wtorek, 9 października 2018

Lekarz gazujący.

Niniejszym pragnę podziękować sprzedajnemu farmazonowi Smarzowskiemu, że pomógł mi poniekąd podjąć ważną jak sądzę życiową decyzję : od dłuższego czasu dojrzewałem by zostać niewierzącym praktykującym i oto w zeszłą niedzielę byłem na pierwszej niedzielnej mszy od wielu, wielu lat dzięki jego wszawemu dziełku sprokurowanemu według najlepszych goebbelsowsko-ubeckich wzorców [ nie odnoszę się do zawartości tego badziewu bo nie oglądałem ani zamierzam kiedykolwiek tego sobie robić, a jedynie samego przesłania opierając się w tym na jak najbardziej pochlebnych recenzjach i wypowiedziach twórcy ] wraz z towarzyszącą mu kampanią bezprzykładnej nienawiści, agresji na tle antyreligijnym o jakiej media w tym ''nasze'' jakoś nie trąbią, no chyba iż akurat zaatakowana zostanie także synagoga [ ale o tym, że ten sam psychol czy zapewne zwykły prowok wcześniej próbował zniszczyć kościół to już cicho sza ]. Nie jestem w tym zresztą odosobniony, ot jeden znajomy zaczął uczęszczać na msze w dość późnym wieku, gdy wściekł się przeczytawszy, iż obecnie w Europie jest więcej praktykujących muzułmanów niż chrześcijan, z kolei inna znajoma całkiem niedawno oznajmiła mi, że postanowiła ochrzcić kilkuletnie już dziecko etc., znaczy coś jest na rzeczy - zwyczajnie my Polacy, przynajmniej ta trzeźwiejsza część narodu, nie lubimy jak ktoś nam ordynarnie próbuje wciskać coś na siłę, wówczas budzi się w nas zdrowy instynkt samoobrony [ aczkolwiek obraz ten psuje przyznaję świadomość, że do kościoła chadza też regularnie naprawdę ''gorszy sort'' popierający PO a nawet SLD czy PSL, to fakt ]. Czas by się określić jakoś moi drodzy bo powolutku robi się u nas jak w Hiszpanii lat 30-ych a nie można siedzieć okrakiem na barykadzie, nie sposób też dyskutować z kimś kto wyznaje zasadę jaką pięknie ujął przewodniczący Mao, a trzeba przyznać miał dar do tego typu klarownych formuł : ''wy macie rację - ale my mamy karabiny'', na razie póki co ''gorszy sort'' ogranicza się do terroru mentalnego i kulturowego ale wiadomo, że od słów do czynów tylko krok i czekać tylko jak banda podjudzonych opętańców popełni mord rytualny na pierwszym księdzu jaki się nawinie, już teraz zresztą mamy do czynienia z regularnym demolowaniem kościołów i cmentarzy, o prawdziwej fali obrzydliwych memów z JP II nie wspominając [ skądinąd trzeba być naprawdę wyjątkowym kurwiem by szydzić ze starego, schorowanego człowieka cokolwiek o nim sądzimy, takowym śmieszkom życzę więc powolnej agonii na stwardnienie rozsiane i to w młodym wieku ]. Dlatego z góry zapowiadam, że jakby przyszło co do czego ponieważ nie jestem nie tylko katolikiem ale nawet chrześcijaninem [ o ile można nim nie być rodząc się i żyjąc w tak przenikniętej nadal ''łacińską wiarą'' kulturze jak polska, bo zdaję sobie sprawę z własnego uwarunkowania ] nie będę za was się modlił ani tym bardziej nadstawiał drugiego policzka, może nie zaraz przejdę do strzelania gdyż średnio raczej do tego się nadaję, natomiast z przyjemnością zostanę np. przewodniczącym trybunału kontrrewolucyjnego, takim ''bratem Michnika'' a rebours posyłającym pod ścianę masowo czerwoną hołotę wszelakich odcieni i asystującym osobiście przy wykonywaniu na niej słusznych, sprawiedliwych wyroków. Jestem przekonany iż nadchodzi czas by przywrócić pierwotny sens arcyrepublikańskiej i wolnościowej w istocie instytucji dyktatury jakże często mylonej dziś z jej zwyrodniałymi formami w postaci cezaryzmu i bonapartyzmu typu putinizm, erdoganizm itp. o totalitarnym komunizmie czy führerprinzip już nie wspominając, a potrzeba nowej Berezy, gdzie na równi będzie się pakować rodzimowierczych nazioli z neokomunistami i islamistami staje się wręcz paląca. I nie idzie tu o faktycznie zalatujące gówniażerią ślepe uwielbienie dla ''mocnych ludzi'', infantylne wyczekiwanie na kolejnego zbawcę na białym koniku czy tam kasztance, o chorej fascynacji przemocą już nie wspominając - to jak z Ortegą y Gassetem, żadnym tam hiszpańskim nacjonałem czy tym bardziej faszystą a zawołanym liberałem, który wpierw popierał republikę, ale przerażony wyczynami anarchokomunistycznego motłochu gwałcącego zakonnice, linczującego księży wprost na ulicach i profanującego ordynarnie zabytkowe świątynie w końcu stanął po stronie Franco bo dotarło doń, iż z rozbestwioną hołotą można dywagować kulturalnie jedynie za pomocą ołowiu i konopnego sznura, zresztą pal licho to bezmyślne bydło, najgorsza jest judząca je do zbrodniczych czynów i dopisująca dla nich intelektualne ''uzasadnienie'' uniwersytecka patostreamerka i jej sponsorzy, sztuką tych posłać na szafot - ach, rozmarzyłem się...

