sobota, 23 lipca 2022

Girkin/Striełkin - judeoraszysta.

 
Pisałem już o tym w komentarzu u Foxa, uznałem jednak za rzecz godną osobnego tekstu. Stanowi bowiem znakomity pretekst dla ukazania nędzy ''ruskiego miru''. Idea ta, nigdy dość o tym przypominać, jest dziełem rosyjskich Żydów jak Piotr Szczedrowicki, stąd nie dziwi, iż za jej realizację odpowiadają tacy, jak omawiany już na tych łamach szeroko Kirijenko-Izraitiel, ale też Girkin zwany Striełkinem - jak się okazuje żydowski mitoman pozujący na carskiego oficera i ''białego'' kontrrewolucjonistę. Rewelacje te pochodzą z obszernego wywiadu, jakiego udzielił jego były ''towarzysz broni'', taka sama kacapska swołocz co on, Aleksander Borodaj. Obaj pokłócili się z czasem ostro wypominając wzajem złodziejstwo, bandytyzm i kurewstwo uprawiane przez nich podczas zdobywania Donbasu, potwierdzając mimowiednie jak podłe stanowią kanalie. Wedle Borodaja Girkin w trakcie walk na Ukrainie zostawił bez środków do życia swą drugą żonę, również funkcjonariuszkę FSB zapoznaną przezeń podczas wojny w Czeczenii, porzucając ją z upośledzonymi dziećmi dla młodej kurewki z nocnego klubu w Doniecku. Skądinąd jego potomek z pierwszego małżeństwa też ponoć jest niedorozwinięty, więc gość wygląda na genetycznego zjeba, co tłumaczyłoby jego psychopatyczne okrucieństwo i terror, jaki siał w Słowiańsku pod swymi rządami. Wprawdzie córka z ostatniego małżeństwa prezentuje się zdrowo, ale uwzględniając różnicę wieku między małżonkami i ehm przeszłość zawodową ''najnowszego modelu'' połowicy, nie wiadomo czy to faktycznie jego dziecko:). Borodaj zarzuca mu wprost maniakalną megalomanię, Girkina ma wedle niego wręcz zżerać zazdrość o sukcesy innych i pragnienie sławy dosłownie za wszelką cenę. Zdradza ponadto, iż jego matka omal ponoć nie emigrowała do Izraela... W sumie by pasowało do profilu psychologicznego tego zabójcy: niepewny siebie ''mieszaniec rasowy'' o wybujałym ego, pokrywający to mitomanią i bohaterszczyzną na pokaz, skłonny do awanturnictwa etc. jednym słowem gotowy ''materiał ludzki'' na terrorystę i konkwistadora naszych czasów. Dla wszystkich trzeźwo myślących obserwatorów jasnym jest, iż Striełkin dostał glejt na ''koncesjonowaną opozycję'' wobec Kremla - ponoć stoi za nim jeden z najbliższych współpracowników Putina, ''prawosławny'' oligarcha Konstantin Małofiejew. Typa niedawno postawiła w stan oskarżenia administracja Bidena za łamanie amerykańskich sankcji min. korumpowaniem dziennikarzy stacji Fox, co tłumaczyłoby prorosyjskie i antyukraińskie agitki na jej antenie. W każdym razie bez złudzeń: Girkin reprezentuje jedną tylko z frakcji - jak to mawiają w Rosji ''baszt Kremla'' - tej samej mafii łupieżców, która liczyła na obłowienie się tanio kosztem Ukrainy. Kiedy zaś okazało się ku ich zdumieniu, że nie pójdzie wcale tak łatwo spanikowali i jedni obstają za w miarę bezbolesnym wyjściem z kabały, inni zaś cisną jeszcze bardziej stawiając na ''ostateczne rozwiązanie kwestii ukraińskiej'', trudno stąd dziwić się, że głosem ostatnich jest psychopatyczny morderca Striełkin. Aczkolwiek należy pamiętać, iż powyższe rewelacje na jego temat ze strony Borodaja dyktuje konflikt między nimi, trudno orzec na ile to jakieś ichnie wewnątrzresortowe porachunki i jak dużą dozę prawdy zachowują. Znamienne, że były wspólnik zbrodni Girkina zaprzecza ''pomówieniom'' jak twierdzi o swe żydowskie pochodzenie z kolei, rewanżując tym samym przeciwnikowi. Z jego słów wynika, iż rzekomy ''Striełkin'' to samonienawidzący się Żyd, wypierający swą rasę przywdziewając białogwardyjski kostium i zgrywający faszyzującego rosyjskiego imperialistę, byłby więc zeń dość częsty w dziejach przypadek ''judeoraszysty''. Skądinąd skłonność Girkina do przybierania teatralnych póz jest faktem, typ lubi przebieranki jako znana w kręgach rosyjskich rekonstruktorów wojennych postać, ciekawe jednak czy ma to również związek z jego perwersjami seksualnymi, jak sugeruje Borodaj. Naczelny szowinista współczesnej Rosji, jako lubiący ostre batożenie transwestyta - przedstawcie to sobie... 
 
