Nie będę rozpisywał się o tytułowym pajacu, bom już to nieco uczynił dobrą prawie dekadę temu, przywołam więc sam początek archiwalnego posta po resztę chętnych do zapoznania się z całością odsyłając do zalinkowanego niżej tekstu :
''Ostatnio przypadkiem dowiedziałem się sporo o lokalnej parachrześcijańskiej Wspólnocie ''Wieczernik'' [ której nieformalnym guru był i nadal jest Edek ], zwłaszcza metodach prania mózgu i innych przewałach ponoć tam stosowanych w stopniu niezwykłym nawet jak na sektę - gdy tego słuchałem nasuwały mi się skojarzenia z gnojeniem członków partii komunistycznej za pomocą upokarzających publicznych samokrytyk i wzajemnego donosicielstwa...''
http://stanczyk1.blogspot.com/2012/09/ex-oriente-lux.html
- skądinąd jakże proroczy tytuł... Najwidoczniej także posiadam dar ''boskiego channelingu'' jakim obdarzony został pastor Ćwierz co każe mu uparcie głosić ''słowo'' twierdząc, że ma bezpośrednie połączenie z niebiańską centralą umożliwiające staremu błaznowi odbiór komunikatów od jakiegoś pana tytułowanego przezeń ''bogiemysraela'' czy cuś w ten deseń, tylko o tym jeszcze nie wiem, ale ''oświeceni w duchu'' być może mi to już objawią, byle nie lampą w oczy. Niestety zalinkowane w tekście filmy z zapisami ''widzeń'' i natchnień proroczych psychopaty wyparowały, znamienne, a szkoda bo były tam niezłe numery typu ostry wjazd na pełnej kurwie już na wstępie : ''drodzy bracia i siostry! właśnie odbyło się niedawno głosowanie w ONZ nad uznaniem państwa palestyńskiego, ale nie lękajcie się, Izrael ma sojuszników...'' i takie tam [ skądinąd cóż za skandaliczne upolitycznienie religii, czemu choćby lokalna gejzeta Wybiórcza nie protestowała?! ], ale i z tego co pozostało na YT można wywnioskować o co idzie naprawdę w gdańskiej chucpie np. w poniższym wystąpieniu Edek wyłożył jasno tak, że bardziej już nie można, iż jako naród mamy być ''owcami'' a właściwie baranami ślepo obstającymi za Izraelem i kajać się za ''cudze winy'' nie tylko wobec Żydów ale i Niemców - tak, nie przejęzyczyłem się - a nawet Ukraińców [ pewnie za ''rzeź wołyńską'' ] oraz Rosjan - jak wnioskuję tych ostatnich prowokowaliśmy przecież nieustannie swym głupim oporem przed ''słowiańskim braterstwem'' zmuszając ich do naparzania nas knutem, nahajką, zsyłek na Syberię a później bolszewickich rozstrzeliwań jak podczas ''operacji polskiej'' czy w Katyniu itp. - czyniąc to praktycznie w nieskończoność, stać pod wirtualnym pręgierzem gdy trzeba 100 lat i dłużej, bowiem wedle złotoustego pastora ''nie ma końca naszej pokucie''! :
Gratuluję szczerości Edziowi tak otwartego przyznania, że wywodzi się z rodu szmalcowników i pogromowców, bo jak inaczej mam rozumieć wypowiedziane przezeń słowa, iż to ''nasi ojcowie i dziadowie'' dokonali mordów na Żydach, ale czemu bezczelnie obciąża winą za to także i mnie, tak się składa potomka polskich ofiar hitlerowskiej okupacji, którym podobne mu kurwie usiłują przyprawić gębę rzekomych ''pomocników nazistów''?! Pomijam już, że stosuje przy tym potępioną przez trybunał w Norymberdze odpowiedzialność zbiorową podpadając tym samym pod ''holocaustowe'' paragrafy, skandalicznie rozmywa winę stawiając niemal otwarcie powojenne deportacje ludności niemieckiej i gwałty popełniane na niej masowo przez czerwonoarmistów przecież na równi z okrucieństwami i ludobójczym bestialstwem