poniedziałek, 31 grudnia 2018

Jak hartowała się d...

...na przykładzie pewnego scwelonego ubola i gwiazdy jutubka znanej jako ''Artur pedał'', który mógłby robić za wzorzec obleśnej cioty. Szczerze powiedziawszy opierałem się przed zajęciem tematyką, bowiem zajeżdża mi od niej gówniarską zgrywą z której wyrosłem i przeruchanym, nie trzymającym już zwieraczy odbytem, jest wybitnie niesmaczna choć zależy dla kogo - Artur jest akurat koneserem spermy co się zowie, jak sam wszem głosi. Do zmiany podejścia przekonały mnie jednak pewne fakty na które zwrócił mi uwagę znajomy [ dzięki ! ] niemal równo rok temu, które pozwalają inaczej spojrzeć na to z pozoru głupawe zagadnienie, a więc skoro nie udało się wtedy poruszyć sprawy obecna karnawałowa atmosfera daje wyśmienitą okazję, by nadrobić zaległości. Nie zaprzątając sobie głowy zbędnymi wstępami, bo nie ma nad kim się rozwodzić, przejdźmy od razu do rzeczy - na początek cytat z komentarza na pewnym forum, naprowadzający na to kim tak naprawdę jest wzmiankowany zwyrol [ pis. oryg. ] :

''Dla bardziej wtajemniczonych. Dzwoniłem do tego Arturka, jak sie okazało jest to ten pedał z youtube, wystarczy wpisać na youtube "Artur pedał z jeleniej góry" i jest tam pełno jego rozmów. Tak na prawde nazywa sie on Marian Arasimowicz, ma lat 67-68, miał restauracje Galery w Jeleniej Górze.''


- faktycznie, MIAŁ restaurację a tak naprawdę bodaj czy nie pierwszy ''gej-club'' w Polsce :



- rzecz posiadałaby czysto anegdotyczny, durnawy wręcz jak mówię charakter i stąd nie warto by poświęcać jej czasu, gdyby nie pewna istotna jak sądzę informacja podana w komentarzu pod ostatnim zalinkowanym powyżej tekstem, która zwróciła mą uwagę :

''w programie "Rozrywki i sensacje ZOOM" pokazywano w reportażu jego lokal "Zajazd Galery". Jeden z pierwszych lokali dla gejów w Polsce otwarty w 1982 r. Mówił, że homoseksualista to nie zwyrodnialec ani przestępca, tylko normalny zwykły człowiek: pracuje, stoi w kolejce po zakupy, sprząta itd. Ukazał się duży artykuł z jego zdjęciem "Chłop z chłopem" w Wieczorze Wrocławia-2001 r. [...]  Znał wiele pięknych historii z czasów PRL-u, zabrał je ze sobą.''

- no nie do końca tak całkiem przepadły te wszystkie ''piękne historie'' zapamiętane przez dziadka pedała, o czym wystarczy przekonać się wklepując w wyszukiwarkę ''Marian Arasimowicz'', by dowiedzieć się co zeń za patol, i teraz dopiero robi się naprawdę ciekawie... :