Byłbyż stąd z mniemanego Striełkina kolejny rosyjski zboczeniec i maniakalny imperialista o ''koszernym'' pochodzeniu rasowym, jak proszczepowy szur Żyrinowski, wybitny skądinąd poeta Josif Brodski, patriarcha moskiewskiej Sodomy i Gomory Cyryl, lesba Skabiejewa czy wreszcie naczelny propagandzista Kremla i zdeklarowany ''homofob'' Dmitrij Kisielow, którego syn ożenił się z liżącą cipy gwiazdką lesbijskich pornoli? Przestanie to dziwić, kiedy przypomnimy sobie, że twórcą idei Moskwy jako ''Trzeciego Rzymu'' był judaizujący pedał Zosima Brodaty, stołeczny metropolita z końca XV-ego stulecia. Posługiwanie się zboczeńcami seksualnymi stanowi więc typowe dla ''konserwatywnej'' Rosji modus operandi, choćby na Ukrainie rolę jej agenta pełni niejaki Ołeh Laszko - polityk o którym wszyscy tam wiedzą, że ''lubi w dupala''. Poza wszczynaniem burd w ukraińskim parlamencie, typ zajmuje się a jakże negacjonizmem rzezi wołyńskich, ku nieskrywanej satysfakcji neoliberalnego komucha Millera. Warto stąd na poważnie pochylić się nad tym co mówi jeszcze Borodaj w rzeczonym wywiadzie sprzed 3 lat już będzie. Otóż bez ogródek wyraża tam nadzieję na rychłe przechwycenie władzy w Kijowie przez neobanderowców, co miałoby wywołać upragniony przezeń rozpad kraju i wojnę domową na Ukrainie. Trudno o lepszy dowód, iż na kulcie ''krwawego Stepana'' państwo to daleko nie zajedzie, bo jest on jak najbardziej w interesie Kremla. Niestety zdaje się nie pojmować tego chwalona tu przeze mnie niedawno ukraińska dziennikarka i jak mniemam szczera patriotka Janina Sokołowa, umieszczając na swym fejsowym profilu wizerunek patrona ludobójstwa Polaków na Wołyniu, wraz z wyrazami uznania dlań. Nie posądzam jej, żywię nadzieję nienaiwnie, o świadomą pochwałę tychże zbrodni, widząc w tym raczej zrozumiałe u pół-Rosjanki po ojcu, przesadne zbyt podkreślanie przez nią swej ukraińskiej tożsamości wyssanej wraz z mlekiem matki. Trudno się dziwić, iż ojcowskie dziedzictwo ''zepsuło jej krew'' jak sama twierdzi, skoro dopiero co musiała kryć się z dorastającymi synami, dziećmi jeszcze w kijowskich podziemiach przed ostrzałem Rosjan. Nienawiść do nich stąd jest u niej w pełni uzasadniona, każda normalna matka zamienia się w drapieżną bestię w obronie swego potomstwa przed podobnie zdeprawowanymi napastnikami. Niemniej ukraiński patriotyzm zamykając się w getcie nacjonalizmu o co tu kryć mocno faszyzującym charakterze, nie znajdzie nigdy uznania u bodaj większości rosyjskojęzycznych obywateli kraju, dla których punktem odniesienia jest udział ich przodków w ''wojnie ojczyźnianej'' po stronie sowieckiej, co dotąd wygrywała na swą korzyść Moskwa. Dziś jednak na szczęście nie da się już budować tożsamości poradzieckiego ''Lebensraumu'' na postkomunistycznych [re]sentymentach. Sam Kreml skutecznie to uniemożliwia swą agresją na Ukrainę, by ''uczynić z niej suwerenny kraj'' jak głupio i bezczelnie oświadczył Wołodin, przewodniczący rosyjskiej Dumy i jeden z najbliższych przydupasów Putina. W efekcie Moskale unicestwili praktycznie mocne dotąd własne stronnictwo w bratnim ruskim narodzie, a niszcząc tamtejszy przemysł pozbawili podstaw ekonomicznych potęgę ukraińskich oligarchów, do niedawna jeszcze zwykle prorosyjskich. Dali tym samym władzom w Kijowie okazję do ustanowienia potencjalnie bardziej sprawiedliwych stosunków własnościowych w kraju, zwłaszcza iż spore straty wskutek wojny poniosły także działające na Ukrainie monstrualne koncerny rolne z przewagą kapitału zagranicznego min. Niemiec i Francji. Berlina to rzecz jasna nie otrzeźwi, bo ci durnie bez reszty uzależnili się od rosyjskiego gazu i węgla, nie dbając nawet o zabezpieczenie rzeczywiście alternatywnych źródeł energii, gdyż okazuje się wiatraki i panele słoneczne im tego nie zapewnią [ no popacz pan ]. Ukraińcy to wiedzą, dlatego kierują swą ofertę niedwuznacznie pod adresem Anglosasów, a szczególnie Brytoli postulując skrojoną na ich gust liberalnie ekonomiczną ''filozofię Wolnego Stepu'', wedle słów tamtejszej wicepremier i minister gospodarki Julii Swiridienko. Co oznaczać ma danie wolnej ręki przedsiębiorcom we wszystkim, ''co nie narusza wolności innych ludzi, ani zagraża społeczeństwu''. Nie żartuję, w oryginale manifestu stoi jak byk:

''Мы предлагаем философию Свободной степи, когда предприниматель может делать все, что не нарушает свободы других людей и не подвергает общество опасности.''
 
- być może to niesłychane skojarzenie anglosaskiej idei ''swobodnego handlu'' z Wielkim Stepem, swoisty libertariański eurazjatyzm ''Dzikich Pól'' wolnego rynku, powziął się u p. Swiridienko z jej współpracy ekonomicznej z Chinami, gdy odpowiadała za nią zasiadając we władzach ukraińskiego Czernichowa. Jednak to Brytyjczycy i ogólnie Anglosasi pozostają głównymi adresatami jej apelu, o przyciągnięcie kapitałów do zrujnowanego wojną kraju korzystnymi warunkami. Czego wcale nie skrywa pisząc, iż wzorem Kazachstanu na Ukrainie mogliby działać na znanych im zasadach swego systemu prawnego. Na dowód znowu cytat z oryginalnego tekstu:

''Есть еще один путь, более короткий – использовать опыт Казахстана и позволить украинским предпринимателям использовать британское право в отношениях между собой и с государством Украина. Для этого нужны изменения в Конституцию, но они того стоят. У противников инвестиций в Украину станет на один весомый аргумент меньше, также придадим больше уверенности бизнесам, которые здесь уже работают. Британцы – наши друзья и, думаю, с удовольствием нам помогли бы.''
 
- co potwierdza Marek Budzisz, niekwestionowany chyba autorytet od spraw wschodnich w kraju. Na tym tle prorosyjscy kurwiniarze wyglądają niczym zmasakrowana, okrwawiona gęba Jasia Fasoli Kapeli po ostatniej walce:). Jednak libki, którym na tyle stało rozumu, by nie iść śladem Janusza w jego ślepym zapatrzeniu na Kreml, nie powinny wpadać w euforię, że oto tuż obok polskich granic wyrośnie im zaraz libertariański ekonomicznie raj. Bowiem władze w Kijowie korzystając z okazji wyzbywają się głównie masy upadłościowej i firm zniszczonych przez Rosjan, zachowując wedle deklaracji pani minister kontrolę nad strategicznymi gałęziami ekonomii jak porty, czy ważnymi dla stabilności społecznej, typu poczta dostarczająca świadczeń emerytom:

''В конце мы должны получить небольшое количество мощных государственных предприятий большого размера, которые либо являются монополиями (как Администрация морских портов Украины, владеющая причальными стенками, "Укрзализныця"), либо выполняют социальную функцию (как "Укрпочта", доставляющая пенсии во всех уголках Украины).''
 
