sobota, 7 lutego 2009

SB-ecka Maj-ówka czyli życie na g.

Kolejny z serii idiotycznych wpisów chciałbym poświęcić PRL-owskiemu serialowi ''Życie na gorąco'' z którym kilka nocnych maratonów zafundowało parę dni temu swym widzom ''Kino polska''. Generalnie opowiada on przygody dzielnego redaktora [-?] Maja [ chyba nie spokrewnionego w żadnym stopniu ze słynną pszczółką, choć kto wie...], który tropi po całym świecie tajemniczą ''organizację W'' złożoną z ex-nazistów [ albo jak to nazywam na własny użytek, organizację ''CHUJ'' czyli esesmańską międzynarodówkę dilerów zużytych przez Kim Ir Sena kondonów, ew. ekologicznych wibratorów z pszczelego wosku - a więc jednak jakiś związek z Mają! - > dzięki ''małe a''! ] - rzecz sprawia wrażenie powstałej ewidentnie z inspiracji i na zamówienie SB [ które zresztą o ile pamiętam naprawdę maczało w tym paluchy, chociaż nie potrafię teraz podać szczegółów ], stąd tytuł posta. W każdym razie oglądałem toto parę dni, a właściwie nocy, temu i jestem ZACHWYCONY ! - każdy miłośnik filmowego campu [ a do nich zalicza się niżej podpisany ] po prostu musi to obejrzeć! Cóż takiego wzbudza w nim mój zachwyt? Przede wszystkim ''dyzajn'' : Maj chyba jeszcze w większym stopniu niż PRL-owskim odpowiednikiem Bonda miał być konkurencją dla Hansa Klossa, i rzeczywiście, przynajmniej jeśli chodzi o ''estetykę'' bije ''Stawkę...'' na głowę - Klossa czuć zgrzebnością Polski Gomuły, tymczasem Maj to już wypas ''epoki'' Gierka [ nic, że późnego, gnijącej już, ale jednak! tak na marginesie : warto wspomnieć, że cały ten ''dobrobyt'' - pomijam, że sztuczny stąd cudzysłów - był fasadą mającą tak naprawdę ukryć rozbudowę tajnych służb i sieci posłusznych im agentów i donosicieli, rosnącej militaryzacji kraju i re-stalinizacji samego wojska przeprowadzanej przez Wojtka J., któremu notabene zamierzam min. poświęcić najbliższy wpis ]. Nie dość, że sam w sobie ten czas - lata 70-te - był ''mega-campowy'' [ te krawaty, kolorowe koszule, fryzury, garnitury! szerokie wózki i spodnie, ''syndrom sikawki'' czyli fiut w nogawce, etc. - generalnie przesada i obciach we wszystkim, i to jest w tym właśnie ''piękne''! ], to jeszcze powiększa to wyłażąca z każdego niemal kadru przaśność jednak rodem z PRL-u - mimo wymowy, jaką chcieli nadać serialowi jego twórcy [ i mocodawcy ] ewidentnie czuć, że to wszystko podszyte jest typowo perelowskim właśnie, bardzo prowincjonalnym i śmiesznym z dzisiejszej perspektywy zakompleksieniem i podziwem dla wszystkiego co ''imperialistyczne'', choćby nie wiem jakim nawet było gównem - czy ktoś jeszcze pamięta, że prowadziło to do tak kuriozalnych sytuacji, a nie jest to wcale najjaskrawszy przykład, jak kolekcjonowanie puszek po piwie, co kończyło się często prawdziwymi bitwami np. wycieczek szkolnych pod śmietnikami hoteli dla ''zagranicznych'' gości, gdzie ci rzeczone puszki wyrzucali -?! Do tego dochodzi ogólna nieudolność twórców jak i wykonawców [ dość dziwna, bo zaangażowano tam sporo naprawdę dobrych aktorów np. Bista, Kobuszewski czy Englert - być może celowo tak chujowo grali? albo po prostu nie mieli czego grać ], fuszerka widoczna niemal w każdej scenie, no i naciągany ewidentnie scenariusz : można odnieść wrażenie, że wg autorów ''Życia na gorąco'' [ już sam tytuł piękny, nie? ] w krajach ''imperialistycznych'' gdzie się człowiek nie ruszy, spod każdego kamienia czy krzaka wyskakuje zaraz nazista [ ciekawe skąd oni tak dobrze o tym wiedzą i tak łatwo ich rozpoznają? może to przez (nie tak) dawną dobrą znajomość, hę? - podpisywało się przecież te traktaty, urządzało wspólne defilady i konferencje w Zakopcu i przekazywało tych żydków na mostach, a i samemu Józkowi wyrwało się w tym dramatycznym przemówieniu radiowym po ataku Trzeciej Rzeszy, gdy nazwał Adolfa zdrajcą, a jak ktoś przytomnie zauważył, nazwać w ten sposób można tylko kogoś, kto wcześniej był przyjacielem, no nie? słusznie skądinąd, bo kto był największym sojusznikiem Hitlera, jak nie ZSRR ?! i stąd konflikt