środa, 30 sierpnia 2017

Lineament Sarmacko-Turański.

Dziś kanikułowa dość tematyka czy raczej jej potraktowanie, wprawdzie w zamyśle miałem zająć się rodzinnym biznesem Kramków z tajemniczym kazachskim inwestorem w tle opierającym się na iście genialnym w swym prostactwie koncepcie wszczynania ''demokratycznych rewolt'', całkiem oddolnych i spontanicznych oczywiście, a następnie opylaniu ''bojownikom o wolność'' broni niezbędnej jak wiadomo do przeprowadzania ''pokojowych zmian'', przytoczywszy przy tym fakty jakich próżno szukać nie tylko w ''ichnich'' mediach ale i ''naszych'' : znać w tym geszefcie szkołę zbrodniczej administracji Obama/Clinton przepychającej kolanem u siebie i w reszcie ''wolnego świata'' gejozę by pod inną szerokością geograficzną wspierać barbarzyńców zrzucających pederastów z dachów co przyznał w podsłuchanej rozmowie były sekretarz stanu John Kerry - do rangi symbolu urasta też niedawne przyjęcie przez niemiecki parlament tego samego dnia ustawy sankcjonującej de facto cenzurę prewencyjną w imię, a jakże, zwalczania ''mowy nienawiści'' i legalizacja przezeń paramałżeństw jednopłciowych, w kolejce czekają jednoosobowe zaślubiny onanistów z własną ręką itp. absurdy a wszystko to z błogosławieństwem policmajstra i przy narastającej militaryzacji Europy. Jednak w obliczu czekającego nas zapewne jesienią przesilenia wobec którego ''rewolucja marketerów'' była jedynie wstępną przebieżką postanowiłem odpuścić nieco, pozwolić sobie na chwilę oddechu od bieżączki tym bardziej, że niektórzy jak Gadowski otwarcie już przebąkują o spiskach montowanych w armii i wśród urzędników państwowych co w sytuacji jawnej frondy części samorządowców czy sędziów i możliwej dekompozycji samego obozu rządzącego [ czynnik kluczowy dla powodzenia wszelkich przewrotów w przeciwieństwie do fetyszyzowanej ''oddolnej rewolty mas'' służącej jedynie za pretekst i parawan dla zasadniczych rozstrzygnięć za kulisami, co bynajmniej nie znaczy iż lekceważę siłę rozjuszonego tłumu ] jest więcej niż prawdopodobne, wszystko to zaś w cieniu manewrów Zapad '17 i wspominam o tym nie aby straszyć mało prawdopodobną ruską inwazją a wręcz przeciwnie, by uzbroić się mentalnie naprzeciw psychologicznej presji i nie ulec jej histeryzując niczym ciota. Tak więc korzystawszy z ostatków lata zapraszam na niezobowiązującą przechadzkę śladem tytułowego lineamentu, geologicznej struktury ciągnącej się od bliskich mi pa-Gór-ów Świętokrzyskich po iście magiczną ziemię ginącą hen w stepach Kazachstanu [ a więc ta postsowiecka satrapia w sercu Eurazji i tak będzie obecna w naszych rozważaniach ], oczywiście do niniejszych wywodów na zasadzie luźnych skojarzeń należy podejść z odpowiednią dozą ironii bowiem nie zamierzam dołączać do grona wyszydzanych przeze mnie nie tak dawno rodzimożerców snujących na jawie najbardziej niedorzeczne kocopoły, aczkolwiek okaże się przy tym, że koncepty godne wydawałoby się jedynie pacjentów szpitali psychiatrycznych zajmowały serio umysły poważnych uczonych o uznanym dorobku stając się inspiracją odkryć naukowych jak najbardziej [ kolejne potwierdzenie prawdy, że granica między racjonalizmem a tzw. myśleniem magicznym jest cieńsza niż omroczone wciąż zabobonami ''postępu'' masy lemingów naiwnie sądzą ].

A tera do ad remu jako ojcowie powiedali : całkiem niespodzianie jak to zwykle bywa natrafiłem podczas niedawnych internetowych peregrynacji na takowy cymes jaki sprawił, że zacząłem pojmować fascynację masonów i wszelkich okultystów ''Heartlandem'' czego aż nadto widomym świadectwem kuriozalna piramida w tamtejszej stołecznej Astanie-Satanie:) - oto i dziwaczne mauzoleum położone w surowych pustynnych górach [ pod zdjęciami umieszczam źródła skąd pochodzą na dowód, że nie mam zamiaru przywłaszczać sobie niczyjej ''własności intelektualnej'' ni dorobku ] :

Monumentalny styl budowli określiłbym jako połączenie apokaliptycznego postkapitalizmu naćpanych korpomułów z magicznym socrealizmem a la późny Kwaśniewski w schyłkowej fazie ''chorej goleni'' - dlatego rzecz korzystniej prezentuje się w zimowej mgle nadającej mu zaiste urocznej aury :

Z tego wilku bodaj wygląda najlepiej, bywa zjawiskowo wręcz :

Jakby nie dość tego nieco poniżej stoi jako integralna część kompleksu ''Памятник матери'' czyli pomnik Macierzy - jak głosi opis na forum skąd pochodzą zdjęcia : ''колыбели жизни, родоначальнице жизни, хранительнице домашнего очага. Образ дополняют луна - символ лица, солнце - символ сердца, две птицы, обозначающие сына и дочь, которым мать передает лучшие человеческие качества - свободолюбие, сплоченность, братство.'' Szamańska symbolika kamiennej baby i ona sama, jakoś średnio to ortodoksyjnie muzułmańskie... :

