środa, 28 lutego 2018

Bracia polscy antysemici.

W ramach modnego obecnie tropienia polskiego antysemityzmu do n-tego pokolenia wstecz należy bacznie przyjrzeć się tej prefaszystowskiej sekcie, ''socyniańskiej hydrze zrodzonej wśród sarmackich bagien'' jak określił ją protestancki polemista Samuel Maresius w dziełku o barokowym tytule ''Hydra socynianizmu rozgromiona'', na dowód przytoczmy parę obszernych dość ustępów z pracy bodaj najwybitniejszego żyjącego jeszcze polskiego znawcy antytrynitaryzmu Zbigniewa Ogonowskiego pt. ''Socynianizm. Dzieje-poglądy-oddziaływanie'' do której to lektury zachęcam niezależnie od pewnych nieprzezwyciężonych klisz poznawczych typowych dla PRL-owskiego uczonego jakie raz za razem wyzierają z prowadzonego przezeń dyskursu, niemniej :

''W ogromnej większości stanowisko polskich arian w tym czasie [ okresie formatywnym doktryny - przyp. mój ] było takie : Nowy Testament zawiera religię o niebo doskonalszą niż ta zawarta w Starym, a etyka ewangeliczna żadną miarą nie da się sprowadzić do zasad etycznych Zakonu, jest czymś zupełnie innym. Szczególnie jaskrawo różnica ta uwidacznia się w przykazaniach głoszonych w Kazaniu na Górze [ Mt. 5-7 ]. Religia Starego Testamentu jest wysoce niedoskonała, stanowi tylko cień przyszłej doskonałej religii, która miała być głoszona wraz z przyjściem Chrystusa. Religia Zakonu przesycona jest duchem niewolnictwa, srogości a sakramenty [ jak obrzezanie ] sprowadzały się do cielesnych obrzędów. Była też przeznaczona dla jednego narodu. Religia natomiast, którą przyniósł Jezus jest religią dla całej ludzkości, jest oparta na wolności, łasce i miłosierdziu. [...] Tezy te i im podobne zawarte są w głośnych wówczas w środowisku polskich antytrynitarzy traktatach Grzegorza Pawła np. ''Rozdział Starego Testamentu od Nowego... żydostwa od chrześcijaństwa...'' i [...] podzielane przez ogromną większość społeczności ariańskiej.''

- hołdowali nim także ''bracia polscy'' w nieco tylko złagodzonej formie już w dojrzałej fazie ruchu, gdy nieformalne przywództwo objął w nim włoski herezjarcha Faust Socyn i jego uczniowie, jak czytamy wedle niego :

''Objawienie, które przyniósł Chrystus jest - jak Stary Zakon - prawem. Zawiera ono obok obietnic przykazania. Ale prawo to w przeciwieństwie do Starego Zakonu jest doskonałe. Między Starym a Nowym Zakonem istnieją ogromne różnice zarówno jeśli chodzi o obietnice jak i przykazania [ czyli nakazy i zakazy ]. Po pierwsze w Starym Zakonie nie była zawarta obietnica życia wiecznego, którą przyniósł z sobą dopiero Chrystus i wiarygodność jej potwierdził swym zmartwychwstaniem. Po drugie Chrystus dodał wiele nowych przykazań, których przestrzeganie jest warunkiem osiągnięcia życia wiecznego. To co niektórzy podnoszą, że i wśród Żydów istniały wierzenia na temat zmartwychwstania [ na przykład wśród faryzeuszów i saduceuszów ] nie stanowi żadnego dowodu. Owszem, wierzenia takie utrzymywały się także i wśród niektórych pogan a przyczyna dla której one istniały była ta, że w ludzkiej naturze zakodowana jest niejako tęsknota za wiecznym życiem i rodzi ona nieokreślone nadzieje. Jednakże obietnicę Bożą uzyskania życia wiecznego przyniósł i sformułował wyraźnie dopiero Chrystus. [...] Reasumując - dla chrześcijanina ważny jest ze Starego Zakonu tylko dekalog, nie obowiązują go natomiast zawarte w Starym Zakonie prawa sądowe [ które były przecież przeznaczone dla ówczesnego państwa żydowskiego ] i prawa ceremonialne.''

W dziele zaś pt. ''De Sacrae Scripturae...'' pomawia już bez ogródek Żydów o programowy antychrystianizm :

''Dzieje się tak z powodu ''ich zadziwiającego barbarzyństwa lub raczej głupoty oraz dlatego, że od samego początku są najzawziętszymi wrogami chrześcijańskiej religii.'' A w innym miejscu tego traktatu stwierdzając, że w obliczu faktów [ które podał ] prawdziwość tej religii musi uznać każdy, dorzuca : ''...chyba, że jest zupełnie nieokrzesany i już od kolebki zaprzysięgły wróg samego Jezusa jakim są Żydzi.''

- być może tłumaczyłoby to skąd powziął się [nie]słynny Michnikowy bon mot, byłżeby on perfidnym odwróceniem zarzutu o typowo żydowski antychrystianizm ''wyssany z mlekiem matki'' ? W każdym razie nie dziwota, że późny epigon socyniańskiej doktryny Jonasz Szlichtyng w pisanym już na wygnaniu i opublikowanym w Amsterdamie traktacie ''Apologia pro veritate...'' :

''...odpierając zarzut bluźnierstwa stawiany socynianom przez kalwińskich teologów zadaje pytanie : dlaczego to atakując nas za [ rzekome ] bluźnierstwa nie piętnujecie bluźnierstw mieszkających u was Żydów ? [...] Bo my ani liczbą ani bogactwem nie możemy równać się z Żydami. A zresztą, gdybyśmy nawet przewyższyli ich liczbą i potęgą to jednak nie mamy ducha żydowskiego, prześladowcy innych religii.''

Miażdżącą krytykę tegoż nietolerancyjnego, fanatycznego ''ducha'' zawiera także traktat innego antytrynitarza Jana Crella o wymownym tytule ''O wolność sumienia'', jak czytamy w nim :

