Wpis ten dedykuję tym wszystkim, którzy pieprzą, że muzyka współczesna jest trudna, niezrozumiała [ a jest jakaś inna? ], nudna i w ogóle do dupy. Owszem, bywa taka, ale tylko przy pobieżnym kontakcie, jeśli zaś człowiek zacznie ją zgłębiać może odkryć niejedną rzecz, która wprawi go w zachwyt [ inaczej mówiąc : rozjebie ]. Poniżej fragment ''Pleiades'' Xenakisa, znakomitego, niestety zmarłego już parę lat temu, greckiego kompozytora tworzącego na emigracji we Francji, wykonywany przez bliżej mi nieznany australijski zespół perkusyjny ''Synergy Percussion'' [ dla ciekawskich mały wtręt biograficzny, dlaczego ''na emigracji i we Francji'. Otóż Xenakis był, niestety, komuchem - działał, tak to nazwijmy, w greckiej czerwonej partyzantce, można powiedzieć, że wg dzisiejszych kryteriów był terrorystą : podczas konstruowania bomby, klasyczny przypadek, ładunek eksplodował mu w rękach - cudem przeżył, stracił oko, rękę, do końca życia miał sparaliżowaną połowę twarzy, musiał uciekać też z Grecji, gdyż wydano nań wyrok śmierci, podobno słusznie - chuj wi, co tam robił. Ktoś więc może zapytać, jak taki zdeklarowany antykomunista jak ja może podziwiać twórczość takiego czerwonego sk.....?! Cóż... skoro można np. zachwycać się poezją Ezry Pounda nie podzielając zarazem jego faszystowskich i antysemickich przekonań, lub czytać Dostojewskiego jebiąc wielkoruskie szowinistyczne brednie, które wypisywał o Polakach czy katolikach w ogóle, to dlaczego mi nie wolno słuchać fascynującej muzyki naprawdę wielkiego, a nie tylko z nazwy, kompozytora, cóż że komunisty? ]
... a jeśli komuś mało, może zobaczyć fragment dokumentu o innym świetnym, żyjącym na szczęście, współczesnym kompozytorze amerykańskim, żywej legendzie nowojorskiej awangardy i jednym z czołowych twórców i przedstawicieli ''minimal music'', Stev'ie Reich'u :