Nieopodal zaś znajdują się jedyne w swoim rodzaju jaskiniowe meczety przypominające ledwo zislamizowane zaratusztriańskie świątynie ognia pełne magicznych znaków wyrytych w skale i położona u ich stóp starożytna nekropolia :

- całość :

http://frantsouzov.livejournal.com/110047.html

http://frantsouzov.livejournal.com/148203.html

http://kazakhs.kazakh.ru/kazakhs/28482.php

https://www.drive2.ru/l/470453263930491363/

Wszechobecny tu niemal motyw ''niewidzialnej ręki'', suficki ponoć o ewidentnie szamańskich konotacjach chroniący przed ''złym okiem'' itp. przypomniał mi analogiczny nabazgrany kredą na głazie w opisywanym przeze mnie niedawno rodzimożerczym ''Stonehenge na miarę naszych możliwości'', przywołajmy dla porównania :

Póki co wstrzymując się z pochopnymi wnioskami o czym w dalszej części wpisu nawróćmy ku Kazachstanowi tytułem wyjaśnienia cóż to za dziwaczne figury i skąd zamysł budowli - oto co udało mi się znaleźć, jedyne skąpe informacje po polsku na temat miejsca skąd pochodzą powyższe foty :

''Tak docieramy do mauzoleum. Okazuje się, że ów "spodek" to niewielkie muzeum historyczne dokumentujące ludy zamieszkujące okolicę. Powyżej - to prawdziwa świątynia poświęcona bohaterowi Adajowi i jego dwóm synom. Całą trójkę symbolizują właśnie trzy wieże. Obok nich stoi pomnik wilczycy, która wykarmiła Adaja, po tym, jak jego rodziców zabili najeżdżający okolicę wrogowie. Z tego najwyższego wzniesienia rozciąga się wspaniały widok. Nic dziwnego, że miejscowi uznają to miejsce za święte. Zgodnie z legendą celebruje się tutaj także najważniejsze okoliczne święto związane z kultem wojownika Adaja. Każdego roku, w marcu, zjeżdżają okoliczni mieszkańcy, a w specjalnym miejscu zapalana jest wielka pochodnia.''


''Mangystau w swoim regionie słynie jako kraina świętych miejsc. Tutejsze meczety w niczym nie przypominają typowych muzułmańskich świątyń z kopulastymi dachami i minaretami. Ich stworzone przez naturę fasady często nie noszą prawie żadnych śladów ludzkiej ingerencji. Niektóre można rozpoznać jedynie po małym, nieregularnym wejściu. Wnętrze to z reguły niewielka grota, wygrzebana w miękkim ile albo wykuta w kredzie, czasem zupełnie surowa, gdzie indziej skromnie zdobiona. Najstarsze pochodzą nawet z IX w. Chyba najpiękniejszym przykładem takiej iście organicznej architektury jest podziemny meczet Toliegien Eulije, położony w miejscu zwanym Torysz, (przy polach konkrecji). Nieco inne w charakterze, ale jedne z najpiękniejszych tutejszych świątyń, Szakpak Ata (XIV w.) i Sułtan Epe (XIII w.), zachwycają prostotą, atmosferą i położeniem. 
Miejsca medytacji i modlitwy kryją w skalnych ścianach krypty ze szczątkami swoich twórców, nauczających tu sufich, których na półwyspie obdarza się przydomkiem Ata (ojciec). Najważniejsze z nich, Szopan Ata i Beket Ata, ściągają pielgrzymów z odległych rejonów kraju, a nawet z Uzbekistanu i Turkmenistanu. 
Stare mazary to przede wszystkim miejsca pochówków batyrów (bohaterów), którzy wsławili się w wojnach o władanie nad tym obszarem. Na niektórych kamiennych nagrobkach wykuto ich oręż: szable, topory i dzidy. 
Lokalny islam jest wyjątkowo synkretyczny. Są w nim elementy pierwotnych wierzeń Wielkiego Stepu i szamanizmu. Wyraźny ślad pozostawił także zaratusztrianizm, z którego zachowały się resztki kultu ognia. Widzieliśmy mahometan wzniecających płomienie przed meczetami i na cmentarzyskach, a także ofiary ze zwierząt składane przed wejściami do grobowców.''




Jako konieczne uzupełnienie obszerne cytaty z ciekawego artykułu traktującego o specyfice tamtejszego islamu [ ? ] :

