poniedziałek, 9 listopada 2009

Jebany Licheń.

Na początek małe sprostowanie : w poprzednim wpisie błędnie napisałem, że Lublin i Bydgoszcz to miasta mniejsze czy najwyżej równe Kielcom - to nieprawda, wyszła tu moja ''ignorancja przestrzenna'', to, że zdecydowanie wolę przemieszczanie się w czasie za pomocą słów i obrazów, niż w przestrzeni i rzadko wybieram się [ i mam na to ochotę ] poza to miasto, więc dzięki za zwrócenie mi uwagi.

W niczym to jednak nie zmienia, że mógłbym podpisać się [ a nawet umocniłem się w tym ] pod jego główną myślą i wyrażonymi w nim opiniami. Szczerze mówiąc nie chce mi się nawet pisać tego postu pomyślanego jako polemika z krytyką [ tak to nazwijmy ] z jaką się spotkałem właśnie z powodu poprzedniego wpisu, nie tylko dlatego, że pogoda za oknem sprzyja raczej spaniu albo piciu, a nie aktywności umysłowej jakiej to wymaga, ale może przede wszystkim towarzyszącego mi poczucia daremności, no bo jak w ogóle dyskutować z kimś, kto zarzuca mi ''megalomańskie reglamentowanie sztuki wg swego gustu'' a zarazem wyzywa od buraków, onanistów i wszechpolaków tylko dlatego, że nie podzielam jego ? Tak, tak, wiem - chodzi niby o coś innego, to że śmiałem w ogóle zapytać o sens ustawiania i współ-finansowania [ co najmniej ] czegoś takiego w centrum miasta, zanim jednak przejdę do sedna pragnę zwrócić uwagę na parę spraw [ a ten kto ma wiedzieć, będzie wiedział o co chodzi, o ile rzecz jasna w ogóle będzie chciało mu się to czytać, w co wątpię, bo jw., ale chuj ]. Po pierwsze przypomnę, że nie pchałem się z tym blogiem, powołanie go do życia nie było moją inicjatywą, i zarzucanie mi, że zamiast mógłbym równie dobrze prowadzić se pamiętnik przez tych właśnie, którzy mnie w to ''wrobili'' jest... hm. Poza tym nikłe [ tak to nazwijmy ] zainteresowanie nim wcale mnie nie martwi, wręcz przeciwnie : obawiam się nawet, żeby nie zaczęła go czytać większa grupa ludzi [ na co na szczęście nie ma jakichkolwiek szans - mam nadzieję... ], bo wówczas udupiliby mnie na pewno za wszystkie grzechy główne wobec politycznej poprawności, których aż nadto zawiera ten blog. I nie jest to żaden przejaw mojej ''megalomanii'' czy ''teorii spiskowej'' : przecież w takich sprawach jak o ''piractwo'' czy politycznych z reguły wybiera się właśnie takie płotki jak ja, bo nie mają forsy na prawników ani odpowiedniego zaplecza, nikt z ich powodu nie będzie wszczynał rabanu, dlatego idealnie nadają się, by postraszyć tych znaczniejszych przykładnym ich ukaraniem - jak ktoś nie wierzy, niech sobie przypomni sprawę sprzed paru miesięcy tych gości z Białegostoku bodaj, którzy założyli lokalną witrynę, czy zwłaszcza zapozna się co w tym względzie świeżo wykoncypowali jaśnie panujący eurokraci i ich krajowi wasale. Zresztą nie musieliby mnie zaraz wsadzać, po co ? Wystarczyłoby, żeby przypierdolili mi komornika, a nie wypłaciłbym się do końca życia, szczególnie, że teraz skarbówka odgrywa podobną rolę, jak kiedyś bezpieka, o czym można przekonać się choćby na przykładzie naszej kieleckiej [ kto ciekaw niech poszuka odpowiednich tekstów o panu Daszkiewiczu i spółce na niezależnej czy telegraf24.pl ] i naprawdę niewiele przesadzają ci, którzy śpiewają [ a raczej ryczą ], że to ''gestapo w krawatach'' ! Po drugie zwracam uwagę, iż nie napisałem wprost, że postawienie tych ''rzeźb'' jest marnotrawstwem publicznych pieniędzy, tylko że tak uważam a chyba wolno mi jeszcze wysuwać przypuszczenia ? Tym, którzy mi zarzucają, że nie mam na to dowodów mogę odbić