...jeśli to ten sam człowiek, a wszystko wskazuje na to, iż owszem [ wiek i miejsce z grubsza pasują ] nasz Arturek okazał się esbeckim kapusiem o pseudonimie ''Bell'' czyli ''dzwon'' - znając jego upodobania najprawdopodobniej jest to aluzja do żołędzia penisa, ewentualnie męska, ''genderowa'' wersja ''Belli'', rzeczywiście odpowiednia dla cioty. Zrekapitulujmy więc fakty na które bodaj nikt poza nami w sieci nie zwrócił uwagi : współpracownik SB otwiera jawnie niemal pedalski klub w epicentrum stanu wojennego i to gdzie - czerwonej jak zryta dupa starego cwela Jeleniej Górze ! Toż to najbardziej chyba skomuszałe miejsce na i tak przeżartym do dziś bolszewią Dolnym Śląsku, skąd min. kosmiczną karierę w końcówce PRL zrobił tow. Ciosek. Ewidentnie ''człowiek sowiecki'' ustalający w Magdalence i przy ''okrągłym stole'' warunki miękkiego lądowania dla partyjnych towarzyszy i agentów w ''nowej rzeczywistości'', za co mocodawca nagrodził go lukratywnym i długoletnim ambasadorowaniem aż do II-ej poł. lat 90-ych w Moskwie. No proszę, a tu nieopodal sowieckich koszar w Legnicy w samym środku jaruzelskiej beznadziejnej chujni, kwitnie ''wolna miłość'' i wykuwają się zręby ruchu LGTB jeszcze w PRL ! - wskazywałoby to, że już wtedy podobnie jak to było z opisanymi przeze mnie TK i ''niezależną'' adwokaturą oraz sędziami, kładziono podwaliny przyszłych porządków III RP, testując rozwiązania także w dziedzinie obyczajów jak widać. Komuś to było potrzebne... a jakie miejsce lepiej nadawałoby się na ich wypróbowanie niż takie ''czerwone laboratorium'' jak Jelenia Góra ? [ gdy zaś pedalstwo ślicznie rozkwitło nad Wisłą można było zwinąć niepotrzebną już na obecnym etapie ''rewolucji seksualnej'' tancbudę Arturka wraz z nim samym, zapoznanym weteranem ''tęczyzmu'', dziś tylko zabiedzonym starym cwelem ]. Więcej na temat tego zadupia dosłownie stanowiącego iście ''spec-jalną strefę ekonomiczną'' :

''Złotego pociągu też nie znajdziemy w Okolicach Jeleniej Góry. To nie Wałbrzych. Tutaj wszystko wywieziono po wejściu do UE. Pod pozorem wydobywania złota, uranu i ratowania nietoperzy. Komu się to opłacało? Dwóm firmom z Australii (ciekawe są bawarskie persony ich prezesów) i ornitologom Angeli Merkel, która na sprawach ochrony środowiska i bezpieczeństwa reaktorów atomowych zna się najlepiej w historii wszystkich dotychczasowych kanclerzy (było się ministrem zielonych i atomowych).

2. Bo to czerwona dolina

Ze stwierdzeniem "czerwona dolina" jest jak z "polskimi obozami...". Jest wymierzone w; "Bogu Ducha winnych", mieszkańców miasta. Stwierdzenie powstało na początku lat 80 kiedy przez Polskę przelewały się fale strajków, a w Jeleniej Górze strajkowała tylko Akademia Ekonomiczna z dość marnym przełożeniem na ekonomię socjalistyczną ponieważ uczono tam "bzdurnej ekonomii światowej". Uznano nas za łamistrajków nie wiedząc, że wokół Jeleniej Góry ciężej było organizować działalność opozycyjną niż gdziekolwiek w kraju. Porównywalnym regionem pod kątem marnego przemysłu, nagromadzenia służb specjalnych i mordowania żołnierzy AK na masową skalę, są tylko Mazury gdzie willa Jaruzelskiego i Kiszczaka nie blokuje rozwoju turystyki.

Na podstawie samych tytułów teczek, które przetrwały we wrocławskim IPN (na temat byłego województwa jeleniogórskiego) widać jak sprawnie manipulowano życiem w najmniejszych zakładach pracy. Tu nie ma mowy o inwigilacji, lecz o infiltracji. Do tego dochodzą relacje krewnych o brutalności jeleniogórskiej SB. To już nie są plotki tylko smutne oskarżenia biednych rodzin. Ludzie tracili tutaj życie za przewinienia które zagrożone były spałowaniem, lub krótkim aresztem.

Jelenia Góra rzeczywiście była czerwona ale tylko w resortach siłowych, (tradycją sięgających rozmnożonych katowni jeleniogórskich z lat powojennych). We władzach partyjnych, miejskich i wojewódzkich była zawsze postępowa. Np. Grupa Cioska, która:
- Nie wykonywała dyrektyw KC jako jedyne województwo w Polsce. - Wg. dumnych słów samego Cioska wypowiedzianych w pałacu prezydenckim, (za czasów Kwaśniewskiego) w kierunku jeleniogórskiego laureata (dostał medal za wkład naukowy).
- Naprawdę? - Zapytał zdziwiony naukowiec.
- Tak. Tworzyliśmy tam enklawę. - Dodał Ciosek.

