środa, 28 marca 2012

Duchowe trupojebstwo.

Ponieważ temat nazi-gejostwa wychodzi mi już z-bokiem więc teraz zajmę się dla odmiany ich przeciwnikami - właściwie to chciałbym tylko korzystając z okazji zarekomendować film i książkę, w pierwszym przypadku chodzi o izraelski dokument ''Zniesławienie'', nie będę się na jego temat rozpisywał bo wystarczająco dobrze zrobił to już niejaki Jerzy Szygiel na swoim blogu, dlatego pokrótce tylko wyjaśnię, że jest on krytyką politycznej instrumentalizacji nazistowskiego ludobójstwa na Żydach, manipulacji jakie popełnia nań Izrael dla swych doraźnych korzyści i zbijania finansowego kapitału przez wpływowe żydowskie organizacje na tej tragedii. Świetny dokument w mojej ocenie, mocno obrazoburczy i rozpierdzielający klisze mentalne wbite nam do łbów przez massmedia, zawierający kilka naprawdę mocnych scen np. gdy Abe Foxman, wyjątkowy skurwiel, psychopata i cynik, gość stojący na czele walczącej z ''antysemityzmem'' organizacji otwarcie przyznaje się do żerowania na antyżydowskich uprzedzeniach, albo dyskusja z grupą czarnych na Brooklynie podczas której jeden z Murzynów powołuje się na ''Protokoły Mędrców Syjonu'' [ he he ], największe wrażenie wywarł na mnie widok rozhisteryzowanych izraelskich nastoli w Oświęcimiu, jakichś seansów ideologicznej czarnej magii jakim się tam oddają urobieni wcześniej odpowiednio przez swych demonicznych ''opiekunów'', bledną przy nich nawet najbardziej niesmaczne wyskoki towarzyszące posmoleńskiej żałobie - toż to dopiero ''narodowa nekrofilia'' ! Przejmujące i budzące grozę jest też patrzenie na bogatych i wpływowych zlaicyzowanych Żydów, którzy duchową pustkę oszukują nędzną namiastką politycznej ''religii Holocaustu'' sprokurowaną w tym celu specjalnie przez cwaniaków pokroju Foxmana, ostatnio jeden z tych dupków dał pokaz typowej arogancji bredząc przy okazji o ''polskich obozach''. Film w całości można obejrzeć w tym miejscu - nie będę ukrywał, że widziałem go po raz pierwszy jakieś pół roku temu na filo-NOPowskim portalu, jednak udzielający się tam narodowi komuniści ekscytując się tak nim dowiedli, że są tumanami kompletnie nie kumającymi jego przesłania : przecież ten tekst Finkelsteina [ dla mnie postać budząca największą sympatię w dokumencie, choć on za bardzo jednak przegina w drugą pro-palestyńską stronę, ale nie tutaj ] o ''paru idiotach malujących swastyki na murach'' to właśnie o nich - ?! Moje największe zdumienie wzbudza jednak coś innego : nie pojmuję panującej wśród nich wrogości wobec Izraela skoro jest to państwo mimo liberalnej pozłoty de facto mocno nacjonalistyczne, militarystyczne i wyznaniowe w którym nie istnieją śluby cywilne, religia ma olbrzymi wpływ również na świeckich obywateli, obowiązkowa służba wojskowa obejmuje nawet kobiety, prowadzące niesłychanie agresywną politykę wobec sąsiadów [ wyobrażacie sobie, że otwarcie wygrażamy Ruskom iż zbombardujemy ich instalacje nuklearne czy mieszamy Niemiaszkom powołując na ich terenie ruch Serbołużyckich autonomistów wspierając ich nawet bronią i szkoląc im bojowników ? - dopiero by było ! ], gdzie otwarcie głosi się dumę z własnego pochodzenia i jego wyjątkowość zaś w sferze ekonomicznej przez długi czas nie panowały bynajmniej idee wolnorynkowe lecz coś w rodzaju kibucowego korporacjonizmu - toż to heroiczna ''narodowa wspólnota tworząca'' z ich najbardziej mokrych snów ! Stosunek do izraelsko-palestyńskiego konfliktu jest