poniedziałek, 26 stycznia 2009

O pijanych angolach i eugenice .

Wczoraj widziałem w tvp kultura dobry, jak zwykle zresztą, ''Trzeci punkt widzenia'', cykliczny program w którym trzej konserwatywni filozofowie - Dariusz Gawin, Marek Cichocki i Dariusz Karłowicz, komentują trzy wybrane zdarzenia lub tematy minionego tygodnia : polecam zwłaszcza drugi i trzeci dotyczące, kolejno, ''traumatycznych przeżyć angielskich turystów w krakowskich izbach wytrzeżwień'' [he he] i najnowszego numeru ''Dialogów politycznych'' poświęconego eugenice [ całość można zobaczyć tutaj ]

A właśnie, jak już jesteśmy przy eugenice, to parę dni temu amerykańska administracja ds. żywności i leków, na pewno za wiedzą Obamy i z inspiracji jego ekipy, wydała zezwolenie na pierwsze w historii USA próby kliniczne z komórkami pobranymi z ludzkich embrionów. Media oczywiście przedstawiają to tak, że ci którzy się temu przeciwstawiają to banda wrogich ''postępowi'' [ ilu ludzi dotąd wymordowano w imię tego hasła? ] i ''szczęściu'' [ ilu unieszczęśliwiono z kolei w imię tego? ] oszołomów, chrześcijańskich ''fundamentalistów'' itp. , natomiast optujący za tym rozwiązaniem to ludzie ''światli'' i ''humaniści'' - otóż niżej podpisany nie tylko nie jest katolikiem, ale i chrześcijaninem jako takim [ o ile oczywiście można nim nie być rodząc się i wychowując w tej kulturze i cywilizacji, nawet tak laickiej ; zresztą, czyż ''postępowość'' to nie nic innego jak zlaicyzowane w ogóle, lub przynajmniej pewne jego wątki, chrześcijaństwo? skąd np. wziąłby się liberalny indywidualizm, gdyby nie idea nieśmiertelnej duszy ludzkiej, lub osobowego, chrześcijańskiego Boga? bo choć pod tą szerokością geograficzną przywykliśmy uważać się za indywiduum, nawet nasz język i sposób myślenia jest tak ustawiony by w nas to poczucie indukować, wcale nie jest to takie oczywiste - wiele kultur i cywilizacji doskonale obywało się, i obywa nadal, bez tego, kuriozalnego skądinąd, konceptu ], a odrzuca zdecydowanie i jest przeciwnikiem tego typu ohydnych manipulacji. Szczerze powiedziawszy nie rozumiem jak można uważać się za ''humanistę'' i zwolennika ''praw człowieka'' i zarazem popierać wykorzystywanie ludzkich embrionów do tego np. żeby jakieś bogate kurwy robiły sobie z nich maseczki odmładzające czy coś takiego [ o aborcji i eutanazji już nie wspominam ]. Jeśli ktoś jest tak naiwny [ żeby nie powiedzieć mocniej ] i zaczadzony hasłami ''wolnego wyboru'' i ''postępu'' w imię których się to odbywa [ a przypomnę, że były one inspiracją najohydniejszych zbrodni i największego zniewolenia człowieka w minionym stuleciu ], że nie dostrzega iż powyższa decyzja otwiera drzwi, stanowi pierwszy krok do przemysłowej eksploatacji ludzi, a właściwie należałoby rzec - ''materiału ludzkiego'', to nie mamy w takim razie co ze sobą gadać. Dla tych zaś, którzy uważają te rozważania za prawicowe, spiskowe brednie poniżej zamieszczam dłuższy cytat z autora, którego trudno posądzić o jakieś prawicowe ''odchylenia'', jeśli już to chyba bardziej anarchistyczne, chodzi o Aldousa Huxleya i jego przedmowę do drugiego wyd. ''Nowego wspaniałego świata'' z '46 r. [!] : tekst ten budzi zdumienie i niedowierzanie, że powstał przed ponad półwieczem, tak jest proroczy! [ podkr. moje ] :

