sobota, 24 stycznia 2009

Andrzej Kijowski - fragm. ''Dziennika'' [ '77 ]

[ A.Kijowski - znany w czasie tzw. PRL-u krytyk literacki, tłumacz, pisarz i scenarzysta - min. zaadaptował na użytek filmu Wajdy ''Wesele'' Wyspiańskiego, a także napisał oryginalny scenariusz do ''Dyrygenta'' tegoż reżysera, za którego zresztą strasznie go zjechał, cytuję : ''Wajda nie jest reżyserem, tylko organizatorem. Nie pracuje w ogóle z aktorami. Kiedy ma dobrych aktorów - jak Zapasiewicz albo Cybulski - ma dobry film, a kiedy ma złych - jak Seweryn i Janda - ma zły.'' Straszne... takie rzeczy o naszym geniuszu i taaakich aktorach... he he. Kto chce więcej, może wejść na stronę jego syna, gdzie poświęcił ojcu cały dział z którego można min. ściągnąć rzeczone ''Dzienniki'' a nawet zobaczyć dokumenty mu poświęcone, ale - UWAGA!!! - trzeba mieć dobry program anty-wirusowy by tam zajrzeć : przynajmniej mi ilekroć tam wchodzę blokuje jakąś infekcję... A dlaczego zdecydowałem się na zamieszczenie tego fragmentu ? Bo jest doskonałą próbką stylu myślenia Kijowskiego, które choć często dotyczy spraw i zdarzeń od których dzieli nas już spory dystans - tu głośnego w swoim czasie zabójstwa włoskiego premiera Aldo Moro przez terrorystów z lewackich ''Czerwonych Brygad'' - to zaskakuje swoją aktualnością i przenikliwością, nie mówiąc już o tym, że jego zapiski pełne są nieraz boleśnie szczerych opinii i smakowitych spostrzeżeń nie tylko na swój temat, ale też wielu ludzi, którzy odegrali, i odgrywają nadal, znaczącą rolę w historii ostatniego półwiecza tego kraju, a których osobiście znał, nie tylko ze świata kultury - próbkę tego mieliśmy na przykładzie Wajdy powyżej - ale też polityki, choćby z racji swojego zaangażowania opozycyjnego w lat. '70-ych i '80-ych, gdzie stykał się z Kuroniem, Michnikiem czy Najderem, i nieraz nie miał o nich najlepszego zdania... A często wręcz wypowiadał o nich opinie, które zwłaszcza z dzisiejszego, hagiograficznego niemal punktu patrzenia na te postacie trzeba by uznać za skandaliczne ! Dlatego, i nie tylko dlatego, zamierzam jeszcze nieraz wracać do tych ''Dzienników'' zamieszczając kolejne z nich wyimki. Jeśli kogoś w ogóle zachęciłem do dalszej lektury, niech wejdzie na wspomnianą stronę, ale z podanych wyżej powodów przezornie nie umieściłem linka na blogu, wystarczy wklepać kijowski.pl/ojciec i tyle, w każdym razie ja uprzedzałem... ] :


Aldo Moro zabity. Powszechne oburzenie i wstręt. Podzielam, oczywiście i przeżywam naprawdę. Ale proszę mi powiedzieć, dlaczego oburzenie z powodu zamordowania znanego polityka przez bandę łobuzów jest jednomyślne, podczas gdy zamordowanie znanego polityka przez jakiś rząd, przez jakąś juntę, czy partię polityczną u władzy, tak zgodnej reakcji nie budzi. Pojawienie się zakonspirowanej organizacji zdolnej do takich aktów jest zjawiskiem nowym, natomiast rytuał, jaki stosuje ona, oraz retoryka, jakiej używa są doskonale znane. Imre Nagy był porwany, sądzony i zamordowany w identyczny sposób; podobnie szesnastu przywódców polskiego podziemia. Różnica między jednym i drugim gwałtem polega wyłącznie na tym, że w pierwszym wypadku dokonała go organizacja, która nie ma władzy, a w drugim uznany aparat władzy- uznany, pomimo, że jego geneza jest identyczna jak geneza czerwonych brygad. Bolszewicy w 1917 roku byli taką samą bandą łobuzów bez poparcia i zaplecza, jak Czerwone Brygady utrzymujących się ze zbrojnych napadów na banki i kasy rządowe, stosując terror i szantaż. Na rodzinie cara dokonali równie cynicznego morderstwa jak brygadziści na Aldo Moro. W trzy lata później byli już prawnie uznanymi sukcesorami państwa carów. W 20 lat później Stalin dokonawszy morderstw liczących się w dziesiątki milionów ludzi - porywanych, sądzonych i zabijanych na tej samej zasadzie "ludowej sprawiedliwości" zasiadł przy jednym stole z Churchillem i Roosveltem. Dlaczego to było możliwe? Albowiem w polityce albo nie ma się żadnych praw, albo wszystkie. Dlatego także, iż w polityce do wszystkich praw dochodzi się siłą. Kariera Napoleona była taką samą drwiną z monarchii jaką dziś urządza Idi Amin. Ale był silniejszy. Koronacja Napoleona na cesarza była taką samą operetką jak koronacja Bokassy; a jednak dokonał jej porwany siłą papież. Cała historia polityczna jest szyderstwem z prawa. Cała historia polityczna jest zbrodnią, albo pojęcie zbrodni jest fikcją wymyśloną również dla utrzymania władzy. Tylko zasada dziedzicznej władzy była konsekwentna, i w konsekwencji swej absurdalna. Nawet zbrodnia w jej imię popełniana (mordowanie niewłaściwych pretendentów) wydawały się uzasadnione. Natomiast na widok tego co się dzieje w konstytucyjnych demokracjach jak tu wierzyć w ich trwałość? Jedyną podstawą tej władzy jest fakt, że w Stanach Zjednoczonych nie było dotąd zamachu stanu. Ale gdy będzie, padnie ostatni argument. A dlaczego terroryzm wzbudza większe oburzenie niż wojna? I dlaczego strach przed terroryzmem wydaje się większy niż strach przed wojną? Dlaczego wstręt do terroryzmu nielegalnego jest większy niż do terroryzmu legalnego, i Polacy, od 33 lat zagrożeni gangsterstwem swojej policji i rządzącej partii robią wielkie oczy na wiadomości z Włoch?*