wtorek, 1 maja 2018

Rosyjoniści.

Wstrzymywałem się z oceną klątwy jaką rzucił na Polskę sanhedryn kapłanów mrocznego kultu hitlerowskiego ludobójstwa, pasożytów i wyzyskiwaczy czerpiących zeń profity na wzór faraońskiej kasty, do czasu aż sytuacja wyklaruje się na próżno jednak jak widzę wnioskując nie tylko po niedawnej auszwicowej chucpie w wykonaniu prezydĘta Izraela składającego hołdy żydowskim terrorystom i nazistowskim kolaborantom zarazem, ale i mocnym postanowieniu na dniach zdurniałych już do reszty Amerykanów by pchnąć nas w łapy Rosji oraz zblatowanych z nimi Niemiec [ i nie zaradzi temu desperackie odwracanie kota ogonem przez prawicowych syjonistycznych gawnojedów pokroju Ssakiewicza czy Terlikowskiego, że to wszystko ''wina Tuska'' a tak w ogóle to ''Polacy nic się nie staaaało'' ]. Pożytek z tego przynajmniej taki, że co bardziej rozgarnięci ale naiwni zwykle rodacy doznają ozdrowieńczego szoku a przydałyby się sole trzeźwiące zakompleksiałemu narodowi skłonnemu przez to brać za dobrą monetę gorące zapewnienia szemranych ''sojuszników'', zwykle cynicznych szulerów, może nabierze dzięki temu zdrowego sceptycyzmu do gromkich haseł nie popartych konkretami i przestanie tak ochoczo łykać serwowane przez tamtych ochłapy nauczywszy się za to wreszcie kalkulować na zimno jak należy. Niestety te niepobożne życzenia mąci uzasadnione całkiem podejrzenie, iż słuszne oburzenie Polaków, ich wkurw nie owijając w bawełnę zdyskontuje jak wspomniano Moskwa, stąd tym bardziej godzi się uwyraźnić w tym miejscu ów wielce kłopotliwy dla wyznawców rzekomego ''słowiańskiego katechona'' jak i ślepo zapatrzonych w Izrael rodzimych neokoszerwatystów fakt, iż ostatnimi działaniami jednoznacznie żydowskie państwo wraz z diasporą wpisały się w rosyjską politykę historyczną i nie tylko zresztą, ale dla porządku na tejże i jej punktach zbieżnych z izraelską skupimy się w niniejszym wpisie.

Niekrótki jak to zwykle bywa na tym blogu uprzedzam rys historyczny wypada zacząć od przypomnienia świeżej dość a jakoś mało eksponowanej w polskojęzycznych merdiach, szczególnie tych ''naszych'', informacji iż latem zeszłego roku Kneset ustanowił i to przez aklamację obchody rocznicy zakończenia II-ej wojny światowej naznaczając nie 8-go jak to dzieje się w cywilizowanym świecie a 9 maja jako Dzień Zwycięstwa w Izraelu, czy raczej wypadałoby rzec ''pabiedy'' tak jak to było właśnie w ZSRR i podporządkowanych mu demoludach a do dziś jest praktykowane w Rosji oraz innych postsowieckich respublikach - dobitna oznaka, że żydowskie państwo położone w Palestynie stanowi raczej jedną z nich a nie ''kolejny stan USA'' o co dotychczas było posądzane [ bodaj jedynie jawna agenda informacyjna Rosji portal ''Sputnik'' doniósł o tym haniebnym fakcie w triumfującym tonie, uprzedzając jednak wrzask ''konserwatywnych syjonistycznych gawnojedów'' parafrazując Targalskiego jakobym był ''pudłem rezonansowym Kremla'' [ j.w. ] odsyłam do anglojęzycznych wydań stricte żydowskich dzienników wskazujących na wielkie poparcie wśród tamtejszych Jewriejów dla takowych działań oraz na strony izraelskiego parlamentu, gdzie prawdziwość podanych informacji łatwo zweryfikować ze skutkiem pozytywnym, stąd morda w kubeł prawicowe szabes goje ]. Nie dziwota więc, że Putin omal nie popłakał się dziękując za to serdecznie Izraelczykom w telewizyjnym wywiadzie, taki zeń sentymentalny chłopina, zresztą jego zażyłe stosunki z władzami Żydolandu oraz obrzydliwe umizgi doń Netanjachuja wraz z prezydencką szumowiną, tą co to nam nawrzucała w Auszwicu ostatnio, są znane wszędzie tylko nie nad Wisłą bo nie w smak to zarówno tutejszym autentycznym ruskim trollom ślepo zapatrzonym w miraż ''słowiańskiego katechona'' jak i może przede wszystkim nawet zakamieniałym prosyjonistycznym tępakom na prawicy pokroju [p]osła Dziedziczaka dla których czas zatrzymał się na wojnie sześciodniowej i w okresie dawno już przebrzmiałego konfliktu Izraela z ZSRR na tle poparcia wówczas przez ten ostatni nie tych Semitów co trzeba czyli Arabów.

Ponieważ w naszej obrazkowej epoce jedno zdjęcie znaczy więcej niż tysiąc słów zanim przejdę do referowania dalszych nudnawych dla większości a jakże ważkich i mało znanych faktów z prehistorii Izraela i jego związków z komunizmem zapodam w tym miejscu krótką serię wymownych fot żydowskich weteranów krasnej armii dumnie prężących starcze cyce udekorowane oczojebnymi bateriami medali :


https://www.timesofisrael.com/israeli-red-army-veterans-show-off-their-medals-for-victory-day/

https://www.timesofisrael.com/the-forgotten-jews-of-the-red-army/

Jak widać izraelski parlament jedynie oficjalnie usankcjonował świeckie bałwochwalstwo odbywających się już od wielu lat żydowskich obchodów sowieckiej pabiedy :







Tel Awiw to czy Moskwa, chciałoby się rzec - i kto jeszcze śmie twierdzić, że żydokomuna to ''antysemicki wymysł'' ?! Jakbym się przeniósł do epoki słusznie minionej, wracają traumatyczne obrazy z dzieciństwa jak żywe niemal opatrzone w PRL-owskiej tv czasów tow. Breżniewa, Czernienki i Jarucwela, aż cierpnie skóra... I nie ma co pocieszać się w wątpliwy sposób, że czekać tylko jak te wszystkie gieroje wymrą a wraz nimi i pamięć o ich wyczynach skoro najwyraźniej izraelska gówniażeria ochoczo przyklaskuje radzieckiej chucpie a państwo ustanowiło jej kult wtłaczany już teraz oficjalnie kolejnym pokoleniom tresowanych po linii i bazie małych żydków. Znamienne, że ruscy czy raczej wypadałoby rzec radzieccy Żydzi łączą celebrację ''pabiedy'' z agresywnym szowinizmem o rasistowskim wręcz zabarwieniu, stąd stanowią podporę prawicowych [ ! ] koalicji rządowych [ choć jak widać liberalna opozycja w Izraelu wcale im pod tym względem nie ustępuje ], bo też i mit ''wojny ojczyźnianej'' jakby nie było jest integralnym stopem bolszewizmu z nacjonalizmem.

