Kolejnym czynnikiem wybitnie zniechęcającym do PiS i całej Zjednoczonej Prawicy był toporny agitprop w wykonaniu rzeczonych Ssakiewicza, Karnowskich a nade wszystko prezia Jacusia, nie odkryję Ameryki, gdy stwierdzę ten oto fakt, iż obaj Kurscy jednako odstawiają chujnię: jeden antyrządową w GWnie, które już całkiem zeszło na psy, drugi zaś pro- w telewizorium, co może jeszcze działać wobec starszego pokolenia, ale dla posiadających odrobinę choć RiGCzu młodych czy osób w średnim wieku każdy kontakt z medium publicznym niczym wiadomy dom musi wzbudzać odrazę, w perspektywie więc zaowocuje to propagandową katastrofą, i właśnie pierwsze tego symptomy obserwujemy [ a już szczytem głupoty jest wykorzystywanie skończonego bydlaka Małpiana Kowalsky'ego do krytyki Konfy, gdy należałoby go ukazywać jako przykład kompromitacji narodowców, którzy takie coś lansowali na prezydenta ]. Swoje zrobiło też graniczące wręcz z syndromem sztokholmskim proamerykańskie zaślepienie rządzących: przykro to mówić, ale nikt nie zrobił tyle w ostatnim czasie dla poprawy wizerunku Rosji i samego Putina, oraz zniszczenia pozytywnego dotąd obrazu USA zwłaszcza wśród młodego pokolenia rodzimej prawicy co sami Amerykanie... Pomijam omawianą także tutaj kwestię 447 czy nieszczęsnego blamażu z ustawą o IPN, ale totalnym już skurwysyństwem i ''punktem Nemezis'' była chucpa antyirańskiej konferencji jaką urządzili sobie naszym kosztem ''sojusznicy'' z USA i Izraela zmuszając PiS do masochistycznych wręcz zabiegów by robić dobrą minę do wybitnie złej gry i udobruchać jakoś słusznie wkurwiony Teheran, ku uciesze zapewne dyskontującej to Moskwy. Nic, nawet najdalej posunięta ignorancja nie usprawiedliwia bredzenia Pompeo stawiającego nam za wzór żydowskich uboli, a zwłaszcza majaczeń dziennikarskiego próchna zza oceanu o jakowymś ''kolaboracyjnym rządzie'' polskim, który we łbie durnej baby miał rzekomo wespół z Niemcami tłumić powstanie w gettcie - w dupie mam jej wymuszone przeprosiny, należało z nią postąpić za to jak Sudańczycy dekadę wcześniej: kiedy zaczęła pyszczyć na konferencji prasowej ichniemu przywódcy kraju ochroniarze wzięli ją za wszarz i wykopali z sali, nikogo nie obchodziło, że
To już nie problem raczej wspomnianych wyżej znajomych, ale sądzę, iż niemałą rolę w poparciu Konfederacji odegrała także kwestia nachodźców pod hasłami powstrzymania których PiS przecież doszedł do władzy, tymczasem za jego rządów przybyło ich do Polski bodaj najwięcej ze wszystkich krajów UE. Bowiem jak dziś widać od początku problematyczna była nie tyle sama masowa migracja, a to skąd konkretnie mają pochodzić przybysze: nie chcieliśmy - i słusznie!!! - wciskanych nam przez Niemcy migrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu ''ze względów bezpieczeństwa'' jak wygadał się były już wiceminister Chorąży, który za to popłynął, nikt jednak przecież nie mówił o Ukraińcach czy tym bardziej pochodzących z drugiego krańca Eurazji Hindusach, Nepalczykach itd. ... Reperkusjom jakie w perspektywie niesie to dla bezpieczeństwa państwowego i stabilności struktury społecznej należy poświęcić osobny wpis, teraz dodam jedynie, że już za rządów PO słyszało się narzekania polskich pracowników wygryzanych przez Ukraińców z roboty, i problem ten wskutek napływu ogromnej ilości migrantów zza wschodniej granicy mógł jedynie eskalować [ nie ma co się łudzić, że zdecydowana większość spośród nich ulegnie kiedykolwiek ''polonizacji'' skoro nikt specjalnie tego od nich nie wymaga, a i sami Polacy przeżywają właśnie ostry kryzys tożsamości narodowej, więc nie wiadomo nawet do czego w ogóle mieliby oni przystąpić, z czym konkretnie utożsamić się ]. Wreszcie last but not least kwestie obyczajowe - wprawdzie trudno młodych nawet deklarujących prawicowe poglądy posądzić tu o jakiś szczególny konserwatyzm, ale niechby umiarkowanych jeśli o to idzie czy nawet libertynów co zachowali odrobinę choć RiGCzu powinno co najmniej niepokoić rozbestwienie, które w tej materii zapanowało wskutek zarządzeń Czaskowsky'ego i tym podobnych gównolejów działających na zlecenie WHO oraz inszych szemranych agend globalizmu, stąd zapewne wściekłość obserwujących uległość rządów PiS wobec nawały ''tęczawego'' agitpropu niemałej grupy radykalnie prawicowych i zachowawczych wyborców. Oczywiście zdaję sobie sprawę, iż rząd znajduje się tu w niewesołej sytuacji między młotem a kowadłem naciskany z drugiej strony przez potężne lobby i coraz bardziej rozbestwione wsparciem wielkich banków i korporacji lewactwo, co powoduje pokazową czasem brutalność policji ochraniającej parady LGBT nastawiającą przeciwko PiS sprzyjające mu dotąd raczej środowiska kibicowskie czy obrońców życia i rodziny, i stąd ten klincz. Nie ukrywam też, że sam przez chwilę miałem ochotę poprzeć Konfę bo wkurwił mnie niemożebnie jakiś tuman co lekką ręką podarował antypolskiej zdzirze podatek od nobla, aż mnie krew zalała ale wziąłem głęboki oddech postanowiwszy nie podejmować decyzji pod wpływem emocji bo jestem już na to za stary, więc zagryzłszy zęby oddałem głos jak trzeba, niemniej pierdolone panisko trafia na moją czarną listę kreatur obozu rządzącego obok Gówina i Tarczyńskiego. Tak więc pojmuję motywy tych wyborców Kondomitów, którzy nie stanowią korwinowej spierdoliny fapującej pod tępawe karyńska, nie zmienia to jednak w niczym mojego głębokiego przekonania, iż popełnili oni fatalny błąd i będą tego jeszcze gorzko żałować niczym byli poplecznicy Kukiza, już widzę ich nietęgie miny:). Po pierwsze: wprowadzili czy takowym się to podoba lub nie na równi z kucerią ponownie Kurwina do głównego nurtu polityki a to wręcz zbrodnia stanu - ponieważ kończy się jego czas jako polityka i człowieka w ogóle czując ostrze kostuchy na karku będzie szalał w Sejmie już na całego tworząc zapewne niezapomniany duet z Jachirą, nie macie pojęcia kuce na co starszego pana jeszcze stać, a to wszystko z waszych podatków!!! Chyba że Bosak z Berkovitzem zaczną regularnie dosypywać mu czegoś do kawy, ale wtedy zrobią zeń pośmiewisko pochrapujące w ławach sejmowych zabawiając tym resztę znudzonych