Przy tym jest mi o tyle łatwiej, że nie jestem skrępowany jako zdeklarowany niedowiarek jakimikolwiek doktrynalnymi więzami, stąd otwarcie mogę określić obecnego antypapieża mianem niewydarzonego pajaca, prawdopodobnie to też jakiś farmazon czego fartuszkowi ''bracia'' i ''siostry'' z lokalnej resortowej [ jak na Ubeków przystało ] loży rytu mieszanego niewstrząśniętego nawet specjalnie nie ukrywają - patrz komentarz pod wymownym zdjęciem : ''Papuszka [ sic!] robi swoje'' - cóż, już św. Augustyn pisał, że granica między ''Państwem Bożym'' a ''civitas diaboli'' przebiega w poprzek Kościoła a więc ''nihil novi...'' Nie mam też najmniejszego problemu z nazywaniem po imieniu prawdziwych degeneratów i ubeków w sutannach, zresztą wnioskując z entuzjastycznych podkreślam jeszcze raz recenzji filmu Smarzowskiemu niechcący zupełnie wyszedł obraz o potrzebie gruntownej lustracji w Kościele Katolickim bo ukazał resortowych cweli a nie duchownych, jakoweś ''Psy 3'', agenturę oddelegowaną na ''odcinek religijny'' na wzór ''żywej Cerkwi'' : w Rosji powszechnie wiadomo, że cała tamtejsza wyższa hierarchia prawosławna to kapusie bezpieki a sam patriarcha ma belki i jest mafiozą przemycającym hurtowo papierosy itp. - u nas może nie jest aż tak źle pod tym względem, ale nie oszukujmy się, sporo tego barachła także i tu się najdzie. Dlatego trzeba o tym mówić, tymczasem kościelna lustracja za rządów PiS stała się tematem tabu, co ciekawe także dla palikmiotów a przecież tyle tu smakowitych, kompromitujących ''czarnych'' historii - wystarczy sięgnąć choćby do donosów o. Efrema Osiadłego, ''honorowego obywatela'' świętokrzyskich Pionek - znamienne iż został nim, gdy już wyszła na jaw jego przeszłość jako kapusia : a to jeden zakonnik ma babę na boku, standard, drugi tak narzucał się z amorami innemu, że ten musiał mu wybić ząb by się od...czepił, wreszcie kolejny przyjmuje u siebie regularnie na noc ''pana Waldka'' i to gdzie - w jasnogórskim klasztorze ! W sumie jednak nie dziwi milczenie z tej akurat strony bo resortowe cwele narobiłyby sobie na łeb a wśród zdegenerowanej gówniażerii antykomunizm nie jest w modzie, jeśli już wręcz przeciwnie - jedni i drudzy musieliby przy okazji przyznać poniekąd, że system słusznie miniony za którym tak tęsknią za fasadą napuszonej humanistycznej retoryki promował w rzeczywistości najgorszą ludzką kanalię żerując na tym co w każdym z nas podłe, plugawe, jakże naturalne. Tak czy siak to szambo w końcu wybije stąd już dziś należy orać i to do spodu zamiast po staremu zamiatać brudy pod dywan bo od tego problem nie zniknie, wręcz przeciwnie, insza inszość, że nieliczni kościelni lustratorzy też na tym tle wyglądają raczej nieciekawie, zwłaszcza ks. Isakowicz-Zaleski, który poprzednie ''dzieło'' pana reżysera czyli ''Wołyń'' bardzo sobie chwalił, podobnie zresztą jak wielu narodowców - k..., czy naprawdę jesteście tak tępi by nie dostrzegać, że cokolwiek wysra ''Agora'' musi być antypolskie w istocie ? Michnikowi też wszystko wybaczycie jeśli jutro dokona patriotycznego ''coming-outu'' ?! Przecież zdarzyło mu się już wychwalać Dmowskiego za ''realizm'' w stosunku do Rosji, wprawdzie tylko w ruskiej gazecie ale jednak:).