piłeczkę, że oni też nie dysponują dowodami w sprawie źródeł finansowania pomników dzika, 11 września czy tych tablic na Kadzielni, więc co się do tego przypierdzielają taką razą ? Uważam, że nie muszę [ pomijam już, że nie mogę, bom na to za mały ] tu mieć zaraz jakiś dowodów, skoro gołym okiem widać, że to gówno i szwindel - przecież te ''pomniki'' same z ziemi nie wypączkowały na wiosnę, nie ?! Wystarczy pomyśleć logicznie, żeby wywnioskować, iż postawienie czegoś takiego wymaga sporej forsy, a co, chcecie mi powiedzieć, że nagle do naszego pięknego miasta nad Silnicą zaczęli zjeżdżać bezinteresowni i szastający pieniędzmi sponsorzy, szlachetni mecenasi sztuki by na gwałt wystawiać tutaj różne ''dzieła'', i że dzieje się to bez żadnego udziału władz miasta wyrażonym jeśli nie w bezpośrednim finansowaniu, to jakiś udzielanych przez nie '''mecenasom'' koncesjach ? Nie przypierdalałbym się do tego, gdyby to się jakoś równoważyło, i miasto miało z tego pewne wymierne korzyści, choćby i estetyczne tylko, ale niestety ni cholery nie rozumiem, jaka istotna różnica jest między tymi koszmarnymi ''robocopami'' a wyżej wymienionymi monumentalnymi brzydactwami [ o tym jeszcze za chwilę ], nie mówiąc już o nieszczęsnym pomniku ofiar ''pogromu'', który był tak naprawdę komunistyczną zbrodnią [ gdybym rzeczywiście był antysemitą, bardzo by mnie to radowało, myślę zresztą, że rodzimi faszyści - przynajmniej ci co inteligentniejsi, a wbrew stereotypowi pewnie jest sporo takich - mają z tego powodu na jakiś swoich forach niezłe używanie, ale mnie widok tego ''czegoś'' napawa tylko smutkiem... bo niezależnie za co to wydarzenie uważamy, jakieś godne uczczenie ofiarom tego barbarzyństwa się należy ! ], i przede wszystkim gdyby to nie działo się w miejscu publicznym, a to zupełnie inna para kaloszków, niż gdy ktoś stawia sobie coś takiego na prywatnym terenie, najlepiej jeszcze odgrodzonym wysokim parkanem, by nie narażać kogoś kto tego sobie nie życzy na widok tego, ewentualnie udostępniając to tym tylko, którzy tego chcą [ myślę zresztą, że tak być może to właśnie wyglądało : ''mecenas'' zadzwonił może do jakiegoś urzędasa w magistracie mówiąc [ być może ] - ''kurwa, stary, mam pojebaną, niewyżytą seksualnie żonę, dotąd radziła se kupując całe szafy ciuchów, ale teraz już do reszty jej się popierdoliło, ubrdała sobie że chce se być ''mecenaską sztuki'', więc żeby mi nie truła - a wiesz jaką potrafi być upierdliwą jedzą ! - pomyślałem, że mam trochę żeliwa na zbyciu i można by coś z tego zrobić, bo i tak mi tylko kurwa zajmuje miejsce w fabryce, więc popytałem gdzie trza, i polecili mi jakiegoś słynnego kiciarza, pedała od sztuki - bo każdy artysta to pedał, nie ? he he - i wg jego projektu odlałem jej jakiś szajs, żeby się zamknęła, tylko że teraz stary stoi mi to gówno w ogrodzie, zasłania widok jak rano wstaję i się golę, ostatnio omal się nie pochlastałem bo jak na to patrzę, to mam ochotę poderżnąć sobie gardło, i dociera do mnie jaką mam przejebaną żonę, a mogłem przecież ochajtać się z Hanką - pamiętasz, niezła dupa była, co ? - albo w ogóle przejść na pedalstwo jak Maniek ostatnio, to zresztą opłacalne, bo mali chłopcy mniej kosztują od nawet młodych kochanek, wiem bo mi Zanudzi radził, wiesz ten reżyser co nakręcił komedię z Dodą... no więc kurwa tak se pomyślałem w desperacji, bo już mnie od tego chuj strzela, że przecież ten twój Lubawski ma tą ''pomnikofilię'' - sie zna słówka, nie ? he he, nie na darmo było się na studiach, wprawdzie po roku