posłów, nie sądzę jednak by Janusza dało się w jakikolwiek sposób okiełznać, i nawet resortowy Skalik na dłuższą metę temu nie podoła, obawiam się więc, że reszta Konfidentów zmuszona będzie w końcu dokonać na prezesie powtórki z mordu Rasputina:))). Łatwo nie pójdzie, tym bardziej iż wściekły, że uniemożliwiono mu odpalenie sławetnego już protokołu oraz dokonać rozdziału na dwa koła poselskie sejmowej reprezentacji Konfy [ co miałoby nawet w perspektywie sens ze względu na dzielące frakcję liberalną i nacjonalistyczną zasadnicze różnice, ale Janusz swoim zwyczajem udupił koncept mieląc o nim ozorem po mediach, zamiast jak należy dogadać go wpierw po cichu w wewnętrznym gronie ] dopierdolił na ''ćwierkaczowym'' profilu, że co tam wyrzekają jacyś nacjonale na banderowskich rezunów, iż rżnęli piłami Polaków na Wołyniu, a przecież takie same numery za rabacji galicyjskiej wyrabiali nasi chłopi takimż szlachcicom, więc ''jakby to było coś szczególnego'' phi, znaczy tfu! Tym samym zaorał antyukraińską de facto retorykę narodowców z lubością eksploatujących temat wiadomych rzezi i gromko z tego tytułu cisnących PiS, a tu proszę, prezes jak zwykle się zbiesił, bynajmniej nie życzę, ale jak tak dalej pójdzie Winnicki z Bosakiem dostaną przezeń wylewu albo co najmniej rozstroju nerwowego, chyba że jako się rzekło uda im się go pozbyć, nie wróżę stąd Januszowi doczekania w zdrowiu końca kadencji - może zejdzie efektownie podczas milionowej antydemokratycznej tyrady na trybunie sejmowej [ co nie przeszkadza mu rzecz jasna pasożytować na diecie poselskiej ], lub wykończy starego capa konieczność dogadzania młodej wciąż małżonce?
Żarty żartami, ale fundamentalnych różnic rozdzierających na dzień dobry konfederacki obóz polityczny jest multum, weźmy choćby zasadniczą tu kwestię masowej migracji: Sośnierz już zapowiedział, że jak przystało na libertarianina i radykalnego wolnorynkowca jest jak najbardziej za sprowadzaniem pracowników z Ukrainy, a pewnie i głębi Eurazji, wątpię też czy przeciwstawią się temu skorwinizowani niemal ze szczętem gospodarczo narodoffcy, co będzie oznaczało ich całkowitą kompromitację, jeśli zaś przypomną sobie własną tożsamość ideologiczną starcie między frakcjami na tym tle musi nastąpić nieuchronnie. Należy to wyraźnie zaznaczyć, iż kontynuacja dotychczasowego modelu gospodarczego w Polsce opartego na tanim, źle opłacanym i takoż traktowanym pracowniku grozi rychłą katastrofą narodową i społeczną, bowiem w obliczu wyczerpywania się pod tym względem rezerw nie tylko w kraju, ale z wolna i na Ukrainie wymusza już teraz sprowadzanie milionów w perspektywie gastarbeiterów z drugiego krańca Eurazji, kompletnie obcych nam kulturowo i cywilizacyjnie o których powierzchownej choćby integracji nie ma co nawet marzyć w sytuacji ostrego kryzysu tożsamościowego jaki sami jako Polacy przeżywamy - jeśli klepiący bezmyślnie po Kurwinie mantrę o ''niskich podatkach'' narodowcy tego nie kumają znaczy, iż są nimi jedynie z nazwy. Temu właśnie zaradzić ma koncept ''płacy minimalnej'', który wywołał potężny ból zadu wpływowych lobby korzystających na dotychczasowym wyzysku polskich i ukraińskich niewolników de facto, w najlepszym wypadku fornali, w efekcie wywindowało to korwinowców z pozycji planktonu politycznego na jaki wydawali się po wsze czasy skazani, mających za zadanie siać dywersję pod tym względem wśród prawicowych wyborców, szczególnie tych młodszych i w średnim wieku co pada na podatny grunt niestety ze względu na nadmierne obłożenie kosztów pracy dysfunkcyjnym całkiem ZUS-em, utrzymanie barier administracyjnych blokujących inicjatywę przedsiębiorczych jednostek itp. systemowych absurdów o których wspominał również Targalski. Faktycznie, same transfery społeczne bez radykalnej reformy i udrożnienia całego systemu to przepis na trwanie, bierne gnicie co najwyżej a wkrótce zapewne i pogrom w wyborach, odpływ co bardziej kumatych i samodzielnych wyborców czego PiS właśnie doświadcza jako kary za tchórzostwo i kunktatorską politykę swoich decydentów kapitulujących zbyt łatwo przed naciskami krajowych i zagranicznych lobby. Owszem, można dyskutować czy ''płaca minimalna'' i zadekretowanie dobrobytu jest najlepszym pomysłem by temu zaradzić [ choć patrząc na histeryczną reakcję jaką wzbudziła wydaje się, że tak ] niemniej coś trzeba zrobić z tym wszystkim do kurwy nędzy, powtarzam kontynuacja dotychczasowego modelu polskiej gospodarki jakiej domagają się de facto kurwinowcy, a wraz z nimi reszta Kondomitów, to przepis na pewną katastrofę, także ekonomiczną. Na pewno istotną i pożyteczną zmianą nie jest tu postulowana przez nich radykalna obniżka obciążeń podatkowych, bowiem ludzie w swej masie nie są w pełni racjonalnymi ''homo oeconomicusami'' istniejącymi jedynie na kartach prac oświeceniowych liberałów, i jeśli zostawi im się całkiem wolną rękę nie zadbają bynajmniej należycie o swój dobrobyt - idąc tropem tej kretyńskiej i rozpowszechnionej niestety parodii rozumowania należałoby uznać samego Newtona za debila i potencjalnego wyborcę PiS, skoro utopił pokaźną część majątku w bańce spekulacyjnej na akcjach tzw. ''kompanii mórz południowych'' [ po wszystkim pozostało mu jedynie przyznać, iż jest w stanie przewidzieć ruch gwiazd i planet, ale stoi bezradny w obliczu mocy ludzkiego szaleństwa - każdy zdeklarowany racjonalista nie doceniający potęgi czynników irracjonalnych i ich wpływu na decyzje podejmowane także przez niego samego jest zwykłym idiotą ]. W każdym razie obecna zapaść i widmo realnej katastrofy jest logiczną konsekwencją dotychczasowego modelu systemowego - mimo iż był na to czas, bo wskaźniki dzietności zaczęły pikować na ryj od początku ''transformacji'' [ cóż za ''przypadkowa'' koincydencja ] przez te wszystkie dekady aż dotąd nie przedsiębrano jakichkolwiek działań aby realnie zadbać o biologiczne zasoby narodu powstrzymując negatywne przemiany antycywilizacyjne i kontrkulturowe współodpowiedzialne za proces grożący Polakom prawdziwym holocaustem na raty. Tymczasem Kurwin pomnę pierdolił wtedy, że najskuteczniejszym remedium na ówczesne masowe