Cytat zawarty w tytule zaczerpnąłem z recenzji książki reportażowej, poświęconej ofiarom chińskiej transformacji ekonomicznej i politycznych represji. Uznałem bowiem, że ten ''seksistowski'' tekst doskonale opisuje naturę komuszych rządów, nie tylko zresztą w Chinach ale w ogóle, gdzie tylko zalezie czerwona zaraza. Jest to również świetna okazja by rozprawić się z paroma wciąż powszechnymi niestety liberalnymi mitami na temat istoty komunistycznego totalitaryzmu, jakimi zakazili nas Jankesi i ogólnie Zachód, kompletnie zafałszowujących polskie doświadczenie historyczne [ nigdy bowiem dość powtarzania, iż nasze nieszczęścia pochodzą głównie stąd, że patrzymy na siebie poprzez pryzmat cudzych schematów ]. Polegają one na przeświadczeniu, że socjalistyczna opresja zasadzała się rzekomo na wszechwładzy rządu nad jednostką, oraz ingerencji państwa w gospodarkę. W tym duchu sadzi farmazony całkiem już skurwinizowany Bosak, bredząc jakoby PiS był ''partią lewicową'', bo ''etatystyczną''. W gruncie rzeczy tego typu bełkot jest na rękę JarKaczowi i jego formacji, gdyż kompletnie nie trafia celu - co to niby za ''etatyści'', którzy chcą zrównać organizacje POZARZĄDOWE w uprawnieniach z PAŃSTWOWĄ Inspekcją Weterynaryjną?! A o to mniej więcej idzie w fatalnej ''piątce dla zwierząt'', również świeży sojusz z lewicą w sprawie zaciągnięcia wspólnego unijnego długu temu nie przeczy, bo jak nazwać polskimi ''państwowcami'' ugrupowanie rezygnujące z resztek suwerenności na rzecz budowy ponadnarodowego, obejmującego niemal całą Europę hiper-rządu? Całe to liberalne, anglosaskie pieprzenie pomija fundamentalny fakt, iż w realnym socjalizmie państwo pełniło jedynie fasadową i służebną rolę wobec rządów organizacji komunistycznej, dzierżącej nieformalną a rzeczywistą władzę. Celowo nie napisałem ''partii'', bo tu nie chodziło o jedno ze stronnictw politycznych, lecz połączenie mafii, sekty i loży masońskiej dążącej do zapanowania nad każdym niemal aspektem działalności tak jej członków, jak i tym bardziej hołubionych w propagandzie mas, w imieniu których rzekomo sprawowała swój mandat. Nie trzeba daleko sięgać po historyczne przykłady na dowód - ot, przywódcą PRL formalnie wcale nie był I sekretarz KC PZPR, lecz przewodniczący Rady Państwa, kto jednak pamięta jeszcze, że funkcję tę pełnił w stanie wojennym nie Jaruzel, lecz niejaki Henryk Jabłoński?! [ jestem pewien, że nawet ludzie aktywni w owym okresie mieliby kłopot ze skojarzeniem typa ]. Schemat ten rzecz jasna pochodził ze Związku Sowieckiego, gdzie za realnych rządów Lenina a później Stalina ''głową państwa'' był rzekomo Kalinin, kompletny figurant, chłopek-roztropek odgrywający rolę pociesznego ojczulka narodu. Do dziś nabierają się na to zdurniałe media tzw. ''wolnego świata'', biorąc zniesienie przez fasadowy quasi-parlament Chin ograniczenia do dwóch kadencji na stanowisku Przewodniczącego CHRL udzielone Xi Jinpingowi, za dowód powierzenia mu rzekomo dożywotnich rządów. Tymczasem mogliby mianować go nawet cesarzem i nie zmieniłoby to wiele w tamtejszym układzie sił, gdyż prawdziwy mandat władzy czepie on z przywództwa chińskim komunistom, poparcia zwłaszcza działaczy średniego szczebla domagających się zmian, jak i większości starszyzny partyjnej świadomej, że dotychczasowy model rządów ustanowiony jeszcze przez Deng Xiaopinga wyczerpał się. W mniejszym stopniu tyczy to również ichniej armii, jak w każdym komunistycznym reżimie pełniącej funkcję de facto partyjnej milicji, rzecz jasna tajnych służb, zblatowanych z gensekami rodzimych kapitalistów i dopiero na szarym końcu biurokratycznej kadry państwowej, w znacznej części zresztą rekrutującej się spośród członków KPCh, co okazuje realną hierarchię władzy. Patrząc z zewnątrz w Chinach formalnie nie mamy do czynienia z rządami monopartii, lecz wzorcową ''demokracją ludową'', gdzie najzupełniej otwarcie funkcjonuje nacjonalistyczne stronnictwo jakiemu początek dały spady z Kuomintangu, zdrajcy Czang Kaj-szeka, istnieje także ichni odpowiednik PRL-owskiego ZSL, czyli ''partii chłopskiej'', a nawet legalnie działają tajwańscy autonomiści!
Lekceważące podejście komunistów do państwa ma solidne ugruntowanie w marksistowskiej doktrynie - pisaliśmy o tym nie raz, więc tylko przypomnimy pokrótce, że dla Marksa państwo jest zgniłym i ze swej natury pasożytniczym narzędziem ''opresji klasowej'', na które z konieczności nie może być miejsca w utopijnym, bezklasowym społeczeństwie komunistycznym. Natomiast zaadaptowana na własny użytek dialektyka heglowska pozwalała mu jednocześnie twierdzić, że droga do zniesienia państwa wiedzie przez skrajny zamordyzm tzw. ''dyktatury proletariatu'', a tak naprawdę tyranii komunistów nad wrogami politycznymi, jak i w końcu ludowymi masami w imieniu których rzekomo obejmowali rządy. Przywoływaliśmy fragmenty z ''Kapitału'', gdzie Marks z wyraźną aprobatą cytuje antypaństwowe tyrady klasyków liberalizmu pod adresem ''bezproduktywnego'' rządu, zarzuca burżuazji zaprzedanie się państwu, oraz miota inwektywy pod adresem ''zafajdanych urzędasów'' niczym rasowy korwinowiec. Nie może to dziwić, bowiem liberałowie i socjaliści podzielają jednaki pogląd co do wspomnianej ''pasożytniczej'' rzekomo istoty państwa, różniąc się tylko za to ostro co do tego, kto podlega jego ''opresji''. Dla pierwszych będą to rzecz jasna przedsiębiorcy ew. konsumenci, drudzy zaś widzą w tej roli robotników, a w ponowoczesnych wersjach pedałów, baby, zwierzęta i ogólnie całą naturę, po równi wszakże są antypaństwową swołoczą. Stąd państwo dla komunistów nie znaczy nic, stanowi przecież zbędne zapośredniczenie postulowanego przez nich ''wszechludzkiego samowładztwa'' proletariuszy, jest co najwyżej ''formą schyłkową'' i przejściową na drodze do bezpaństwowej anarchii, podobnie zresztą jak prawo zniesione jednym z pierwszych dekretów przez bolszewików, po objęciu rządów wskutek puczu. Porażka ''komunizmu wojennego'', czyli realnego zmusiła ich do taktycznego odwrotu na tym polu, wszakże Lenin - prawnik jakby nie było - czuwał nad tym, aby nowy sowiecki kodeks karny zredukowany został do roli narzędzia ''terroru klasowego'', w duchu jak najbardziej marksistowskim podkreślmy jeszcze raz. Tłumaczy to, czemu po wprowadzeniu całkiem ''wolnościowej'' konstytucji zamordowano tam blisko milion ludzi, a co najmniej drugie tyle powsadzano często na pewną śmierć do łagrów, na mocy prostej decyzji administracyjnej, ot jak się przyznaje działkę budowlaną dajmy na to. Struktura sowieckiego ''państwa'' zaś była mocno zdecentralizowana, a same republiki w jej ramach teoretycznie dysponowały nawet prawem do secesji. Wszakże istota systemowego radzieckiego oszustwa zasadzała się na tym, iż kluczowe stanowiska były tu obsadzone członkami scentralizowanej, totalitarnej ''partii'' komunistycznej, która nie posiadała nawet prawnoustrojowego umocowania, dokładnie tak samo jak to ma obecnie miejsce w Chinach.
