...chciałoby się rzec, żegnaj wraz z całym Okcydentem, bo tylko skończeni germanodebile pokroju Zychowicza, i niestety Cenkiewicza wierzyć mogą, że koniec globalnej hegemonii USA oznaczać może, iż sama Europa pod przywództwem Niemiec będzie w stanie już nawet nie tyle odrodzić się, co zachować swój status polityczny i ogólnie cywilizacyjny. Zanim jednak przejdę do rzeczy wypada poświęcić nieco uwagi pozornie błahemu, nie związanemu rzekomo z tematem problemowi, cierpliwości jednak w toku wywodu wyjaśni się czemu ma to służyć. W za-poprzednim wpisie wspomniałem na wstępie o pewnym psychopacie pozwalającym sobie na autentycznie mizoginiczne wypowiedzi, nawołującym wręcz do ostrego dominowania kobiet i to wszystkich, a nie tylko żywiących sado-masochistyczne skłonności. Tak więc teraz w kontrze i dla równowagi na drugą nóżkę, przytoczę parę zjebanych Julek jako lekcję poglądową patologii. Oto niejaka @balsamistka, studentka farmacji z Opola, występująca także pod nickiem ''rudy elfo''. Przemiła ta jakże dziewuszka, kwiat narodu normalnie prezentuje nam otóż na swym profilu możliwości wokalne, przedrzeźniając rykiem ''Barkę'' na okazję Bożego Narodzenia, świętując w towarzystwie podobnych sobie spierdolin. Wprawdzie rzeczony utwór faktycznie jest koszmarnie kiczowaty, i stanowi jak dla mnie para-religijny odpowiednik ''Białego misia'', kwintesencję wręcz ''kremówkowego'' niestety polskiego katolicyzmu, wiadomo jednak, że wulgarna głupa cipa nie z tego kpi, lecz szydzi z istoty chrześcijańskich świąt jako takich. Piździelca należałoby wziąć za rude kudły na durnym łbie, po czym zawlec na Bliski Wschód czy do Egiptu, wszędzie tam, gdzie wyznawcy Chrystusa płacą bywa życiem nawet za wierność dla Ukrzyżowanego - możesz być z siebie dumna bezmózga kanalio, właśnie nasrałaś niniejszym na groby gwałconych masowo i mordowanych przez muzułmanów tamtejszych chrześcijanek. Czego się jednak spodziewać po żeńskim zjebie, który spowiedź porównuje do srania, sama uważa się za ''boga'' - chyba ''boginię'' powinno być, bo tak jedzie seksizmem - i serio rozważa postawienie na grobie ''kaczora'' znicza z pozytywką wygrywającą ''jebać PiS''? Do tego jak każda rozhisteryzowana Julka musi oczywiście robić dramę rodzicom, szczególnie ojcu zarzucając mu, że jest ''seksistą'', bo ośmielił się polecić jej posprzątać w domu. Nie dziwota stąd, że nieszczęsna matka nazywa ją swoją ''porażką wychowawczą'' i faktycznie współczuję, szkoda że nie była taka ''wyzwolona'' obyczajowo jak córeczka i nie wyskrobała ścierwa. Na szczęście potomkini wyraża już za to chęć podwiązania sobie jajników, otwarcie gardzi ''bąbelkami'' życząc wraz ze swym Oskarkiem dziecku sąsiadki, by zrobiło sobie krzywdę, oby więc wytrwała w postanowieniu nierozmnażania się, tak trzymać ruda kurwo! Mam prawo mówić tak o chamskiej suce nazywającej Lecha Kaczyńskiego ''skurwysynem'', wprawdzie nie był to nigdy polityk z mojej bajki i wiele mógłbym mu zarzucić, choćby głupie przepraszanie Czechów za ODZYSKANIE przecież, a nie żadne tam ''zajęcie'' Zaolzia, nigdy jednak nie posunąłbym się do obrzucania go takowym łajnem, czy życzenia mu wprost najgorszego jak ona Bosakowi za poparcie dla wiadomego wyroku TK. Sama zresztą przyznaje, że jest spierdoliną życiową pisząc otwarcie: ''jestem chodzącym wkurwem'', ''gdyby nie Twitter, to chyba byłabym samotnym gównem bez jakichkolwiek znajomych'', i to najlepsze - ''Powinnam być do końca życia sama i być izolowana od ludzi bo wszyscy mnie wkurwiają a ja chcę tylko pieniążki i spokój a nie mam żadnej z tych rzeczy'', JPRDL:))). Pogratulować nieczęstej u lasek szczerości, zarazem chyba cierpi na dość typowego u bab ''bordelajna'' miotając się od deprechy do samozachwytu, na jej profilu sporo oczywiście fotek własnego tyłka, buziaczków czy nagiego prawie ciała, których jako żywo nie mam najmniejszej ochoty linkować, bo budzi we mnie wstręt przypominając wychudłą, rudą szkapę. Oto nowy gatunek nadwiślańskiego człowieka, post-Polka czy raczej typowa ''p0lka'' pisana przez zero: brzydka, chamska, agresywna, pazerna na kasę, obleśna, przepełniona nie popartymi niczym ambicjami, bezbrzeżnie głupia i zakochana przy tym w sobie, choć doprawdy nie ma w czym, rozhisteryzowana, królowa gównianej dramy nie szanująca żadnej świętości, jadowicie wredna, jednym słowem chodząca parodia kobiety. Jedyne do czego się takowe nadają, to zostać kolejną żoną przysłowiowego Araba, który już wiedziałby jak poskromić księżniczkę na ziarnku gówna, stąd nie pojmuję doprawdy czemu tylu cebulaków ma z tym problem - przecież oczyszczamy w ten sposób naród z genetycznego śmiecia. Na co nam niby takie kobietony, niech spierdalają i to najlepiej na drugi koniec świata, aż szkoda że nie można nimi handlować, jest przecie tego ścierwa tu tyle nad Wisłą, że można by je opychać masowo jakim dzikusom, starczyłoby dzięki temu nie tylko na 500+ ale nawet i jakże potrzebne