''Apostołami islamu na obszarze Azji Środkowej byli przeważnie przedstawiciele bractw sufickich [...] Specyfika sufizmu okazała się być bliska tradycyjnym systemom wierzeń i obrzędów Kazachów, co zdecydowanie ułatwiało przyjmowanie religii. [...] Mimo długiego okresu islamizacji koczowników religia ta nie zakorzeniła się mocno w świadomości Kazachów. W pierwszej połowie XIX w. A. Lewszyn stwierdzał na podstawie obserwacji społeczeństwa, że „nie przestrzega ono postów, zakazów, nakazów, rytualnego mycia ciała przed modlitwą, nie modli się pięć razy dziennie, brak jest meczetów i mułłów”. W XVIII w. wraz z pojawieniem się na horyzoncie Imperium Rosyjskiego rozpoczęła się kolejna fala wzmożonej islamizacji ludów stepowych. W 1731 r. zawarty został szereg pokojowych układów z chanami kazachskimi, co oznaczało podporządkowanie Azji Centralnej władzy rosyjskiej. Religia muzułmańska początkowo jawiła się caratowi jako sprzymierzeniec w kontrolowaniu obszaru stepowego, dlatego też Katarzyna II wysyłała misje złożone z mułłów tatarskich z Kazania, by ci umacniali islam na nowo zdobytych terenach. Przyjmowanie religii równało się w jej oczach z procesem cywilizowania koczowników. Islam, który przynosili ze sobą posłańcy Katarzyny mocno różnił się od islamu, który zastali na tamtych terenach. Mułłowie wyznawali islam wysoki, obcy ludom stepowym przywykłym do innego wariantu tejże religii. W wydaniu środkowoazjatyckim przesiąknięta była ona przedislamskimi tradycjami i obrzędowością, muzułmańską jedynie na poziomie deklaratywnym. Jednak w okresie panowania nad Azją Centralną cesarstwa rosyjskiego islam zdobywał coraz większą popularność, dawał bowiem pewne poczucie jedności, trwałości oraz niezależności od Rosji. Jednakże przełom XVIII i XIX w. przyniósł zmianę polityki caratu wobec miejscowej ludności. Rozpoczęły się masowe wysiedlenia, odbieranie ziem. W tamtym momencie społeczeństwo środkowoazjatyckie zobaczyło w islamie swoisty sposób sprzeciwiania się carowi, podkreślania własnej odrębności, etniczności. Dało to początek rozumieniu określenia „muzułmanin” w kategoriach etnicznych. [...] Islam po dziś dzień, w związku ze swoja historią na terenie Kazachstanu i Azji Środkowej w ogóle, pozostaje synkretycznym połączeniem wielu wierzeń: chrześcijaństwa, islamu (tego w rozumieniu bardziej „ortodoksyjnym”, „czystym”) oraz przede wszystkim szamanizmu. Z racji braku wykształconego kleru ludzie często sami nie zdają sobie sprawy, że przekraczają pewne zakazy lub nakazy obowiązujące w islamie „koranicznym” : „Od dziecka noszę amulet, który specjalnie zrobiła moja babcia. Jednak niedawno dowiedziałem się, iż muzułmanom zakazane jest noszenie wszelkiego rodzaju amuletów, nawet jeśli znajdują się w nich słowa z Koranu. Czy to prawda?” [...] Islam w Kazachstanie zawiera w sobie wiele elementów szamanizmu. Szaman (kaz. baksy) we współczesnym społeczeństwie kazachskim został sprowadzony do roli wróżbity, jasnowidza, lekarza. Kiedyś najsilniejszy system wierzeń w Azji Centralnej uległ presji islamizacji i zatracił swoją pierwotną moc. [...] Przed każdym rytuałem (kamłania) szaman zobowiązany jest wezwania po imieniu wszystkich duchów – pomocników, duchów przodków (aruachów) wraz z krótkim opisem ich powierzchowności. Podczas kamłań  wygłaszane są modlitwy pochodzące z Koranu jak sura Al-Fatiha, Ikhlas oraz Krowa. Samo wzywanie Allaha na początku inwokacji w zestawieniu z późniejszym wzywaniem duchów – pomocników może wydawać się sprzecznością, lecz jest to typowa właściwość środkowoazjatyckiego, kazachskiego islamu.

Intensywna islamizacja narodów prowadzona od XVIII w. w znaczący sposób odbiła się na obrazie szamanizmu w Kazachstanie. System szamański był traktowany jako przejaw zacofania, ciemnoty i prymitywizmu wśród ludności miejscowej. Religia muzułmańska nie wyparła całkowicie szamanizmu, można powiedzieć, że te dwa systemy religijne zlały się ze sobą tworząc synkretyczny obraz. Islam oznaczał przyjęcie istnienia jedynego Allaha, którego niebiańska sfera została zamknięta dla wszystkich szamanów. Do tej pory baksy mogli swobodnie przemieszczać się po drzewie, rzece, bądź słupie światła między trzema światami: górnym, środkowym i dolnym. Ta umiejętność pozwalała na pełnienie funkcji negocjatora między ludźmi a duchami. W momencie przyjęcia islamu niemożliwym stało się podróżowanie po świecie pozaziemskimW ten sposób wyeliminowano kosmologia i wszelkie rytuały, które odnosiły się do owych sfer. Świat istot, z którymi szaman nawiązywał kontakt został mocno ograniczony i zdegradowany do obrazu pieczary, tajnego podziemia. Ważną konsekwencją „przyjęcia” islamu była utrata możliwości ucieczki przed śmiercią, którą mógł umożliwić człowiekowi baksy. Motyw tejże ucieczki przekazany jest w micie o Korkucie, pierwszym szamanie, który chcąc uniknąć śmierci schronił się nad Syr-darią, na wodzie, która miała go chronić. To, że w późniejszych wersjach ów mit kończy się śmiercią Korkuta jest widocznym wpływem islamu, bowiem Allah nie dopuszcza ucieczki od śmierci, śmierć jest jego wolą, a jej nie należy się sprzeciwiać. Jako że szaman nie mógł już pomóc człowiekowi uniknąć śmierci, jego rola zaczęła maleć. Allah był dla niego niedostępny, tak jak niedostępne były również sfery niebios. Baksy zaczął pełnić rolę doraźnego lekarza, jasnowidza, znachora, nie ma już nic wspólnego z ceremoniami narodzin, małżeństwa i pogrzebu – wszystko to jest bowiem sferą działalności mułłów. [...] Współcześnie baksy trudno jest znaleźć. Wszelkie tradycyjnie leżące w jego kompetencjach ceremonie zostały odebrane mu na rzecz mułłów, o czym była mowa wcześniej. Szaman pozostał jedynie lekarzem, znachorem, który specjalizuje się w doświadczeniach duszy ludzkiej, która w pewnych momentach życia podatna jest na wpływy demonów. Baksy potrafi uzdrowić, uwolnić od „duszącego” demona, zajmuje się wróżeniem, jasnowidzeniem. Niekiedy wzywany jest też na pogrzeby, by zapobiec powrotowi duszy zmarłego.''

