Znajomy, który spędził dobrych parę lat w Rosji skąd pozostała mu wyraźna fascynacja tym krajem, więc nie można posądzić go o jakowąś ''rusofobię'', przyznał jednak, że Rosjanie w rozmowach z nim nie skrywali, iż będą Polskę szanować dopiero wtedy, gdy zaczną się nas bać... Z imperialną Rosją zwyczajnie nie da się inaczej ''dialogować'' jak z pozycji siły, innego języka oni nie pojmują a słabymi gardzą i nimi pomiatają skądinąd słusznie żywiąc odrazę do naszego wiecznego użalania się nad losem i pieprzenia o ''moralnych zwycięstwach''. Należy więc raz na zawsze wybić sobie z głowy, iż kiedykolwiek będziemy dla Moskwy - podobnie zresztą jak i Berlina - jakowymiś ''partnerami'' a tym bardziej ''braćmi'', w praktyce ''miłość'' oznacza tu chapanie władczej knagi i branie w dupę, zawsze [ co najwyżej możemy stanowić kartę przetargową w ich imperialnych rozgrywkach ]. Szaleńczą tromtadracją zaś byłoby mniemać, że możemy przeciwstawić się im dziś w pojedynkę, stąd konieczne jest tu wsparcie Anglosasów i części zorientowanych wciąż proatlantycko europejskich elit z niemieckimi na czele, szczególnie w obliczu tworzącego się na naszych oczach kontynentalnego bloku, osi Paryż-Berlin-Moskwa grożącej nam śmiertelnie politycznym zmiażdżeniem. Dlatego na dywersję wręcz zakrawa, iż polski rząd wbrew gromkim antychińskim deklaracjom przyzwala po cichu panoszyć się w kraju Chińczykom pozostającym powtórzę w faktycznym sojuszu wojskowym z Rosją, bo jak inaczej rozumieć zgodę wydaną przez państwową agendę dla Huawei na uruchomienie w Gdyni testowej wersji sieci 5G [ niebagatelna rzecz, gdyż technologia ta ma w istocie znaczenie głównie militarne ] czy pierwszy chiński skład jaki dotarł właśnie do Sławkowa o najdalej na zachód wysuniętej linii ''szerokich torów''. Jeśli do tego prawdą jest o co toczył pianę ostatnio Targalski jakoby premier zignorował amerykańską ofertę przeniesienia części zaawansowanej technologicznie produkcji z Chin nad Wisłę, w takim razie powinien on zostać osądzony za to przed trybunałem za zdradę stanu, bowiem jak ostatnio na konferencji poświęconej europejskiej pożal się ''obronności'' prawił Bartosiak, gdy USA postawią Unię czyli w praktyce Berlin i Paryż pod ścianą, przed wyborem czy trzymają z nimi albo Chinami co wedle Targalskiego ma nastąpić już w tym roku, i stąd dojdzie do rwania ''łańcuchów dostaw'' na serio wobec czego dotychczasowa wojna handlowa była zaledwie przebieżką, kontrakt społeczny na jakim było dotąd oparte bezpieczeństwo wewnętrzne i dobrobyt krajów Zachodu runie najprawdopodobniej w drebiezgi [ zastrzegam iż nie należę do ślepo zapatrzonych w pana Jacka wyznawców, ale facet chyba wie co mówi jako de facto jawny agent wpływu amerykańskiej armii poprzez stanowiącą tejże przybudówkę Potomac Foundation z którą jest związany ]. Jasnym chyba jest, że przy takim obrocie spraw dostaniemy rykoszetem po tyłku jako część niemieckiego ekonomicznego Grossraumu, gdy ulokowane tutaj ich montownie zostaną pozbawione możliwości produkowania na rzecz eksportu do Chin, lub też odwetowymi sankcjami amerykańskimi jeśli Berlin obierze inną drogę, tak czy siak najwyższy czas więc szykować sobie jaki dupochron!
