Dziś zajmę się zaoraniem znanego zbokologa Lwa Starowicza, który doprowadził mnie do lekkiej kurwicy swoim wywiadem na onecie
choć w sumie dobrze się stało, kolejny ''autorytet'' dokonał
autokompromitacji i uszło zeń śmierdzące powietrze którym był nadęty.
Przy czym nie chodzi tyle, że pan profesor mądrzy się na temat polityki
na której g... się zna np. pierniczy farmazony jakoby Rysiek Kalisz był
powszechnie ''lubiany'' - ?! Na pewno nie przeze mnie ani większość
osób, które znam i kwestia prawicy czy lewicy ma tu niewielkie
znaczenie, przecież zaprosił go niedawno na ''grylla'' taki straszny
''faszysta'' jak Giertych, z drugiej wystarczyło przejrzeć lewicowe fora
co wypisywali tam na temat tego pajaca gdy przyjechał wypasioną
sportową bryką na marsz ''oburzonych''. Doprawdy nie wiem jak można czuć
sympatię do tego wrednego grubego skurwiela, którym jest w istocie. Nie
mam też pojęcia co Lew zapalił czy wciągnął, że zaczął bredzić o
''rzeczowości'', ''rozsądku'' i kompetencjach Biedronia, gdy przecież
zaliczył on głośną kompromitującą wpadkę w tym względzie już na początku
swej kadencji ?! Gdybym był pederastą szlag by mnie trafiał, że
reprezentuje mnie ktoś taki, gościu jest chodzącym stereotypem głupiej
cioty, która myśli jedynie o szpanerskich ciuchach i wyruchaniu
kolejnego chłoptasia itp. itd. Jednak indolencja polityczna Lwa
Zbigniewa byłaby jeszcze wybaczalna, Niemcy ukuli zresztą zgrabne słówko
''fachidioten'' na określenie naukowców wymądrzających się na temat
polityki czy sztuki lub polityków bredzących o sztuce i nauce o
najgłupszych z nich ''zaangażowanych artystach'' już nie wspominając,
problem jednak w tym, że pan profesor nie ma nawet pojęcia o dziedzinie w
której rzekomo jest specjalistą. Obnażył swoją skandaliczną ignorancję,
gdy na głupawe skądinąd pytanie ''czy celibat szkodzi ?'' udzielił
odpowiedzi : ''- Tym którzy go przestrzegają - na
pewno''. Za tego typu kretyńskim ''rozumowaniem'' stoi fałszywe
założenie o rzekomej ''naturalności'' człowieka i jego popędów,
tymczasem nasza ludzka istota polega właśnie na tym, że jesteśmy jak by
to paradoksalnie nie zabrzmiało zwierzętami nienaturalnymi i
również nasza seksualność taka jest - stąd z jednej strony nadzwyczaj
wybujała, niespotykana w przyrodzie człowiecza zmysłowość posunięta aż
do perwersji, bo żadne zwierzęta, nawet te cholerne szympansy Bonobo co
to ponoć ciągiem się gzią nie strzelają sobie minety odbytu, ani
wyczyniają sado-maso czy tym bardziej posuwają aż do seksu z dziećmi lub
trupami. Pokażcie mi gatunek zwierząt, który uprawia ''erotykę
międzygatunkową''*, czy np. tygrysy kopulują z żyrafami, hipopotamami lub
choćby bliższymi im panterami ? Tymczasem są ludzie, którzy robią to ze
świniami, owcami, krowami, psami itd., istnieje nawet pociąg seksualny
do roślin, drzew, nazywa się bodaj ''dendrofilia'' i ponoć jest to dość
częsta przypadłość wśród leśników... Nie wiem na czym może to polegać :
zapinaniu dziupli, oblizywaniu szyszek czy żywicy, obmacywaniu huby ?
