Głupio mi aż wyciągać to na światło dzienne bo nie ukrywam iż ceniłem panią Kurek za odwagę i rzetelność jak sądziłem w obalaniu fałszów jakimi obrosła nasza historia, nie tylko najnowsza skądinąd którą się zajmowała, niestety poniewczasie przy bliższym przyjrzeniu się jej dorobkowi i niej samej zrzedła mi mina i nie idzie tylko choć też o względy merytoryczne, tym jednak zajmiemy się później a na razie ciekawostka biograficzna że tak powiem, bardzo istotna w kontekście jej zainteresowań gdyż nie tylko robi za ekspertkę od Żydów ale i Rosji, do której to nie ukrywa swego zdecydowanie negatywnego, wręcz obelżywego rzekłbym stosunku, tymczasem jak się okazuje pełne nazwisko pani Ewy brzmi tak naprawdę Kurek-Matiunin - w poniższym spisie wykładowców lokalnej uczelni WSU figuruje pod nr 266, jej mąż jak z tego wynika Sergiej - tu Sergiusz:) - Matiunin nr 302 :
Pełny biogram pana męża :
''Sergei Matjunin
Ur. 3 czerwca 1959 roku w Tartu, Estonia. Żonaty, troje dzieci.
W latach 1976-1981 student Wydziału Społecznej i Ekonomicznej Geografii Uniwersytetu w Leningradzie, w latach 1978-1981 student Wydziału Filologii Angielskiej tegoż Uniwersytetu. W latach 1988-1991 studia doktorskie w Mińskiej Szkole Pedagogicznej na Wydziale Społecznej i Ekonomicznej Geografii. W roku 1991 doktorat z geografii etnicznej w Uniwersytecie Pedagogicznym w Sankt-Petersburgu.
W latach 1982-1985 asystent Katedry Geografii Ekonomicznej Białoruskiego Instytutu Gospodarki; w latach 1988-1991 asystent Katedry Geografii Ekonomicznej Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Mińsku; w latach 1990-1992 jeden z założycieli i pracowników Laboratorium Geografii Religijnej i Etnicznej przy Wyższej Szkole Pedagogicznej w Mińsku; w latach 1991-1993 współpracownik Radio Lublin i "Gazety Wyborczej" w Lublinie, także współpracownik Ośrodka Studiów Wschodnich w Warszawie; wykładowca Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej na Wydziale Politologii; w latach 1994-1997 współpracownik Naukowego Projektu "Euroregion "BUG" na Wydziale Marketingu i Zarządzania UMCS; od roku 1991 współpracownik Instytutu Geografii Historycznej Kościoła w Polsce, przy Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, a także współpracownik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej w Lublinie; od roku 1995 właściciel wydawnictwa "CLIO". Wydawnictwo wydaje historyczną literaturę, obroty wydawnictwa stanowią obecnie około 100000.0 PLN rocznie.
Stypendysta Fundacji Imienia Stefana Batorego, NATO Research Fellowship oraz Research Support Scheme Grant.
Opublikował ponad 70 publikacji w językach rosyjskim, polskim, białoruskim, angielskim, francuskim, ukraińskim.''
Z tego ostało się w poniższym biogramie :
''Sergiusz Matjunin
Urodzony w Tartu (Dorpat) w Estonii 3 czerwca 1959 roku. Doktor geografii społecznej i ekonomicznej. W latach 1992-2012 wykładowca kilku uniwersytetów polskich i zagranicznych. Od roku 1999 zajmuje się zawodowo zarządzaniem projektami oraz fundraisingiem. Jako fundraiser dla swoich klientów zdobył ponad 30 milionów EUR różnego rodzaju funduszy. Założyciel i Prezes Zarządu Fundacji „Europejskie Centrum Inicjatyw Transgranicznych”. Jest także wydawcą i tłumaczem. Obecnie mieszka w Brukseli.''