Nader swobodne podejście komunistów do zagadnień państwa i prawa, wywodzące się bezpośrednio z marksizmu, sprzyja wbrew pozorom ich osadzeniu w mechanizmach rynkowych gospodarki. Ślepota na ten fakt spowodowana zaczadzeniem demoliberalnymi miazmatami, skutkuje popularnym niestety bredzeniem, jakoby w Chinach nie było dziś kapitalizmu, lub przeczeniem sprawowaniu rządów nad nimi prawdziwych komunistów, o rzeczywiście marksistowskim rodowodzie. W pułapkę tę popada niestety także cytowany uprzednio sinolog Michał Bogusz, skądinąd trzeźwo poza tym rozpatrujący istotę chińskiego systemu, wypominając Xi Jinpingowi rzekomą sprzeczność między postulowanym przezeń zmniejszeniem zakresu władzy państwa nad ekonomią, przy jednoczesnym zadzierzgnięciu mocniejszej kontroli komunistów nad społeczeństwem, w tym jego działalnością gospodarczą. Tymczasem po kiego grzyba chińscy bolszewicy mieliby sprawować władzę nad krajową ekonomią za pomocą i tak pogardzanego przez nich państwa, skoro wystarczy po temu jaczejka partyjna w każdym przedsiębiorstwie, i komisarz ludowy postawiony przy przedsiębiorcy? Zresztą i to nie jest konieczne, skoro co znaczniejsi chińscy kapitaliści są komunistami, a kilku z nich jako żarliwi wielbiciele Mao wystawiło mu nawet z własnej inicjatywy okazały pomnik cały ze złota, tak że zakłopotane nadgorliwą samowolką władze zmuszone były go usunąć:). Bynajmniej nie jest to żadna lokalna specyfika ni kuriozum, przecież socjalizm wymyślili kapitaliści właśnie tacy jak Engels, sam rewolucjonizm zaś był domeną spasionych burżujów pokroju Marksa i rozbestwionych przywilejami arystokratów jak słusznie zauważył Donoso Cortes, a nie rzesz biedaków stanowiących zwykle narzędzie jedynie w rękach walczących ze sobą zaciekle frakcji bogaczy. Odpada przy tym kolejny zarzut liberałów co i socjaluchów nie znających własnej doktryny, jakoby brak prywatnej własności w ''gospodarce uspołecznionej'' wykluczał istnienie kapitalizmu. A któryż to ze współczesnych, działających już na globalną skalę funduszy inwestycyjnych, banków i korporacji jest rzeczywiście własnością tylko jednego człowieka, lub wąskiej grupy akcjonariuszy? Nie przeczy to wcale temu, com pisał o Hitlerze jako ''przedsiębiorcy idei'', bowiem fuhrer był jedynie i aż rzutkim menedżerem zarządzającym despotycznie powierzonym sobie majątkiem tych, co postanowili zainwestować w prowadzone przezeń przedsięwzięcie o nazwie NSDAP i markę ''III Rzeszy'', by pomnażał ich zyski. Z drugiej nawet posiadacz pakietu kontrolnego udziałów nie może powiedzieć o sobie, iż faktycznie jest pełnoprawnym właścicielem danego przedsiębiorstwa. Właściwie wszystkie znaczące firmy dziś funkcjonują na zasadach mocno rozmytej struktury własności, stąd wcale nie odstaje tak na tym tle Huawei, formalnie należąca do akcjonariatu pracowniczego, lecz nie poszczególnych robotników a reprezentującego teoretycznie ich interesy związku zawodowego, pozostające wszakże pod kontrolą chińskich komunistów. Szefem zaś, jak i posiadaczem znaczącego pakietu akcji, jest tu facet wywodzący się z wojskowej bezpieki ChRL, konkretnie departamentu łączności w taki oto sposób spożytkowujący obecnie nabyte w owej pracy umiejętności.