''[1] Prawa Mojżesza [ które min. nakazywały zabijać fałszywych proroków i czcicieli fałszywych bogów ] nie obowiązują chrześcijan o czym wszyscy wiedzą. Kiedy Żydzi wkraczali do ziemi chanaanejskiej Bóg nakazał im wymordować czcicieli fałszywych bogów a za posłuszeństwo obiecał nagrody cielesne jako to : pokój, dostatek, zwycięstwo nad wrogami i dalszą pomoc dzięki której będą mogli zabijać odstępców. Czyż można wyobrazić sobie Chrystusa wydającego wiernym podobne nakazy ? Przeciwnie - słyszymy z Jego ust i z ust Jego apostołów, że chrześcijanie będą raczej podobni owcom przeznaczonym na rzeź niż wilkom [ Mt. 10,16, Rzym 8,36 ] i że ci, którzy chcą być posłuszni Chrystusowi będą raczej narażeni na prześladowania a nie, że sami będą prześladować inaczej wierzących. [...] [2] Religia żydowska była religią cielesną, ogromną rolę odgrywały w niej zewnętrzne obrzędy. Do tej cielesnej religii Bóg zmuszał Żydów za pomocą cielesnych kar. Element dobrowolności jest w niej niemal nieobecny [...] natomiast religia chrześcijańska jest duchowa, jej istotą jest dobrowolność. Chrystus nie chce by Jego naukę utwierdzano przemocą. Ludzie, którzy ją przyjmują mają obawiać się nie kar cielesnych, ziemskich ale wiecznych. [3] I wreszcie - sprawa niezmiernie istotna : w religii przekazywanej przez Mojżesza Bóg pełnił poniekąd urząd świeckiego władcy ludu żydowskiego. Wydawał też - przez usta swych kapłanów i zsyłanych przez się proroków - nakazy i zakazy tyczące spraw świeckich, doczesnych i państwowych. Nie zadawał zatem gwałtu sumieniom Żydów [...] lecz przy pomocy kar cielesnych skłaniał do posłuszeństwa, które miało powodować ziemską pomyślność państwa żydowskiego.'' [ sic ! ]

Niech nie zwiedzie nas w tej kwestii, że ''bracia polscy'' w typowym dla sekciarzy judaizującym z pozoru, millenarystycznym rozhisteryzowaniu upatrywali pierwotnie w Rakowie czegoś :

''w rodzaju ''nowego Jeruzalem'', miejsca dokąd można uciec od otaczającego świata, który uważano za nieuleczalnie zdeprawowany, miejsca mającego dać schronienie nielicznym, tym mianowicie, którzy wybrali trudną drogę prawdziwego naśladowania Chrystusa. Ów kilkuletni epizod [ lata 1569-72 ] nazywany niekiedy okresem zamętu i chaosu był istotnie czasem ciągłych dysput religijnych przy zaniku wszelkiej organizacji kościelnej. Ministrowie bowiem złożyli swe urzędy w myśl przyjętego założenia, że każdy ma jednakowe prawo głosić i objaśniać Słowo Boże, gdyż Duch Pański przemawiać będzie przez usta tych, których sam Pan wybierze jako narzędzie Swego działania. Stanowisku temu towarzyszyło zaniechanie wszelkich ceremonii religijnych zgodnie z zasadą pełnego egalitaryzmu, wedle której wobec Pana wszyscy są jednako równi i wobec tego nikt nie jest godny przewodniczyć takim ceremoniom, chyba że otrzymał jakieś specjalne Objawienie z Niebios.''

- rzekłbyś ''komuna religijnego anarchizmu'':) Oczywiście w praktyce przyniosło to opłakane skutki :

''Taki stan umysłów doprowadził wkrótce do zanarchizowania [ tu w znaczeniu : dezorganizacji i spodlenia ] życia w gminie rakowskiej. Co gorsza, dawne nawoływania do miłości braterskiej i życzliwej tolerancji dla braci inaczej myślących znane z synodów przed-rakowskich poszły w niepamięć i górę zaczęły brać postawy agresywne. Dysputy religijne zaczęły przeistaczać się w gwałtowne i burzliwe spory a w miejsce napomnień do pobłażliwości i wzajemnej życzliwości pojawiły się inwektywy i obelgi. [...] dochodzi do niemal karczemnych awantur : dyskutanci obrzucają się nawzajem wyzwiskami - ''faryzeusze'', ''żydzi'', ''ateiści''.''

Nic dziwnego, że po gorzkiej nauczce jaką dał antytrynitarzom RzPlitej nieszczęsny epizod ''demokratyzmu absolutnego'' przywódcy konkurencyjnego wówczas zboru lubelskiego : Marcin Czechowic, skądinąd tyż antysemitnik wg dzisiejszych kryteriów bowiem w otwartej polemice z żydowskim uczonym Jakubem z Bełżyc wywodził, iż :

''Talmud był nauką rabinów, a nie Mojżesza i przez nich został spisany. [...] Zalecał również, by nie wierzyć w różne Talmudy, ale oprzeć się na słowie pisanym Mojżesza. Według brata polskiego szabat ustał już w nowym przymierzu. Szabat nie został przez Chrystusa utwierdzony, a po zburzeniu Jerozolimy „Żydom wszystkim odjęt”. Czechowic negował wreszcie trwałość obrzezania. Nie było ono już dla niego znakiem i pieczęcią, którą Bóg uczynił z Abrahamem. Dowodził wreszcie, że wyczekiwanym Mesjaszem był Jezus. Żydzi nie są zatem ludem wybranym, a Nowy Testament, jako lepsze przymierze, ma większe znaczenie niż Stary Testament.'' 

http://teatrnn.pl/leksykon/artykuly/bracia-polscy-polemika-marcina-czechowica-z-jakubem-z-belzyc/

- i Jan Niemojewski dążyli do ujęcia ruchu w jako takie choćby karby doktrynalne i organizacyjne z wyraźną strukturą i hierarchią niczym u ''papieżników'' panującą także wśród konkurencyjnych denominacji protestanckich, władną dla zachowania porządku potępiać odstępców i karać ich ekskomuniką a nawet doprowadzić do uwięzienia przez władze świeckie na wzór praktyk inkwizycji jak to się stało w przypadku siedmiogrodzkiego dysydenta Franciszka Dawida wtrąconego do lochu, gdzie zgnił na wskutek osobistego donosu przywódcy tamtejszych antytrynitarzy Jerzego Blandraty [ kolejny ''italianiec'', skądinąd na osobne zbadanie zasługuje ów szczególny fakt, że przywództwo nad wschodnioeuropejskimi wyznawcami osobliwej sekty obejmuje mniej więcej w tym samym czasie dwóch włoskich ''humanistów'' o mętnych powiązaniach zgodnie współpracując i nie wahając się przed bezwzględną eliminacją konkurentów jak widać ], choć gwoli uczciwości warto nadmienić, że co do tej bulwersującej sprawy stanowiącej niejedyny tak dobitny przykład pogwałcenia zasady tolerancji słynących niby z niej ''braci polskich'' akurat tu odpowiedzialność rozkłada się nierówno spoczywając głównie na węgierskich współwyznawcach. Polemizujący z taką postawą Szymon Budny reprezentujący litewską gałąź antytrynitaryzmu opowiadając się za pluralizmem także odwoływał się przy tym do krytycznej min. wobec Żydów retoryki pisząc iż :

''owszem, trzeba ''rządu'' [ porządku ] w Domu Bożym, ale ten ''rząd'' nie może na tym polegać, że zamyka się wszystkim usta a tylko jednemu albo trzem puszcza się wodze żeby pisali co chcieli. To nie jest rząd ale tyraństwo... papieskiemu bardzo podobne. Takić rząd jest u kalwinów i u wszystkich ewangelików, taki u Żydów, taki u samego Antychrysta, ale nas Panie Boże od takiego rządu racz ustrzec i obronić.''