Przypomnę tylko że dumna enklawa Cioska pozwoliła utrzymywać w Jeleniej Górze fabrykę celulozy, która doprowadziła do katastrofy ekologicznej, której skutki dopiero dzisiaj przestają być zauważalne. Kiedy Rakowski (jako ostatni komunistyczny premier) likwidował największego truciciela w całej Europie, (nie licząc fabryki w Rumuni), Ciosek organizował ogólnopolskie porozumienie z Episkopatem i Solidarnością jako kumpel Kiszczaka. Rozciągając ten wątek musielibyśmy przejść do innej odpowiedzi na temat braku turystyki.

3. Jelenia Góra nie ma szczęścia do władz

Trudno się nie zgodzić, z tą najpowszechniejszą opinią, obserwując sam wygląd jeleniogórskich włodarzy. PZPN ze swoimi leśnymi dziadkami przy naszych samorządowcach to naprawdę światowa klasa. Ale nie poznasz ptaszka po piórkach. Nasze leśne dziadki są bardziej udolne niż wszystkie ekipy które się przewaliły przez dwa ustroje w powojennej Polsce. Po pierwsze: utrzymują władzę bez przerw. Po drugie: wykorzystują świetnie fundusze unijne.''


''Od 1 czerwca 1975 do 26 listopada 1980 był I sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Jeleniej Górze, pełniąc jednocześnie funkcję przewodniczącego tamtejszej Wojewódzkiej Rady Narodowej.''


- a przecież początek lat 80-ych to także czas tworzenia zrębów gospodarki ''wolnorynkowej'' miedzy Odrą a Bugiem, prawdziwego rozkwitu tzw. spółek polonijnych z udziałem kapitału radzieckiego, przełomowa pod tym względem była ustawa z 6 lipca 1982 r. - znowu ta data, o roku ów ! - przyznająca im istotne koncesje formalnie komunistycznych jeszcze władz, uchwalona przez fasadowy Sejm pod urzędową tytulaturą : ''o zasadach prowadzenia na terytorium Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej działalności gospodarczej w zakresie drobnej wytwórczości przez zagraniczne osoby prawne i fizyczne'' [ to dlatego JKM wraz z resztą domorosłych polskich misesologów broni Jaruzela bardziej niż niepodległości - dość rzec, iż oficerem prowadzącym jednego z przyszłych ''wizjonerów biznesu'' Rudolfa Skowrońskiego znanego z afery ''talibów w Klewkach'' był Vincent Severski o którym nieco więcej skrobnąłem przy okazji sokałowej LiSB.tv ]. I tak oto jasnym staje się, że geneza przemian ustrojowych i ekonomicznych a nawet obyczajowych III RP sięga stanu wojennego, nie dopiero zaś rozmów w Magdalence i przy ''okrągłym stole'' jak zwykle się dotąd utrzymuje, to tam już tkwią korzenie przyszłych fortun ubeckich kapitalistów jak i ''wolnych sądów'' wraz z ich ''obroną konstytucyjnych porządków'', wiele też na to wskazuje, iż także programowej demoralizacji, przecwelenia narodu, czy raczej tego co zeń POzostało... Bo inaczej jakim cudem można było otworzyć pedalską mordownię, istny ''tęczowy młyn'' dupska, w sowieckiej enklawie na polskiej ziemi, w sąsiedztwie bazy wojsk ZSRR i to jeszcze podczas apogeum reżimowego zamordyzmu wojny polsko-jaruzelskiej ? To już nawet nie tyle zbiór zbioru co prawdziwy tajfun ''przypadków'', prawdopodobieństwo równe temu, że siostry Godlewskie nauczą się śpiewać albo ostały się dziewicami [ zresztą są tak pozszywane, iż może być, że przy okazji rzutem na taśmę wykonano im po recyklingu kapska, ale nawet gdyby byłoby to niepokalanie wtórne, z odzysku właśnie, więc się nie liczy ]. Jeśli ktoś nie chce poprzestać na tej niezamierzenie smutnej, lecz narzucającej się wręcz konstatacji, być może poprawi sobie humor odsłuchaniem obleśnych elukubracji, by nie rzec wprost oralnych wytrysków Artura pedała z Jeleniej Góry. Co do mnie nie zamierzam zafajdać sobie nimi bloga, ale jeśli tylko taka wola cóż prostszego samemu wpisać powyższe dane w tubową wyszukiwarkę, uprzedzam jedynie by nie robić tego z pełnym żołądkiem, bo może się przy tym wywrócić na lewą stronę, chyba że sami jesteście koneserami męskiego nasienia jak ten ubek z zoranym tyłkiem, wedle gustu. Cóż, jak to ujął pewien znajomy znajomej pytany przez nią czy aby nie obawia się on podłapać jakieś ciężkie paskudztwo skoro obciąga na potęgę obcym zupełnie facetom po darkroomach - ''e nie, bo ja wypluwam a nie połykam''.