Każdego zapatrzonego ślepo w Zachód liberała i progresywistę, który powyższe potraktuje jako dowód na rzekomy ''komunistyczny interwencjonizm w gospodarkę'', odsyłam w takim razie do wyroku w tzw. sprawie ''Schrems II'', gdzie czarno na białym oficjalnie stwierdzono, iż Fake-zbuk ściśle współpracuje z NSA, amerykańskim wywiadem elektronicznym, przekazując mu dane swych użytkowników. Kucom zaś pokroju Mentzena bredzącym, jakoby było to winą korumpowania przedsiębiorców przez państwo, polecić mogę wywiad z weteranem tegoż NSA, specjalistą w swej dziedzinie Williamem Binney'em, gdzie ten otwartym tekstem oskarża prywatne amerykańskie firmy, iż za swe usługi świadczone na rzecz rządu USA korzystają z państwowej infrastruktury wywiadowczej, co pozwala im uprawiać szpiegostwo przemysłowe na skalę dotąd niespotykaną [ tak więc nie mamy do czynienia z żadną ''korupcją'' ni wymuszeniem, lecz zyskowną dla obu stron transakcją wiązaną ]. Powyższe dedykuję także Sommerowi bełkoczącemu, że każda zagraniczna byle ''prywatna'' inwestycja lepsza od rodzimej, lecz państwowej - doprawdy trzeba być wyjątkowym tumanem, aby sądzić że w Rosji Putina jakikolwiek znaczący przedsiębiorca może funkcjonować bez zblatowania z ichnią władzuchną, ale to samo w gruncie rzeczy tyczy również wymienionego przezeń Izraela, Niemiec, Stanów Zjednoczonych czy opisywanych tu Chin. I podkreślmy to jeszcze raz, dla sprawowania nad gospodarką kontroli wcale nie jest konieczne państwo, wystarczą nieformalne całkiem struktury oligarchiczne, mafijne wręcz lub partyjne jak w przypadku ChRL. W istocie to, co czynią dziś Chińczycy stanowi jedynie udatne naśladownictwo praktyk zachodniego, angloamerykańskiego nade wszystko kapitalizmu na własną modłę - wiadomo przecież, że Mao żywił wobec niego patologiczną zawiść, i próbował go nieumiejętnie a stąd z katastrofalnymi skutkami prześcignąć. Dopiero jego współpracownicy i uczniowie podeszli do sprawy przemyślniej, co przyniosło im sukces. Bowiem najwidoczniej pojęli, iż ''ograniczony rząd'' liberalnego
brytyjskiego imperium opiumowego, to zaledwie widzialny czubek prawdziwej góry
lodowej, jaką stanowi jego instytucjonalny gmach ''głębokiego państwa'',
na który to składają się ''służby, mafie i loże'', mówiąc
''klasykiem''. Przecież to ''ojciec chrzestny'' nowoczesnej demokracji kontrolowanej Edek Bernays pisał wprost, iż prawdziwą władzę w niej sprawuje ''niewidzialny rząd'', który niczym tajne politbiuro kształtuje za pomocą mediów najbardziej intymne nawet wydawałoby się upodobania mas. Rządzący w Chinach komuniści z ich programowym zamiłowaniem dla konspiracyjnych form władzy, skrytych za ''bambusową kurtyną'', wyśmienicie wprost pasują do tego schematu, stanowiąc jego kontynentalne wydanie. Brak skrępowania sztywnymi procedurami charakterystycznymi dla funkcjonowania oficjalnych instytucji, i skłonność do tworzenia ad hoc nieformalnych ''grup roboczych'' wewnątrz partii, także wydatnie przyczynia się do usprawnienia zarządzania i odnalezienia się chińskich komunistów w realiach gospodarki rynkowej. Tym bardziej, iż sprzyja temu ich osadzenie w sięgającej tysiące lat wstecz rodzimej tradycji tajnych okultystycznych stowarzyszeń, jak i wywodzących się zeń triad czyli gangów mówiąc wprost. Odpowiada to naturze wzniesionego przez Anglosasów imperium, gdzie akcent padł nie na widoczną hierarchię
scentralizowanej administracji państwowej, lecz struktury nieformalne,
''dyskretne'' jak mawiają o swoich masoni, ''rozproszone'' i bazujące na
sitwowych układach towarzyskich, by nie rzec wprost kryminalne.
Wystarczy przypomnieć, iż podczas Kongresu Wiedeńskiego Brytole
specjalnie przysyłali aż z Londynu kurwy ''pokojówki'',
które miały za zadanie sypiając z obradującymi tam dyplomatami i
politykami szpiegować ich, wpływając również na podejmowane przez
tamtych decyzje. ''Perfidny Albion'' nie gardził także gdy trzeba
usługami męskich dziwek, by daleko nie sięgać to brytyjski ambasador
zainstalował ''króla Stasia'' w łóżku przyszłej carycy Katarzyny, by za
jego pośrednictwem doręczać jej jurgielt za świadczone na rzecz rządu
JKM ''usługi''.
Toż samo tyczy USA, które jest w istocie jedną wielką
wyspą panującą nad oceanami, jak i w powietrzu a być może wkrótce i
przestrzeni kosmicznej. Tłumaczy to również, czemu ten kraj stoi
wszelkimi mafiami i brutalną gangsterką, która za nic sobie ma oficjalną
retorykę międzyrasowego multikulti i rozbuchany kult indywidualizmu,
doprowadzony do absurdu ''wyborem'' nawet własnej płci. W więzieniu,
przez które przechodzi znaczna część tamtejszej populacji, obowiązują
zgoła inne reguły: na dzień dobry jesteś przydzielany do któregoś z
gangów wedle swego koloru skóry i przynależności etnicznej, lub
religijnej. Nie ma dyskusji, obowiązuje kolektywna dyscyplina jak w
regularnym wojsku, i w ramach inicjacji nowy więzień dostaje zadanie
podziabanie innego nożem, jeśli zaś ośmieli się dyskutować powołując na
poprawkę do konstytucji, czy insze fikcyjne tam ''swobody
obywatelskie'', ani się obejrzy kończąc z poderżniętym gardłem, lub co
gorsza mordą w klopie, zapinany ostro w tyłek po kolei przez resztę
''braci w zakonie''. Ameryce należałoby poświęcić osobny wpis, dlatego
wspominam o tym jedynie, by uświadomić jakim frajerem i naiwnym idiotą
trzeba być, aby brać za dobrą monetę liberalne i wolnorynkowe frazesy,
zgoła nigdy nie mające nic wspólnego z realiami imperium anglosaskiego,
tak pod rządami Londynu jak i USA. To dokładnie jakby wierzyć w obecną
rosyjską ordynarną ''maskirowkę'' o Putinie jako rzekomym
''konserwatywnym katechonie'', nie dziwota stąd iż obu jednako hołdują
tępe korwinozjeby. Kuce nie pojęły także metafory liberalnego państwa minimum jako
''nocnego stróża'', bowiem kimże jest cieć jak nie kapusiem, czy wręcz
funkcjonariuszem na etacie? Przecież to on pilnuje kto wchodzi i
wychodzi z budynku, wie kto z kim po pokojach, i co w rurach piszczy. Liberalne ''państwo minimum'' bowiem to państwo policyjne, w którym kontrola jest tak wszechobecna, że aż niewidoczna. Wypisz wymaluj chiński system ''kredytu społecznego'', bazujący zresztą na wdrażanych w ''wolnym świecie'' Zachodu rozwiązaniach technologicznych. Miejmyż odwagę powiedzieć to wprost, wbrew utrzymującym się jeszcze powszechnie przesądom rodzimej opinii publicznej: pogrążające się w pop-nazi-maoistowskiej ''rewolucji kulturalnej'' obecne USA, jak i komunokapitalistyczne Chiny stanowią jedynie dwie strony tegoż samego globalistycznego monstrum. Nie ma stąd sensu angażowanie się w ''krucjaty'' ideologiczne w obronie któregokolwiek z nich, a jedynie balansowanie obu jak to czynił umiejętnie całkiem Piłsudski, rozgrywający swą partię ze Stalinem i Hitlerem [ co znakomicie opisał w swej najnowszej pracy Krzysztof Rak ]. Tym bardziej, że tym razem na szczęście dla Polski oba rywalizujące mocarstwa nie są naszymi bliskimi sąsiadami, co skazywałoby nas na status ''strefy zgniotu'' z wiadomymi z przeszłości konsekwencjami, lecz leżą daleko za oceanem, lub po drugiej stronie kontynentu. Niestety obawiam się, iż porażone do dziś zbiorową traumą wojennej katastrofy rodzime społeczeństwo nie wykorzysta nadarzającej się okazji, wybierając zdaje się za to kontynuację ślepej imitacji skretyniałego już całkiem Zachodu, o czymś świadczy choćby plaga społeczna umysłowych spierdolin w postaci Julek i Oskarków, stanowiących tzw. ''przyszłość narodu''. W praktyce oznacza to zbiorowy Holocaust, tym razem na własne życzenie i swoimi rękoma, obym jednak mylił się w tej kwestii, obaczymy. Tak czy siak, jeśli polski naród czy raczej to, co zeń pozostało nie podejmie przemyślnej politycznej gry ze Wschodem jak i Zachodem, nie opowiadając się do końca po stronie żadnego z nich, byle tylko zachować względną niechby suwerenność, nie widzę przed nim jakichkolwiek perspektyw. Powtórzmy więc, wybór jaki stoi przed nami w Polsce jest w gruncie rzeczy prosty: nie duginowski, a rzeczywisty eurazjatyzm, albo śmierć!