''Kropkę nad i'' jeśli idzie o prawdziwe motywy tak zaciekłego oporu Żydów wobec prawdy historycznej w obecnym konflikcie z Polską w jej wymiarze symbolicznym postawił szef ośrodka chucpiarza Wiesenthala, niejaki Efraim Zuroff zwany ''last nazi hunter'' [ skądinąd ciekawym ilu ich wyłapał:) ale przecież w tym geszefcie chodzi jedynie o to by gonić brunatnego króliczka... ] - otóż wprost oświadczył, że takie kraje jak nasz dążąc, słusznie skądinąd, do zrównania zbrodni komunistycznych z nazistowskimi wymuszają tym samym na Żydach konfrontację z tym oto niewygodnym dla nich faktem, że byli nie tylko ''narodem ofiar'' jak sami postrzegają się z sadomasochistycznym uwielbieniem, ale i katów ! Owszem, nie raz w historii podlegali brutalnym, ludobójczym wręcz represjom, niemniej bywało też często iż zamieniali się rolami ze swymi oprawcami mając wśród swych ziomków zbrodniarzy na miarę Hitlera takich jak Lew - a nie Lejba - Bronsztejn ''Trocki'', Gienrich Jagoda czy Jakow Swierdłow by wymienić najznaczniejszych wraz z legionem żydowskich czekistów i ubeków mających krew niewinnych na rękach, mnóstwo krwi. Na to zaś nigdy nie przystaną obecne władze Izraela jak i sekundująca jej w nikczemnych połajankach pod adresem tak poszkodowanej przez wojnę Polski tamtejsza opozycja, nie jest do tego gotowa również zdecydowana większość żydowskiej opinii publicznej w kraju jak i diasporze, stąd izraelska biurwa rzucająca onegdaj bezczelnie w kuriozalnej odpowiedzi na wniosek o ekstradycję sadystycznego oprawcy Solomona Morela uwagę iż ''Żyd nie może być zbrodniarzem wojennym'' wyraziła tylko zdanie ogółu obywateli jak i polityków ''syjonistycznego tworu''. Mało kto niestety jest wśród nich na tyle uczciwy by jak izraelski dziennikarz Sever Plocker przyznać to daremnie przy tym nawołując rodaków aby dokonali rozrachunku ze swą niechlubną komunistyczną przeszłością, zwłaszcza udziałem w zbrodniach popełnionych w imię obłędnej ideologii - w tym się różnimy i to zasadniczo bo choć i wśród Polaków nie brak czerwonej hołoty nie czcimy jednak oficjalnie naszych bolszewickich ludobójców z Dzierżyńskim na czele ani też prawie nikt tu serio nie próbuje wynosić na ołtarze kanalii poza skończonymi lewackimi głupkami, endekomuną lansująca oszukańczą tezę jakoby był on Wallenrodem biorącym pomstę na Rosjanach czy w najlepszym razie fantastami rojącymi o ''prometejskich spiskach'' [ przykro mi Fox ], my obaliliśmy dawno pomnik zbrodniarza i w końcu robimy wreszcie porządek z pozostałymi u nas ubeliskami oni zaś właśnie stawiają sobie nowe ! Jakże to wymowne : dopiero co, zaledwie 3 lata temu decyzją Sejmu Polska pozbyła się wreszcie reliktu sowieckiego kolonializmu jakim był dzień ''pabiedy'' bo przecież nie zwycięstwa dla nas obchodzony na radziecką modłę 9 maja, tymczasem Izrael niemal w tym samym czasie oficjalnie usankcjonował huczne obchody tejże świeckiej parodii święta grawitując kulturowo i politycznie ku statusowi postsowieckiej zony, jakowegoś kuriozalnego reliktu i parodii zarazem ZSRR na modłę bliskowschodniej Korei Północnej w wersji soft - mają przecież prawdziwy arsenał broni nuklearnej, którą podobnie jak tamci terroryzują drugą połowę Eurazji i całkiem niemal zmilitaryzowane społeczeństwo z wiodącą rolą tajnych służb, czekać więc tylko żydowskiego Kim Ir Sena...

Kończąc tę część rozważań przytoczmy w oryginale na dowód parę fragmentów wypowiedzi pomienionych wyżej postaci :

''Dr. Efraim Zuroff, Nazi-hunter and director of the Simon Wiesenthal Center’s Jerusalem office, said that “Holocaust distortion” has been a problem for over 25 years, and until now Israel has done little to combat it. Eastern European countries, Zuroff said, “have invested in trying to convince the world the Holocaust was only the work of Germany and maybe a few degenerates. “Since the Soviet Union crumbled, people have been trying to say communism is the same as Nazism... They want communism to be considered genocide and [some countries] criminalized denying it. And then, if communism is genocide, and there were Jewish communists, then Jews committed genocide. This is their way of undermining the Shoah and their participation in it,” Zuroff explained. The issue of Holocaust distortion exists “in practically every country in post-communist Eastern Europe,” he said. “Their new heroes are people who fought communists, some of whom killed Jews in the Shoah. They name streets and schools after them.” Still,Zuroff said he did not think that legislation is the right way for Israel to deal with the problem. Rather, Israel should use its influence in post-Soviet countries, many of which have defense ties with Israel, to convince the governments that “their behavior is unacceptable.”

They love Israel, but hate the Jews,” Zuroff said.''


- w kontrze do tych zatrważających bredni z którymi należy konfrontować choćby i musem wszystkie oczadziałe proizraelskim zaślepieniem zakute łby na polskiej prawicy, parę słów prawdy od żydowskiego publicysty, w dodatku jak widzę wypowiadającego się często na łamach ''GW'', tym bardziej :

''As opposed to Eastern European nations, the Russians did not settle the score with their Stalinist past. [...] Many Jews sold their soul to the devil of the Communist revolution and have blood on their hands for eternity. [...] The Jews active in official communist terror apparatuses (In the Soviet Union and abroad) and who at times led them, did not do this, obviously, as Jews, but rather, as Stalinists, communists, and "Soviet people." Therefore, we find it easy to ignore their origin and "play dumb": What do we have to do with them? But let's not forget them. My own view is different. I find it unacceptable that a person will be considered a member of the Jewish people when he does great things, but not considered part of our people when he does amazingly despicable things.

Even if we deny it, we cannot escape the Jewishness of "our hangmen," who served the Red Terror with loyalty and dedication from its establishment. After all, others will always remind us of their origin.''