http://strefa-islam.pl/?p=423

Kończąc wątek ''magislamu'' poczyńmy jeszcze krótki wypad na południe kraju by obaczyć umieszczony w formie ornamentu na ścianach wzniesionego przez Timura mauzoleum sufickiego mistyka i poety pewien starożytny aryjski symbol... :




https://pl.wikipedia.org/wiki/Mauzoleum_Ahmeda_Chod%C5%BCy_Jesewi

...co zresztą w tamtym rejonie świata raczej nie dziwi - patrz podstawa kolumny :



Pora wyjaśnić wreszcie jak na to wszystko natrafiłem - otóż grzebałem w sieci na temat eurazjatyzmu i rzecz jasna nie mogło obyć się bez Lwa Gumilowa, dla porządku przypomnę, że uczony ten za podstawę procesu etnogenezy czyli powstawania narodów i cywilizacji uznawał tzw. impuls pasjonarny czyli wiązki kosmicznej energii jakie miały uderzać w Ziemię co jakiś czas dając nadnaturalnego ''kopa'' którejś ze zbiorowości ludzkich odpowiadając tym samym za jej niewytłumaczalne w żaden zdroworozsądkowy, przyziemny [ dosłownie ] sposób osiągnięcia. Motyw ten zaczerpnął nie od żadnego szura a prawdziwego giganta rosyjskiej, później sowieckiej nauki Włodzimierza Wiernadskiego, także a jakże patrona eurazjatyzmu - więcej na temat :




Wiedziony przypadkiem [ a może ''magiczną ręką''... ] natrafiłem stąd na jego przyjaciela i kolejną tamtejszą znakomitość, geologa polskiego pochodzenia Aleksandra Karpińskiego :


- rosyjski biogram jest niepomiernie bardziej rozbudowany oczywiście, stoi w nim min. iż uczony ten był odkrywcą nazwanej odeń ''linii Karpińskiego'', której jednym z krańców są niesamowite góry wspomnianego wyżej Mangyszłaku, drugim zaś - uwaga - wyżyna Kielecka [ d. Kielecko-Sandomierska ] :

''Полосу пород с «нарушенным пластованием» Карпинский назвал «кряжевой полосой» и протянул её от Келецко-Сандомирского кряжа до Мангышлакского Каратау. С подачи Зюсса, эта полоса вошла в историю науки как «Линия Карпинского».''




- linia ta zwana jest także, co znamienne, lineamentem Sarmacko-Turańskim :

''Начиная с 30-х годов исследователи обратили внимание на существование зон типа разломов большой протяженности и длительного развития с большой глубины заложения, разделяющих разнородно построенные блоки земной коры. К этой категории относится намеченная А.П. Карпинским в конце 19-го столетия система юга европейской части России, получившая название «линии Карпинского». В дальнейшем существование этой системы подтверждено В.Е.Хаиным, Н.Ю.Успенской и Р.Г.Гарецким, протянувшими ее далеко в Закаспий; Р.Г.Гарецкий назвал ее Сарматско-Туранским линеаментом.''




Czyżby więc ten kto nabazgrał w kuriozalnym kręgu na kieleckiej Wietrzni ''magiczną dłoń'' był świadomy iście eurazjatyckiej, ''tektonicznej'' łączności pagórów świętokrzyskich z pełną czarów i dziwów krainą na drugim końcu świata ? I że motyw ten nie tylko w przeszłości wiele tam znaczył co widać było na pierwszych fotach lecz i obecnie jest wciąż żywy przybierając zresztą bywa groteskowe formy :


- ? W takim razie kamienny krąg i kołowrót miałyby stanowić ogniskową kosmicznej energii w celu przyzwania pasjonarnego pierdolnięcia [ albo pierdolca ] - tak sobie tylko gdybam...

wtorek, 15 sierpnia 2017

Czechoza.

