środa, 14 stycznia 2009
Tytułem wstępu...
... nazwanie bloga mianem króla błaznów i arcy-mędrca może wyglądać na przejaw jakiejś rozpaczliwej megalomanii z mojej strony - gdzie mi do niego! Zdecydowałem się jednak na to jako figurę symboliczną, która łączy w sobie i przekracza [ pozorne często ] przeciwieństwa mądrości i głupoty, powagi i humoru, dystansu i uczestnictwa etc. Taki też ma być ten blog, gdzie zamierzam umieszczać zarówno rzeczy ważne, tak myślę, jak i kompletnie idiotyczne, dające do myślenia oraz utrzymane w poetyce radosnego [ - nie zawsze...] kretynizmu, bo ''od zawsze'' najbardziej ciekawiło mnie i poszukiwałem, tak w życiu jak sztuce czy myśli, tego co obala kontr-kulturowe przesądy przeciwstawiające np. rzekomą naturalność namiętności, emocji rozumowi, racjonalnej spekulacji, indywidualność temu co powszechne, ciało umysłowi itp., i będące ''poza''. Stańczyk uosabia twórcze napięcie przeciwieństw, taniec myśli wokół niemożliwego centrum, środka równowagi między nimi, nieustanne krążenie w poszukiwaniu go, bo jak powiada Davila : '' aby iść naprzód, trzeba się obracać wokół jednego punktu''.