Osobliwe meandry patrząc z naszej perspektywy żydowskiej polityki historycznej wyjaśnia nieco fakt szefowania zawiadującej nią w głównym stopniu instytucji jaką jest Jad Waszem przez rzekomych gierojów a tak naprawdę bolszewicką swołocz dokonującą podczas wojny gwałtów i rabunków na polskich chłopach - mowa tu o takich postaciach, raczej siedzieć niż postać mówiąc klasykiem, jak były politruk Shmuel Krakowski czy zwłaszcza regularny czekista Icchak Arad : nie może więc dziwić, że jak pisze izraelski historyk Tom Segev w zakończeniu swej znakomitej pracy ''Siódmy milion'' wśród ochroniarzy tejże placówki częściej można usłyszeć rosyjski niż hebrajski... Problem ma jednak bardziej zasadniczy charakter, jego źródło tkwi u samego zarania żydowskiej państwowości i nie chodzi jedynie o to iż była ona dziełem przeważnie lewicowych nacjonalistów odpowiedzialnych w głównym stopniu za popełnione przy tym zbrodnie z ludobójczą czystką etniczną na czele [ masakra w Dajr Jasin dokonana przez koszernych faszystów na których zwalono całą winę blednie przy ówczesnych krwawych wyczynach narodowosocjalistycznej Hagany ] - otóż faktycznym ''ojcem założycielem'' Izraela był nie kto inny jak tow. Stalin bo to dzięki dostawom ciężkiej broni z przejętych przez Sowietów czeskich fabryk zbrojeniowych idących przez niezniszczony wówczas port w Szczecinie oraz podążającym prawdopodobnie w ślad za nimi sowieckim ''doradcom wojskowym'' [ na co wskazywały tajne raporty armii USA ] Żydzi przetrwali najtrudniejsze pierwsze rozstrzygające miesiące i lata walk z Arabami by wziąć w końcu nad nimi górę, sowiecka pomoc była tu może nawet bardziej kluczowa od amerykańskiej : mówiąc wprost nowoczesnej żydowskiej niepodległości patronował komunistyczny ludobójcana tym właśnie polegał ów ''mord założycielski'' obecnego Izraela, jego mroczny, wstydliwy sekret. Na pewno sowieci szkolili żydowskich terrorystów albo bojowników jak kto woli z Hagany, przyszłą elitę izraelskiej armii w obozie położonym w Bolkowie na Dolnym Śląsku a więc tuż pod nosem razwiedki - zagadnieniu temu poświęciła artykuł dr Bożena Szaynok opublikowany pod koniec lat 90-ych w miesięczniku ''Odra'', niestety nie jest on dostępny w sieci możemy więc jedynie przywołać zeń w tym miejscu co smakowitsze fragmenty zaczerpnięte z gazetowych i blogerskich tekstów referujących jej oraz innych badaczy ustalenia w tej materii :

''Kiedy w maju 1948 r. powstał Izrael, został on niemal natychmiast - zaraz po USA - uznany także przez ZSRR, który z miejsca rozpoczął też grę na rzecz umocnienia swych więzi z państwem żydowskim. Pionkami w tej grze zostały oczywiście europejskie satelity Kremla - Czechosłowacja i Polska. Z polecenia Moskwy rząd czeski podjął decyzję o sprzedaży broni państwu żydowskiemu, w obu państwach powstały obozy ochotników do Hagany. Zaraz po oficjalnym uznaniu Izraela przez państwa bloku komunistycznego, także w Polsce przystąpiono do organizowania dlań pomocy. „W Polsce w tym czasie przebywali już wysłannicy Hagany z Palestyny. Jedną z osób koordynujących akcję pomocy był Wacław Komar” [ Mendel Kossoj ]. Grzegorz Smolar - żydowski komunista z PPR, odbył w tym czasie rozmowę z kierownikiem wydziału spraw zagranicznych KC PPR - Ostapem Dłuskim [ Adolf Langer ], który poinformował go o „konieczności zorganizowania pomocy dla państwa Izrael”. Następnie Smolar spotkał się ze wspomnianym Wacławem Komarem.  Ten, jak wspomina Smolar „powiedział, że do Polski przyjechał wysłannik (...) człowiek specjalnej misji”. Człowiekiem tym był Icchak Palgin (Polakiewicz) oraz (...) instruktor wojskowy o pseudonimie „Jakub”. To z nim Smolar jako „przedstawiciel PPR w rozmowach ze stroną izraelską” miał omawiać sprawę stworzenia w okupowanej przez bolszewików Polsce obozów wojskowych dla Żydów. [...] Jednak, jak się okazuje, pertraktacje komunistów z syjonistami w sprawie tajnych obozu (ów) szkoleniowych w Polsce rozpoczęły się jeszcze przed powstaniem Izraela, co dowodzi dużego stopnia zainteresowania Kremla we wzmocnieniu militarnego potencjału syjonistów. Rozmowy trwały, bowiem już w okresie koniec 1947 - początki 1948 r.''

http://www.eioba.pl/a/460x/psychopatyczna-armie-izraela-tworzono-w-polsce

''Jeszcze zanim w maju 1948 roku proklamowano powstanie państwa Izrael, komuniści nawiązali cichy kontakt z Haganą - syjonistyczną formacją wojskową, która od lat dwudziestych ochraniała żydowskich osadników w Palestynie. Na polecenie Moskwy w większych polskich miastach powstały punkty werbunkowe. Młodym, głównie dwudziestokilkuletnim, ludziom pochodzenia żydowskiego oferowano szybkie przeszkolenie oraz wyjazd na Bliski Wschód, gdzie mieli się osiedlić i walczyć z Arabami o nową ojczyznę. A w Bolkowie - na ukrytych wśród lasów, odgrodzonych płotem zboczach Góry Ryszarda - rozpoczął działalność obóz wojskowy Hagany. Polscy historycy datują jego powstanie na jesień 1947 roku, izraelskie źródła precyzują: we wrześniu. [...] Na szkolenie Hagany zgłaszali się głównie działacze organizacji syjonistycznych, rekomendowani przez ich władze. Akcja była ściśle kontrolowana przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, które zatwierdzało listy ochotników i dbało o odpowiedni światopogląd emigrantów. Członków Polskiej Partii Robotniczej szantażowano. Dla nich warunkiem zgody na wyjazd było podjęcie współpracy z bezpieką. Mieli donosić o nastrojach podczas szkolenia i pozostać agentami służb na Bliskim Wschodzie. [...] Poza ideowcami, śniącymi o wolnym Izraelu, zgłaszali się także bogaci spryciarze, którzy w zorganizowanym przez komunistów naborze ujrzeli szansę wywiezienia swego majątku przez pilnie strzeżone granice Polski. Czasem udawało im się zwieść czujność bezpieki: po drodze do Palestyny odłączali się od grupy i znikali razem z przemyconym potajemnie złotem czy pieniędzmi. Dezercja nie mogła być rzadkim przypadkiem, skoro Franciszek Kuchta, inspektor Ochrony Skarbowej, ubolewał w piśmie do zwierzchników, że wraz z haganowcami ubywa kosztowności. Próżne żale, bo zarówno o powstaniu obozu, jak i jego likwidacji we wrześniu 1948 r., przesądziła polityka. Haganowców wspierał generał Michał Komar [ Mendel Kossoj ] z wywiadu wojskowego Oddziału II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego i władze Polskiej Partii Robotniczej. Trudno sobie wyobrazić, by tego rodzaju działalność była możliwa bez akceptacji (lub wręcz inspiracji) Związku Radzieckiego. Według dr Bożeny Szaynok, która opisała działalność obozu w Bolkowie, najemników szkolili wysłannicy Hagany oraz wysocy oficerowie Armii Czerwonej i Wojska Polskiego. Wykorzystywano do tego poniemiecką strzelnicę na Górze Ryszarda. [...] Przyszli bojownicy nosili zielone, amerykańskie mundury z demobilu, przesyłane ze Stanów Zjednoczonych do Polski przez działaczy Joint (American Jewish Joint Distribution Committee). Broń dostarczali komuniści z Polskiej Partii Robotniczej. [...] Dr Bożena Szaynok podkreśla, że istnienie obozów Hagany w Polsce i Czechosłowacji owiane było tajemnicą. - ZSRR nie chciał się afiszować z tego rodzaju pomocą dla Żydów ze względu na różne ograniczenia dotyczące dostaw broni do Palestyny w tym czasie, ale także z powodu relacji z Wielką Brytanią, która wciąż jeszcze, jesienią 1947 r., sprawowała mandat nad Palestyną - mówi. - Brytyjczycy wciąż jeszcze byli decydentami w tamtym regionie. Dlatego tego rodzaju pomoc udzielana była dość dyskretnie. Ale jak opowiadali mi bolkowianie, Żydzi nie kryli swojej obecności. W 1948 roku wzięli udział w pochodzie majowym. Obnosili się po Bolkowie zarówno z przywiązaniem do syjonizmu, jak i komunizmu. Dr Bożena Szaynok przytacza relację Grzegorza Smolara, który z ramienia frakcji żydowskiej PPR nadzorował szkolenie. W czerwcu 1948 roku pisał : ''[...] W tym samym dniu, kiedy byłem w obozie, wróciła z dwudniowego pochodu grupa (około 50 osób). Do obozu, przez ulice miasteczka, grupa przeszła śpiewając piosenkę sowiecką w języku rosyjskim". W innym miejscu Smolar wspomina, że ludność przychodziła żegnać pociągi z uchodźcami na stacje. Były kwiaty i transparenty. Bo w końcu wyszkoleni w Bolkowie bojownicy Hagany dostawali dokumenty podróży, a Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego sporządzało imienne listy na podstawie których mogli opuścić kraj. Z Bolkowa pociąg zabierał ich do Katowic. Trasa przerzutowa wiodła przez Pragę i Paryż do Marsylii, skąd Żydzi statkiem odpływali do Palestyny, by dołączyć do oddziałów Hagany.'' 