Dla zilustrowania powyższych tez odwołam się do dwóch źródeł, najsampierw fragmentu książki ''Uderzenie w czerń'' autorstwa dwojga chińskich autorów Pin Ho i Wenguang Huanga. Traktuje ona o głośnym przed dekadą prawie kryzysie politycznym w ChRL wywołanym sprawą Bo Xilaia, nie będziemy się wszakże zagłębiać w jej relacjonowanie po szczegóły odsyłając do wzmiankowanej pracy. Natomiast w kontekście zarysowanej tutaj problematyki strukturalnej hierarchii władzy w obecnych Chinach pod rządami tamtejszych komunistów, nader ciekawy wydaje się następujący fragment, który przywołam na prawie cytatu:
''Zanim komuniści przejęli władzę w Chinach w 1949 roku, przez lata prowadzili walkę partyzancką z lepiej uzbrojonymi nacjonalistami i stworzyli ogromną sieć tajnych agentów w najważniejszych miastach Chin. Postaci szpiegów często pojawiały się w filmach propagandowych. Przedstawiały one bohaterskich tajnych agentów, którzy podsłuchiwali rozmowy wroga, zostawiali w sekretnych miejscach wiadomości dla innych komunistów, o północy wysyłali ze swojego pokoju tajne telegramy do partii, oraz zabijali zdrajców i wrogów pistoletami z tłumikiem. Dla mnie i milionów innych ludzi takie produkcje były częścią dzieciństwa, na długo zanim filmy z Jamesem Bondem zostały w Chinach dopuszczone na ekrany. Przez lata bycie komunistą było niemal równoznaczne z byciem tajnym agentem. Kiedy mój ojciec wstąpił do partii komunistycznej [ Chin ], byłem rozczarowany, że w niczym nie przypomina tajemniczych komunistycznych szpiegów, jakich widziałem w filmach. Patrząc z perspektywy czasu, nasze dziecięce wyobrażenia na temat partii komunistycznej są zapewne całkiem bliskie prawdy. Choć przejęła ona władzę 60 lat temu, wciąż zachowuje się jak tajna organizacja na terenie opanowanym przez wroga. Wszystkie najważniejsze organy partii, takie jak Centralny Wydział Organizacyjny, Centralny Wydział Propagandy czy Centralny Wydział Łączności Międzynarodowej, działają w nieoznaczonych biurowcach, pozbawionych numerów czy jawnych list numerów telefonów. Najważniejsze decyzje zapadają za zamkniętymi drzwiami. Przywódcy wyższego szczebla zachowują się jak członkowie mafii, tajemniczy i skryci. Wszelkie informacje dotyczące ich życia osobistego traktowane są jak tajemnica państwowa. We wrześniu 2012 roku ówczesny wiceprezydent Xi Jinping podobno zranił się w plecy i bez żadnych wyjaśnień zniknął z życia publicznego na 2 tygodnie. Komitet Centralny Partii odmawiał podania jakichkolwiek szczegółów, wzbudzając tym szalone spekulacje na temat zamachu stanu. [...]
Filarem chińskich władz, które za wszelką cenę starają się utrzymać monopol partii komunistycznej, jest wewnętrzna organizacja antykorupcyjna - czyli Centralna Komisja Kontroli Dyscyplinarnej, z siecią placówek aż do poziomu powiatu - która monitoruje działania około 80 milionów członków partii, stanowiących 16% liczącej miliard trzysta milionów ludności Chin. [...] Ponieważ media ani opinia publiczna nie mają dostępu do stałego źródła informacji na temat poczynań partii, komisja w dużym stopniu polega na wskazówkach i donosach osób wnoszących skargi albo anonimowych informatorów. Z niedawnego raportu wynika,że niemal połowa spraw, w których toczy się śledztwo, opierała się na podobnych podstawach. [...] Od końca lat 80-ych, kiedy korupcja wewnątrz partii zaczęła się szerzyć bardziej niż dotychczas, partia aktywnie promowała rolę komisji, dając jej większą władzę, by mogła dyscyplinować skorumpowanych przywódców oraz szeregowych członków. W ten sposób komisja zyskała silną pozycję. Instytucje sądowe oraz organy porządku publicznego przekazały jej część swoich uprawnień. Śledztwo w sprawach kryminalnych było niegdyś głównym zajęciem prokuratury, ale komisja przejęła wstępne dochodzenie i prokuratorzy tylko koordynują końcowe etapy śledztwa. W czasie śledztwa Centralna Komisja Kontroli Dyscyplinarnej stosuje praktykę zwaną shuanggui, czyli ''podwójne przepisy''. [...] Śledztwa prowadzone przeciwko urzędnikom powyżej poziomu wiceministra wymagają zgody Biura Politycznego, które jako pierwsze rozważa zarzuty. Oznacza to, że kiedy jakiś urzędnik wysokiego szczebla dostaje się w tryby tej machiny, został już uznany za winnego przez Biuro Polityczne. W ten sposób rzadko kto wychodzi z tego bez szwanku, o ile w ogóle. Jak podają media państwowe, w latach 1999-2009 w wyniku dochodzenia komisji sąd skazał ponad stu urzędników wysokiego szczebla. Na ośmiu spośród nich wykonano karę śmierci, dwudziestu dostało wyrok śmierci w zawieszeniu albo dożywocie. Wśród dostojników partyjnych krąży powiedzenie: ''nie boję się Boga ni duchów, ale tylko wezwania przed CKKD''. Niektórzy, w tym były wiceburmistrz Pekinu, popełnili samobójstwo albo zginęli w tajemniczych okolicznościach, zanim zostali zatrzymani. Podejrzani są brutalnie przesłuchiwani. Kiedy śledczy uzyskają satysfakcjonujące zeznania, aresztowanych często pozbawia się stanowisk i członkostwa w partii, a ich sprawa zostaje przekazana rządowym prokuratorom, którzy przeprowadzają ostateczny proces, odbywający się przy drzwiach zamkniętych. Od 1992 roku śledztwa komisji doprowadziły do upadku wielu przywódców wysokiego szczebla, w tym zastępcy sekretarza partii prowincji Syczuan, wiceprezesa Najwyższego Sądu Ludowego, ministra kolejnictwa, oraz wicedyrektora w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego. Jednak z punktu widzenia zwykłych Chińczyków, którzy padają ofiarą szerzącej się korupcji władz, komisja stanowi jedyną nadzieję na sprawiedliwość. [...]