Niemców wobec Polaków podczas okupacji, nie zająknął się ani słowem, że komendantem wymienionych w tym kontekście przezeń obozów w Świętochłowicach i Jaworznie był żydowski zbrodniarz Salomon Morel, który wraz z innymi żydowskimi przeważnie oprawcami nie skrywał wcale żądzy odwetu na Niemcach jaka nimi kierowała przy czynionych tam mordach, i że zdechł on bezpiecznie w Izraelu do końca chroniony przez władze tegoż kraju przed monitami polskich władz dopominającymi się o wymierzenie mu sprawiedliwości za zbrodnie jakie popełnił jako funkcjonariusz UB także na Bogu ducha winnych Polakach itd. itp. Najbardziej kuriozalne, że w swej głupocie nawet nie spostrzegł, iż rzekomo typowy dla Polaków ''kompleks ofiary'' który nam wypomina jeśli już stokroć bardziej tyczy ubóstwianych tak przezeń Żydów nie pozwalając im skonfrontować się z tą oto gorzką prawdą o sobie samych, że nie tylko podlegali prześladowaniom, lecz i niejednokrotnie sami stawali się oprawcami innych nacji, stąd nie brak w ich historii pospolitych zbrodniarzy, handlarzy niewolników a nawet ludobójców nie ustępujących w niczym Hitlerowi pokroju Lwa Bronsztejna-Trockiego, ba - ''koszerni'' zdarzali się nawet wśród nazistów! Co do mnie nie mam najmniejszego problemu z przyznaniem, iż również bywali Polacy z krwią rzesz ludzkich na rękach by wymienić choćby Dzierżyńskiego, ale też nie będę przepraszał Rosjan za niego ani nie mają oni prawa żądać tego ode mnie, bo jako się rzekło nie uznaję zbiorowej odpowiedzialności jakiej hołduje pastor Edek kierujący się kategoriami rodem z epoki plemiennych hord i klanowej vendetty, od dość dawna też postuluję rozszerzenie lustracji także na współpracę z Niemcami i chętnie poznałbym personalia rodzimych agentów Gestapo i szmalcowników, wszakże pod warunkiem, że ujawniono by przy tym żydowskich współpracowników niemieckich zbrodniarzy nie czyniąc tu podszytych ledwo skrywanym rasizmem rozróżnień, a nade wszystko ilu z tych polskich i żydowskich szmalcowników i agentów Gestapo po wojnie przewerbowało się na ubeckich konfidentów, funkcjonariuszy bezpieki, członków partii komunistycznej itd. bo jak sądzę wiele by to wyjaśniło nie tylko z historii PRL, ale i tego co obecnie doświadczamy - wzorcowa pod tym względem jest biografia Zbigniewa Safjana, papy byłego sędziego TK, który wstąpił na ochotnika do hitlerowskiego ORMO, służąc w nim pomagał Niemcom zwalczać polską partyzantkę i wywozić Żydów do obozów zagłady po czym wskutek zmiany frontów płynnie przedzierzgnął się w politruka LWP wydając na śmierć siłą wcielonego do ''polskawego'' wojska żołnierza AK jaki nieopatrznie zwierzył mu się z zamiaru ucieczki i zasilenia jednej z ''leśnych band'' stawiających opór komunistom, mimo takich ''zasług'' wskutek wyjawienia w końcu jego ''brunatnej'' przeszłości został wprawdzie zdegradowany, lecz dalej kontynuował pomyślnie karierę w PRL jako bezpieczniacki kapuś by zakończyć ją już w ''wolnej Polsce'' szefowaniem pismu ''Słowo żydowskie'', gdzie nagłaśniał brednie o rzekomym ''pogromie'' w Jedwabnem : cóż, nie od dziś wiadomo, że ''na złodzieju czapka gore'' stąd pierwszy jest on do obarczana innych odpowiedzialnością za swe winy, tak jak Edek i reszta jemu podobnych. Skończony tuman sam przyznaje, że ''pogrom kielecki'' dokonali przede wszystkim żołnierze, milicjanci i funkcjonariusze UB, nie zająknie się