mnie wyjebali, ale miałem wtedy inne rzeczy na głowie, ''wyższe czynniki'' mnie oddelegowały przecież na zagraniczną placówkę żebym byznes dla ojczyzny ludowej robił ! - więc tak jak mówię, może byś mu kurwa to jakoś dyskretnie wcisnął, coś podszepnął w tej sprawie, a i może co jeszcze za to wytargował dla mnie, odwdzięczę się stary, naprawdę, bo już mnie dupa ściska, żeby się tego pozbyć, normalnie nie wyrobię, a zobaczysz i kaska będzie, i dziwkę ci postawię a jak jesteś bardziej progresywny, to przecież możemy wpaść na Centralny we Wszawie i jakiegoś blondynka czy rumunka wg uznania, może nawet sam się przyłączę ? warto poeksperymentować, przecież jesteśmy kurwa w Europie, nie ? jebać ciemnogród !'' - oh przepraszam za ten bełkot, który rzecz jasna jest tylko jakąś moją chorą, schizofreniczną imaginacją, i chamski, zdradzający oczywiście moje prawicowe, burackie i wszechpolackie korzenie, ''język nienawiści''.

Teraz poważnie[j] : argument, że różnica między tym, co stanęło na Placu Artystów, a całą resztą ww. ''dzieł'' polega na tym, że jest to twór ''uznanego artysty'' [ bo tak to rozumiem ] a nie np. jakiejś córeczki pani Kusztal [ której zresztą ''złote myśli'' pięknie spuentował ''jumi'' na ''życiu Kielc'' ostatnio, co polecam nawet, a może zwłaszcza tym, którzy tej strony nienawidzą - ja też się zresztą z niektórymi tam rzeczami nie zgadzam, tak jak ktoś może nie akceptować wielu rzeczy na tym blogu, z czym wbrew temu co mi się wmawia nie tylko się liczę, ale wręcz oczekuję, o ile oczywiście zostawia mi się możliwość odpowiedzi, a nie zmusza do - daremnego - przekrzykiwania chamskich ryków lub złośliwości - lecz dlaczego w takim razie wyłączyłem kurwa możliwość komentowania postów, wyjaśnię na końcu ] przykro mi, ale dla mnie jest kompletnie nieprzekonujący, bo taki Mitoraj dajmy na to też jest ''uznany'' i sławny, na całym świecie zabijają się wręcz o te jego ''rzeźby'', a dla mnie to g..., Starowiejski np. też - jak widać nie jestem ''konserwatystą'' - ale taka Kozyra również : o tym, kto jest uznany lub nie w świecie sztuki [ i nie tylko ] decydują ''opiniotwórcze elity'' tzn. poszczególne sitwy złożone z kuratorów, krytyków i ''zaprzyjaźnionych'' artystów a także dające na to forsę, kierując się przy tym czynnikami koniunkturalnymi i własnym - często kiepskim - gustem, różnorakie fundacje lub ministerialni urzędnicy, a nie realny talent danego twórcy, i ktoś kto nie ma świadomości tego jest po prostu naiwny [ delikatnie mówiąc ! ] - zainteresowanym polecam poświęcone tym patologiom kapitalne i piekielnie zjadliwe, a celne passusy w autobiografii Zappy. Zresztą nasze czasy niczego wcale pod tym względem nowego nie wymyśliły, a tylko niepomiernie powiększyły towarzyszące nam chyba od zarania dziejów szambo, np. gdy czyta się prywatne zapiski Baudelaire'a uderza ogromna liczba zawartych tam nazwisk kompletnie dzisiaj nie znanych, a wtedy - w poł. XIX w. - opływających w zaszczyty i bogactwo, sławnych artystów [ i nie jest to dowód żadnej naszej ignorancji, bo zdecydowana większość z nich jest interesująca już tylko dla specjalistów i historyków sztuki ], gdy tymczasem on zmuszony był żałośnie błagać o pieniądze w listach różne, często podejrzane, indywidua, które nie warte były nawet tego by mu czyścić buty, żył z kurwą która go zdradzała i okradała, i w końcu zmarł w nędzy na syfa, którym się od niej zaraził [ za to teraz jego poezja wciąż żyje, i jest czytana na całym świecie - od Europy po Japonię, i od Stanów po Iran ! ].