- toż to brzmi jak żywot kagiebisty ! Nic dziwnego, że ''koordynuje współpracę transgraniczną'' między Polską a Ukrainą :
''PARTNERZY PROJEKTU
Stowarzyszenie Euroregion Karpacki Polska - Wnioskodawca
Europejskie Centrum Inicjatyw Transgranicznych w Lublinie - Partner Krajowy
Biuro Ukraińskie Euroregionu Karpackiego w Użgorodzie - Partner Zagraniczny''
...ale jakby co jest też specem od konfliktów :
''Dr Sergiusz Matjunin (Tamres International Consulting Company, Bruksela) – Konflikt terytorialny jako forma konfliktu międzynarodowego. (Na przykładzie Europy Wschodniej i Środkowo-Wschodniej)''
...a nawet od herbaty:) :
Ciekawe info, aczkolwiek trzeba uwzględnić, że pisane przez dzieci mec. Siły-Nowickiego, niemniej zawiera potwierdzenie, że to jej mąż :
''Wiedziałyśmy, że wspomnienia naszej ciotki, będącej przyrodnią siostrą Ojca będą wydane drukiem i wiedziałyśmy, że będzie to dla nas przykra lektura. Zawiadomiła nas o tym Ewa Kurek, która wraz ze swoim mężem, Sergiuszem Matjuninem, w wyniku przegranego procesu, została zobowiązana przez Sąd Apelacyjny w Lublinie do opublikowania przeprosin za pomówienia, obrażające dobre imię naszego Ojca w napisanej prze siebie książce. Przeprosiny te Ewa Kurek i Sergiusz Matjunin mieli obowiązek zamieścić na własny koszt w „Rzeczpospolitej”, „Gazecie Wyborczej”, „Życiu”, „Nowinach Rzeszowskich” i „Kurierze Lubelskim”.
Ewa Kurek po otrzymaniu wezwania do wypełnienia tego obowiązku powiadomiła naszego adwokata, że jeśli my zrezygnujemy z przeprosin, to ona spowoduje, by z przekazanych do druku w wydawnictwie jej męża wspomnień Janiny Szczepkowskiej usunięto najbardziej obrażające nas fragmenty. „To, co ja napisałam – to nic w porównaniu z tym, co jest w tych wspomnieniach” – powiedziała adwokatowi…
Oczywistym jest, że rezygnacja z przeprosin za pomówienia zawarte w książce aspirującej do dokumentowania powojennych wydarzeń na Lubelszczyźnie nie wchodziła w ogóle w grę. Jesteśmy odporne na szantaż.''
- gwoli uczciwości w kontrze należy przytoczyć istotnie mocno wątpliwe oględnie zowiąc momenty w biografii przyszłego mecenasa :
''Latem tego samego roku rodzina Nowickiego zwróciła się do prezydenta Bolesława Bieruta o ułaskawienie. Na skutek interwencji siostry Feliksa Dzierżyńskiego Aldony Kojałłowiczowej i sowieckiego ambasadora Lebiediewa Bierut zamienił mu karę śmierci na dożywotnie więzienie. Nowicki spędził prawie 10 lat w najcięższych stalinowskich więzieniach: w Rawiczu, Wronkach i Strzelcach Opolskich. W grudniu 1956 r., na fali popaździernikowej odwilży, został zwolniony. Mógł mówić o wyjątkowym szczęściu. Jako jedyny z grupy „zaporczyków” zdołał ocalić życie, a w końcu odzyskać wolność. Rok później został zrehabilitowany.''