bezrobocie jest... likwidacja zasiłków, jego ideowy pomiot zaś chce dziś jeszcze gasić pożar benzyną - patrząc na to aż mnie krew zalewa, przydałaby się jaka Bereza na takową hołotę, przyznaję [ niestety zasadniczy problem z PiS polega na tym, że wbrew deklaracjom swoich przywódców jak i zarzutom przeciwników stanowi co najwyżej parodię ''sanacji'' ]. Dlatego nie szkoda mi polskich przedsiębiorców, którzy gremialnie korzystali na tym, i poza nielicznymi chlubnymi, ale tylko wyjątkami w swej głupocie sądzą nadal, że będą mogli dalej to ciągnąć zasypując braki na rynku tanim robolem z Ukrainy a nawet Nepalu - ciekawym co poczną, gdy nieuchronna wedle wszelkich znaków globalna dekoniunktura wymusi masowe zwolnienia rodzimych pracowników, czy spokojnie przyjmą wtedy zastępowanie ich bardziej ''spolegliwymi płacowo'' zza wschodniej granicy i nawet indyjskiego subkontynentu, a kiedy i oni zaczną tracić pracę... [ jeśli Janusze byznesu zachowali choć resztki RiGCzu już powinna zacząć palić im się dupa ]. Jedyny pozytyw chociaż, że nie zdyskontuje tego lewica, która podobnie jak towarzysze z Zachodu nie musi już udawać, iż reprezentuje robotników, dziś tu jak i tam to partia wielkomiejskiej burżuazji, beneficjentów opartej na obłędnym konsumeryzmie ekonomii i stąd skrajnie libertyńskich obyczajowo, gromko potępiających ''rasizm'' opowiadając się tak samo jak kurwinowcy za masowym sprowadzaniem taniego pracownika z drugiego końca świata, bo liczą, że ten będzie zapierdalał na ich dobrobyt lub jako diler czy prostytutka dostarczy drugi na imprezę i wyświadczy wiadomą usługę seksualną, na starość zaś podetrze dupę w zastępstwie nieistniejących, albo spedalonych potomków, negatywnych konsekwencji tegoż procesu jak masowa przestępczość i terroryzm polityczny unikną zaś odizolowani na swych Wilanowach i strzeżonych osiedlach [ się przeliczą, i to srogo ].
Wspomniany Sośnierz niemiło też zaskoczył deklarując się otwarcie w powyborczym wywiadzie dla ''merdiów narodowych'' jako zwolennik ''antropocenu'' i rzekomej konieczności zaprowadzenia odpowiednich regulacji w ramach globalnej ''polityki klimatycznej'', a więc już kosa i kolejne pole konfliktu z najeżdżającym na ''zrównoważony niedorozwój'' Braunem czy Qrwę. Poza tym pierdoli niczym rasowy kuc, że należy odebrać prawa wyborcze pobierającym 500+ - a czemu nie wszystkim gówniarzom przed 30-tką, aby zapobiec skazującej nas na skretynienie pajdokracji, później przyznając je tylko tym co dorobili się do tego czasu jakiegoś majątku i założyli rodziny, spłodzili dzieci itd.? Na dzień dobry odsiałoby to z połowę co najmniej wyborców Konfederacji, szczególnie kurwinowców, i problem z głowy: faktycznie zasadniczo dobrze kmini ten nasz pomysłowy Dobromir, bodaj nic tak nie sczyściłoby rodzimej sceny politycznej ze zwolenników wolnego rynku co powrót cenzusu majątkowego:))). Do tego trzeba koniecznie wprowadzić wymóg przejścia nie tylko testu na inteligencję, ale i ćwiczeń z elementarnej empatii - wszystkie aspergery i psychopaci won, i z kucerii nie ostałby się nawet kamień na kamieniu, nie starczyłoby im już więcej na użebranie w głosach choćby marnych 3 promili z hakiem, aby dalej balować na hajsie podatników do czego przywykły darmozjady. Dworuję tu sobie okrutnie, bo żadna ze znanych mi osób pobierająca 500+ nie zasługuje na takowe traktowanie przez aroganckiego kuca zaślepionego swymi książkowymi mundrościami, ciekawym np. co na to pewien zdeklarowany korwinowiec, brat znajomej, ciężko pracujący ojciec kilkorga dzieci, który dopiero dzięki zastrzykowi finansowemu wiadomych świadczeń mógł odłożyć na używany samochód dla całej rodziny, i żadna stuleja obspermiająca prześcieradło, czy zarażający karyny rzeżączką i mendami kuc nie ma prawa wypominać mu ''po co niby płodził tyle bachorów?'' - a ch... ci do tego chamie, może posiadać i dziesięcioro potomków jak Korwin [ oficjalnie! ] jeśli tylko taka jego wola, na skandal zakrawa iż nie stać go na to mimo harówki jaką odwala bo tak jest ustawiony chory system w którym przyszło mu żyć, i bynajmniej nie mówię jedynie o ''tenkraju''. Dobra, można przystać, że program ''pińcset'' nie spełnił pokładanych w nim nadziei mocnego ożywienia kulejącej ostro demografii, ale tym bardziej nie zaradzi temu lansowana przez Kondomiarzy radykalna obniżka podatków, rodziny i tak już posiadają znacznie ulgi w daninach na rzecz państwa, no i co z tego? Przyczyny są natury kulturowej raczej, cywilizacyjnej wręcz, ekonomicznej poniekąd też, ale w innym znaczeniu niż nadają temu liberałowie jak i marksiści, temat godny osobnego omówienia, tu wystarczy podkreślić, że to nieco jak z ubezpieczeniami społecznymi co do których dr Mentzen musiał przeczytać książkę, aby dotarło doń, iż jak się ostawi ludziom wolną rękę w kwestii oszczędzania by zabezpieczyć sobie byt na stare lata, sami z siebie tego raczej nie uczynią jeśli nie zmotywuje ich skutecznie jakaś forma państwowego przymusu, mimo to nadal nie jest w stanie wyciągnąć analogicznych wniosków jeśli idzie o świadczenia socjalne, czekamy więc na kolejną lekturę pana Sławomira dzięki której dozna olśnienia oczywistością. Samo 500+ zaś prawdopodobnie od początku robiło za testową wersję w krajowych warunkach ''dochodu gwarantowanego'' raczej, którego wprowadzenie czynią koniecznym tak czy siak globalne przemiany demograficzne i technologiczne w dziedzinie masowej produkcji, jakie i nas czekają. W każdym razie alternatywą dla państwowego ''rozdawnictwa'' a tak naprawdę wspomagania w imię zasady pomocniczości i społecznej odpowiedzialności nie jest typowa liberalna gadanina, iż ''samo się zrobi, byle państwo się odp...