jednak przy tym, że wojsko to i pozostałe z wymienionych zbrojnych formacji były bezwzględnie podporządkowane rozkazom radzieckiego hegemona, komendantem wojskowym Kielc był wówczas klasyczny przykład tzw. POP-a czyli ''pełniącego obowiązki Polaka'' mjr. Wasyl Markiewicz [ jakie śliczne, ''typowo polskie'' imię ], sam ''pogrom'' - fenomen z definicji spontaniczny i oddolny całkiem - miał mieć miejsce tuż pod oknami lokalnej bezpieki i parę minut drogi od siedziby sowieckich służb a dawnej Gestapo w mieście, miasteczku wówczas właściwie pełnym uzbrojonych po zęby sowieciarzy i kręcących się wszędzie patroli jakie tylko w okresie od grudnia 1945 do listopada 1946 aresztowały za różne wykroczenia ponad 1500 jedynie żołnierzy i funkcjonariuszy komunistycznych służb, o byłych i obecnych partyzantach oraz zwykłych cywilach nie wspominając, jakim więc cudem się pytam?! No cóż, jeśli jak lansowana ostro przez Białka Tokarska-Bakir zastępuje się fakty faktyszami - a przypominam, że definicja tych drugich brzmi, iż ''autonomiczna rzeczywistość'' i ''konstrukcja'' są synonimami - można serio z miedzianym czołem twierdzić, że to dlatego, iż ''sowieci nie chcieli się wtrącać w polskie sprawy'' : rok po zakończeniu wojny, gdy nadal trwały walki z oddziałami antykomunistycznego podziemia niszczonymi bezwzględnie przez potężne zgrupowania radzieckich wojsk stacjonujących w kraju! [ to tak jakby oznajmić bezczelnie Hindusom czy Chińczykom, że ''Brytyjczycy nie chcieli wtrącać się w ich sprawy w XIX w.'' ]. Edek nie wspomni też, że ówczesne ''polskawe'' władze zdominowane przez żydowskich komunistów podległych bezpośrednio Moskwie mianowały sprawujących kluczowe w czasie ''pogromu'' stanowiska w regionie szefa UB i wojewody kieleckiego dwóch byłych komunistycznych partyzantów posiadających już doświadczenie w mordowaniu Żydów nabyte podczas wojny, mowa tu odpowiednio o sowieckim agencie Władysławie Spychaju-Sobczyńskim oraz gestapowskim kapusiu Eugeniuszu Iwańczyku-Wiśliczu : w 1954 r. skazany przez PRL-owski sąd za takowe zbrodnie zaledwie na osiem lat więzienia został dowódca tzw. II Brygady AL „Świt” Tadeusz Maj ps. ''Łokietek'', jak zeznał w trakcie procesu, gdy w lipcu 1944 r. zgłosiło się do jego grupy 12 Żydów (w tym jedna kobieta), którzy chcieli wstąpić do partyzantki obecni przy tym wyżej wymienieni pełniący przy oddziale rolę ''komisarzy'' kazali mu ich zabić co też uczynił wraz z resztą bolszewickich podwładnych, podobne mordy dokonali wspólnie jeszcze na co najmniej kilkudziesięciu uciekinierach z gett, i mimo że komunistyczne władze powtórzę z całym naciskiem zdominowane przez Żydów posiadły dokładne informacje o tym już w 1945 r., a więc zanim powstał X Departament MBP, podobne ''wyczyny bojowe'' jak i dezercja w czasie walk w lasach Siekierno-Rataje bynajmniej nie przeszkodziły Majowi w błyskotliwej karierze - został szefem Prokuratury Wojewódzkiej w Łodzi a następnie attaché handlowym w Atenach i członkiem Rady Naczelnej ZBoWiD. Toż samo tyczy Spychaja i Wiślicza, którzy nie ponieśli dotkliwych konsekwencji swych czynów, wprawdzie zdegradowani z czasem na stanowiska attache w Bułgarii czy dyrektora PGR, ale dopiero po śmierci Stalina i jakaś specjalna krzywda im się nie stała, do końca pełnili niechby i poboczne stanowiska w systemie reżimu, swoi nie dali im zginąć jak to w mafii.
