Przyznam iż nie miałem o tym pojęcia bo i skąd - mówi się u nas jeśli już zwykle tylko o odwetowej pacyfikacji Lidic, w najlepszym razie, że wobec bierności ogółu na miejscu trzeba było zrzucić dwóch zamachowców na spadochronach, w tym jednego Słowaka, którzy i tak spieprzyli sprawę bo zaledwie postrzelili Heydricha i nazistowski zbrodniarz umarł dopiero wykrwawiwszy się [ o ile ktoś mu w tym nie dopomógł a cała sprawa była ustawką na szczytach hitlerowskiej wierchuszki, ale zasadne wskutek niejasnych okoliczności zamachu podejrzenia ostawmy na boku ], natomiast o tym raczej ani słowa, co najwyżej półgębkiem, znamienne. W każdym razie skala jest ogromna, proporcjonalnie to jakby u nas z pół a może i milion wyszedł na centralne place Warszawy i to jedynie tam, nie usprawiedliwia jej ni tłumaczy rozmiar represji, terroru z jakim musieli liczyć się ze strony Niemców, nikły dość nie tylko w porównaniu z Polską, gdzie Hans Frank zdumiał się iż sąsiednie władze okupacyjne postanowiły oplakatować całą Pragę wykazami zabitych w odwecie zakładników bowiem gdyby miał czynić tak za każdym razem kiedy dochodzi do egzekucji ''polacken'' nie starczyłoby lasów w Generalnej Guberni na druk takowych - tak więc zamiast chrzanić od rzeczy miejcież odwagę cholerni czechofile wprost wypowiedzieć, że wasza pretensja do Polaków polega tak naprawdę na tym iż nie zostali nazistami i hitlerowskimi kurwami jak Czesi, co będzie zaraz do okazania [ oczywiście zdaję sobie sprawę, że ''folksdojcz'' ma odmienne znaczenie na Śląsku niż w moim regionie, patrz postawa bp katowickiego Stanisława Adamskiego i gen. Sikorskiego w tej kwestii, stąd nie będę brnął w poboczne a śliskie rozważania o ''dziadku z Wehrmachtu'' na których w swoim czasie wyłożył się PiS pchnięty ku temu przez prowoka i głąba Kurskiego ]. I łaskawie uprasza się nie sadzić kocopołów jakoby odzyskanie Zaolzia w '38 było ''błędem'' o ile wręcz nie ''hańbą'' i ''zdradzieckim ciosem w plecy'' - szczególnie kuriozalnie brzmią podobne zarzuty w ustach mniemanych ''politycznych realistów'' - a wypier... mi z tym : gdy Francja i Wlk. Brytania dały zielone światło wrzucając Czechosłowację w paszczę III Rzeszy należało maksymalnie wykorzystać koniunkturę zajmując strategiczny węzeł komunikacyjny w Boguminie po który łapy już wyciągał Wehrmacht, przy okazji wziąwszy symboliczny i jak najbardziej sprawiedliwy odwet za prawdziwy tym razem ''cios w plecy'' jaki Czesi zadali świeżo odrodzonej Rzeczpospolitej zajmując Śląsk Cieszyński popełniając zbrodnie wojenne na tamtejszych Polakach, tym bardziej, że Benesz i tak przystał na aneksję, dlatego nawet jeśli podjął decyzję pod presją i w beznadziejnej sytuacji z formalnego punktu widzenia nie była to żadna zbrojna agresja, z drugiej jego kunktatorska, niejasna polityka budziła zasadne podejrzenia iż w ostatniej chwili podrzuci nam kukułcze jajo opychając wspomnianą magistralę jednak Niemcom stąd trzeba było postawić go przed faktem dokonanym kując żelazo póki gorące, tak czy siak - w polityce nie ma sentymentów ani wiecznych przyjaciół ni wrogów więc o co się wam rozchodzi romantyczne sentymentalne pipeczki, białorycerze w ząbek trąbieni ?! A już trzeba mieć miedzianą blaszkę zamiast płatów czołowych by bełkotać jak spierdoliny umysłowe w komentarzach pod rzetelnym artykułem historycznym traktującym o tych wydarzeniach, iż w sytuacji gdy Paryż i Londyn nie miały najmniejszej ochoty umierać za Pragę należało wespół w zespół moc móc zmóc ruszyć wraz z li tylko Czechosłowacją na Berlin i to z wujaszkiem Stalinem za plecami ! Tym bardziej, że ponad połowę składu ówczesnej armii naszych południowych sąsiadów stanowili przedstawiciele mniejszości etnicznych nie pałający jakoś ochotą bić się za czeską de facto republikę, więc już widzę jak nawet i dobrze wyposażone wojsko w znacznej części jednak złożone z sudeckich Niemców oraz Słowaków zinfiltrowanych mocno przez prohitlerowskie faszyzujące organizacje byłoby wiarygodnym sojusznikiem i oparciem w tej straceńczej ofensywie, bez jaj [ a Józio aż się palił by pospieszyć z ''bratnią pomocą'' powtarzając numer carycy z ''armią pokoju'' ].