''Rodzina dr Kurek pochodzi z Wołynia skąd uszła przed krwawymi ukraińskimi pogromami, aby wylądować w Kielcach. Studia historyczne Pani Ewa ukończyła na KUL-u i odtąd uważa Lublin za swoje miasto (tam też obroniła pracę doktorską). Na czwartym roku studiów odwiedziła starszego brata w Nowym Jorku i tam ślęcząc w bibliotece została obrzucona najgorszymi antypolskimi inwektywami przez polskiego Żyda. [...] Wspomniałem, że prawdziwą pasją dr Ewy Kurek jest odkłamywanie historii i ukazanie losów polskich Żołnierzy Wyklętych. W 1995 r. wydała książkę poświęconą żołnierzom mjr Zapory, dla których wojna nie zakończyła się wraz z przepędzeniu jednego okupanta przez drugiego. [...] Za tę pozycję dr Ewie Kurek wytoczono trwający 7 lat proces, w którym o mało nie utraciła (komornik) swojego domu. Stroną sądzącą była wdowa i córki mecenasa Władysława Siły-Nowickiego za cytat z jego zeznań z procesu Zaporczyków zamieszczony przez Autorkę, w którym późniejszy zacny mecenas (będący ich zwierzchnikiem), przyznał się do współpracy z UB od 1945 r.. Sąd uznał, że ten fragment zeznania Siły-Nowickiego był rezultatem błędu stenografki sądowej (!).''
W każdym razie nie dziwota, że pani Ewa tak broni Ukrainy :
''W kwestii stosunków polsko-ukraińskich, logika faktów dowodzi, że racja leży po stronie Dawida Wildsteina. Dlatego, iż ten rzekomo „żydowski dziennikarz” – w odróżnieniu od przydającego sobie miano „polskiego dziennikarza” Aleksandra Szumańskiego i polskiego pisarza Waldemara Łysiaka – doskonale rozumie otaczającą nas rzeczywistość w sensie długiego historycznego trwania (obowiązku kontynuacji jagiellońskiej koncepcji polityki wschodniej) oraz bieżących wydarzeń (marginalnego wymiaru 2% poparcia dla ukraińskiego Prawego Sektora). Rozumie także, że podsycanie nienawiści pomiędzy Polakami i Ukraińcami leży dziś i zawsze leżało jedynie w interesie Rosji. Publikacje Aleksandra Szumańskiego i Waldemara Łysiaka dowodzą natomiast, że bardziej sobie cenią „mądrość” Putina niż mądrość Jagiellonów: królów Zygmunta Starego i Zygmunta Augusta. W tej sytuacji reszcie myślących Polaków nie pozostaje nic innego, jak wspierać „żydowskiego dziennikarza” Dawida Wildsteina. O przyszłości Polski zadecyduje bowiem nie płynąca w żyłach krew naszych przodków, lecz roztropność i mądrość każdego z nas.''
- ale jak na te srogie ataki pod adresem Moskwy reaguje drogi małżonek ''psychogeograf sakralny'' ? No chyba, że w niżej cytowanych rozważaniach pani Ewa odsłoniła się ujawniając swe fantazje by jakiś dziki Azjata ją posiadł:) :
''Nasz kontynent po raz pierwszy nazwano Europą w starożytnej Grecji. Tam narodził się mit, którego bohaterką była żyjąca u wschodnich wybrzeży Morza Śródziemnego, czyli w Azji Mniejszej, księżniczka o imieniu Europa. Pewnego razu księżniczce przyśniła się ziemia "naprzeciw", która miała stać się jej własnością. Kilka dni później spacerującą dziewczynę porwał ogromny biały byk, który wyznał, że jest Zeusem, czyli bogiem bogów. Uprowadzona przez Morze Śródziemne do "ziemi naprzeciw" księżniczka Europa połączyła się z Zeusem i zrodziła szlachetnych synów. Tak powstał nowy świat boskiego pochodzenia, nowy kontynent "naprzeciw" Azji. Europa od czasów starożytnych przedstawiana była jako szlachetna, miłująca wolność wspaniała dama. Grecy, rzec można pierwsi Europejczycy, przeciwstawiali siebie barbarzyńcom z Azji, którzy podlegali władzy tyranów. Przy wszystkich trudnościach ze zdefiniowaniem pojęcia "Europa" wyraźne jest jedno przeciwstawienie, sięgające poglądów starożytnych Greków: Europa to wolność i gotowość do walki o nią, Azja zaś to gotowość do zaakceptowania despotyzmu za cenę dobrobytu i bezpieczeństwa.''