Dzisiaj zajmiemy się pewną wstydliwą przypadłością, czymś w rodzaju egzemy mentalnej czy wręcz umysłowego syfilisu, który można by zdiagnozować jako ''czeską chorobę'' dopadającą o zgrozo bywa inteligentnych poza tym rodaków co nie będę ukrywał wściekle mnie irytuje. Pół biedy, gdyby chodziło o zazdrość wobec faktycznie godnych podziwu postaci takich jak Jan Baťa, prawdziwy wizjoner przedsiębiorczości, człowiek niepożytej energii, który utraciwszy większość majątku zarekwirowanego przez hitlerowców a później bolszewików nie rozpił się na emigracji jak to mają we zwyczaju polaczki przedzierzgnąwszy za to w pioniera począł budować od podstaw całe miasta, osiedla i fabryki w brazylijskim interiorze, stąd abyśmy się dobrze zrozumieli równie daleko mi do durnowatej pogardy i lekceważenia ''pepików'' bowiem nigdy nie nabrałem się na ich jowialną maskę za którą skrywają prawdziwe oblicze wrednych skurwysynów, husyckich mord. Niestety, zwykle mamy do czynienia z projekcją typowo cebulackiego kundlizmu, syndromem skrycia się najlepiej we własnym tyłku tak jakby chowanie głowy w piasek z wypiętymi pośladami nie sprzyjało właśnie wydymaniu i to w najbardziej ordynarny sposób, po murzyńsku. Dobrą egzemplifikacją tej patologii była komedia [ !? ] o udziale PRL-owskich wojsk w inwazji na Czechosłowację w '68, beznadziejna skądinąd, pt. ''Operacja Dunaj'' co już samo w sobie zakrawa na horrendum : doprawdy trzeba mieć zawartość koszarowej latryny pod czaszką zamiast mózgu by o tak ponurym epizodzie w dziejach kręcić farsę [ cokolwiek sądzimy o ''praskiej wiośnie'' i Dubczeku, który był jedynie komunistycznym ''rewizjonistą'' a to tak jakby ''reformatorem'' nazizmu ], stąd nazwisko reżysera ''Głomb'' nabiera symbolicznej wymowy. Oczywiście grający w tym filmidle jedną z głównych ról Stuhr jr sadził z tej okazji w wywiadach typowe burackie kocopoły o tym jacy to ci Czesi są fajni, że nie porywają się jak my [ rzekomo ] z szabelką na czołgi dzięki czemu ocalili se starówkę i w ogóle, natomiast co wielce znamienne czescy aktorzy również występujący w tym czymś podkreślali, iż takich Czechów jak tu ich pokazano to nie ma:))) Jasne, bowiem powtarzam to jedynie projekcje rzutowanego na nich polaczkowatego kundlizmu genetycznych szmalcowników - i tyle. Idzie jednak o rzecz znacznie poważniejszą o której jakoś dziwnie mało kto u nas wspomina - otóż asumpt do niniejszego wpisu dała uwaga Dariusza Gawina rzucona przy okazji jednej z dyskusji z jego udziałem jakie oglądałem ostatnio na tubie, wspomniał on iż po śmierci Heydricha, tego od zagłady Żydów, blisko 200 tysięcy Czechów demonstrowało na placu Wacława ślubując wierność Hitlerowi i III Rzeszy z podniesionymi w faszystowskim geście rękoma a, dodajmy już od siebie, łącznie we wszystkich lojalistycznych manifestacjach wzięło udział ponad 600 tysięcy z nich, począwszy od członków ówczesnych elit politycznych i kulturalnych a na robotnikach i chłopach skończywszy ! 

Przyznam iż nie miałem o tym pojęcia bo i skąd - mówi się u nas jeśli już zwykle tylko o odwetowej pacyfikacji Lidic, w najlepszym razie, że wobec bierności ogółu na miejscu trzeba było zrzucić dwóch zamachowców na spadochronach, w tym jednego Słowaka, którzy i tak spieprzyli sprawę bo zaledwie postrzelili Heydricha i nazistowski zbrodniarz umarł dopiero wykrwawiwszy się [ o ile ktoś mu w tym nie dopomógł a cała sprawa była ustawką na szczytach hitlerowskiej wierchuszki, ale zasadne wskutek niejasnych okoliczności zamachu podejrzenia ostawmy na boku ], natomiast o tym raczej ani słowa, co najwyżej półgębkiem, znamienne. W każdym razie skala jest ogromna, proporcjonalnie to jakby u nas z pół a może i milion wyszedł na centralne place Warszawy i to jedynie tam, nie usprawiedliwia jej ni tłumaczy rozmiar represji, terroru z jakim musieli liczyć się ze strony Niemców, nikły dość nie tylko w porównaniu z Polską, gdzie Hans Frank zdumiał się iż sąsiednie władze okupacyjne postanowiły oplakatować całą Pragę wykazami zabitych w odwecie zakładników bowiem gdyby miał czynić tak za każdym razem kiedy dochodzi do egzekucji ''polacken'' nie starczyłoby lasów w Generalnej Guberni na druk takowych - tak więc zamiast chrzanić od rzeczy miejcież odwagę cholerni czechofile wprost wypowiedzieć, że wasza pretensja do Polaków polega tak naprawdę na tym iż nie zostali nazistami i hitlerowskimi kurwami jak Czesi, co będzie zaraz do okazania [ oczywiście zdaję sobie sprawę, że ''folksdojcz'' ma odmienne znaczenie na Śląsku niż w moim regionie, patrz postawa bp katowickiego Stanisława Adamskiego i gen. Sikorskiego w tej kwestii, stąd nie będę brnął w poboczne a śliskie rozważania o ''dziadku z Wehrmachtu'' na których w swoim czasie wyłożył się PiS pchnięty ku temu przez prowoka i głąba Kurskiego ]. I łaskawie uprasza się nie sadzić kocopołów jakoby odzyskanie Zaolzia w '38 było ''błędem'' o ile wręcz nie ''hańbą'' i ''zdradzieckim ciosem w plecy'' - szczególnie kuriozalnie brzmią podobne zarzuty w ustach mniemanych ''politycznych realistów'' - a wypier... mi z tym : gdy Francja i Wlk. Brytania dały zielone światło wrzucając Czechosłowację w paszczę III Rzeszy należało maksymalnie wykorzystać koniunkturę zajmując strategiczny węzeł komunikacyjny w Boguminie po który łapy już wyciągał Wehrmacht, przy okazji wziąwszy symboliczny i jak najbardziej sprawiedliwy odwet za prawdziwy tym razem ''cios w plecy'' jaki Czesi zadali świeżo odrodzonej Rzeczpospolitej zajmując Śląsk Cieszyński popełniając zbrodnie wojenne na tamtejszych Polakach, tym bardziej, że Benesz i tak przystał na aneksję, dlatego nawet jeśli podjął decyzję pod presją i w beznadziejnej sytuacji z formalnego punktu widzenia nie była to żadna zbrojna agresja, z drugiej jego kunktatorska, niejasna polityka budziła zasadne podejrzenia iż w ostatniej chwili podrzuci nam kukułcze jajo opychając wspomnianą magistralę jednak Niemcom stąd trzeba było postawić go przed faktem dokonanym kując żelazo póki gorące, tak czy siak - w polityce nie ma sentymentów ani wiecznych przyjaciół ni wrogów więc o co się wam rozchodzi romantyczne sentymentalne pipeczki, białorycerze w ząbek trąbieni ?! A już trzeba mieć miedzianą blaszkę zamiast płatów czołowych by bełkotać jak spierdoliny umysłowe w komentarzach pod rzetelnym artykułem historycznym traktującym o tych wydarzeniach, iż w sytuacji gdy Paryż i Londyn nie miały najmniejszej ochoty umierać za Pragę należało wespół w zespół moc móc zmóc ruszyć wraz z li tylko Czechosłowacją na Berlin i to z wujaszkiem Stalinem za plecami ! Tym bardziej, że ponad połowę składu ówczesnej armii naszych południowych sąsiadów stanowili przedstawiciele mniejszości etnicznych nie pałający jakoś ochotą bić się za czeską de facto republikę, więc już widzę jak nawet i dobrze wyposażone wojsko w znacznej części jednak złożone z sudeckich Niemców oraz Słowaków zinfiltrowanych mocno przez prohitlerowskie faszyzujące organizacje byłoby wiarygodnym sojusznikiem i oparciem w tej straceńczej ofensywie, bez jaj [ a Józio aż się palił by pospieszyć z ''bratnią pomocą'' powtarzając numer carycy z ''armią pokoju'' ].

