wtorek, 3 lutego 2009

''Parę tekstów''.

Postanowiłem zebrać w tym poście i zarekomendować parę ciekawych tekstów, które ostatnimi czasy znalazłem w internecie.

Najsampierw artykuł z ostatniego ''łykendowego'' wydania ''Rzepy'' autorstwa Andrzeja Horubały i Wojtka Klaty pt. ''System 09'' zapowiadający cykl dokumentalny pod tym samym tytułem [ emisja pierwszego odcinka już w ten czwartek o godz. 21.30 w tvp 2! ], gdzie ten ostatni będzie, z tego co zrozumiałem, przeprowadzał wywiady z ludźmi, często znamienitymi postaciami, wykluczonymi i zmarginalizowanymi przez to, co oni nazywają właśnie ''systemem 09'' [ w nawiązaniu do daty '89 r. jak się domyślam ], a co zwykło się nazywać ''okrągłostołowym układem'' lub establishmentem - sam tekst wprawdzie dla mnie trochę od sasa do lasa [ być może to wina podwójnego autorstwa ], ale mimo to projekt zapowiada się interesująco, jako oddanie wreszcie głosu tym wszystkim, zarówno z prawa jak i lewa i skądinąd w ogóle, krytykom panującego od 20 lat w tym kraju systemu, który ukonstytuował się właśnie w tamtym czasie, a którego patologiczności najwymowniejszym symbolem była ''afera Rywina''. Jeśli nie będzie to zaraz przełamanie monopolu informacji, to chociaż drobny w nim wyłom, być może taka i podobne inicjatywy obalą w końcu dogmat ''bezalternatywności'' modelu przemian po '89 r. i opowiadania o nich, jaki panował przez całe lata 90-te, i wciąż straszy na łamach, a jakże, ''Gazety Wyborczej'' [w mniejszym stopniu w TVN-ie], aczkolwiek chyba coraz bardziej murszejący [ o tym jeszcze za chwilę ] - oby nie wróciły już nigdy czasy mentalnego gułagu, bo jako takie zapamiętałem i tak z dzisiejszej perspektywy widzę dekadę po okrągłym stole, gdy redaktor naczelny pewnej gazety decydował o tym, jak ma wyglądać życie umysłowe w tym kraju! [ dziś używa do tego narzędzi mniej subtelnych grożąc procesami sądowymi komu się da, powołując się przy tym na prawo z czasu stanu wojennego - obowiązujące nadal w 20 lat po odzyskaniu ''niepodległości''! - co bynajmniej nie szokuje biorąc pod uwagę, z kim teraz pije wódkę, i kogo nazywa ''człowiekami'' honoru ; smutne w tym jest tylko, że ktoś taki jak on, kto walczył min. o wolność słowa knebluje teraz usta swym adwersarzom posługując się metodami tych, z którymi kiedyś prowadził o to właśnie walkę! ]. Tak więc, powtarzam, emisja pierwszego odcinka w najbliższy czwartek - MOŻE być ciekawie.
A jak już jesteśmy przy ''Rzepie'', to polecam także tekst Dariusza Gawina [ min. wice-dyr. Muzeum Powstania Warsz. ] pt. ''Przekleństwo 1709 r.'', który ukazał się tam już jakiś czas temu, gdzie odnosi się do daty przełomowej, a zapoznanej bitwy pod Połtawą, która stanowiła początek imperialnej hegemonii Rosji, a dla Rzeczpospolitej jak przytomnie zauważa Gawin oznaczała de facto utratę suwerenności, której rozbiory stanowiły tylko ukoronowanie, zamknięcie procesu trwającego blisko sto lat, a nie nagłą katastrofę jak to wmawiano nam do tej pory. W największym skrócie, główną tezą artykułu jest, że my Polacy nie potrafimy wg sformułowania Gawina ''przytrzymać mocy'' tj. brakuje nam konsekwencji [ w przeciwieństwie np. do takich Niemców, niestety ], umiemy wywalczyć