Zamykając wątek biograficzny [ choć w kieleckim kontekście byłoby jeszcze co przytoczyć jeśli idzie już o sam Izrael, gdzie posiada zadziwiająco dobre kontakty, ale nie chcę dawać okazji ''procesualnych'' powtarzaniem informacji jakich nie jestem w stanie zweryfikować ] należy pokrótce choćby odnieść się merytorycznie do bredni serwowanych przez panią Kurek na temat Rosji - jak wspominałem na wstępie przedstawia ona samych Rosjan jako przedstawicieli skrajnie odmiennej od naszej cywilizacji, barbarzyńców nieledwie ujmując zasadniczo dzielącą nas różnicę wedle niej w znane z Konecznego, straszące do dziś na prawicy, schematy : ''cywilizacja łacińska'' kontra ''turańska dzicz'' czyli stereotypowy konflikt między Europą a Azją. Pierwszą ma charakteryzować nieznane drugiej poszanowanie autonomii ludzkiego ducha, zwłaszcza rozumu i przekonanie o istnieniu wolnej woli, stąd cechujące Europejczyków samodzielność myślenia, cenienie indywidualizmu i prywatnej własności etc., gdy Orient z kolei pogrążony jest w tępej, agresywnej bezmyślności, mistycyzmie, oddaje się zabobonom i kolektywnej idolatrii zamordyzmu czcząc przysłowiową satrapię ''samodzierżawia'' itd. dlatego Rosji ''umem nie poniat'' [ zastanawiające, że niemal dokładnie tak samo, jedynie zupełnie odmiennie wartościując, sądzą duginowcy ]. Problem w tym iż wedle tak przyjętych kryteriów co najmniej połowie, tej protestanckiej, Zachodu należałoby odmówić jego miana bowiem już sam ojciec Deformacji Luter obrzucał rozum najgorszymi obelgami nazywając go wprost ''diabelską k...'' i napisał dziełko pod znamiennym tytułem ''O niewolnej woli'', gdzie wykładał, że człowiek jest bezwolnym bydlęciem dosiadanym raz przez Boga to znowuż diabła. Jeszcze dalej posunął się Kalwin w swej doktrynie ''podwójnej predestynacji'' wg której Bóg miał z góry wybrać jednych ludzi do zbawienia innych zaś przeznaczyć na wieczne męki piekielne niezależnie od wiary i uczynków tzn. iż mogłeś być skończoną kanalią, zbrodniarzem nawet i bezbożnikiem, bluźnić samemu Chrystusowi a i tak poszedłbyś do Nieba jeśli tylko taka byłaby wola Boga, z drugiej nie wiem jak prawy, bogobojny, święty niemalże człowiek nie miałby najmniejszych szans skoro niepojętym dlań wyrokiem boskim zostałby potępiony. XVII-wieczny kalwiński teolog polskiego pochodzenia Jan Szydłowski wyciągając ostateczne konsekwencje z fundamentalnego dla genewskiego deformatora założenia o absolutnej suwerenności Boga czyniącej Go de facto kapryśnym tyranem, którego ''wola jest prawem'' jawiącym się wobec Jego majestatu nędznemu robakowi ludzkiemu jako ''occulta justicia'', czyli niepojęty naszym umysłem boski wyrok jaki sam Kalwin nazywa ''straszliwym dekretem/decretum horribile'', twierdził iż Pan może nawet karać za cudze grzechy i zabawiać się stawianiem swych kreatur w obliczu niemożliwych dlań do wykonania zadań po czym obwiniać je i za to jeśli tylko taka Jego wola bowiem jako absolutna nie może być skrępowana żadnym znanym nam prawem - coś jak ''dyktatura proletariatu'', ziemskie państwo-Lewiatan u Lenina:) ].
