Zanim przejdę do rzeczy tytułem wstępu należy poczynić parę uwag gwoli objaśnienia, iż moja wściekła irytacja by nie powiedzieć wprost potężny wkurw na rozwolnościowców i wolnorynkowców [ istotne rozróżnienie, bo wbrew pozorom to nie to samo co będzie jeszcze do okazania ] nie wziął się znikąd, tak aby nie powstało fałszywe wrażenie, że zakrawa to już na jakąś niezdrową obsesję, szczerze chciałbym nawet aby tak było, ale niestety ma on swe racjonalne uzasadnienie. Dłuuugo mógłbym wyliczać powody mej antylibertariańskiej abominacji, ale jeden zwłaszcza wysuwa się obecnie na czoło monstrualnej rozmiarowo listy zarzutów: przez to, że pozbawili mnie sensownej politycznej alternatywy zmuszony jestem popierać wbrew mej woli całkiem już niemal zjebany PiS!!! Fakty mają się tak, że skurwiesyny ordynarnie przywłaszczyły sobie miano radykalnej prawicy, drą ryja iż PiS to nie prawica a oni to niby co?! Powtarzam: niech mi ktoś pokaże drugi taki kraj, gdzie z zasady antypaństwowy i antynarodowy libertarianizm uchodzi za ''prawicę'' i to w wersji ''hard trU'', bardzo byłbym rad bo oznaczałoby to, iż nie jesteśmy pod tym względem kuriozum na skalę światową jakim póki co jawimy się. Będę wołał głośno ile tylko starczy mi sił, że liberałowie i socjaliści jedne polityczne kurwy po tym samym ideologicznym chuju, a nawet ci pierwsi są gorsi o tyle, iż lewactwo przynajmniej nie ukrywa, że jest bandą antypolskich gówien: otwarcie już gardzi swą narodowością, pali polskie flagi wymachując za to unijnymi czy ''tęczawymi'' lub czarno-czerwonymi sztandarami anarchii i bredzi o rzekomo ''przestarzałej wierze w państwo narodowe'' postulując głośno zastąpienie go bezpaństwową globalną komuną albo ''rządem światowym'', bo niestety tenże nie jest jakowąś ''teorią spiskową'' szurów od NWO. Natomiast libertariańskie mendy zgodnie z zalecaną jeszcze przez Rothbarda taktyką infiltrowania ruchów antysystemowych podszyły się pod radykalną prawicę w obecnej Polsce, żerując perfidnie na słusznym często wkurwie i frustracji wielu społecznych środowisk. Dlatego należy ich tępić ze szczególną zaciekłością jako zamaskowanych dla niepoznaki ukrytych wrogów we własnym obozie politycznym, dokładnie na tej samej zasadzie jak bojówki przedwojennej PPS flekowały bezlitośnie komunistów wpierdzielających im się na 1-majowe demonstracje. Na szczęście nie tylko ja tak sądzę, i świadomość ta przebija się z wolna do środowisk głównonurtowych narodowców czego świadectwem niedawny artykuł Karola Kaźmierczaka. Wprawdzie rugałem go tutaj ostatnio srogo za kocopoły o jakowymś ''powrocie do jungerowskiej sfery elementarnej'' wskutek nadchodzącego kryzysu, facet ewidentnie nie docenia konsumeryzmu jako niesłychanie użytecznego w rękach rządzących narzędzia nie tyle nawet ekonomicznej co nade wszystko politycznej kontroli mas, błędnie upatrując w kontrkulturowej rewolcie li tylko ''fanaberię dekadentów''. Pomijając to jednak trafnie przyznaję wytyka liderom Konfederacji brnięcie w jałowe rezonatorstwo i polityczną szurię, nie ukrywam cieszy