No dobrze, ktoś może zapytać, skoro jestem świadomy wielu patologii trawiących kościelną hierarchię i to wydawałoby się immanentnie wręcz [ ''Księga Gomory'', dziełko autorstwa świętego Kościoła katolickiego Piotra Damianiego piętnujące plagę sodomii i innych zboczeń szerzącą się wśród kleru i w klasztorach powstało już poł. XI stulecia ! ] czemu w takim razie staję w jej obronie, czyż nie ma racji ''etyczka'' Środa wypominająca pedofilię tej ''żerującej na społeczeństwie'' wedle niej ''cholernie bogatej, aroganckiej i pozostającej poza jakąkolwiek kontrolą ekonomiczną, obyczajową i moralną'' instytucji ? [ skądinąd można by zapytać kto miałby w takim razie sprawować nad nią ''kontrolę'' bo jeśli oszołomy jej pokroju to strach się bać ]. Po pierwsze niech Środzina nim zacznie wyrzucać sąsiadom, że mają zasr... obejście sama posprząta na własnym podwórku bo tak się składa iż stoi po kolana w g... - łże jak bura suka przecząc bezczelnie jakoby feminizm ''nie miał cokolwiek wspólnego z pedofilią'', owszem, co trafnie wypunktował lewicowy jak najbardziej dziennikarz Jerzy Szygiel, jeszcze pod koniec lat 70-ych zaangażowane ''siostry'' na czele z głupią k... Simone de Beauvoir podpisywały apele nawołujące do legalizacji seksu z dziećmi a sekundował im w tym kwiat francuskiej ch...manistyki za przeproszeniem z takimi dętymi tuzami jak Barthes, Deleuze, Sartre czy lewacki pederasta Foucault, któremu poświęciłem niedawno wpis. Zanim z pedofilii uczyniono wygodny młot na katolicyzm postulaty depenalizacji ''międzypokoleniowej intymności'' cieszyły się na radykalnej lewicy dużym wzięciem jako poniekąd logiczne dopełnienie ''rewolucji obyczajowej'', naprawdę Cohn-Bendit łaskawie pozwalający ''zabawiać się'' własnymi genitaliami dzieciom w hipisowskim przedszkolu nie był wówczas jakimś kuriozalnym wyjątkiem, niech więc neokomuniści wpierw posypią głowy popiołem i zadośćuczynią ofiarom chuci zboczeńców za co ponoszą moralną co najmniej współodpowiedzialność a dopiero wtedy zyskają prawo do urządzania wrzaskliwych demonstracji pod kościołami jak to właśnie hipokryci czynią. Można też przypomnieć, że inne wyznania jak judaizm czy islam mają pod tym względem o wiele większy problem i trudno się dziwić, przecież podczas obrzędu chrztu ksiądz dotyka ledwie główki dziecka a nie muszę chyba mówić z jakim organem obcuje rabin czy mułła w trakcie obrzezania co stanowi wręcz wymarzoną fuchę dla pedofila, słusznie więc Islandia postanowiła zakazać tej barbarzyńskiej praktyki za co spadły na nią gromy jako rzekomy przejaw ''antysemityzmu'' - bzdura, wystarczy przywołać żydowską organizację ''Survivors for Justice'' tropiącą zboczonych cadyków czy rabina Nuchema Rosenberga na którego mafijny kahał rzucił klątwę za jego niezłomną walkę z patologią wśród wyznawców chasydyzmu, przytaczane przez nich dane dotyczące seksualnej przemocy w środowiskach żydowskich ortodoksów są zatrważające przekraczając daleko jej zakres w katolicyzmie a większość przestępców pozostaje bezkarna znajdując często schronienie w Izraelu czy innych siedzibach diaspory. Hollywood pełne jest pedofilów i wszelakich innych patoli a niemal nikt poza paroma oszołomskimi pastorami nie nawołuje by rozpędzić to całe zdegenerowane towarzycho w cholerę, a szkoda bo przydałoby się, grupą zawodową przodującą zdecydowanie w statystykach skazanych za molestowanie dzieci są nauczyciele szczególnie w-f a nie słyszałem jakoś by nawet anarchiści wyciągali stąd wniosek, iż należy zlikwidować państwowy system edukacji i podnosili to głośno w debacie publicznej itd. itd. argumentować można by długo ale właściwie po co skoro nie w tym rzecz - prawda wygląda tak, że gdyby Kościół Katolicki okazał się ''cacy'' dla globalistycznej mafii czyli oficjalnie uznał, iż aborcja, eutanazja i pedalskie ''małżeństwa'' są OK idę o zakład, że całe to medialne trąbienie o jego faktycznych i wydumanych grzechach poszłoby w niepamięć jak ręką odjął, co najwyżej pogrożono by od niechcenia hierarchom palcem, gdyby zanadto już przeginali i tyle.

Dlatego właśnie stoję po stronie KK przy całym moim sceptycyzmie, bo jawi się on wciąż jako główna zapora przed narastającą falą barbarzyństwa powracającego perfidnie pod osłoną ''[po]nowoczesności'', czegoś co zapoznany myśliciel Eric Voegelin nazywał uczenie ''immanentyzacją Eschatonu'' a co ludzkim językiem można określić za jednym znajomym jako ''generalną cofkę cywilizacyjną na pełnej kurwie'', mam tu na myśli nade wszystko globalny już proces zamiany człowieka w jakowegoś żywego robota, surowiec do obróbki biotechnologicznej czego objawy obserwujemy choćby w powszechnej wulgaryzacji obyczajów, schematyzacji zachowań, redukcji osobowości do najbardziej elementarnych odruchów, manii tatuowania się i coraz wymyślniejszych modyfikacjach cielesności na które pozwala współczesna technika itd. nie wspominając o renesansie okultyzmu, ezoterycznych stowarzyszeń z masonerią na czele czy popularności neognozy której przykładem ostro lansowane u nas tzw. ''rodzimowierstwo'', długo by wyliczać. Kryzys