Również jeśli idzie o mistycyzm rzekomo właściwy jedynie Azji wedle pani Ewy - podaje tu za przykład tzw. hezychazm, kontemplacyjny prąd w prawosławnym monastycyzmie stawiając karkołomną tezę, że pod jego wpływem miał ukształtować się żydowski chasydyzm - rzecz nie przedstawia się tak prosto : otóż i wspomniany protestantyzm zna masowe niemalże ruchy mistyczne czy to o charakterze kontemplacyjnym raczej jak kwakrzy czy też uprawiające wręcz ekstatyczne vooodoo pod pozorem chrześcijaństwa pokroju baptystów, zielonoświątkowców itede przedkładające natchnione niby Duchem Św. uniesienia nad literę Pisma, gdzie arbitralnie najczęściej dobrany cytat z Biblii służy za pożal się uzasadnienie dla czerpanych z urojeniowych wizji na jawie i snów ''proroctw'' a często i nawet obywających się bez tego, nieopartą mocą przekazu od samego Pana. Poza tym jak to się ma do legionu uznanych przez katolicką ortodoksję mistyków i prorokiń jak św. Katarzyna ze Sieny, Teresa z Ávili czy Jan od Krzyża, nie mówiąc o wykraczającym już właściwie poza chrześcijaństwo arcygermańskim Mistrzu Eckharcie - ''duchowe Mongoły'' z nich jakie czy co wg pani Ewy ? Najwidoczniej taki Jan z Damaszku dajmy na to, arabski chrześcijanin, zażarty przeciwnik ''judeoislamskiej'' herezji ikonoklazmu i obrońca chrześcijańskiej ortodoksji nie zasługuje w jej oczach na miano wyznawcy Chrystusa a już na pewno cywilizowanego człowieka jako ''barbarzyński Azjata'', to samo winno tyczyć Afrykanina z miejsca urodzenia św. Augustyna, być może Mulata nawet po matce o berberyjskich ponoć korzeniach [ choć to ostatnie może być dorobioną współcześnie politpoprawną legendą ] a boję się już wspominać co w takim razie ze św. Pawłem i pierwszymi Apostołami... Przypomnę więc tylko elementarny wydawałoby się fakt zdający się wszakże umykać domorosłym obrońcom ''cywilizacji łacińskiej'', iż chrześcijaństwo rozpatrywane bez wymiaru nadprzyrodzonego, o ile weń w ogóle wierzymy, jako fenomen doczesny jest źródłowo religią orientalną - Ziemia Święta dla wyznawców Chrystusa leży na Bliskim wprawdzie jednak Wschodzie a nie dajmy na to we wzgórzach nad Missouri jak dla mormonów czy w Alpach albo naszych przecudnych pagórach świętokrzyskich co głoszą z kolei niektórzy ''rodzimowiercy''. Gwoli uczciwości skoro pastwimy się tak, słusznie skądinąd, nad protestantyzmem należałoby dodać, że i zdecydowanie bardziej spolegliwa dla racjonalności i względem poszanowania ludzkiej autonomii katolicka doktryna dopuszczała jednakże spory zakres myślenia magicznego, papieże jak Leon X otwierali na uniwersytetach regularne katedry astrologii specjalizujące się w sporządzaniu fachowych na owe czasy przepowiedni, bardzo wówczas popularnych i co więcej popłatnych tzw. judycji z których min. słynęła na przełomie XV/XVI w. Akademia Krakowska czego przykładem pochodzący z 1472 r. ''Prognostyk komety''. Teologowie Kościoła ze św. Tomaszem z Akwinu na czele zwykle nie widzieli niczego złego we wróżbiarstwie samym w sobie potępiając jedynie