poniedziałek, 10 sierpnia 2009

Cmok, cmok !


Władymirowi Władymiryczowi nawet koń je z ręki...

Boże, on jest prawie jak jakiś syberyjski Rambo ! Na pewno poraża tam tymi promieniotwórczymi okularami jakiś ukrytych w tajdze lub stepie ''terrorystów'' - w przerwach oczywiście między dymaniem mongolskich kucyków... A ja wiele bym dał, by zobaczyć jak doi obfitą przecież mleczarnię frau Merkel !

W każdym razie dementuję ohydną plotkę, że ''car KGB'' bije konia - nic podobnego, on jest dobrym władcą : jak coś mu nie pasuje, po prostu tylko po cichu skręca mu kark...