Kiedy pojawia się poważna sprawa związana z przywódcą wysokiego szczebla, komisja za zgodą Biura Politycznego tworzy specjalny, kilkusetosobowy zespół, którego zadaniem jest prowadzenie śledztwa, stając się tym samym najwyższą instancją sądową i organem porządku publicznego. [...] Dochodzenie komisji nie jest częścią procesu sądowego, ale ma pierwszeństwo przed wszelkimi innymi działaniami prawnymi. W czasie procesu, według zasady podwójnych przepisów, członkowie komisji mogą korzystać z pomocy agentów bezpieczeństwa, policji kryminalnej lub drogówki. Nikt nie ośmiela się sprzeciwić. Komisja ma do dyspozycji wezwania sądowe, zgody na zatrzymanie wydane przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, nakazy aresztowania wydane przez prokuraturę oraz zgodę na kontrolę od wydziału podatkowego. Ma prawo aresztować, gromadzić dowody oraz wyznaczać kary. System sądowy pełni w jej działaniach jedynie funkcję pomocniczą. Po zakończeniu śledztwa komisja nie pozwala sądowi na żadną niezależność i sama rekomenduje wyrok. [...] Wydaje się często, że komisja ma większą władzę niż Najwyższy Sąd Ludowy, który rozpatruje wszystkie wyroki śmierci wydane przez sądy niższej instancji, by się upewnić, że kara jest adekwatna do zbrodni. Zdaniem chińskich prawoznawców w imię walki z korupcją oraz rygorystycznego dążenia do ''prawdy'' komisja często długo przetrzymuje oskarżonego i odmawia mu dostępu do prawnika czy należytego procesu. Chociaż chińskie prawo otwarcie zakazuje stosowania tortur podczas przesłuchania, nie przyznaje oskarżonym prawa do milczenia. [ mimo to ] Wymuszanie zeznań oraz tortury są bardzo częstym zjawiskiem. Lee Heping, inny prawnik z Pekinu powiedział, że komisja stosuje tortury częściej niż inne instytucje sądowe. Co więcej, ignoruje domniemanie niewinności [...] W ten sposób osoba poddana śledztwu nie ma prawa wynająć prawnika, a zarazem zeznania uzyskane wszelkimi środkami podczas przesłuchania mogą być dowodem w sądzie. Regionalna wersja komisji stała się teraz bardzo ważnym narzędziem, wykorzystywanym przez miejscowych przywódców do eliminowania przeciwników. Zdarza się, że nowy gubernator prowincji obejmuje stanowisko, ale ma problemy z zapanowaniem nad podwładnymi, którzy nie uznają jego władzy. W takich okolicznościach nowy szef może sfabrykować skargi i wysłać je do lokalnego oddziału komisji, domagając się przeprowadzenia śledztwa. Czasem, gdy wiele osób ubiega się o stanowisko w instytucji państwowej średniego szczebla, kandydaci próbują nawzajem wbić sobie nóż w plecy, pisząc donosy i w ten sposób eliminując rywali. Na poziomie władz centralnych komisja egzekwuje prawo w sposób wybiórczy. Dochodzenie antykorupcyjne jest narzędziem mającym chronić interesy garstki przywódców najwyższego szczebla. Jednym z najważniejszych zadań komisji jest wyłapywanie i - jeśli to konieczne, uciszanie jakichkolwiek sugestii nadużyć, które mogłyby zaszkodzić kierownictwu. Komisja może też atakować przeciwników politycznych, albo chronić konkretne uprzywilejowane osoby, ostrzegając je i proponując sposoby uniknięcia potencjalnego skandalu politycznego. Karani są ci, którzy mają za słabe koneksje albo nigdy nie będą liczyć się w polityce. Zdaniem ekspertów to dwupoziomowe podejście, w którym są równi i równiejsi, wyjaśnia powszechność korupcji w Chinach. Korupcja jest wbudowana w sam system polityczny. Jak już wspomniałem, w normalnych warunkach wszelkie śledztwo dotyczące urzędników od wiceministra w górę musi być zatwierdzone przez Biuro Polityczne [ KPCh ]. Członkowie Stałego Komitetu Biura Politycznego [ gremium obejmującego ścisłe kierownictwo chińskich komunistów - przyp. mój ] są absolutnie nietykalni, ponieważ groźba czystek na najwyższym poziomie byłaby zanadto destabilizująca.''
- czyli komusza kurwa kurwie łba nie urwie, przynajmniej jeśli idzie o przywództwo gangu. Z powyższego jednoznacznie wynika com pisał, że komuniści stoją ponad państwem i prawem, jednako mając za nic oba, co wynika wprost z wyznawanego przez nich marksizmu. Nie posiadający prawnoustrojowego umocowania organ partii, czy raczej mafii komunistycznej, podobnie jak ona sama, staje się wygodnym instrumentem dyscyplinowania rywali we własnym obozie, jak i przeciwników politycznych z zewnątrz. Tym samym typowo bolszewickie czystki partyjne dokonują się nadal, ale już nie w imię terroru ideologicznego, lecz ''walki z korupcją'', choć i marksistowska lewowierność nadal jest w cenie, jako znak przynależności do gangu i wewnętrzny, tajemny kod po którym rozpoznają się ''wory w zakonie''. Doświadczył tego na własnej skórze czołowy przedstawiciel chińskiego Big Techu Jack Ma, ukarany za swe ''wywrotowe'' w oczach władz przemówienie aresztem domowym - o przepraszam, sam się zamknął porzucając firmę i życie publiczne dla studiowania w ciszy klasycznych pism Konfucjusza:). Niestety wspomniany sinolog Michał Bogusz mylnie ocenia konsekwencje tych bezprecedensowych zdarzeń, kierując się demoliberalnymi frazesami, podobnie jak reprezentowany przezeń Ośrodek Studiów Wschodnich, o rzekomo koniecznej dla innowacji technologicznych atmosferze swobód politycznych co i gospodarczych. Ignoruje więc fakt, że taki Elon Musk dajmy na to nie posyła rakiet w kosmos li tylko na własny koszt i ryzyko, działając na w pełni ''wolnym rynku'', lecz prosperuje głównie dzięki gigantycznym zamówieniom amerykańskich agencji