związane z wywoływaniem chtonicznych sił demoniczne czarownictwo, zakazane było także stawianie indywidualnych horoskopów ale co ciekawe nie już zbiorowych jak widać. Na tle tej dość wyważonej nawet z dzisiejszej perspektywy postawy jakże odrażająco prezentują się ekscesy purytanizmu na czele z najgłośniejszym z nich procesem rzekomych czarownic z Salem ale warto przy tym wspomnieć upiorną działalność i wyczyny mniemanego ''generalnego łowcy wiedźm'' Matthew Hopkinsa, któremu udało się w przeciągu paru lat zaledwie wraz z zespołem współpracowników - i współpracownic ! - uśmiercić w okrutnych męczarniach aż kilkaset kobiet, wreszcie słynną mniej więcej w tym samym okresie angielską ''jurodiwą'' Annę Trapnell przed którą czuł respekt nawet bestialski ludobójca katolickich Irlandczyków, dyktator Cromwell nic dziwnego jednak skoro miała powiązania z przedziwną apokaliptyczną sektą ''Piątych Monarchistów'' stanowiących wpływową siłę podczas rewolucji angielskiej poprzez umieszczonych na szczytach ówczesnej władzy swych członków, antycypującą polityczny obłęd dzisiejszych ''chrześcijańskich syjonistów'' [ kogo zainteresowały wyżej poruszane zagadnienia i pragnie pogłębić wiedzę w tym względzie poza odsyłaczami w tekście zachęcam do lektury pracy Antoniego Szweda o fideizmie Kalwina - jako wstęp niech posłuży artykuł tegoż - oraz obaczenia prelekcji ks. Zbigniewa Liany traktującej o wpływach okultyzmu w nauce przedoświeceniowej ].
Na finał jeszcze tylko merytoryczne zaoranie kolejnego kłamstwa Ewy Kurek-Matjunin - i cóż, pozostaje jedynie przyznać : aż mi głupio, że tak mogłem przecenić babę ale zwykle dopiero poniewczasie człowiek orientuje się mniej więcej kto zacz ten lub owa, bowiem ''NICHTS IST SO WIE ES SCHEINT''.
ps. poniewczasie spostrzegłem w tekście brak paru istotnych elementów stąd errata, dziś dopiero gdyż przez ostatni tydzień byłem wyłączony z obiegu przez choróbsko :
1. co się tyczy ''cywilizacji łacińskiej'' jak się paradoksalnie rzeczy mają jeśli o nią idzie najlepiej widać poprzez sytuację panująca w jej depozytariuszu jakim jest Kościół Katolicki, gdzie w awangardzie przemian pustoszących od środka Winnicę Pańską stoją biali, głównie europejscy hierarchowie z niemieckim kard. Marxem nomen omen, zaś głównym obrońcą Tradycji i zdrowego rozsądku jest Murzyn kardynał Sarah, zresztą wiele wyjaśnia jeśli idzie o jego postawę zawarta w traktującym o nim artykule informacja, że ma on za sobą niewesołe oględnie zowiąc doświadczenie komunizmu w postaci dyktatury gwinejskiego kacyka Sekou Touré, jak widać istnieje wspólnota losu wszystkich ofiar marksizmu bez względu na rasę i lokalne uwarunkowania, stąd sceptycyzm afrykańskiego purpurata i jego odważne słowa wypowiedziane niedawno podczas wizyty w sercu Sodomy czyli Brukseli, gdzie trafnie niestety skonstatował martwicę ducha europejskiego Kościoła, który poszedł na kompromis z ''postępem'' i prześladowania ostatnich wiernych spychanych na margines we własnych wydawałoby się świątyniach.