Przykro mi, ale nie zapewni go nam mityczna ''deregulacja gospodarki'' korwinowców i aktywność rodzimych przedsiębiorców z całym należnym im szacunkiem przy obecnym układzie globalnych sił - jak w wielkiej jesteśmy dupie okazał właśnie kryzys po zabiciu Solejmaniego, gdy nasze Janusze byznesu obsrały się, bo gwałtowna zwyżka cen ropy i benzyny wskutek tego da zapewne po kieszeni polskim przewoźnikom, miarą nędzy rodzimego biedakapitalizmu, jego neokolonialnego wręcz statusu i uzależnienia od zewnętrznych koniunktur jest, iż stanowimy ''potęgę'' jako podwykonawcy dla innych i tanią siłę roboczą, gdy to my winniśmy zlecać wożenie produkowanych przez nas i co najważniejsze opartych na własnych technologiach towarów. Pomarzyć można, nie łudźmy się jednak, że pozwolą nam na rodzimy Microsoft ''sojusznicy'' tak zamorscy jak i zwłaszcza najbliżsi, niemniej oferta Amerykanów o ile realna stwarzałaby szansę na wyszkolenie wysokiej klasy specjalistów i nade wszystko zatrudnienie przynajmniej części z nich na miejscu za godziwe pieniądze, tak by nie musieli w tym celu tradycyjnym niestety szlakiem polskich inżynierów, naukowców i autentycznych a nie dętych jedynie innowatorów wypierdalać za granicę. Powyższe wyjaśnia co wcale nie znaczy, że tłumaczy skandaliczne zachowanie Amerykanów wobec nas i chucpę antyirańskiej konfy w Warszawie: wygląda iż usiłowali brutalnie wymusić na obecnych władzach RP jednoznaczne opowiedzenie się po ich stronie w nadchodzącym konflikcie z Pekinem i obozem jego popleczników w skład którego przypomnę wchodzi także Iran, oraz całkowite zerwanie z nim stosunków, daremnie jak widać kontentując się bagatela rezygnacją z nałożenia podatku cyfrowego na jankeskie giganty korporacyjne i zakupem F-35 za naszą ciężką kasę. Nawet Winnicki przyznał niechętnie wtedy, że polski rząd wysyłał pod adresem Iranu wyraźne sygnały, iż został postawiony pod ścianą i nie ma z imprezą jaką naszym kosztem urządziły sobie USA wespół z Izraelem nic wspólnego, o czym przekonywali decydentów tego kraju podczas uroczystych obchodów ichniego święta narodowego w ambasadzie najwyżsi rangą oficjele jak ówczesny wicemarszałek Sejmu Terlecki, szef prezydenckiej kancelarii Szczerski i wreszcie urzędnicy MSZ, tego samego jaki oficjalnie miał być rzekomo ''gospodarzem'' bliskowschodniej konferencji! Insza inszość, że Iran nie jest jakimś mocarstwem którego możemy specjalnie się obawiać, poza tym dominująca w nim, heretycka dla większości muzułmanów szyicka wersja islamu obejmuje jedynie jakieś 10% jego wyznawców, na pewno więc w Arabii Saudyjskiej i wszędzie gdzie dzierżą prym sunnici nikt specjalnie nie opłakiwał Solejmaniego, a niejeden wiwatował wręcz, nie mówiąc już, że nawet wielu irackich szyitów ma dość panoszenia się w ich kraju pobratymców z Teheranu takich właśnie jak zabity przez Amerykanów generał, który dopiero co kierował z tylnego fotela masakrami uczestników burzliwych demonstracji, jakie niedawno miały miejsce nad Eufratem. W dodatku jeśli potwierdzą się informacje, że wojskowy ten odgrywał kluczową rolę nie tylko w kontaktach z Rosją, ale i Chinami, które nawiasem są głównym importerem irańskiej ropy, a także w kontekście zakończonych dopiero co wspólnych manewrów połączonych flot wymienionych krajów zwanych pompatycznie ''trójkątem potęgi morskiej'' jakim przeszkodzić usiłowały USA, zaczyna klarować się za co tak naprawdę Trump kazał odjebać perskiego szahida i pod czyim adresem miał to być sygnał. O tym, że był to najprawdopodobniej Pekin może świadczyć także śmierć w podejrzanych okolicznościach tajwańskiego szefa sztabu generalnego, generała o antykomunistycznej przeszłości akurat w przeddzień likwidacji Solejmaniego... bynajmniej nie o Bliski Wschód głównie rozchodzi się, i Bartosiak niepotrzebnie rezonuje, iż Amerykanie rzekomo zbyt skupiają uwagę na tym rejonie świata zamiast