nam sensowne inwestycje w infrastrukturę. Byłby wreszcie jakiś pożytek z plagi społecznej Julek i chamowatych karyn, a i Oskarków bo tych z kolei sprzedałoby się muzułmańskim pedałom z domu Saudów, od których ponoć wprost się tam roi. A tak musimy się z gównem męczyć, i po co - jeśli ktoś w świetle przytoczonych wyżej dowodów krańcowego zjebania ''balsamistki'' nazwie mnie po tym ''incelem'', znaczy iż sam jest popierdolony, i to srogo. Mówię bowiem nie o wszystkich młodych Polkach na szczęście, lecz pewnej patologii społecznej, wszakże na tyle już rozpowszechnionej, iż nie można jej ot tak zbyć machnięciem ręki. Piździelce takowe zapewniają przecież masowe wsparcie dla akcji stricte politycznych, nie mogło a jakże zbraknąć na profilu żeńskiego przegrywa wiadomych ''piorunów'', cipa strasznie cierpi z powodu ''patriarchalnej kultury'', której jako żywo nigdy bodaj w Polszcze nie było, budzącej w niej skrupuły czy wrzucić zużytą podpaskę do kosza w łazience u kolegi - jasne, najlepiej od razu wysmaruj mu flupami z pizdy cały kibel. Miarą jej spierdolenia jest, iż wkurwiła się na samego Margota i radykalną lewicę, bo nawet oni uznali, że ''srajk kobietonów'' idzie w złą stronę rozmywając się w histerycznych wulgaryzmach, i poza ''jebać PiS'' nie ma praktycznie nic do zaproponowania, zaś wsparcie ze strony takiego neoliberalnego skurwiela jak Czaskosky dla lewackiej jakby nie było inicjatywy to już przegina totalna, stąd również jemu kazali wy.... Przynajmniej byli w tym konsekwentni przyznaję, ale dla rudej jędzy to ''obrzydliwe'', bo przecie ''dzieli protestujących''. Babon popiera żarliwie protest ''osób z macicami'' kolportując przy tym kłamliwe brednie jakoby Ordo Iuris było za ''prawem do bicia kobiet'', domaga się nie wiadomo jakich praw, a sama zieje seksistowską mizoandrią bredząc, iż ''faceci do wora a wór do jeziora'', za wyjątkiem oczywiście jej Oskarka Przemusia, co się z nim rucha, i po to jej piguły żeby nie było z tego ''bejbika'', słusznie. Nawet zjebane dzieciństwo nie usprawiedliwia równej podłości i chamstwa jakim popisuje się Julka ''balsamistka'', znam przypadki jednostek o wiele bardziej poszkodowanych przez los, które nie posuwają się do tak wściekłej, jadowitej wredoty jaką ona reprezentuje. Dlatego nie jest mi jej ani odrobinę żal, gdy wyznaje: ''nie umiem nawiązywać relacji z ludźmi bo myślę z góry, że mnie nienawidzą ale teraz nauczyłam się z tym żyć ze jestem osobą której większość osób nie rozumie nie lubi i wręcz gardzi'' - słusznie jak widać. Bynajmniej nie życzę jej najgorszego jak ona Bosakowi czy Kaczyńskiemu, lecz porządnego psychiatry i skutecznej terapii nade wszystko, wszakże jako zdeklarowany a-gnostyk w cuda nie wierzę a tylko chyba takowy mógłby ją uratować. Niby tlą się wprawdzie resztki rozsądku w niej, gdy przyznaje, iż śmieszy ją jak wiele z feministek pierwszych skorych do mówienia o ''gwałcie'' i takich tam, same są oprawcami niezgorszymi od ''samców'' na jakich pomstują. Niemniej za dużo gnoju wylała ze swego zaszambionego umysłu do przestrzeni publicznej, aby można tak łatwo odpuścić kanalii, przydałaby się jej porządna szczepionka, ale nie ta co ją chce sobie zaordynować niechętnych temu nazywając oczywiście ''foliarzami'', tylko wprost duchowa na to jednak jest niestety beznadziejnie uodporniona jak większość z pokolenia ameb szkalujących JPII.
Miałem tu zarzucić co nieco o jeszcze bardziej pojechanej Julce, także farmaceutce [ rzeczywiście w tym akurat ''balsamistka'' ma rację - za studiowanie tego gówna powinna być renta, skoro biorą się za nie takie spierdoliny ], co nie może zdecydować się czy jest chłopem czy babą, zamiennie pisząc na swym profilu jako ''ona'' lub ''on''. Język w pełni odzwierciedla tu trza przyznać pomieszanie panujące w jej łbie, podobnie jak u innej o ksywie ''dżasta'', zwierzającej się z kolei jak to zdarza się jej srogo popierdywać, urocze. Mam jednak już serdecznie dość tych pospolicie wulgarnych karyn, pora więc przejść do meritum i wyjaśnić po co rozpisuję się tak o żywych trupach, młodych z wierzchu lecz martwych w środku. Po pierwsze: wszystkie te lewackie kulki analne stanowią idealne produkty współczesnego kapitalizmu, paradoks jedynie dla kompletnie go nie kumających kucerzy, bo rozpatrujących prawidła rządzące przepływem finansów przez różowe okulary swej pomylonej doktryny ''wolnorynkowej''. Prawdziwi przedsiębiorcy zawsze mieli ją głęboko w dupie, traktując co najwyżej czysto instrumentalnie, jako narzędzie duraczenia frajerów, dziś jednak bardziej do tego nadaje się ''tęczawy'' komunizm. Hojny sponsoring przez koncerny oraz banki parad LGBT i ''manif'' jak widać opłaca się wydając obfity plon skurwysynom, urabia masy gówniarzy zwłaszcza czyniąc z nich idealnych konsumentów, łykających bezmyślnie każde serwowane im przez media antyspołecznościowe łajno. Przecież są ''zbuntowani'' jako Netflix każe, potulnie zapewniają