Mógłbym przytoczyć jeszcze wiele faktów kwestionujących dobitnie kłamstwo ''pogromu'' czy nawet ''prowokacji'' i wskazujących jednoznacznie na sprawstwo w mordzie radzieckich władz okupacyjnych a także podległej im niemal niewolniczo ówczesnej ''polskawej'' administracji zdominowanej przez żydowskich komunistów np. ścisłą współpracę polityczną jaka miała wtedy miejsce między ZSRR a syjonistami o której pisał nie kto inny jak obecny dyrektor ''Polin'' Dariusz Stola itd., ale nie ma to większego sensu w konfrontacji z ochujałym do szczętu charyzmatykiem, protesranckim sekciarzem i bezmyślną trzodą jego wyznawców opornych jednako na racjonalną argumentację, bowiem wiernych maksymie Lutra iż ''rozum to diabelska k...''. Nie może więc zdumiewać zachowanie dziwnie pobudzonego pastora Ćwierza dziękującego wylewnie i uniżenie swym aryjskim mocodawcom, nie mam pojęcia co on bierze ani co mu dolega, ale że jest mocno pierdolnięty to pewne :
- żeby gratulować Niemcom ministra brutalnie obsobaczającego Polaków... Tyle że co ta sprzedajna kurwia ma zrobić skoro Prusacy podali mu pomocną dłoń ratując upadający biznes : zbijają się zeń w necie teraz, iż jest ''pastorem 100-osobowego kościoła'' czy zboru raczej, jednak fakty mają się tak, że to pieśń przeszłości, owszem tak było w czasach świetności ''Wieczernika'' w latach 90-ych, dziś ostało się tam parę osób na krzyż, dosłownie Edek i jego rodzina + kilka naprawdę klinicznych, beznadziejnych przypadków sekciarskiego opętania i tyle. Dlatego szczeka posłusznie na krótkiej finansowej smyczy, bo co mu pozostało, musiałby inaczej skonfrontować się z tą oto smutną prawdą o sobie, że poświęcił życie kompletnemu g..., stąd ''gorliwy judeochrześcijanin'' poparł żarliwie w ostatnich wyborach prezydenckich Bronka Komorowskiego, gdyż ten wedle jego opinii miał być ''człowiekiem zgody i pojednania'' oraz posiadać ''potencjał bycia ojcem narodu'' - tak, mowa o mściwym skurwysynie nasyłającym bezpiekę na ludzi śmiących pisać o nim brzydkie rzeczy w necie, zachęcającym do napierdalania sztachetami swoich przeciwników politycznych, pazernej kanalii jaka podjebała na odchodne z pałacu prezydenckiego nawet ekspres do kawy i żyrandol [ prawdziwy zeń strażnik! ], skończonym tumanie i bydlaku, WSIoku robiącym Polsce obciach na cały świat! Zaiste pastorzyna musi dysponować metafizycznym ''trzecim okiem'' pozwalającym mu w tej kreaturze dopatrzeć się tego wszystkiego, czego ja trzeźwo czyli przyziemnie patrząc nie jestem w stanie :
- najohydniejsza w tym wszystkim jest ta świętoszkowata obłuda jaką ocieka Ćwierz i jemu podobni, wciskane nam bezczelnie przez nich infantylne ''kochajmy się'' maskujące brutalny cynizm polityczny, nie ma bodaj nic bardziej obrzydliwego jak gdy ostatnie kurwy i złodzieje drapują się w togi ''autorytetów moralnych''. I nie usprawiedliwia wcale Edzia nawet, że być może on rzeczywiście wierzy w bzdety jakie głosi robiąc tu za klasycznego ''pożytecznego idiotę'', jestem przekonany, że ci co się nim wysługują głęboko nim pogardzają, trudno się zresztą dziwić obserwując jego pajacowanie widocznie chyba dla wszystkich poza nim samym, mówiąc wprost żałosny zeń typ stąd można by mu odpuścić, gdyby nie był przy tym prawdziwym szkodnikiem, zakochanym w sobie do autyzmu psychopatą, którego przypadłość wykorzystują naprawdę ciężkie skurwiele jak Andre G. i jego kamanda, chuj im serdecznie w dupę.