ło od ludzi i pozwoliło im działać'' - taki sposób prymitywnego niemyślenia jest nie do obrony nawet na gruncie libertarianizmu, odsyłam do lektury refutacji absurdalnego konceptu ''spontanicznego porządku'' Hayeka jakiej dokonał Hoppe z pozycji pryncypialnie traktowanej ''austriackiej ekonomii'' w interpretacji Norberta Slenzoka. Owszem, rzeczywistość to nie precyzyjne perpetuum mobile z ozjaszowych wizji, nie znaczy to wszakże, iż nie istnieje jakakolwiek przyczynowość co wykluczałoby w ogóle możliwość z grubsza choćby przewidzenia czegokolwiek i zaplanowania odpowiednio swych działań, relatywnie ciągła i w miarę stabilna egzystencja w idealnie wolnym świecie byłaby zwyczajnie niemożliwa, na szczęście realnością rządzą żelazne prawa na tyle ogólnej natury, że ostawiają spore miejsce na dowolność i przypadek chroniąc zarazem wszystko ujęciem w karby ram porządku przed osunięciem się w kompletny chaos. Analogicznie państwo winno być niczym dobra przedszkolanka nie trzymająca ciągiem podopiecznych na leżaku, pozwalająca im pobrykać na podwórku lecz gdy zaczną okładać się łopatkami i wyzywać a co gorsza jakiś mały psychopata pocznie znęcać się nad kotem lub rówieśnikami da po łapach i wyprowadzi za ucho do kąta. Niestety zasadniczy problem z polskim państwem zasadza się na tym, że wpierdala się zazwyczaj nie tam gdzie trzeba, a gdy akurat jest konieczne - a często jest! - to zwykle zawodzi. Na pewno jednak nie zaradzi temu likwidacja państwowego systemu edukacji jak bredzi w libertariańskim duchu Sośnierz: taa jasne, niech każdy rodzic decyduje czego chce uczyć swoje dziecko, jeśli ''oswajania z własną seksualnością'' to nie problem [ a takich zjebów nawiasem jest multum, i to zwłaszcza spośród niedokształconych z wielkich miast ], analogicznie po cholerę molestować gówniażerię jakimś Mickiewiczem czy Słowackim, przecie ''poezji to nikt nie zji''. Idąc tropem strzelistej myśli pana Dobromira tzw. propertarianie wyznający zasadę ''wolnoć Fritzlu w swojej piwnicy'' mają najwidoczniej rację, rozwolnościowe spierdolenie w stanie czystym - tak to jest, gdy bezkrytycznie czyta się Rothbarda bełkocącego jakoby kobieta miała prawo usunąć płód jako ''pasożyta'' naruszającego jej aksjomat samoposiadania, czy rodzice sprzedać własne dziecko skoro uzależnione od nich w swym bycie nie ma ono jeszcze w pełni rozwiniętego RiGCzu, i stąd nie zasługuje na miano autonomicznej, całkiem samodzielnej jednostki, a więc może być traktowane jako rzecz de facto i przedmiot handlowej wymiany.
A propos świadczeń socjalnych z powodu których tak bóldupi kurwinoza przypomina mi się osobliwy przypadek radykalnego libertarianina Samuela Konkina [ właściwie Samuela Edwarda Konkina III-go ], twórcy tzw. agoryzmu, który pryncypialnie z nich zrezygnował, bowiem uważał opiekę społeczną za system korumpujący ubogich przez co zdechł w biedzie - dla libków pewnie to ideowiec i szlachetny męczennik niemalże, ale trzeźwo kminiącym ludziom jawi się jako zwykły idiota odmawiający koniecznej mu pomocy w imię swych urojeń ideologicznych, choć trzeba przyznać, iż przynajmniej nie był zeń hipokryta jak wielu jakże żarliwych wolnorynkowców, którym dobry start życiowy zapewnili odpowiednio ustawieni finansowo rodzice, albo nigdy nie parających się biznesem lub jeśli już odpowiadających zwykle za poronione inwestycje. Zabawne przy tym, iż odraza do transferów społecznych łączy rozwolnościowców z marksistami, wystarczy choćby obaczyć jak neokomuch Richard D. Wolff w pryncypialnie lewicowym duchu oskarża rządową redystrybucję pieniędzy o wzmacnianie nierówności i niszczenie klasy średniej - toż to niemal esencja korwinizmu! [ i kto tu do k... nędzy jest socjalistą? ]. Bowiem żaden świadomy swej doktryny socjalista/komunista, gdyż nie mówimy o lewackim odpowiedniku ignoranckiej i przez to aroganckiej kucerii, nigdy nie będzie upatrywał w państwie opiekuńczym remedium na niesprawiedliwości systemu kapitalistycznego, bo to z rewolucyjnego punktu widzenia polityka kapitulancka właściwa ''socjalzdrajcom'' - przypominam, dla Marksa i jego wyznawców państwo jest narzędziem ucisku jednej klasy przez drugą, stąd po przejęciu go przez zbuntowany proletariat pod wodzą komunistów i zaprowadzeniu wskutek tego bezklasowego społeczeństwa traci ono tym samym rację bytu rzekomo skazane na zanik. Jasne, że ta infantylna wizja godna idioty nie uwzględnia kompletnie trawiącej ludzkiego ducha żądzy władzy i przywiązania do płynących z niej korzyści, stąd odsuwanie pod byle ideologicznym pretekstem w nieskończoność niemal swego niby to nieuchronnego zgonu przez bolszewicki, a obecnie chiński postmaoistowski reżim, niemniej tylko skończony tuman może utożsamiać socjalizm z propaństwowym myśleniem i rozbudowaną biurokracją rządową czy tym bardziej rozwiniętym socjalem: to co najwyżej środek wiodący do niemożliwego z zasady urzeczywistnienia utopii, a nie komunizm jako taki [ PRL czy ZSRR były systemami komunistycznymi z nazwy, gdyż w imię tej gównianej idei wypisanej na swych sztandarach popełniały masowe zbrodnie ]. Libertarian i socjalistów łączy też dążenie do zastąpienia myślenia politycznego ekonomicznym co niesie w praktyce tragiczne konsekwencje i owocuje groteskową wręcz ignorancją jaką popisał się choćby ostatnio Trader 21 pieprzący w tym duchu u Wapniaka o ''1000 Liechtensteinów'', kazało mu to jako zdeklarowanemu ''wolnościowcowi'' wyrazić gorące poparcie dla... katalońskich nacjonalkomuchów:))). Dla każdej trzeźwo myślącej jednostki jasnym jest, że tak rozczłonkowana Europa byłaby już całkiem wydana na łup zewnętrznych hegemonii obojętnie USA, Rosji czy Chin i stan ten zaowocowałby permanentną niemal wojną domową już nie między państwami a poszczególnymi dzielnicami, marchiami i bantustanami o przysłowiową miedzę torując drogę do ustanowienia na ich gruzach jakowegoś neokalifatu czy inszego kaganatu, któremu trzeba by opłacać się sowitym jarłykiem, niechby tym razem w formie elektronicznej daniny. Oto kliniczny przykład typowego zarówno dla libertarian jak i lewaków zaślepienia ideologicznego i pomylenia myślenia życzeniowego z rzeczywistością - pal licho, gdy ktoś jak Marcin Chmielowski zdaje sobie przynajmniej sprawę z utopijności wyznawanych przez się ''anarchokapitalistycznych'' postulatów, lub uważa je za możliwe do realizacji, ale za jakieś 500 lat, natomiast grozą zaczyna wiać, kiedy to co być powinno wedle niego bierze za twarde realia, wtedy taki libek chce tego lub nie robi za pożytecznego idiotę, o ile nie wręcz jawnego dywersanta na usługach takiego czy innego zamordyzmu.