Dobrą ilustracją powyższego jest zaskakująco rzetelny jak na tę gazetę artykuł z ''Wyborczej'' traktujący o ''pepickim Quislingu'' Emanuelu Moravcu, postaci poniekąd tragicznej, czeskim nacjonaliście i żołnierzu, który jeszcze w 1938 rwał się do walki z Niemcami zaś szok wywołany zdradą Zachodu i rozczarowanie nędzą rodzimych przywódców pokroju Beneša [ współpracującego gorliwie z sowietami ] pchnęły go ku kolaboracji z III Rzeszą, pozwolę sobie zacytować zeń wymowne w tym kontekście fragmenty :

''Moravec został wyznaczony, by w imieniu Komitetu rozmówił się z Benešem w sprawie wycofania podpisu pod układem monachijskim : 

Znalazłem go przestraszonego, zakłopotanego, bezradnego i niepewnego jak chłopiec po laniu. To nie był mężczyzna. Wstydziłem się, że tej kupie nieszczęścia wierzyliśmy. Czułem gorycz. To nie był żaden przywódca. Miałem przed sobą drobnego cwaniaka, którego ktoś znienacka porządnie spoliczkował - opisywał potem to spotkanie. [...]

W artykule, który przypadkowo ukazał się w dniu rezygnacji Beneša, Moravec pisał : 

W tych dniach okazaliśmy się najbardziej opuszczonym krajem na świecie, aczkolwiek łudziliśmy się, że mamy najsolidniejsze i najmocniejsze sojusze. Gdyby dziś ktoś chciał stwierdzić, że możemy się skutecznie przeciwstawić Niemcom, ten człowiek byłby prowokatorem albo idiotą. Dlatego nasza polityka - czy nam się tego chce, czy nie - musi szukać dobrych relacji z Niemcami. [...]

Pisał książkę, w której rozliczał niedawną przeszłość Czechosłowacji i którą po radykalnej zmianie poglądów pozwolono mu wydać. Miała tytuł "W roli murzyna" - bo tak autor postrzegał sposób, w jaki sojusznicy potraktowali Czechosłowację. Gdzie indziej państwo na skraj przepaści doprowadzali generałowie. U nas postarali się o to cywilni politycy, a żołnierz stał z karabinem u nogi i przez łzy śledził, jak bystry prąd odłamuje kawałki państwa niczym topniejącą bezradną krę. Trzeba było po żołniersku ocenić ten niebywały blamaż i katastrofę państwa - pisał o okolicznościach powstania książki. [...]

Zanim jeszcze zmarł Heydrich, Moravec współorganizował wiec, na którym Czesi potępiali zamachowców, emigrantów i deklarowali wierność III Rzeszy. [...] Po pogrzebie Heydricha wiece trwały przez miesiąc. Moravec tak wybierał miasta i regiony, by akcja objęła cały Protektorat i uczestniczyli w nich przedstawiciele wszystkich warstw społecznych. Pokazową kampanię wierności zakończyła manifestacja na praskim placu Wacława z udziałem 200 tys. ludzi. [...]