mnie, iż wreszcie przebija się do opinii choćby wciąż planktonu politycznego, że
wolnorynkowy ekstremizm nie ma nic wspólnego z prawicą a podszywająca
się pod nią kuceria tylko ją kompromituje torując lewicy drogę do władzy
bredzeniem o rzekomym ''socjalistycznym rozdawnictwie''. Piszę przecież w podobnym duchu już od jakiegoś czasu, ale na niszowym blogu o z konieczności ograniczonym zasięgu oddziaływania, zaś fakt iż wspomniany tekst
lansują Wszechpolacy na swym profilu zdaje się świadczyć, że wśród
narodowców dojrzewa wreszcie potrzeba zerwania zabójczego dla nich
na dłuższą metę politycznego mariażu z kolibami, oby - radują mnie wielce zwłaszcza
takowe uwagi Kaźmierczaka:
''Dyskurs prawicowy jest u nas całkowicie zdominowany przez koliberalizm
przechodzący w libertarianizm i jako taki zupełnie dysfunkcyjny. A
ponieważ partia Konfederacja opiera się na bazie społecznej uformowanej
całkowicie przez ten dyskurs gra w ramach wyznaczonych przez ten
anarchizm, spiskologię, ignorancję. Nie ma drogi na skróty - najpierw
trzeba znaleźć i uformować bazę społeczną bez tego żadnej konstruktywnej
narodowej siły politycznej nie będzie. [...] Coraz bardziej mieszczańska i stateczna Konfederacja może szybko wypalić
się w warunkach ekonomicznego kryzysu i pauperyzacji mas. Głównym
sprawcami dysfunkcji partii są krzykliwi, a jednocześnie całkowicie
nieodnajdujący się w warunkach obecnego kryzysu koliberałowie. Duże
możliwości otwierają się natomiast przed radykalnymi lewicowcami z
Razem, którzy po raz pierwszy mogą wyjść z własnej bańki wielkomiejskiej
inteligencji i wolnych zawodów. Po raz pierwszy radykalne postulaty
ekonomiczne mają bowiem szansę na masowe poparcie. W przeciwieństwie do
„antysystemowej prawicy”, w środowisku lewicowym całe programy polityki
finansowej, gospodarczej czy społecznej na czas kryzysu są już gotowe. [...]''
- i konkluzja:
''Jeśli kryzys przybierze ostre formy, nałoży się na niego inny
funkcjonalny podział: na konserwatystów w potocznym tego słowa
znaczeniu, kurczowo trzymających się starych instytucji, stylu życia,
koncepcji i dyskursów, oraz na radykałów, dla których kryzys jest
lekcją, jaka musi za sobą pociągnąć gruntowne zmiany. W światku
dotychczasowej polskiej „antysystemowej prawicy” zaludnionej tak licznie
przez socjopatycznych liberałów, pryncypialnych anarchistów, cynicznych
demagogów czy rozwijających teorie spiskowe infantylnych ignorantów
trudno znaleźć na razie kogoś kto zaproponuje koncepcję zakresu takiej
zmiany i środków jakie są konieczne do jej przeprowadzenia.''