Wróćmy jednak do Kondomitów - nie ukrywam podobało mi się jak Bosak w pierwszym po wyborach wywiadzie dla radia Wnet oznajmił, że będą opozycją merytoryczną a nie jak dotychczasowa histeryczną pierdolącą tylko w kółko o zagrożonej rzekomo demokracji, praworządności, konstytucie i takich tam. Faktycznie przydałaby się siła na prawo, która przypilnowałaby PiS ws. żydowskich uroszczeń majątkowych czy marnotrawstwa środków publicznych jakiego dopuszczają się urzędnicy obrastającej nieuchronnie w tłuszcz władzy [ vide Banaś ] itd., niestety problem z Krzysiem polega na tym, że on niewątpliwie dobrze prezentuje się w mediach, gdzie gładko prawi i... tyle, nic kompletnie z tego nie wynika. Oczywiście można replikować, iż chłopak nie miał dotąd szansy, by się wykazać na co odpowiedzią byłoby przypomnienie jego epizodu jako posła z ramienia LPR, to jednak tłumaczono by jego młodym jeszcze wtedy wiekiem i niedoświadczeniem etc., ale tu rozchodzi się o co inszego: duet Bosak i Robercik nie stanowi materiału na rasowych polityków, ni krzty w nich rysu bezwzględnego gracza jaki tak cenię u Kaczyńskiego, czy choćby zimnego sukinsyna i cwanego intryganta jak Tusk, co najwyżej drobni z nich geszefciarze. Z kolei Braun z Sośnierzem mają wszelkie zadatki by stać się ofiarami własnej megalomanii jak Korwin, bowiem facet działa niczym mentalny odpowiednik czarnej dziury zaginającej wokół siebie czasoprzestrzeń i wysysającej z otoczenia energię, ogarnięci nawet ludzie pod jego wpływem zaczynają pierdolić niemożliwe farmazony, a słabsze jednostki stają się już całkiem zombie ograniczając do bezmyślnego klepania po nim - nawet jeśli jakimś cudem uda im się w końcu wyzwolić z chorego zauroczenia Ozjaszem mają zwykle nieodwracalnie zryty łeb niczym ofiara ''programowania neurolingwistycznego'', chrzanią tylko w kółko obsesyjnie o ''niskich podatkach'' i takich tam, nijak nie daje im się wytłumaczyć, że istnieje coś poza ich wyjebanym w kosmos ego [ i jak tu nie traktować korwinistów jako sekciarzy? ]. Na tym tle szczególnie groteskowym jawi się wyciąganie z lubością przez kucerię wyników głosowania w szpitalach psychiatrycznych, gdzie triumfować miał PiS - raz że zestawianie tego z notującą tradycyjnie rekordowe poparcie wśród kryminalistów PO dowodzi zbydlęcenia korwinoidów i ich skrajnej głupoty, jeśli już zasadne byłoby porównanie z wynikami na oddziałach zamkniętych dla psychopatycznych morderców, i takowe zrównywanie wariatów z bandytami jest wręcz nazistowsko-bolszewickim zagraniem nie tylko ze względu na historyczny kontekst ''akcji T-4'', ale nade wszystko obecną fatalną kondycję psychiczną narodu, gdy liczba kobiet i mężczyzn w Polsce zapadających na rozliczne schorzenia ducha i popełniających samobójstwa woła wręcz o pomstę do nieba, min. przez to właśnie nie szukają oni pomocy u specjalistów, bo ci wedle powszechnej ignoranckiej opinii podzielanej jak widać przez kucy potrzebni są jedynie ''przygłupom''. Wkurwiającym dowodem typowej dla tych zjebów arogancji jest, iż śmie czynić sobie takowe podśmiechujki formacja w której aż roi się od szurów i niebezpiecznych psychopatów na czele z samym prezesem, czy Niemagistrem, ''kosmicznym kochankiem'' jako wieczny konkubent Alfa i golejowski odpowiednik potwora z Loch Ness na miarę naszych możliwości. Dlatego nie widzę przed nimi i ogólnie całym projektem politycznym Konfederacji szans na przekształcenie się w jakąś sensowną opozycję na prawo od PiS, która w sumie przydałaby się w obliczu nieuchronnej zapewne degeneracji partii rządzącej i jej przybudówek, nie pozwolą im na to nie tyle nawet takie czy inne dysfunkcje osobowościowe poszczególnych liderów co nade wszystko ich libertariańskie zjebanie - na kuriozum zakrawa, że w czasach globalnego prymatu polityki nad gospodarką na zbawców Ojczyzny po prawej stronie sceny politycznej w Polsce wyrasta ugrupowanie głoszące coś wręcz przeciwnego, niczym za rozbestwionej balcerowiczowskiej chujni. Jak wyjątkowo trafnie akurat zauważył Qrwę pozostało im tylko pogadać sobie, nie istnieje bodaj inne uzasadnienie ich działalności co włożenie kija w szprychy i dziecinne, gówniarskie wręcz pokazanie Kaczyńskiemu języka również ze strony rozczarowanych, niechby słusznie jego wielu dotychczasowych wyborców. Jedyny pożytek jaki dostrzegam z obecności Kondomitów w Sejmie to jakaś przeciwwaga dla Zandberga i reszty towarzyszy/ek, liczę, że pan Grzegorz będzie przynajmniej regularnie doprowadzał ich do wścieklizny rzucanym z trybuny sejmowej ''Szczęść Boże!'' a Sośnierz zabłyśnie krytyką biurokratycznych absurdów jak to czynił w unijnej atrapie parlamentaryzmu, niewątpliwie na tle małpiarni składającej się z Jachir i tego typu tałatajstwa mogą jawić się jako głos rozsądku wręcz, ale i to nawet nie jeśli ich sukces wyborczy stanie się wstępem do powielenia na rodzimym gruncie schematu ''pojebbiku'' na którym do niedawna wzorowali się przecież nasi narodowcy, obecnie tworzy on antyorbanowski ''front ludowy'' z ichnimi Zandbergami, Biedroniami i Czarzastymi [ temu być może służyć ma obecność tow. Skalika jako sekretarza, pardon - dyrektora konfederackiego koła poselskiego ]. Pierdolnę chyba, gdy obaczę pozującego dotąd na świętojebliwca Winnickiego maszerującego w towarzystwie tęczawo-czerwonej menażerii, Bosak dzięki temu przynajmniej będzie mógł wreszcie wyjść z szafy, Braunowi przecież już teraz nie przeszkadza towarzystwo PRL-owskiego ''trepa'' o którym wypowiada się z rewerencją jako swym ''mentorze'', a znając poglądy Sośnierza choćby na temat ludzkiego rzekomo sprawstwa ''globalnego ocipienia'' spokojnie można założyć, że zagłosuje w tej sprawie podobnie jak Zandberg - wszystko jest możliwe, skoro ''antysystemowy'' Kukiz skończył [się] w peezelu:))). Mam nadzieję więc, że do tego czasu pożrą się między sobą i nawet Skalik nie zdoła przywołać ich do porządku, obok wyżej wymienionych kwestii dzielących zasadniczo konfederacki obóz polityczny już teraz korwiny zaczynają wypominać Winnickiemu, że popierał 500+, obaczymy też jak deklarowany tradycjonalizm Brauna całkiem świeżej daty wytrzyma próbę konfrontacji z tezami Janusza o rzekomo ''pogańskiej'' naturze jasnogórskiego kultu maryjnego itd. [ choć biorąc pod uwagę dziwaczne związki pana Grzegorza z jakowymiś neokabalistami upatrującymi w Maryi emanacji ''boskiej Szechiny'' być może da się to uzgodnić... ], nie wróżę im więc przy takim zestawie temperamentnych liderów i ekscentrycznych person przetrwania razem do Bożego Narodzenia nomen omen.