Rodzina Moravca dawała przykład: najstarszy syn wstąpił do SS, najmłodszy chadzał po Pradze w mundurze Hitlerjugend. Moravec też zakładał mundur, który sobie zaprojektował i który był łudząco podobny do uniformów esesmanów.''


- oczywiście GW może wielu nie wydawać się wiarygodnym źródłem informacji, słusznie skądinąd, niestety jednak w tym wypadku mamy do czynienia z prawdą, jej nieodpartym świadectwem są kroniki filmowe i zdjęcia z epoki :






- nawet jeśli średnio raczej widać tu entuzjazm poza pewnymi wyjątkami te hajlujące masy Czechów śpiewające jeszcze przy tym hymn narodowy robią jednak porażające wrażenie. Z wyrazami oddania pospieszyły także niezawodne zawsze w takich razach elity kulturalne... :

http://nassmer.blogspot.com/2012/07/slib-vernosti-risi-6.html

...jak i zdrowy trzon ludu :

http://nassmer.blogspot.com/2012/07/slib-vernosti-risi-8.html

Protektor przyznajmy potrafił też odwdzięczyć się za pomoc w ujęciu ''terrorystów'' hojnie wynagradzając donosicieli :

''1. Jaroslav Procházka (50.000 korun) 
2. Marie Navarová (200.000 korun) 
3. Theodor Šulc (200.000 korun) 
4. Josef Klimeš (200.000 korun) 
5. Tomáš Grosslicht (200.000 korun) 
6. Michal Lofergyuk (100.000 korun) 
7. Ivan Lošák (100.000 korun) 
8. Helena Pecharová (100.000 korun) 
9. Anežka Rožková (150.000 korun) 
10. Rudolf Šrámek (100.000 korun) ...''

http://nassmer.blogspot.com/2012/06/jmenny-seznam-osob-odmenenych-za-pomoc.html

Mogę zresztą podobną postawę zrozumieć, co nie znaczy zaraz zaakceptować, w obliczu porzucenia przez Zachód w Monachium '38-ym, ale w takim razie nie rżnijmy głupa nazywając rzecz po imieniu jaką cenę miałoby przyjęcie ''gwarancji niemieckich'' rok później co zresztą i tak nic by nam nie dało, gdyż były one g... warte, ale na zaoranie historiozoficznych fantazmatów ziemniakopodobnych publicystów przyjdzie jeszcze czas [ dodam jedynie, iż nie przemawia przeze mnie bezkrytyczny fan Piłsudskiego, wręcz przeciwnie : jestem przekonany, że od chucpy jaką Ziemkiewicz odstawia pod szyldem endecji Dmowski przewraca się w grobie i kiedy w końcu spotkają się w zaświatach Roman mu za to najzwyczajniej wpierdoli, albo przynajmniej będzie przyjeżdżać z nieba polskim busem do piekła by niedoszłemu kochankowi Jaruzelskiej dorzucić pod kotłem i to nie groszku a koksu aby bardziej poszło mu w tyłek ]. Wolno wprawdzie mniemać, że większość tych tłumów stanowili zwykli konformiści - tak jak to było z blisko półtora milionem członków PZPR już pod koniec lat 40-ych - jednak istnienie wcale licznych czeskich nazistów jest faktem co doskonale okazuje poniższy kapitalny zestaw wyjątków z ówczesnego agitpropu, zwłaszcza umieszczona na końcu relacja z pepickiego parteitagu :



Jak jest po czesku ''fuhrer'' ? :


https://pl.wikipedia.org/wiki/Franti%C5%A1ek_Teuner


https://pl.wikipedia.org/wiki/Vlajka

https://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Rys-Rozs%C3%A9va%C4%8D

https://pl.wikipedia.org/wiki/Gwardie_%C5%9Awiatope%C5%82kowe

- i tylko bez czepiania się, że ''wiki nie stanowi wiarygodnego źródła'' : akurat powyższe hasła bazują na oficjalnych czeskich opracowaniach historycznych i zawierają doń odnośniki, poza tym w polskim necie trudno oprócz tego natrafić na informacje o choćby wspomnianej wyżej ''Vlajce'', ciekawe czemu ?:)

''Kuratorium do spraw wychowania młodzieży w Czechach i na Morawach - czeska kolaboracyjna organizacja w Protektoracie Czech i Moraw podczas II wojny światowej.

Kuratorium powstało 29 maja 1942 r. jako realizacja hitlerowskiej idei powstałej w Berlinie w 1941 r. Jego współorganizatorami byli Emanuel Moravec i František Teuner. Ze strony niemieckiej nadzorował to SS-Obergruppenführer Reinhard Heydrich. Głównym zadaniem Kuratorium miało być reedukowanie i germanizowanie czeskiej młodzieży w wieku od 10 do 18 lat pochodzącej z ''czystych rasowo'' rodzin. Za wzór służyło hitlerowskie Hitlerjugend. Reedukacja odbywała się poprzez aktywność sportową. W tym celu do Kuratorium przyjęto wielu członków przedwojennych organizacji sportowo-gimnastycznych, jak Czeski Sokół, czy Junák. Ciekawostką jest fakt, że swoją karierę sportową w Kuratorium rozpoczął słynny czechosłowacki lekkoatleta Emil Zátopek. Organizacja miała także swoje szkoły instruktorskie, które wyszkoliły ok. 3,5 tys. mężczyzn i ok. 400 kobiet jako instruktorów sportowych. Przy działalności sportowej odbywała się jednocześnie indoktrynacja ideologiczna i polityczna w duchu pro-nazistowskim i pro-niemieckim. [...] W 1943 r. organizacja powołała specjalne oddziały zbrojne, spośród młodszej młodzieży Vzorné roje, a spośród starszej – čety ZZ. Ogółem utworzono 59 takich oddziałów, każdy po ok. 30 ludzi. Miały one stanowić rodzaj czeskiego SS.''