chrześcijaństwa i odchodzenie odeń wyznawców, które możemy obserwować także w Polsce nie oznacza bynajmniej przyrostu świadomości i indywidualnej swobody jak roją to sobie ''wolnomyśliciele'', faktycznie szybkie i sprawne kojarzenie faktów nie jest ich mocną stroną oględnie zowiąc skoro w swej tępocie nie dostrzegają, iż na to miejsce wkracza zwykle ordynarny zabobon - nie tak dawno ktoś pięknie zgasił bałwanów z lewackiego portalu ''strajk'' entuzjazmujących się informacją, że 3/4 młodych Islandczyków nie wierzy w Boga przytaczając w komentarzu odpowiednie dane, iż wedle tych samych badań mniej więcej tyle samo z nich pokłada wiarę w istnienie elfów... Podobnie co się tyczy Czech, obiektu westchnień oświeconych kołtunów pokroju Smarzowskiego : ''och, co za kraj, 90% ateistów ! w zapyziałej Polsce powinno być tak samo'' - problem w tym, iż przy bliższym zbadaniu okazuje się, że co najmniej 2/3 z tych rzekomych ''ateuszy'' wierzy za to w horoskopy, wpływ gwiazd na życie ludzi, magiczne piramidki zbierające jakoby energię z kosmosu, amulety chroniące przed złym urokiem itp. bzdury [ nie ma więc co się dziwić, że wyznawca gnostyckiego ścieku jakim jest kult Thelemy i kumpel od kielicha pana reżysera czyli Nergej stanowi przykład syndromu ''czechozy'' w klinicznej postaci ]. Rzekomy proces ''laicyzacji'' z jakim niewątpliwie mamy do czynienia i u nas także owocuje popularnością szarlatanów głoszących iż można żyć bez jedzenia żywiąc się jedynie energią słoneczną, wiedźm zdejmujących za opłatą sakramenty rzekomo blokujące czakramy i rozwój indywidualny czy ''pieczęć Kościoła'' w postaci chrztu, niebezpiecznych psychopatów takich jak niejaki Popko skromnie przyznający sobie, póki co, miejsce tuż za Chrystusem w skali posiadanej ''mocy'' i urządzającego jak na urągowisko w świętym mieście Częstochowie wypaśne kursy wahadełkowania za które liczni frajerzy gotowi są bulić ciężką kasę, wreszcie cierpiących na manię wielkości sekciarzy pokroju pastora Chujeckiego itp. - pomijam w tym zestawie mojego ''ulubieńca'' czyli samozwańczego imperatora wszechgalaktycznej Lechii Sanjayę-Jaraszka, szamana z resortowej rodziny utrzymującego, że ''Jezus to fikcja'' i demaskującego wszystkich poza nim samym w środowisku ezoterycznych oszołomów jako agentów ''ciemnej strony mocy'' bo gość jest tak zabawnie pokręcony, że trudno traktować go jako groźną postać choć i nie można całkiem lekceważyć sączonego przezeń ludziom do łbów syfu. Znamienne skądinąd są te ciągoty ubeckich cweli do okultyzmu, ot choćby ''polski Alex Jones'' czyli Zagórski z NTV był w latach 80-ych wojskowym politrukiem i animatorem na wrocławskiej uczelni niby-opozycyjnych organizacji w typie idiotycznego ''stowarzyszenia chińskich ręczników'' Owsiaka mających odwieść młodzież od realnie antysystemowego buntu, później zaczął specjalizować się jako dziennikarz w tematyce UFO min. na antenie pełnego WSIoków TVN i lansuje na swym tubowym kanale jakichś PRL-owskich trepów serio utrzymujących, że przeżyli ''kontakty III-go stopnia'' z kosmitami [ skądinąd cóż to za temat dla scenarzystów : komunizm jako inwazja ''czerwonych'' z kosmosu, Lenin łypiący gadzią źrenicą, walka między trockistami a stalinistami czyli starcie Reptilów z Plejadianami, mag Hitler szalejący z laserowym mieczem, Waffen SS ukazane w postaci ezoterycznego zakonu mrocznych rycerzy Jedi - pełne pole do popisu dla najdzikszych wyczynów nieokiełznanej fantazji, aż dziw, że jeszcze nikt bodaj z tak wyśmienitej okazji nie skorzystał ]. Dzieje się tak, ponieważ resortowi spece od ''cybernetyki społecznej'' i ''zarządzania refleksyjnego'' doskonale zdają sobie sprawę, iż natura zwłaszcza duchowa nie znosi próżni a sam proces rzekomej ''laicyzacji'' jest w istocie mitem - sekularyzacja tak naprawdę polegała na przejęciu roli Kościoła wraz z jego majątkiem przez państwo oraz zamianie duchownych w zwykłych funkcjonariuszy, biurokratów działających na polecenie władz. Nie wierzę w możliwość życia bez jakiejkolwiek religii tak w wymiarze jednostkowym a tym bardziej zbiorowym, ''świecka władza'' to oksymoron, sprzeczność sama w sobie, każda nie wiem nawet jak ''demokratyczna'' dąży do sakralizacji a im bardziej trąbi o swej ''laickości'' tym usilniej ustanawia własne urzędowe rytuały i kult w postaci ''prawoczłowieczyzmu'' czy omawianego w tym miejscu szeroko ''zrównoważonego rozwoju'' wraz ze ściśle sprzężonym z nim ''ekologizmem''. Nigdy w rzeczywistości nie było czegoś takiego jak ''odczarowanie świata'' : dawne religie z chrześcijaństwem na czele zostały jedynie zastąpione w czasach nowożytnych ich ideologiczno-politycznymi erzatzami czego najjaskrawszym przykładem oczywiście komunizm i nazizm, ale w równym niemal stopniu tyczy to także triumfującego nad nimi [neo]liberalizmu - co bardziej ogarnięci ''wolnościowcy'' przyznają, iż stojąca u jego podstaw teoria ''umowy społecznej'' jest najzwyklejszym mitem, nigdy takowa wspólnota ludzka nie zaistniała w historii ani powstać może, zaś wolnorynkowy ideał stanowi li tylko nieziszczalną