między nimi był tak zaciekły i krwawy - nie od dziś wiadomo, że najgorsze są wojny bratobójcze ]. Nachalność, łopatologiczne podanie tezy czasami wręcz rozbraja, pełno jest tam takich miodów, jak np. gdy w Wiedniu bodajże Maj szukając kogoś podchodzi na ulicy do jakiejś laski i pyta ją : ''czy jest pani znajomą - dajmy na to - Gerdy von Krupke?'', ona zaś odpowiada twierdząco i nagle, zupełnie niepytana,wali : ''jej ojciec był nazistowskim zbrodniarzem'' - ?!?! Albo gdy w odcinku pt. ''Saloniki'' dziejącym się w Grecji pod panowaniem strasznego [ skądinąd ] wojskowego reżymu, adwokat represjonowanego przezeń artysty [ o słusznych tzn. ''czerwonych'' poglądach ] mówi w rozmowie z Majem : ''niech pana nie dziwi moja ostrożność - żyjemy w kraju, w którym prowokacja jest normą'' - cha cha! Dla kogoś, kto żył w tamtym czasie, pod koniec lat 70-ych, gdy walka z coraz bardziej prężną opozycją w kraju przyjmowała też coraz bardziej brutalne i ohydne formy, choćby przypomnianym niedawno morderstwem Pyjasa, ale też napuszczaniem bojówek z pałkami i kastetami na ''nielegalne'' spotkania, a przede wszystkim wspomnianą wyżej rosnącą rolą SB, musiał być to niezły dowcip [ nie mówiąc już, że także przykładem wyjątkowej bezczelności i hipokryzji ]. Są też smaczki całkiem apolityczne, takie jak np. w mojej ulubionej scenie z odcinka ''Rzym'', gdy podczas bójki na nadmorskiej skale jeden z walczących gości spada i ewidentnie, jak najbardziej ''po chamsku'' widać, że to manekin - normalnie jakoś to tak maskują w filmach, żeby maksymalnie to uwiarygodnić, ale tu nie : można wyraźnie zobaczyć, że kukła wygina się podczas obijania o skały tak, a ręce latają jej bezwładnie pod takimi niemożliwymi kątami, że można by uwierzyć iż to człowiek tylko przyjmując, że to jakaś ''kobieta-guma'' albo palant, który sam sobie obciągał, i to co najmniej od 20 lat! Albo kompletnie odjechane postsynchrony [ np. gość w tle skacze do basenu, i słychać ''Łeee!!!'', jakby Toranaga właśnie uciął komuś łeb ], które zagłuszają wszystko - to chyba pierwszy przypadek z jakim się zetknąłem obrazu, gdzie to co dzieje się w tle np. rozmowy, zagłusza to, co rozgrywa się na głównym planie! Nie dziwi już w takim razie, że szpiedzy wyglądają tu jak... szpiedzy, i to z krainy deszczowców : chodzą w długich, szarych lub czarnych płaszczach i noszą kapelusze, mimo że nikt tak się już wtedy nie ubierał przynajmniej od dwóch dekad! [ wyobraźcie to sobie : lata 70-te, dwóch tak ubranych gości i to jeszcze w przyciemnionych okularach, wchodzi do restauracji czy hotelu trzymając ręce w kieszeni - nikt ich nie zauważy, ni chuja! i w ogóle nie rzucają się w oczy, w ogóle! ]. No i ta cipka z fryzurą a la ''golonka sobotniej nocy'', która wciąż maślanymi oczami wpatruje się w [nad?]redaktora i potrafi tylko wybełkotać : ''ach, Maj...'' Można by jeszcze długo wymieniać, zamiast tego na zachętę postanowiłem wrzucić tu coś z youtube'a, niestety niewiele tego jest, a z tego co znalazłem wg mnie nadaje się do prezentacji tylko to :

- scena z wyżej wspomnianego odcinka ''rozgrywającego się'' [ w przypadku tego serialu cudzysłów jak najbardziej uzasadniony, bo wskutek nieudolnie poprowadzonej fabuły i mielizn, zamotania scenariusza czasami chuj wi o co tam chodzi ] w Grecji : red. Maj wkradł się w szeregi ''organizacji W'' [ nie mogę! ] i uczynił to tak wiarygodnie, że teraz członkowie jej lokalnego oddziału prężą przed nim muskuły prezentując mu swe możliwości [ jest to też wyśmienity przykład jednej z bardzo wielu tam totalnie przejebanych scen walki ] : ''... to Dimitrios... a to Kostas... a tu o Johnie mowa'' - he he. Generalnie rzecz wygląda jak preludium do gejowskiej orgii [ to zresztą ciekawy wątek, sporo scen można by pod to podciągnąć, np. ewidentnie widać, że między Majem a jego szefem, granym przez Englerta, coś iskrzy - kto wie, może oni tam w SB dobierali się wg tego samego klucza, co towarzysze z SA w swoim czasie - ? no i sam Maj taki ładny... ], przekonajcie się sami :