swymi pierdoletami ruch sieciowy na pejsbukach czy tiktokach, mają także pełne zaufanie do produktów Big Pharma na wyprzódki chcąc się wyszczepić, w czym jakoś nie przeszkadza niektórym przynajmniej Julciom wyrażanie zarazem pewnych wątpliwości co do skutków ubocznych piguł antykoncepcyjnych. Za to o NOP mówią wedle nich tylko ''foliarze'' od Edzi Górniak, zaś stworzona na kolanie szczepionka godna jest parareligijnego wprost zawierzenia - skądinąd wulgarne ryje mają pełne frazesów o ''demokracji'', ale jakoś nie przychodzi im do zakutego łba, że gdyby serio traktowano jej standardy, wprowadzenie antidotum na rynek poprzedziłaby debata, uczciwie przedstawiająca argumenty za i przeciw. Tymczasem bezmyślny motłoch ''jasnogrodzian'', każdego ośmielającego się wyrażać pewne wątpliwości sceptyka stygmatyzuje i wyklucza z góry jako ''antyszczepa'', bez dyskusji odsyłając do getta wyznawców inżyniera Zięby czy zomowca Czerniaka. Durnie stanowią razem pokolenie masowo wytwarzanego kolektywnego indywidualizmu, doprawdy nie trzeba podawać im specyfiku wywołującego rzekomo jakoweś mutacje genetyczne, oni już są właściwie biorobotami, frankensztajnami cyberkorporacji warunkowanymi behawioralnie przez algorytmy niczym szczury w laboratorium. Skądinąd z racji zaniku realnej jednostkowości należałoby raczej mówić tu o od-osobnieniu, fragmentacji życia społecznego przekładającego się także na rozpad poszczególnych ''ja'', czyli ich schizofrenizację, stąd plaga chorób psychicznych czemu wyraźnie sprzyja również dostępność legalnych i nie [ jeszcze ] specyfików zmieniających świadomość. Dlatego czuję odrazę do zjebów skazanych na własne poniekąd życzenie na zapierdol w jakiej gównorobocie za marne grosze, bo nie pojmują jawnie tym gardząc, że jedynym bodaj na to remedium jest własna silna państwowość i solidarna wspólnota narodowa. Pierdolcie się więc wykorzenione kurwie, pora chyba aby faktycznie biomasę zamieszkującą już tylko bezwładem dziejowym Polskę zastąpiły jakie inne, bardziej żywotne i szanujące tradycję etnosy czy cywilizacje, od srających na groby przodków wulgarnych larw pokroju wymienionych Julek i dupcących je Przemków. Po drugie zaś, i to stanowi sedno sprawy o jakiej tu mowa, plaga społeczna takowych pind trawiąca niemal cały Zachód, jest widomym dowodem upadku Okcydentu na czele z Ameryką, które to mocarstwo właśnie obrało kurs na ścianę, o ile nie wprost ku przepaści. Nie należę bynajmniej do sierot po Trumpie, ale to co robi za opozycję wobec niego jest stokroć gorsze i naprawdę mocno już spierdolone na całego, a najlepszym świadectwem entuzjazm jaki budzi u bezmózgich karyniątek. Tak, mam świadomość, iż podobnych ''końców świata'' zachodniego już żeśmy trochę przeżyli, ale tym razem jest inaczej, i naprawdę grozi mu pochłonięcie przez ''bestię ze Wschodu''. Przykro mi, ale ze spierdolinami pokroju opisanego wyżej uniwersalnego typu ''młodej farmaceutki'' nie mamy przyszłości, dosłownie i nie ma co pocieszać się żałośnie, że to jedynie takie świrowanie za młodu, które przejdzie wraz z wiekiem. Spokojnie można założyć, iż sporo z nich a może nawet większość dzieci mieć nie będzie i zresztą bardzo dobrze, bo strach pomyśleć jakie mutanty by zrodziły te transpłciowe kobietony, niech lepiej się już ''samorealizują'' do usranej śmierci. Jeśli kogoś nie przeraża perspektywa, gdzie za elitę intelektualną kraju robią ''naukawczynie'' wierzące serio, że płeć jest kwestią ''osobistego wyboru'', znaczy iż sam ma zawartość koszarowej latryny pod czaszką zamiast mózgu - kurwa mać, nie chcę jeździć po drogach i mostach zaprojektowanych przez inżynierki odrzucające programowo logikę jako męski ''fallogocentryzm''!!! Widzę już jak z takimi kadrami bierzemy górę w rywalizacji technologicznej z Azjatami, taa na pewno... I na miłość Boską nie sadźcie mi farmazonów o jakowymś ''przełomie antyesencjalnym'' w post-humanistyce, bo skutkuje to jedynie jałowym zaklinaniem rzeczywistości za pomocą szamanerki słownej, zwanej dla niepoznaki ''wypowiedziami performatywnymi''. Puste frazesy nie zastąpią nam realnych instytucji państwowych i społecznych działających w czasie rzeczywistym, zwłaszcza tu w Polsce udawanie że żyjemy gdzie indziej i zachłystywanie się każdą modną bzdurą z Zachodu znowu sprowadzi na nas katastrofę dziejową. Prawdziwą sanację intelektualną należałoby zacząć od spalenia na stosie wszystkich prac Hegla, bo to on bodaj jako pierwszy zaczął głosić w swej ''Fenomenologii ducha'', iż jakoby ''nie sposób w języku, składającym się z samych ogólnych pojęć, odtworzyć jakiegokolwiek konkretu'', stąd wedle niego tylko porzucenie nostalgii za utraconą w opisie rzeczywistością umożliwia nam pracę w słowie. Dowodem koszmarny bełkot jego dzieł, który przerósł jedynie doprowadzając do ''samoznicestwienia'' Heidegger, powtórzmy więc za najwybitniejszym polskim wieszczem: ''przekleństwo tym Niemcom, panteistom, filozofom''!