Ba, gdzieś czytałem, że jest zboczenie, które charakteryzuje się
podnieceniem na widok walących się budynków ! Ma to nawet swoją
specjalistyczną nazwę, nie pomnę teraz jaką - być może cierpiał na to
bin Laden i terapeuta polecił mu urządzić rozpierduchę by mógł sobie
dogodzić ? Przeca wszyscy mamy prawo do szczęścia, tak jest zapisane w
konstytucji, no nie ? Zarazem jednak ta wynaturzona ludzka
seksualność stwarza człowiekowi możliwość sublimacji swych popędów,
przekształcania w miłość, sztukę, naukę a w końcu ich przekroczenia.
Nawet Freud kojarzony powszechnie z panseksualną wizją ludzkiej natury,
którą bez reszty władają namiętności uznawał istnienie w człowieku obok
popędu seksualnego czegoś co nazywał ''popędem śmierci'' przez co
rozumiał nie tyle nasze autodestrukcyjne skłonności ile pewną siłę,
która każe nam przerastać samych siebie, zaprzeczać sobie w pozytywnym
tego słowa znaczeniu, biorąc za całkiem realne, że w przypadku pewnych
jednostek mogła ona przeważyć nad tym pierwszym i wtedy mieliśmy
ascetów, mistyków, świętych itp. lub choćby artystów. Każdy kto zajmował
się serio kulturami pierwotnymi wie, że coś takiego jak ''dobry
dzikus'' żyjący w harmonii z naturą nigdy nie istniał będąc jedynie
mrzonką nowożytnych mieszczuchów, co więcej, oglądając dokumenty o
ostatnich prymitywnych ludach, które dotrwały do naszych czasów odnoszę
wrażenie, że różnią się one bardziej od zwierząt niż my bo żyjąc w
większej bliskości z przyrodą muszą wkładać w to więcej wysiłku, stąd te
pochłaniające mnóstwo czasu zabiegi jak wymyślne często tatuaże,
wcieranie mazideł by zmienić kolor skóry, najdziwaczniejsze fryzury lub
golenie włosów na całym ciele, wreszcie samookaleczanie - wszystko
jedynie po to, by dobitnie pokazać sobie i całemu światu : nie jestem
zwierzęciem ! Nawet orgie, które co jakiś czas urządzają nie są jak u
nas rozrywką zblazowanych burżujów lecz ściśle zrytualizowane służą
podłączeniu do metafizycznego ''generatora'' sił żywotnych, wyraża się w
nich mądrość ludów nieustannie zagrożonych zagładą, żyjących w surowych
warunkach do których nijak się mają sentymentalne bzdety ekologów.
Tymczasem teraz pojawia się ''cywilizowany'' arogancki bubek i ignorant,
jakiś tam dr Zbigniew i unieważnia całą liczącą tysiące lat tradycję
indyjskiej, buddyjskiej, żydowskiej czy chrześcijańskiej ascezy ! Fakt,
że nawet w tak niechętnej, wrogiej wręcz monachicznemu trybowi życia
religii jak islam pojawił się podobny kierunek sufich dobitnie pokazuje
jak głęboko tkwi w ludzkiej naturze ta potrzeba.
Powyższa kompromitująca wpadka Lwa Starowicza
świadczy wyraźnie, że jest on niczym innym jak zwykłym szarlatanem i nie
ma żadnej istotnej różnicy między nim a wróżami, czarownikami voodoo
czy wiejskimi babami ''zamawiającymi'' chorobę, jest tylko ich bardziej
elokwentną, ubraną w garnitur i dodające sztucznej powagi okulary
wersją. Już sama nazwa ''profesji'', którą sobie wybrał obnaża hucpę -
zawarta w niej ''-logia'' a więc ''Logos'' czyli rozum sugeruje
racjonalną wiedzę o człowieczej seksualności : może ktoś mi łaskawie
wyjaśni jak może istnieć racjonalna wiedza o czymś tak ślepym i absurdalnym jak ludzkie popędy ?! Pan
profesor jest ordynarnym ściemniaczem żyjącym z wciskania ludziom kitu,
że za pomocą rozumu będą mogli opanować swe namiętności, gdy każdy kto
na serio tego próbował wie doskonale, że to tak jakby wznosić tamy z
papieru i to toaletowego. Sterylny, wydumany język ''seks-speców'' jest
żywym a raczej właśnie martwym dowodem jego nieprzystawalności do swego
przedmiotu którego opis sobie rości, najprościej przekonać się o tym
analizując banalny już zwrot ''miałem -iałam orgazm'' - gdy przyjrzeć
się bliżej jest on absurdalny bo jeśli już to raczej orgazm ''ma'' nas,
przecież jest to stan który nami bez reszty choć na krótką chwilę
zawłada, w którym się zatracamy a więc poniekąd przestajemy być sobą.
