piątek, 3 maja 2019

Penalizacja LGTB+ - tak. Homoseksualizmu - nie.

Zanim przejdę do orania jawnie już prowokatorskich bredni Grzegorza Brauna na poruszone w tytule kwestie nie mogę pozostawić bez krótkiego choćby komentarza sadzonych przezeń epokowych bzdur, bo widzę że nawet pan reżyser zaraził się omawianą tu całkiem niedawno postmodernistyczną manią eksperymentowania z prawdą historyczną naginając fakty pod z góry powzięte tezy i zastępując je ''faktyszami''. Otóż ''człowiek-mem'' jak go słusznie niektórzy zwą wyskoczył ostatnio z konceptem ''fortu Xi'' jako kontrą wobec lansowanego przez obecnie rządzący czy raczej administrujący Polską obóz pomysłu zwiększenia obecności amerykańskich wojsk na naszym terenie, czemu nadano efekciarskie co tu kryć, zalatujące marketingową ściemą miano ''fortu Trump''. Przy okazji jednak znany dotąd raczej z erudycji historycznej i odkrywania niepoprawnych politycznie aspektów dziejów nie tylko ojczystych pan Grzegorz walnął tym razem epickiego wręcz babola kompromitując się bezkrytycznym powielaniem miejskich legend PRL-owskich komuchów żywych niestety do dziś jak widać o rzekomo decydującym wpływie Mao na powstrzymanie radzieckiej interwencji zbrojnej w październiku '56 r. - tymczasem bzdury te obalili kompetentnie chińscy historycy Shen Zhihua i Li Danhui w artykule dostępnym w jęz. polskim pomieszczonym w tomie zbiorowym ''Polski październik 1956 w polityce światowej'' wydanym już dobre kilkanaście lat temu, gdzie wykazali, iż podobne tezy nie znajdują potwierdzenia w kwerendzie archiwalnej dokumentów chińskiego MSZ ani też rządowych źródłach sowieckich z epoki, dlatego wprost nazwali je ''polskim mitem'', choć precyzyjniej należałoby rzec PRL-owskim. Mao nie miał żadnego wpływu na decyzję Chruszczowa bo z racji oddalenia i obcości terenu chińscy komuniści niezbyt orientowali się w miejscowych warunkach panujących we wschodnioeuropejskich demoludach, a nade wszystko byli całkowicie uzależnieni wówczas od sowieckiej pomocy gospodarczej i militarnej [ w ich wypadku trudno mówić wtedy o tak lubianej przez Grzegorza Brauna i wszelkich ''realistów'' politycznych ''wielobiegunowości'' ], szczególnie jeśli chodzi o budowę własnego potencjału nuklearnego, co też towarzysze radzieccy wykorzystywali z całą bezwzględnością każąc sobie za to słono płacić przewyższając w tym nawet eksploatację Chin przez mocarstwa kolonialne na co później skarżył się Deng Xiaoping. Tym co tak naprawdę zadecydowało była postawa ówczesnego kremlowskiego genseka, bowiem po przyjeździe do Warszawy przekonał się, iż sowiecki ambasador Ponomarienko dezinformował go popełniając ''idiotyczny błąd'' - jak sam to określił Nikita Siergiejewicz - w ocenie postawy Gomułki i Ochaba, którzy wbrew donosom tamtego wcale nie mieli ochoty dokonywać politycznego samobójstwa rezygnując z obecności wojsk sowieckich na terenie PRL i ogłaszając jednostronne wystąpienie z Układu Warszawskiego, dlatego uznał, iż choć ''rewizjonistyczna'' polityka nowych władz polskiej kompartii jest niewłaściwa z ideologicznego punktu widzenia nie narusza jednak istotnie strategicznych interesów ZSRR, stąd jest do zaakceptowania, tym bardziej, iż koszta interwencji zbrojnej byłyby zbyt duże, gdyż prawdopodobnie doszłoby do jeszcze krwawszych walk niż te nieco później na Węgrzech, a stawało się zupełnie niepotrzebnym w świetle jednoznacznie lojalistycznych deklaracji nadwiślańskich komuchów. Po powrocie do Moskwy zwołał więc naradę KC argumentując w powyższym duchu i aby przekonać do tego ostatecznie politbiuro wbrew Mołotowowi postulującemu zdławić po stalinowsku ''polską kontrrewolucję'' postanowił wykorzystać jako narzędzie nacisku opinię przywódców ''bratnich krajów'', w tym również Mao, który wtedy tak naprawdę jedynie poparł stanowisko Chruszczowa i nic więcej. Również później CHRL zajęła w pełni lojalistyczną wobec sowietów i pryncypialną ideologicznie pozycję aprobując gorąco utopienie we krwi antykomunistycznego powstania na Węgrzech w kontrze zupełnie do dystansujących się wyraźnie od tego władz PRL, wszelkie próby z ich strony porozumienia się z chińskimi komunistami na tym tle spotykały się z zimnym przyjęciem i wręcz jawną odmową, stąd Polakom pozostały jedynie symboliczne gesty pomocy węgierskim powstańcom takie jak dostawy lekarstw udzielone przez PCK. Owszem, kiedy trzeba Mao potrafił oficjalnie prawić dusery pod adresem tow. Wiesława i nawet podczas spotkania z ambasadorem Kirylukiem sam określił się mianem ''chińskiego Gomułki'' brać jednak te dyplomatyczne oświadczenia za dobrą monetę byłoby skrajną naiwnością, bo wedle ujawnionych przez ww. chińskich historyków dokumentów partyjnych na wewnętrznych nasiadówkach w rzeczywistości porównywał go do ichniego ''rewizjonisty'' Riu Shushi nieco wcześniej pozbawionego stanowisk i osadzonego na długie lata w więzieniu, potępiając za ''porzucenie walki klas, antyradziecki nacjonalizm [ sic! ] i negację partyjnej dyktatury'' a nade wszystko ''prawicową'' politykę rolną czyli odejście od kolektywizacji, kluczowej dlań kwestii [ jak dosłownie śmiertelnie poważnie podchodził on do tej sprawy dowodzi niestety blisko 50 mln zmarłych wskutek opętanej polityki tzw. ''Wielkiego Skoku'' jaką przedsięwziął zaledwie parę lat później na przełomie lat 50/60-ych ]. Tak więc gadki o tym jak to rzekomo Mao i chińscy komuniści, bardziej stalinowscy od samych stalinowców, uratowali nas przed wrażą sowiecką interwencją militarną możemy spokojnie włożyć między bajki - jedyne co ewentualnie zawdzięczamy Wielkiemu Sternikowi to odwołanie Rokossowskiego, po jego monitach by dać więcej swobody ''polskim towarzyszom'' w tej kwestii [ bynajmniej bezinteresownych bo miał w tym na uwadze ograniczenie zakresu interwencji sowieckiej w wewnętrzne sprawy także własnej kompartii ] Kreml przystał w końcu na to zmiękczając swoje twarde dotychczas stanowisko by utrzymać ręczne sterowanie na chama PRL-wską armią, nic więcej.  