skoncentrować się na Pacyfiku. Konfiarze i lewacy na równi więc ośmieszają się wzniecając histerie z powodu wojny globalnej w Lewancie [ jakby nie rozpętała się dobrych parę lat temu ] porównując w kompletnym już amoku likwidację Soleimaniego z zamachem na arcyksięcia Ferdynanda. O wiele ważniejszy jest stosunek do tych wydarzeń naszych decydentów, a z powyższego wnioskować można, iż obecne władze mają widocznie świadomość o czym od dawna prawi Bartosiak, że zwycięstwo Waszyngtonu w konflikcie z Pekinem wcale nie jest przesądzone, stąd warto by nie palić wszystkich mostów i mieć w zanadrzu jaką alternatywę, albo zwyczajnie ulegają w tym z kolei naciskom Berlina, Paryża i Moskwy. Oto właśnie jest pytanie na które nie znam odpowiedzi ani będę sadził się na jakowegoś eksperta próbując jedynie jakoś to wszystko poukładać sobie we łbie - czy posiadamy w ogóle jakiekolwiek pole manewru, czy też jesteśmy li tylko szmacianą kukłą, igraszką w rękach obcych mocarstw wyrywaną sobie wzajem w zażartej walce o dominację nad globalną piaskownicą?
Przyznając się otwarcie do swej bezradności w tej materii mogę jedynie powtórzyć co z uporem maniaka twierdzę od dawna: wszystko wskazuje na to, iż Polska nie jest podmiotem, lecz przedmiotem polityki międzynarodowej, a to oznacza, że żadna z sił politycznych w naszym kraju [ włącznie z Konfederatami ] ani żaden z naszych decydentów nie jest suwerenny w swych decyzjach, jak i też masy Polaków podmiotowe, więc mało co o ile w ogóle od nas zależy - przy czym politycznej niesuwerenności Kondomitów rzecz jasna nie należy rozumieć jako ich statusu ''ruskich onuc'' co próbuje nieudolnie przypisać im PiSowski agitprop, bo jest to równie durne jak rzekome ''socjalistyczne rozdawnictwo'' obecnych rządów. Jak retorycznie pytał wspomniany Bartosiak w gorącej dyskusji z Lubiną sprzed paru miesięcy wyraźnie poirytowany tym, wściekły wręcz: ''mogliśmy nie kupić F-35?! Możemy ot tak wystąpić sobie z UE?!'' - no właśnie... Tylko skończona mentalna kurew z powyższego wyciągnie wniosek, iż stąd należy zachowywać się niczym ''brzydka panna na wydaniu'', wręcz przeciwnie! - jako średniej wielkości kraj europejski, który wprawdzie Wielkim Imperium Lechickim nie jest i nigdy nie był, ale też jakieś tam aktywa wciąż posiada i my nie jacy tacy, więc bez zbędnych napinek, ale z godnością powinniśmy bronić swych racji choćby nie wiem co [ niestety zwykle miotamy się za to histerycznie między mocarstwowymi rojeniami a skrajną pogardą do siebie jako ''Polaków-robaków'' i niewolniczym nadskakiwaniem obcym ]. Widać o co toczy się gra: czy rzeczywiście wyjdziemy z neokolonialnego statusu ekonomicznego czy też wszystko okaże się jedynie powtórką z propagandowego pieprzenia okresu nierządów PO, wygląda więc na to, że jeśli ktoś faktycznie prowadzi wymarzoną przez narodowców ''politykę wielowektorową'' to właśnie obecny rząd PiS choćby w tak skromnym wymiarze co wyżej zarysowany, a w każdym razie na pewno sam Maowiecki, który w pełni zasłużył sobie na swój przydomek, wraz ze skupionymi wokół niego WSIokami jak aktualny minister finansów, pół na pól kreatura Moskwy i części globalnych elit finansowych wrogich obecnej amerykańskiej administracji. Radziłbym więc PiSowcom zamiast tropić tak gorliwie ''ruskich agentów'' wśród nieudolnej opozycji i pozbawionych mocy decyzyjnych Konfiarzy i lewaków poszukać ich wpierw we własnych szeregach, i to właśnie zanim ludzie kolaborujący z Moskwą jak i Berlinem zaczną im przyprawiać gębę takowych - zaś naiwnym by nie rzec durnym kucerzom dać sobie na wstrzymanie sądząc za to po czynach a nie deklaracjach tylko rządzących dziś Polską. Jak pisałem jednak korwinizm to polityka dla idiotów, toksyczny stan umysłu, gdzie ślepa czołobitność wobec stricte anglosaskiego liberalizmu płynnie łączy się z zaciekłą nieraz pogardą i nienawiścią wręcz do tychże Anglosasów.