sobie niepodległość, ale nie wiemy co z nią począć dalej, stąd tracimy suwerenność, a to są dwie zupełnie różne sprawy, czego najlepszym przykładem jest właśnie los dogniwającej prawie 100 lat Rzplitej, która była wprawdzie wtedy jeszcze państwem niepodległym formalnie, ale tak naprawdę niesuwerennym, w którym stacjonowały ciągle obce wojska [ i to na jego koszt! ], a ambasadorzy ościennych mocarstw ingerowali w jego politykę w stopniu nie do pomyślenia w żadnym normalnym kraju. Może i nie jest to teza zbyt nowa, ale wyrażona w sposób świeży i ciekawy, warto więc zajrzeć i przeczytać [ jak ktoś jest ciekaw, może też sobie przeczytać polemikę autorstwa niejakiego Waldemara Kuczyńskiego pt. ''Błogosławieństwo roku 2004'' - he he - , gdzie prof. Pimko-Kuczyński strofuje Gawina jak niesfornego uczniaka, który nie odrobił ''europejskiej'' lekcji, i nie pojmuje bałwan jeden, że wraz z wstąpieniem do Unii - hosanna!! - historia, a więc i wspomniane ''przekleństwo'', się skończyła i teraz już będziemy tylko przeżywać permanentny orgazm we ''wspólnym europejskim domu'' - błee! Skądinąd tekst ten stanowi kliniczny wręcz przykład strupieszałości intelektualnej wyżej wspomnianych okrągłostołowych elit, pożal się boże, martwoty i degrengolady umysłowej ''opiniotwórczych salonów'', które nie są zdolne już do żadnej głębszej aktywności w tej dziedzinie poza mantrą tych samych, międlonych od tylu lat frazesów, która ją im jak widać skutecznie zastępuje - straszne! Rzuca się też w nim, coraz bardziej widoczna z perspektywy czasu, miałkość argumentów za przystąpieniem do Unii Europejskiej, i błahość - żeby nie powiedzieć dosadniej! - intelektualnych podstaw tego całego projektu : przy okazji mam pytanie do wszystkich gazetowybiórczych ''liberałów'' - jak można uważać się za liberała i zarazem popierać Unię Europejską ?! Bo ja w swoim tępym, reakcyjnym łbie sądziłem, że liberalizm oznacza jak najmniej państwa, przejrzyste prawo, indywidualizm, oddolność, niechęć do biurokracji i odgórnego sterowania, pochwałę niezależności, swobodnej inicjatywy i wolnego rynku etc. a więc wszystko to, czego Unia Europejska jest zaprzeczeniem, przynajmniej w jej obecnym kształcie - ?!?! I pomyśleć, że ja frajer głosowałem, przyznaję ze wstydem, za przystąpieniem do tego szajsu min. dlatego, że sądziłem - uwaga, poznajcie głupka! - iż dzięki temu ''awansujemy kulturalnie'' tzn. np. płyty z wartościową muzyką staną się bardziej dostępne i za mniejsze pieniądze, albo takie same, ale i zarobki poszybują w górę adekwatnie do tego ( jak ''na Zachodzie'') ... świetny komentarz do tego można znaleźć na muzycznych blogach Bartka Chacińskiego > tutaj i Jarka Szubrychta > tu - gdybym miał brodę, to bym sobie w nią pluł, z drugiej strony dobrze, że mam rzadki zarost, bo wówczas chodziłbym cały we flegmie... Wracając do tekstu p.Kuczyńskiego : po agresywnym tonie jego, jak i np. p.Kunerta z tego samego wydania ''plusa-minusa'', ''przywołującego do porządku'' Gontarczyka, widać wyraźnie, że ludzie związani z panującym od 20 lat systemem wyraźnie tracą grunt pod nogami, stąd puszczają im nerwy - nie chcę zapeszać, ale mam nadzieję że jest to symptom jakiejś głębszej zmiany i może w końcu po dwóch dekadach zastoju wybijemy się na niepodległość, przede wszystkim w myśleniu ! ]