I tu dotykamy sedna, zasadniczej słabości ''antysystemowej'' niby-prawicy, która najprawdopodobniej przesądzi o jej losie bardziej niż wszystkie zajoby i wzajemne dąsy jej przywódców razem wzięte - wprawdzie dotyczy to głównie kurwinozy, ale poprzez zarażenie się wspomnianym rozwolnościowym zjebaniem także narodoffców i ''koroniarza'' Brauna: tytuł niniejszego wpisu nawiązuje oczywiście do chamówy Janusza, który wyzwał wyborców PiS od idiotów, choć jako żywo epitet ten zdecydowanie bardziej pasuje do niego i zapatrzonej weń ślepo tłuszczy. Przy czym nie chodzi bynajmniej o powielanie ordynarnych zagrań sekty Mikkego, i wzajemne obrzucanie się błotem, lecz pierwotny sens tego określenia - otóż w starożytnej Grecji skąd się wywodzi ''idiotes'' oznaczał właśnie indywidualistę, człowieka który przedkłada własny rozum i pożytek nad zbiorową mądrość i dobro ogółu, alternatywą dlań był ''polites'' czyli zaangażowany w sprawy własnej wspólnoty obywatel jakiej czuł się solidarną częścią, podobnie było w republikańskim Rzymie a więc z punktu widzenia typowego tępego kuca antyczny ideał stanowiły ''kolektywizm'' i ''socjalizm'':))). Dlatego korwinizm i ogólnie liberalizm sam w sobie są przykładem polityki niemożliwej, idiotycznej dosłownie, ''potwornością gówna i ognia'' że przywołam ''klasyka'', absurdalną próbą mediacji sprzeczności nie do pogodzenia, coś jak empatyczny autyzm, wspólnota sobków, solidarność psychopatów itd., generalnie polityczny zen w stanie czystym. W tym sensie rzekoma ekscentryczność Janusza jest najzupełniej logiczną konsekwencją modelu wyznawanej przezeń ideologii, w paradygmacie tym jak najzupełniej mieści się bycie przywódcą partii politycznej, której egzystencji warunkiem koniecznym jest zabieganie o głosy potencjalnych wyborców i zarazem okazywanie im jawnej pogardy, rozpierdalanie własnych formacji politycznych i szkodzenie tymże jak to tylko możliwe, gdy tylko pojawia się choć cień szansy na powodzenie i realizację głoszonych przez nie postulatów, startowanie w wyborach i obrzucanie najgorszymi możliwymi epitetami demokracji, wyrzucanie innym ''pasożytnictwa'' na świadczeniach socjalnych przy bezczelnym żerowaniu samemu na milionowych dotacjach z państwowego budżetu, zachwalanie walorów ciężkiej pracy i obnoszenie z własnym nieróbstwem i utrzymywaniem się z rżnięcia w karciochy, gromkie głoszenie konserwatyzmu zdradzając na prawo i lewo i w końcu porzucając kolejne małżonki, ślepe zapatrzenie w anglosaski liberalizm i admiracja dla rosyjskiego zamordyzmu, pojazd po Amerykanach i wychwalanie ich faktotum Pinocheta, wreszcie żarliwy wolnorynkowy true-kapitalizm wyznawany przez biznesowych nieudaczników ew. posiadających majątek zgromadzony na kradzieży, oszustwie swych durnych zwolenników czy też odziedziczony w spadku itd. itd. itd. Jako się rzekło Braun z Sośnierzem każdy na swój sposób posiadają zadatki na następców Korwina pod tym względem, duet Bosak i Winnicki to wprawdzie nieco inna para kaloszy, ale oni z kolei jawią się jako rodzaj politycznej huby zdolnej li tylko dzięki swojej mikrostrukturze partyjnej do pasożytowania a to na kukizowcach, to znowu kurwinie, bez szans na samodzielny byt polityczny: chłopcy narodoffcy, i dziewczynki takoż musieliby na to dorosnąć, a jakoś nie zapowiada się i tu akurat pełna zgoda z Otoką, że to ugrupowanie jednego eventu marszowego. Jego liderzy owszem nieźle wypadają zwykle w mediach szokując pożytecznie leminżerię przyzwyczajoną do upatrywania w polskich nacjonalistach tępych łysoli, ale i nic ponadto, koło Dmowskiego toto nawet nie postało - skądinąd wybitnego ideologa i publicysty, ale takiego sobie polityka szczerze powiedziawszy, aczkolwiek mającego na koncie niemałe sukcesy w przeciwieństwie do obecnych epigonów. Należy z całą mocą zaznaczyć, iż dziś na prawej stronie polskiej sceny politycznej trwa zasadnicza walka o rząd dusz szczególnie młodego pokolenia wyborców między prawicą republikańską odwołującą się do etosu wspólnotowego a liberałami, nawet tymi z ''narodowym'' czy tradycjonalistycznym pokostem, których ''postępy postępu'' zepchnęły na pozycje umownie jedynie ''konserwatywne'' - przy czym pierwszego bynajmniej nie należy utożsamiać z całym PiS, gdyż granica przebiega tu raczej w poprzek obozu rządzącego, którego część jak podejrzewam wyraźnie sprzyja kurwinozie : być może jest to związane z zaangażowaniem wojskowym po stronie USA wymagającym zwiększenia wydatków na cele zbrojne kosztem bolesnych cięć w sferze socjalnej, do czego ideologicznego uzasadnienia koliby nadają się idealnie [ i w tym kontekście dopiero widać jakimi szkodnikami są Gówin odpowiadający za edukację i stan szkolnictwa wyższego, czy Kurski ze swym zjebanym televizorium ]. Fundamentalnego charakteru i wagi tego podziału świadome są co bardziej ogarnięte kuce jak wspomniany wyżej Marcin Chmielowski, który już dobre parę lat temu w swym wykładzie o ''przedsiębiorczości idei'' - skądinąd nieźle się ustawił przyjemniaczek:) - przyznał uczciwie, iż PiS nie jest wrogiem społeczeństwa obywatelskiego a jedynie traktuje je jako stan pośredni między jednostką i rodziną a państwem, które w tej wizji stanowi organiczne zwieńczenie całej struktury, zaś liberałowie uznają to ostatnie za zło konieczne co najwyżej, libertarianie natomiast już niekonieczne jedni i drudzy przeciwstawiając mu mniej lub bardziej radykalnie społeczeństwo i tworzące go jednostki. Przy czym mylnie zupełnie jak sądzę wskazuje na heglowski, typowo niemiecki wzorzec etatystycznego Lewiatana stanowiącego ''ziemskiego boga'', który rzekomo miałby przyświecać obecnie rządzącym Polską, gdy opisany wyżej model odpowiada zdecydowanie bardziej rodzimemu paradygmatowi sarmackiego republikanizmu państwa jako dobra wspólnego - res-publiki, rzecz-pospolitej właśnie. Może i to jest utopia, i nie ma szans by państwo z nazwy polskie było czymś więcej niż formą zarządzania ludzkim bydłem w służbie obcych imperiów [ PRL ] czy nędzną wydmuszką obcych banków i korporacji [ III RP ], gigantyczną prasą do wyciskania sił żywotnych z biomasy zamieszkującej OdroBug, natomiast pewnym jest, iż nie dokonają jego naprawy działacze kabaretowej formacji dla których stanowi ledwo zło konieczne, a często i to nawet nie, więc skazanych na uprawianie beznadziejnej ''antysystemowej'' partyzantki, lub co najwyżej pełnienie w nim roli kapo.