utopię, dokładnie tak samo jak postulowana przez socjalistyczną konkurencję ''społeczna własność środków produkcji'' - tym bardziej jeśli idzie o modne obecnie ruchy wyzwolenia [ chyba z mózgu ] kobiet, pederastów czy zwierząt etc. [ skądinąd niezły zestaw:))) ], dlatego właśnie co bardziej zacietrzewione feministki przypominają ''świeckie misjonarki'', rozhisteryzowane dewotki, podobnie agresywne cioty LGTB czy sfanatyzowani ze szczętem rzekomi ''antyfaszyści'' [ o tępych naziolskich patolach zarażonych rodzimowierstwem szkoda nawet wspominać ]. Namiastką religii dla mas stała się obecnie szeroko rozumiana pop-kultura, graniczący z dewocją kult idoli [ dziś przybierający tak egzotyczne formy jak K-pop ], celebrytów i gwiazd kina, muzyki i sportu ochoczo wchodzących w rolę kapłanów koncertowych misteriów i stadionowych rytuałów, wreszcie technoszamanizm etc. Z polskiej perspektywy zaś fundamentalna dla tożsamości narodowej i w ogóle żywotności naszej wspólnoty jest rola Kościoła jako głównego depozytariusza łacińskiego dziedzictwa cywilizacji do której przynależymy, zgadzam się całkowicie z Markiem Cichockim z ''TP'' iż jesteśmy ''zromanizowanymi Słowianami i nigdy nikim innym nie będziemy'', aczkolwiek nie podzielam jego awersji do ''sarmatyzmu'' wraz z jednostronnym spojrzeniem na polskie doświadczenie Wschodu, który wedle jego słów ''w pewnym momencie omal nas nie zabił'' - a Zachód to niby co, dowodem los moich przodków, tzw. ''robotników przymusowych'', czy z tego tytułu mamy się odeń odwracać ? [ ale to temat na osobne rozważania ].

W tym iście lucyferycznym świetle na szczególną uwagę zasługuje otwarta deklaracja Smarzowskiego, iż jest masonem zaś symbolicznego wymiaru nabiera finalna scena ''Kleru'' samospalenia księdza, jakoś tak się dziwnie składa, że rozstępujący się wokół jego płonących szczątków tłum układa się w formę trójkąta... [ choć nie oglądałem ni zamierzam jak powiadam znam rzecz z omówień jak i relacji tych co na seansach widziadła byli ]. Wnioskuję stąd, że opętanym fartuszkowym skurwysynom marzy się rytualny mord na katolickim duchownym, jeśli zaś to tak dla śmichu stanowi objaw wyjątkowo nędznego, chujowego mówiąc wprost poczucia humoru, nie sądzę jednak i należy sprawę traktować poważnie. Pasuje tu jak ulał uwaga poczyniona przez obermasona na kraj Cegielskiego na marginesie rozważań o symbolice wolnomularskiej w muzyce Mozarta, konkretnie wyjaśnienie roli jaką odgrywają w niej liczne motywy egipskie : otóż znaczą one kastę kapłańską - uwaga - świadomą iż sprawowany przez nią kult jest jej własnym wytworem i wygodnym narzędziem psychospołecznej manipulacji [ to ostatnie dodaję już od siebie ]. Innymi słowy zaprzysięgły wróg papiestwa jakim jest sekta farmazonii dąży do zastąpienia jawnej kościelnej hierarchii jedynie własną tajną, ukrytą perfidnie pod płaszczykiem rzekomej ''demokracji'' i powszechnej ''równości'', napuszonej retoryki praw człowieka i obywatela za pomocą której otumania masy, zręby takowego systemu zniewolenia nakreślono jeszcze w poł. XVII stulecia w traktatach politycznych demonicznego kabalisty jakim w istocie był Baruch Spinoza, nic więc dziwnego, iż jego myśl przeżywa prawdziwy renesans w środowiskach nowej lewicy dzięki wspomnianemu wyżej Deleuze'owi, który przywrócił go opinii współczesnej oświeconej w swym mniemaniu kołtunerii. Wobec tak jawnego ataku zdeklarowanych wrogów Kościoła i chrześcijaństwa tylko skończony tuman może temu przeczyć pod pretekstem bredzenia o jakowychś ''teoriach spiskowych'', gdy fakty wręcz krzyczą o nadchodzącym nowym totalitaryzmie w otoczce ''wolności'' budowanym przez prawdziwych opętańców, którym od posiadanej przez się władzy i bogactw chyba całkiem odpierdoliło - owszem, nie ma co panikować bo skończy się jak zwykle czyli kolejną wieżą Babel jak wszystko co ludzką, śmiertelną ręką uczynione, problem w tym, że zanim do tego dojdzie możemy wraz z nimi zostać pogrzebani pod jej gruzami, stąd już teraz należy się temu przeciwstawiać na miarę posiadanych, niechby i bardzo skromnych możliwości, ot słowem choćby popierając przy tym każdą siłę stanowiącą kontrę do szykowanej nam przez mniemanych ''władców świata'' a w rzeczywistości zwykłą satanistyczną szurię cierpiącą na nadmiar środków małej, na historyczną miarę apokalipsy [ oczywiście pamiętając przy tym o licznych pułapkach czyhających po drodze takich jak islamizm, wykreowana od podstaw przez system i w gruncie rzeczy wygodna dlań jego rzekoma ''kontestacja'', tym bardziej tyczy to oczywiście radykalnego ekologizmu, feminizmu, anarchokomunistycznej antify itp. a nawet wydawałoby się najbardziej z nich wszystkich na cenzurowanym neonazizmu ]. Cierpnie aż skóra na samą myśl o szykowanym nam ''nowym wspaniałym świecie'', dlatego też nigdy nie groziło mi zostanie anarchistą czy libertarianinem bo ci wyznają typowe dla nich złudzenie jakoby brak jawnej hierarchii oznaczał więcej wolności, gdy w rzeczywistości zwykle jest na odwrót - przypomnijmy : władza nieformalna jest niczym nieograniczona a bez jasnego podziału