Nie będę rozkminiał powiązań fundacji Edzia z niemieckimi, izraelskimi a być może i rosyjskimi bliźniaczymi organizacjami, choć pewnie można by natrafić tu na wiele ciekawych informacji, bo to robota dla dziennikarzy śledczych i nade wszystko kontrwywiadu, aczkolwiek co do ostatniego patrząc na to co się ostatnio wyprawia w Ojczyźnie naszej, jak bardzo obce służby rozbestwiły się całkiem jawnie urządzając sobie imprezy na nominalnie już chyba tylko naszym terenie można zwątpić o jego istnieniu, obym się mylił stąd miejmy nadzieję nienaiwnie zostawiam resztę roboty profesjonalistom, zresztą tego co przytoczyłem aż nadto by wyrobić sobie zdanie. Na koniec więc tylko kilka świadectw byłych wyznawców ''Wieczernika'' by dobitnie wykazać co to za chujnia, pochodzących z protestanckiego foruma aby nie było, że to jakowaś ''katolska propaganda'' :
''Wspólnota tętniła życiem. Konferencja za konferencją ("Złap Ducha", "Nowy Początek", festyn "Od nudów do cudów"), wyjazd za wyjazdem. Była moda na padanie do tyłu, zwłaszcza gdy jakiś "prorok"położył na kogoś ręce. Oczywiście była cała masa "proroctw"typu: "Bóg cię kocha i ma plan na twoje życie"... "jesteś cenny w oczach Boga"... "Bóg ma dla ciebie dobre rzeczy"... itp. itd. Przy tym wszyscy padali "pod mocą"na ziemię i przeżywali uniesienia duchowe. [...] Pastorem oczywiście została pani z USA, osoba z charyzmą, umiejąca kierować mężczyznami i nadawać im "duchowy kierunek", na co zresztą sami dobrowolnie przystali. [...] Pani pastor często jeździła zagranicę, gdzie poznawała różnej maści posługujących. Jeśli ktoś jej pasował duchowo, to miał szanse być zaproszony do nas, żeby "ubogacić nas duchowo". To duchowe rozpoznawanie pani pastor polegało na, jak to ona określała, "wysuwaniu duchowych antenek" i odbieraniu "fal", jakie ktoś wysyłał. Metoda iście kosmiczna! Jeśli fale liderki i tego kogoś zgrywały się, to było OK, a jeśli czuła jakiś zgrzyt, to siłą rzeczy kontaktów nie utrzymywano. Czasem pani pastor "zapalały się"też jakieś "czerwone światełka"... [...] Innym ulubionym tematem kazań były relacje: w kościele, chłopak - dziewczyna, mąż - żona i jakiekolwiek tylko. Relacje, relacje, relacje... Do znudzenia. Szczególnie wałkowano relacje on - ona, bo w "Wieczerniku" było wiele młodzieży na wydaniu. Nauczania dla "singli" i małżeństw były niemal na porządku dziennym i nie mam nic przeciwko nim, ale ile można? Efekt tych nauk wydawał mi się czasem marny. Pomimo takiego ogromu nauk na te tematy i tak albo ktoś z kimś wpadł, albo nie wytrzymał do ślubu, albo kompletnie nie umiał poradzić sobie w tych sprawach. Zresztą pani pastor koniecznie próbowała zaszczepić na gruncie polskim obyczaje amerykańskiej młodzieży, więc wysłuchiwaliśmy "nauk", że chłopak to powinien mieć pieniądze, żeby zaprosić dziewczynę do kawiarni, że dziewczyny to powinny traktować siebie jak księżniczki, a w ogóle to najlepiej spotykać się z kilkoma osobami naraz, ot tak, bez zobowiązań. No i wyrosło w "Wieczerniku" kilka "księżniczek", które trzeba było obskakiwać i służyć im, a które, jak to było w pewnym przypadku, przed podjęciem decyzji o ewentualnym zamążpójściu czy narzeczeństwie sprawdzały najpierw stan konta i portfela "oblubieńca". [...] Bywały i takie sytuacje, gdy jakiś mężczyzna przyszedł do kobiety i prosił ją, żeby ta uwolniła go, bo czuł się kontrolowany i manipulowany. Na tym przykładzie zobaczyłam jak nie utwierdzone w wierze niewiasty są kształtowane na modłę wieczernikową, jak stają się typowymi "produktami""Wieczernika", czyli kobietami silnymi, niezależnymi, manipulującymi innymi dla uzyskania osobistych korzyści, którym wmówiono, że mają jakieś tam namaszczenie albo że są "generałami wstawiennictwa". Niektóre z nich do dziś nie mogą sobie ułożyć prywatnego życia, bo mają zbyt wygórowane mniemanie o sobie i swoim posłannictwie, co jest "zasługą"wieczernikowego nauczania. Oczywiście często nauczano o przywództwie kobiet. Podkreślano szczególnie rolę Dobory albo Pryscylli (Dz 18,18.26). Ten drugi przykład był szczególnie "udany": Pryscylla była ważniejsza od Akwili, bo... była przed nim