rządowych, na czele z NASA. Chińskie elity partyjne mają więc rację, że przywołują do porządku swoje cyberkorpo, nie tylko aby nie rozbestwiły się jak ich jankeskie odpowiedniki, ale i zamiast marnować czas i energię na pierdoły, skupiły się nade wszystko na rozwoju nowych technologii typu sztuczna inteligencja czy Big Data. Napędza to ekonomię w realny sposób, a przy okazji sprzyja zyskaniu jeszcze większej niż dotąd politycznej kontroli nad społeczeństwem, z punktu widzenia ''gangu Mao'' z siedzibą w Pekinie sytuacja takowa niesie same plusy. I wcale nie jest konieczny do uzyskania tego efektu jakowyś ''wolny rynek'', czy ''demokratyczne swobody obywatelskie'', czego obecne Stany Zjednoczone czy UE najlepszym dowodem. Poza tym Bogusz sam przyznaje, że Ma poza brużdżeniem politbiuru zawinił także zamiarem powołania piramidy finansowej w postaci gigantycznego parabanku udzielającego ''chwilówek'' online, co potencjalnie mogłoby zdestabilizować poważnie chińską ekonomię, więc choćby z tego tytułu słusznie dostał po łapach i nie sposób robić zeń ''antyreżymowego dysydenta'' cierpiącego za niewinność. Niemniej przy wszystkich zastrzeżeniach warto zapoznać się z raportem autorstwa sinologa z OSW, traktującym o naturze komuszych rządów w Chinach, bowiem zasadniczo trafnie zdaje się je opisywać, wskazując jednoznacznie na fasadowy charakter państwa i jego służebną rolę wobec realnych rządów czerwonej mafii skrytej za ''wielkim murem''. Przywołamy stąd zeń na koniec parę obszernych fragmentów na prawie cytatu:
''Podstawową cechą chińskiego systemu politycznego jest prymat Komunistycznej Partii Chin oraz jej kontrola nad wszelkimi dziedzinami funkcjonowania państwa i znaczną częścią gospodarki. Historycznie rzecz ujmując, struktury organizacyjne i decyzyjne KPCh poprzedzały istnienie Chińskiej Republiki Ludowej, dlatego zgodnie z modelem leninowskim posłużyły one jako wzorzec dla instytucji nowego państwa, zbudowanego po 1949 r. Dominacja partii została w ten sposób na stałe wpisana w strukturę ChRL. Państwo traktowane jest przez KPCh jako narzędzie sprawowania władzy i jako takie podlega regularnym przekształceniom, odpowiadającym politycznym celom i aktualnej dynamice wewnątrz partii. Z punktu widzenia realnych przepływów władzy organy przedstawicielskie i stanowiska państwowe mają w dużym stopniu charakter fasadowy, a partia komunistyczna wciąż zachowuje swój leninowski charakter. Jest to też powód, dla którego nie można sprowadzić charakterystyki reżimu politycznego ChRL do opisu struktury instytucjonalnej czy wymiaru formalno-prawnego państwa. W konsekwencji opis systemu politycznego ChRL musi bardziej skupić się na odpowiedzi na pytania: w jaki sposób partia rządzi Chinami oraz kto i jak zarządza partią? Niniejszy tekst opisuje współczesne Chiny przez pryzmat ideologii marksizmu-leninizmu – najważniejszego klucza interpretacyjnego w analizie systemu politycznego ChRL. Zdobycie władzy w Chinach kontynentalnych przez KPCh doprowadziło do instytucjonalnego zerwania z funkcjonującymi wcześniej w Chinach formami organizacji państwa, jak również do głębokiego przeobrażenia chińskiego społeczeństwa, w tym jego kultury politycznej. Współczesna ChRL, jej kształt instytucjonalny oraz relacje między partią i państwem oparte zostały wprost na modelu ZSRR okresu późnego stalinizmu. Po przyspieszonej modernizacji pierwszych lat ChRL w Chinach rozpoczął się trwający dekadę okres rewolucji kulturalnej – noszącej znamiona wojny domowej ogromnej kampanii ideologicznej Mao Zedonga, nakierowanej m.in. na zniszczenie tradycyjnych instytucji politycznych, społecznych i rodzinnych. W rezultacie konfucjanizm, tradycyjny system filozoficzno-religijny Azji Wschodniej, przestał w dużym stopniu kształtować przestrzeń społeczno-polityczną i wymiar instytucjonalny Chin, choć ma wciąż pewien wpływ na indywidualne postawy Chińczyków. Współcześnie w Chinach funkcjonują również inne prądy ideowe,jak tożsamość państwa rozwijającego się, reprezentującego globalne Południe czy oparty na dumie z dorobku cywilizacyjnego nacjonalizm, do których KPCh – często instrumentalnie – odwołuje się w polityce wewnętrznej i zagranicznej. Jednak to ideologia marksizmu-leninizmu, rozwijana na przestrzeni dekad przez kolejnych liderów KPCh, daje rządzącym chińskim elitom podstawową siatkę pojęciową i kształtuje ich aspiracje, co przekłada się na funkcjonowanie i ewolucję ChRL. Co więcej, znaczenie marksizmu-leninizmu zwiększyło się od objęcia władzy przez Xi Jinpinga, który od 2012 r. realizuje „konserwatywny zwrot” w kierunku klasycznego modelu leninowsko-stalinowskiego. Kolejną fundamentalną cechą chińskiego systemu politycznego jest jego elastyczność. W obliczu zewnętrznych i wewnętrznych wyzwań KPCh nieustannie poszukuje nowych narzędzi utrzymywania i wzmacniania swych niepodzielnych rządów w Chinach. Na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat przyniosło to chińskiemu systemowi władzy kilka fundamentalnych przewartościowań. Zmiany realizowane są jednak każdorazowo w szerokich i stosunkowo statycznych ramach instytucjonalnych ChRL, utworzonych w 1949 r. Tyczy się to również działań prowadzonych przez Xi Jinpinga od czasu objęcia władzy w KPCh w 2012 r. Uchwycenie zarówno statycznego charakteru systemu politycznego ChRL, jak i dynamiki wynikającej z jego elastyczności, stanowi podstawowe wyzwanie w jego opisie. [...]