Nie przypadkiem we francuskim orgazm nazywany jest ''małą śmiercią'',
stąd wzbudza taką naszą fascynację i zawstydzenie zarazem [ i bałwanem
jest ten, kto sądzi iż może pozbyć się tej ambiwalencji za pomocą
jakiegoś ''uświadomienia'', przynajmniej dopóki towarzyszy mu pożądanie
]. Kuriozalnym już przykładem wspomnianej tendencji jest feminizm każący
biednym idiotkom ''być odpowiedzialnymi za swój orgazm'' - k... mać,
jak można odpowiadać za coś nad czym się w ogóle nie panuje ?! Nie
pierdólcie mi proszę tutaj o specjalnych ćwiczeniach pochwy itp.
bzdetach bo tylko w ten sposób dowiedziecie, że kompletnie nie kumacie o
co tu biega. Jednym z najgłupszych nowoczesnych przesądów mających
znamionować ''postęp'' jest ten nieznośny komunał wypowiadany zwykle ze
świętoszkowatym oburzeniem : ''o tych rzeczach się kiedyś nie mówiło !''
- i dobrze do jasnej cholery bo gdyby można o nich mówić ludzie
kopulując nie wydawaliby nieartykułowane dźwięki ! Przecież robiąc
''to'' nikt nie posługuje się seksuologiczno-psychoanalitycznym
bełkotem, w tym momencie cała ta ''wiedza'' idzie się dosłownie jebać,
tylko jęczy, krzyczy lub milczy pogrążony w stuporze a jeśli już, to
wywrzaskuje najprymitywniejsze wulgaryzmy w rodzaju : ''kurwa, fak, ja
pierdolę, kocham cię'' itp. nieprzyzwoitości. Tymczasem oszuści w typie
Lwa Starowicza mieszają ludziom we łbach wmawiając im, że za pomocą
jakiejś pożal się boże ''edukacji seksualnej'' pozbędą się wszystkich
uciążliwości nieodmiennie towarzyszących naszym popędom - taa, choćby
będąca w tej dziedzinie prymusem Wlk. Brytania przoduje zarazem w
liczbie ciąż wśród nieletnich, chorób wenerycznych i ogólnej
demoralizacji. Przez takich jak on żyjemy w czasach panowania
niespotykanej w dziejach hipokryzji w dziedzinie seksu, która
paradoksalnie polega na sławetnej ''otwartości'', nachalnym wciskaniu
kitu jakoby wszystkie cierpienia nieodłącznie związane ze sferą ludzkich namiętności pochodzą z zewnątrz, wyłącznie z narzuconych nań takich lub innych
norm kulturowych i ''wyzwolenie'' się z nich zapewni nam ''orgazm
permanentny'' - doprawdy nie wiem jak można być aż tak durnym by
uwierzyć, że można być wiecznie młodym nie starzejąc się, zdrowym nie
chorując, wreszcie żyć nie umierając, nawet normalny człowieczy strach
przed śmiercią i typowa dla naszego rodzaju głupota nie są
usprawiedliwieniem. Nie trzeba zaraz angażować filozofii by obalić te
brednie, wystarczy fizjologia, której żelazna prawa wyraźnie mówią, iż
rozkosz i ból to te same impulsy nerwowe, różnica zaś między nimi polega
jedynie na intensywności - kiedy są słabsze odczuwamy przyjemność
natomiast gdy silniejsze cierpimy [ dlatego bardzo mocny orgazm może być
wręcz bolesny, z kolei bodźce zwykle sprawiające ból odpowiednio
osłabione są źródłem przyjemnych doznań, stąd masochizm ]. Zresztą
nie pojmuję jak można jeszcze bełkotać o jakiejś ''naturalności''