- tak więc w istocie oznacza to koncentrację własności w rękach państwa ukraińskiego, dzierżenie przez nie monopolu tylko nad przedsiębiorstwami niezbędnymi dla zachowania bezpieczeństwa narodowego. Reszta gospodarki zaś z tych samych względów powinna ulec rozproszeniu własnościowemu, bowiem większa liczba średnich i małych podmiotów ekonomicznych utrudnia sparaliżowanie kraju atakiem na skupione w nielicznych centrach ośrodki przemysłowe, jak to się właśnie teraz dzieje na Ukrainie. Innymi słowy militaryzacja państwa wcale nie wyklucza, a wymaga wręcz możliwie powszechnego uwłaszczenia obywateli, zupełnie inaczej jak dotąd było w nazizmie czy ''komunizmie wojennym''. Nie oznacza to bynajmniej wycofania się rządu z gospodarki, jak chcieliby tego fanatyczni wolnorynkowcy, lecz skupienie jego uwagi  na perspektywicznych dla narodu celach. Dlatego Swiridienko powołuje się na przykład Izraela, gdzie państwo czynnie wspiera rozwój technologiczny, nie żałując pieniędzy na badania naukowe we współpracy z prywatnymi firmami sektora zbrojeniowego, porównując doń obecną sytuację Ukrainy jako ''kraju frontowego'':

''Нужно признать, что дата завершения войны нам пока неизвестна. Мы все рассчитываем на победу как можно быстрее, однако враг не сбавляет темпы и продолжает нас атаковать. Итак, возможно, ситуация в Украине в течение определенного времени будет напоминать Израиль. Для самозащиты необходимо позаимствовать израильский опыт развития милитаристских технологий и военных стартапов. Израиль имеет самый высокий в мире уровень затрат на R&D (Research and Development) – 4,5% ВВП. И именно такие венчурные инвестиции являются залогом его силы. Небольшой по размерам Израиль стал военной силой №1 на Ближнем Востоке. К факторам его успеха, кроме инвестиций в R&D, входит ставка на частные оборонные компании, работающие в тесном сотрудничестве с государственными оборонными гигантами, трансфер оборонных технологий от мощных иностранных партнеров, ставка на товары двойного назначения, которые также можно экспортировать.''

Bo i tak faktycznie rzeczy się mają w ''państwie położonym w Palestynie''. Jak stoi w obszernej analizie PISM autorstwa Michała Wojnarowicza, z której pozwolę sobie przywołać tylko parę istotnych w tym kontekście informacji:

''Rozwój izraelskiego sektora zaawansowanych technologii jest efektem reform zainicjowanych w latach 80. XX w., które miały zaktywizować gospodarkę pogrążoną w kryzysie i dysponującą ograniczonymi zasobami. Fundament reform stanowiła ustawa z 1984 r. o zachętach dla przemysłowych prac badawczo-rozwojowych, ułatwiająca zatrudnienie i wykorzystanie wiedzy byłych pracowników przemysłu obronnego – dotychczas głównego źródła innowacji technicznych w Izraelu. W 1991 r. władze rozpoczęły tworzenie klastrów nowoczesnych technologii połączone z realizacją programu inkubatorów dla nowych firm. W 1993 r. uruchomiono rządowy program Yozma (hebr. inicjatywa), którego cel stanowiło przyciągnięcie zagranicznych inwestorów i zabezpieczenie finansowania inwestycji wysokiego ryzyka, ale o dużym potencjale wzrostu (venture capital, VC). [...] Izrael aktywnie wspiera sektor high-tech i pozostaje liderem wśród państw OECD, wydając na badania i rozwój (B+R) procentowo najwięcej – 4,9% PKB w 2021 r. Na poziomie instytucjonalnym najważniejszą rolę odgrywa Izraelski Urząd ds. Innowacji, zajmujący się obsługą programów i funduszy dla przedsiębiorców i badaczy, doradztwem oraz wparciem organów państwa. [...] Elementem systemu zachęt dla kapitału zagranicznego są instrumenty fiskalne (np. zwolnienia i ulgi podatkowe), wsparcie finansowe oraz doradcze dla inwestorów indywidualnych i firm nawiązujących współpracę z izraelskimi odpowiednikami. Jeśli firma korzystała na jakimkolwiek etapie z państwowych grantów, obowiązują ją ograniczenia w zakresie transferu wiedzy i praw produkcji, a także wymagania licencyjne i sprawozdawcze, co ma zabezpieczać interesy Izraela i jego know-how. [...] Integralną częścią izraelskiego systemu wspierania innowacji są wysokie nakłady na naukę i edukację. [...] Uniwersytety odgrywają też bardzo ważną rolę przy wdrażaniu prowadzonych badań i wspieraniu absolwentów, m.in. dzięki zaawansowanemu systemowi inkubatorów i akceleratorów akademickich. Według Światowej Organizacji Własności Intelektualnej (WIPO) izraelski model współpracy świata akademickiego z biznesem w obszarze B+R jest najwyżej oceniany na świecie. [...] Bardzo ważną funkcję pełni powszechna służba wojskowa, która jest miejscem budowania sieci kontaktów społecznych i szkolenia kadr w zakresie nowoczesnych technologii wykorzystywanych potem przez biznes (np. systemów autonomicznych w motoryzacji bazujących na rozwiązaniach dla dronów). Najważniejszą rolę w tym procesie odgrywa Jednostka 8200 – sekcja wywiadu wojskowego odpowiedzialna za rozpoznanie elektromagnetyczne (SIGINT), zajmująca się również operacjami ofensywnymi i defensywnymi w cyberprzestrzeni.''
 
- i tak oto powróciliśmy do Żydów, jakby kto żywił wątpliwości, iż nadto odbiegliśmy od obranej w tytule tematyki. Nie może być zresztą inaczej, w świetle podanej w powyższym artykule wieści, iż:

''W 2018 r. ok. 25% izraelskich przedsiębiorstw zatrudniało zagranicznych podwykonawców, większość z nich działała na Ukrainie – według danych z br. było to do 20 tys. miejsc pracy. Ukraina odpowiadała za 45% zagranicznych izraelskich ośrodków B+R, zaś Rosja za 10%. W okresie poprzedzającym rosyjską inwazję i tuż po niej część firm i pracowników została relokowana (np. do Polski i Rumunii), zaś dla osób zatrudnionych w izraelskich przedsiębiorstwach high-tech znajdujących się w Rosji i na Ukrainie wprowadzono ułatwienia przy migracji do Izraela.''
 