Pomijam już kuriozalność sytuacji podważającą czystość intencji pana Grzegorza, gdy tak pryncypialny wydawałoby się antykomunista, wolnorynkowiec i obrońca życia poczętego opowiada się za współpracą z rządzonym przez nominalnych niechby komuchów państwowym molochem stosującym ścisły interwencjonizm gospodarczy i finansowy oraz praktykującym bez mała ludobójczy program masowych aborcji i do niedawna jeszcze barbarzyńską, eugeniczną z ducha nieczystego tzw. politykę jednego dziecka. W gruncie rzeczy Braun żywi w stosunku do Chin dokładnie taką samą politykę życzeniową jak potępiani przezeń, słusznie skądinąd, PiSowcy wobec USA i Izraela, gdy tymczasem jest to jak amerykański ''Wielki Brat'' imperium często z jeszcze większą brutalnością egzekwujące swoje interesy kosztem pomniejszych graczy - dość rzec, iż jak opisywał to wyznający się na birmańskich stosunkach Michał Lubina tamtejsza junta wojskowa by zrównoważyć dotychczasowe uzależnienie od Pekinu i przypodobać się w kontrze Stanom Zjednoczonym zdecydowała się na fasadową ''demokratyzację'' ustroju i dopuszczenie do rządów politycznej dysydentki Aung Suu Kyi przy zachowaniu rzecz jasna wpływów na kluczowe resorty siłowe, bo dochodziło już tam do sytuacji jakie można by wręcz określić znanym nam powiedzeniem ''wasze ulice, nasze kamienice'', to samo tyczy roli chińskiej wpływowej diaspory w innych krajach regionu jak Indonezja czy Tajlandia. Opinia o Chińczykach jako ''dalekowschodnich Żydach'' nie powzięła się znikąd, groteskowe więc, że znany ze sprzeciwu wobec uroszczeń Koszer Nostry i straszący nas od dawna ''Judeopolonią'' pan reżyser jednocześnie sufluje nam ''parchów'' z drugiego krańca Eurazji, jeśli dzierżące monopole gospodarcze i finansowe ''czajnatałny'' miałyby pełnić na naszych ziemiach taką samą pasożytniczą rolę jak kiedyś wiadome getta to podziękować tylko za podobną ''alternatywę''. Nie będę się już wywnętrzać na antypaństwowe obsesje Brauna bo doprawdy jeśli ktoś nie pojmuje fundamentalnej różnicy między etatyzmem a socjalizmem znaczy jedynie, iż wciąż mentalnie tkwi w korwinowo-libertariańskiej piaskownicy, wystarczy więc nadmienić, że na tej samej zasadzie pan Grzegorz jest w takim razie rasowym bolszewikiem bowiem w komunizmie państwo zanika, gdyż wedle Marksa jest ono li tylko ''narzędziem panowania jednej klasy nad drugą'', stąd po wykorzystaniu go w formie ''dyktatury proletariatu'' w okresie rewolucji powinno przestać istnieć bo w ''społeczeństwie bezklasowym'' traci ono wedle tej doktryny rację bytu - i nie kłóci się to bynajmniej z rozbuchanym sowieckim biurokratyzmem i totalitarną opresją, jak pisał Trocki w ''Terrorze i komunizmie'' posługując się porównaniem do lampy naftowej, która ''zanim zgaśnie rozżarza się do czerwoności'' tak i państwo wedle niego zanim zniknie ''przybiera najbardziej despotyczną w dziejach formę bytu'' w postaci bolszewickich rządów, z czego jak widać nie robiły one wcale tajemnicy [ tłumaczyłoby to też silne komunistyczne filiacje i ciągoty u takich ''wolnościowców'' jak apodyktyczna sucz Ayn Rand czy Rothbard, którego ''Manifest Libertariański'' wprost roi się od pro-sowieckich idiotyzmów typu ''pokojowa polityka ZSRR'' itp. ]. Takowe podejście prowadzi do absurdu, że potęgę gospodarczą Stanów Zjednoczonych zbudowali ''socjaliści'', jako remedium na podobne głupoty polecam więc poczytać wpierw coś o ''american school of economics'' to pogadamy - a co się tyczy rzekomego ''socjalizmu'' sanacji o jakim trąbi wciąż do znudzenia Braun jeśli już można jej rządom zarzucić coś diametralnie przeciwnego : że przez swoją skrajnie liberalną politykę finansową, idiotyczne przywiązanie do wolnorynkowych sofizmatów zepchnęła Polskę na samo dno Wielkiego Kryzysu, II RP była przezeń najbardziej poszkodowanym z państw NA ŚWIECIE wskutek leseferystycznego zaślepienia jej decydentów. Doszło nawet do tak paradoksalnej sytuacji, że dwóch z trzech największych przedwojennych polskich liberałów [ i bodaj jedynych na cały kraj:) ] czyli Adam Krzyżanowski i Ferdynand Zweig rekomendowało sanatorom interwencjonizm państwowy jako skuteczne remedium na zapaść gospodarczą, wzorując się w tym zresztą na ojczyźnie ''wolnego rynku'' czyli Wlk. Brytanii, niestety czy to z powodu ekonomicznej ignorancji lub też innych uwikłań rzekomi piłsudczykowscy ''socjaliści'' okazali się w tym ''plus catolique que le pape'' tu : leseferystycznych deregulatorów rynkowych. O tym min. traktuje dokument o Adamie Heydlu autorstwa Marcina Chmielowskiego, jednego z niewielu ogarniętych kuców, mimo iż nie zgadzam się z nim fundamentalnie jako libertarianinem przynajmniej w przeciwieństwie do kurwinowej kucerii nie pieprzy jakoby Szwecja z racji tego, że rządzona przez skrajnych lewaków nie była krajem kapitalistycznym, przyznaje iż może istnieć kapitalizm państwowy [ czyli jedyny realny tak naprawdę ], a sam ''wolny rynek'' jest utopią co do zasady dokładnie taką samą jak ''społeczna własność środków produkcji'' socjalistów, dobre i to. 

Pora więc przejść do zasadniczego tematu czyli wymienionych na wstępie ''genialnych'' pomysłów pana reżysera na batożenie czy tam kamieniowanie zboczeńców i ogólnie zakaz samego pedalstwa w ramach oporu wobec faktycznie zamordystycznych ''ruchów LGTB+'' - jest to równie ''sensowne'' jak gdyby zwalczając komunizm zdelegalizowano związki zawodowe a wręcz karano za pracę fizyczną jako taką. Grzegorz Braun zaraził się najwidoczniej takim nie-myśleniem od innego prawicowopodobnego prowoka Kurwina bredzącego jakoby socjalizm był ruchem ''ludzi pracy''. Otóż nie, należy to z całą mocą podkreślić, iż socjalizm/komunizm nigdy nie był ruchem klasowym robotników, lecz paradoksalnie tworem ideologicznym ''warstw posiadających'' : kapitalistów, arystokratów, duchownych wszelkich wyznań etc., a jeśli w ogóle zdarzył się wśród jego przywódców jakiś autentyczny proletariusz z reguły był postacią drugorzędną jak kompletnie niemal dziś zapoznany Weitling, bezlitośnie wyszydzany przez żywiącego doń ledwie skrywaną ''klasową pogardę'' skończonego burżuja Marksa pasożytującego na ''wartości dodatkowej'' wyciskanej z pracy robotników z kolei przez finansującego go fabrykanta bawełny Engelsa. Pisał o tym otwarcie nie kto inny jak Lenin w swoim programowym ''Co robić'', że socjalizm był produktem burżuazji wniesionym z zewnątrz do walki robotników o swoje prawa, stąd zawiera ono też gromkie pomstowania na ''trade-unionizm'' proletariuszy, którym jeśli zostawi się wolną rękę nigdy nie wzniecą prawdziwej rewolucji bo nawet dymiąc na barykadach idzie im jedynie o swoje przywileje socjalne, godną płacę, urlopy itd. i nie są zdolni wykroczyć poza ich horyzont, dlatego przywództwo nad nimi musi objąć postulowana przezeń kompartia ''zawodowych rewolucjonistów'' rekrutująca się np. spośród szlachciców takich jak on, panów dziedziców co to lepiej wiedzą od plebejusza co jest dlań lepsze, gdyż wyposażonych w odpowiednio ''naukawą'' ideologię, której cham nie pojmie [ przez to popularność lewicowych komunałów wśród ''ludzi pracy'' bierze się wyłącznie z ich ignorancji - nie głupoty ! - bo kto z tych biedaków ma ochotę i czas trudzić się lekturą ''Kapitału'' skoro nawet większość lewicowych inteligentów tego nie czyni, bo to bełkot - gdyby jednak tam jakimś cudem zajrzeli przekonaliby się ze zdumieniem, iż marksowskie pojęcie ''wyzysku'' nie ma zgoła nic wspólnego z jego potocznym rozumieniem jakiemu hołdują, temat godny osobnej rozprawy ]. Z tej oto przyczyny ''uciskane masy'' nigdy nie były podmiotem socjalistycznej walki politycznej w imię niemożliwego ustanowienia utopii komunistycznej, że sprawa robotnicza stanowiła tu jedynie narzędzie dla rewolucyjnej ''woli mocy'' najlepszym dowodem łatwość z jaką większość lewicy porzuciła ją na przełomie lat 60/70-ych zeszłego stulecia na rzecz zboczeńców właśnie, kobiet, Murzynów czy chłopstwa w tzw. III-im świecie równie arbitralnie co w poprzednim wypadku uzurpując sobie rolę ich rzeczników, naprawdę wszystko dosłownie może tu posłużyć za pretekst o czym świadczy świeży dość ruch ''antyspecystów'', którzy uznali zwierzęta za wyzyskiwany bezlitośnie proletariat naszych czasów co każe im z furią atakować rzeźników i przeprowadzać zamachy terrorystyczne na masarnie, czekać więc tylko ''organizacji wyzwolenia bakterii i wirusów'' jaka będzie mordować farmaceutów i wysadzać apteki niszcząc zabójcze dla ''bioproletariuszy'' lekarstwa. Na tej samej zasadzie wróżę też rychły renesans neoluddystów, istniejących zresztą co najmniej od lat 70-ych XX w. ale póki co jeszcze wegetując w politycznej zamrażarce, jednak wraz z postępami dehumanizacji i automatyzacji pracy zapewne zostaną z niej wyciągnięci, przy czym podzielą się jak przewiduję na frakcję tradycyjnie wrogą rozwojowi technologicznemu w imię pre-industrialnej utopii oraz ''progresywistów'' na całego uznających roboty przemysłowe a nawet algorytmy zawiadujące procesem produkcji za nowych proletariuszy - w tym szaleństwie będzie jednak metoda, gdyż państwowe i korporacyjne wywiady będą ich wykorzystywać do ekonomicznego sabotażu konkurencji, obaczymy niemniej jeśli dotychczasowe trendy utrzymają się i to przy ich obecnym tempie całkiem to prawdopodobne już za niedługo.