2. pojawiły się zarzuty o pewien ''hermetyzm'' niniejszych rozważań będące przejawem niestety typowo polskiej niechęci do myślenia skazującej nas na rolę bydła roboczego zdatnego do wykonywania najprostszych zajęć u bauera i będzie tak dopóty nie nauczymy się w końcu, że IDEE MAJĄ KONSEKWENCJE, często otchłanne jak w tym właśnie przypadku - otóż doktryna podwójnej predestynacji stanowi wymarzone wprost uzasadnienie rządów oligarchicznych, które nie przypadkiem Kalwin uznał za najbardziej pożądaną formę ustroju, paraliżując na wstępie opór wobec niegodziwych nawet ''wybrańców'' skoro Pan uczynił ich takimi nie ze względu ale pomimo ich uczynków i przekonań, a więc znoś w pokorze tyranię najgorszej kanalii co najwyżej uniżenie suplikując, gdyż taka już ''occulta justicia'' nie na twój mały rozumek ludzki robaku. Strach pomyśleć z jakim brutalnym wyzyskiem mielibyśmy do czynienia, gdyby genewska reformacja ciesząca się takim wzięciem u naszej szlachty - u szczytu popularności co najmniej 1/4 spośród niej była wyznawcami kalwinizmu, wśród magnatów bodaj jeszcze więcej - w końcu zatriumfowała, wówczas nastałby u nas system bestialskich represji i rabunku jaki zastosowali brytyjscy, również przeważnie kalwińscy kolonizatorzy wobec katolickich chłopów w Irlandii przy którym apartheid jawi się nieomal jako liberalny, przedsmak daje pierwszy podręcznik zarządzania ludzkim bydłem na folwarku autorstwa zagorzałego zwolennika deformacji Anzelma Gostomskiego w którym zaleca szubienicę jako skuteczne ''narzędzie wychowawcze'' na kmiotków [ natomiast posądzenia o ''magiel'' i babranie się w cudzych brudach osobistych nie sposób traktować poważnie bo to jakby utrzymywać, że fakt kto jest zięciem Trumpa oraz jakie pochodzenie i wyznanie on reprezentuje nie miało żadnego ale to żadnego znaczenia:))) ].
3. wreszcie każdy lokalny patriota musi mieć na pieńku z panią Kurek skoro do dziś nie odwołała swoich bredni z przeszłości o rzekomym ''pogromie'' w Kielcach modyfikując jedynie narrację bzdurzeniem o ''prowokacji'' nazywając tak sprokurowaną od początku do końca przez sowietów ewidentną bolszewicką zbrodnię, a jakby tego mało posunęła się do stawiania zarzutów bp. Kaczmarkowi jakoby został złamany przez UB i podczas śledztwa w czasie konfrontacji z dzielną zakonnicą miał przyznać iż jest amerykańskim szpiegiem... Nie wchodząc w meritum trudno mi uznać pomienione rewelacje za wiarygodne w świetle jej uwikłań, dość dziwna to postawa jak na tak żarliwą obrończynię polskiej racji przed żydowską chucpą, wprawdzie powziętą przez nią inicjatywę ekshumacji w Jedwabnem należy uznać za bezwzględnie konieczną w obliczu bezczelnej agresji żydowskiej polityki hist[e]orycznej, jednak wlokący się za nią ''długi cień Moskwy'' każe niestety domniemywać iż ''wszystko obstawione''.
ps. poniewczasie spostrzegłem w tekście brak paru istotnych elementów stąd errata, dziś dopiero gdyż przez ostatni tydzień byłem wyłączony z obiegu przez choróbsko :
1. co się tyczy ''cywilizacji łacińskiej'' jak się paradoksalnie rzeczy mają jeśli o nią idzie najlepiej widać poprzez sytuację panująca w jej depozytariuszu jakim jest Kościół Katolicki, gdzie w awangardzie przemian pustoszących od środka Winnicę Pańską stoją biali, głównie europejscy hierarchowie z niemieckim kard. Marxem nomen omen, zaś głównym obrońcą Tradycji i zdrowego rozsądku jest Murzyn kardynał Sarah, zresztą wiele wyjaśnia jeśli idzie o jego postawę zawarta w traktującym o nim artykule informacja, że ma on za sobą niewesołe oględnie zowiąc doświadczenie komunizmu w postaci dyktatury gwinejskiego kacyka Sekou Touré, jak widać istnieje wspólnota losu wszystkich ofiar marksizmu bez względu na rasę i lokalne uwarunkowania, stąd sceptycyzm afrykańskiego purpurata i jego odważne słowa wypowiedziane niedawno podczas wizyty w sercu Sodomy czyli Brukseli, gdzie trafnie niestety skonstatował martwicę ducha europejskiego Kościoła, który poszedł na kompromis z ''postępem'' i prześladowania ostatnich wiernych spychanych na margines we własnych wydawałoby się świątyniach.