- hmm, normalnie jakoweś cyber ''UkroPolin'' się nam przez to kroi:). Mówiąc zaś na poważnie: w wystąpieniu ukraińskiej minister pominąłem istotny wątek, traktujący o intensywnej rozbudowie infrastruktury kolejowej i ogólnie transportu lądowego, jako koniecznej ze względów bezpieczeństwa alternatywnej trasie przesyłu towarów wobec drogi morskiej, łatwej do zablokowania czy wręcz przejęcia przez Rosjan. Jest oczywiste, że takowe strategiczne ''korytarze'' muszą z konieczności przechodzić głównie przez Polskę, choć i Słowacja czy Rumunia także na tym skorzystają, zwraca na to uwagę sam Budzisz. Oby więc nie pokrzyżowali tych planów ''koszerni'' rosyjscy neoimperialiści pokroju Girkina, czy Izraitela juniora wznoszący swą ''Nową Jerozolimę'' na kościach Ukraińców... Jedyne co razi w manifeście ukraińskiej minister ekonomii, to niestety typowe dla liberałów pitolenie o jakoby ''socjalistycznym etatyzmie'' i ''nadmiernej ingerencji rządu w gospodarkę'', jaką miała cechować się władza w ZSRR. Nigdy dość stąd przypominać, że dla świadomego reguł swej doktryny socjalisty państwo jest z zasady kapitalistyczne, stanowiąc ''komitet zarządzający wspólnymi interesami burżuazji'', jak pisał sam Marks. Dlatego w tzw. ''realnym socjalizmie'' państwo miało czysto fasadowy charakter, podlegając swoistej ''prywatyzacji'' przez stojącą całkiem ponad i poza nim sitwę komunistów, programowo nie dbających nawet o pozory prawnego umocowania swej władzy, opartej na ''niczym nieskrępowanej przemocy'' wedle formuły Lenina. Takoż ich brutalne ingerencje w gospodarkę, prowadzące często do nędzy, powszechnego głodu i w końcu ludobójstwa, nie miały bynajmniej ''etatystycznego'' charakteru, bowiem instytucje rządowe pełniły w nich służebną rolę wobec pozaprawnego terroru partii bolszewickiej i wyznawanej przez nią ideologii. Dlatego istotą komunizmu jest anarchia, stąd oksymoroniczne brednie o ''socjalistycznym etatyzmie'' godne są tylko skretyniałych korwinowców i skończonych libków, żałować więc tylko wypada, że p. Swiridienko musiała zapewne posługiwać się nimi, aby zachęcić łasych na te bzdury Angoli. W tym ''patchworkowatym'' nieco, ale nieustannie krążącym wokół ''judeoraszystowskiej'' tematyki wpisie, nie może zbraknąć jeszcze innego ''bohatera'' uosabiającego całą nędzę kacapii. Mowa o niejakim Aleksandrze Nowikowie, który zasłynął spektakularnym skokiem po pijaku z 5-ego piętra w bloku przeżywając go cudem, bo upadek zamortyzowało stojące opodal okna drzewo. Zapis dokumentujący ten zaiste epokowy wyczyn zrobił prawdziwą furorę w Rosji już dobrych parę lat temu, niestety jego ''gwiazda'' nie cieszyła się długo zasłużoną sławą, zapijając w młodym wieku na śmierć. W wywiadzie Nowikow szczerze wyznawał, iż nie lubi trudzić się myśleniem ni pracą, nawet ruchanie przestało go już kręcić i jedyną pasją, której dosłownie poświęcił życie było dlań chlanie na umór. Nie tylko wódy, bowiem na pozostałym szczęśliwie po nim profilu na rosyjskim odpowiedniku fejk-zbuka, można obaczyć degustację przezeń tak wyrafinowanych trunków, jak woda kolońska. Smakował mu stąd koncert Behemota, skoro fotkę zeń umieścił tamże jako fan ''mocnej muzy'', ot i pojawił się więc polski akcent, jeśli tak w ogóle można rzec o Nergeju i jego bandzie. Wspominam o tym jednak głównie dlatego, że z Nowikowa był rosyjski naziol, represjonowany nawet przez władze za portret Adiego przechowywany niczym relikwia w domu i hajlowanie wraz z kolegami na zdjęciach. Pytanie stąd, czy gdyby dożył raszystowskiej inwazji na Ukrainę, wziąłby w niej udział wyruszając nań z rodzinnej Apatyty, zapadłej dziury na Półwyspie Kolskim? Czy też może jednak stanąłby po stronie ''judeonazistowskich'' władz w Kijowie, skoro imponujący mu Hitler miał żydowskie korzenie wedle Ławrowa [ najwidoczniej był to z jego strony przytyk wobec Girkina... ]. Cóż, tego się już nie dowiemy, bo umarł młodo ten iście rosyjski bohater, honorową śmiercią kacapskiego alkoholika. Niewątpliwie odcisnął ślad jako źródło rozlicznych memów i wraz z nim przeminęła cała epoka w dziejach jego kraju. W sumie zabawowy był zeń gość, lubił nie tylko wypić ale i zakąsić czasem muchomorkiem, czy inszymi psylobicytami, co zapewne tłumaczy enigmatyczny pseudonim ''ptaka-gnoma'', jaki przybrał na swym profilu ''w kontaktie'' pełnym satanistycznej symboliki. Zwyczajnie miał zwidy od wódy i dragów, a i toksyny z gnijącej w nim wątroby zatruwające mózg niewątpliwie robiły swoje. Błyskotliwa i przez to krótka sława dała mu też niejakie powodzenie wśród miejscowych ''dam'', czego krótką serię fot na dowód umieszczam ku opamiętaniu stulejarzy, co dali sobie wmówić, że jedynie stumetrowe ''Chady'' mają szansę na zaruchanie. Na przykładzie Fabjańskiego jasno widać, iż niekoniecznie kobiet... chyba, że z jajami. Najważniejsze bowiem dla powodzenia są talent i autentyczna pasja, zwłaszcza tak ekstremalne jakich posiadaczem był imć Nowikow:





 
Król życia normalnie - oszczędzę sobie widoku jego zapijaczonej mordy, oraz kumpli - całą tego długą serię obaczyć można na pozostałym po nim profilu VK. Natomiast przywołam parę zaledwie, wymownych za to fot z ''deklaracją ideową'' na bluzie kolegi i dyskretnym ''celtykiem'' na przedramieniu, nie pozostawiających złudzeń z kim mieliśmy tu do czynienia: 


Żeby nie powstało jednak fałszywe wrażenie, iż w obecnej Rosji pozostali tylko alkoholicy, mafiozi i psychopaci podobni Girkinowi, odsyłam w kontrze do artykułu o tamtejszej prezes Banku Centralnego Elwirze Nabiullinie, skądinąd Tatarce z pochodzenia. Dzięki tej kompetentnej finansistce niestety kremlowski reżim póki co radzi sobie całkiem nieźle z sankcjami nałożonymi nań przez Zachód, choć rzecz jasna i Niemcy robią wiele, aby się z nich wyłamać. Należy o tym pamiętać, bo śmieszkowanie ze spleśniałych bułek w rosyjskim zastępniku MacDonalda przesłania nam, iż nadal wśród moskiewskich czynowników nie brak urzędników państwowych najwyższej próby, dzięki którym Rosja wciąż się jakoś trzyma. Na szczęście dla nas przewagę zyskują jednak wśród nich beztalencia i łachudry, a nawet groźne szury pokroju Striełkina czy Borodaja, który w swej głupocie nie dostrzega, iż trudno pogodzić wiarę w wysławiany przezeń ''ruski mir'', z fenomenem sławy psychopatycznego mitomana, jaką zyskał dzięki niemu jego niegdysiejszy kompan i wspólnik zbrodni. Aczkolwiek w finale przytoczonego na wstępie wywiadu przyznaje, iż negatywem despotycznego systemu panującego w Rosji jest, iż bazuje na bezwolnie posłusznym elemencie społecznym. Tym samym spychając wszystkie twórcze, dynamiczne siły mogące potencjalnie go ożywić w bagno ekstremizmu, mniejsza już prawicowego czy też lewicowego. W kontrze za to władze w Kijowie mogą coraz częściej poszczycić się doborowymi kadrami urzędniczymi, czego dowodem choćby ukraińska negocjatorka międzynarodowych umów i dyplomata, Ołena Zerkał. Pozostaje stąd gorzko przyznać rację Markowi Wróblowi, iż gdyby Rosjanie tak nie chleli i kradli, Rzeczpospolita nie miałaby większych szans w konfrontacji z nimi. Szczęsnym trafem losu naród ten przejawia jednak autodestrukcyjne skłonności w wyjątkowym wprost natężeniu, co ratuje nam Polakom tyłek i żywię nadzieję dobitnie tom okazał na powyższych przykładach. Zarzucającym mi zaś, iż taplam się w obyczajowych brudach odpowiem - owszem, inaczej bowiem nie sposób dowieść miary zdurnienia tych zachodnich konserwatystów, co jak Jordan Peterson upatrują wybawienia od dławiącej ich zachodniej zgnilizny obyczajowej w rosyjskich kurwiarzach, złodziejach, psychopatycznych mordercach, alkoholikach, ćpunach i jawnych satanistach. Tudzież inteligentnych i utalentowanych, lecz do szpiku cynicznych technokratach, którzy jak pomieniona wyżej Nabiullina służą wybitnie złej sprawie. Insza inszość, że Ukraina nie obroni się przed Rosją ślepo naśladując Zachód i jego obecne ideologiczne spierdolenie. Na dowód przytoczę w finale serię zdjęć, które umieściła na swym fejsowym profilu Sokołowa, przedstawiających sceny czułych pożegnań wyruszających na front ukraińskich żołnierzy