Dobrą ilustracją powyższego jest zaskakująco rzetelny jak na tę gazetę artykuł z ''Wyborczej'' traktujący o ''pepickim Quislingu'' Emanuelu Moravcu, postaci poniekąd tragicznej, czeskim nacjonaliście i żołnierzu, który jeszcze w 1938 rwał się do walki z Niemcami zaś szok wywołany zdradą Zachodu i rozczarowanie nędzą rodzimych przywódców pokroju Beneša [ współpracującego gorliwie z sowietami ] pchnęły go ku kolaboracji z III Rzeszą, pozwolę sobie zacytować zeń wymowne w tym kontekście fragmenty :
''Moravec został wyznaczony, by w imieniu Komitetu rozmówił się z Benešem w sprawie wycofania podpisu pod układem monachijskim :
Znalazłem go przestraszonego, zakłopotanego, bezradnego i niepewnego jak chłopiec po laniu. To nie był mężczyzna. Wstydziłem się, że tej kupie nieszczęścia wierzyliśmy. Czułem gorycz. To nie był żaden przywódca. Miałem przed sobą drobnego cwaniaka, którego ktoś znienacka porządnie spoliczkował - opisywał potem to spotkanie. [...]
W artykule, który przypadkowo ukazał się w dniu rezygnacji Beneša, Moravec pisał :
W tych dniach okazaliśmy się najbardziej opuszczonym krajem na świecie, aczkolwiek łudziliśmy się, że mamy najsolidniejsze i najmocniejsze sojusze. Gdyby dziś ktoś chciał stwierdzić, że możemy się skutecznie przeciwstawić Niemcom, ten człowiek byłby prowokatorem albo idiotą. Dlatego nasza polityka - czy nam się tego chce, czy nie - musi szukać dobrych relacji z Niemcami. [...]
Pisał książkę, w której rozliczał niedawną przeszłość Czechosłowacji i którą po radykalnej zmianie poglądów pozwolono mu wydać. Miała tytuł "W roli murzyna" - bo tak autor postrzegał sposób, w jaki sojusznicy potraktowali Czechosłowację. Gdzie indziej państwo na skraj przepaści doprowadzali generałowie. U nas postarali się o to cywilni politycy, a żołnierz stał z karabinem u nogi i przez łzy śledził, jak bystry prąd odłamuje kawałki państwa niczym topniejącą bezradną krę. Trzeba było po żołniersku ocenić ten niebywały blamaż i katastrofę państwa - pisał o okolicznościach powstania książki. [...]
Zanim jeszcze zmarł Heydrich, Moravec współorganizował wiec, na którym Czesi potępiali zamachowców, emigrantów i deklarowali wierność III Rzeszy. [...] Po pogrzebie Heydricha wiece trwały przez miesiąc. Moravec tak wybierał miasta i regiony, by akcja objęła cały Protektorat i uczestniczyli w nich przedstawiciele wszystkich warstw społecznych. Pokazową kampanię wierności zakończyła manifestacja na praskim placu Wacława z udziałem 200 tys. ludzi. [...]
Rodzina Moravca dawała przykład: najstarszy syn wstąpił do SS, najmłodszy chadzał po Pradze w mundurze Hitlerjugend. Moravec też zakładał mundur, który sobie zaprojektował i który był łudząco podobny do uniformów esesmanów.''
- oczywiście GW może wielu nie wydawać się wiarygodnym źródłem informacji, słusznie skądinąd, niestety jednak w tym wypadku mamy do czynienia z prawdą, jej nieodpartym świadectwem są kroniki filmowe i zdjęcia z epoki :
- nawet jeśli średnio raczej widać tu entuzjazm poza pewnymi wyjątkami te hajlujące masy Czechów śpiewające jeszcze przy tym hymn narodowy robią jednak porażające wrażenie. Z wyrazami oddania pospieszyły także niezawodne zawsze w takich razach elity kulturalne... :
http://nassmer.blogspot.com/2012/07/slib-vernosti-risi-6.html
...jak i zdrowy trzon ludu :
http://nassmer.blogspot.com/2012/07/slib-vernosti-risi-8.html
Protektor przyznajmy potrafił też odwdzięczyć się za pomoc w ujęciu ''terrorystów'' hojnie wynagradzając donosicieli :
''1. Jaroslav Procházka (50.000 korun)