Skądinąd podejrzewam - taka dygresja - że biedakom przypadła jedynie rola statystów w teatrzyku cieni: nie zamierzam bawić się w Piątkowe paranoje i łączenie na siłę kropek, wolno mi jednak wyrazić zdziwienie, iż rzekomy ''ruski agent'' Grzegorz Braun brużdżący Amerykanom głośnym oprotestowywaniem ich baz w Polsce i nawołujący do wycofania naszych wojsk z Iraku bez przeszkód odwiedza swą rodzinę w USA, jest też częstym gościem wolnorynkowej polsko-amerykańskiej fundacji PAFERE w której zarządzie zasiada inny mniemany ''szpion'' Michalkiewicz, zaś duet wschodzących konfederackich ''gwiazd'' Mentzen i Dziambor objawił się tuż po wyborach jako gorący zwolennicy ''zielonej'' energetyki jądrowej, zupełnym przypadkiem w interesie koncernów zza oceanu mających budować nad Wisłą elektrownie atomowe. Hajs na kucowskie ''miltoniady'', których uczestnikiem jest inny poseł Konfederacji i zdeklarowany ''anarchokapitalista'' Kulesza, gdzie ryje się banie gówniażerii wolnorynkizmem nie płynie bynajmniej z Moskwy, imprezę finansują różne ''prodżekty Arizona'' itepe. Tak tylko mimochodem przypomnę, że do standardu działania każdej porządnej służby specjalnej [ bo nie mówimy o rodzimych nieudacznikach zdolnych chyba jedynie do ordynarnych pokazówek z leszczami pokroju Mateusza Piskorskiego czy Międlara ] należy uprzedzanie faktów, a wręcz ich kreowanie oczywiście na ile pozwalają to ludzkie ograniczenia i posiadane środki. Narastanie antyamerykańskich nastrojów było do przewidzenia, szczególnie wśród młodzieży nie obciążonej jak pokolenia naznaczone PRL-em traumą syfu komuny i upokarzającej podległości sowietom, co zrozumiałe w kontekście systematycznego pomiatania nami tzw. ustawą 447 i zwłaszcza przy okazji skandalicznej konferencji antyirańskiej w Warszawie - może więc ktoś zawczasu zadbał by stworzyć jakąś namiastkę opozycji także po to, by skanalizować jej postulaty w bezpieczne dla systemu koryto pogardy i agresji do ''hołoty od pińcset'' i pierdolenia o ''socjalistycznym rozdawnictwie'', tak się jakoś dziwnie składa współgrające z płynącymi zza oceanu sugestiami cięć wydatków socjalnych i przekierowaniem ich na rozbudowę armii w interesie amerykańskiego hegemona. Zupełnie ale to zupełnie bez związku z tym konieczność odstąpienia od programów pokroju 500+ zakomunikowała niedawno pani Emilewicz z frakcji Gówina - kompletnego nonejma przy którym nawet Maowiecki urasta do rangi charyzmatycznego lidera, kreatury Anglosasów i honorowego współprzewodniczącego wraz z ambasadorzycą Mosbacherową krajowego oddziału globalistycznej fundacji Fulbrighta. Skoro nawet upadłe mocarstwa jak Rosja i Niemcy grają w imperialne szachy stosując taktykę ''dziel i rządź'' trudno, by tym bardziej nie tyczyło to walczących o zachowanie globalnego prymatu Amerykanów, wbrew życzeniowemu myśleniu szeregowych PiSowców naiwnie mniemających, że swoim nadskakiwaniem zamorskiemu hegemonowi zdołają wyżebrać monopol na jego łaskę. Nie daje im do namysłu nawet, podobnie jak i kucom, że jedyną antyrządową opozycją serio nad Wisłą jest należący do jankesów TVN, który znowu kolejnym już cudownym zrządzeniem losu podpucował mocno Konfiarzy w kluczowym momencie wyborów. Za przykrótki jestem by coś tu mniemać lub nie mniemać, ale przyznam trudno mi wyobrazić sobie lepszego agenta i prowokatora amerykańskich