Tak więc należy stanowczo odróżnić słuszne z zasady zwalczanie rzeczywiście zamordystycznych, neobolszewickich i bez mała faszystowskich ruchów LGTB+ żądających karania więzieniem za ''myślozbrodnię'' wydumanej ''homofobii'' jak chcą różne Śmiszki, od samych pedałów, którzy w swej masie mają powyższe postulaty głęboko w swych dziurawych dupskach o czym wiem ze wzmiankowanych 
tu niegdyś prześmiewczo zwierzeń zapoznanego fundatora ''tęczyzmu'' nad Wisłą, niejakiego Szymka Niemca, który został od tego brutalnie odsunięty bowiem nawet jak na to środowisko był nazbyt ekscentryczną ciotą - dość powiedzieć, że założył swój ''homokościół'', gdzie pajacuje w arcybiskupich szatach udzielając ślubów ''parom jednopłciowym'', jego niepowtarzalne, jedyne w swoim rodzaju parodie homilii [ raczej chyba ''homofilii'' ] podczas których molestuje kotka można obaczyć w sieci. Otóż wspomniane zapiski z okresu ''sturm und drang'' pedalskiej rewolucji w rodzimym wydaniu zawierają obok typowych dla rozżalonej cioty pomstowań na Biedronia, który dokonał z polecenia ówczesnych genseków SLD i bliżej nierozpoznanych sił ''wrogiego przejęcia'' inicjatywy Szymcia, także wyrzekania na generalną obojętność pedało-lesbijskiego środowiska wobec politycznych postulatów rodzącego się wtedy polskiego ruchu praw-nie-obowiązków LGTB, bowiem wedle jego słów nic tylko seks, ciuchy, kasa i dobra zabawa im w głowie. Dzieje się zaś tak, gdyż nie przypadkiem zboczeńcom nadano miano ''gejów'' czyli wesołków, śmieszków dosłownie, w swej masie stanowią oni bowiem bandę infantylnych zjebów, takie duże bobo, ''piotrusie panny'' płci wszelakich co to zatrzymały się na poziomie emocjonalnym 10-latka, stąd i przysłowiowe już ciotowskie fochy, agresja oraz przeczulenie na własnym punkcie, ich przesadne przywiązanie do wyglądu i noszonych strojów, kuriozalna afektacja w zachowaniu etc., nie dziwi także, iż obecny świat oparty na modelu obłędnej konsumpcji foruje takowych osobników, których miejsce w bardziej szczęsnych czasach byłoby w kloacznym kabarecie raczej, szpitalu psychiatrycznym o ile wręcz nie więzieniu, jednak nie tyle z racji samych dysfunkcji seksualnych jak chciałby pan Grześ, co autentycznie kryminalnych postępków dość typowych dla tego środowiska pełnego szumowin. Nawet jeśli nadreprezentacja homoseksualistów wśród pedofilów jest faktem, krzywdzącym byłoby przypisywanie większości zboczeńców takowych ohydnych ciągot, nie czyni to również heteroseksualnych miłośników ''międzypokoleniowej intymności'' pokroju Polańskiego Romana w niczym od nich lepszym ni gorszym, oczywiście można argumentować, iż skoro penalizujemy aktywność zwolenników ''erotyki międzygatunkowej'' czy nekrofilii powinniśmy czynić to samo wobec sodomitów i gomorytek, ale trzeba wyjątkowo złej woli by nie dostrzec tu zdecydowanie niższej ''społecznej szkodliwości czynu'', o ile rzecz jasna popełniany jest on za obopólną zgodą i nikt nie dorabia sobie doń ideologii ani nas tym molestuje. W każdym razie pewnym jest, iż ruchy LGTB nigdy nie były czymś ''oddolnym'' zorganizowanym spontanicznie przez samych homoseksualistów i powszechnie przez nich popieranym stanowiąc jedynie narzędzie politycznej walki motywowanych ideologicznie środowisk, rodzaj rewolucyjnego tarana służącego im do zmiany społecznej obyczajowości i nic ponad to - przypomnieć należy w tym kontekście, że pierwsza ''parada równości'' miała miejsce już w 1918 r. w Moskwie i nie przypadkiem zbiegła się w czasie z zainicjowanym przez bolszewików ''czerwonym terrorem'' bo była jego częścią w wymiarze kontr-kulturowym. Dzieje się tak, gdyż ''wesołkowie'' z definicji generalnie mają gdzieś politykę jako dziedzinę mało raczej zabawną, na ich specyficzny gust wręcz nudną, nawet w jej niepoważnych aspektach co najwyżej ponuro groteskową, choć zarazem przez swój ''śmieszkowaty'' infantylizm stanowią poręczne narzędzie w przepychankach o władzę dając się przy tym ogrywać dosłownie jak dzieci, bo też i zdeprawowane całkiem, rozpuszczone niczym dziadowski bicz bachory często swym zachowaniem przypominają, niemniej nie oni są tutaj podmiotem pełniąc tylko rolę statystów i użytecznych idiotów takich jak wzorcowe pod tym względem kompletne factotum i wyd[y]muszka Biedroń.