Mowa bowiem nie o patologii umysłowej trawiącej jedynie hermetyczne środowiska akademickie, lecz pospolitej już infekcji szerzonej przez media antyspołecznościowe, zarażającej swym jadem krwiobieg wspólnoty. Wszakże antidotum na plagę chamowatych, tępych bździągw nie stanowi podkreślam jeszcze raz stulejarska sekta, lecz p0lce przeciwstawić należy głównie tak postponowaną ostatnio Matkę Polkę, co w tutejszych warunkach nigdy nie oznaczało rzekomo bezwolnej klempy, lecz kobietę dumną, dzielną i aktywną także zawodowo. Baby w Polsce nigdy nie mogły pozwolić sobie na luksus leżenia na mieszczańskiej sofie, i bycia li tylko utrzymanką męża, trudne okoliczności dziejowe wprost zmuszały je do trudnej walki o byt. Feminizm taki jakim on jest obecnie stanowi obcy nam kulturowo, sztuczny całkiem przeszczep ideologiczny z Zachodu, groteskowo wręcz nieodpowiedni dla nadwiślańskiego kontekstu snobizm intelektualny, żerujący na naszym kompleksie prowincjusza, w tym wypadku ''brzydkiej panny na wydaniu'' co sobie upierdoliła, że niepotrzebny jej facet ni dzieci dorabiając tym samym gębę do żałosnego stanu w jakim tkwi. Podobny jest on w tym LGBT, ale i wolnorynkowym, libertariańskim pierdoletom mieszającym kucerzom a i niektórym karynom we łbach, stąd nie kryję liczę, że upadek globalnej hegemonii Ameryki [ lecz nie jej samej ] będzie miał przynajmniej ten oto dobry skutek, iż sprawi różnym ''prodżektom'' Arizona kłopoty finansowe, zbraknie im kasy na duraczenie rozwolnościowymi bredniami miejscowej gówniażerii podczas sponsorowanych przez nie ''miltoniad''. Osłabnie przeto ich szkodliwy wpływ, tak samo jak lewackich zjebów pokroju wspieranego przez Obama ''fądejszyn'' Barta Staszewskiego, kwestią otwartą jedynie pozostaje czy ekipa, która obaliła Trumpa na drodze faktycznego zamachu stanu chce znicestwić całkiem USA, by przekształcić je w totalniacki twór na podobieństwo komunokapitalistycznych Chin w imię ustanowienia jakowejś globalnej ChinAmeryki, czy też ''rozszerzonego Zachodu'' o jakim prawił Brzeziński com tu niedawno referował, mającego rozciągać się ''od Vancouver po Władywostok''. Nic wszakże może z tego nie wyjść, bowiem Chiny jak wszystko na to wskazuje wypięły się na ofertę post-amerykańskich globalistów, podejmując grę na własnych zasadach o czym świadczy choćby montowana przez nie strefa ''wolnego handlu'' obejmująca kraje Pacyfiku. Z kolei UE pod przewodem Niemiec właśnie sfinalizowały umowę inwestycyjną z CHRL, której to ratyfikowanie jawi się w obecnych warunkach czczą formalnością, skorośmy zgodzili się na mechanizm ''praworządności'' jakim Berlin może nas szantażować, wymuszając odpowiednie dlań decyzje na władzach III RP, jakimi by one nie były. Nie ma wszakże wobec tego alternatywy przez skąpstwo i krótkowzroczność Amerykanów sądzących najwidoczniej, że wykpią się marnymi groszami wobec skali wyzwań, jakie nastręczało wypełnienie realnymi inwestycjami w infrastrukturę projektu Międzymorza. Skoro tak pozostaje niestety już tylko po staremu znana nam do urzygu Mitteleuropa, ewentualnie pokombinowana z chińskim formatem 17+1 nad którym roztoczy bezpośrednio post-radziecki parasol wojskowy Rosja. Należy więc pożegnać się z marzeniami o Wyszehradzie, autonomii choćby politycznej jak i ekonomicznej krajów naszego regionu, post-amerykańscy globaliści jacy postanowili najwidoczniej pogrzebać własny kraj w imię swych mrzonek, nie udzielą temu już najmniejszego wsparcia, jeśli nie zrobiła tego ''narodowo'' nastawiona ekipa Trumpa. Zresztą może i była na to szansa za jego drugiej kadencji, no ale wyszło tak nie inaczej, stąd pora na orzeźwiający kubeł zimnej wody, zanim obudzimy się już nawet nie z ręką, co wprost twarzą w nocniku. Przewartościowanie map mentalnych, jakie nas wskutek tego czeka, sięga o wiele dalej niż tylko doraźne przeorientowanie sojuszy, zamianę słabnącego w oczach zamorskiego hegemona na bliższego nam geograficznie ''dziedzica pruskiego'', oraz ponowny ''reset'' czyli wymuszone ''pojednanie'' z Rosją. Rządzący nami - przynajmniej formalnie - kompletnie tego nie ogarniają, o czym świadczą groteskowe peany prezydenta RP na cześć ''amerykańskiej demokracji'', i to właśnie gdy sypie się ona na całego, jak i wiernopoddańcze adresy do Bidena słane przez żałosnego typa robiącego za lidera ''opozycji'' parlamentarnej. Jakże to kontrastuje z realizmem politycznym Piłsudskiego, który nie na darmo beształ w ostrych słowach służalczość współczesnych mu rodaków wobec Zachodu, mówiąc: ''Wyzyskiwali to zagrożenie Polski wszyscy nie wyłączając (mówiąc żartem) nawet Murzynów. Ze strony Polaków znachodzono tylko jeden na to sposób: włażenie do dupy wszystkim, nawet Murzynom, i być w tych dupach obsrywanym''. Jak referując niniejsze gorzkie a trafne uwagi zauważył Andrzej Nowak:
''Przeciw takiej postawie Piłsudski protestował całą swoją polityczną wizją i praktyką. Jednoznacznie też wskazywał, gdzie leży największe ryzyko przyjęcia takiej postawy i utrwalenia jej w polityce polskiej – w relacjach z Zachodem, z mocarstwami zachodnimi, które tworzą swój ład międzynarodowy, starając się wciągnąć do niego Polskę jako jedno z jego narzędzi, narzędzi zabezpieczających ich – a nie polskie – interesy. Polska może wchodzić w relacje z Zachodem jedynie jako partner równorzędny, a to będzie możliwe tylko wtedy, kiedy ustabilizuje swą pozycję, swą siłę na wschodzie kontynentu (…).''