http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/76896,izraelskich-bojownikow-szkolono-na-dolnym-slasku,id,t.html

Jeśli dla kogoś te zaczerpnięte z drugiej ręki rewelacje nie brzmią zbyt wiarygodnie - dlatego nie cytowałem przywoływanego w ostatnim artykule niejakiego Bojkę skompromitowanego jak dla mnie nagłośnieniem dętej afery ze ''złotym pociągiem'' - może sięgnąć do pracy magisterskiej działaczki gminy żydowskiej we Wrocławiu i wykładowcy akademickiego Tamary Włodarczyk, gdzie poczyniła nader lakoniczną wzmiankę o bolkowskim ośrodku, konkretnie na str. 36 [ 15 pdf ] :

http://www.bibliotekacyfrowa.pl/Content/37156/004.pdf

http://www.bibliotekacyfrowa.pl/Content/37153/001.pdf

- lub stricte żydowskich portali na których nie czyni się z tego tajemnicy :

https://sztetl.org.pl/pl/miejscowosci/b/1744-bolkow/101-organizacje-i-stowarzyszenia/80234-oboz-szkoleniowy-hagany-w-bolkowie-1947-1948

Wspomina o tym również historyk Paweł Wieczorek w wydanej staraniem wrocławskiego oddziału IPN pracy pt. ''Żydzi w Wałbrzychu... 1945-68.'', gdzie na str. 86-87 możemy przeczytać :

''Wielu młodych Żydów z Wałbrzycha udało się na obóz szkoleniowy Hagany do Bolkowa, by potem wyjechać do Palestyny/Izraela. Chętni składali podanie o paszport. Od Komitetu Żydowskiego otrzymywali zaświadczenie potwierdzające narodowość i obywatelstwo polskie. Najważniejszy jednak był dokument Komisji Gijusowej [ od hebrajskiego ''gius'' oznaczającego ''mobilizację'' ] o zdolności do służby wojskowej. Wydawała go specjalnie powołana komisja lekarska, mieszcząca się w Komitecie Żydowskim w Wałbrzychu. W jej skład wchodzili przedstawiciele partii syjonistycznych oraz Frakcji [ żydowskiej ] PPR. Badania prowadził lekarz z wałbrzyskiego ośrodka TOZ, dr Konrad Szpilman. Instruktorami, którzy prowadzili szkolenia w Bolkowie, byli między innymi Moniek Jarkowski (po zlikwidowaniu obozu zamieszkał w Mieroszowie) i Hersz Beck (żołnierz Hagany, który przybył z Palestyny; po zlikwidowaniu obozu przez kilka miesięcy mieszkał w Wałbrzychu i nawet pracował w jednej z wałbrzyskich spółdzielni; w połowie 1950 r. powrócił do Izraela).'' [ - dopiero ! ] 

W świetle przytoczonych faktów nie dziwi osobliwa relacja przytoczona przez wspomnianego badacza na str. 34 :

''Goszcząca w tym okresie [ wiosna-lato ' 46 ] w Wałbrzychu Zofia Machejkowa z Ministerstwa Informacji i Propagandy, deklarując przychylny stosunek do społeczeństwa żydowskiego, negatywnie oceniała udział Żydów w pierwszomajowym pochodzie: „Stała się rzecz, która źle wpłynęła na nastrój ludności. Żydzi wystąpili tłumnie. [...] Wszyscy ze sztandarami i transparentami w języku polskim i żydowskim. Poza tym nikt inny, tylko Żydzi nieśli transparenty z napisami «Niech żyje tow. Stalin». [...] Nikogo prócz nich nie słychać było wznoszących okrzyki w tejże materii”. Przy okazji wyraziła raczej trafną uwagę, że dla postronnych obserwatorów tego typu zachowanie mogło być dowodem istnienia „żydokomuny”.'' 

Należy jednak dodać, że ten entuzjastyczny kult bolszewickiego ludojada i sowietów był uwarunkowany ich poparciem dla postulatów żydowskiego szowinizmu narodowego - komuniści z ''internacjonalistycznej'' Frakcji Żydowskiej PPR, ''jedynej tego typu organizacji'' w partii, działającej wyłącznie w środowisku żydowskim jak głosi poświęcone jej hasło na stronie Jewish Historical Institute, nigdy nie zdobyliby w nim dominacji, gdyby nie brutalne wsparcie władz i gwałtowne ubywanie syjonistycznej konkurencji politycznej wskutek represji nade wszystko zaś emigracji. A właśnie - dobrze będzie przywołać w tym kontekście inną pracę naukową wydaną przez IPN pt. ''Kraj bez wyjścia ? Migracje z Polski 1949–1989.'' autorstwa Dariusza Stoli [ tak tak, tego samego od ''Polinu'' ], gdzie rozdział poświęcony żydowskiemu uchodźstwu powojennemu zaczyna wymownym zdaniem : ''Późniejsze wydarzenia, zwłaszcza te z 1968 r., przesłaniają przychylność jaką w pierwszych latach swego istnienia Polska Ludowa okazywała syjonistom.'' - konkretnie mowa tu przyzwoleniu na swobodną działalność organizacji takich jak reprezentujący Agencję Żydowską Pal-Amt czy amerykański Joint, nade wszystko zaś bezprecedensowej tolerancji na którą nie mogła liczyć żadna inna ''obca'' nacja czy państwo o samych Polakach już nie wspominając jaką ze strony komunistycznej bezpieki cieszyła się nielegalna emigracja Żydów na Zachód czy do Palestyny. Jak pisze Stola : 

''Już w 1944 r. grupa działaczy syjonistycznych zorganizowała tajną siatkę przerzutową o kryptonimie ''Bricha'' [...] Twórcy siatki nie mieli wątpliwości, że bez milczącego przyzwolenia władz ich nielegalna działalność zostałaby szybko rozbita [ co potwierdzają obecnie dokumenty MBP ]. [...] Również Rumunia i inne kraje, które znalazły się w sowieckiej strefie wpływów przychylnie traktowały emigrację do Palestyny; można przypuszczać, że miały na to przyzwolenie Moskwy.''