- nie ma się co jednak podniecać rzekomym ''wolnościowym przesłaniem'' autora upatrując w nim jakowegoś ''prekursora liberalizmu'' co niektórzy ignoranccy badacze czynią, bowiem w dziełku ''O urzędzie miecza używającym'' skąd pochodzą przywołane wyżej zdania wywodził w innym miejscu, że : 

''najważniejszym zadaniem władzy świeckiej ma być staranie aby rozmnażać chwałę Boga. [...] I dalej : Pan zwierzchni jeśli jest chrystianinem ma strzec swych poddanych od bałwochwalstwa a bałwany i z serc ich i z każdego miejsca wykorzenić.''

Jak trafnie zauważył Ogonowski :

''jeśli do tego dorzucić, że termin ''bałwochwalcy'' w języku ówczesnych ewangelików i antytrynitarzy oznaczał wyznawców Kościoła rzymsko-katolickiego sens tej wypowiedzi staje się jeszcze bardziej niepokojący.''

- bo też i, dodajmy, ówczesna protestancka szlachta i magnaci nie raz brutalnie egzekwowali zakaz ''bałwochwalstwa'' w swych dobrach wobec poddanych chłopów, stąd wolno mniemać, że Budny korzystający z protekcji litewskich wielmoży, najpierw Radziwiłła Czarnego a następnie jego siostrzeńca Jana Kiszki popełnił dla uzasadnienia tych nikczemnych praktyk na zlecenie ostatniego wyżej wymienione dziełko, którego druk tenże sfinansował. Również inne jego fragmenty stanowią zachętę wręcz do zamordyzmu, jako to :

''…niepotrzebni trądowie (jakich nasza Sarmacya, a niemal i wszytka Europa pełna) próżno chleba nie jedli, a ubodzy ludzie i siroty od głodu albo od zimna pod płotami nędze nie cirpieli, albo i nie zdychali. Przymusić takie trądy do roboty, albo im drogę z ziemie swej ukazać.''

- antycypując niemal tym samym bolszewickie i nazistowskie ''środki zaradcze'' w tym względzie, o czym rzecz jasna milczy ociekający obłudą biogram na wiki Budnego. 

Odbiegliśmy jednak nieco od zasadniczej tematyki wpisu jaką jest mniemany antysemityzm [ wedle kryteriów współczesnych politruków pewny ] ''braci polskich'' - czyżby więc za ich wygnaniem nie stali tak naprawdę Żydzi, którzy posłużyli się w tym celu przekupionymi posłami, nie tylko katolickimi ale i, o czym się jakoś mało mówi, protestanckimi ? Hipotezę takową uprawdopodabnia fakt, iż wiele pozostałych po nich majątków przejęli właśnie wyznawcy judaizmu tak jak to się stało choćby w nieodległej od Rakowa miejscowości, gdzie :

''Po wygnaniu Braci Polskich z Chmielnika budynki poariańskie zajęli Żydzi - niewykluczone więc, że XVII-wieczna synagoga powstała z przebudowy dawnej budowli ariańskiej (może sławnej szkoły ?).''

https://www.facebook.com/szlakbracipolskich/posts/1044732418896291

Czyż więc uznające się za spadkobierców ''braci polskich'' współczesne organizacje jak unitarianie i im podobni nie powinny z tego tytułu na mocy ''mienia bezspadkowego'' wystąpić do amerykańskich jak i rosyjskich Żydów oraz samego Izraela o zwrot zagrabionych majątków oraz spłatę należności wraz z odsetkami ? [ od połowy XVII-go wieku narosła zapewne niezła sumka, być może przerastająca nawet wielomiliardowe żydowskie u-roszczenia do jakich uznania obecnie usiłuje się nas bezprawnie przymusić ]. Uważam, że polski rząd powinien je do tego zachęcić a nawet sam z takową inicjatywą wystąpić zamiast głupio się tłumaczyć, na pewno byłoby to sensowniejsze niż ''dialogowanie'' z kanalią rzucającą nam bezczelnie w twarz wyzwanie niemal jawnej agresji ekonomicznej, miotającą pod naszym adresem najpodlejsze obelgi i stosującą ''przemoc symboliczną'' wylewając kubły pomyj, gdy nasi pożal się reprezentanci udają, że to deszczyk pada. Warto poważnie zastanowić się nad tym, nie jest to wcale bardziej absurdalne a śmiem wręcz twierdzić iż mniej o wiele niż wymuszanie na nas wielomiliardowych ''odszkodowań'' za mienie polskich obywateli żydowskiego pochodzenia przez ''Koszer Nostrę'' rekrutującą się z palestyńskich i amerykańskich Żydów, których antenaci mieli idących do pieca ziomków gremialnie tam, gdzie Biedroń lubi. Zamykając wątek należy nadmienić gwoli uczciwości, że wśród ''braciopolaków'' istniała frakcja ''judaizantów'', jako przedstawicieli tego nurtu przytacza w swym dziele Ogonowski antytrynitarskich działaczy rodem ze Śląska Daniela Bielińskiego i Marcina Seidla, wszakże nawet oni dystansowali się wobec Żydów, drugi z wymienionych wręcz z naciskiem zadeklarował, że ''nie akceptuje religii żydowskiej'' zaś pierwszy odwołał wkrótce swe radykalne poglądy powracając do kalwinizmu z którego konwertował wpierw na ''arianizm'', w każdym razie jak dobitnie rzecz wyłożono na wstępie tendencja ''filosemicka'' nigdy nie cieszyła się popularnością wśród antrytrynitarzy w RzPlitej, zdecydowana większość z nich zajmowała za to skrajnie odmienne stanowisko tocząc nieraz ostre polemiki z wyznawcami mozaizmu jak na przytoczonych wyżej przykładach było widać. A jak dodamy jeszcze do antyżydowskich uprzedzeń ''polskich braci'' ich antykomunizm powstały na wskutek mocno zniechęcających kontaktów z morawskimi anabaptystami żyjącymi w utopijnych wspólnotach naśladujących w teorii braterstwo pierwszych chrześcijan, czego pokłosiem było anonimowe dziełko zawierające zgryźliwą a trafną krytykę pod adresem tychże o barwnym tytule wartym przytoczenia : ''Traktat nie naprzeciwko społeczności apostolskiej jakowa była raz w Jerozolimie... i jakową mają mieć między sobą uczniowie Jezusa, ale naprzeciwko takowej jaką nam chciała zalecić jedna z tych sekt, których się wiele na świecie namnożyło... a zowią je komunistami na Morawie...'' - tylko patrzeć jak [nie]świeżo nawrócony liter-anin Tomasz Piątek czy insza tępa lewacka dzida obaczy w nich prekursorów Brygady Świętokrzyskiej:)))