Dziś za to obwołany by został ''ruskim agentem'', i to przez tych właśnie co się nań powołują obecnie w Polsce, dlatego mało co mnie tak wkurwia jak porównania PiS z ''sanacją'', zaś samego Kaczyńskiego z Piłsudskim jak choćby czynią to nagminnie korwinozjeby, nic bardziej odległego od prawdy. Bowiem prawdziwemu Naczelnikowi jak widać obce całkiem było ślepe zapatrzenie w Okcydent, nie miał on złudzeń co do polityki mocarstw zachodnich, owszem korzystając dla własnej jak i swej ''kadrówki'' korzyści ze wsparcia kajzerowskich Niemiec i tajnej policji C.K monarchii, a później anglosaskiej masonerii, ale przecież i japońskiego wywiadu wojskowego, szkolącego mu w dywersyjnej robocie zbrojne bojówki, niezbędne w traktowanej serio praktyce politycznej. Zawierał także kiedy trzeba taktyczne sojusze zarówno ze Stalinem jak i Hitlerem, ani przez moment nie wątpiąc w ich tymczasowość, ni żywiąc mrzonek co do rzeczywistych motywów tychże imperialnych monstrów. Pytanie, retoryczne niestety, czy w III RP istnieją politycy zdolni do równej giętkości strategicznej, bo coś mi się widzi, że nawet pozbawieni i tak realnej siły politycznej narodowcy, odmieniający przez wszystkie przypadki, słusznie skądinąd, hasło ''polityki wielowektorowej'' nie byliby doń zdolni. Bowiem nie ma po temu obecnie woli nie tylko wśród decydentów czy tym bardziej opozycji, ale i w samym społeczeństwie, bo już nie narodzie z przetrąconym przez nie przerobioną do dziś traumę II wojny światowej kręgosłupem. Nade wszystko zaś narzędzi takich jak, nigdy dość tego powtarzać, własna silna dysponująca zaawansowanym technologicznie uzbrojeniem armia, budzące respekt u obcych tajne służby, oraz zasobna w RODZIMY kapitał ekonomia - własny powiadam, czy kuce jak i lewaki mnie słyszą?! Nawiasem polski nacjonalizm u swego zarania także był efektem ślepej fascynacji Dmowskiego i jego akolitów Zachodem, szczególnie krajami anglosaskimi, czemu towarzyszyła pogarda wobec Orientu na czele z kojarzoną z nim Rosją. Sojusz polityczny jaki zawarli z nią endecy nie był więc podyktowany jakowąś ''rusofilią'', lecz miał ścisły związek z ówczesną antygermańską orientacją Petersburga oraz porozumieniem tegoż z Francją i Anglią. Dopiero wizyta w Japonii przedsięwzięta przez Dmowskiego, by storpedować plany swego rywala Piłsudskiego, i towarzyszący temu ożywczy szok kulturowy, wymusiły na przywódcy Narodowej Demokracji przewartościowanie swych zapatrywań nad Azję jak i samą naturę nacjonalizmu, w kierunku bardziej ''organicznym'' a nie li tylko ''umowy społecznej'' na zachodnią modłę. Pogłębiły zaś ten proces refleksje poczynione przezeń już pod koniec życia, w latach 30-ych przewidujące mocarstwowy potencjał Chin, trawionych w owym czasie ''smutą''. Wróćmy jednak do chorego kolosa jakim jest Imperium Americanum obecnej doby, bowiem jako się rzekło bieg dziejów wymusza na nas konieczność zmiany zapatrywań wobec niego i ogólnie całego Okcydentu, obalenie przesądów jakie panują w tym względzie nad Wisłą. Nie roszcząc sobie pretensji do całościowego przewartościowania w pojedynkę rzecz jasna, co byłoby objawem gnostyckiej megalomanii, możemy wszakże podjąć trud dokładając skromną cegiełkę dla sprawy niezbędnego oczyszczenia z plew polskich umysłów. Chcąc nie chcąc musimy się na to zdobyć ryzykując obwołanie ''ruskim agentem'', co jest szczególnie groteskowe w kontekście rojeń Brzezińskiego, ''mentora Obamy'' jakby nie było, a więc i ekipy jaka właśnie przejęła władzę w USA, o włączeniu ''liberalnej'' Rosji do ''rozszerzonego Zachodu'', czy raczej globalnej Północy z epicentrum w Arktyce. Uprzedzam podchodzę do rzeczy metapolitycznie, ustalenie okoliczności zadymy na Kapitolu pozostawiając bardziej ode mnie kompetentnym w tej materii Foxowi czy Spiskologowi, i po to kto chętny na ich blogi odsyłam. Aczkolwiek dodam jedynie dla porządku, iż nie śmieszkowałbym z podejrzeń o ewentualnej prowokacji odrzucając je z góry jako rzekomy ''szuryzm'', wprawdzie historia ze słynnym już ''bizonem'' okazała się celowo zapewne puszczonym w obieg ''fejkiem'', jednak inny przebieraniec w skórach biorący udział w groteskowej akcji ''obywatelskiego nieposłuszeństwa'', zidentyfikowany został jako syn ''koszernego'' sędziego stanowej judykatywy z nominacji D*kratów. Jeśli zaś potwierdzą się wieści szerzone przez lewackie koreczki dodupne, jakoby w najeździe na Kapitol brali udział jacyś amerykańscy naziole i KKK, będziemy mieć już pewność, że doszło do prowokacji, bowiem wszędzie tego typu organizacje naszpikowane są wprost bezpieką. Tym bardziej, że dziwnym zbiegiem okoliczności miały akurat wtedy odbyć się przesłuchania przed Kongresem w sprawie fałszerstw wyborczych, niby więc czemu zwolennikom Trumpa zależałoby na ich storpedowaniu, nic się tu kupy nie trzyma. Przypomniało mi to podobny zajazd na mniejszą skalę sprzed ponad pół wieku temu już będzie, jakiego dokonała murzyńska bolszewia z ''Czarnych Panter'' na gmach stanowego parlamentu Kalifornii, z tą wszakże różnicą, że komuno-rasistowska tłuszcza uzbrojona była wtedy w strzelby i karabiny dostarczone jej przez prowokatora FBI jak dziś już wiadomo, Richarda Aoki. O bezczelności i monstrualnym zakłamaniu tych co sami szczuli lewacki motłoch antyfiarzy i BLM, dziś zaś potępiają gromko pro-Trumpowych demonstrantów szkoda nawet gadać, rzecz bowiem jest oczywista dla każdego nieuprzedzonego obserwatora zdarzeń. Nie na tym więc będę się skupiał, lecz opisie głębszych przyczyn żałosnego doprawdy stanu w jakim znalazła się polityka ''wiodącej światowej demokracji''.