kompetencji trudniej zidentyfikować zło i odpowiednio je ukarać, stąd w mętnej wodzie najlepiej czują się szemrane typy unikające w ten sposób odpowiedzialności a najbardziej opresyjne są te wyznania, gdzie struktura władzy i autorytetu jest pozornie rozmyta, zwłaszcza tyczy to islamu i ortodoksyjnego judaizmu ale też i protestanckich odmian chrześcijaństwa o ile można o nim w ogóle w ich wypadku mówić [ prawosławie z podporządkowaną całkiem władzy hierarchią nie stanowi tu wyjątku niestety ]. Praktycznie jedynie papiestwo z formalnie choćby niezależnym od rządów poszczególnych państw i ponadnarodowych organizacji ośrodkiem władzy wraz z jego kościelną hierarchiczną strukturą gwarantuje nawet przy swoim uwikłaniu dosłownie i w przenośni w interesy świata tego jakąś przeciwwagę dla nich stwarzając względną niechby przestrzeń wolności, bo też i smutna prawda wygląda tak, że dostępna jest ona dla zwykłych ludzi tylko w sferze ''pomiędzy'', przez ciśnienie rywalizujących ze sobą potencji, inaczej ''global goverment'' i już po nas, co najwyżej posłużymy za mięso armatnie rywalizujących w nim o prymat fakcji. Pytanie czy pod naciskiem potężnych grup interesu KK nie pójdzie na kompromis o ile już tego nie dokonał wpisując się jednak w logikę globalistycznego Molocha, dlatego tym bardziej należy tępić wewnętrzną dywersję weń czego przykładem zakon polskich dominikanów rojący się od mile widzianych w mediach głównego ścieku celebrytów, w rzeczywistości pedałów, kurwiarzy i zwykłych złodziei jak wynika z wstrząsających wyznań ich byłego już współbrata, ks. Adama Wyszyńskiego zgnojonego ordynarnie przez mafię kościelnych postępowców i ''liberałów'' obyczajowych [ przykre tylko, że dramat nieszczęsnego duchownego cynicznie wykorzystał Stonoga, ale cóż, jeśli był to jedyny sposób by poznać szokującą prawdę o skali deprawacji przedstawicieli kościoła ''otwartego'' niczym odbyt starej cioty dobre i to ]. Pasowałoby świetnie tłumacząc postawę głównej tu kanalii, zakłamanego do szpiku zboczonego skurwysyna o. Pawła Gużyńskiego słynącego z agresywnych ataków na PiS i narodowców [ faktycznie ''Kaczyński dyma cię w d...'', taki żarcik jak na postępowego zakonnika przystało ] czy aprobatę przez jego przełożonego adopcji dzieci przez homoseksualne pary i otwarte nazywanie takowych ''małżeństwem'', wreszcie egzaltowane zachwyty ich obu niczym dwóch podstarzałych pedziów obecnym antypapieżem, zwłaszcza pierwszego, który w swym kuriozalnym serwilizmie posunął się do nadania Franciszkowi miana... hipisa w sutannie:))) [ cóż, poziom apologetów godny obiektu uwielbienia ]. Podobnie jeśli idzie o kolejną informację podaną przez ks. Wyszyńskiego, że żarliwego stręczyciela nachodźców i obrońcę ks. Bonieckiego o. Macieja Biskupa widywano w gejowskich klubach, bodaj najbardziej jednak w tym wszystkim wstrząsnęło mną, iż dominikański apostata Tadeusz Bartoś, gdy był jeszcze w zakonie robiąc za gwiazdę polskiego ''kościoła otwartego'' nad drzwiami swojej klasztornej celi umieścił napis po łacinie następującej treści w tłumaczeniu : ''witajcie w cipce - oto jest brama do Królestwa Niebieskiego''...

Na koniec wracając do Smarzowskiego pragnę pochwalić się gratulując sobie iż oglądałem jedynie jego fabularny debiut z końca lat 90-ych jeszcze, ''Małżowinę'' z krakowskim nudziarzem i alkoholikiem Świetlickim i Maleńczukiem w epizodycznej roli, obraz już wtedy ponury, szary i do d... niczym trip po przeżenionej niemiłosiernie fecie choć niewinny na tle późniejszych tworów pana reżysera wnioskując z entuzjastycznych opinii i recenzji, którymi to kierując się unikałem tychże wysrywów Wojtka jak ognia, bo nadto wysiłku kosztowało mnie wyzwolenie się spod zatrutego uroku Szulkina, innego psychopaty wyrzygującego się widzom do głów i wystarczy. Zabawne jednak, że z sygnałów docierających do mnie pośrednio od ludzi na tyle nierozgarniętych, iż zafundowali sobie dobrowolnie seans jego ostatniego ''dzieła'' wynika, że wielu z tych tumanów było serio przekonanych, iż to jakowaś przaśna komedia o nażartych proboszczach ruchających po zakrystiach gosposie i przepijających z ministrantami forsę z kopert zebraną od frajerów po kolędzie, po czym wychodzili z kina z osowiałymi ryjami jakby dostali obuchem siekiery w łeb, tak ich srogo i zaprawdę sprawiedliwie pokarało za głupotę. Nachodzi mnie więc wątpliwość czy taką razą Smarzowski nie jest aby ''tajnym agentem Watykanu'' podobnie jak Krzyś Pieczyński ochujały już do reszty lub grający rolę życia, b. przekonująco w takim razie przyznaję, skoro działania ich obu są przeciwskuteczne w gruncie rzeczy wywołując nawet w tak sceptycznym jak niżej podpisany osobniku odruchową sympatię do katolicyzmu - ? Poszlaką może być tu realizowanie przezeń za sute budżety reklam dla banku, którego prezesem był wówczas obecny premier Morawiecki, tak tak ten sam... W każdym razie od hipokryzji Smarzowskiego rzygać się chce - ciekawym czy na wzór ''Kleru'' nakręci następny film ''Sędziowie'' albo jeszcze lepiej ''Żydzi'', już widzę jak ''Agora'' daje na to kasę:))). 