Komunistyczna Partia Chin nie posiada formalnie żadnej osobowości prawnej. Istnieje poza, a właściwie ponad systemem prawnym ChRL. Cała jej władza jest teoretycznie wywodzona jedynie z preambuły do konstytucji. W praktyce to prawo, włącznie z konstytucją, musi się dostosowywać do zmian w statucie KPCh i to statut KPCh stanowi de facto ostateczne źródło władzy w ChRL. Formalnie, zgodnie ze statutem, władza w KPCh pochodzi z nadania dołów partyjnych, wyłaniających najwyższe kierownictwo poprzez wielostopniowy system kolegiów elektorskich. [...] Formalna struktura KPCh nie odzwierciedla jednak realnych mechanizmów władzy w samej partii, a tym samym w ChRL. W rzeczywistości głównym ośrodkiem decyzyjnym i sprawczym w ChRL pozostaje Biuro Polityczne KC KPCh i jego Stały Komitet z sekretarzem generalnym na czele. Organy te sprawują kontrolę nad polityką kadrową w KPCh i obsadą personalną komitetów niższego szczebla. Zgodnie z leninowską doktryną centralizmu demokratycznego ośrodki kierownicze w KPCh kształtowane są na zasadzie kooptacji – to najwyższe organy partyjne decydują o pionowym awansie po-szczególnych członków. Obsadzenie kluczowych organów decyzyjnych jest przedmiotem nieustannej walki o władzę w KPCh, która opierała się zawsze w dużej mierze na polityce frakcyjnej i sieciach klienckich, a system wysyłania delegatów ma charakter fasadowy. [...] Cechą charakterystyczną systemu politycznego zbudowanego przez KPCh jest funkcjonowanie szeregu nieformalnych grup i mechanizmów łączących członków aparatu partyjnego poza oficjalnymi strukturami decyzyjnymi. W wielu obszarach zarządzania partią i państwem nieformalne struktury są główną przestrzenią dla wewnętrznej koordynacji, podejmowania decyzji, a także ich transmisji do organów niższego szczebla. Nieformalne ciała partyjne de facto pomijają i zastępują formalny proces decyzyjny. Służy to nie tylko zachowaniu pełnej kontroli przez KPCh nad strukturami państwa, ale też poszerzeniu zakresu władzy osobistej działaczy KPCh. Dwa podstawowe typy nieformalnych instytucji to tzw. xitong (system) i małe grupy kierownicze. W procesie decyzyjnym na poziomie strategicznym ogromne znaczenie mają też coroczne wakacje elity w kurorcie Beidaihe. Pod pojęciem xitong kryje się zintegrowana pionowo sieć nieformalnych kontaktów między komórkami partyjnymi i działaczami KPCh pełniącymi funkcje na różnych poziomach administracji państwowej i regionalnej, odpowiedzialnych za tę samą dziedzinę23. Na przykład xitong Ministerstwa Środowiska Naturalnego obejmuje organy odpowiedzialne za ochronę środowiska na poziomie prowincjonalnym, prefekturalnym, powiatowym i gminnym, ale także w innych ministerstwach i agencjach rządu centralnego. Mimo że z formalno-prawnego punktu widzenia organy na poszczególnych poziomach administracji zachowują pełną autonomię, prawdziwa zależność i podległość ma jednak miejsce na poziomie hierarchii partyjnej, a polecenia pozwalające na koordynację polityki w ramach danego xitong są przekazywane kanałem partyjnym. Kontakty tworzone w ramach xitong stają się często podstawą do formowania technokratycznych czy też sektorowych frakcji w obrębie centralnej i lokalnej biurokracji KPCh. Prawdziwym fenomenem systemu politycznego zbudowanego przez KPCh są nieformalne ciała znane pod zbiorczym określeniem małe grupy kierownicze (lingdao xiaozu) funkcjonujące na poziomie centralnym. Pod tym pojęciem kryją się cztery kategorie grup: (a) pracujące pod bezpośrednim kierownictwem KC lub w samym Biurze Politycznym KC; (b) funkcjonujące w ramach rządu centralnego; (c) utworzone w strukturach ALW [ armii ]; (d) działające pionowo, łącząc ludzi z różnych struktur biurokracji państwowo-partyjnej. Większość grup kierowniczych pracuje niejawnie – nieznana jest ich dokładna liczba, a często również skład i zakres zadań większości. Szacunki oparte na doniesieniach prasowych czy wypowiedziach ludzi z kierownictwa mówią o 83 grupach w kierownictwie KPCh XVIII Zjazdu (2012–2017). Różnią się one zakresem obowiązków (od reformy ALW i przebudowy gospodarki po kwestię rozwoju piłki nożnej w ChRL) i częstotliwością spotkań (od regularnych spotkań co miesiąc po spotkania ad hoc), ale też sposobem działania (od luźnych paneli dyskusyjnych po zespoły wypracowujące konkretne rozwiązania).
Małe grupy kierownicze są głównymi ośrodkami decyzyjnymi w ChRL, choć nie posiadają żadnych formalnych uprawnień i rzadko kiedy mają w ogóle jakiekolwiek umocowanie prawne. Przyjęte przez nie rozwiązania i rekomendacje, spisywane w formie wewnętrznych notatek, stają się oficjalnym stanowiskiem szczytów KPCh, a poprzez to zaczynają funkcjonować jako wytyczne dla administracji. Ogromna skuteczność małych grup wynika z faktu, że skracają łańcuch decyzyjny, skupiając w jednym miejscu wszystkich interesariuszy normalnie działających na różnych płaszczyznach drabiny biurokratycznej, przez co potrafią przełamywać inercję decyzyjną zarówno w samej KPCh, jak i administracji państwowej, w tym w ministerstwach. Siła małych grup kierowniczych wynika z wpływów ludzi w nich zasiadających i ich zdolności do mobilizacji aparatu partyjnego i państwowego do realizacji wyznaczonego kierunku działania. Generalną zasadą jest, że im ważniej-sza lub paląca jest sprawa, tym ważniejsi członkowie kierownictwa zasiadają w danej grupie. To Biuro Polityczne KC lub sam Stały Komitet Biura Politycznego KC wyznacza członków najważniejszych grup i oddaje do ich dyspozycji niezbędne do działania zaplecze ludzkie czy materialne. Trzeba też pamiętać, że procesy polityczne w ChRL są bardzo zrytualizowane i często mają sztywną agendę, dlatego grupy robocze dają systemowi dużą elastyczność wewnętrzną. [...] W ChRL nie ma ostrego podziału pomiędzy KPCh jako strukturą cywilną a Armią Ludowo-Wyzwoleńczą jako organizacją wojskową. To KPCh stworzyła i do dnia dzisiejszego zarządza bezpośrednio ALW. Armia stanowi także zaplecze polityczne i kadrowe partii, a do niedawna wielu działaczy partyjnych, w tym Xi Jinping czy Hu Jintao, płynnie przechodziło między funkcjami partyjnymi a pionem dowódczym czy politycznym armii. W czasach Mao Zedonga, zwłaszcza w okresie rewolucji kulturalnej, ALW została wciągnięta w wewnętrzne walki o władzę w KPCh. Po 1978 r. armia wspierała działania Deng Xiaopinga, a jej rola wewnątrz KPCh stopniowo malała. Stłumienie protestu na placu Tiananmen w 1989 r. pokazało jednak, że armia pozostaje ostateczną linią obrony władzy KPCh. Niemniej ALW obecnie koncentruje się na kwestiach bezpieczeństwa zewnętrznego,co znalazło swój wyraz w czasie tzw. III kryzysu tajwańskiego (zob. poniżej). Troska o bezpieczeństwo wewnętrzne pozostaje głównie w rękach cywilnych struktur siłowych, przede wszystkim Zbrojnej Milicji Ludowej, która opracowuje metody i środki w miarę bezkrwawego tłumienia tzw. incydentów masowych, co także minimalizuje potrzebę użycia ALW na arenie domowej, choć tego nie wyklucza.