przez ich kobiety. Wyziera bowiem z nich zdrowy, tradycyjny ''cis-płciowizm'' w nomenklaturze lewackich zjebów z Zachodu, czyli tradycyjny podział ról płciowych. Wszyscy ''niebinarnościowcy'' dojebali by się do nich jak nic za brak par mężczyzn identyfikujących się jako kobiety, żegnających we łzach kobiety poczuwające się do roli mężczyzn, idące do walki za swą ojczyznę. Pomijam już, że to w ogóle straszny nacjonalizm jest, takie stawianie sprawy, bo terrorystów pokroju Girkina ''lewicowa wrażliwość'' pozwala zwalczać jedynie kredkami i ''tęczawizmem'', no chyba iż mamy do czynienia z tymi okropnymi ''faszystami'', wtedy wszystkie chwyty dozwolone. Hołdując takim gównom rodem z Zachodu Ukraińcy dawno by już przegrali, na szczęście władze w Kijowie dobitnie okazały jeszcze w pierwszych tygodniach wojny, że nie dozwolą pogrywać ze sobą bezczelnym dezerterom podszywającym się pod kobiety i gdzieś mają ich płciową ''samoidentyfikację''. Bowiem kiedy na łeb zaczynają spadać bomby kończy się głupia ironia i szyderstwa inteligentów z ''synczyzny'', najtępszy lewak czy inszy ''monarchista-uniwersalista'' poczyna kumać, o ile nie jest skończoną kanalią i zdrajcą, że aby się uratować musi walczyć. Niekoniecznie z bronią w ręku, bo ktoś powinien też organizować zaopatrzenie wojsk toczących boje na pierwszej linii frontu, czy pilnować porządku na jego zapleczu zwalczając dywersantów i wrogą propagandę etc. Kobiety również w ramach realnego równouprawnienia powinny wziąć udział w wysiłku zbrojnym, gdyż za prawami mężczyzn mają iść także ich obowiązki, jak służba wojskowa właśnie. Szczególnie feminazistkom przydałoby się wziąć je w kamasze i nie oszczędzać w bezpośrednich walkach tak, aby poczuły na własnej skórze jakimiż to ''przywilejami'' cieszyli się rzekomo w ''patriarchacie'' mężczyźni, traktowani masowo wtedy jako przysłowiowe ''mięso armatnie''. Doświadczenie losu rekruta w dawnej pruskiej armii, a zwłaszcza carskiej porównywalnego tylko z piekłem za życia, skutecznie wyleczyłoby te głupie pizdy z pierdolenia podobnych farmazonów. Nie mówiąc już, że dla tych psychopatycznych szmat baba zamiast płakać za mężem czy synem ginącym na froncie, powinna się z tego jeszcze cieszyć, a najlepiej wyskrobać takiego już w łonie, niech więc kurwa giną! Zresztą wszystko zdaje się zmierzać ku zaprzągnięciu kobiet do ''wojennego rydwanu'', na Ukrainie nie brak już czołgistek, snajperek i tym podobnych dzielnych dziewuch a i w Polsce idzie na to, co nie kryję bardzo mię cieszy, bo nie jestem korwinowym stulejarzem bredzącym za Januszem, jak to baby rzekomo ''opóźniają postęp''. Dobra, tyle mojego, obiecana więc seria zdjęć, także jako kontra do rosyjskich degeneratów zgrywających ''konserwę obyczajową'' dla ''pożytecznych idiotów'' z Zachodu jak Peterson. Kolejna zblakła gwiazda ''koszernej'' prawicy, skądinąd mówiąca w sprawie Rosji jednym głosem, z czołowymi przedstawicielami niby tak krytykowanej przezeń postmodernistycznej lewicy: Chomskym i Habermasem - znamienne...:






Niech żyje Ukraina! Na pohybel Moskali i ich przeklętych ''jewriejów'', ku Polski po-żyd-kowi.