I na tym można by zakończyć ale należy pokrótce jeszcze rozprawić się ze świeckimi zabobonami typowymi dla [po]nowoczesnego kołtuna sadzonymi przez pana tfurcę w wywiadach promujących filmidło - pękłem że tak rzekę ze śmiechu czytając w jednym z nich jak pierdoli, iż ''religię w szkołach należy zastąpić wiedzą naukową'', nieuk i tuman odnosi się w ten sposób do anachronicznej oświeceniowo-pozytywistycznej wizji nauk przyrodniczych z którą już dawno nie mają one nic wspólnego jako czegoś pewnego, dostarczającego klucza do opanowania zjawisk i całej rzeczywistości, narzędzia ujarzmienia sił kryjących się w świecie etc. przeciwstawionego sztucznie ''ciemnocie'', tymczasem dziś osiągnęły one poziom takiej złożoności podobnie jak oparte na nich technologie iż niemożliwym staje się zagwarantowanie stopnia przewidywalności o jakim można było jeszcze roić na początku XX w. [ każdy kto miał do czynienia z ''analogowymi'' samochodami i miał możność porównać je z ich nowymi wersjami nafaszerowanymi elektroniką psującymi się co i rusz wie o czym mowa ]. Wskutek tegoż procesu nie sposób jak dotąd przetestować wiarygodnie w warunkach laboratoryjnych nowych odkryć ani tym samym uniknąć ich niepożądanych skutków takich jak np. powikłania poszczepienne itp., tym bardziej rozstrzygnąć bezdyskusyjnie palących dylematów epoki typu czy ''globalne ocieplenie'' w ogóle ma miejsce a jeśli w jakiej mierze jest efektem działalności człowieka lub czy zmodyfikowana genetycznie żywność jest dobrodziejstwem a może wręcz przeciwnie, doprowadzi do niebezpiecznych mutacji i groźnych dla środowiska i samych ludzi nieodwracalnych zmian, tak głęboki jest dziś zakres nauk przyrodniczych iż paradoksalnie czyni je skrajnie nieefektywnymi, tym bardziej na zaufanie nie zasługuje ich najbardziej progresywna gałąź jaką stanowi biotechnologia ze względu na swą podatność na korupcję i skomercjalizowanie jak i naciski politycznych lobbies opisane bynajmniej przez jakowegoś szarlatana pokroju inżyniera Zięby lecz uznanego i kompetentnego naukowca Sheldona Krimsky'ego w wydanej ponad dekadę temu u nas przez renomowaną oficynę PIW pracy. Oczywiście nie oznacza to zaraz uznania postmodernistycznego pierdololo iż np. jakoby ''wartość liczby π zależała od kontekstu kulturowego'' lub bredzenia współczesnych wyznawców łysenkizmu za jaki robi genderyzm stosowany, że ''nikt nie rodzi się sobą'', niemniej pewien zdrowy sceptycyzm wobec szantażu serwowanych nam dziś niejednokrotnie w oprawie ''naukowej'' zwykłych bzdur prokurowanych na zamówienie takich czy innych grup interesu jest wręcz pożądaną i jak najbardziej racjonalną postawą. Anachronizm postępowców i płytki poziom ich rzekomej naukowości dobrze widać po histerycznych reakcjach na każdą próbę krytyki darwinizmu klasyfikowaną irracjonalnie z góry jako ''oszołomstwo'' i ''kreacjonizm'', gdy podważanie go jest wręcz niezbędne, inaczej teoria Darwina nie podlegając falsyfikacji nie spełniałaby tym samym kryterium naukowości stając się zakamieniałym paradogmatem, problem jedynie w obranej metodzie i faktycznie powoływanie się przez protestantów i żydowskich ortodoksów na literalnie odczytywany Stary Testament/Torę nie jest najszczęśliwszym sposobem ku temu wiodącym. Tak więc dobrze by się stało, gdyby przemądrzałe pajace pokroju Smarzowskiego zanim otworzą gębę zafundowały sobie wpierw lekturę choćby modnego ostatnio w intelektualnych kręgach nie tylko nowej lewicy filozofa nauki Bruno Latoura to może nieco im się we łbach przejaśni i nabiorą trochę zdrowej nieufności do przestarzałego scjentyzmu, zniknie im z pysków ten nieznośny wyraz pyszałkowatej głupoty jaki się tam zwykle maluje. A gdyby jeszcze dotarło do pustej głowy coś o ''zwrocie postsekularnym'' jaki nastąpił w ostatnich latach w ześwieczczonej wydawałoby się ze szczętem [post]myśli Zachodu pod naciskiem faktów, oczywiście mowa o 11 września i ekspansji islamu choć nie tylko, ze zdumieniem odkryliby iż pogarda dla ''ciemnoty'' i ''religijnego zabobonu'' z którą się tak obnoszą czyni z nich ''europocentrycznych faszystów'' i ''imperialistów kulturowych'' wrogich wobec innych cywilizacji kształtowanych nadal przez religie, sługusów globalnego kapitalizmu niszczących wszelkie tradycyjne struktury stojące mu na drodze, ''white male pig'' skazaną do zajebania przez antifę pospołu z bojownikami trzecioświatowych ruchów antykolonialnych itp. - powinni złożyć solenną samokrytykę po czym zostać poddani solidnej reedukacji pouczeni przez tow. Michała Pospiszyla, wschodzącą gwiazdę nowej-nowej polskiej lewicy o islamskiej chuście jako ''linii ujścia'' opresyjnego systemu i wykuć to na blachę [ chętnie bym obaczył takie ''rekolekcje chanukowo-adwentowe'' w sam raz dla oświeconych jedynie w swym mniemaniu kołtunów, oj tak ]. Paniały jeden z drugim urbanowskie palikmioty ? No to kopa w tyłek na drogę i wypier... !