Co więcej, kiedy już znajdą się wśród nich jednostki autentycznie zaangażowane w politykę nader często żywią poglądy lokujące je na antypodach ''tęczyzmu'' czego przykładem choćby obecny niemiecki minister zdrowia Jens Spahn z którym jeśli idzie o aborcję Grzegorz Braun i Kaja Godek znaleźliby bez trudu wspólny język, za pryncypialny sprzeciw wobec niej jest brutalnie obsobaczany przez ichnie feminazistki a nawet cierpi ataki wściekłych suk z ''Femenu'', gdy tylko zostało to usankcjonowane wstąpił też w związek paramałżenski ze swym mężynem jak przystało na konserwatywnego geja:). Również obecny amerykański ambasador w Niemczech i jawny homoseksualista przy tym Richard Grenell mianowany przez Trumpa przyprawia berliński establiszmęt od prawa do lewa o pożar dupska, miota on z furią obelgi pod jego adresem jakoby rzekomo był ''przedstawicielem mocarstwa okupacyjnego'' [ sic! ] i ''persona non grata'', bowiem twardo wymusza na szkopach respektowanie interesów USA wspierając do tego prawicowe ruchy antyunijne [ czyli sprzeciwiające się hegemonii Niemiec na kontynencie ] co w każdym polskim patriocie mającym na uwadze nasz interes narodowy powinno wzbudzać doń sympatię, niezależnie od tego co sądzimy o jego seksualnych upodobaniach. Można by tu jeszcze wymienić francuskiego ''homonarodowca'' Floriana Philippot, byłego zastępcę Marine Le Pen we władzach Frontu Narodowego i w powszechnej opinii faktycznego twórcę sukcesu politycznego tego ugrupowania [ to iż nie przełożył się on na wynik wyborczy jest efektem prawdziwej zmowy systemowej panującej pod tym względem w masońskiej republice ] i wielu innych konserwatywnych pedziów, pomijam już fakt, iż tak jak stereotyp żydokomuny nie wziął się znikąd dotyczy to również ''homofaszyzmu'', ale ponieważ to omawiany wielokrotnie także na łamach tego bloga temat, więc nie będę go rozwijał, tego co przytoczyliśmy aż nad to by dowieść, że jeśli pan Grzegorz dostanie się do unijnej atrapy parlamentaryzmu chcąc nie chcąc będzie musiał współdziałać w zbożnym dziele rozpierdalania UE od środka z wcale licznymi wśród zwolenników tegoż miłośnikami walenia się w dupala, bynajmniej kobiecego. Tak więc ''tęczowa'' bolszewia jak i jej niemal równie radykalni przeciwnicy pokroju pana reżysera powinni skonfrontować się wreszcie z gorzkim dla nich faktem, iż nie ma prostego przełożenia między takimi lub innymi skłonnościami seksualnymi a politycznymi poglądami, co najwyżej możemy mówić tu o pewnym ''libertyńskim przegięciu'' naturalnym dla opartego na rozbestwionym promiskuityzmie środowiska zboczeńców, od którego wszakże istnieją na tyle liczne wyjątki jak widać, że trudno tu o jakieś wiążące generalizacje i należy mieć to na uwadze przy formułowaniu postulatów batożenia takowych osobników jak to uczynił, całkiem nierozsądnie oględnie zowiąc, Braun.

Z pozoru niezrozumiały u tego, co by o nim nie mówić, inteligentnego człowieka wyskok nabierze być może sensu jeśli uwzględnimy szaloną na pierwszy rzut oka i postawioną żartem zaznaczam hipotezę jaką wysunąłem 
poprzednio pod jego adresem udziału przezeń w ''sabbatejskiej konspiracji'' czyli mocno heterodoksyjnym żydostwie mówiąc wprost. W tym celu należy koniecznie przypomnieć wzmiankowaną przy okazji wtedy problematykę tzw. praw noachickich nadanych przez Boga po potopie całej ludzkości w przeciwieństwie do późniejszego przymierza na górze Synaj jakie Jehowa miał zawrzeć jedynie z ''narodem wybranym'' i stąd tylko go obowiązującym. Otóż jak trafnie spostrzegł przyjaciel Brauna kabalista Wojciech Brojer kwestia ta ożywała ilekroć realnym wydawało się ustanowienie na powrót żydowskiej hegemonii w ziemi dla nich świętej, tym samym zaś pojawiało się także zagadnienie władania żyjącymi tam ''gojami'' - status ''wybraństwa'' narzucał prawowiernym Żydom obowiązek wymuszenia na reszcie ludzkości respektowania przez nią ''praw bożych'' nadanych jej za pośrednictwem Noego a tak się składa, że w ich zakres wchodził min. bezwzględny zakaz sodomii czyli stosunków seksualnych między przedstawicielami tej samej płci ! Czyżby więc Braun był w swym ekstremalnym potępieniu homoseksualizmu, świadomie lub nie, posłuszny jedynie pewnym wyższym nakazom jakie wyssał z mlekiem matki i nosił je głęboko za skórą ? Jakże upiornym w tym świetle jawi się, iż znakiem noachickiego przymierza była tęcza... to jednak typowe dla gnostyków, w tym również politycznych, przeinaczenie symboliki i jej pierwotnego sensu poprzez nadanie diametralnie odmiennej treści, dokładnie niemal tak, jak uczynili to już kilkaset lat temu walczący również pod tęczowym sztandarem powstańcy pod wodzą heretyckiego rewolucjonisty Thomasa Müntzera, dla których znaczył on potop krwi w jakiej chcieli pogrążyć znany im świat obmywając nim go ze zgnilizny by narodził się zeń ziemski raj powszechnej szczęśliwości. W każdym razie kwestię na ile powyższe przypuszczenia jedynie zastrzegam wyraźnie należy traktować poważnie pozostawiam domyślności i inteligencji czytelnika, przyznajmy iż wiele by to wyjaśniało aczkolwiek sytuację komplikuje mocno nieortodoksyjny charakter sabbatejskiej herezji i kabalizmu z którymi to łączą Brauna jak to wykazaliśmy poprzednio dość mętne związki, nie miałby więc on powodu oburzać się niczym prawowierny Żyd na urągających swym zboczeniem Jehowie pederastów, czyż jednak można w ogóle mówić o czymś takim jak ''ortodoksyjny judaizm'' skoro w religii tej nie istnieje właściwie powszechnie uznawany autorytet rozstrzygający takowe kwestie na wzór zasady ''Roma locuta, causa finita'' papiestwa w dominującym przynajmniej do dziś wśród chrześcijan katolicyzmie ? Innego znaczenia w tym kontekście nabierają też proto-nazistowskie elukubracje Szymanowskiego z których onegdaj sobie tutaj dworowałem, gorzko skarżącego się jak przystało na łzawą ciotę, iż ''zatruta przez żydostwo etyka płciowa tak brutalnie i niegodziwie potępia aryjskie rozkosze męskiej zmysłowości'' jakim hołdował jak wiadomo wybitny polski kompozytor - cóż, w świetle przytoczonych wyżej faktów o żydowskiej homofobii jak i dość typowego dla zboczeńców homoseksualnego antysemityzmu należy być może jednak przyznać, że zapiekła wrogość dzieląca te dwie hermetyczne wspólnoty jest głębsza i bardziej uzasadniona niż mogłoby się rozpatrując rzecz powierzchownie wydawać... Kabaliści kontra Ario-geje ?

Na finał wypada stwierdzić wyraźnie, iż pisząc poprzedni post poświęcony osobie pana reżysera w kontrze także do gównoburzy wokół politycznego zamachu jakiego ofiarą miała paść kompletnie nie warta uczczenia jej ''pewna bladź na A.'' [ skądinąd kolejny przecwelony konserwatysta pokroju Marcinkiewicza albo kurwiarza Niesiołowskiego, ścierwo gorsze nawet od takiego Biedronia, który przynajmniej nigdy nie ściemniał pod tym względem obnosząc się od początku kariery ze swoim pedalstwem i typowym dla globalisty antynarodowym cynizmem ] naprawdę nie miałem zielonego pojęcia, że wkrótce weźmie on udział w wyborach na prezydenta Gdańska, co tu kryć trafiło mi się niczym ślepej kurze ziarno, podobnie uprzedzając wszelkie zarzuty pragnę zapewnić, iż nie mam nic wspólnego z akcją o kryptonimie ''Sputnik'' jaką miała wszcząć ABW przeciwko Braunowi o czym powiadomił w jednym z wystąpień na swym tubowym kanale - mi jedynie żal, że znakomity niewątpliwie dokumentalista, chociaż kiepski scenarzysta [ ''Arche. Czyste zło'', którego fabuły był współtwórcą to niemożebny wręcz, okrutny gniot zdradzający zresztą okultystyczne fascynacje twórców... ] i fatalny polityk trwoni tak swój talent lansując jeszcze przy tym jakieś kompletne miernoty pokroju ''mr. nikt'' [ rzeczywiście, pseudonim całkiem akuratny przyznaję ]. Jest to dla mnie niepojęte bo co jak co inteligencji panu Grzegorzowi odmówić nie sposób, stąd nie mogę uznać go za zwykłego durnia co plecie trzy po trzy nie zdając sobie sprawy z konsekwencji własnych słów, nie mam więc wyboru jak tłumaczyć sobie jego prowokacyjne zachowanie tym oto jedynie, że jest najprawdopodobniej zadaniowany przez bliżej nierozpoznane wraże siły, unikam przy tym formułowania pochopnych wniosków ktore to konkretnie np. o ''ruskiej agenturalności'', gdyż sam na własnej skórze doświadczyłem jak łatwo i niesprawiedliwie przychodzi ludziom potraktować w tak podły sposób adwersarza, a przede wszystkim retoryka takowa została dokumentnie skompromitowana przez idiotów pokroju Ssakiewicza, skończonego debila niewątpliwie bo tylko wybitny tuman może z powagą twierdzić, iż Trump zwyciężył głosami amerykańskiej Polonii [ w rzeczywistości stanowi ona kompletną polityczną nicość, dlaczego niestety to temat na osobną rozprawę ] i tamtejszych Żydów, jeśli już popierających w zdecydowanej większości Hilarzycę i Demokratów. Przypadek omawianego reżysera wydaje się stanowić dowód na poparcie gorzkiej obserwacji fasadowego charakteru obecnego życia politycznego, zwłaszcza w takim pół-kolonialnym kraju jak Polska, co powoduje, że 
każdy z polityków ma w sobie coś z aktora, i dotyczy to w równym stopniu Biedronia co i Brauna jakby to bluźnierczo nie zabrzmiało dla ich zwolenników traktujących przekaz jednego i drugiego serio, zbyt zdecydowanie, niezależnie nawet czy z przekonaniem wygłaszają oni swe kwestie, czy też są jedynie dziwkami do wynajęcia, smutne lecz wszystko wskazuje, iż tak właśnie rzeczy się mają. Pozostaje więc już tylko zakończyć parafrazą znanej onegdaj piosenki kabaretu Starych Dziadów : ''Grzesiu, opamiętaj się !'' [ do cholery ].