- w punkt, od siebie dodam, że jak podają autorzy opracowania ''Oblicza buntu społecznego'' traktującego o protestach czasu Wielkiego Kryzysu w przedwojennej Polsce, za większość ówczesnych zadym wcale nie odpowiadała lewica jakby mogło się wydawać, ale właśnie narodowcy! Na to jednak należy pozbyć się wolnorynkowej szurii, wszystkim kolibom powiedzieć ''won!'' i przypomnieć sobie wreszcie o źródłowo nacjonalistycznym solidaryzmie narodowym także w ekonomii, który nie ma nic ale to nic wspólnego z jakowymś ''narodowym socjalizmem''. Wprawdzie jak pisałem tu niedawno sam narodowcem nie jestem, bo gdy patrzę jak prezentuje się ta nasza ''przyszłość narodu'' złożona głównie jak nie z bezmózgiego lewactwa to infantylnych kucerzy dochodzę do przykrego wniosku, iż koncept wymiany populacji nad Wisłą nie jest znowu taki zły... Niemniej popieram z powodów pragmatycznych program stricte nacjonalistyczny jako najlepszy w mojej opinii na teraz, zresztą widać jak na dłoni tak że bardziej już chyba nie można nieodzowność posiadania własnego państwa narodowego, niechby nawet tak lichego jak te które mamy i przez to zmuszonego pokrywać własną słabość groteskowym zamordyzmem i napinkami mobilizacyjnymi. I akurat właśnie teraz libertariańskie spierdoliny umysłowe uparły się drzeć głośno ryja rothbardiańskie kocopoły, że ''państwo to złodzieje, a podatki kradzież!'', ''wolny rynek uber alles!!!'' - nie mam słów ani pytań, powtórzę jedynie: zjebanie historycznej szansy ever. Gdyby rządzący obecnie faktycznie byli ''grupą rekonstrukcyjną sanacji'', a niestety nie są nawet jej parodią cokolwiek by o tym sami nie myśleli, to zamiast wsadzać tę hołotę na równi z ''tęczawą'' neobolszewią do jakowejś nowej Berezy powinni idąc z duchem czasu zapakować jednych i drugich w samoloty i posłać w diabły do Konga, gdzie miejscowi kacykowie już by wiedzieli jak za drobną opłatą zająć się nimi. Zaiste sprawiedliwością dziejową byłoby aby wszystkie białe burżuje z ''Razem'' o rączkach nieskalanych przeważnie ciężką pracą [ w żadnym bodaj innym ugrupowaniu obecnie na krajowej scenie politycznej nie ma tylu absolwentów elitarnych liceów i uczelni z towrzyszem mikroprzedsiębiorcą na czele ], jakże ubolewające nad losem murzyniątek zmuszanych do nędznie opłacanej harówki ponad siły w tamtejszych kopalniach kobaltu, co nie przeszkadza im wszakże kupować ''ajfony'' bazujące na surowcach wydartych ziemi przez tychże biednych czarnych ludków, odciążyły ich nieco w robocie. Podobnie i kuceria zaznałaby na własnej skórze co to znaczy, iż ''kto nie pracuje ten nie je'' jak lubi powtarzać ślepo za swym zjebanym guru, wykazując się przedsiębiorczością zapierdalając w afrykańskich bieda-szybach za przysłowiową miskę wodnistej brei, na pewno żadne tam ''socjalistyczne'' związki zawodowe nie stałyby im ku temu już na przeszkodzie. Pierwej jednak należy dać im szansę wytłumaczenia Murzynom, iż rasa nie ma znaczenia dla praw rządzących rozwojem ekonomicznym jak utrzymują ''austriacy'', podobnie co i inne okoliczności dziejowe oraz geopolityczne czy kontekst kulturowy itd. zaś transmisje z tego powinny iść mym zdaniem na żywo we wszelkich stacjach telewizyjnych tu na miejscu i platformach społecznościowych czy na publicznych telebimach, jestem pewien że byłaby przy tym kupa śmiechu i ubaw co niemiara. Cały ten ''preriowy libertarianizm'' a la Ceyrowsky to podobnie jak LGBT czy insze gendery rodzaj kultu cargo dla białych Papuasów, który żenią dającym się na to nabrać frajerom cwani Jankesi - jeśli już brać za wzór USA to jego realną postać z silnymi instytucjami, zwłaszcza armią i takimiż służbami oraz de facto kapitalizmem państwowym, zamiast traktować śmiertelnie serio wolnorynkowe kity jakimi Stany Zjednoczone maskują swoją hegemonię, co tak gorliwie czyni poza tym zazwyczaj nienawidząca wprost patologicznie Amerykanów kuceria.