Pozostając jeszcze przy ''Rzepie'' chciałbym gorąco polecić dwa teksty Ziemkiewicza : pierwszy ''Powrót grupy trzymającej władzę'' chciałbym zadedykować tym zwłaszcza, którzy wciąż pierdolą o ''prawicowym monopolu'' w mediach lub w ogóle o jakichkolwiek ''wolnych'' i ''niezależnych'' w tym kraju [ przynajmniej w głównym obiegu ] - tekst generalnie o tym, kto naprawdę rządzi ''publiczną'' tv [ skądinąd to dobre określenie na tą, żywcem przeniesioną z PRL-u, instytucję bo adekwatnie opisujące panujące w niej porządki jako żywo przypominające te w burdelu - kto nie wierzy, niech przeczyta, żeby się o tym przekonać ]. Nawiasem mówiąc takie, i podobne artykuły utwierdzają mnie w przeświadczeniu, że IV RP nie była potrzebna bo nie ma w ogóle żadnej III-ej ! To co nazywa się tym mianem jest tak naprawdę jakimś ''post-PRL-em'' - niedługo będziemy świętować 20-tą rocznicę odzyskania niepodległości - jakiej k... ''niepodległości''?!? Zamiast na fasadę trzeba spojrzeć na to, co się za nią ukrywa, a wtedy zobaczy się wyraźnie wyłażące spoza niej to samo zastarzałe, jakże znajome czerwone g.... To trochę tak, jak teraz z Obamą : strasznie świętuje się obranie ''pierwszego czarnego prezydenta'' - pomijam już fakt, że jest mulatem a nie murzynem, niech ta, ale wystarczy spojrzeć na to, kto go otacza, by zrozumieć kto naprawdę teraz tam rządzi : ''Billary'' czyli ciocia Hillary i wujek Bill z Rahm'em Emanuel'em, izraelskim patriotą, na dokładkę czyli po staremu biali protestanci i żydowskie lobby - ''change'' ?! Tak, analogie tej ''zmiany'' z tą, która dokonała się u nas 20 lat temu nasuwają się same [ skądinąd ciekaw jestem, czy gdy będzie się świętować rocznicę okrągłego stołu - a czemu nie wyborów 4 czerwca np.? - do opinii publicznej przebije się, że te wybory właśnie były tak naprawdę obaleniem poczynionych przy nim, i w Magdalence, ustaleń, gdzie Polacy pokazali wtedy jasno i przede wszystkim sami przez wrzucenie kartek do urn, ''gdzie'' mają komunistów ] - z perspektywy widać coraz wyraźniej, że był to w dużym stopniu proces pozorny, odgórnie zadekretowany i sterowany, jednym słowem nieautentyczny, a ''Solidarność'' ówczesna [ niestety, dopiero teraz to wiem ] zupełnie inna od tej z lat '80-'81 z którą tak naprawdę łączył ją tylko szyld, bo ta ze swojego ''heroicznego'' okresu była przede wszystkim ruchem oddolnym, spontanicznym [ nawet jeśli na jego czele stało, jak dzisiaj widać, wielu byłych-? '''tw'' ], żywiołowym wybuchem stłamszonej przez komunę aktywności tego narodu, jak najbardziej pokojowym odwetem społeczeństwa na narzucających mu swą władzę uzurpatorach, gdy ta z końca lat 80-ych już tylko efektem koniunkturalnej i cynicznej gry odpowiednio przez komunistów wyselekcjonowanych i dobranych opozycyjnych polityków, żeby nie powiedzieć politykierów, a więc czymś jako się rzekło odgórnym i wykreowanym przy dużym udziale wiadomych służb. Wracając do Ziemkiewicza, jego drugi tekst który polecam, to ''Lwy pod wodzą baranów'' z którego poniżej przytaczam wielce smaczny fragment, aby dać o nim jakieś pojęcie :