ps.

Abyśmy się dobrze zrozumieli - mimo całego mojego dystansu do Brauna i Konfederatów mają jednak moje poparcie, nie jestem wprawdzie zachwycony i to oględnie zowiąc wystawionymi w moim okręgu na czołowych miejscach ich listy Berkowiczem i Lewickim, odpowiednio prawym i lewym jądrem prezesa, przede wszystkim ich wolnorynkowym zjebaniem, ale unijne wybory kierują się inną logiką niż krajowe, nie głosuję więc na zwolenników ''Wielkiej Polski Liberalnej'', która jak wyjątkowo nań przytomnie
zauważył Rękas oznaczałaby jej całkowitą likwidację, tylko ludzi mających za zadanie jeśli nie zaraz rozpierdolić UE od środka jak buńczucznie zapowiadają bo z racji fasadowości unijnego parlamentu nie będą posiadać nawet ku temu narzędzi, to przynajmniej by robić za mocną kontrę wobec antypolskich larw pokroju Róży von Szrot und Hurenstein [ grafinia chce powołania ''centrum sztucznej inteligencji'' i faktycznie przydałoby się jej bo nie posiada własnej ]. Nie stanowi zaś takiej na pewno prounijny aż do urzygu PiS licytujący się w tym z KO, zresztą obóz rządzący nie pozostawił mi wyboru wystawiając w moim okręgu ''rabi blesing'' Szydło i Legutkę, który z całym dlań należnym szacunkiem, ale wynegocjował ch... tak naprawdę warte ''porozumienie'' z Izraelem, przede wszystkim jednak Gówin ze swoim konceptem konstytucyjnego zapisu o ''nierozerwalnej przyjaźni polsko-uniosowieckiej''. Też bym wolał aby to byli ludzie pokroju Salviniego współpracujący z Bannonem zamiast zachwalać nam Rosję a nawet Chiny, tyle że straszenie ''ruską agenturą'' w tym akurat wypadku odpada, bo i PiS jak wiadomo ma tu sporo na sumieniu, mimo antyrosyjskiej retoryki uzależnia nas choćby od ruskiego syfiastego węgla, którym dosłownie zalewany jest nasz rynek, w tym również wydobywanym w Donbasie co de facto sankcjonuje rosyjską agresję, inna inszość, iż Maowiecki&s-ka nie mają tu za bardzo wyboru zmuszeni wykańczać po cichu na rozkaz KE czyli de facto Berlina rodzime kopalnictwo co dla niepoznaki nazwano jego ''restrukturyzacją''. Rzygać mi się chce obserwując jak teraz politycy partii rządzącej próbują kręcić gównoburzę wokół Kramka i jego puszczalskiej żonki a sami ich przecież lansowali w swoich mediach i wspierali na forum UE co jest faktem i żadni tam wyciągnięci z dupy przez Karnowskich profesorowie Osadczy tego nie odkręcą, można zaś było zorientować się z kim mamy do czynienia, wystarczyło choćby wejść na tubowy kanał fundacji ''Otwarty D...ialog'', gdzie pełno jest Michnika itp. kreatur [ to samo tyczy Liliji przecudnej niczym typowa ruska... ehm, tyle że skoro otwarło się szeroko granice dla migrantów ze Wschodu jak uczynił to rząd nie dziwota, iż takowego barachła się nalazło ]. Tak więc o ile PiS mimo wszystko nadal ma moje poparcie jeśli idzie o kraj na zasadzie ''na bezrybiu i rak ryba'' i prędzej ręka mi uschnie niż oddam go tu na zwolenników ''niskich podatków za Hitlera'' to już jeśli idzie o Unię nie mam wyboru - jak rzekł pewien skrajny lewak, młody neokomuch z którym miałem okazję niedawno trochę się pospierać indagowany czemu wspiera Biedronia wzorującego się jawnie na dzikich neoliberałach pokroju Baalcerowicza i Macrona mimo iż jak sam przyznał pedał strzelił sobie w dupę postulując likwidację polskiego górnictwa : ''bo zwyczajnie nie mam na kogo innego głosować'' - ano i ja też mogę dokładnie to samo powiedzieć mimo iż stoję odeń na ideologicznych antypodach. Dlatego gotów jestem przejść do porządku dziennego nad typowym pierdoleniem Korwina o Hitlerze [ w gruncie rzeczy antypolskim nade wszystko, bo ch... z Żydami ale z tego wynikałoby też jakoby Adi nie miał również pojęcia o represjach wobec Polaków i stąd nie mógłby za nie być odpowiedzialny ], gdyż akurat unijny cyrk, prawdziwy burdel na kółkach jaki stanowi pożal się ''parlament'' UE jest idealnym miejscem dla takowych pajaców jak on, niech się w nim produkuje wkurwiając grafinię ile wlezie, byle dalej stąd. Także wolnorynkowe zjebanie jego kucerzy będzie tam jak znalazł by piętnować gromko absurdalnie rozdęty brukselski biurokratyzm i przereglamentowanie przezeń gospodarki idiotycznymi przeważnie dyrektywami [ ''plastikowym sztućcom mówimy nie!'' ] i to często przeczącymi sobie wzajemnie, nad którymi unijni posłowie i poślice nawet nie próbują debatować przegłosowując je bezmyślnie jak leci robiąc tym za bandę mapetów jakimi w istocie są. I tylko bez jadących ''zmurzynieniem'' gadek, że kondeferaci będą nam tam przynosić ''wstyd przed Europą'' - doprawdy czy można bardziej jeszcze ośmieszyć instytucję jakiej za przywódców robią pozbawiony kompletnie wyrazu mentalny lokaj a zwłaszcza słaniający się wiecznie na nogach i szczający wręcz pod siebie pijaczyna ? [ z drugiej coś mi mówi, że ten ostatni jest właśnie dlatego jedynym ogarniętym pośród tępawych poza tym eurokratów, być może w przeciwieństwie do nich zdaje sobie sprawę w co wdepnął i stąd nigdy nie trzeźwieje, kto wie ].