Dlatego fatalnie by się stało, gdyby prawicowość w Polsce na powrót utożsamiono z liberalizmem, a temu właśnie zdaje się służyć pompowanie Kondomitów, w ten sposób po tej stronie sceny politycznej ostaliby się jedynie pospolici cwaniacy, kombinatorzy mylący to z ''przedsiębiorczością'', psychopaci i nieudacznicy oraz zwykłe szury cierpiące na taki czy inny odjeb ideologiczny - wypisz wymaluj obraz polskiej prawicy lat 90-ych. Wówczas wszystkie co bardziej ogarnięte i niewyzbyte empatii jednostki zgarnęłaby lewica czy pozycjonujący się na ''centrowe'' i ''chadeckie'' ugrupowanie PSL, i niestety ku temu to zmierza, min. dzięki Konfie właśnie z nieuleczalną, trawiącą ją kurwinozą na czele solidnie pracującą dzięki Januszowi i pozostałym liderom na miano partii chamów, drobnych geszefciarzy politycznych i prowokatorów [ czyli powrót do ''najntisów'', gdzie na scenie politycznej panuje niepodzielnie lewicowo-neoliberalny establiszmęt, i prawackim rezerwatem na spady, któremu krUluje Ozjasz czy raczej już wyhodowane przezeń jego klony i mutanty ]. Powiedzmy to sobie jasno: w polskich warunkach liberalizm jak i socjalizm są formami antypaństwowego nihilizmu, zbrodniczego biorąc pod uwagę kontekst historyczny rozbiorów a zwłaszcza katastrofalnych skutków zapaści państwa w czasie II wojny światowej, które do dziś boleśnie odczuwamy - naprawdę trzeba być autentyczną ruską k..., czy folksdojczem a na pewno nadzwyczajnym idiotą by gdzie jak gdzie, ale tutaj bredzić bez żenady, iż ''państwo to złodzieje'' a ''podatki to kradzież''. Gwoli uczciwości należy nadmienić, iż również konserwatyzm może takową ideologiczną abnegację stanowić, gdy przedkłada społeczne ''struktury poziome'' jak rodzina czy parafia nad porządek ustrojowy, co widać w efekciarskiej formule głoszonej przez Grzecha: ''kościół, szkoła, strzelnica'' [ i mennica ] - a gdzie tu miejsce na własne niepodległe państwo do jasnej cholery?! Tłumaczyłoby to dziwną z pozoru łatwość wchodzenia obyczajowej zachowawczości w symbiozę z libertarianizmem jak to ma miejsce w przypadku systematu Hansa Hermanna Hoppego, czy nawet lewicowym radykalizmem czego przykładem anarchizm Proudhona, a do pewnego stopnia i Bakunina. PiS jest praktycznie jedyną namiastką chociaż propaństwowego myślenia jaką dysponujemy na krajowej scenie politycznej, owszem niedoskonałą jak skurwysyn, ale innej jak powiadam nie mamy, dlatego źle się stało, że nie będzie dysponował większością konstytucyjną, bo w ten sposób utracono niechby szansę na konieczną przebudowę porządku ustrojowego, który w obecnej postaci może jedynie gnić, o ile nie doprowadzi wprost do kolejnej dziejowej katastrofy w historii Polski. Co więcej, porażka wyborcza i wzmocnienie obozu ''targowicy'' dała pretekst tym spośród nieudolnych akolitów Kaczyńskiego, którzy jedynie markują wolę zmian do usprawiedliwienia własnego imposybilizmu, że to prawda chcemy a jakże, ale cóż zrobić skoro nam nie dają, bo obstrukcja w Senacie i w ogóle - już towarzycho zaczęło tworzyć sobie kolejne ministerialne synekury, aby zażegnać wewnętrzne spory i narastającą dekompozycję obozu władzy, to zaś oznacza początek końca bowiem pycha kroczy przed upadkiem. A tak przynajmniej na krajowym podwórku byłoby pozamiatane, pozostałyby jedynie naciski zewnętrzne, lecz w obliczu pogromu opozycji obce potencje miałyby zdecydowanie mniejsze pole manewru, można by więc poddać wreszcie rzetelnej próbie deklaracje polityków ''dobrej zmiany'', gdyby okazało się, iż nic za nimi nie idzie spokojnie spuściłoby się ich w następnych wyborach, choćby i przedterminowych bo jedynie skrajny debil i zaślepiony własnymi emocjami histeryk wierzy serio, że ta parodia ''sanacji'' zdolna jest dokonać zamachu stanu i ustanowić autorytarną formę rządów. Rzecz jasna można szydzić zasadnie, iż trudno mówić o wcielaniu ''etosu republikańskiego'' w życie za pomocą takich kreatur jak Tarczyński czy Sasin, i mnie to również przeraża, ale polityk jeśli nie jest programowym idiotą jak Korwin nie może stulejarsko fochować się na rzeczywistość, powinien być nade wszystko skuteczny [ nie mówię, że za wszelką cenę jak Lenin czy Hitler, niemniej ], stąd zmuszony jest operować na takim materiale ludzkim jaki jest mu dostępny, a wbrew rozpowszechnionym mitom mamy polityków na jakich zasługujemy, klasa polityczna jest wiernym odbiciem społeczeństwa nic więc dziwnego, iż ze wstrętem odwraca ono wzrok od zwierciadła, jednak ostatecznie ktoś tych Stachów Gawłowskich i Nitrasów popiera, c'nie? [ nie jest to jednak tylko polska specyfika, w tzw. ''dojrzałych demokracjach'' jak i reżimach autorytarnych typu rosyjski czy turecki wcale pod tym względem nie jest lepiej wbrew pozorom ]. Realna demokracja to nie żadne ''rządy ludu'' jak pierdoli Janusz, a rządzenie ludźmi tak by wydawało im się, że rządzą sobą sami - już w poł. XVII w. Spinoza trzeźwo rzecz rozpatrując postulował ustanowienie systemu, który zaprzęgnie niskie instynkty i chore ambicje władające zazwyczaj ludzkością w służbie pospólnego dobra i mocą politycznej alchemii zamieni g... może nie zaraz w złoto, ale przynajmniej ołów: to wprawdzie zakłada powszechną manipulację i świecki rytuał masowych wyborów, lecz z dwojga złego lepsze to niż rusko-pruski dryl, gdzie wprost napierdalają cię kijem po karku, jaki tak imponuje Qrwę i całej bolszewii w ''wolnościowym'' przebraniu.