a może nawet izraelskich służb jak Grzegorz Braun o ile rzecz jasna jest nim w istocie - jeśli to wasza robota panowie [ i panie ] gratulacje w takim razie, gud dżob [ tłumaczyłoby to czemu nieudolnie usiłował skompromitować go Bubel posługując się w tym celu innym zjebem Tobiaszem Żuchewiczem, który wyskoczył nagle z dupy ze swoim ''aktywizmem społecznym'' - taki zawód jest - udzielającym się min. w podejrzanym środowisku skupionym wokół NaviTY, ludzi rozkręcających histerię przeciwko 5G, ale bynajmniej nie Huawei jest głównie na ich celowniku, radzę przyjrzeć się tym kreaturom ].
Nie będę ściemniał, iż jestem jakimś przesadnym entuzjastą rządów Trumpa a szczególnie jego żelaznego elektoratu złożonego z tzw. ''chrześcijańskich syjonistów'' czyli protestanckich sekciarzy ślepo zapatrzonych w Izrael bardziej nawet od samych Żydów, dlatego wszyscy wierzący i nie dziękujmy Bogu, że zwyciężyła u nas Kontrreformacja bo przez to tacy jak pastor Chujecki stanowią tu kompletny margines, i oby tak pozostało. Staram się też patrzeć trzeźwo na politykę USA pełną nieczystych, co tu kryć bandyckich wręcz bywa zagrań, choć pokażcie mi mocarstwo, które takowych nie ma na koncie, tyle że w przypadku ''imperium wolności'' hipokryzja szczególnie rzuca się w oczy. Zamiast jednak histeryzować i rzucać potępieńcze gromy na Waszyngton warto zapytać o alternatywę dlań, zwłaszcza w kluczowym dla nas kontekście Europy, całą jej nędzę zaś ukazała jak na dłoni szumnie zwana ''debata geopolityczna'' jaka niedawno odbyła się z udziałem Sikorskiego, gdzie panowało niewiarygodne stężenie głupoty wśród panelistów - Radzio w pełni potwierdził opinię ''Dyzmy polskiej polityki'' a takiego tumana jak Nałęczowa to ze świecą szukać, nawet Bartosiak z przykrością stwierdzam chyba doznał chwilowego zaćmienia umysłu, ale nie ma co się dziwić skoro ''z kim przestajesz itd.'' Ludzie, o czym wy bredzicie, jakie ''imperium'' czy tam ''mocarstwo europejskie''?! Ostatnią w dziejach szansą na światową hegemonię Europy była de facto... III Rzesza, bo bazując owszem na wszechniemieckim szowinizmie stanowiła jednak projekt paneuropejski i globalistyczny pod przewodem wymyślonej przez nazistów ''rasy nordyckiej''. Poparły go stąd rzesze ochotników z krajów europejskich np. więcej Francuzów walczyło w II-ej wojnie światowej po stronie Niemców niż aliantów, francuscy esesmani byli najwierniejszymi z wiernych, to oni do końca ochraniali bunkier Hitlera. W każdym razie wraz z upadkiem paneuropejskiej III Rzeszy Europa utraciła podmiotowość na rzecz eurazjatyckiego właściwie mocarstwa sowieckiego i euratlantyckiego imperium morskiego USA, które to stworzyło EWG a później UE, stąd i władne jest je zniszczyć. Niemcy boleśnie doświadczone dwiema spektakularnymi klęskami wojennymi i rozbite nie miały innego wyjścia jak odpuścić sobie militarną ekspansję zastępując ją hegemonią ekonomiczną, powojenna ''wspólnota europejska'' faktycznie stanowi ich gospodarczy Grossraum rozwijający się bezpiecznie pod wojskowym parasolem Stanów Zjednoczonych. To jednak pieśń przeszłości, stąd dotychczasowy porządek zaczyna trzeszczeć i rozpadać się - zgoda, że Niemcy są ''krajem rdzeniowym'' jeśli idzie o Europę, na pewno nie jest nim Francja, gdyż czasy ''króla Słońce'' i Bonapartego minęły bezpowrotnie niezależnie od tego co