2. Marie Navarová (200.000 korun)
3. Theodor Šulc (200.000 korun)
4. Josef Klimeš (200.000 korun)
5. Tomáš Grosslicht (200.000 korun)
6. Michal Lofergyuk (100.000 korun)
7. Ivan Lošák (100.000 korun)
8. Helena Pecharová (100.000 korun)
9. Anežka Rožková (150.000 korun)
10. Rudolf Šrámek (100.000 korun) ...''
http://nassmer.blogspot.com/2012/06/jmenny-seznam-osob-odmenenych-za-pomoc.html
Mogę zresztą podobną postawę zrozumieć, co nie znaczy zaraz zaakceptować, w obliczu porzucenia przez Zachód w Monachium '38-ym, ale w takim razie nie rżnijmy głupa nazywając rzecz po imieniu jaką cenę miałoby przyjęcie ''gwarancji niemieckich'' rok później co zresztą i tak nic by nam nie dało, gdyż były one g... warte, ale na zaoranie historiozoficznych fantazmatów ziemniakopodobnych publicystów przyjdzie jeszcze czas [ dodam jedynie, iż nie przemawia przeze mnie bezkrytyczny fan Piłsudskiego, wręcz przeciwnie : jestem przekonany, że od chucpy jaką Ziemkiewicz odstawia pod szyldem endecji Dmowski przewraca się w grobie i kiedy w końcu spotkają się w zaświatach Roman mu za to najzwyczajniej wpierdoli, albo przynajmniej będzie przyjeżdżać z nieba polskim busem do piekła by niedoszłemu kochankowi Jaruzelskiej dorzucić pod kotłem i to nie groszku a koksu aby bardziej poszło mu w tyłek ]. Wolno wprawdzie mniemać, że większość tych tłumów stanowili zwykli konformiści - tak jak to było z blisko półtora milionem członków PZPR już pod koniec lat 40-ych - jednak istnienie wcale licznych czeskich nazistów jest faktem co doskonale okazuje poniższy kapitalny zestaw wyjątków z ówczesnego agitpropu, zwłaszcza umieszczona na końcu relacja z pepickiego parteitagu :
Jak jest po czesku ''fuhrer'' ? :
https://pl.wikipedia.org/wiki/Franti%C5%A1ek_Teuner
https://pl.wikipedia.org/wiki/Vlajka
https://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Rys-Rozs%C3%A9va%C4%8D
https://pl.wikipedia.org/wiki/Gwardie_%C5%9Awiatope%C5%82kowe
- i tylko bez czepiania się, że ''wiki nie stanowi wiarygodnego źródła'' : akurat powyższe hasła bazują na oficjalnych czeskich opracowaniach historycznych i zawierają doń odnośniki, poza tym w polskim necie trudno oprócz tego natrafić na informacje o choćby wspomnianej wyżej ''Vlajce'', ciekawe czemu ?:)
''Kuratorium do spraw wychowania młodzieży w Czechach i na Morawach - czeska kolaboracyjna organizacja w Protektoracie Czech i Moraw podczas II wojny światowej.
Kuratorium powstało 29 maja 1942 r. jako realizacja hitlerowskiej idei powstałej w Berlinie w 1941 r. Jego współorganizatorami byli Emanuel Moravec i František Teuner. Ze strony niemieckiej nadzorował to SS-Obergruppenführer Reinhard Heydrich. Głównym zadaniem Kuratorium miało być reedukowanie i germanizowanie czeskiej młodzieży w wieku od 10 do 18 lat pochodzącej z ''czystych rasowo'' rodzin. Za wzór służyło hitlerowskie Hitlerjugend. Reedukacja odbywała się poprzez aktywność sportową. W tym celu do Kuratorium przyjęto wielu członków przedwojennych organizacji sportowo-gimnastycznych, jak Czeski Sokół, czy Junák. Ciekawostką jest fakt, że swoją karierę sportową w Kuratorium rozpoczął słynny czechosłowacki lekkoatleta Emil Zátopek. Organizacja miała także swoje szkoły instruktorskie, które wyszkoliły ok. 3,5 tys. mężczyzn i ok. 400 kobiet jako instruktorów sportowych. Przy działalności sportowej odbywała się jednocześnie indoktrynacja ideologiczna i polityczna w duchu pro-nazistowskim i pro-niemieckim. [...] W 1943 r. organizacja powołała specjalne oddziały zbrojne, spośród młodszej młodzieży Vzorné roje, a spośród starszej – čety ZZ. Ogółem utworzono 59 takich oddziałów, każdy po ok. 30 ludzi. Miały one stanowić rodzaj czeskiego SS.''