- oględnie zowiąc:) [ ale skrępowany wymogami warsztatu naukowego historyk na więcej nie może sobie pozwolić dopóki czekistowskie archiwa pozostają zamknięte ]. Kulminacja tej polityki nastąpiła latem '46, gdy po sprokurowanej przez Sowietów bolszewickiej zbrodni zwanej do dziś kłamliwie ''pogromem kieleckim'', w ciągu zaledwie 3-ch miesięcy wyjechało ponad 70 tys. Żydów ! Co najciekawsze działo się to na mocy nieformalnej jak pisze Stola umowy między dowództwem Wojsk Ochrony Pogranicza a działaczami syjonistycznymi, którzy ze swej strony gwarantowali iż nie dopuszczą do wyjazdu ''niepowołanych'' a więc nieżydowskich emigrantów - trudno o lepszy dowód kolaboracji żydowskich narodowców z komunistami bo tylko skończony tuman albo Joanna Tokarska-Bakir co na jedno wychodzi może serio twierdzić iż akcja o takiej skali była w stanie zajść bez przyzwolenia podległych bezpośrednio Kremlowi ówczesnych władz, decydujący był tu ponoć lobbing Adolfa Bermana [ zbieżność nazwisk z bolszewickim zbrodniarzem nieprzypadkowa ], który jak głosi biogram na stronie ''wirtualnego sztetla'', cytuję : ''Latem 1946 r. uczestniczył w rozmowach z Ministerstwem Bezpieczeństwa Publicznego, Ministerstwem Sił Zbrojnych i Ministerstwem Obrony Narodowej, które doprowadziły do czasowego otwarcia granic Polski dla masowej emigracji Żydów.'' [ ale każdy kto z tego tytułu domyśla się ręki Moskwy i jej pachołków zblatowanych wówczas jak widać z syjonistami w urządzeniu ''pogromu'' jest rzecz jasna ''oszołomem'' od ''teorii spiskowych'' - przecież wspomniana ''antropolożka'' już nam wytłumaczyła niedawno iż słynący z wrażliwości, neurotyczni krasnoarmiejcy bali się antysemickiego tłumu i ''nie chcieli wtrącać się w polskie sprawy'', tak tak ].

Okazuje się jednak, iż wbrew powszechnej opinii na ten temat oficjalny zwrot w polityce Stalina wobec ''kwestii żydowskiej'' i gwałtowne ochłodzenie stosunków ZSRR z Izraelem pod koniec lat 40-ych bynajmniej nie zahamowały współpracy komunosyjonistycznej - prawdziwą rewelacją dla mnie było w pracy obecnego szefa ''Polinu'' [ inaczej tego czegoś nie będę nazywał, tym bardziej, że nawet dla części Żydów staje się jasnym iż nie jest to żadne muzeum poświęcone ich historii a jej instrumentalne traktowanie w celu szkalowania Polaków jawi się jako jedyne uzasadnienie istnienia tej wrażej instytucji, mówiąc wprost to przysłowiowy ''wrzód na d...'' i nic poza tym stąd trudno znaleźć nań eleganckie miano ] było omówienie umowy handlowej jaką Izrael zawarł z komunistycznymi władzami w maju 1949 r., a więc w okresie, gdy przystąpiły one już do otwartej stalinizacji Polski, zwłaszcza jej tajnego aneksu na którego istnienie wskazują izraelskie źródła na mocy którego w zamian za zgodę na wypuszczenie żydowskich emigrantów bolszewiccy uzurpatorzy z Bierutem i Bermanem na czele gwarantowali sobie wedle korzystnego dla nich przelicznika dopływ tak potrzebnej im twardej gotówki w zachodniej walucie. Konkretnie dzięki nadwyżce handlowej - eksport wartości 16 mln dol. przy imporcie z Izraela jedynie o sumie ok. 3 mln dol., pozostała część w większości w ''zielonych banknotach'' i brytyjskich funtach - żydowskie państwo de facto płaciło za głowę każdego ''wyeksportowanego'' przez komunistów rodaka, przy czym zapobiegliwi jak przystało na ''wyznanie handlowe'' syjoniści zagwarantowali sobie rezerwę w postaci tajemniczego transferu w złotówkach wyliczonego na 17% tejże nadwyżki na wypadek, gdyby co komuchom strzeliło do łba czyt. błogosławiący to wszystko zapewne Kreml rozmyślił się jednak przywołując do porządku swoich nadwiślańskich rabów, co w praktyce oznaczałoby rezygnację przez nich z tej części należności i o taką wartość obniżenie w tym wypadku cen towarów. ''Innymi słowy'' - jak pisze Stola - ''to nie Izrael płacił władzom w Warszawie za emigrantów, ale Warszawa gotowa była przyznać Izraelowi ''premię eksportową'', gdyby porozumienie o emigracji nie zostało zrealizowane.'' [ ! ] Na skoordynowaną akcję w sprawie wskazuje, iż ''niemal dokładnie w tym samym czasie kwestia emigracji z Izraela stanęła na posiedzeniu sekretariatu KC partii rumuńskiej'', gdzie główną rolę grała żydowska fanatyczna stalinistka Ana Pauker [ nawet śmierć męża w partyjnej czystce lat 30-ych nie zachwiała jej miłością do kaukaskiego tyrana podobnie jak to się stało w przypadku Wandzi Wasilewskiej - ach te żelazne bolszewickie wdowy:) ] a więc jak widać handlu Żydami na jeszcze większą skalę niż u nas z jakiego zasłynęły tamtejsze władze nie zainicjował bynajmniej ''geniusz Karpat'', w tej sytuacji jeśli ktoś sądzi, że proceder ten prowadzony w ówczesnych satelitach Moskwy mógł zachodzić co najmniej bez przyzwolenia jeśli nie wprost na jej rozkaz, musi w takim razie posiadać inteligencję godną ''antropolożki'', przykro mi. Wymiana Żydów za kurczaki płatne w twardej walucie [ przynajmniej wówczas na tle komuszej mizerii finansowej ] trwała do końca 1950 r., w praktyce prawie rok dłużej przez biurokratyczne procedury, znamienne przy tym iż sprawowanie kontroli nad nią stalinowska bezpieka dzieliła z syjonistycznymi organizacjami bowiem niemało uchodźców próbowało prysnąć z transportów po drodze w Austrii czy Włoszech, co obsadzone przez żydowskich lewicowych narodowców załogi pociągów skutecznie wybijały im z głowy pilnie nadzorując dostawę świeżego ''mięsa armatniego'' aż do Izraela [ trudno im się dziwić zresztą skoro wykładali za ''towar'' niemałą kasę ]. Jednak ''antysyjonistyczna'' kampania, która być może kosztowała Stalina życie, nad Wisłą werbalna raczej bowiem faktyczną władzę nadal sprawował tu kahał triumwirów Berman-Minc-Zambrowski [ Roman - do '39 Rachmil ] z sowiecką pacynką Bierutem dla niepoznaki, przystopowała tylko nieco jakże owocną współpracę komunistów z Izraelem jaka ze zdwojoną siłą wybuchła po śmierci Koby w okolicach październikowej ''odwilży''. Wówczas wyjechało z PRL znacznie więcej Żydów niż podczas dętej ''emigracji pomarcowej'', ponad 50 tys. do początku lat 60-ych co zyskało jej nawet miano ''gomułkowskiej aliji'', i znowu jak poprzednio najciekawsze są tu mało znane okoliczności - konkretnie mowa o towarzyszących temu jak wiele na to wskazuje zakulisowych negocjacjach o sensacyjnym wręcz charakterze, co tłumaczyłoby gorliwość władz, które zgodziły się na emigrację do Izraela pod pretekstem ''łączenia rodzin'' zaznaczając otwarcie przy tym, że kraj mogą opuszczać także ci co nie wykażą posiadania jakichkolwiek krewnych w syjonistycznym państwie ! Ponownie powołam się na ''polinowego'' szefuńcia, który pisze :