Wszystko to jednak psu na budę, bowiem wyniki ostatnich wyborów jasno okazały, iż wśród obecnych Polaków generalnie nie ma woli zmian ni świadomości potrzeby radykalnej przebudowy i naprawy państwa koniecznej dla dalszego trwania i rozwoju nas samych jako narodu jak i poszczególnych jednostek, przynajmniej nie w wystarczającym stopniu by zapewnić powodzenie jedynemu praktycznie ugrupowaniu dającemu na to niechby iluzoryczną nadzieję. Probierzem jest największa porażka wyborów jaką stanowi przetrwanie PSL-u pełniącego funkcję podstawy dotychczasowego chorego systemu, które jedynie zmutowało i podobnie co Zandberg wraz z towarzyszami nie musi już udawać partii ''ludowej'', no chyba że mowa o małomiasteczkowej jak i wielkomiejskiej wykorzenionej hołocie. Spełniło się więc niestety to com pisał znajomemu, gdy usłyszałem, że do upadającego wydawało się z pół roku temu ugrupowania dokoptowano wówczas synalka Bartoszewskiego, bankiera z J.P. Morgan, cytuję słowo w słowo nie zmieniwszy ani przecinka:
''Zresztą PSL od dawna nie reprezentuje polskiej wsi tylko jest partią samorządowych urzędników i niższego szczebla centralnego, więc przejęcie szyldu przez udecką profesorię i oficera prowadzącego z banku Morgana będzie jedynie przypieczętowaniem procesu. Jestem pewien, że czekać tylko ''uczonych'' interpretacji rozszerzających pojęcie ''ludu'' w nazwie partii, obaczysz jak wkrótce różne rzekomo ''mądre'' a na pewno utytułowane głowy zaczną nam wykładać, że chodzi o lud nie tylko wiejski, ale i miejski, współczesny odpowiednik ''sojuszu ludu pracującego miast i wsi'', targetem ma stać się obecny chłoporobotnik czyli kompletnie wykorzenione chuj wi co, nie wiem jak w dużych miastach, ale średnich jak Kielce, gdzie Katabas zdeklasował Szydło, i pomniejszych miasteczkach taki numer może przejść, obaczymy.''
- no i k... przeszło. Najwidoczniej komuś tam na górze, konkretnie globalnej finansjerze peezel wybitnie pasi jako niewątpliwie kluczowy element dotychczasowej strukturalnej patologii obecnej Rzeczpospolitej jedynie z nazwy, a więc Kosiniak na prezia, yeah! [ stąd należy skonfrontować się wreszcie z tym oto przykrym faktem, iż nie możemy liczyć na jej wsparcie czym można było jeszcze się łudzić po obecności Morawieckiego, jak i samego USA w reformowaniu państwa, niemniej tylko kompletny dureń, który niczego nie pojął z naszej historii serio będzie wierzyć, że pomocną dłoń okaże tu z kolei Berlin czy Moskwa ]. Zapewne ma to również jakiś związek ze wspomnianą w poprzednim poście wymuszoną przez globalistów zamianą pastwisk i upraw roślin pastewnych na paszę dla bydła pod hodowle energetyczne i produkcję biopaliw, a w efekcie zaprzestanie ''energochłonnego sposobu odżywiania się'' czyli jedzenia mięsa, jednym słowem koniec rolnictwa jakie znamy czego paroksyzmy można właśnie obserwować w Holandii, i czekać tego ani chybi i u nas, stąd nie dziwota, że ''ludowcy'' przerzucili na zlecenie banków aktywa do mniejszych i średnich miast uprzedzając wydarzenia. Cóż, nie ma co kogo zbawiać na siłę, polscy wyborcy najwidoczniej wolą aby ''beło tak jak beło'' niech więc mają, jakby co nie przyłożyłem do tego ręki i mam przynajmniej satysfakcję, iż pokazałem faka takim jak dama z pieskiem napotkana po wyborach, typowa kodziara zapluwająca się z nienawiści do PiS i ''żerującej na jej podatkach hołoty od pińcset'' wedle jadowitego bełkotu wylewającego się ordynarnemu babsku z gęby - Jezu, jak mnie wkurwia to chamstwo pozujące na herbowych, te wszystkie klony Jandy ciągnące samemu bez żenady chajs z publicznej kasy, lecz odmawiające tego innym, zwłaszcza gorzej od nich sytuowanym, no bo przeca im się należy paniskom, my elyta som i kto to widział aby prostak ze szlachtom sie stołował! Pozostaje więc tylko przypilnować porządku na własnym prawicowym podwórku, nie dać zwieść się syrenim nawoływaniom różnych ekspertów z nie bożej łaski, by powielać straceńczą taktykę ideowych adwersarzy jakoby ''nie było wroga na lewicy'' i sepleniącym infantylne ''kochajmy się!'' - możliwe są co najwyżej taktyczne porozumienia przy konkretnych sprawach, ale żadną miarą nie sposób uzgodnić stanowiska tych co w republikańskim duchu upatrują w państwie dobra wspólnego, nie zaś samego w sobie jak Prusacy choćby, z tymi co ledwo je tolerują jako zło konieczne najwyżej, a bywa wręcz całkiem przeczą zasadności jego istnienia, kto tego nie pojmuje jest zwyczajnie idiotą jak Korwin właśnie i jego zwolennicy w opisanym wyżej sensie.