I na tym pora zakończyć by nie nadwyrężać i tak mocno wystawionej na próbę wrażliwości współczesnego czytelnika nienawykłego do obszernych i wymagających namysłu tekstów zwłaszcza w ich cyfrowej postaci, wszakże do poruszonej tematyki zapewne powrócimy, gdyż wokół kwestii ''braci polskich'' i ich wygnania oraz zniszczenia ośrodka w Rakowie narosły takie Himalaje kłamstw i ordynarnych przeinaczeń do dziś powtarzanych bezkrytycznie przez niedo-uczonych i zwykłych ignorantów iż prosi się aż o ich kompleksowe, merytoryczne zaoranie, czas pokaże czy się to uda, oby.

ps. Tak dla jasności wywodu : mówię serio jeśli idzie o odszkodowania za polskich ''arian'' - ordynarnej chucpie można przeciwstawić jedynie inną chucpę, jak wskazywałem we wpisie poświęconym odwetowi żołnierzy Łupaszki nie sposób walczyć honorowo z kanibalem tu postępującym wiernie za plemiennym kodeksem Talmudu, skoro przeciwnik nie gra fair w konfrontacji z nim należy wyzbyć się skrupułów bo alternatywą jest skrajne upodlenie, faktyczne niewolnictwo i to w najlepszym wypadku. Dlatego już dawno trzeba było opłacić swojego Grossa, który by na zlecenie sprokurował rodzimy odpowiednik ''Sąsiadów'', gdzie równie ''merytorycznie'' wykazał iż tak naprawdę to Żydzi pogonili z RzPlitej ''braci polskich'' by zgodnie z talmudyczną zasadą wziąć pomstę na tych antysemitnikach i zagrabić majątki znienawidzonych gojów, po czym powstała na fali odpowiednio podsycanego ''spontanicznego'' oburzenia ''Fundacja ds. mienia bezspadkowego polskich arian'' czy coś w ten deseń wespół z wykreowanymi od podstaw przez tutejsze służby ''jednotami'' unitariańskimi powinny zażądać w ich imieniu od diaspory i ''państwa położonego w Palestynie'' należności z tego tytułu naliczonymi wraz z odsetkami od 1658 r. włącznie. Dobrze aby rozsierdzić już do białej gorączki Żydów przebić ich w bezczelności : skoro oni chcą na nas wymusić 300 miliardów dolarów rzućmy im na ryj kwotą 600-et a zresztą co się obcyndalać, najlepiej od razu okrągły bilion $ - i niech nas spłacają przez całą wieczność, choćby w talarach:) Nie ma co się przejmować, że argumentacja tu naciągana jak majtki na tyłku Wellmanowej, zarzucanie ''braciom polskim'' antysemityzmu jest anachronizmem, i tak na tle swojej epoki prezentują się pod tym względem nie najgorzej, przynajmniej nie nawoływali otwarcie do eksterminacji Żydów jak Luter czy Giordano Bruno itd. bo mamy do czynienia z hagadą rządzącą się ''logiką Talmudu'', całkiem odmienną od arystotelesowskiej której regułami zwykliśmy posługiwać się w naszym myśleniu. Najlepszą obroną jest atak, byle z głową a nie jak tumany czy zwykli prowokatorzy podkładający się sami paleniem pejsatych kukieł itp. - wroga należy zażyć jego własną bronią tak by zbić go z tropu wyprowadzając przy tym z równowagi, dlatego nie ma co słuchać oślizgłych Terlikowskich, Sakiewiczów czy Karnowskich spieszących już z ''dobrymi radami'' aby w odpowiedzi najlepiej tradycyjnie schować głowę we własnym tyłku. Strachliwe poddanie się i negocjacje z bestią w obawie przed odwetem to najgorsze rozwiązanie, Mosad podobnie zresztą jak większość służb specjalnych na świecie jest stanowczo przereklamowany, by daleko nie sięgać jego agenci spartaczyli zamach w warszawskiej ''Victorii'' na pocz. lat 80-ych na palestyńskiego terrorystę Abu Daouda a przecież to niejedyna taka wpadka na ich koncie, nawiasem znamienne, że facet przeżył dlatego, iż zamiast w odruchu obronnym zasłonić się rękoma lub szukać ucieczki jak większość z nas czyni instynktownie w takich sytuacjach, rzucił się odruchowo na killera bo tak został przeszkolony i tak właśnie należy czynić oddając bez wahania natychmiast, prosto między ślepia. Nie będę rozwodził się nad głupotą żydowskiej diaspory i samego USraela, które najwidoczniej uparły się wespół pchnąć nas wprost w ramiona kostuchy ''matuszki Rassiji'' bo to wykracza całkiem już poza tematykę wpisu, może więc o tym innym razem i porą.

piątek, 2 lutego 2018

Ewa Kurek : fałszywy idol prawicy.

W niniejszym poście miałem poruszyć temat kuriozalnych zapisów w proaborcyjnym projekcie ustawy przedłożonym niedawno przez tępą neobolszewię, ale ponieważ Izrael spektakularnie i definitywnie mam nadzieję zaorał się właśnie w oczach Polaków nawet a zwłaszcza tych weń dotąd cielęco zapatrzonych [ jakby kto miał wątpliwości z jaką patologią mamy tu do czynienia powinny wystarczyć przykłady agresywnych pajaców Chujeckiego i jego Mariana czy całkiem już pojebanego Edka Ćwierza z kieleckiej sekty ''oneironosyjonistów'' ''Wieczernik'' ], uczynił to zaś w imię realpolitik to jest ''w zamian za subwencjonowane przez Merkel niemieckie łodzie podwodne klasy Dolphin i układ z Putinem w Syrii'' nade wszystko jak trafnie zauważył Balcerac, co dało asumpt wszystkim rodzimym ''ekspertom'' od Żydów pokroju Michalkiewicza, Jerzego Roberta ''króla sanatorium'' Nowaka czy Ewy Kurek i powołującym się na nich legionom trolli lub pożytecznych idiotów do rozpętania prawdziwego szambtornada mniej lub bardziej idiotycznych komentarzy, stąd idąc w poprzek sformatowanej beznadziejnie ''dyskusji'' aby nie grać wedle reguł dyktowanych przez obcych lecz wywrócić stolik pozwolę sobie na skromną kontrę, bo wszyscy mylący twardą obronę polskich interesów z autentycznym rasizmem przypominają chcąc nie chcąc barany zaganiane do zagrody z szyldem ''polscy naziści''. Uznałem więc, że to dobry moment by ujawnić czego dokopałem się o ostatniej z wyżej wymienionych person dobre parę miesięcy temu a jakoś nie składało się dotąd by szerzej temat poruszyć, być może oczekując na okazję jak ta, o czym zaś nikt jakoś nie pisze o ile mi wiadomo, choć nie stanowi przecież żadnej wiedzy tajemnej bazując na informacjach dostępnych powszechnie w sieci - ? Nie będę ukrywał iż moją intencją jest aby w świetle dziwnych powiązań pani ''ekspert'' ds. stosunków polsko-żydowskich nabrano nieco dystansu, zdrowego sceptycyzmu do jej opinii a też i całej chryi wokół, aczkolwiek z całym naciskiem podkreślam, że nie oznacza to kompletnej dyskredytacji wszystkich przytaczanych przez nią informacji i faktów bowiem dezinformacja by działać skutecznie musi zawierać sporą dozę prawdy zaprawioną wszakże kilogramami szitu jaki niestety zdaje się przy tym sprzedawać Ewa Kurek, co postaramy się wykazać [ zresztą większość zawartych w jej pracach wartościowych ustaleń jest dziełem innych badaczy np. o haniebnej roli Judenratów i gettowej policji oraz żydowskiego gestapo w ludobójstwie popełnianym przez Niemców na Żydach pisała już Hanna Arendt ]. Tym bardziej, że Izrael przekroczywszy definitywnie linię tak ostentacyjnie, na chama wpisując się de facto w wymierzony w nasze żywotne interesy sojusz Berlina z Moskwą przypieczętowany na dniach - cóż za ''przypadek'' - oficjalną sankcją budowy Nordstream 2 dał paliwo najgorszym antyżydowskim bredniom, cóż się jednak spodziewać po gościu, który dobrych parę lat temu oświadczył, że Hitler chciał ''tylko'' wysiedlić Żydów na Madagaskar, ale to mufti Jerozolimy skłonił go do ich eksterminacji, więc jeśli ktoś tu zasługuje na miano naczelnego ''rewizjonisty Holocaustu'' to sam obecny przywódca żydowskiego państwa ! [ skądinąd co za kanalia z tych antypolskich parchów - jak nie terminujący jako żydowski szmalcownik a dziś dobrodziej gejów z kasy ukręconej na spekulacji Soros to znowu taki obrzezany knyp jak Netanjachuj ]. Ze szczegółowymi uwagami wstrzymam się na razie aż będzie po wszystkim i obraz wypadków jakoś wyklaruje się [ zresztą co do meritum zasadniczego zaorania dokonałem już w polemice z Bodnarem ] a póki co do dzieła więc :