Trafnie jak zawsze zresztą wypunktował je Andrew Michta, wskazując przede wszystkim na zachłyśnięcie się przez elity amerykańskie triumfem odniesionym nad sowieckim komunizmem. Uwierzyły one najwidoczniej we własną propagandę, iż stało się to jakoby li tylko dzięki potędze oddziaływania ideologii liberalnej, z towarzyszącymi jej wolnościowymi frazesami o swobodzie globalnego handlu, powszechnym dobrobycie i prawach człowieka. Tymczasem, jak przypomina Michta, decydujące tu były ''twarde'' czynniki jak najpotężniejsza na świecie marynarka wojenna, takiż potencjał nuklearny, postęp technologiczny dokonany dzięki inwestycjom rządowym w potężne laboratoria naukowe, bo na bajeczki o innowatorach z piwnicy mogą nabierać się tylko beznadziejne kuce, rozwinięty jeszcze wówczas amerykański przemysł etc. Pasożytujące na własnym kraju elity finansowe ze Wschodniego Wybrzeża, bogactwo zawdzięczające głównie złodziejskiej spekulacji wirtualnymi aktywami, wraz z rodzącą się w owym czasie przełomu na drugim końcu Ameryki potęgą kalifornijskich cyberkorpo, wespół uznały jednak, iż ojczyzna przestaje im się opłacać. Zaczęły więc bezmyślnie we własnym krótkowzrocznie pojętym interesie stosować na potęgę outsourcing, faworyzując migrantów zarobkowych kosztem rodzimego pracownika oraz przenosząc produkcję do innych krajów, nade wszystko Chin. Zaślepione czerpanymi stąd ogromnymi zyskami debile nie pojmowały, iż w ten sposób na dłuższą metę kręcą sznur na własną szyję, dając do ręki ''barbarzyńcom'' niezbędne ku temu narzędzia. Sądzili w swej głupocie, że Chińczyk będzie już chyba zawsze zapierniczał dla nich za przysłowiową ''miskę ryżu'', ewentualnie wraz ze wzrostem zamożności tamtejsza klasa średnia doprowadzi nieuchronnie jakoby do ''liberalizacji'' reżimu. Nie przyszło im jakoś do zakutego łba, iż właśnie dlatego rzuci im ona wyzwanie, nie godząc się na wyznaczone przez Okcydent miejsce, poszła więc tym samym w las nauka jakiej dostarczył włoski faszyzm. Bowiem to nikt inny jak klasa średnia wyniosła do władzy w Italii marginalną lewicową sektę, jaką pierwotnie była grupa zwolenników Mussoliniego, gdyż oni dopiero wyartykułowali w pełni jej imperialne aspiracje - opisuje to znakomicie w poświęconej temu zagadnieniu pracy badacz Emilio Gentile. Obejmujący niemal cały świat ''wolny handel'' i swoboda przepływu ''ponadnarodowego'', a w praktyce głównie zachodniego kapitału stworzyła to monstrum, jakim są obecne Chiny. Na gruncie więc obowiązującego wciąż globalistycznego paradygmatu nie sposób przebić go osinowym kołkiem, i to właśnie mniej lub bardziej udolnie próbował dokonać Trump, daremnie jak widać. Tacy jak on czy Michta apelujący słusznie, lecz bezskutecznie o powrót do ducha produktywności, ale i patriotyzmu oraz solidaryzmu społecznego jakie wyniosły USA do statusu światowego mocarstwa, reprezentują współczesne stronnictwo ''popularów'', czyli tę część elit Zachodu, która pojmuje iż w ramach obecnego modelu doszliśmy do ściany. Niestety większość z nich obrała ucieczkę do przodu, co nie wątpię doprowadzi je w dłuższej perspektywie do w pełni zasłużonej zagłady, a co najmniej politycznego i ekonomicznego ubezwłasnowolnienia. Dokładnie jak to miało miejsce za późnej republiki w starożytnym Rzymie, bo choć nie sposób wejść dwa razy do tej samej rzeki jak nauczał przemądry Heraklit, niemniej istnieją w dziejach ''stałe warianty gry'' a historia bynajmniej nie powtarza się jako farsa, wbrew temu co bredził Marks. Powtarzam, nie należę do rodzimych sierotek po Trumpie, pamiętam doskonale chamstwo jakim popisał się Pompeo podczas chucpy antyirańskiej konferencji urządzonej nam w Warszawie, a i Żorżeta skończona idiotka niech spierdala. Nie o to więc idzie, by opłakiwać histerycznie upadek prezydenta USA jak i wszystko na to wskazuje samej Ameryki, lecz uświadomienie sobie, że może to również nas pociągnąć na dno, bośmy za bardzo zawierzyli w budowany przez Jankesów i ogólnie zachodnich globalistów porządek światowy. Wygląda stąd, iż przyjdzie nam srogo zapłacić kolejny raz w historii za brak solidnego dupochronu na wypadek obrócenia biegu wypadków dziejowych, w tym rzecz i po to się rozpisuję, aby chociaż mentalnie przygotować unikając przez to panikarstwa w jakie wpadną tępe Julki i Oskarki, gdy wybudzą się z narkotycznego snu globalnego LGBTarianizmu z ryjem w nocniku.