''Znając okoliczności otwarcia emigracji do Izraela w 1949 r. można podejrzewać, że za radykalną liberalizacją z lata 1956 r. także stała jakaś tajna umowa. Śladem takiego porozumienia łączącego handel z emigracją wydają się dokumenty MSZ o kuszących ofertach współpracy składanych przez Izraelczyków wiosną '56, w tym pytaniach o zakup w Polsce samolotów myśliwskich. Zgoła sensacyjny jest zapis w szyfrogramie z poselstwa PRL w Tel Awiwie z 15 maja o rozmowie charge d'affaires Jana Słowikowskiego z dyr. depart. Eur. Wsch. w izraelskim MSZ. Zachęcając do poprawy wzajemnych stosunków miał on oferować Polsce izraelskie pośrednictwo w zakupie min. ''wynalazków amerykańskich, które zna Izrael a które dla nas są niedostępne [...] i ''towarów, które figurują na liście jako ''strategiczne'' - czyli obchodzenie zachodnich ograniczeń sprzedaży takich towarów za żelazną kurtynę. Informacje te, przesyłane do Warszawy jako ściśle tajne, były natychmiast doręczane członkom najwyższych władz PRL, w tym Franciszkowi Mazurowi, który odegrał kluczową rolę w historii ''opcji izraelskiej'' w 1949 r.''

- a właśnie, wspomniany działacz komunistyczny, Ukrainiec z pochodzenia [ naprawdę nazywał się Horodenko - k..., w tym towarzystwie niemal wszyscy kogoś udawali ], prawdziwy ''człowiek z cienia'', zanim jako agent Kominternu zaczął od pocz. lat 30-ych nadzorować polskich komunistów dochrapał się wpierw funkcji prezesa Sądu Najwyższego USRR co jednoznacznie wskazuje, iż obie wyżej omówione operacje emigracyjne za jego pośrednictwem kontrolowała Moskwa i to ona miała tu decydujący głos, zaś nadwiślańskie Płatne Pachołki Radzieckie władne były jedynie wykonywać jej dyrektywy w tej materii, nawet jeśli o pewnym zakresie przyznanej im ''swobody''.

Fenomen ''pomarcowego sieroctwa'' podsumowałem dość uprzednio, powtórzę więc jedynie opinię Stoli, któremu ''antysemityzmu'' zarzucić tu nie sposób [ a może ? byłoby zabawnie i sprawiedliwie nade wszystko, gdyby wylądowało mu rykoszetem na buzi to czym sam tak niefrasobliwie szafuje wobec innych ] iż ''w żadnej fali emigracji z PRL nie było tak znacznego udziału byłych członków aparatu władzy i establishmentu'' [ dlatego mówiono o niej, że ''wyjechała nie tyle z Polski, co z ulicy Rakowieckiej'', gdzie mieściła się siedziba MSW ].

Wracając na koniec [ wreszcie ! ale przykro mi, tematyka na tyle poważna, że trza orać do spodu ] do rosyjskich baranów : w kontekście miażdżących dowodów jakie tu przytoczono na serdeczną współpracę i sympatię łączącą Moskwę z Żydami mimo gorących zatargów jak to w rodzinie i między przyjaciółmi bywa, tylko osobnik cierpiący na zanik płatów czołowych może jeszcze liczyć serio na jej pomoc w konflikcie z nimi. Dla porządku jednak wykażemy pokrótce choćby na paru dobitnych za to przykładach, iż lobby żydowskie w Rosji jest równie jeśli nie bardziej wpływowe co w USA. Wyliczankę zacząć należy od Michaiła Fradkowa, który prawie dekadę pełnił funkcję żydowskiego szefa rosyjskiego odpowiednika CIA, wywiadu zagranicznego SWR a więc Putin musiał darzyć go szczególnym zaufaniem inaczej nie powierzyłby mu tak kluczowego dla bezpieczeństwa jego reżimu stanowiska [ skądinąd ciekawe, że jakoś rzadko jest nam dane usłyszeć ten skrót a przecież instytucja owa winna cieszyć się o wiele większym zainteresowaniem w Polsce niż FSB o którym tyle się trąbi bo te ostatnie jako kontrwywiad tyczy głównie spraw wewnątrzrosyjskich nawet jeśli w polu jego działania znajdują się ponoć także byłe radzieckie republiki, z kolei nieco bardziej znane GRU czyli ''wojskówka'' w czasie pokoju póki co nie stanowi tak wielkiego zagrożenia poza kwestiami militariów niż wspomniane cywilne szpiegostwo ]. Natomiast nadal potomek żydowskiego czekisty Siergiej Kirijenko [ nie znajdziecie tej informacji w jego polskim biogramie na wiki ] stoi na czele Rosatomu, jednej z kluczowych obok Rosnieftu i Gazpromu agend rosyjskiego imperializmu gospodarczego, zaś inny żydowski oligarcha Oleg Deripaska [ o którym nieoceniona polska Wikipedia pisze iż ''jest z pochodzenia Białorusinem'':))) choć nawet się w tym kraju, wówczas ''republice'', nie urodził a Dzierżynsku - tfu ! - w centralnej Rosji ] zblatowany skądinąd z Rotszyldami, trzyma łapę na strategicznych złożach niklu, Norylsk praktycznie należy do niego - powiązania z potężnymi figurami finansów i przemysłu w świecie Zachodu wymusiły na Amerykanach złagodzenie niedawno nałożonych sankcji na aluminium uderzających bezpośrednio w jego interesy. W tym kontekście nie może zabraknąć kontrolowanej przez żydoruskich oligarchów potężnej ''grupy Alfa'' - ''największego w Rosji prywatnego imperium biznesowego'', korporacji zarządzającej ''kilkoma sieciami supermarketów, firmami telekomunikacyjnymi i potężnym Alfa Bankiem penetrującym też sektor high-tech, łącznie z nano- i biotechnologią'' o wartości majątku szacowanego na ponad 80 mld dol. jak pisze Newsweek; by nie zarzucono mi ''antysemityzmu'' powołam się tutaj na artykuł z izraelskiego lewicowego ''Haaretza'' :

''...the relationship between Russian President Vladimir Putin and the Alfa Group, the largest financial and industrial investment group in Russia. The company is headed by three Russian Jewish billionaires with ties to Israeli Prime Minister Benjamin Netanyahu and Jewish Agency head Natan Sharansky: Mikhail Fridman, Pyotr Aven and German Khan.