wymieniona! Takie było tłumaczenie. Przyplątało się też "rodzenie w duchu". Akcję zaczęła pani pastor, która pewnego dnia zaczęła wydawać z siebie dziwne dźwięki, zrobiła się czerwona na twarzy, stękała, jęczała i trzymała się za brzuch. To niby miało być wypełnianie się słowa z Listu do Galicjan 4,19. Znalazło się wielu chętnych, głównie dziewczyn, którzy chcieli to samo i kładziono na nich ręce, by też "rodzili w duchu". Mnie te manifestacje przerażały, a nie zachęcały, bo były po prostu upiorne! Kiedyś na spotkaniu jeden z liderów tarzał się po ziemi ze śmiechu razem z jednym z wieczernikowców. [...] Dowiedzieliśmy się też ciekawej rzeczy, że główna kwatera diabła w Polsce znajduje się... na Giewoncie! Bardzo poważnie poinformował nas o tym na jednym ze spotkań pewien lider. Bo na tej górze jest krzyż... Dziwię się, że do tej pory wieczernikowcy nie zorganizowali wyprawy na Giewont, nie rozmontowali stalowej konstrukcji i nie utworzyli tam bazy wypadowej dla celów ewangelizacji. Po takim odkryciu przebudzenie przyszłoby migiem! A tak męczą się do tej pory... [...] Nie byłam też na wspomnianym wyżej Jacku Winterze, ale też słuchałam kaset. Oprócz rewelacji o papieżu, można było też doświadczyć tam "Ojcowskiego serca Boga"- jak to ładnie było nazwane. A polegało to na tym, że Winter przytulał wszystkich mocno, bo podobno takie przesłanie odebrał od Boga, żeby przez to okazać miłość... Niemal wszyscy garnęli się więc do przytulania, co miało ich wewnętrznie uzdrowić. Jakiś małżonek nie chciał za bardzo puścić żony do tego "uzdrowienia", to się na niego oburzyła i strasznie to przeżywała. Na spotkaniu tym dużo było mówione też o złotym pyle spadającym z nieba na wybranych Bożych i o złotych plombach. Pył oczywiście się pokazał (ktoś go tam ponoć widział), ale złotymi zębami nikt nie został "ubłogosławiony". Jednym z "cudów"pokonferencyjnych była wędrująca kołdra. Pewien z członków "Wieczernika"dzielił się później na spotkaniu świadectwem jakoby to kołdra sama go w nocy przykryła, bo on sobie nie przypomina, żeby ją na siebie naciągał. Oczywiście miało to wydźwięk głęboko duchowy. W czasie słuchaniu tych kaset płakałam, bo uświadomiłam sobie, jakimi bzdetami byli karmieni tam ludzie i było mi ich po prostu szkoda. [...] Pod koniec mojego pobytu w "Wieczerniku"pojawił się pomysł na utworzenie grup "komandosów"do zdobywania terenów dla Pana. Miały one odwiedzać najbardziej "strategiczne"miejsca w Polsce (czyli najbardziej opanowane przez diabła) i przeganiać je stamtąd. Chyba były jakieś plany odwiedzenia Częstochowy, może Lichenia - nie pamiętam dokładnie. Dla "rozgrzewki"próbowano chyba zdobyć dla Pana kielecką katedrę. Znajoma z pracy widziała tam starszych wieczernikowych, jak kręcili się po świątyni i bardzo dziwnie zachowywali. Chyba nie byli tam po to, żeby się pomodlić... Były też plany wypraw na cmentarze, żeby i stamtąd wygnać złe duchy. Kiedy niedawno dzieliłam się tymi przykładami z siostrą z obecnej społeczności, w której jestem, a która przez wiele lat była głęboko zaangażowana w okultyzm, stwierdziła, że nie widzi różnicy między tym, co robiła kiedyś, zajmując się czarami a tym, co wyprawia "Wieczernik". Przybywało też "generałów wstawiennictwa"(a właściwie głównie "generałek"). A to wszystko w celu zdobywania miast dla Pana przez jakąś armię Joela. I znów posłużono się Starym Testamentem, a konkretnie wyrwanymi z kontekstu zdaniami z Księgi Joela...'' itd. itd.
''Pastor Irena mieszka w Jerozolimie i oczekuje na przyjście Pana do Jerozolimy aby go przywitać w imieniu Wieczernika. Otworzyła mały hotel w Jerozolimie i mieszka sobie tam, a na stronie Wieczernika prosi o pieniądze na swoje utrzymanie. [...] Na "ewangelizacji" Wieczernika w dniu 23 maja 2010 w Kielcach w Parku Miejskim stał ich namiot z napisem: "Interpretacja snów za darmo" - kojarzy mi się to raczej z jakimiś wróżkami czy targami psychotronicznymi niż z Kościołem.''
''Komandosi Pana'' na stos z łysogórską czarownicą :
http://www.wieczernik.pl/baba-jaga-swietokrzyska
https://religie.wiara.pl/doc/471842.Kosciol-Chrzescijanski-Wieczernik-Od-odnowy-do-zerwania