https://pl.wikipedia.org/wiki/Kuratorium_do_spraw_wychowania_m%C5%82odzie%C5%BCy_w_Czechach_i_na_Morawach


http://nassmer.blogspot.com/2010/11/nedokoncena-pout-kuratoria-xvii.html

http://nassmer.blogspot.com/2013/07/prospech-celku-jde-pred-prospechem.html

''Dzień Młodzieży'' '43 :


http://nassmer.blogspot.com/2013/08/den-mladeze-1943.html

- i jako konieczne uzupełnienie link jedynie do czesko-nazistowskiej kroniki filmowej relacjonującej całe wydarzenie bowiem jak głosi informacja na tubie : ''umieszczanie filmu na stronach zostało wyłączone na żądanie'' - ?! [ dziwne, gdyż inne fragmenty ówczesnego agitpropu na tym kanale jakoś nie posiadają podobnych obostrzeń... ] :

https://www.youtube.com/watch?v=GTbgd3x3x88

- oj coś mi ci maszerujący równo pod krawatem z flagami narodowosocjalistyczni junacy, pseudoludowa cepelia i kult tężyzny niebezpiecznie przypominają... Zwłaszcza układy choreograficzne na stadionie jako żywo wyjęte niczym z lat 40/50-ych dla tym razem ''czerwonych'' kameraden, stąd pewnie nawet nie było potrzeby je specjalnie zmieniać:)

W ogóle to w Protektoracie jak widać fajno było - odbywały się pokazy mody... :



...zawody sportowe dla dziarskiej młodzieży... :





...wesołe tańce... :



...a nawet koncerty ''zgniłej'' muzyki jazzowej ! :



I po co te polaczki tak fikały w '39 i '44 ? Trza się było nie wygłupiać, tak jak ''Hitlerovi Češi'' próbując jakoś znaleźć w ''neuen Europa'', zresztą radzę obadać komentarze pod powyższymi przykładami brunatnego agitpropu na kanale tubowym skąd pochodzą, u wielu z nich przebija autentyczny sentyment za czasami Reichsprotektoratu...

Uroczyście oświadczam więc, że serdecznie chromolę Czechów, jednak naprawdę nie tyle nawet honor co zwykła ludzka godność to istotna sprawa tak w życiu jednostek jak i całych narodów - niech se mają te wszystkie zabytki, co im z tego skoro to za przeproszeniem kurwie som ? [ uwzględniając godne szacunku wyjątki od reguły ]. Zresztą niniejszy wpis nie jest wymierzony tyle w nich co nade wszystko trawione ''czechozą'' rodzime polactwo, zaznaczam to, gdyż poniewczasie spostrzegłem, iż wyciąganie takich spraw akurat teraz może posłużyć - wbrew moim intencjom ! - jako politpoprawna pałka do zmiękczania Czechów ws. nachodźców, nagle może się okazać, że ci Czesi wcale nie są tacy ''fajni'' i na nich teraz przejdzie dumne miano ''genetycznych rasistów'', ale chyba jednak nie, bo wówczas Niemcy dostaliby przecież rykoszetem i to mocno:) W każdym razie jak powiadam w polityce nie ma wiecznych przyjaciół ni wrogów stąd należy schować wzajemne urazy i w tej jak i innych sprawach współpracować z nimi w ramach Wyszehradu, to obecnie kluczowa kwestia wobec której bledną wszelkie zaszłości historyczne.

Na koniec ciekawostka : wieża telewizyjna na Żiżkowie w Pradze, tzw. ''Žižkovský vysílač'' stanowiący klasyczny przykład późnosocrealistycznej ''futurystycznej'' ohydy, stoi na części zabytkowego żydowskiego cmentarza, dosłownie niemal tuż obok tego co zeń pozostało [ oficjalna wersja brzmi, iż tutaj żadnego miejsca pochówku już nie było:) ] - pod takowego energetycznego giganta musiano wygarnąć fundamenty na ileś metrów wgłąb, nie da się przeprowadzić operacji na taką skalę bez przemielenia wszystkich znajdujących się w ziemi szkieletów i nagrobków, i co ze sławetnym ''spokojem zmarłych'' jaki rzekomo nie pozwolił dokonać ekshumacji w Jedwabnem ? No chyba, że Niemcy wcześniej wyrównali już solidnie teren, ale nie sądzę by mieli czasu aż tak, poza tym wyobraźcie sobie cóż by się działo, gdyby ktoś podobny numer próbował wykonać w Polsce, wybiórcze i tefałeny wpadłyby w amok tocząc pianę z pyska 24 godziny na dobę, tymczasem nic jakoś nie słychać o ''genetycznym czeskim antysemityzmie'' wyssanym z mlekiem matki:) Ba, antyhitlerowskim bojownikiem w słynnej ''Casablance'' jest - zacytujmy red. Ziemkiewicza bo tu akurat ma rację - ''CZECH KURWA !!!''.