Podobnie jest z przywoływaniem w kontekście tej sprawy Diamandy Galas - świetnie się zresztą składa, bo na jej przykładzie będę mógł jasno i przejrzyście pokazać o co mi chodzi : to prawda, że ''Galasowa'' potrafi wydrzeć japę tak, że wymiękają przy niej różni macho-death'owcy, i wydawać ze swego gardła takie dźwięki, że jak to sama w wywiadach przyznaje, musi uważać podczas prób w Nowym Jorku, gdzie mieszka i działa, bo już nieraz sąsiedzi wzywali policję myśląc, iż kogoś tam żywcem zarzynają... Zarazem jednak - i to jest niesłychanie ważne ! - może zaśpiewać czystym sopranem arię Mozarta, czy nawet zwykły kawałek pop [ jest taki solowy projekt gościa z Depeche Mode, ''Recoil'' to się bodajże nazywało, gdzie występuje gościnnie w paru kawałkach, proszę sobie posłuchać, nie-do-poznania ! i gdyby chciała mogłaby być lepsza niż te wszystkie kurwy-Madonny czy inne Bono-srono, bo w przeciwieństwie do nich ma głos, i to jaki ! ], lub sonet Nervala w oryginale w tak przejmujący sposób, że brzmi jak współczesny ''Der Doppelganger'' Schuberta, do czego nie byłby zdolny taki Marylin Mason, o Necrophilu już nie wspomniawszy. Właśnie, to będzie dobre porównanie : przecież i Diamanda Galas, i Necrophil to ''ekstremalna muzyka'', nie ? Ale zieje między nimi prawdziwa przepaść [ taka mniej więcej jak między Bachem a Bayer Fullem ! ], i to co stanęło [ a właściwie należałoby rzec - zapaskudziło ] ostatnio na placu artystów zdecydowanie bliżej wg mnie do Necrophila, niż Diamandy, przy czym Necrophil był przynajmniej, mimowiednie wprawdzie, jednak jakoś zabawny, a to nie jest nawet bulwersujące... Bo proszę mnie nie wciskać w formę małomiasteczkowego kołtuna, co ''nie dorósł'' do ''odbioru prawdziwej śtuki'' i doprawiać takowej gęby [ tak odebrałem kuriozalny tekst, który ''małe a'' przytacza na swoim blogu ], gdyż po ukrzyżowanych penisach, homoseksualnych pornosach w galeriach i opaskach z gwiazdą Dawida na rękawach esesmańskich mundurów już nic nie jest w stanie mnie oburzyć... chyba jeszcze tylko ''performance'' realnej publicznej egzekucji czy gwałtu, albo jakiegoś parteitaigu [ i nie ma w tym ani grama przesady : Mick Jagger i David Bowie jawnie oddali cześć Hitlerowi jako prawdziwej ''gwieździe rocka'' i ''medialnemu artyście historii'' - sic! - a każdy, kto oglądał ''Triumf Woli'' wie doskonale, że wszyscy, którzy organizują masowe koncerty na stadionach bazują na dokonaniach Speera, Leni Riefenstahl i H., tak jak wszystkie rakiety do dziś są tylko doskonalszymi kopiami V-2 ! ]. Dla mnie nie ma znaczenia FORMA w jakiej dany twórca wypowiada się, obojętnie czy to jest video, instalacja, czy