Kraj ludzi znikąd

Ale można mówić o „polityce historycznej” znacznie ważniejszej i głębszej niż historyczny pijar – o pracy nad polską świadomością i tożsamością. Takiej pracy Polska potrzebuje dzisiaj szczególnie, ponieważ, mówiąc najkrócej, nie jest to ta sama Polska i nie jest to ten sam naród polski co przed II wojną światową. Hekatomba tej wojny, utrata elit, symbolizowana przez Palmiry i Katyń, masowe migracje i przepędzenia, emigracja, fizyczne zniszczenie różnego rodzaju pamiątek, zabytków, wreszcie półwiecze komunistycznej socjotechniki, opartej na konsekwentnym promowaniu wszelkiej mętowni, chamstwa i demoralizacji przeciwko tradycji i wartościom – wszystko to każe mówić o zerwaniu historycznej ciągłości istnienia narodu polskiego.

Jesteśmy dziś krajem zamieszkanym przez ludzi znikąd, potomków chłopskich niedobitków, którzy przetrwali zagładę po lasach i potem zajęli ruiny dworków po wymordowanych i przegnanych panach. Jesteśmy społeczeństwem ludzi, z których prawie żaden nie potrafi wymienić imion swych pradziadków ani wskazać miejsc ich pochówku, ludzi, którym rodzice na wszelki wypadek nie opowiadali o losach rodziny, żeby dziecięce gadulstwo nie ściągnęło nieszczęścia, i ludzi, w domach których nie ma żadnych pamiątek, starych mebli, fotografii, obrazów ani szabel, bo wszystko to diabli wzięli. [podkr. moje ]

Chcąc nie chcąc, musimy więc powtórzyć całą tę pracę, którą polska inteligencja wykonała w wieku XIX, kiedy to po zagładzie szlacheckiego społeczeństwa Rzeczypospolitej Obojga Narodów zdołano ocalić poczucie ciągłości pomiędzy zamierzchłą Sarmacją a rodzącym się nowoczesnym narodem, budując mit, wyznaczając historyczne punkty przytwierdzenia dla nowej tożsamości – pracę, którą uwieńczyli Sienkiewicz i Żeromski, a ukończył bodaj dopiero Gombrowicz. Pracę, która zresztą się dokona tak czy owak, bo społeczność bez tożsamości istnieć nie może. Od tego jednak, w jaki sposób zostanie dziś wykonana, zależy przyszłość Polski w stopniu dużo większym niż od – skądinąd niezmiernie ważnych – inwestycji infrastrukturalnych i dywersyfikacji dostaw energii. ''


Na koniec tego monstrualnie rozrośniętego postu [ a proszę mi wierzyć, że i tak dokonałem ostrej selekcji ! ] chciałbym jeszcze tylko polecić parę tekstów z ''niezależna.pl'' [ do której link umieściłem w dziale ''polityka'' ] : na początek coś z naszego kieleckiego podwórka - artykuł o lokalnej czerwonej sitwie, którego ''bohaterem'' jest znany z afery starachowickiej ''baron'' Heniu Długosz, wracający do łask, o czym przekonać się można tutaj ; nie wchodząc w szczegóły rzecz jest dowodem na realność istnienia tak wyśmiewanego niedawno ''układu'', który przypomina opisane przez Gombrowicza w ''Transantlatyku'' upiorne bractwo ostrogi, bowiem jego spoiwem jest nie tyle, jak to zwykle się mniema, ''kolesiostwo'', wzajemne interesiki i przewały, chociaż oczywiście to też, ile to, że każdy w tym towarzystwie ma na każdego haka o najczęściej esbeckim rodowodzie, jak np. w przytoczonej w artykule sytuacji, gdzie dobry znajomy Heńka, rządzący kielecką skarbówką niemal nieprzerwanie od czasu stanu wojennego, gdy został tam zainstalowany, Tadeusz Daszkiewicz zatrudnia w swym [ jak najbardziej ] urzędzie byłego ''tw'' [ i dlatego ] posłuszną mu kanalię. Piszę o tym dlatego, że całkiem niedawno sprawa doczekała się kontynuacji - Tadeusz D. poczuł się urażony zawartymi w tekście na jego temat ''insynuacjami'' [ czyt. ujawnioną prawdą ] i raczył odpowiedzieć [-?] kuriozalnym zaiste listem-donosem-pogróżką - sam nie wiem, jak ''toto'' nazwać > tutaj : proszę przeczytać koniecznie, aby dowiedzieć się KTO tak naprawdę nami rządzi - lektura porażająca! Nigdy nie miałem najlepszego zdania o sprawujących nad nami władzę, ale nie sądziłem w swojej naiwności, że jest AŻ tak źle - że tak kluczową instytucją jak skarbowość [ która w dzisiejszych czasach coraz częściej z powodzeniem wyręcza policję polityczną i jej dawne funkcje jako instrument wykańczania niewygodnych ludzi, czemu sprzyja celowo chyba nieprzejrzyste prawo i bezkarność egzekwujących je urzędasów ] może trząść kretyn, który nie potrafi nawet sklecić poprawnie paru zdań ! Najgorsze zaś w tym wszystkim jest, że to g... się odtwarza : dorasta nowe pokolenie rzeczywistych i wirtualnych dzieci Jaskierni i Kwaśniaka, klonów, mutantów tych czerwonych sk...., ćwierć-debili z ''awansu społecznego'', wyedukowanych na ''kursach partyjnych'', o poczuciu smaku ukształtowanym przez ''krótki kurs historii WKPB'' tow. Stalina, która jak szarańcza oblepiła wszystkie urzędy i dławi w swoim smrodliwym uścisku wszelkie przejawy życia, jakiejkolwiek swobodniejszej inicjatywy w tym kraju [ nie dziw więc, że co zdolniejsze jednostki przeważnie spierdalają stąd gdzie tylko mogą! ]. Wracając do inkryminowanego przez pana D. tekstu, oto odpowiedź jego autora Przemka Harczuka na jego zarzuty > tutaj [ poza tym jak ktoś chce wiedzieć, dlaczego Konstanty - k..., kto nadaje dziecku takie imię?! - Miodowicz z PO umożliwił ww. panu Daszkiewiczowi powrót po krótkiej zaledwie przerwie na stanowisko głównego poborcy podatków w naszym regionie, może zajrzeć tutaj - pouczające, jak działa ''mechanizm władzy''...]