Nade wszystko jednak PiS musi czuć na karku gorący oddech formacji, która przypilnuje go w sprawie tzw. ustawy 447 czy nachodźców, bo politykom koalicji rządzącej najwidoczniej zaczyna odpierdalać od braku sensownej opozycji, PONowocześni, peezele i komuchy rozbestwiły ich swoją beznadziejnością i chyba naprawdę uwierzyli, że ''nie mają z kim przegrać'', więc choćby dla ich dobra przydałby się lekki kubeł zimnej wody na rozpalone czółko, a pyszny ból dupy z tego tytułu nieudacznych reżimowych propagandzistów pokroju Ssakiewicza czy Karnowskich tylko utwierdza mnie w słuszności podjętej decyzji [ choć zdaję sobie sprawę, że sytuacja jeśli idzie o ww. problemy jest właściwie patowa, bo skoro ktoś sądzi w kontrze, iż skorumpowana putinowska Rosja w której aż roi się od żydowskich oligarchów powiązanych rozlicznymi interesami z Izraelem stanie w naszej obronie wobec bezczelnej próby wymuszenia ze strony Koszer Nostry w imię wyimaginowanego ''słowiańskiego braterstwa'' to powinien się czymś mocno walnąć w głowę, ale obawiam się, że nawet tak radykalna kuracja niewiele pomoże na jego zakuty ''goisze kop'' ]. I nie ma co tu się sugerować opiniami Sierpińskiego, który z pryncypialnie libertariańskich pozycji miota niczym histeryczna ciota obelgi pod adresem Konfederatów jakoby byli ''nazistami'', bo zjeb całkiem niedawno otwarcie rekomendował na swoim blogu wyprzedaż polskich lasów i resztek majątku narodowego by zaspokoić żydowskie u-roszczenia, wspiera ślązakowskich separatystów a pamiętam jeszcze z lat 90-ych jak w anarchistycznej ''mać pariadce'' zachwalał ''miękką pedofilię''. Tacy jak on czy Gwiazdowski, który chce zalać Polskę 10 milionami migrantów, w gruncie rzeczy są takimi samymi globalistami jak lewacy, różni ich z nimi jedynie wizja jak ten ''New World Order'' miałby wyglądać i na jakich zasadach się opierać, stąd tak zażarte spory o to między nimi, nie powinno to jednak przesłaniać nam, iż panuje między nimi zgoda co do tego, że suwerenność narodowa i samostanowienie to ''jakieś XIX-wieczne pierdoły'' jak raczył wyrazić się prezes kuriozalnego związku zawodowego ''januszy byznesu'' pan Kaźmierczak. Należy więc skonfrontować się wreszcie z tym oto faktem, że 
socjaliści i liberałowie to jedne kurwy, choć ci ''prawoskrętni'' nieco mniej niczym dziwki, które przynajmniej się cenią, dają dupy drogo i nie każdemu jak leci tak jak ich totalnie już ''wolnorynkowe'' koleżanki pokroju Jacka Sierpińskiego, Gwiazdowskiego czy Kelthuza niestety, ten ostatni całkiem się pod tym względem odsłonił deklarując dopiero co jako entuzjasta urojonego ''wolnorynkowego'' globalizmu i zaciekły wróg narodowej prawicy [ za wyjątkiem izraelskiej, się wie - Tel Chuj ! ]. Tymczasem jak słusznie oświadczył niedawno Qrwę w rzadkim u niego przebłysku inteligencji, a starszemu panu o dziwo zdarza się czasem rzec coś sensownego, ''są rzeczy ważniejsze niż pieniądze'' takie na ten przykład dodajmy ''imponderabilia'' mówiąc Piłsudskim jak niepodległość państwowa, narodowa i osobista a kwestii tych oddzielić od siebie nie sposób na co przykładów nasza historia dostarcza aż nadto, i każdy kto jak tzw. ''libertarianie'' próbuje więź tę na siłę zerwać dowodzi jedynie prawdziwości porzekadła, iż ''Polak nie tylko przed ale i po szkodzie głupi'' i nawet bolesny dziejowy kopniak w d... niczego go nie nauczył. Nie bierzmy więc przykładu z tych ''wolnościowych'' w swym mniemaniu jedynie niewolników, co majaczą o jakowejś ''wolnej konkurencji'' ze wspieranymi przez imperia korporacyjnymi molochami, bo to jakby zdechlak roił o sukcesie stając w szranki z zawodowym sportowcem na dopingu przegrany już na starcie - niech przekonają wpierw USA, Chiny a także Niemcy, Francję, Izrael czy Rosję do ''wolnego rynku'' to pogadamy, bo póki co robisz jeden z drugim tępy kucu jedynie za pożytecznego idiotę dla tamtych. 


ps. 2

Poniewczasie dopiero obejrzałem wystąpienie Mentzena o które poszła taka chryja i muszę przyznać jestem pod wrażeniem, doceniam brak politycznej ściemy nawet jeśli jest efektem młodego jeszcze wieku kucerza, nade wszystko jednak miło słyszeć, że nie jestem osamotniony w moim wkurwie na PiS ale i spora część ''żelaznego elektoratu'' z podobnych co ja motywów chce ukarać swoją formację polityczną za oszustwo jakiego się wobec niego de facto dopuściła - nie głosowałem na Gówina i jego przydupasów pokroju Emilewicz czy Maowieckiego, którego nie poznaje nie tak dawny jeszcze kumpel Schetyna tak się ponoć ''zmienił'', rzeczy mają się bowiem tak, iż obecnie PiS robi jedynie za przystawkę dla rządów PO, tylko w innym wydaniu, nie piszę się na to i chromolę takową ''dobrą zmianę''. Podobnie z histeryczną gównoburzą jaką kręci pozbawiony już całkiem rozumu, nieudaczny agitprop PiSowski z powodu celowo dobitnego skrótu myślowego o ''niechcianych Żydach'', bo w ten sposób jedynie nabijają fejm Konfederatom na tej samej zasadzie co perfidnie dobrana zapewne wypowiedź Brauna o batożeniu pedałów dzięki której skoczyło im poparcie w sondażach - może mi się to nie podobać czemu dałem właśnie wyraz, nie mam jednak złudzeń, iż przeczyta to najwyżej kilkaset osób a i z tych większość pewnie nie dobrnie nawet do połowy, bo leminżeria obojętnie lewo- czy prawoskrętna jednako ma zdolność skupienia uwagi godną jętki i takiż móżdżek, skoro nawet internetowe felietony Ziemkiewicza są dla nich za ''trudne'' i ''zbyt długie'' to co dopiero mówić o takich tekstach jak ten nafaszerowanych informacjami i wymagających odrobiny choć namysłu, jak to uświadamiał w mojej obecności zdumionemu znajomemu z innej epoki jeszcze zaprzyjaźniony antykwariusz : dziś studenci nie czytają [ jak pisał ''klasyk'' - zgadnij no koteczku który ? - ''propaganda aby być skuteczna musi być maksymalnie prymitywna'', docierać do korzenia, wprost pnia mózgu bez pośrednictwa wyżej rozwiniętych form cerebralnych, a co jak co, ale na tym to on się wyznawał i był w tym akurat mistrzem...]. Przede wszystkim jednak co to za chujnia, że banda pazernych i bezczelnych parchów może bezkarnie robić z polskich ofiar hitlerowskiej okupacji takich jak moi dziadkowie rzekomych ''pomocników nazistów'' a my mamy siedzieć cicho, gdy nam plują w twarz ewentualnie popiskując nieśmiało w kąciku, że to nie tak i prosimy łaskawie nas wysłuchać - kiedyż wreszcie pojmą to politycy koalicji rządzącej i wspierający ich reżimowi propagandziści, iż nie da się wygrać na argumenty z kanibalami obdzierającymi żywcem jeńców ze skóry a takowych mamy właśnie za adwersarzy ? Powtarzam : tu trzeba metod Włada Palownika, który przez to, że wychował się jako jeniec na dworze sułtana doskonale wiedział jakim językiem należy prowadzić ''dialog'' z barbarzyńcami, tak że gdy Osmanowie po raz kolejny najechali jego ziemie przywitał ich las nabitych na pale tureckich jeńców wojennych, nawet bezwzględni mordercy jakimi byli niewątpliwie muzułmańscy łupieżcy nie zdzierżyli tego widoku i z kwaśnymi pyskami musieli zawrócić bo perspektywa konania z kijem w wiadomym otworze przebijającym się z wolna przez trzewia niezbyt im się uśmiechała, oto właściwie dobrane argumenty do poziomu umysłowego dziczy rodem z pustyni. Jeśli nie stać nas na otwarty konflikt prowadźmy nieustanną wojnę podjazdową na wyczerpanie tak jak rzeczony bohaterski hospodar, oni mają czas ale my też, obaczymy jeszcze kto jest ''narodem wybranym'' i komu tak naprawdę Bóg błogosławi, bo to wcale nie jest przesądzone tylko dlatego, że gdzieś tak napisano w jednej książce... tym bardziej, że obecny judaizm po rewolucyjnym wstrząsie jakim było zburzenie przez Rzymian świątyni jerozolimskiej nie ma zgoła nic wspólnego z biblijnymi Żydami, czyż więc ich potomkowie sami nie zerwali Przymierza nie odbudowując jej do tej pory i stąd przestało ono ich obowiązywać ? [ abstrahując oczywiście od jego zasadności ]. Tymczasem Ziobro z Joachimem Brudziszyńskim postanowili ośmieszyć się nasyłając prokurora i policajów na uczestników ludowych jasełek, nie wiem co oni zamierzają : aresztować kukłę Judasza ? - jako żywo przypomina to uganianie się przez milicjantów po kraju za świętym obrazem Pani Jasnogórskiej z polecenia Gomuły, żenada. Dno prawdziwe zaś i siedm warstw mułu osiągnął PiSowski agitprop lansując Mariana by dopieprzyć narodowcom, gdyby mieli choć odrobinę pomyślunku wykorzystaliby go do ich ośmieszenia, że ci wystawili w swoim czasie na prezydenta takiego ćmila za przeproszeniem, typowego chamowatego polaczka-cwaniaczka i przegrywa życiowego zamiast się nań powoływać jako ''autoryteta moralnego'' w sprawie jego byłych kolegów - kto jeszcze serio traktuje opinie tego typa ?! [ s-syn powinien wreszcie pierwszy raz w swym marnym żyćku doświadczyć ciężkiej pracy w pocie czoła zapierdalając cały Boży dzień na kolanach zbierając szparagi u bauera, czego mu z głębi serca życzę, bo do niczego innego się nie nadaje ]. I cóż się dziwić, że nawet ktoś tak pełen sceptycyzmu oględnie zowiąc wobec Korwina, Brauna i reszty konfederackiej kamandy zmuszony jest wręcz oddać jednak na nich głos w nadchodzących wyborach zbrzydzony do reszty narastającymi lawinowo kompromitacjami koalicji rządzącej ? Szantaże, że w takim razie zbraknie na 500+ czy walenie cepem ''ruskiej agentury'' już nie podziałają, bo koszta żydowskich u-roszczeń wielokrotnie przewyższają wszystkie dotychczasowe zyski z rządów PiS a tak naprawdę frakcji PO ''nieco na prawo'' jako się rzekło, o szpionach też była mowa - nie mają prawa tego choćby sugerować ludzie lansujący w swoich merdiach kreatury pokroju Kowalskiego czy ''endekomunisty'' Wielkodupskiego bredzącego coś o Putinie-''katechonie'' i oglądający się na opinię państwa, którego przywódca mógłby zamieszkać na Kremlu by zaoszczędzić na przelotach tam i z powrotem, tak często tam bywa [ dla niedomyślnych - mowa rzecz jasna o Netanjachuju ].

Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie miał paru istotnych jak sądzę zastrzeżeń do wystąpienia Mentzena : po 1. kampania Gwiazdowskiego nie była merytoryczna ani on nie jest rozsądnym osobnikiem nawet jeśli może takowe wrażenie sprawiać, bo skoro oświadcza z typowym dla się cynicznym uśmieszkiem ot tak, że ''potrzebujemy od 5 do 10 MILIONÓW MIGRANTÓW'' znaczy, iż jest skończonym tumanem i nie ogarnia kompletnie jakie to katastrofalne skutki przyniosłoby dla naszego paździerzowatego państwa i jeszcze bardziej teoretycznego społeczeństwa [ temat godny osobnej rozprawy, stąd postaram się poświęcić mu jeden z następnych wpisów ]. Po 2. pan Sławek jak na typowego kucerza przystało powiela neoliberalny schemat o rzekomo hiperracjonalnej gospodarce przeciwstawionej opartej li tylko na emocjach polityce - rzygam tym, bo znam pierdolenie jeszcze z lat 90-ych z ''Wybiórczej'' i stojącego u szczytu powodzenia Baal-cerowicza, że najlepsze to w ogóle byłyby technokratyczne ''rządy ekspertów'', wciąż nie mogący skończyć się obecny kryzys dobitnie wykazał, że to ch... a nie prawda, zaś współczesna ekonomia oparta głównie na spekulacji derywatami itp. wirtualnym śmieciem ma więcej wspólnego z kabalistyczną gematrią, szamańskimi operacjami na liczbach niż jakąkolwiek sensowną, produktywną działalnością. Na tym właśnie polega zasadnicza różnica między neoliberałami pokroju Miltona Friedmana i jego ''Chicago boys'' a wrzucanymi zbyt pochopnie do jednego worka z nimi ''austriakami'' czyli Misesami-Hayekami - ci pierwsi wierzyli, iż można procesy gospodarcze ująć w makroekonomiczne wykresy i tabele przewidując niemal wszystkie działania na chaotycznym w dużej mierze z zasady rynku co jak wiadomo poszło się jebać w zderzeniu z bańkami spekulacyjnymi, drudzy zaś przynajmniej nie ściemniają, że ekonomia kiedykolwiek może stać się nauką w pełnym tego słowa znaczeniu uwzględniając potężną rolę czynników irracjonalnych w ludzkim działaniu, także tych związanych z przedsiębiorczością. Poza tym nie wszystko co racjonalne=dobre jak zdaje się wierzyć za ''oświeceniowcami'' Mentzen, choćby jego ideowy kolega Tomasz Sommer może uświadomić mu, iż bolszewickie zbrodnie jak ''operacja antypolska'' w ramach Wielkiego Terroru lat 30-ych były wręcz hiperracjonalne przynajmniej jeśli idzie o morderczą systematyczność z jaką została ona zorganizowana - ktoś musiał to wszystko wcześniej obmyślić i odpowiednio zaplanować a tego bez udziału rozumu dokonać rzecz jasna nie sposób. Po 3. a właściwie 4. już, wcale nie jest to takie pewne, że ludzie olewający wybory i programowo obojętni polityce dokonują racjonalnego wyboru jak twierdzi pan Sławomir, w tym również wychodzi zeń typowy liberalny kuc dla którego najlepiej aby rząd nie wtrącał się w nic rezerwując dlań co najwyżej rolę ''niewidzialnego nocnego stróża'' zaś sama dziedzina zarządzania bydłem ludzkim była udziałem jedynie nielicznych obwarowana dostępem za pomocą ''cenzusu majątkowego'' - jak tłumaczyłem jednemu znajomemu, który ''pierdoli politykę'' niestety polityka za to nie pierdoli jego, a raczej właśnie dyma w zamian ile wlezie, bo to ona decyduje gdzie pojadą ci co zamiast udać się do urny wybrali wycieczkę z rodziną i czy w ogóle będą mieli za co wyznaczając ramy w których mogą prowadzić swoją banalną egzystencję aż do usranej... Celowo napisałem ''polityka'' nie zaś ''politycy'', gdyż coraz częściej robią oni jedynie za bandę mapetów dla oligarchii finansowej podejmującej rzeczywiście wiążące decyzje w dziedzinach zarezerwowanych dotąd dla decydentów fasadowej przez to ''demokracji parlamentarnej'', stąd w pełni zdaję sobie sprawę, iż uczestnicząc w tzw. wyborach biorę udział faktycznie w ''świeckim'' rytuale, niemniej lepsze to niż celebracja eskapizmu poprzez życie w iluzji rzekomego wyłączenia się z polityki i to wliczonego wręcz w system, który woli nawet aby głosowali tylko ''sami swoi'', choćby dlatego należy podjąć tę grę świadomie i bez złudzeń co do swojej w niej roli. No i na koniec najistotniejsze : życzyłbym sobie by pan Sławek dostrzegł wraz z resztą kuców niezwykle istotną w kontekście unijnych wyborów problematykę ''soft law'' czyli szarej strefy ''miękkiego prawa'' w której operują globalistyczne i antywolnościowe struktury pokroju UE właśnie za pomocą wydawanych przez się rezolucji i deklaracji nie posiadających formalnie sankcji prawnej, a jednak faktycznie często jako takowe funkcjonujących stanowiąc istotne i groźne bywa narzędzie nacisku na oporne im w pewnych kwestiach rządy takie jak premier Szydło na ten przykład, skutecznie jak widać. Zmusza to liberałów do przemyślenia aksjomatów leżących u podstaw ich doktryny, bowiem jako zwolennicy ''wolnego rynku'' i ''swobody handlu'' wrodzy interwencjonizmowi państwowemu powinni właściwie sympatyzować z ''organizacjami pozarządowymi'', samorządnością lokalną oraz wszelkimi innymi strukturami politycznymi osłabiającymi wpływ władz centralnych na życie jednostek, sęk w tym, że ostatnie z wymienionych tworzą dziś paradoksalnie sieć globalizmu oddolnego działającego nie tyle poprzez zakulisowe machinacje i odgórny nacisk na rządy państw jak dawniej, lecz bezpośrednio wpływającego na zachowania i poglądy ich obywateli, bo tak dalece rozwinęły się w naszej epoce metody manipulacji. Obecnie największym zagrożeniem dla wolności każdego człowieka na tej planecie nie jest więc taka lub inna administracja państwowa co jakowaś ''tyrania mroku'', wielogłowy ''sieciocentryczny'' potwór na który składa się gęsta pajęczyna NGOsów, ''komisji weneckich'', WHOmo itp. ''transnarodowych'' monstrów strukturalnych o niejasnym statusie prawnym i programowo niedookreślonych kompetencjach pozwalając im dzięki temu na zbyt daleko posuniętą swobodę działania, których ''publiczno-prywatna'' hybrydowość odpowiada ''połączeniowości'' świata poddanego dyktatowi ''niewidzialnych zarządców'', dlatego polscy liberałowie powinni przeprosić się z państwem narodowym jeśli serio chcą przekroczyć klątwę ''protokołu 4%'' w wyborach, nawet pryncypialni ideowo libertarianie o ile tylko nie stracili całkiem kontaktu z rzeczywistością jak Sierpiński czy Kelthuz winni uznać je za rodzaj ''mniejszego zła'' wobec wspomnianego globalistycznego Frankensteina przy którym najbardziej pojechane konspiracjonistyczne teorie o ''New World Order'' jawią się niczym opowiastki dla grzecznych pensjonarek z minionej dawno epoki [ zresztą takim właśnie mianem ochrzciła go Anne-Marie Slaughter, żadna tam żerująca na paranoicznych ciągotach ludzkich szurnięta baba, a ciesząca się międzynarodową renomą prawnik i absolwentka niemal wszystkich liczących się anglosaskich uczelni, odpowiednio Princeton, Oxford i Harvard, w swej fachowej pracy poświęconej zagadnieniu o tym samym tytule ]. Niechże biorą za wzór swoich ideowych kolegów z innych krajów, tak jak nie ma uniwersalnego modelu kapitalizmu i anglosaski nie jest jedynym bowiem niemiecki czy japoński dajmy na to istotnie się odeń różnią, tyczy to w równym stopniu liberalizmu np. niemiecki ''od zawsze'' czyli swoich XIX-wiecznych jeszcze pierwocin charakteryzował się znacznie większym przyzwoleniem na rolę państwa w gospodarce niż miało to miejsce w Wlk. Brytanii lub USA, tak samo w Japonii, gdzie niemal nieprzerwanie rządzi od zakończenia wojny partia mająca przymiotnik ''liberalny'' w nazwie, abstrahując na ile zapożyczone z Zachodu ideologie ulegają odkształceniu przez tak obcy kontekst kulturowy istotne, że łączy ona nacjonalizm, konserwatyzm obyczajowy [ patrz choćby zdrowe podejście jej poseł Mio Sugity do ''śmieszków'' ] z rozsądną polityką ekonomiczną - obecne rządy japońskie poluzowały dotychczasowe restrykcje dopuszczając inwestycje obcego kapitału na własny rynek, wszakże dopiero gdy po długim okresie jego chronienia polityką protekcyjną udało im się uzyskać taką pozycję, iż w niczym jej to istotnie nie zagraża, nie idą też całkiem na żywioł trzymając nadal pakiet kontrolny w strategicznych dla kraju sektorach gospodarki a nie rozpuszczają wszystko jak leci rozdając fabryki kumplom niczym skurwysyn Lewandowski, nasza dupoprawica, mniemani obrońcy ''syfilizacji judeołacińskiej'' i leberałowie muszą więc skonfrontować się chcą tego czy nie z przykrą dla nich prawdą, że jeśli idzie o prawidłową obronę własnych interesów gospodarczych i państwowych są 100 lat za ''turańska dziczą'' z drugiego krańca Eurazji [ nawet ogromny dług publiczny Japonii nie jest tego zaprzeczeniem, bo w zdecydowanej większości leży on w rękach krajowych wierzycieli, stąd to sami Japończycy są jego panami a nie takie lub inne podmioty zewnętrzne, które przez to mogłyby dyktować im warunki - kwestia zasadnicza co tłumaczył już dawno dość wyraźnie tym zdenerwowany jeszcze wtedy nieoficjalny nadpremier Maowiecki ]. 