sobota, 22 grudnia 2018

Wesołej Chanuki !

Parę tygodni temu przetoczyła się przez prawicowe internety fala oburzenia z racji faktycznie skandalicznego świętowania w polskim parlamencie żydowskiego święta jakbyśmy już żyli w jakowejś ''judeopolonii'' [ zapewne nasi decydenci wzięli tu przykład z włodarza Kremla regularnie składającego życzenia postsowieckim jewriejom z okazji Chanuki, trzeba zresztą przyznać, że warszawskie obchody tego święta prezentują się nader skromnie na tle moskiewskich odbywających się z iście bizantyjską pompą ], niestety jak zwykle wśród narodowców, którym jedyne chyba co dobrze wychodzi to maszerowanie, podobnie zresztą jak ich adwersarzom z [anty]polskiej lewicy tylko z innych okazji, wszystko poprzestało na kompletnie jałowym shitstormie. Nie chcąc więc dołączać do tych politycznych stulejarzy postanowiłem odreagować humorem orząc przeciwnika jego własną bronią jak należy, stąd popełniłem w duchu ''multikulti'' i wszechobejmującego aż do urzygu ''tolerancjonizmu'' niniejszy apel do marszałka, kancelarii Sejmu i komisji ds. mniejszości na który oczywiście do dziś nie doczekałem się odpowiedzi, niemniej lepsze to niż niepotrzebne żołądkowanie się co może prowadzić jedynie do wrzodów :

''W związku z uroczystymi obchodami żydowskiego święta w Sejmie, mimo iż w ostatnim spisie powszechnym zaledwie bodaj 4000 obywateli polskich zadeklarowało jako swoje wyznanie judaizm, oczekuję dowartościowania równie huczną celebrą innych mniejszości religijnych i etnicznych zamieszkujących nasz kraj, bywa że bardziej licznych, a więc chciałbym dowiedzieć się od Państwa kiedy uczcicie w polskim parlamencie muzułmanów nadając oficjalną rangę obchodom Kurban Bajram [ aczkolwiek mogłoby to podpadać pod przepisy o uboju rytualnym, rzecz do rozważenia ], hinduistów ich Diwali, buddystów świętem Wesak na cześć Gautamy, Chińczyków celebrowaniem ich Nowego Roku małpy, świni czy szczura [ co prawda trudno tu chyba mówić o aspekcie stricte religijnym, ale na pewno mieści się w duchu ''multikulti'', problem tylko w tym, iż gdyby pokryło się co nie daj z muzułmańskim czy żydowskim świętem groziłby nam co najmniej dyplomatyczny skandal ], o innych niż katolicka denominacjach chrześcijańskich już nie wspominając, czy takich, które nawet trudno zaklasyfikować pokroju jehowitów czy mormonów. Skoro zaś tak wiele uwagi poświęcamy egzotycznym dla nas kultom nie sposób też pominąć rodzimowierców - Jare Gody w Sejmie byłyby sądzę znakomitym pomysłem, zadrużanie nie musieliby się już przez to chować z płonącymi swastami po lasach nocą, mogliby je uroczyście zapalić w obecności Pana Marszałka czy innych państwowych dostojników, jakże by nas to wszystko ślicznie ''ubogaciło kulturowo'' tworząc zaiste przecudną harmonię : na zimę zapalalibyśmy chanukowe świece a z nadejściem wiosny prasłowiańską swastykę [ święty symbol także buddystów i hinduistów ]. Co prawda ateiści i deiści mogliby poczuć się tutaj wykluczeni, ale i tych można przecież uczcić świętem Rozumu, kultem Najwyższej Istoty czy Wielkiego Architekta, wedle uznania. W każdym razie na skandaliczną dyskryminację zakrawa dowartościowywanie kosztem wyżej pomienionych mniejszości akurat tej jednej, żydowskiej, jest to kompletnie niezrozumiałe bo nie mieści mi się w głowie aby na pocz. XXI w. szczególnie w tak doświadczonym przez historię zbrodniczymi totalitaryzmami kraju jak Polska jego władze hołdowały rasistowskiemu obłędowi rzekomego ''narodu wybranego'', nie może to być, czyż nie - ?! W obliczu tak kwitnącej przyjaźni polsko-izraelskiej należy również oczekiwać wzajemności ze strony Tel Awiwu, wdzięcznym więc byłbym za informacje czy aby Kneset urządza np. spotkania opłatkowe z udziałem tamtejszych polityków, obchody Bożego Narodzenia, albo chociaż uroczyste zapalanie lampek na choince, bo nic mi o tym nie wiadomo. Cóż, pozostaje więc tylko na koniec w imię szlachetnej idei ''multikulti'' zacytować klasyka : ''niech rozkwita sto kwiatów ! niech rywalizuje sto szkół !''