Głupio mi aż wyciągać to na światło dzienne bo nie ukrywam iż ceniłem panią Kurek za odwagę i rzetelność jak sądziłem w obalaniu fałszów jakimi obrosła nasza historia, nie tylko najnowsza skądinąd którą się zajmowała, niestety poniewczasie przy bliższym przyjrzeniu się jej dorobkowi i niej samej zrzedła mi mina i nie idzie tylko choć też o względy merytoryczne, tym jednak zajmiemy się później a na razie ciekawostka biograficzna że tak powiem, bardzo istotna w kontekście jej zainteresowań gdyż nie tylko robi za ekspertkę od Żydów ale i Rosji, do której to nie ukrywa swego zdecydowanie negatywnego, wręcz obelżywego rzekłbym stosunku, tymczasem jak się okazuje pełne nazwisko pani Ewy brzmi tak naprawdę Kurek-Matiunin - w poniższym spisie wykładowców lokalnej uczelni WSU figuruje pod nr 266, jej mąż jak z tego wynika Sergiej - tu Sergiusz:) - Matiunin nr 302 :


Pełny biogram pana męża :

''Sergei Matjunin

Ur. 3 czerwca 1959 roku w Tartu, Estonia. Żonaty, troje dzieci.

W latach 1976-1981 student Wydziału Społecznej i Ekonomicznej Geografii Uniwersytetu w Leningradzie, w latach 1978-1981 student Wydziału Filologii Angielskiej tegoż Uniwersytetu. W latach 1988-1991 studia doktorskie w Mińskiej Szkole Pedagogicznej na Wydziale Społecznej i Ekonomicznej Geografii. W roku 1991 doktorat z geografii etnicznej w Uniwersytecie Pedagogicznym w Sankt-Petersburgu.

W latach 1982-1985 asystent Katedry Geografii Ekonomicznej Białoruskiego Instytutu Gospodarki; w latach 1988-1991 asystent Katedry Geografii Ekonomicznej Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Mińsku; w latach 1990-1992 jeden z założycieli i pracowników Laboratorium Geografii Religijnej i Etnicznej przy Wyższej Szkole Pedagogicznej w Mińsku; w latach 1991-1993 współpracownik Radio Lublin i "Gazety Wyborczej" w Lublinie, także współpracownik Ośrodka Studiów Wschodnich w Warszawie; wykładowca Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej na Wydziale Politologii; w latach 1994-1997 współpracownik Naukowego Projektu "Euroregion "BUG" na Wydziale Marketingu i Zarządzania UMCS; od roku 1991 współpracownik Instytutu Geografii Historycznej Kościoła w Polsce, przy Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, a także współpracownik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej w Lublinie; od roku 1995 właściciel wydawnictwa "CLIO". Wydawnictwo wydaje historyczną literaturę, obroty wydawnictwa stanowią obecnie około 100000.0 PLN rocznie.

Stypendysta Fundacji Imienia Stefana Batorego, NATO Research Fellowship oraz Research Support Scheme Grant.

Opublikował ponad 70 publikacji w językach rosyjskim, polskim, białoruskim, angielskim, francuskim, ukraińskim.''


Z tego ostało się w poniższym biogramie :

''Sergiusz Matjunin

Urodzony w Tartu (Dorpat) w Estonii 3 czerwca 1959 roku. Doktor geografii społecznej i ekonomicznej. W latach 1992-2012 wykładowca kilku uniwersytetów polskich i zagranicznych. Od roku 1999 zajmuje się zawodowo zarządzaniem projektami oraz fundraisingiem. Jako fundraiser dla swoich klientów zdobył ponad 30 milionów EUR różnego rodzaju funduszy. Założyciel i Prezes Zarządu Fundacji „Europejskie Centrum Inicjatyw Transgranicznych”. Jest także wydawcą i tłumaczem. Obecnie mieszka w Brukseli.''


- toż to brzmi jak żywot kagiebisty ! Nic dziwnego, że ''koordynuje współpracę transgraniczną'' między Polską a Ukrainą :



''PARTNERZY PROJEKTU

Stowarzyszenie Euroregion Karpacki Polska - Wnioskodawca
Europejskie Centrum Inicjatyw Transgranicznych w Lublinie - Partner Krajowy
Biuro Ukraińskie Euroregionu Karpackiego w Użgorodzie - Partner Zagraniczny''


...ale jakby co jest też specem od konfliktów :

''Dr Sergiusz Matjunin (Tamres International Consulting Company, Bruksela) – Konflikt terytorialny jako forma konfliktu międzynarodowego. (Na przykładzie Europy Wschodniej i Środkowo-Wschodniej)''


...a nawet od herbaty:) :


Ciekawe info, aczkolwiek trzeba uwzględnić, że pisane przez dzieci mec. Siły-Nowickiego, niemniej zawiera potwierdzenie, że to jej mąż :

''Wiedziałyśmy, że wspomnienia naszej ciotki, będącej przyrodnią siostrą Ojca będą wydane drukiem i wiedziałyśmy, że będzie to dla nas przykra lektura. Zawiadomiła nas o tym Ewa Kurek, która wraz ze swoim mężem, Sergiuszem Matjuninem, w wyniku przegranego procesu, została zobowiązana przez Sąd Apelacyjny w Lublinie do opublikowania przeprosin za pomówienia, obrażające dobre imię naszego Ojca w napisanej prze siebie książce. Przeprosiny te Ewa Kurek i Sergiusz Matjunin mieli obowiązek zamieścić na własny koszt w „Rzeczpospolitej”, „Gazecie Wyborczej”, „Życiu”, „Nowinach Rzeszowskich” i „Kurierze Lubelskim”.