seksu, gdy obecnie w tak monstrualny i skrajnie stechnicyzowany sposób
się go eksploatuje, najwięksi alfonsi są szefami prawdziwych
międzynarodowych korporacji, przemysł porno, bo to jest już przemysł,
jest tylko sektorem przemysłu ''usług seksualnych'' obracającego większą
gotówką niż niejedna oficjalna gałąź gospodarki, górnictwo, hutnictwo
itp. i w ogóle kiedy to wszystko jest coraz bardziej usztucznione,
wysterylizowane i nasterydowane, napchane silikonem a ludzie zamieniają
się zwolna w mutanty, żywe cyborgi - przeca takie Marylka Rodowicz czy
Edzia Górniak mają w sobie tyle jadu kiełbasianego, że Sanepid powinien
zakazać ich występów ! Po śmierci będzie je można od razu oddać do
muzeum figur woskowych, w ogóle się nie rozłożą, tak są nasączone tym
syfem, że pewnie nie zauważą nawet jak umrą. Naukowcy sygnalizują też od
dłuższego czasu zastraszający spadek ilości plemników w męskim
nasieniu, z drugiej zaś lawinowo rośnie liczba kobiet mających problemy z
zajściem w ciążę a miesiączka obecnie wg badań to tylko cienki
strumyczek w porównaniu z niegdysiejszymi potokami ''flupów z pizdy'' a
być może niedługo w ogóle zaniknie [ są już chyba jakieś tabletki na to ?
].
Zapewne zaraz ktoś wyskoczy z histerycznym,
sekciarskim wrzaskiem jakobym był purytaninem, ajatollahem czy inszym
spirytualistycznym zjebem, który chciałby wszystkich hurtem wykastrować -
bynajmniej, postawa taka jest mi obca i wstrętna właśnie dlatego, że
stanowi jedynie odwrotność rozpusty, obie to tylko dwie strony tego
samego medalu i wzajem się napędzają : to nie przypadek, że większość
koryfeuszy ''wolnej miłości'' i ''rewolucji seksualnej'' wywodziło się z
surowych, protestanckich czy ortodoksyjnie żydowskich rodzin, z kolei
wielu hedonistów, którzy się przeruchali kończy jako świętojebliwi
dewoci czy fanatycy religijni. Nie ma w tym żadnej tajemnicy - każdy z
nas dysponuje mniejszym lub większym ale ograniczonym zasobem energii
życiowej i bezmyślne nim szafowanie musi w najlepszym razie skończyć się
przedwczesnym wyjałowieniem a w ekstremalnym przypadku prowadzi wręcz
do tragedii. Tak się zastanawiam - jeśli dzisiaj pieprzą się już
trzynastolatki to co oni będą robić jak przekroczą trzydziechę ? Przecie
pozostanie im chyba resztki żywotnej siły niezdolnej już do pobudzenia
zwiędłych fiutków i przetartych war karlovych angażować po mieszczańsku w
pielenie ogródka albo dla podniecenia stępionych zmysłów wchodzić w
coraz bardziej ekstremalne ''zabawy'' typu dzieci, psy, trupy itp. Rzecz
jasna nie twierdzę, że ludzie ruszą masowo na cmentarze uprawiać orgie,
to chyba zawsze pozostanie margines niemniej powszechna ''prostytucja
dusz ludzkich'' o jakiej marzył de Sade a która niemal na naszych oczach
staje się faktem na pewno wpłynie na jego zakres i częstotliwość
występowania podobnych odrażających zjawisk. W ostateczności pozostaje
niebieska tabletka - żałosne...