Khan and Fridman, whose wealth Forbes estimates to be over $13 billion, both hold Israeli citizenship, and Alfa has a corporate presence in Israel which appears to be mainly focused on real estate investments and media. [...] The three billionaires are active and generous Jewish philanthropists. Fridman co-founded the Russian Jewish Congress. The trio is best-known for co-founding the high-profile Genesis Philanthropy Group, which supports Russian-speaking Jewish communities around the world as well as the Genesis Prize, branded as "the Jewish Nobel. "The $1 million prize to “honor those people who attribute their success to Jewish values” has for past three years held a glitzy ceremony in Jerusalem. Its recipients so far have been former New York mayor Michael Bloomberg, Hollywood actor-director Michael Douglas and Israeli-American violin virtuoso Itzhak Perlman. [...] Alfa Bank is the largest private commercial bank in Russia and is primarily owned and controlled by Fridman.''


- zakładam, że większość czytelników dysponuje znajomością angielskiego w stopniu podstawowym wystarczającym do przyswojenia wyżej przywołanych informacji, dla pewności jednak powtórzę : władztwo nad najpotężniejszą w Rosji grupą kapitałową dzierży triumwirat żydoruskich oligarchów zblatowanych z obecnym premierem Izraela, co nie powinno dziwić skoro dwóch z nich jest zarazem obywatelami tego kraju... Najznaczniejszy w tym gronie, główny udziałowiec czyli Michaił Fridman jest właścicielem największego rosyjskiego prywatnego banku, Piotr Awen z kolei to także bankster, w przeszłości zajmował min. stanowisko ministra ds. ''międzynarodowych stosunków gospodarczych'' w rządzie ichniego liberała-aferała Jegora Gajdara, stąd napisał o nim hagiograficzne dziełko dostępne w języku polskim [ co ciekawe współautor tegoż Alfred Koch był współpracownikiem mera Sankt Petersburga Anatolija Sobczaka u którego również terminował jako jego zastępca ''katechon'' ]. Barwną postacią na tym tle jawi się trzeci z nich German Chan, ukraiński Żyd o manierach typowego ruskiego gangola obnoszący się z chromowanym pistoletem i urządzający balety z paroma kurwami na raz, zrozumiałe więc, że wedle przecieków Wikileaks obrał ''Ojca Chrzestnego'' za życiową Biblię:) Bynajmniej nie przeczy to, że jest bardzo pobożny na judejską modłę oczywiście - wespół z Fridmanem i grupą innych żydoruskich oligarchów udał się parę lat temu na pielgrzymkę po pustyni Synaj śladem Mojżesza...


https://www.wprost.pl/swiat/392604/rosyjscy-miliarderzy-beda-nasladowac-mojzesza.html

http://newslanc.com/passover-pilgrimage-of-russian-billionaires/

Panowie są filantropami jakże by inaczej wspierając poprzez swoją ''Genesis Group'' wspólnoty rosyjskojęzycznych Żydów na całym świecie a nade wszystko współfundatorami ''żydowskiego Nobla'', nagrody Genesis Prize o którą poszła ostatnio afera z hollywoodzką gwiazdeczką Natalie Portman wiadomego pochodzenia, która odmówiła jej przyjęcia nie chcąc występować na jednej scenie z Netanjachujem [ kolejne świadectwo ścisłego związku, zblatowania wręcz władz Izraela z Rosją ]. Nie chce mi się już kontynuować tej monotonnej wyliczanki przytaczając kolejnych żydoruskich oligarchów takich jak magnat przemysłowy Wiktor Wekselberg czy stojący na czele jako główny udziałowiec drugiego po państwowym Gazpromie prywatnego koncernu gazowego Novatek Leonid Michelson, wg rankingu ''Forbesa'' najbogatszy obecnie przedsiębiorca w Rosji z majątkiem szacowanym na co najmniej 15 mld dol. [ wspomniany wyżej Fridman jest tuż za nim, w pierwszej dziesiątce nie mogło zabraknąć także bezczelnego chucpiarza Chana ] itd. itd. bo zgromadzonego materiału aż nadto by wyrobić sobie zdanie. Co tu gadać - wedle opublikowanej w sieci analizy 1/4 rosyjskich oligarchów to Żydzi a wbrew mitom o rzekomej ''suwerenności gospodarczej'' Rosji większość jej bogactwa znajduje się w nierosyjskich rękach [ także Ukraińców, Tatarów, Ormian czy przedstawicieli ludów kaukaskich takich jak Ingusze czy Czeczeńcy itp. ], nie ma więc co się dziwić, iż żydowski doradca Putina, dziennikarz i historyk Nikołaj Swanidze nadał tym rewelacjom miano ''nazi report'' [ choć przyznajmy gościowi, że grzebiąc w archiwach wykazał, iż samozwańczy fuhrer wielkorosyjskich szowinistów Żyrinowski po ojcu nazywa się tak naprawdę Eidelsztejn:))) ], natomiast co ciekawe przewodniczący rosyjskiego Kongresu Żydowskiego Jurij Kanner bronił publikacji, skądinąd radzę obaczyć jego buźkę, istny postsowiecki mordechaj !

Tak więc jak widać jeden Chodorkowski wiosny nie czyni, krzywda zresztą specjalnie mu się nie stała zaś mało kto u nas wie, że przez pewien czas siedział w jednej celi z innym ''więźniem sumienia'' reżimu, ichnim czarnosecińcem i neofaszystą płk. GRU Władimirem Kwaczkowem, który odgrażał się, że zrobi porządek z żydowskim oligarchą i złodziejem Anatolijem Czubajsem a ponieważ jako ''afganiec'' nie rzucał słów na wiatr, więc zapuszkowano go pod byle pretekstem - bo też i w putinowskiej Rosji represjonowani są nie tylko neoliberałowie ale i neokomuniści i naziole tacy jak ten skin co tylko za to, że wszedł z nożem do synagogi dostał kilkanaście lat kolonii karnej, a to iż urządzają sobie regularne marsze w biały dzień po Moskwie o niczym nie świadczy bo to samo ich ideologiczni pobratymcy czynią w Europie Zach. z Niemcami na czele czy w USA, no i co z tego ? [ wiadomym jest, że tego typu organizacje są zinfiltrowane przez tamtejsze służby, trudno więc aby nie tyczyło to tym bardziej stojącej oprycznikami postsowieckiej zony ]. Jako podsumowanie tematu polecam świetny tekst Kuby Benedyczaka, gdzie stawia przysłowiową ''kropkę nad i'' tym oto jakże trafnym spostrzeżeniem : 