roi sobie cierpiący na kompleks ''Jupitera'' Macron. Tyle, że Berlin nie jest zdolny zapewnić tak upragnionej przez Radzia ''decyzyjności'' czego dowiódł swoją absolutnie skandaliczną, nieodpowiedzialną polityką migracyjną jaka wedle słów samego Sikorskiego może doprowadzić do rozpadu wspólnoty europejskiej. Niemcy zresztą wzięli już wystarczająco po łbie od Anglosasów za mrzonki o kontynentalnym imperium i trudno im się dziwić, że nie mają ochoty ponownie w to leźć, nie ukrywam też, że dla mnie jako potomka polskich ofiar hitlerowskiej okupacji, którym banda parchów próbuje teraz przyprawić gębę rzekomych ''pomocników nazistów'', wizja silnej niemieckiej armii bez której nie sposób mówić o samodzielnej potędze Europy wzbudza grozę, na szczęście jest mało realna, gdyż dziś przedstawiałaby sobą obraz na którego widok Hitler zszedłby na zawał, dobiłby go widok maszerujących kolumn murzyńskich esesmanów:)))
Właśnie - jak sobie paneliści wyobrażają stworzenie ''imperium europejskiego'', gdy w perspektywie najbliższych dekad może zabraknąć w nim Europejczyków ? [ do rangi symbolu urasta tu Bruksela, stolica ''zjednoczonej Europy'' w której sami Europejczycy są mniejszością ]. Bo może skończyć się jak z armią czechosłowacką w '38, całkiem dobrze wyposażoną, cóż z tego jednak skoro większość rekruta w niej stanowili przedstawiciele mniejszości wrogo nastawionych do czeskiej de facto republiki, represjonującej ich masońskiej dyktatury policyjnej - już widzę jak palili się wprost do walki z III Rzeszą Niemcy sudeccy czy zinfiltrowani przez faszyzujące organizacje nacjonalistyczne Słowacy. Skoro Radek tak pomstuje na polskich nacjonalistów może byłby konsekwentny, i zdobył się na odwagę pocisnąć także tureckim, kurdyjskim, algierskim, pakistańskim, tunezyjskim, kameruńskim itd. coraz liczniejszym w Europie? Najwidoczniej jest ślepy, albo ordynarnie rżnie głupa nie chcąc dostrzec fenomenu drugiego, trzeciego często pokolenia migranckich społeczności, które poczuwają się do związków z krajem pochodzenia a nie jakimkolwiek europejskim w którym przyszło im żyć, tym bardziej nie z jakowąś ponadnarodową ''europejskością'' [ to tylko u nas roi się od zakompleksionych zjebów określających się w ten sposób, ale czysto deklaratywnie i do czasu oczywiście aż przestanie im się to opłacać i być modne ]. Niemcy musieli by już całkiem paść na łeb aby dać broń swoim muzułmańskim przeważnie mniejszościom, skonfliktowanym w dodatku ostro między sobą narodowościowo, politycznie itd., czekałby ich wówczas los jaki ich dalecy germańscy przodkowie zgotowali Rzymianom. Dlatego w mającej podobny problem demograficzny Rosji nie biorą Czeczeńców do wojska, rekrutujące się spośród nich jednostki militarne stanowią osobne formacje, a dla muzułmanów istnieje w ich armii ''szklany sufit'' jeśli idzie o dowodzenie, inaczej Rosjanie zostaliby prędko zmajoryzowani przez bitnych ''czornożopców'', stąd nie dziwię się Macronowi, że tak mu się tyłek pali z powodu ekspansji politycznego islamu, bo kogo on wystawi do walki z dżihadystami? I nade wszystko w imię czego, bo może Radziowi nie mieści się to w głowie, ale jak przyjdzie moment próby nikt nie będzie umierać za ten jego parlament europejski ani takież ''wartości'' - w sterylnym, zamkniętym świecie unijnej biurokracji i stanowiących jej