Pieprzyć więc tych przegrywów na własne życzenie, polityczną zbrodnią byłoby poprzez związek z nimi zmarnować perspektywę stworzenia nowej siły autentycznej tym razem polskiej prawicy, niezbędnej wręcz w obliczu postępującej dekompozycji i zniedołężnienia PiS. Jakby na to nie patrzeć politycy tego ugrupowania skompromitowali się niemal całkiem popisem nieudolności w sprawie wyborów, i nic nawet nadzwyczajne okoliczności ich nie usprawiedliwiają - w Korei POŁUDNIOWEJ można było jakoś przeprowadzić wybory w obliczu pandemii czy jak kto woli ''plandemii'', a w Polsce nie [ to także ku uwadze gorących zwolenników tak rozplenionego niestety nad Wisłą ohydnego ''orientalizmu'' od prawa do lewa, dla których Azja to tylko ''turańska dzicz'', ruska kacapia i tyrania Kimów: i co, nie łyso wam tumany i ignoranci, jak my na tle tych rzekomych ''barbarzyńców'' teraz wyglądamy? ]. Będę powtarzał to do znudzenia aż w końcu dotrze: rugać PiS trzeba nie za rzekomy ''autorytaryzm'' a właśnie za niemożność jego ustanowienia - dramat Kaczyńskiego a przez to i rządzonej przezeń Polski polega na tym, że może on i by chciał być nowym Piłsudskim, niestety okrutna ironia losu sprawiła, iż bardziej przypomina znienawidzonego przezeń Dmowskiego, nie poglądami rzecz jasna, lecz charakterem bo podobnie jak tamten stary kawaler zeń, a nade wszystko polityk gabinetowy, tu zaś potrzebna jest ''skrajnie prawicowa, krwawa dyktatura, ''operacja Bielik'', rozpocznie się Dzień Sznura'' że przywołam ''klasyka'', a kto niby ją ma teraz nad Wisłą zaprowadzić - Jabłonowski?! Dlatego tak wkurwia mnie to powszechne pierdolenie o prezesie jako rzekomym ''Naczelniku'', puścił ten mem Ziemkiewicz i teraz wszyscy po nim bezmyślnie klepią - gdyby tak było leberał Gówin skończyłby jak gen. Zagórski wrzucony do wora przez grupę oficerów a wór do jeziora, co by mu się należało zresztą choćby za załatwienie wywczasów w buskim uzdrowisku na stanowisku jego prezesa skompromitowanemu byłemu włodarzowi Kielc, jakiego nie chciał już nawet miejscowy aktyw PiS i protestująca przeciwko niemu lokalna ''Solidarność''. Nie wiem jak ślepym trzeba być, aby nie dostrzegać, że jedyne co pozostało Kaczyńskiemu to lawirowanie i coraz trudniejsza mediacja między zaciekle walczącymi o władzę buldogami w jego własnej formacji, rola superarbitra co najwyżej i jeśli go zbraknie wszystko szlag trafi na miejscu. I akurat gdy w obliczu nadchodzących wyzwań spowodowanych kryzysem ekonomicznym i globalną walką mocarstw, w celu zapobieżeniu śmiertelnej dla państwa groźby destabilizacji porządku narzuca się wprost dziejowa konieczność silnego przywództwa o prerogatywach republikańskiego dyktatora nawet jeśli trzeba, obóz rządzący pogrąża się w wewnętrznych swarach zaliczając przy tym co rusz kompromitujące wpadki, zaś potencjalna konkurencja z prawa opiera głównie na psychopatycznym gówniarstwie sadzącym anarchistyczne farmazony...