Należy więc liczyć się ze zwycięstwem prawdziwej ''bestii ze Wschodu'', bo nie mam złudzeń iż będziemy wtedy kopani przez nią po tyłkach, na własne poniekąd życzenie, dla osłody co najwyżej zaserwuje nam ona cudnego dopalacza jak w ''Nienasyceniu'' Witkacego. Zgadzam się również w tym akurat z Bartosiakiem, który przenikliwie zauważył, że jeśli do tego dojdzie ciż sami dokładnie co dotąd potępiali gromko Chiny za łamanie przez nie ''praw człowieka'', nie tylko nabiorą wody w usta, lecz wprost z równą żarliwością poczną przekonywać o nieodzowności i ''bezalternatywności'' sojuszu z Pekinem. Dokładnie jak towarzysz Balcerowicz, przeflancowany płynnie z marksizmu-leninizmu i ''wiecznego sojuszu'' ze Związkiem Radzieckim, na neoliberalizm rodem z USA, czeka nas więc zapewne w ciągu najbliższej dekady fala politycznych ''coming-out''ów [ stawiam, że jednym z pierwszych będzie Gówin, bo to wybitnie koniunkturalna ameba ]. Liberalno-lewicowy prawoczłowieczyzm skazany jest na porażkę w konfrontacji z rosnącymi w siłę komunokapitalistycznymi Chinami, o czym najlepiej świadczy nędza jego krytyki reżimu w Pekinie. Świetnie punktuje ją Dawid Goldman wskazując, że kombinacja nowych technologii z liczącą tysiące lat tradycją zarządzania ludzkimi masami może sprawić, iż Chińczycy przezwyciężą potencjalne dla ich rozwoju zagrożenia, jak choćby starzejące się gwałtownie wskutek przemian cywilizacyjnych społeczeństwo. Przypomina, że sytuacja pod tym względem sojuszników USA w regionie jak Korea Południowa, Tajwan czy zwłaszcza Japonia wygląda jeszcze gorzej, a i same Stany Zjednoczone gdyby nie latynoscy imigranci zaliczyłyby podobną padakę. Poza tym burzliwy rozwój technologiczny jaki przeżywa azjatyckie mocarstwo, i przez to automatyzacja produkcji i usług może w dużym stopniu znakomicie rekompensować ubytek pracowników, przynajmniej w kluczowych gałęziach gospodarki, gdzie i tak wiele czynności jest już mocno zmechanizowanych. CHRL jest też wprawdzie niemal równie mocno zadłużone co schyłkowe Imperium Amerykańskie, lecz za to posiada korzystniejszą tegoż długu strukturę, bowiem Jankesi pożyczają głównie jedynie po to by oddać, przelewając tym samym z pustego w próżne. Tymczasem władze Chin finansują konkretne inwestycje w infrastrukturę i zbrojenia, owszem utopiono przy tym mnóstwo kasy w różne ''miasta-widma'', niemniej większość z pieniędzy wydano sensownie. Michał Lubina, którego cenię za jego analizy polityki Birmy, ale gdy tylko wyściubi nosa za swą specjalność pierdoli jak poparzony, kontruje tym jakoby 70% chińskich lotnisk przynosiło straty - niech będzie, ale taki Nord Stream dajmy na to niby jest opłacalny finansowo?! Nawet analitycy rosyjskiego SberBanku przyznali, że inwestycja weń zwróci się może dopiero za 20 lat, i to jak dobrze pójdzie. Mimo to umiejący przecież liczyć pieniądze Niemcy prą do zakończenia budowy gazociągu już na bezczela, za pomocą jakowejś ''fundacji klimatycznej'' objawiającej w pełnej krasie cały cynizm grzanej przez Berlin ''zielonej rewolucji''. Idzie bowiem o długofalowy interes strategiczny, czego nie pojmie zarówno dążący jedynie do krótkoterminowego, egoistycznego zysku wolnorynkowy pedolibek, jak i zaślepiony ''tęczawym'' pierdololo lewak, gdyż programowo mają wyjebane na rację stanu państwa i narodu. Nawiasem Bartosiak opiera swą fałszywą tezę o możliwości rzekomego pogodzenia opcji ''atlantyckiej'' z ''kontynentalną'' opierając ją na oświadczeniu baby łżącej, iż Nord Stream jest ''zbyt zaawansowaną'' już inwestycją, aby można ją przerwać co przyznaje z obłudnym ''ubolewaniem'', pomstując w tym samym zdaniu na destabilizującą regionalny porządek Rosję. Nie dostrzega stąd najwidoczniej, iż tym sposobem reprezentowany przez nią rząd sam się do tego przyczynia, niemiecka ''praworządność'' stosuje się jednak tylko do leszczy z Mitteleuropy, nie przeszkadza zaś robić interesy z pomiatającymi ''demokracją'' i ''prawami obywatelskimi'' reżimami jak putinowski czy chiński. Wymarzony przez Bartosiaka scenariusz ziści się więc jedynie w wypadku, gdy dołączy doń Rosja jak chciał Brzeziński, a to oznacza definitywną rezygnację przez Polskę z jakiejkolwiek rywalizacji o przestrzeń Międzymorza z Moskwą, o jakiej pan Jacek prawi od prawie dekady.