Ewa Kurek po otrzymaniu wezwania do wypełnienia tego obowiązku powiadomiła naszego adwokata, że jeśli my zrezygnujemy z przeprosin, to ona spowoduje, by z przekazanych do druku w wydawnictwie jej męża wspomnień Janiny Szczepkowskiej usunięto najbardziej obrażające nas fragmenty. „To, co ja napisałam – to nic w porównaniu z tym, co jest w tych wspomnieniach” – powiedziała adwokatowi…

Oczywistym jest, że rezygnacja z przeprosin za pomówienia zawarte w książce aspirującej do dokumentowania powojennych wydarzeń na Lubelszczyźnie nie wchodziła w ogóle w grę. Jesteśmy odporne na szantaż.''


- gwoli uczciwości w kontrze należy przytoczyć istotnie mocno wątpliwe oględnie zowiąc momenty w biografii przyszłego mecenasa :

''Latem tego samego roku rodzina Nowickiego zwróciła się do prezydenta Bolesława Bieruta o ułaskawienie. Na skutek interwencji siostry Feliksa Dzierżyńskiego Aldony Kojałłowiczowej i sowieckiego ambasadora Lebiediewa Bierut zamienił mu karę śmierci na dożywotnie więzienie. Nowicki spędził prawie 10 lat w najcięższych stalinowskich więzieniach: w Rawiczu, Wronkach i Strzelcach Opolskich. W grudniu 1956 r., na fali popaździernikowej odwilży, został zwolniony. Mógł mówić o wyjątkowym szczęściu. Jako jedyny z grupy „zaporczyków” zdołał ocalić życie, a w końcu odzyskać wolność. Rok później został zrehabilitowany.''


''Rodzina dr Kurek pochodzi z Wołynia skąd uszła przed krwawymi ukraińskimi pogromami, aby wylądować w Kielcach. Studia historyczne Pani Ewa ukończyła na KUL-u i odtąd uważa Lublin za swoje miasto (tam też obroniła pracę doktorską). Na czwartym roku studiów odwiedziła starszego brata w Nowym Jorku i tam ślęcząc w bibliotece została obrzucona najgorszymi antypolskimi inwektywami przez polskiego Żyda. [...] Wspomniałem, że prawdziwą pasją dr Ewy Kurek jest odkłamywanie historii i ukazanie losów polskich Żołnierzy Wyklętych. W 1995 r. wydała książkę poświęconą żołnierzom mjr Zapory, dla których wojna nie zakończyła się wraz z przepędzeniu jednego okupanta przez drugiego. [...] Za tę pozycję dr Ewie Kurek wytoczono trwający 7 lat proces, w którym o mało nie utraciła (komornik) swojego domu. Stroną sądzącą była wdowa i córki mecenasa Władysława Siły-Nowickiego za cytat z jego zeznań z procesu Zaporczyków zamieszczony przez Autorkę, w którym późniejszy zacny mecenas (będący ich zwierzchnikiem), przyznał się do współpracy z UB od 1945 r.. Sąd uznał, że ten fragment zeznania Siły-Nowickiego był rezultatem błędu stenografki sądowej (!).''


W każdym razie nie dziwota, że pani Ewa tak broni Ukrainy :

''W kwestii stosunków polsko-ukraińskich, logika faktów dowodzi, że racja leży po stronie Dawida Wildsteina. Dlatego, iż ten rzekomo „żydowski dziennikarz” – w odróżnieniu od przydającego sobie miano „polskiego dziennikarza” Aleksandra Szumańskiego i polskiego pisarza Waldemara Łysiaka – doskonale rozumie otaczającą nas rzeczywistość w sensie długiego historycznego trwania (obowiązku kontynuacji jagiellońskiej koncepcji polityki wschodniej) oraz bieżących wydarzeń (marginalnego wymiaru 2% poparcia dla ukraińskiego Prawego Sektora). Rozumie także, że podsycanie nienawiści pomiędzy Polakami i Ukraińcami leży dziś i zawsze leżało jedynie w interesie Rosji. Publikacje Aleksandra Szumańskiego i Waldemara Łysiaka dowodzą natomiast, że bardziej sobie cenią „mądrość” Putina niż mądrość Jagiellonów: królów Zygmunta Starego i Zygmunta Augusta. W tej sytuacji reszcie myślących Polaków nie pozostaje nic innego, jak wspierać „żydowskiego dziennikarza” Dawida Wildsteina. O przyszłości Polski zadecyduje bowiem nie płynąca w żyłach krew naszych przodków, lecz roztropność i mądrość każdego z nas.''


- ale jak na te srogie ataki pod adresem Moskwy reaguje drogi małżonek ''psychogeograf sakralny'' ? No chyba, że w niżej cytowanych rozważaniach pani Ewa odsłoniła się ujawniając swe fantazje by jakiś dziki Azjata ją posiadł:) :

''Nasz kontynent po raz pierwszy nazwano Europą w starożytnej Grecji. Tam narodził się mit, którego bohaterką była żyjąca u wschodnich wybrzeży Morza Śródziemnego, czyli w Azji Mniejszej, księżniczka o imieniu Europa. Pewnego razu księżniczce przyśniła się ziemia "naprzeciw", która miała stać się jej własnością. Kilka dni później spacerującą dziewczynę porwał ogromny biały byk, który wyznał, że jest Zeusem, czyli bogiem bogów. Uprowadzona przez Morze Śródziemne do "ziemi naprzeciw" księżniczka Europa połączyła się z Zeusem i zrodziła szlachetnych synów. Tak powstał nowy świat boskiego pochodzenia, nowy kontynent "naprzeciw" Azji. Europa od czasów starożytnych przedstawiana była jako szlachetna, miłująca wolność wspaniała dama. Grecy, rzec można pierwsi Europejczycy, przeciwstawiali siebie barbarzyńcom z Azji, którzy podlegali władzy tyranów. Przy wszystkich trudnościach ze zdefiniowaniem pojęcia "Europa" wyraźne jest jedno przeciwstawienie, sięgające poglądów starożytnych Greków: Europa to wolność i gotowość do walki o nią, Azja zaś to gotowość do zaakceptowania despotyzmu za cenę dobrobytu i bezpieczeństwa.''