Pora wreszcie wyjaśnić skąd taki dziwny, pozornie niepasujący do treści tytuł posta - otóż podczas ''akcji T-4'' czyli nazistowskiego ludobójstwa upośledzonych umysłowo i kalek istniała kluczowa w procesie mordu funkcja tzw. Vergasungsärzte czyli dosłownie ''lekarza gazującego'' właśnie i z takową kanalią odkręcającą kurek z rzekomej troski dla ''życia niewartego życia'' Kościoła czy to dla kariery, zysku lub ideologicznego fanatyzmu a zapewne wszystkiego po trochu kojarzy mi się Smarzowski, jego dotychczasowe filmy jawią się jako mentalny odpowiednik cyklonu B i doprawdy nie pojmuję jak ktoś może dobrowolnie sobie coś takiego serwować jeszcze za to płacąc ! Dobrze więc będzie przytoczyć na finał wymowną historię bohaterskiego lekarza, dyrektora zakładu opiekuńczo-leczniczego dla głuchoniemych w Wilhemsdorfie p. Rawensburgiem, Heinricha Hermanna, który odmówił wzięcia udziału w zbrodniczym procederze uśmiercania niepełnosprawnych rozwścieczając uczonych morderców w kitlach nazywając po imieniu ''zabijaniem'' to co oni woleli określać eufemistycznie jako ''współodpowiedzialność za kwestię eutanazji''. W piśmie skierowanym do wywierających nań nacisk zwierzchników, którego fragment przytacza historyk Gotz Aly w pracy ''Obciążeni'', wyłożył takie oto znamienne argumenty :

''Jestem przekonany, że zabijając niektórych chorych władze łamią prawo. [...] Przykro mi, ale Boga należy słuchać bardziej niż ludzi. Jestem gotów ponieść konsekwencje swojego nieposłuszeństwa.''

[ - skądinąd na uwagę zasługuje, iż takowych odeń nie wyciągnięto i do końca wojny pełnił funkcję dyrektora placówki, za podobną niesubordynację w ZSRR groziłby mu co najmniej Gułag a najpewniej rozstrzał od razu ].

Jak napisał w iście proroczym liście pasterskim kard. Hlond : ''Państwo jest od Boga, ale nie jest Bogiema więc nie jest źródłem prawa obyczajowego, nie stwarza moralności ani nie ustanawia jej normy'' - ważne rozróżnienie o którym fetyszyści ''integracji europejskiej'' i unijnego ''superpaństwa'' a nawet jawnych już dążeń do ustanowienia ''rządu światowego'' notorycznie, programowo wręcz zapominają.

ps. na wstępie miałem wymienić nazwisko księdza na którego kazania zacząłem uczęszczać bowiem lokalna ''GW'' wraz z etatowymi anarchistami i neobolszewickimi złogami z ''Razem'' chciały dorobić mu gębę ''faszysty'' z racji jego zdecydowanych a prawilnych poglądów, daremnie na szczęście, gdyż zadziałało to czego zbrakło w sprawie Kelthuza, który chyba już beznadziejnie utknął w libertariańskiej piaskownicy czyli wsparcie instytucji, w tym wypadku oczywiście kościelnej. Poniewczasie jednak zorientowałem się, iż umieszczając je w tym kontekście mogę całkiem niechcący mu zaszkodzić - a nuż jakiś bolszewicki kapuś wykorzysta to do kolejnej próby zdyskredytowania duchownego, że to niby ''prawicowa ekstrema'' go ceni i nań się powołuje. O czymś to niestety świadczy, że sam poniekąd muszę się cenzurować, trudno w tej sytuacji mówić o faktycznej ''wolności słowa'', smutne i stanowi dowód terroru póki co kulturowego jakiemu podlegamy.

Polecam gorąco wysłuchać wściekłego tradsa słusznie pomstującego na mafię kościelnych modernistów i pederastów - okazuje się, że ''papież'' Franciszek bronił księdza pedofila jeszcze gdy był arcybiskupem w Argentynie [ koniecznie włączyć napisy ] :