rewers lóż masońskich wygląda to zapewne inaczej, ale w rzeczywistości ''profanów'' przysłowiowe g... one znaczą. Oto podstawowy problem, śmiem twierdzić ważniejszy niż wszystkie czynniki natury militarnej, ekonomicznej i politycznej razem wzięte: dramatyczny brak idei zapewniającej spójność papierowej jedynie ''wspólnocie europejskiej'' za którą warto by się bić a gdyby co poświęcić nawet życie, nie jest nią już na pewno łacińskie chrześcijaństwo zniszczone przez samych Europejczyków a mające je zastąpić świeckie religie w postaci ideologii ''oświeceniowych'', komunistycznych, faszystowskich itp. poniosły z takich czy innych względów druzgocącą klęskę, i obecne próby ich ożywienia nie wiem nawet jak spektakularne to jedynie pobudzanie prądem kończyn trupa, szamańska teurgia i coraz bardziej histeryczne, cuchnące desperacją zaklinanie rzeczywistości. W tej sytuacji jedyne co pozostało Zachodniej Europie to wybór komu dać d... i zrobić ''łaskę'' na czym akurat Radzio wyznaje się jak mało kto, kuma to Macron jak na rasową polityczną prostytutkę przystało, stąd jego obleśne i coraz bardziej natarczywe umizgi do Rosji i Chin, odpuśćcie więc sobie dame und panove to pitolenie o urojonej ''mocarstwowości europejskiej'', bo robi ono za klasyczny ''mechanizm wyparcia'' zrozumiały w tej sytuacji, ale przed przykrym obudzeniem się z nie tyle nawet ręką co twarzą w nocniku i tak was nie uchroni.
Powtórzę z całą mocą na jaką tylko mnie stać: jeśli dojdzie do powstania wymarzonej przez Putina oraz Macrona [ i Kornela Morawieckiego... ] ''Europy od Atlantyku po Pacyfik'', kontynentalnej osi Paryż-Berlin-Moskwa, będzie to unia politycznych, cywilizacyjnych i ekonomicznych bankrutów skazana w perspektywie na nieuchronną klęskę i postępującą w galopującym tempie marginalizację. Zarządzony przez Niemcy desperacki skok do przodu w postaci centralizacji władzy w Europie pod ich zarządem przyspieszy jedynie katastrofę z podanych wyżej przyczyn miażdżąc Polskę przy okazji i pociągając wraz z nimi na dno. Przedsmak czego możemy się spodziewać obserwujemy właśnie we Francji a to zaledwie skromna podgotowka przed prawdziwym Wielkim Przesileniem jak sądzę, i co najmniej zasadniczym resetem systemu o ile wręcz nie jego upadkiem, zwłaszcza że nałożą się i skumulują tu inne czynniki jak gwałtowne wymieranie i postępująca nieuchronnie zamiana europejskich populacji oraz niemożność realnej integracji imigranckich wspólnot, stąd upadek systemów emerytalnych na bogatym dotąd Zachodzie, pauperyzacja mas, zachwianie bezpieczeństwa publicznego i uwiąd instytucji państwowych, wreszcie wspomniana wyżej militarna niemoc, regres geopolityczny Europy jednym słowem i wchłanianie jej przez Azję i Afrykę. Dlatego nie mamy za bardzo innego wyjścia jak robić za ''kordon sanitarny'', o ile nie wręcz drut kolczasty rozłożony między Berlinem a Moskwą, wszakże nie za wszelką cenę - jeśli USA nie są gotowe udzielić nam poważnych gwarancji militarnych i ekonomicznych angażując się nad Wisłą rzeczywiście mocno to lepiej czniać wszystko, najwidoczniej czas zejść ze sceny historii albo spieprzyć stąd w jakie bardziej szczęsne krainy by tam na antypodach kultywować dalej polskość, bo ja wiem - w Nowej Zelandii? O własnych siłach nie mamy szans zachować choć resztek własnej niepodległości, insza inszość, że