To
co Starowicz ma do powiedzenia na temat odmiennej płci jest w
większości żenujące - podobni mu ''przyjaciele kobiet'' przypominają niedojebanych podstarzałych oblechów w rodzaju Tadzia Iwińskiego, który
kiedyś łapał za dupę na sejmowym korytarzu jakąś sekretarkę-szparkę. Nie
pojmuję jak można serio pieprzyć jakoby ''motywacje
kobiet były szlachetniejsze'' dzisiaj, gdy jak na dłoni widać iż obie
płcie są siebie czyli g... warte ?! [ ja również wierzę w równość ale
pojmuję ją zupełnie inaczej, dlatego nie rozumiem jak można domagać się
''równouprawnienia'' ] Wbrew powszechnemu propagandowemu bełkotowi
obecne czasy są tak naprawdę świadectwem klęski feminizmu, bowiem wychodził
on z fałszywego założenia o rzekomej wyższości moralnej kobiet,
chodziło przecież by oparty na bezwzględnej dominacji, hierarchiczny
patriarchat zastąpić łagodniejszym, polegającym na współpracy
matriarchatem tymczasem okazało się, że one potrafią być równie
agresywne, głupie i chamskie co faceci i traktować ich tak samo
przedmiotowo - też mi ''emancypacja'' ! Nie mam z tym zresztą problemu,
jako nieuleczalny mizantrop odczuwam nawet coś w rodzaju schadenfreude,
ale przestańmy w takim razie uprawiać fikcję, że kobiety to anielskie
istoty, które nigdy nie chodzą do łazienki, nie robią niczego źle i w
ogóle we wszystkim przewyższają beznadziejnych mężczyzn bo ta nowoczesna
gigantyczna hipokryzja doprowadza mnie do szału. Wprawdzie trzeba
przyznać panu profesorowi na plus iż jest przeciwny parytetom i neguje
jeden z najbardziej rozpowszechnionych feministycznych przesądów jakoby
udział kobiet w polityce miał dobroczynny, łagodzący wpływ na nią
podając przykład bezwzględnej Goldy Meir [ można by wymienić jeszcze
Thatcher i parę innych ], cóż z tego skoro nie potrafi wyciągnąć
właściwych wniosków i sam sobie przeczy co pogrąża go jako ''-loga''.
Generalnie najlepiej by było, gdyby dał sobie i nam spokój i przestał w
końcu odstawiać czary-mary, parać się swą paranauką lub jeśli już
inaczej nie potrafi chociaż zajął ewentualnymi dysfunkcjami seksualnymi
swoich kumpli jak wspomniany na wstępie Kalisz [ jeśli facet w tym wieku
kupuje sportową brykę na pewno coś tym sobie kompensuje bo nie wiadomo
czy może jeszcze znaleźć pod tak monstrualnym kałdunem ] albo napuchły
od wódy Kwaśniewski [ czy aby alkoholizm nie powoduje zaburzeń erekcji
panie profesorze specjalisto od zwiędłych fiutków ? ].
Nie
poświęcałbym tyle miejsca i czasu przypadkowi tego pajaca z naukowym
tytułem, gdyby nie był on znakomitym przykładem gigantycznego oszustwa w jakim obecnie żyjemy - otóż wbrew postmodernistycznemu komunałowi
jakoby nasze czasy były epoką ''odczarowania'', upadku wszelkich mitów i
końca ''wielkich narracji'' religijnych i ideologicznych tak naprawdę
są właśnie okresem niemal wszechwładnego panowania magii i najbardziej
ordynarnych przesądów w nowoczesnej, atrakcyjnej dla współczesnego
kołtuna formie. Historia zatoczyła koło i wróciliśmy do groty w Lascaux [
o ile kiedykolwiek z niej wyszliśmy w co wątpię ], tyle że nie malujemy
już wizerunków na jej ścianach ale kreujemy je wirtualnie a nawet
holograficznie a zamiast rytualnych wywarów z muchomora wsuwamy
sterylne, wydestylowane chemicznie substancje. Podobnie naukowcy i inne
autorytety pokroju Lwa Starowicza są jedynie współczesnym odpowiednikiem
starożytnych magów, którzy też przecież dysponowali racjonalną wiedzą i
to w stopniu zadziwiającym często dla dzisiejszych uczonych ale też tak