''Nie ma oczywiście powodu, dla którego nowe totalitaryzmy miałyby przypominać stare. Rządy sprawowane za pomocą pałek i plutonów egzekucyjnych, sztucznie wywoływanego głodu, masowych aresztowań i deportacji są nie tylko nieludzkie (obecnie mało kto się tym przejmuje); są w sposób oczywisty nieskuteczne – a w epoce zaawansowanej technologii nieskuteczność to grzech przeciw Duchowi Świętemu. Naprawdę skuteczne państwo totalitarne to takie, w którym wszechpotężna egzekutywa politycznych przywódców oraz ich armia menadżerów kontroluje populację niewolników, których nie potrzeba do niczego zmuszać, ponieważ kochają swoją niewolę. We współczesnych państwach totalitarnych zadanie skłaniania ludzi do pokochania niewoli wyznaczono ministerstwom propagandy, redaktorom gazet i szkolnym nauczycielom. Ale ich metody są wciąż prymitywne i nienaukowe. Stara przechwałka jezuitów, którzy twierdzili, że – jeśli powierzyć im nauczanie dziecka – mogą ręczyć za jego poglądy religijne, to pobożne życzenia. Współczesny pedagog jest raczej mniej skuteczny w warunkowaniu odruchów swoich uczniów niż wielebni ojcowie, którzy kształcili Woltera. Największe triumfy propagandy osiągnięto nie przez dokonanie czegoś, ale przez powstrzymanie się od działań. Prawda jest wielka, ale z praktycznego punktu widzenia jeszcze większe jest milczenie o niej. Przez zwykłe przemilczanie pewnych tematów, przez opuszczanie tego, co pan Churchill nazywa „żelazną kurtyną” pomiędzy masami a faktami i argumentami, które zdaniem lokalnych przywódców politycznych są niepożądane, totalitarni propagandyści wpłynęli na opinię publiczną znacznie skuteczniej niż mogliby to uczynić przez najbardziej elokwentne słowa potępienia, czy najbardziej przekonującą krytykę. Ale samo milczenie nie wystarcza. Jeśli mamy uniknąć prześladowań, likwidacji i innych objawów tarć społecznych, trzeba uczynić pozytywne aspekty propagandy tak efektywnymi, jak negatywne. Najważniejszymi Projektami Manhattan przyszłości będą zakrojone na szeroką skalę, sponsorowane przez rząd badania nad tym, co politycy i naukowcy nazwą „problemem szczęścia” – innymi słowy, kwestią tego, jak spowodować, żeby ludzie pokochali swoją niewolę. Bez ekonomicznego bezpieczeństwa umiłowanie niewoli nie może zaistnieć. Ujmując rzecz krótko, zakładam, że wszechpotężnej egzekutywie i jej menadżerom uda się rozwiązać kwestię trwałego bezpieczeństwa. Ale bezpieczeństwo bardzo szybko zaczyna być brane za pewnik. Osiągnięcie go to tylko powierzchowna, zewnętrzna rewolucja. Umiłowania niewoli nie da się wprowadzić, jeżeli nie będzie ono rezultatem głębokiej, osobowej rewolucji w ludzkich umysłach i ciałach. Aby doprowadzić do tej rewolucji, potrzebujemy, między innymi, następujących odkryć i wynalazków. Po pierwsze, bardzo ulepszonej techniki sugestii – przez warunkowanie dzieci, a następnie z pomocą narkotyków, takich jak skopolamina. Po drugie, w pełni rozwiniętej nauki dotyczącej różnic między ludźmi, która umożliwi rządowym menadżerom przydzielenie każdego bez wyjątku człowieka na właściwe mu miejsce w społecznej i ekonomicznej hierarchii. (Okrągłe kołki w kwadratowych otworach mają zazwyczaj niebezpieczne myśli na temat systemu społecznego i zarażają innych swoim niezadowoleniem.) Po trzecie (ponieważ rzeczywistość, chociaż utopijna, jest czymś, od czego ludzie dosyć często czują potrzebę zrobić sobie wakacje), substytutu alkoholu i innych substancji uzależniających, czegoś jednocześnie mniej szkodliwego i dającego więcej przyjemności niż gin lub heroina. I wreszcie po czwarte (choć byłby to długoterminowy projekt, którego zrealizowanie wymagałoby pokoleń totalitarnej kontroli), niezawodnego systemu eugeniki, zaprojektowanego, aby zestandaryzować produkt ludzki i w ten sposób ułatwić menadżerom zadanie. W Nowym wspaniałym świecie standaryzacja produktu ludzkiego została doprowadzona do fantastystycznych, choć prawdopodobnie możliwych, granic. Technicznie i ideologicznie wciąż mamy jeszcze przed sobą daleką drogę do butelkowanych dzieci i półkretynów z grup Bokanovskiego. Ale do Roku 600 Pana Naszego Forda, kto wie, co się może zdarzyć? Tymczasem inne charakterystyczne cechy tego szczęśliwszego i stabilniejszego świata – odpowiedniki somy, hipnopedii i opracowanego naukowo systemu kast – staną się faktem nie później niż za trzy lub cztery pokolenia. Przedstawiona w Nowym wspaniałym świecie rozwiązłość seksualna także nie wydaje się zbyt odległa. Już teraz w niektórych amerykańskich miastach liczba rozwodów równa się liczbie zawieranych małżeństw. Niewątpliwie w przeciągu kilku lat zaświadczenia o małżeństwie będą sprzedawane jak zaświadczenia o opłaceniu podatku za psa – ważne przez 12 miesięcy, bez prawa zabraniającego zmieniania psów albo trzymania więcej niż jednego zwierzęcia naraz. W miarę jak kurczy się wolność polityczna i gospodarcza, swoboda seksualna – niejako w ramach rekompensaty – rozszerza się. A dyktator (chyba że potrzebuje mięsa armatniego i rodzin, za pomocą których skolonizuje niezamieszkałe lub podbite terytoria) zrobi dobrze, jeśli będzie do tej swobody zachęcał. W połączeniu ze swobodą pogrążania się w marzeniach pod wpływem narkotyków, filmów i radia, pomoże ona jego poddanym pogodzić się z niewolą, która jest ich przeznaczeniem.'' [ całość można przeczytać tutaj ]