obraz w XIX-wiecznej konwencji, ale JAK to robi, mówiąc wprost nie liczy się kontekst czy przesłanie, lecz to czy dzieło broni się SAMO, jako takie, do tego stopnia, że nawet najsłuszniejsza idea nie ratuje wg mnie twórczości, jeśli jest g... warta, a z drugiej jeśli nie zgadzam się z ideą, która stoi za utworem, a nawet budzi ona moją odrazę, ale on sam prezentuje pewien poziom wykonawstwa, widać włożoną weń jakąś pracę i zawarty w nim koncept , to ja to uznaję [ oczywiście o ile nie przekracza ram zakreślonych przez sztukę odgraniczających ją od życia, tak jak czyniły to ''performance'' Adolfa czy Lenina właśnie ] np. ''Iwan Groźny'' Eisensteina, przesłanie tego filmu, nawet jeśli nie zna się kontekstu historycznego, okoliczności w jakich powstawał, jest odrażające, bo zwłaszcza jego I część jest pochwałą tyranii, no bo wymowa tego jest taka, że chłopak nie miał wyboru, musiał wprowadzić tą opriczninę i potraktować knutem swoich poddanych, chciał dobrze ale z taką swołoczą się nie dało, biedaczek ! A jeszcze gdy się wie, dlaczego właśnie ta I część tak bardzo podobała się Stalinowi... nie zmienia to jednak faktu, że ten obraz to, przynajmniej dla mnie, prawdziwe arcydzieło, które mimo upływu czasu broni się, jeśli nie całkowicie, to w dużej części nadal [ podobnie jest z ''Triumfem Woli'' i ''Olimpią'' Leni Riefenstahl ]. Z drugiej zaś strony weźmy ''Katyń'' Wajdy, fakt powstania takiego filmu, nakręconego w dodatku przez twórcę o światowej sławie powinien mnie cieszyć, nareszcie ktoś pokazał tą komunistyczną zbrodnię, cóż... Nie będę się pastwił, powiem tylko, że to niewiarygodne, iż coś takiego mogło wyjść spod ręki tego samego człowieka, który zrobił ''Ziemię Obiecaną'' ! - ? Ale ktoś może powiedzieć : ''jesteś uprzedzony do Wajdy, bo on jest ''salonowy'', dlatego tak piszesz'', no to proszę, weźmy w takim razie Wildsteina i jego świeżo nagrodzoną ''Mackiewiczem'' powieść ''Dolina Nicości'' - niestety, ale choć podzielam przesłanie i diagnozy autora muszę się przyłączyć do tych, którzy uważają, że zdecydowanie lepiej wychodzi mu publicystyka niż pisarstwo [ aczkolwiek i z dziennikarką ostatnio coś nie tak, o czym można się przekonać w jego programie telewizyjnym, który po - kolejnej - zmianie formuły mocno podupadł : dać się rozjechać takiej miernocie jak Rosati to już naprawdę kiepsko ! ] - pośród ochów i achów ''prawicowego salonu'' [ jeśli takowy w ogóle istnieje ] jeden tylko Chorubała [ też prawicowy jak najbardziej ! ] ośmielił się głośno to zauważyć, za co spotkała go kuriozalna, napisana w nadętym stylu Michnika tylko na odwrót, reprymenda Masłonia.