jednym z najlepszych probierzy absurdalnego splątania polskiej polityki : z jednej radykalni nacjonaliści zwalczający zaciekle radykalnie nacjonalistyczny projekt jakim jest u swych założeń Izrael, z drugiej lewica reagująca na najmniejszą choćby wzmiankę o narodzie histerycznymi wyzwiskami od ''faszystów'' i czyniąca sobie z pogardy i nienawiści wobec niego wręcz punkt honoru na rzecz wydumanej ponadnarodowej, klasowej lub ''ojropejskiej'' wspólnoty, w tej akurat sprawie otwarcie opowiada się za prawem do narodowego samostanowienia dla Palestyńczyków i wspiera ich z gruntu nacjonalistyczne, w dodatku mocno zabarwione religijnie postulaty - nic się tu kupy nie trzyma. Nawiasem mówiąc mam do was pytanie nieudane czerwone pomioty [r]ewolucji - dlaczego ''Polak-katolik'' jest zły a ''Palestyńczyk-muzułmanin'' dobry, natomiast Żydzi tutaj są ''cacy'' tam zaś ''be'', no - ?! Jeśli chodzi o moje zdanie w tej sprawie to mam zbyt mało danych by się autorytatywnie wypowiadać, generalnie uważam że powinniśmy się jak zawsze kierować przede wszystkim polskim interesem narodowym ten zaś wg mnie nie uzasadnia angażowania się po żadnej ze stron konfliktu, jeśli już to w obronie tych, którzy najbardziej cierpią na walce między Żydami a muzułmanami a do których chyba mimo wszystko cywilizacyjnie nam najbliżej tzn. arabskich i ogólnie wschodnich chrześcijan oraz tych nielicznych Żydów, którzy przeszli na chrystianizm za co jedni i drudzy znoszą prześladowania - prawdziwe, nie takie jak geje - od swych ziomków. Rzecz jasna nie postuluję jakiegoś bliskowschodniego prometeizmu bo to przekracza nasze siły, chodziłoby raczej o ujmowanie się za nimi na forum międzynarodowym i wspieranie materialnie w miarę możności zaś w sferze politycznej i gospodarczej wobec silniejszych powinniśmy być maksymalnie elastyczni nie krępując sobie rąk zaangażowaniem po żadnej ze stron, wybierając tą akurat, która w danym momencie nam się opłaca lecz nigdy za mocno by nie zamykać sobie furtki z drugiej - może to cyniczne, ale taka jest polityka i musimy się tego wreszcie nauczyć do k... nędzy zamiast pierdzielić o ''moralnym porządku rzeczy'' [ nawet katolik powinien zdawać sobie sprawę, że od wygnania pierwszych rodziców z Raju i do ponownego przyjścia Chrystusa nie ma co na to liczyć, zwłaszcza wśród rządzących ]. Czy to jest nacjonalizm ? - być może lecz nie flag, haseł i krzykliwych gestów lecz mojego tyłka. Ktoś może zarzucić mi cynizm lub że jest to niewystarczający argument, gdy przyjdzie zaryzykować nawet życiem w obronie swego kraju ale po pierwsze to mój tyłek i żaden inny i do jego zachowania potrzebuję wspólnoty której jestem częścią i miejsca w którym żyję, od ich powodzenia zależy jego kondycja i tylko debil lub ''europejczyk'', co zresztą wychodzi na jedno, nie zdaje sobie z tego sprawy. Nie mam też nic przeciwko wzniosłym słowom i patriotycznym rytuałom jako takim lecz jeśli nie są one osadzone mocno w czymś materialnym zwyczajnie okazują się puste - umierać można w obronie dobrej matki a nie psychopatycznej macochy, której obraz skreślił na pierwszych stronach ''Transatlantyku'' Gombrowicz. Zwyczajnie nie chcę żyć w jakiejś pierdolonej ''Ojropie'', gdzie trzeba będzie zapierdalać za grosze u bauera, kacapa, mośka czy innego Tatara, który będzie poniżał mnie i robił w ch... a może nawet chciał zabić jak to nie tak dawno bywało tylko dlatego, że z racji swego pochodzenia jestem dlań ''rasą niższą''.