Zamykając wątek biograficzny [ choć w kieleckim kontekście byłoby jeszcze co przytoczyć jeśli idzie już o sam Izrael, gdzie posiada zadziwiająco dobre kontakty, ale nie chcę dawać okazji ''procesualnych'' powtarzaniem informacji jakich nie jestem w stanie zweryfikować ] należy pokrótce choćby odnieść się merytorycznie do bredni serwowanych przez panią Kurek na temat Rosji - jak wspominałem na wstępie przedstawia ona samych Rosjan jako przedstawicieli skrajnie odmiennej od naszej cywilizacji, barbarzyńców nieledwie ujmując zasadniczo dzielącą nas różnicę wedle niej w znane z Konecznego, straszące do dziś na prawicy, schematy : ''cywilizacja łacińska'' kontra ''turańska dzicz'' czyli stereotypowy konflikt między Europą a Azją. Pierwszą ma charakteryzować nieznane drugiej poszanowanie autonomii ludzkiego ducha, zwłaszcza rozumu i przekonanie o istnieniu wolnej woli, stąd cechujące Europejczyków samodzielność myślenia, cenienie indywidualizmu i prywatnej własności etc., gdy Orient z kolei pogrążony jest w tępej, agresywnej bezmyślności, mistycyzmie, oddaje się zabobonom i kolektywnej idolatrii zamordyzmu czcząc przysłowiową satrapię ''samodzierżawia'' itd. dlatego Rosji ''umem nie poniat'' [ zastanawiające, że niemal dokładnie tak samo, jedynie zupełnie odmiennie wartościując, sądzą duginowcy ]. Problem w tym iż wedle tak przyjętych kryteriów co najmniej połowie, tej protestanckiej, Zachodu należałoby odmówić jego miana bowiem już sam ojciec Deformacji Luter obrzucał rozum najgorszymi obelgami nazywając go wprost ''diabelską k...'' i napisał dziełko pod znamiennym tytułem ''O niewolnej woli'', gdzie wykładał, że człowiek jest bezwolnym bydlęciem dosiadanym raz przez Boga to znowuż diabła. Jeszcze dalej posunął się Kalwin w swej doktrynie ''podwójnej predestynacji'' wg której Bóg miał z góry wybrać jednych ludzi do zbawienia innych zaś przeznaczyć na wieczne męki piekielne niezależnie od wiary i uczynków tzn. iż mogłeś być skończoną kanalią, zbrodniarzem nawet i bezbożnikiem, bluźnić samemu Chrystusowi a i tak poszedłbyś do Nieba jeśli tylko taka byłaby wola Boga, z drugiej nie wiem jak prawy, bogobojny, święty niemalże człowiek nie miałby najmniejszych szans skoro niepojętym dlań wyrokiem boskim zostałby potępiony. XVII-wieczny kalwiński teolog polskiego pochodzenia Jan Szydłowski wyciągając ostateczne konsekwencje z fundamentalnego dla genewskiego deformatora założenia o absolutnej suwerenności Boga czyniącej Go de facto kapryśnym tyranem, którego ''wola jest prawem'' jawiącym się wobec Jego majestatu nędznemu robakowi ludzkiemu jako ''occulta justicia'', czyli niepojęty naszym umysłem boski wyrok jaki sam Kalwin nazywa ''straszliwym dekretem/decretum horribile'', twierdził iż Pan może nawet karać za cudze grzechy i zabawiać się stawianiem swych kreatur w obliczu niemożliwych dlań do wykonania zadań po czym obwiniać je i za to jeśli tylko taka Jego wola bowiem jako absolutna nie może być skrępowana żadnym znanym nam prawem - coś jak ''dyktatura proletariatu'', ziemskie państwo-Lewiatan u Lenina:) ]. 

Również jeśli idzie o mistycyzm rzekomo właściwy jedynie Azji wedle pani Ewy - podaje tu za przykład tzw. hezychazm, kontemplacyjny prąd w prawosławnym monastycyzmie stawiając karkołomną tezę, że pod jego wpływem miał ukształtować się żydowski chasydyzm - rzecz nie przedstawia się tak prosto : otóż i wspomniany protestantyzm zna masowe niemalże ruchy mistyczne czy to o charakterze kontemplacyjnym raczej jak kwakrzy czy też uprawiające wręcz ekstatyczne vooodoo pod pozorem chrześcijaństwa pokroju baptystów, zielonoświątkowców itede przedkładające natchnione niby Duchem Św. uniesienia nad literę Pisma, gdzie arbitralnie najczęściej dobrany cytat z Biblii służy za pożal się uzasadnienie dla czerpanych z urojeniowych wizji na jawie i snów ''proroctw'' a często i nawet obywających się bez tego, nieopartą mocą przekazu od samego Pana. Poza tym jak to się ma do legionu uznanych przez katolicką ortodoksję mistyków i prorokiń jak św. Katarzyna ze Sieny, Teresa z Ávili czy Jan od Krzyża, nie mówiąc o wykraczającym już właściwie poza chrześcijaństwo arcygermańskim Mistrzu Eckharcie - ''duchowe Mongoły'' z nich jakie czy co wg pani Ewy ? Najwidoczniej taki Jan z Damaszku dajmy na to, arabski chrześcijanin, zażarty przeciwnik ''judeoislamskiej'' herezji ikonoklazmu i obrońca chrześcijańskiej ortodoksji nie zasługuje w jej oczach na miano wyznawcy Chrystusa a już na pewno cywilizowanego człowieka jako ''barbarzyński Azjata'', to samo winno tyczyć Afrykanina z miejsca urodzenia św. Augustyna, być może Mulata nawet po matce o berberyjskich ponoć korzeniach [ choć to ostatnie może być dorobioną współcześnie politpoprawną legendą ] a boję się już wspominać co w takim razie ze św. Pawłem i pierwszymi Apostołami... Przypomnę więc tylko elementarny wydawałoby się fakt zdający się wszakże umykać domorosłym obrońcom ''cywilizacji łacińskiej'', iż chrześcijaństwo rozpatrywane bez wymiaru nadprzyrodzonego, o ile weń w ogóle wierzymy, jako fenomen doczesny jest źródłowo religią orientalną - Ziemia Święta dla wyznawców Chrystusa leży na Bliskim wprawdzie jednak Wschodzie a nie dajmy na to we wzgórzach nad Missouri jak dla mormonów czy w Alpach albo naszych przecudnych pagórach świętokrzyskich co głoszą z kolei niektórzy ''rodzimowiercy''. Gwoli uczciwości skoro pastwimy się tak, słusznie skądinąd, nad protestantyzmem należałoby dodać, że i zdecydowanie bardziej spolegliwa dla racjonalności i względem poszanowania ludzkiej autonomii katolicka doktryna dopuszczała jednakże spory zakres myślenia magicznego, papieże jak Leon X otwierali na uniwersytetach regularne katedry astrologii specjalizujące się w sporządzaniu fachowych na owe czasy przepowiedni, bardzo wówczas popularnych i co więcej popłatnych tzw. judycji z których min. słynęła na przełomie XV/XVI w. Akademia Krakowska czego przykładem pochodzący z 1472 r. ''Prognostyk komety''. Teologowie Kościoła ze św. Tomaszem z Akwinu na czele zwykle nie widzieli niczego złego we wróżbiarstwie samym w sobie potępiając jedynie związane z wywoływaniem chtonicznych sił demoniczne czarownictwo, zakazane było także stawianie indywidualnych horoskopów ale co ciekawe nie już zbiorowych jak widać. Na tle tej dość wyważonej nawet z dzisiejszej perspektywy postawy jakże odrażająco prezentują się ekscesy purytanizmu na czele z najgłośniejszym z nich procesem rzekomych czarownic z Salem ale warto przy tym wspomnieć upiorną działalność i wyczyny mniemanego ''generalnego łowcy wiedźm'' Matthew Hopkinsa, któremu udało się w przeciągu paru lat zaledwie wraz z zespołem współpracowników - i współpracownic ! - uśmiercić w okrutnych męczarniach aż kilkaset kobiet, wreszcie słynną mniej więcej w tym samym okresie angielską ''jurodiwą'' Annę Trapnell przed którą czuł respekt nawet bestialski ludobójca katolickich Irlandczyków, dyktator Cromwell nic dziwnego jednak skoro miała powiązania z przedziwną apokaliptyczną sektą ''Piątych Monarchistów'' stanowiących wpływową siłę podczas rewolucji angielskiej poprzez umieszczonych na szczytach ówczesnej władzy swych członków, antycypującą polityczny obłęd dzisiejszych ''chrześcijańskich syjonistów'' [ kogo zainteresowały wyżej poruszane zagadnienia i pragnie pogłębić wiedzę w tym względzie poza odsyłaczami w tekście zachęcam do lektury pracy Antoniego Szweda o fideizmie Kalwina - jako wstęp niech posłuży artykuł tegoż - oraz obaczenia prelekcji ks. Zbigniewa Liany traktującej o wpływach okultyzmu w nauce przedoświeceniowej ]. 