Z Poważaniem'' itd.

...z mojej strony zaś mogę jedynie życzyć mniej szczęsnym ''gojom'' Zdrowych, Spokojnych Świąt BOŻEGO NARODZENIA, a nie żadnej tam ''grudniowej celebry'' jak wedle nowej ''świeckiej tradycji'' chcieliby ateiści w pierwszym pokoleniu z Wilanowa. Na koniec zamiast zwyczajowej już na tym blogu czarnej... ''Mikołajki'' tym razem coś mimowolnie zabawnego jak sądzę, nie powinno mi być to poczytane za bluźnierstwo bowiem tekst typowej feminazistki o którym tu mowa przedstawiający Jezusa jako ''dziecko gwałtu'' może wzbudzać jedynie śmiech i wzgardę kumatych osób, babsztyl bredząc jakoby Maryja była ofiarą ''patriarchalnej opresji'' żyjącą w ''męskim świecie'', zgwałconą przez męża, rzymskiego żołnierza lub inszego ''sex-drapieżcę'', który w biblijnej narracji spisanej a jakże przez mężczyzn został przedstawiony jako Bóg, powtarza tylko w politpoprawnej wersji standardowe żydowskie kalumnie wymierzone w Chrystusa i Jego Matkę Zawsze Dziewicę zaczerpnięte z ohydnego paszkwilu ''Toledot Jeszu'' za które o ile mi wiadomo żaden autorytet judaizmu do dziś nie przeprosił chrześcijan. Tak więc :

''The Christian war on women, sexual and gender minorities, democracy, and the planet makes perfect sense when we understand the true meaning of Christmas in the Trump era.''

https://medium.com/@artscisarah/jesus-was-a-rape-baby-98e652f2d8f8

ps. ...a jednak doszedłem do wniosku, iż Święta nie mogą obyć się bez afro-baby, brak im wówczas pełni w całym tego słowa znaczeniu, no i potrzeba jakiejś pozytywnej kontry do przytoczonej wyżej białej lewackiej pindy, tym razem więc dość niewinnie jak na standardy tego bloga - oto chędoga wielce czarna gospodyni o DUŻYM sercu i jej przepis odpowiedni może nie na Wigilię, ale samo Boże Narodzenie czemuż by nie :



- wprost oczu oderwać nie mogę, I'm speechless... Słusznie ktoś to ujął w internetach, iż ''real woman are rubenesque'', należy jednak dodać, że pani jest także utalentowaną wokalistką kenijskiego tria ''Elani'', stąd całkiem już w klimacie klasyczna kolęda w ich wykonaniu pełną piersią dosłownie :