Natomiast co się tyczy wspomnianej na wstępie książki jest to praca pt. ''Kiedy i jak wynaleziono naród żydowski'' autorstwa niejakiego Shlomo Sanda, wprawdzie nie do końca się z nim zgadzam bo pisana jest z pozycji demoliberalnych, niemniej rzecz ciekawa, może nawet w niektórych wnioskach wręcz rewelacyjna - generalnie jej teza brzmi iż to co nazywa się ''narodem żydowskim'' jest dość świeżym konstruktem powstałym na gruzach wspólnoty przede wszystkim religijnej obejmującej najróżniejsze ludy na skutek jej postępującej laicyzacji i do tego stopnia sztucznym, że trudno tu mówić nie tylko o jednorodności etnicznej lecz wobec diasporowego rozproszenia również historyczno-kulturowej [ chyba że za podstawę weźmie się Torę i Talmud, przez wieki fundamenty żydostwa ale co w takim razie począć ze świeckim Żydem skoro wielu z nich nie można nawet nazwać Semitami ? ]. Faktycznie do dziś nie wyjaśniono jak rolniczo-pasterskiemu ludowi zamieszkującemu Palestynę [ i który pozostał takim aż do najazdu muzułmanów w VII w. n.e. ] udało się stworzyć silne wspólnoty kupiecko-rzemieślnicze w innych częściach Imperium Romanum - nie tłumaczy tego ani zbyt nieliczna migracja ani rzekome wygnanie po upadku zelockiego powstania i zburzeniu Drugiej Świątyni : Sand przekonująco wykazuje, że nawet Rzymianie nie dysponowali technicznymi możliwościami eksterminacji czy wysiedlenia co najmniej kilkusettysięcznej wspólnoty i zresztą nie stosowali takich metod zaś Babilon i Asyryjczycy dokonywali tej operacji jedynie wobec elit bo również przekraczało to ich siły mimo zbrodniczych przechwałek zawartych w pozostałych po nich inskrypcjach. Pan Shlomo tłumaczy ten fenomen twierdzeniem, że pierwotny judaizm był religią opartą na prozelityźmie, nawracaniu - rzecz wyparta i zapomniana tak przez religijnych jak i świeckich Żydów - zanim nie zastąpiły go i prześcignęły o wiele skuteczniejsze w tym chrześcijaństwo a potem islam. Podobnie jeśli chodzi o genezę nieformalnego ''Jidiszlandu'', ogromnej i dynamicznej wspólnoty żydowskiej na terenie Europy środkowo-wschodniej - nie można tego tłumaczyć tak jak dotąd emigracją z zachodu kontynentu bo żyjące tam grupy były na to zbyt nikłe i odizolowane a poza tym ich pogarda wobec ''Ost-Juden'' była wręcz przysłowiowa, ani też ucieczką przed prześladowaniami w Hiszpanii tamtejszych Żydów bo zdecydowana większość z nich przeniosła się w rejony pozaeuropejskie, dlatego też pochodzących stamtąd nazywa się Sefardyjczykami od ''Sefarad'' - hebrajskiej nazwy muzułmańskiej Iberii, w przeciwieństwie do europejskich Aszkenazyjczyków. Sand aby to wyjaśnić przywołuje Chazarów, turecki lud koczowniczy, którego władcy mieli przejść we wczesnym średniowieczu na judaizm i któremu udało się zbudować potężne państwo, tzw. kaganat rozciągający się na rozległych terenach od ukraińskich stepów aż po Morze Kaspijskie obejmujący najróżniejsze ludy, również słowiańskie, z których część prawdopodobnie pod ich wpływem także przyjęła żydowską wiarę. Po jego upadku i pogromie jaki sprawili mu Warego-Rusowie a później ostatecznie Mongołowie ich pozostałości ruszyły na północ i zachód, gdzie zapewne dochodziło do ograniczonego choćby prozelityzmu i mieszania się z miejscową ludnością [ to tłumaczyłoby dlaczego tylu Żydów ma europejskie rysy twarzy i jasne włosy ] - wspominał o tym niedawno, choć w nieco inny, swoisty sposób Fox na swoim blogu. Tak czy siak książka godna uwagi [ ja wyczaiłem ją przypadkiem w bibliotece wojewódzkiej ] choć remedium na konflikt żydowsko-arabski jakie proponuje autor jest moim zdaniem kompletnie utopijne i z czapy, z czego zresztą poniekąd on sam zdaje sobie sprawę - tworzenie jakiegoś ''multikulti'' na wzór Holandii w obecnych bliskowschodnich warunkach to jakiś kosmos, tym bardziej że i Holendrzy coraz bardziej od tego odchodzą i to w mocno nieprzyjemny również dla nas Polaków sposób - vide ostatnie wyskoki Wildersa.

To tyle jeśli chodzi o Semi- i antych.

p.s. gdyby dla kogoś nie było to czytelne wyjaśniam że tytuł wpisu nawiązuje do podłych wyzwisk pod adresem posmoleńskiej żałoby, piekielnego hejterstwa jakie wówczas wylewało się zwłaszcza z rynsztoka ''Kretynyki Pederastycznej'' [ w którym utonęło kilka w miarę sensownych głosów krytycznych tam zamieszczonych, bo przecież nie jest tak że jestem im przeciwny, chodzi mi o ich poziom, sam mam sporo dystansu do Kaczyńskiego a już ch... mnie strzela jak słyszę o ''96 męczennikach'' - co, Szmaja i Jaruga-Nowacka też ?! ] oraz ohydnego procederu jaki na nazistowskim ludobójstwie uprawia Izrael i gangsterzy typu Foxmana czy Liebermana, zwłaszcza zaś prania mózgów któremu poddają młodych Żydów, naprawdę sceny ich zbiorowej histerii w miejscu tragedii sprawiają, że cierpnie skóra, zobaczcie i przekonajcie się sami.