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kuratorium_do_spraw_wychowania_m%C5%82odzie%C5%BCy_w_Czechach_i_na_Morawach
http://nassmer.blogspot.com/2010/11/nedokoncena-pout-kuratoria-xvii.html
http://nassmer.blogspot.com/2013/07/prospech-celku-jde-pred-prospechem.html
''Dzień Młodzieży'' '43 :
http://nassmer.blogspot.com/2013/08/den-mladeze-1943.html
- i jako konieczne uzupełnienie link jedynie do czesko-nazistowskiej kroniki filmowej relacjonującej całe wydarzenie bowiem jak głosi informacja na tubie : ''umieszczanie filmu na stronach zostało wyłączone na żądanie'' - ?! [ dziwne, gdyż inne fragmenty ówczesnego agitpropu na tym kanale jakoś nie posiadają podobnych obostrzeń... ] :
https://www.youtube.com/watch?v=GTbgd3x3x88
- oj coś mi ci maszerujący równo pod krawatem z flagami narodowosocjalistyczni junacy, pseudoludowa cepelia i kult tężyzny niebezpiecznie przypominają... Zwłaszcza układy choreograficzne na stadionie jako żywo wyjęte niczym z lat 40/50-ych dla tym razem ''czerwonych'' kameraden, stąd pewnie nawet nie było potrzeby je specjalnie zmieniać:)
W ogóle to w Protektoracie jak widać fajno było - odbywały się pokazy mody... :
...zawody sportowe dla dziarskiej młodzieży... :
...wesołe tańce... :
...a nawet koncerty ''zgniłej'' muzyki jazzowej ! :
I po co te polaczki tak fikały w '39 i '44 ? Trza się było nie wygłupiać, tak jak ''Hitlerovi Češi'' próbując jakoś znaleźć w ''neuen Europa'', zresztą radzę obadać komentarze pod powyższymi przykładami brunatnego agitpropu na kanale tubowym skąd pochodzą, u wielu z nich przebija autentyczny sentyment za czasami Reichsprotektoratu...
Uroczyście oświadczam więc, że serdecznie chromolę Czechów, jednak naprawdę nie tyle nawet honor co zwykła ludzka godność to istotna sprawa tak w życiu jednostek jak i całych narodów - niech se mają te wszystkie zabytki, co im z tego skoro to za przeproszeniem kurwie som ? [ uwzględniając godne szacunku wyjątki od reguły ]. Zresztą niniejszy wpis nie jest wymierzony tyle w nich co nade wszystko trawione ''czechozą'' rodzime polactwo, zaznaczam to, gdyż poniewczasie spostrzegłem, iż wyciąganie takich spraw akurat teraz może posłużyć - wbrew moim intencjom ! - jako politpoprawna pałka do zmiękczania Czechów ws. nachodźców, nagle może się okazać, że ci Czesi wcale nie są tacy ''fajni'' i na nich teraz przejdzie dumne miano ''genetycznych rasistów'', ale chyba jednak nie, bo wówczas Niemcy dostaliby przecież rykoszetem i to mocno:) W każdym razie jak powiadam w polityce nie ma wiecznych przyjaciół ni wrogów stąd należy schować wzajemne urazy i w tej jak i innych sprawach współpracować z nimi w ramach Wyszehradu, to obecnie kluczowa kwestia wobec której bledną wszelkie zaszłości historyczne.
Na koniec ciekawostka : wieża telewizyjna na Żiżkowie w Pradze, tzw. ''Žižkovský vysílač'' stanowiący klasyczny przykład późnosocrealistycznej ''futurystycznej'' ohydy, stoi na części zabytkowego żydowskiego cmentarza, dosłownie niemal tuż obok tego co zeń pozostało [ oficjalna wersja brzmi, iż tutaj żadnego miejsca pochówku już nie było:) ] - pod takowego energetycznego giganta musiano wygarnąć fundamenty na ileś metrów wgłąb, nie da się przeprowadzić operacji na taką skalę bez przemielenia wszystkich znajdujących się w ziemi szkieletów i nagrobków, i co ze sławetnym ''spokojem zmarłych'' jaki rzekomo nie pozwolił dokonać ekshumacji w Jedwabnem ? No chyba, że Niemcy wcześniej wyrównali już solidnie teren, ale nie sądzę by mieli czasu aż tak, poza tym wyobraźcie sobie cóż by się działo, gdyby ktoś podobny numer próbował wykonać w Polsce, wybiórcze i tefałeny wpadłyby w amok tocząc pianę z pyska 24 godziny na dobę, tymczasem nic jakoś nie słychać o ''genetycznym czeskim antysemityzmie'' wyssanym z mlekiem matki:) Ba, antyhitlerowskim bojownikiem w słynnej ''Casablance'' jest - zacytujmy red. Ziemkiewicza bo tu akurat ma rację - ''CZECH KURWA !!!''.