jeśli prawdę mówi Targalski nie ma w takim razie odzewu na amerykańskie propozycje ni rzeczywistej woli współpracy i zaangażowania na jej rzecz, cóż pan premier okazuje się więc nieodrodnym synem swojego ojca skoro postanowił zachować wierność jego politycznemu testamentowi, powziętemu z ''inspiracji'' zapewne tych co pozwalali poczynać sobie śmiało ''solidarnościowemu radykałowi'' tuż pod nosem kwatery radzieckich wojsk w PRL na Śląsku. Jedno jest pewne: jak trafnie zauważył podczas niedawnej debaty ''Nowej Konfederacji'' poświęconej globalnemu duopolowi USA-Chiny norweski spec od tych kwestii prof. Øystein Tunsjø ''Europa w przyszłości będzie słaba, peryferyjna i niestabilna'' jak wszystko na to wskazuje, to tyle jeśli idzie o ''mocarstwowy'' status UE [ powtórzę com już tu pisał onegdaj - wbrew powszechnej opinii sądzę Juncker był całkiem kumatym gościem o czym świadczy właśnie jego daleko posunięty alkoholizm, każdemu z odrobiną choć pomyślunku gdyby przyszło szefować czemuś takiemu też by chodził ciągiem napruty, do urzygu ]. Aczkolwiek istnieje także inna możliwość, z pozoru całkiem fantastyczna i stąd odsyłana w sferę ''teorii spiskowych'', gwoli uczciwości należy jednak o niej wspomnieć choć na koniec - może cały opisany tu konflikt jest zwykłą ściemą, a tak naprawdę mamy do czynienia z globalną ''konwergencją systemową'' o jakiej wspominał niedawno na swym blogu Fox w kontekście markowanej w dużym stopniu jak okazało się z perspektywy lat ''zimnej wojny'' między obozem kapitalistycznym a komunistycznym? Przecież podczas wojny w Angoli tamtejsze instalacje wydobywcze należące do zachodnich koncernów naftowych były chronione przez kubańskie i radzieckie jednostki, nie za darmo oczywiście, nie wspominając już o położeniu podwalin pod potęgę zbrojeniową tak III Rzeszy jak i stalinowskiej Rosji przez amerykański głównie kapitał, i to są fakty z którymi tylko kompletny idiota może dziś polemizować. Na to, że i obecnie możemy mieć do czynienia z powtórką z rozrywki mogłoby wskazywać choćby, by daleko nie szukać, iż takie krajowe giganty przemysłowe jak grupa Boryszew czy Wielton, dynamicznie rozwijający się producent naczep w którego zainwestowała min. brytyjska Aviva, posiadają rozliczne zakłady rozsiane nie tylko po kraju, ale i w całej zachodniej Europie, a nawet Rosji... Czyli wierząc skonfederowanym w bojaźni kucom, narodowcom i neokomuchom zaraz będzie nowa wojna światowa i Putin może jebnie w nas atomem [ skądinąd gdyby wskutek tego wyparowało miasteczko Wilanów wraz z mieszkańcami nie płakałbym specjalnie ], a tymczasem mimo gromów słanych sobie wzajem przez bogów polityki światowej ponad naszymi głowami handełe między nimi odchodzi szparko, zwłaszcza więc zdeklarowani ''wolnorynkowcy'' powinni dać sobie na wstrzymanie [ nie kochani, to nie dowód na istniejący tylko w waszych rojeniach anarchokapitalistyczny ''ład bezpaństwowy'', wręcz przeciwnie: że polityka to teatrzyk dla takich frajerów jak wy, zaś realna ekonomia rządzi się prawami o jakich Misesowi nawet się nie śniło ].
Tyle co się tyczy aktualiów, pora by więc przejść wreszcie do postulowanej orki putinowskich farmazonów, ale ponieważ rozgadałem się jak zwykle - niestety z podanych na wstępie przyczyn nie sposób było pominąć aktualny kontekst - stąd zajmiemy się tym w następnym wpisie.