina [ dobrze byłoby, gdyby te Wąsy były ruchome : mogłyby nieść nam ulgę w upalne dni, które mimo ch...owej obecnie pogody zapewne nastąpią ] - eh, jakie życie mogłoby być piękne...

p.s. co znaczyła ta wściekle czerwona marynarka w której mr Lubawski otwierał Rynek - dil LSD ?! Być to może, iż tajnym negocjatorem był tu tow. Jaskiernia, którego widziałem już parę razy późnym wieczorem wracającego 20-stką - zawsze wysiadał przy Śląskiej, więc równie prawdopodobne, że spieszył do chłopaka w akademiku...

p.s. 2  zaniepokojonych jakże dramatycznym upadkiem poziomu tego bloga, przybraniem przezeń jednoznacznie sowizdrzalskiej formy, odsyłam do wpisu na moim nowym blogu [ na którym podejmuję poważniejsze tematy ], gdzie wyjaśniam wyczerpująco i przejrzyście jak mniemam przyczyny tego stanu rzeczy.