Poza tym b.ciekawy felieton Tomka Sakiewicza na temat kryzysu gospodarczego, jego rzeczywistych źródeł i przewidywalnych reperkusji w kraju-raju : pod rozwagę zwłaszcza teraz, gdy ''rząd miłości'' w końcu przyznał, że jest w ogóle jakiś kryzys [ oczywiście znając mechanizm działania tej władzy oparty wyłącznie na PR prawdopodobnie tylko po to, by wznieconym wokół tego medialnym szumem ''przykryć'' odbywający się w tym czasie kongres PiS - jezu, co za pojeby! ], aby się odpowiednio, przynajmniej mentalnie, przygotować i nastawić - sam tytuł już wymowny : ''Depresja bez dna'', ano.

Natomiast na sam koniec [uf!] zostawiłem tekst o tym, jak naprawdę przedstawia się sytuacja w Europie i jak wyglądają wewnętrzne stosunki w samej Unii Europejskiej - o tym jakie mam zdanie na temat tej instytucji pisałem już wyżej, więc nie będę się powtarzał ; dodam tylko że wg mnie Europa jest de facto politycznym, i nie tylko, trupem, z którym gwałtownie rosnące w siłę, azjatyckie głównie, mocarstwa [ i Ameryka ] będą w przyszłości coraz mniej się liczyć - trudno być prorokiem, ale myślę, że przy tym tempie zmian jeszcze jakieś 10, 20, góra 30 lat i módlmy się tylko, żeby nie czekała nas ''bałkanizacja'', niech to raczej będzie zadupie świata, gdzie nic się wprawdzie nie dzieje, ale za to nie ma przynajmniej krwawych wojen ni rewolucji... Nie trzeba być żadnym mędrcem, żeby widzieć, iż mamy do czynienia z powrotem do epoki imperialnej i kolonialnej, ale na zupełnie innych zasadach tzn. to dawne kolonie będą teraz kolonizować niegdysiejszych kolonizatorów, i to się już dzieje! - urlop od historii, jaki zdały się wziąć bogate zachodnie społeczeństwa kończy się, obecny kryzys jest najprawdopodobniej sygnałem, że czas zapłacić rachunek, a trwająca od kilkudziesięciu lat przyjemna europejska drzemka zwolna zamienia się w koszmar... Tymczasem urządza się tu ''parady równości & miłości'' jako żywo przypominające orkiestrę na ''Titanicu'' a jedynym co z siebie jest w stanie wygenerować ten kontynent, by zaradzić swojej powiększającej się w katastrofalnym tempie marginalizacji gospodarczej, kulturowej i, może nawet przede wszystkim, demograficznej, jest kompletnie nieefektywna i utopijna struktura, która dławiąc ciężarem swojej monstrualnej biurokracji resztki tego, co jeszcze jest w nim żywotne i tym samym stwarza szansę jakiegokolwiek ratunku, wciąga go jeszcze głębiej w przepaść - ''eurokraci'' przypominają szamanów, którzy mniemają, że można jednym magicznym dekretem unieważnić kryzys, zagadać-zamawiać go frazesami. Ludzie, ''król jest nagi'', ten okręt tonie - trza się ratować! Nie mówię tego, by siać panikę, ale właśnie aby uniknąć maksymalnie histerii, gdy nie da się już tego sztukować nawet najlepszym pijarem i cały ''szklany pałac'', europejska menażeria zacznie się trząść w posadach i rozpadać, zachować wtedy trzeźwość i rozsądek o ile to możliwe. Kogo nie przekonują moje argumenty niech więc w takim razie przeczyta tekst pod wymownym tytułem ''Sny o europejskim superpaństwie'' - może to przemówi do niego bardziej.