2. pojawiły się zarzuty o pewien ''hermetyzm'' niniejszych rozważań będące przejawem niestety typowo polskiej niechęci do myślenia skazującej nas na rolę bydła roboczego zdatnego do wykonywania najprostszych zajęć u bauera i będzie tak dopóty nie nauczymy się w końcu, że IDEE MAJĄ KONSEKWENCJE, często otchłanne jak w tym właśnie przypadku - otóż doktryna podwójnej predestynacji stanowi wymarzone wprost uzasadnienie rządów oligarchicznych, które nie przypadkiem Kalwin uznał za najbardziej pożądaną formę ustroju, paraliżując na wstępie opór wobec niegodziwych nawet ''wybrańców'' skoro Pan uczynił ich takimi nie ze względu ale pomimo ich uczynków i przekonań, a więc znoś w pokorze tyranię najgorszej kanalii co najwyżej uniżenie suplikując, gdyż taka już ''occulta justicia'' nie na twój mały rozumek ludzki robaku. Strach pomyśleć z jakim brutalnym wyzyskiem mielibyśmy do czynienia, gdyby genewska reformacja ciesząca się takim wzięciem u naszej szlachty - u szczytu popularności co najmniej 1/4 spośród niej była wyznawcami kalwinizmu, wśród magnatów bodaj jeszcze więcej - w końcu zatriumfowała, wówczas nastałby u nas system bestialskich represji i rabunku jaki zastosowali brytyjscy, również przeważnie kalwińscy kolonizatorzy wobec katolickich chłopów w Irlandii przy którym apartheid jawi się nieomal jako liberalny, przedsmak daje pierwszy podręcznik zarządzania ludzkim bydłem na folwarku autorstwa zagorzałego zwolennika deformacji Anzelma Gostomskiego w którym zaleca szubienicę jako skuteczne ''narzędzie wychowawcze'' na kmiotków [ natomiast posądzenia o ''magiel'' i babranie się w cudzych brudach osobistych nie sposób traktować poważnie bo to jakby utrzymywać, że fakt kto jest zięciem Trumpa oraz jakie pochodzenie i wyznanie on reprezentuje nie miało żadnego ale to żadnego znaczenia:))) ].
3. wreszcie każdy lokalny patriota musi mieć na pieńku z panią Kurek skoro do dziś nie odwołała swoich bredni z przeszłości o rzekomym ''pogromie'' w Kielcach modyfikując jedynie narrację bzdurzeniem o ''prowokacji'' nazywając tak sprokurowaną od początku do końca przez sowietów ewidentną bolszewicką zbrodnię, a jakby tego mało posunęła się do stawiania zarzutów bp. Kaczmarkowi jakoby został złamany przez UB i podczas śledztwa w czasie konfrontacji z dzielną zakonnicą miał przyznać iż jest amerykańskim szpiegiem... Nie wchodząc w meritum trudno mi uznać pomienione rewelacje za wiarygodne w świetle jej uwikłań, dość dziwna to postawa jak na tak żarliwą obrończynię polskiej racji przed żydowską chucpą, wprawdzie powziętą przez nią inicjatywę ekshumacji w Jedwabnem należy uznać za bezwzględnie konieczną w obliczu bezczelnej agresji żydowskiej polityki hist[e]orycznej, jednak wlokący się za nią ''długi cień Moskwy'' każe niestety domniemywać iż ''wszystko obstawione''.