Jakby
tego było mało obecnie urzędujący prezydent postanowił zbłaźnić się
jakimiś żenującymi rapsami zapominając najwidoczniej, iż żelazny target
infantylnych zjebów jest już obstawiony pół na pół przez lewactwo i
kucerię zachwyconą popisami starego pajaca Qrwę, bezkonkurencyjnego trzeba
przyznać jeśli idzie o tego typu polityczne wygłupy [ znać absolwenta starej szkoły ubeckiej ''cybernetyki społecznej'' ]. Natomiast
elektorat PiS to jednak zazwyczaj ludzie poważnie traktujący kategorie
państwa i narodu, stąd wątpię aby podobało im się, że niechby formalny
przywódca tychże zniża się do poziomu Ozjasza czy inszego Bodnara, dno! Od jakiegoś już czasu diagnozuję na blogu nieuchronną skądinąd degenerację formacji rządzącej w partię trzymającą za władzę, gnilny ten proces przyspieszył ostatnio wskutek przejęcia elektoratu i częściowo aktywu PSL z całym złodziejstwem inwentarza, co umocniło obecną tam już jak w każdym zresztą krajowym ugrupowaniu frakcję butnych a pazernych chamów i cwaniaczków pokroju myster ''jenota''. Zresztą jeszcze przed powrotem do władzy PiS utraciłem doń jakiekolwiek większe złudzenia o czym łacno przekonać się rzucając choćby okiem na post ''Praktyka małego podsrywu'' sprzed dobrych 5 lat już będzie, stanowiący sążnistą orkę merytoryczną czołowych ówczesnych propagandzistów tegoż obozu politycznego. Nie znam ani jednego zdeklarowanego, fanatycznego jego zwolennika, wszyscy popierający go włącznie z niżej podpisanym czynią to jedynie na zasadzie ''na bezrybiu i rak ryba'' obrzydzeni nędzą i kurewstwem politycznym pożal się opozycji. Gdyby więc ktoś nam zaproponował jaką sensowną alternatywę - czuję się w prawie użyć liczby mnogiej bom przegadał z nimi na ten temat wiele godzin - nie wahalibyśmy się pewnie ani sekundy, i właśnie gdy otwiera się na to szansa ugrupowanie pretendujące do tej roli stoi nawet nie choćby uładzonymi systemowo narodowcami pokroju Winnickiego, tylko wolnorynkowymi stulejarzami skazanymi na III aksjomat: ''nie zaruchasz kucu!'' wyżywającymi się w bredzeniu o ''MADkach'' i ''roszczeniowej hołocie''!!! Brawo wy, skurwysyny, tępe dzidy, frustraci seksualni i przegrywy życiowe na własne życzenie, brak mi słów patrząc na ten ludzki ściek, istną polityczną kloakę w jaką zamieniła się rzekoma ''antysystemowa prawica''. Mogę więc jedynie powtórzyć co odpowiedział mi jeden lewak, gdy szydziłem zeń jak on, pryncypialny socjalista tak ''czerwony'', że aż ''brunatny'' może popierać neoliberalnego cwela Bidronia, który chce zamykać ''nieekologiczne'' kopalnie węgla pozbawiając źródeł utrzymania tysiące polskich górników i ich rodzin, oraz wzoruje się na Baal-cerowiczu i Macronie, socjaliście z banku Rotszylda rozpierdalającym francuskie państwo opiekuńcze i każącym strzelać policji do protestujących na ulicach robotników? On zaś przygwożdżony nieodpartymi argumentami bezradnie rozkładając ręce wydukał jedynie: ''bo nie mam na kogo innego głosować''... Jestem stąd wściekły na post-korwinową hołotę, iż przez nią łykając gorzkie upokorzenie muszę teraz wyznać publicznie dokładnie to samo, dlatego ideologiczną liberalną mętownię będę tępił na ile tylko starczy mi sił i możliwości zalecając to samo wszystkim, co pojmują konieczność stworzenia realnie prawicowej alternatywy dla PiS rozdzieranego coraz bardziej zaciekłymi walkami wewnątrzpartyjnych frakcji, a to właśnie rozwolnościowcy wszelkich odcieni stanowią bodaj główną ku temu przeszkodę.
I tu należałoby po przydługim acz koniecznym wstępie przejść wreszcie do merytorycznej orki ''austriackiego gadania'' ilustrując przykładami niemożliwość jego uzgodnienia ze stricte narodowym programem politycznym, ale ponieważ jak zwykle rozrósł mi się on do rozmiarów osobnego wpisu, a też wykazanie ''błędów i wypaczeń'' misesizmu wymaga sporo zachodu, i nie da się tego załatwić w dwóch-trzech zdaniach, stąd zajmiemy się tym w następnych częściach, a na razie to tyle z mojej strony by nie przeciągać ponad miarę.