Chciałem tu jeszcze wspomnieć o paru sprawach, o tym np. że zawsze pociągała mnie zupełnie inna awangarda od tej, którą się zwykle pod tym pojęciem rozumie, nie mieszcząca się w tych prostackich podziałach, w jakie chcą wcisnąć sztukę zatruci ideologowie tak z jednego jak i drugiego obozu, którzy jej tak naprawdę nie kochają traktując czysto instrumentalnie, o sporach Varese'a z futurystami czy Xenakisa z serialistami itp. , ale mi się szczerze mówiąc nie chce, i widzę że czas zakończyć ten i tak już ponad miarę rozrośnięty wpis, być może uczynię to kiedy indziej np. w aneksie, który zamierzam zrobić do tego [ i poprzedniego ] wpisu, bo znalazłem ostatnio parę fajnych tekstów jak ulał do tego pasujących - w ogóle pewnie lepiej bym zrobił, gdybym je wrzucił tu na stronę z niewielkim komentarzem własnym najwyżej, zamiast tak się tu produkować, kompletnie niepotrzebnie bo - patrz początek. Na koniec więc tylko dwie uwagi : po pierwsze skąd taki tytuł tego wpisu ? Ano jest to przytyk do tych, którzy zdają się traktować te stalowe kutafony, i wszelkie w ogóle [pseudo]artystyczne prowokacje jako ciosy wymierzone w katolickich [ a jakże ! ] kołtunów [ pewnie taki tytuł powinien nosić ten post : ''stalowe kutafony w służbie postępu !'' ], zwracam się więc do nich z pytaniem : czy nie dostrzegacie, że te ''rzeźby'' to jebany Licheń ?! tzn. ich ''stylistyka'' [ tak to nazwijmy ] jest taka sama, szmiro-campowa ? No, ale na to trzeba by patrzeć na dzieło sztuki jako autonomiczne, a nie ze względu na kontekst, przesłanie [ oczywiście jedynie słuszne - ''postępowe'' i ''rewolucyjne'' lub ''patriotyczno-religijne'' w zależności od obranej ''linii generalnej'' ], które dopiero nadaje mu znaczenie wg tej koncepcji, zaś ja chrzanię i krytyczno-obrazoburczą [ a tak naprawdę żałosną ] Kozyrę, i nadętego Pendereckiego, którego kolejne ''Msze'' i ''Lacrimosy'' Kisiel [ o którym wszystko można powiedzieć, tylko nie to, że był lewicowy ! ] słusznie nazwał ''soc-sakralizmem'' ! Co tyczy się drugiej kwestii : możliwość komentowania wyłączyłem z prostej przyczyny - pochodziłem sobie trochę po różnych forach, lewicowych jak i prawicowych, i w ogóle poza takimi podziałami, i przeraziłem się... stężeniem jadu, głupoty i chamstwa, prawdziwymi kubłami pomyj jakie korzystając z internetowej anonimowości wylewają na siebie mentalni onaniści obojga płci np. wizytując kiedyś jakieś feministyczne forum byłem dosłownie porażony nieprzebierającą w środkach zaciekłością z jaką zwalczały się tam członkinie różnorakich feministycznych sekt [ faceci, zapewniam, w niczym im nie ustępują, pod tym wzlędem panuje, i zawsze niestety panowała między nami równość, dlatego min. jestem kontrrewolucjonistą i reakcjonistą, bowiem ''równość'' nigdy nie kojarzyła mi się dobrze, bo jesteśmy siebie, czyli g... warci, tylko jeśli chodzi o to, co w nas nikczemne, podłe i niskie, tu nie ma, nigdy nie było i nie będzie żadnych istotnych różnic jeśli chodzi o płeć, rasę, narodowość czy warstwę społeczną do której się przynależy, natomiast co do talentów, rozumu, dobroci lub charakteru - ooo, tu nierówności są, i to kolosalne ! i to bez względu na wyżej wymienione uwarunkowania rzecz jasna : dodaję to, by nikt nie śmiał powiedzieć, żem ''rasista'' czy ''seksista'' jakowyś... ], z tego wszystkiego jedynie chyba ''Liberalis'', forum libertariańskie moderowane min. przez Sierpińskiego, trzymało poziom dyskusji prowadzonej pod zamieszczanymi tam tekstami, ale dawno już tego nie sprawdzałem, więc nie jestem pewien, czy i tam nie rozpieprzyła wszystkiego inwazja jakiś trolli... Dlatego też nie mają prawa pytać mnie o to, i czynić mi z tego zarzutu ci, którzy swoją reakcją potwierdzają, że robiąc to miałem rację !