ps. 3

Plebejskie pochodzenie wymienionego na wstępie Mao nie kwestionuje bynajmniej prawdy o ''nieproletariackim'', burżuazyjnym wręcz charakterze socjalizmu/komunizmu - raz, iż chińscy chłopi mieli inny status niż w krajach, gdzie panowała ''pańszczyzna'' i ostre podziały stanowe, dzięki dostępowi do systemu egzaminów państwowych ambitni, utalentowani i odpowiednio bezwzględni plebejusze mogli dojść tam do wysokich stanowisk w cesarskiej administracji a nawet w sprzyjających okolicznościach stać się jej władcą tak jak przywódca antymongolskiej rebelii i fundator dynastii Ming [ a więc w Chinach przynajmniej raz w dziejach spełnił się sen o ''chłopskim cysorzu'' ]. Dwa, że tatuś przyszłego Wielkiego Sternika nie był ot takim sobie chłopkiem, ale prawdziwym gospodarzem, wedle bolszewickich kryteriów obmierzłym ''kułakiem'', sam fakt, iż stać go było na posłanie syna ''na nauki'' już o czymś świadczy, wystarczy obaczyć przekształcony obecnie w ''świeckie sanktuarium'' dom rodzinny Mao w Shaoshan, by przekonać się, że nie jest to żadna kurna chata a solidne dworzyszcze. I po trzecie wreszcie dla samego Marksa chłopi byli li tylko ''reakcyjną klasą społeczną'' pogrążoną w ''idiotyzmie życia wiejskiego'', stąd nie w nich a wielkomiejskim proletariacie upatrywał nowego ''narodu wybranego'', zarazem pozornie sprzeczne z powyższym wypowiedzi Przewodniczącego nie podważają w gruncie rzeczy jego marksowskiej prawowierności, bowiem sojusz z chłopstwem był dlań tak samo jak dla Lenina na którym się wzorował jedynie wybiegiem taktycznym by objąć władzę w myśl zasady ''dwa kroki w przód, jeden w tył'', i na dłuższą metę utrzymanie komunistycznych rządów w kraju o przewadze żyjącej na roli ludności i agrarnej gospodarce było niemożliwym, stąd systemowa konieczność wręcz kolektywizacji z wszystkimi jej ludobójczymi dla chłopstwa skutkami, mordercza ''pierekowka'' ich w roboli i wyrwanie z korzeniami nie były żadnymi tam ''wypaczeniami'' a uzasadnionym ideologicznie działaniem, co rzecz jasna w niczym tego nie usprawiedliwia, wręcz przeciwnie. W każdym razie aby nastał ''świt komunizmu'' i ''Wschód stał się czerwony'' niezbędnym stawało się przejście okrutnego etapu ''akumulacji pierwotnej'' budowy zrębów kapitalizmu państwowego, jedynego jaki kiedykolwiek istniał i istnieć może, nie inaczej, co też i kontynuują tylko bardziej sensownymi metodami niż w gorącej wodzie kąpany Wielki Sternik [ raczej wizjoner i poeta malujący krwawymi znakami na ''czystej kartce papieru'' jaką rzekomo miał być w jego ręku lud chiński, niż rzetelny administrator i władca ] obecnie rządzący Chinami, dlatego w pełni zasługują na miano komunistów, i jedynie idiota czyli lewak albo korwinowy kuc może im tego odmawiać.

ps. 4

Na dowód, że można jednak odpedalić tęczę :

https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/to-najweselszy-dom-w-polsce/zdwprsg