samo jak oni mieszali ją z zabobonem i absurdalnymi okultystycznymi
praktykami. Jeśli ktoś uważa, że przesadzam niechże przyjrzy się tym
wszystkim ''ekspertom'' od ekonomii - pamiętam jak od lat 90-ych
nachalnie bombardowano mnie czerstwym bełkotem jakoby gospodarka w
przeciwieństwie do polityki miała rządzić się bezwzględnie logicznymi
prawami gdy ostatni kryzys obnażył ją jako dziedzinę panowania totalnej
blagi i irracjonalizmu : nie przypadkiem mówi się o ''panice na
rynkach'' a Wall Street wygląda jak dom wariatów, co bynajmniej nie
znaczy, że lewicowa wiara w okiełznanie przez człowieka tego żywiołu
jest choćby odrobinę mniej absurdalna, tym bardziej iż ten chaos nie ma
zgoła nic wspólnego z ''wolnym rynkiem'' [ wątpię też, czy z kolei
libertariańska utopia ma jakąkolwiek szansę się ziścić ale to już insza
inszość ]. Szamani i czarownice bynajmniej nie przepadli w pomroce
dziejów tylko przybrali strawną dla postępowego barbarzyńcy postać
''coacha'', medialnej gwiazdy czy politycznego demagoga. Rzecz jasna nie
twierdzę, że cała współczesna wiedza to kupa g... i namawiam tym samym
do jej radykalnego odrzucenia a jedynie większego sceptycyzmu w stosunku
do różnych obecnych guru i mniejszego bałwochwalstwa wobec fetyszu
''naukowości'' - wprawdzie fakty są ''obiektywne'' lecz ich interpretacja nie ! Naukowcy nie żyją na Olimpie, są tylko
ludźmi i jak my wszyscy kierują się zwykle niskimi pobudkami, ambicją,
egoizmem, żądzą sukcesu, władzy czy pieniądza i w ich imię mogą pomijać
pewne niewygodne im fakty a nawet wręcz je fałszować, kompromitacja z
''globalnym ocipieniem'' najlepszym tego dowodem. Na koniec wspomnę, że
kumpel z ''branży'' Lwa Starowicza prof. Lechosław Gapik został kilka
lat temu przyłapany na obmacywaniu zahipnotyzowanych przez siebie
pacjentek... O innym ''terapeucie'' i ''przyjacielu dzieci'',
odrażającym zboku dr Samsonie nawet nie chce mi się gadać [ ale
przypomnijcie sobie jak się wtedy zachowali Santorski, Eichelberger i
inni tego typu oszuści ].
Jestem
przekonany, że wielu to wszystko skomentuje durnym : ee tam, g... się
znasz, mądrzysz się, pewnie masz małego-krzywego-spiralnego-kompleks
EdUpa-misia Uszatka-królewny Śnieżki i czterystu krasnali-rozbójników i w
ogóle. Taa jasne, mój psychoanalityk mówi mi, że to dlatego iż cierpię
na syndrom macicy, boję się kobiet bo uważam, że każda z nich to
chodząca czarna dziura wysysająca z mężczyzny nasienie, pieniądze,
życie... a poza tym to jestem ukrytym pederastą i w dzieciństwie
wsadzałem se butelkę coca-coli w dupę itd. Mówiąc zaś serio
przedstawiłem powyżej wystarczająco dobrze przemyślanych argumentów by
domagać się poważnego potraktowania, mimo ostrego tonu nie zaglądałem
Starowiczowi w rozporek i nie obchodzi mnie jakiego ma i czy ewentualne
''dysfunkcje'' wpływają na jego tok myślenia, więc każdy prymityw obojga
płci ograniczający się do kołtuńskich, osobistych wycieczek może
spierdalać.
p.s. zimoś obrodziło nowymi pismami alternatywnymi w naszym mieście : ''Nowym Stańczykiem'' oraz ''Paprzycą kielecką'' - endżoj !
* okazuje się jednak, że niektóre z nich ją uprawiają co uświadomił mi
jeden ze znajomych pokazując zdjęcie swego ratlerka, który z wielkim
samozaparciem zapinał od tyłu rozłożoną na łące krowę... widok był przekomiczny ze względu na, ehm, ''rażącą dysproporcję'' że się tak wyrażę - mimo to podobne
przypadki są na tyle incydentalne i rzadkie iż nie obalają tezy o wyjątkowej i
nienaturalnej ludzkiej seksualności, tak w złym jak i dobrym.