Na finał jeszcze tylko merytoryczne zaoranie kolejnego kłamstwa Ewy Kurek-Matjunin - i cóż, pozostaje jedynie przyznać : aż mi głupio, że tak mogłem przecenić babę ale zwykle dopiero poniewczasie człowiek orientuje się mniej więcej kto zacz ten lub owa, bowiem ''NICHTS IST SO WIE ES SCHEINT''.

ps. poniewczasie spostrzegłem w tekście brak paru istotnych elementów stąd errata, dziś dopiero gdyż przez ostatni tydzień byłem wyłączony z obiegu przez choróbsko :

1. co się tyczy ''cywilizacji łacińskiej'' jak się paradoksalnie rzeczy mają jeśli o nią idzie najlepiej widać poprzez sytuację panująca w jej depozytariuszu jakim jest Kościół Katolicki, gdzie w awangardzie przemian pustoszących od środka Winnicę Pańską stoją biali, głównie europejscy hierarchowie z niemieckim kard. Marxem nomen omen, zaś głównym obrońcą Tradycji i zdrowego rozsądku jest Murzyn kardynał Sarah, zresztą wiele wyjaśnia jeśli idzie o jego postawę zawarta w traktującym o nim artykule informacja, że ma on za sobą niewesołe oględnie zowiąc doświadczenie komunizmu w postaci dyktatury gwinejskiego kacyka Sekou Touré, jak widać istnieje wspólnota losu wszystkich ofiar marksizmu bez względu na rasę i lokalne uwarunkowania, stąd sceptycyzm afrykańskiego purpurata i jego odważne słowa wypowiedziane niedawno podczas wizyty w sercu Sodomy czyli Brukseli, gdzie trafnie niestety skonstatował martwicę ducha europejskiego Kościoła, który poszedł na kompromis z ''postępem'' i prześladowania ostatnich wiernych spychanych na margines we własnych wydawałoby się świątyniach. 

2. pojawiły się zarzuty o pewien ''hermetyzm'' niniejszych rozważań będące przejawem niestety typowo polskiej niechęci do myślenia skazującej nas na rolę bydła roboczego zdatnego do wykonywania najprostszych zajęć u bauera i będzie tak dopóty nie nauczymy się w końcu, że IDEE MAJĄ KONSEKWENCJE, często otchłanne jak w tym właśnie przypadku - otóż doktryna podwójnej predestynacji stanowi wymarzone wprost uzasadnienie rządów oligarchicznych, które nie przypadkiem Kalwin uznał za najbardziej pożądaną formę ustroju, paraliżując na wstępie opór wobec niegodziwych nawet ''wybrańców'' skoro Pan uczynił ich takimi nie ze względu ale pomimo ich uczynków i przekonań, a więc znoś w pokorze tyranię najgorszej kanalii co najwyżej uniżenie suplikując, gdyż taka już ''occulta justicia'' nie na twój mały rozumek ludzki robaku. Strach pomyśleć z jakim brutalnym wyzyskiem mielibyśmy do czynienia, gdyby genewska reformacja ciesząca się takim wzięciem u naszej szlachty - u szczytu popularności co najmniej 1/4 spośród niej była wyznawcami kalwinizmu, wśród magnatów bodaj jeszcze więcej - w końcu zatriumfowała, wówczas nastałby u nas system bestialskich represji i rabunku jaki zastosowali brytyjscy, również przeważnie kalwińscy kolonizatorzy wobec katolickich chłopów w Irlandii przy którym apartheid jawi się nieomal jako liberalny, przedsmak daje pierwszy podręcznik zarządzania ludzkim bydłem na folwarku autorstwa zagorzałego zwolennika deformacji Anzelma Gostomskiego w którym zaleca szubienicę jako skuteczne ''narzędzie wychowawcze'' na kmiotków [ natomiast posądzenia o ''magiel'' i babranie się w cudzych brudach osobistych nie sposób traktować poważnie bo to jakby utrzymywać, że fakt kto jest zięciem Trumpa oraz jakie pochodzenie i wyznanie on reprezentuje nie miało żadnego ale to żadnego znaczenia:))) ].

3. wreszcie każdy lokalny patriota musi mieć na pieńku z panią Kurek skoro do dziś nie odwołała swoich bredni z przeszłości o rzekomym ''pogromie'' w Kielcach modyfikując jedynie narrację bzdurzeniem o ''prowokacji'' nazywając tak sprokurowaną od początku do końca przez sowietów ewidentną bolszewicką zbrodnię, a jakby tego mało posunęła się do stawiania zarzutów bp. Kaczmarkowi jakoby został złamany przez UB i podczas śledztwa w czasie konfrontacji z dzielną zakonnicą miał przyznać iż jest amerykańskim szpiegiem... Nie wchodząc w meritum trudno mi uznać pomienione rewelacje za wiarygodne w świetle jej uwikłań, dość dziwna to postawa jak na tak żarliwą obrończynię polskiej racji przed żydowską chucpą, wprawdzie powziętą przez nią inicjatywę ekshumacji w Jedwabnem należy uznać za bezwzględnie konieczną w obliczu bezczelnej agresji żydowskiej polityki hist[e]orycznej, jednak wlokący się za nią ''długi cień Moskwy'' każe niestety domniemywać iż ''wszystko obstawione''.