''[...] polskie media tabuizują fakt rozwijających się relacji między Izraelem i Rosją. Tabuizacja wynika z tego, że gryzą się dwie obowiązujące w naszym kraju narracje: z jednej strony - sympatia dla Izraela i wyzwalanie się z czarnych plam antysemityzmu, z drugiej- krytyka agresji rosyjskiej na Ukrainie i dociskanie opozycji przez Kreml. [...] Przy czym jest jedna rzecz, która mało komu przejdzie w Polsce przez gardło - Putin lubi Żydów a oni jego.''

http://www.new.org.pl/2344-dlaczego-zydzi-lubia-putina

Nie czyni go to rzecz jasna zaraz ''chazarską marionetką'' jak z kolei bredzą niektórzy, żydowskie lobby w Rosji jest jednym z kilku co najmniej podobnie jak w USA, niemniej na tyle znacznym, że żaden liczący się polityk tu jak i tam nie może go lekceważyć, tak więc bajeczki o ''słowiańskim katechonie'' co to odwinął się kułakiem swym żydowskim mocodawcom serwowane u nas przez Michalkiewicza można wsadzić w wiadomy otwór, podobnie jak histeryczny bełkot Rękasa, który najwidoczniej sądzi iż ''zażydzona'' w tym stopniu Rosja będzie pomocna w zniszczeniu Izraela. Prędzej już przejmie od słabnącego USA rolę patrona tego kraju co wbrew pozorom całkiem prawdopodobne, Ameryka jako mocarstwo morskie nie posiada przecież wystarczających sił lądowych [ nie przypadkiem ich najmocniejszą część stanowią marines czyli piechota morska ] by utrzymywać stałą obecność w trwającym będzie prawie już dekadę konflikcie na Bliskim Wschodzie i szykując się do przyszłej konfrontacji z Chinami zmuszona jest skoncentrować się na Pacyfiku, stąd potrzebuje kogoś kto ją wyręczy w roli żandarma na drugim końcu Eurazji a któż do tego nadaje się lepiej jak Moskale właśnie ? Jako były hegemon lądowy mają odpowiednie tradycje bojowe a obecną słabość kompensują sobie w sporym stopniu rozwijaniem technologii wojskowych bo co jak co, wszystko mogło się tam walić ale resorty siłowe zawsze były ostoją Rosji [ to min. dzięki części dawnych kadr carskiej armii i tajnej policji, które przeszły na stronę bolszewików oraz ich nienaruszonym strukturom organizacyjnym Lenin&s-ka wzięli górę nad kontrrewolucjonistami podczas rosyjskiej wojny domowej ] i nawet podczas ''jelcynowskiej smuty'' nie zaprzestano prac nad nowymi broniami, tak więc tylko kompletny idiota może ich lekceważyć nawet mimo poważnych problemów jakie przeżywają, przekonali się o tym boleśnie dopiero co Ukraińcy. Spektakularny ostrzał rakietowy, fajerwerk urządzony ostatnio przez mocarstwa zachodnie wygląda na pokazówkę podobnie jak cuchnąca faktoidem medialnym domniemana rzeź rosyjskich najemników robiąc prawdopodobnie za dymną zasłonę dla jakowegoś zakulisowego dilu - w tym kontekście należy widzieć przepchniętą gładko przez Kongres wymierzoną w nasze żywotne interesy ustawę nr. 447 i ewidentnie skoordynowany z wizytą izraelskiego przywódcy w Moskwie atak amb. Aznari, sowieckiej Żydówki skądinąd. Nie potwierdza to bynajmniej bredni jakoby Trump był ''ruskim agentem'', prędzej widziałbym tu ''koncyliacyjną'' rolę środowisk żydowskich właśnie tak w USA jak i Rosji z Izraelem jako zwornikiem nowego geopolitycznego układu w regionie, cóż obaczymy, w każdym razie nie wygląda to za wesoło z polskiej perspektywy, bo jak wszystko na to wskazuje ustanowiony on zostanie głównie naszym kosztem, ale potraktujmy to jako bolesną lecz konieczną nauczkę realpolitik, potrzebną zwłaszcza tutejszym łże-elitom marnym w większości jak ch... Podgotowką pod to mogły być obrady tajemniczego żydoruskiego sanhedrynu o powiązaniach za oceanem jakie miały miejsce niedawno w priwislanskim kraju :

''...w piątek, 13 kwietnia 2018 roku, w Warszawie, odbyła się sesja organizacji Limmud FSU dotycząca kryzysu Polaków ze społecznością żydowską. [...] Konferencja, w której uczestniczyli Rosjanie pochodzenia żydowskiego z dziewięciu miejsc, dąży do wspierania żydowskiej edukacji wśród Żydów z byłego Związku Radzieckiego.''


''Limmud FSU was founded by Chaim Chesler (Israel), Sandra Cahn (USA) and Mikhail Chlenov (Russia) in 2006. [...] We are happy to have had the opportunity to develop and implement Limmud conferences in Russia, Ukraine, Moldova, and Belarus, as well as in Israel, the USA and Canada.''


Dla mnie jako potomka polskich, słowiańskich ofiar nazizmu [ znamienne, iż jedynym bodaj, który poświęcił cieniutką zresztą książeczkę antyslawizmowi Hitlera był syn TEGO Borejszy ] szczególnie bolesnym jest, iż zdurniałe żydostwo napędzi koniunkturę autentycznym tym razem rasistom czyniąc nas dopiero wtórnie na mocy ''samospełniającego się proroctwa'' narodem antysemitów, pierwsze tego objawy można już obserwować - otóż miałem niedawno okazję pogadać z pewnym NS-em, co ciekawe bardziej jeszcze niż po Żydach jechał po banderowcach, choć to przecież bliźniacza organizacja [ konkurencja do serca Adiego ? ] i ogólnie Ukraińcach mimo iż nie posiadał żadnych krewnych z Wołynia, natomiast Cimoszewicz był dlań ''patriotą'' i ''wybitnym politykiem'', nie cierpiał za to ''wyklętych'' jako rasowy narodowy socjalista pogardzając nimi jako ''paniczykami z dworu'' no i podziwem darzył Putina, żadne zdziwko. Co mnie jednak zaintrygowało, że wedle jego słów ''centrala'' podziemnego świata miejscowych nazioli znajduje się na Śląsku, tam jest ich matecznik a wiadomo iż - z całym szacunkiem dla zwykłych Ślązaków - ten region to gniazdo postsowieckich służb, przede wszystkim wojskowych [ ''banda na bandzie'' jak trafnie spostrzegła pani ''ale jaja'' ]. Wszędzie zresztą na świecie tego typu organizacje, podobnie jak neokomusze, są ''monitorowane'' a wręcz tworzone od podstaw przez bezpiekę - może to zbyt słaba przesłanka ale nader znamienny był widok trepów zdążających na koncert kultowej w tym środowisku skinowskiej kapeli ''Honor'' na pocz. lat 90-ych, który kiedyś widziałem na tubie, niestety znikł obecnie a przynajmniej nie mogę go znaleźć. W każdym razie to podludzkie ścierwo zapewne wypłynie ze swej niszy a stanie się to powtarzam dzięki żydowskim gangom wyłudzaczy kasy i suflującym im z durnoty i za pieniądze neokomunistom, ''antyfaszystowskie'' represje będą jedynie podsycać patologię dorabiając jej niezasłużonej ''męczeńskiej'' legendy dopóki nie usunie się samych przyczyn, na to wszakże póki co nie ma co liczyć.