Co my tam mamy jeszcze w zestawie znanych do urzygu liberalnych frazesów wymierzonych w Pekin? Ano tak, sławetna ''wolność wypowiedzi'', jak się pod tym względem rzecz ma w ''wiodącej demokracji światowej'' przekonuje się właśnie sam Trump, ''zniknięty'' arbitralnie z sieci władczą decyzją zarządów cyberkorporacji. Okazuje to wyraźnie kto naprawdę rządzi w USA, i dlatego nauczeni przykładem chińscy partyjniacy dyscyplinują w tym samym czasie swój biznes, coby mu nie przyszło wzorem amerykańskich kolegów wyczyniać podobnych numerów na własnym podwórku. Konkretnie po tym jak Jack Ma, właściciel koncernu sprzedażowego Alibaba, ośmielił się skrytykować publicznie politykę gospodarczą władz w Pekinie, zablokowały one debiut giełdowy jego firmy narażając ją tym samym na gigantyczne, idące w miliardy dolarów straty, i wszczęły przeciwko niej postępowanie ''antymonopolowe''. Sam zaś przedsiębiorca przepadł gdzieś jak kamień w wodę od dwóch miesięcy, być może gnije teraz w areszcie domowym lub wprost którymś z licznych w CHRL ''obozów reedukacyjnych'' - niestety Trump nie zrobił tego samego z amerykańską oligarchią finansową i właścicielami platform dezinformacyjnych, czego właśnie zbiera żniwo. Chińskie politbiuro jak widać nie pozwoli sobą pomiatać w równy sposób, co o tyle pocieszające, że dzięki temu me obawy przed ukonstytuowaniem globalnej ChinAmeryki okażą się zapewne płonne, na szczęście. Czy ktoś wyobraża sobie, że Weibo - chiński odpowiednik Twittera - cenzuruje w podobny sposób Xi Jinpinga, lub któregoś z tamtejszych partyjnych genseków? No właśnie, zresztą koncern Alibaba jest akurat pokaźnym udziałowcem rzeczonej platformy komunikacyjnej, i jego były właściciel nie ma szans fikać swym rządom jak Cuker, nie kryję bardzo chętnie obejrzałbym proces pokazowy tegoż skurwysyna, podobnie jak reszty właścicieli portali dezinformacyjnych i mediów antyspołecznościowych, cóż pomarzyć można. Nawiasem amerykańska i nie tylko prawica jest bezbronna wobec bezczelności BigTechu przez swe wolnorynkowe zjebanie, bo jak niby teraz uzasadni poskromienie rozbestwionych cyberkorporacji, przecie to dla niej ''socjalistyczny'' interwencjonizm państwowy w gospodarce?! I kto niby ma tego dokonać - wymarzone przez liberałów karłowate ''państwo minimum'' z paździerza i dykty? Albo może jakoweś pospolite ruszenie konsumentów, o jakim bredzi wyłysiały kuc Bożydar Wiśniewski? Dopóki po obu stronach oceanu nie dotrze do reakcjonistów obecnej doby, że libertarianizm jest brudem, który należy zeskrobać z prawicy, aż prosić się będą o polityczne dymanie. Dlatego cieszy ewolucja amerykańskich Republikanów w kierunku prawicowej partii robotniczej, oby tamtejsi populiści wykopali ze swych szeregów oligarchię zblatowaną ze złodziejską, pasożytniczą finansjerą. No i nie zapominajmy dyżurnego ''argumentu'' wszelkich rozwolnościowców, iż jakoby tylko swoboda inicjatywy prywatnej pozbawiona wszelkiej interwencji państwa, gwarantuje ''innowacyjność'' gospodarki i rozkwit kultury, edukacji, ogólny postęp nauk etc. Cóż, póki co oświata publiczna w USA mimo ogromnych nakładów prezentuje żenujący wprost poziom, tak wiem magiczna ''niewidzialna ręka'' w pełni wolnego rynku miałaby cudownie uzdrowić sytuację pod tym względem. Tylko że jakoś dziwnie na perspektywiczne kierunki zaawansowanych technologii garną się głównie wychowani w ''zamordyzmie'' Azjaci, a nie tak przecież libertariańscy Amerykanie, ''duch swobody'' nie przekłada się więc na sukces osobisty i rzeczywisty rozwój kraju. O całej reszcie, czyli represjonowaniu przez Chiny wszelkich mniejszości z seksualnymi na czele itd. nie chce mi się już gadać, bo to właśnie przez podobne bzdury Zachód sam zapędził się w kozi róg. Aha, zapomniałbym przecież o faktycznie gigantycznej korupcji panującej na szczytach władzy w CHRL - niewątpliwie nowy prezydent Stanów Zjednoczonych a zwłaszcza jego syn stanowią chlubne przeciwieństwo takowej deprawacji, i w ogóle wzór wszystek cnót:))). Szydzę, lecz nie przemawia przeze mnie bynajmniej zawiedziona fascynacja USA, bowiem dawno wyleczyłem się z jakichkolwiek złudzeń co do realnej polityki tegoż mocarstwa. Jeśli już to raczej lekka trwoga, iż wkraczamy całkiem nieprzygotowani w niebezpieczny okres wróżący dziejowe zawirowania, do tego gdy kolejne pokolenie wynarodowionych post-Polaków i p0lek wciąż pogrążone jest w hipnozie swej wersji ''amerykańskiego snu''. Pomnę czasy zdychającej komuny, kiedy fascynacja Zachodem objawiała się u młodzieży kolekcjonowaniem pustych puszek po piwie i napojach kolorowych, a więc de facto zbieraniem śmieci i w gruncie rzeczy durne Juleczki wraz z Oskarkami czynią to samo, tyle że w cyfrowej wydaniu pakując sobie już bezpośrednio odpady do łba. Zamiast jednak narzekać wolę upatrywać w nadchodzącym niechybnie przesileniu szansę, rozwój wypadków postawi nas przed koniecznością stworzenia wreszcie jakiejś formy czysto polskiego ''eurazjatyzmu'', o czym trąbię wraz z paroma kumatymi osobami od przeszło dekady już będzie. Mowa tu nie o przerzuceniu się ze ślepej fascynacji Zachodem, na równie głupią Orientem, lecz jak sama nazwa wskazuje uparte dążenie do maksymalnej suwerenności, na ile tylko można ją zyskać w danych okolicznościach miejsca i czasu. Wątpię wprawdzie w instynkt samozachowawczy własnej nacji, obserwując tępotę nie ogarniających najwidoczniej kuwety współplemieńców, o tak zwanych rodaczkach w typie opisanej na wstępie nie wspominając, ale jeśli okażemy się niezdolni do sprostania wyzwaniu jakie rzuca nam historia, sytuacja przynajmniej będzie pod tym względem jasna, pójdziemy na dno poniekąd na własne życzenie i po sprawie. I tym oto optymistycznym akcentem kończę - głębszym, metafizycznym wręcz powodom samozaorania się Ameryki wraz z całym Okcydentem, przyjrzymy się kiedy indziej.