Armia Ludowo-Wyzwoleńcza jest de facto organem partii, a nie państwa. Powstała jako milicja partyjna i do dziś jej charakter nie zmienił się mimo bardzo rozbudowanej struktury. W myśl stwierdzenia Mao Zedonga, iż „władza wyrasta z lufy karabinu”, ALW jest ostatecznym gwarantem władzy KPCh, a partia nie raz użyła przemocy, kiedy uważała, że jej władza nad Chinami jest zagrożona. KPCh sprawuje bezpośrednią, także operacyjną, kontrolę nad ALW poprzez Centralną Komisję Wojskową KC KPCh, a administracja państwowa z Ministerstwem Obrony na czele odgrywa jedynie rolę zaplecza logistyczno-materiałowego. Równocześnie Centralna Komisja Woj-skowa Rady Państwowej jest tworem czysto fasadowym. Pion polityczny zapewnia całkowitą lojalność ALW w stosunku do KPCh poprzez ciągłe szkolenie polityczne zarówno szeregowych żołnierzy, jak i kadry oficerskiej. Armia jest także płaszczyzną rywalizacji poszczególnych frakcji i grup interesu, a jej korpus oficerski uczestniczy w wewnątrzpartyjnej grze o władzę – wszyscy oficerowie średniego i wyższego szczebla należą do KPCh, co jest warunkiem awansu do wojskowej elity. ALW wysyła swoją grupę delegatów do Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych. Tym samym nie można postrzegać ALW jako ciała osobnego w stosunku do KPCh. Armia jest raczej jednym z wydziałów KC KPCh, choć bardzo specyficznym. ALW stanowi także rezerwę personalną KPCh. Wielu działaczy zaczynało karierę od funkcji oficerów politycznych, co pozwoliło im zbudować sieci patronackie w armii, a każdy kolejny przywódca partii musi się także prezentować jako głównodowodzący. Równocześnie sama ALW jest grupą interesu wewnątrz systemu, której poparcie jest niezbędne, aby skutecznie sprawować władzę w ChRL, choć nie odgrywa już tak decydującej roli jak w czasach rewolucji kulturalnej. ALW jest jednak wciąż nadreprezentowana w OZPL. Jeden delegat z armii reprezentuje średnio 10 tys. żołnierzy, podczas gdy jeden delegat cywilny 400 tys. mieszkańców. Armia jest wreszcie narzędziem kontroli i wychowania społeczeństwa. ALW tworzy równoległą do administracji państwowej i struktur partyjnych siatkę informacyjną w kraju. Stanowi cenne źródło informacji dla kierownictwa KPCh o lokalnej sytuacji w państwie, a w przeszłości w sytuacjach kryzysowych regionalne jednostki wojskowe potrafiły przejąć funkcje administracji terenowej. Kult armii stanowi istotny element działań propagandowych KPCh. Zdolność do zbudowania silnej armii jest elementem legitymizacji reżimu. Także reformy gospodarcze i modernizacja państwa mają za jeden ze swoich pierwotnych celów unowocześnienie i usprawnienie działania ALW.
Aparat bezpieczeństwa stanowi podstawę rządów KPCh, ale od samego początku partia zmaga się z problemem skutecznego zarządzania w sferze bezpieczeństwa, co skutkuje częstymi zmianami kadrowymi i strukturalnymi oraz rozdrobnieniem służb. Podobnie jak ALW, organy bezpieczeństwa są emanacją KPCh, a nie państwa, i odgrywają przede wszystkim rolę policji politycznej, a dopiero w drugiej kolejności spełniają funkcje wywiadowcze czy kontrwywiadowcze. W chińskiej percepcji pojęcia wywiadu i bezpieczeństwa nie są precyzyjnie rozgraniczone, a wspólnym zadaniem służb jest zapewnienie trwałości rządów KPCh. Zarządzanie aparatem bezpieczeństwa jest od zawsze skupione w Stałym Komitecie Biura Politycznego KC KPCh, ale przyjmuje różne formy. W latach dziewięćdziesiątych przyjęto praktykę oddelegowywania jednego z członków do roli nadzorcy służb, ale sprawa Bo Xilaia zmusiła nowe kierownictwo z Xi Jinpingiem na czele do zmiany formuły i powołania Komisji Bezpieczeństwa Narodowego KC KPCh, która prawdopodobnie ma odgrywać w zarządzaniu aparatem bezpieczeństwa rolę analogiczną do CKW i ALW. Obecne w Chinach wielorakość i zróżnicowanie służb bezpieczeństwa wynikają z ich specjalizacji, a także świadomego stymulowania wewnętrznej konkurencji przez władze KPCh.Na poziomie centralnym istnieją dwie duże organizacje: Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego (MBPu),które w 1949 r. zastąpiło Centralny Wydział Spraw Społecznych, i Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego (MBPa), wydzielone w 1983 r. z MBPu. Teoretycznie pierwsze odpowiada za bezpieczeństwo wewnętrzne, a drugie za zewnętrzne, niemniej obydwa mają prawo do działania w kraju i za granicą, a sprawy, jakie prowadzą, często przenikają się nawzajem. Do tego dochodzi szereg organizacji wyspecjalizowanych, jak Biuro Ochrony Tajemnicy Państwowej czy Centralne Biuro Ochrony, ale też powoływane ad hoc organizacje, często działające poza strukturami państwa, które mają do wypełnienia określone zadanie. Można zgadywać, że istnieje całe grono mniejszych lub większych organizacji, które mają jedynie szpiegować inne agencje. Mimo że każdej z nich nadano określony kierunek działania, to posiadają one dużą swobodę kształtowania swojej aktywności i w praktyce ich operacje często się przenikają. W ten sposób żadna służba nie wie, czy sama nie jest w danym momencie obiektem obserwacji innej instytucji. W niektórych sferach istnieje napięcie między służbami centralnymi i regionalnymi, choć w innych dziedzinach współpracują one ze sobą. Dywersyfikacja służb bezpieczeństwa występuje nie tylko na poziomie centralnym, ale też praktycznie na każdym poziomie władzy. Lokalne komitety KPCh kreują podległe sobie służby, zazwyczaj tworząc wydziały specjalne w podległych sobie jednostkach policji. Na terenach wiejskich często ograniczają się one do organizowania z ludzi marginesu społecznego bojówek zastraszających ludność. Dlatego w przypadku ChRL mamy do czynienia z dużą rozpiętością profesjonalizmu poszczególnych służb. Regionalne organizacje partyjne powołują swoje jednostki bezpieczeństwa także w celu ochrony przed konkurencyjnymi grupami KPCh z tego samego regionu, ale przede wszystkim starają się ukryć przed Pekinem nadużycia lokalnych elit i protesty społeczne.
Na poziomie centralnym władza w ChRL spoczywa formalnie w rękach społeczeństwa reprezentowanego w Ogólnochińskim Zgromadzeniu Przedstawi-cieli Ludowych (OZPL), a w rządach współuczestniczy tzw. Zjednoczony Front organizacji politycznych niezależnych od KPCh. Zapisane w konstytucji ChRL reguły sprawowania władzy mają jednak charakter fasadowy, a całość instytucji państwowych podlega pełnej kontroli KPCh. [...] Formalnie w rządach ChRL uczestniczy, obok Komunistycznej Partii Chin, osiem partii demokratycznych [ odpowiednio: Rewolucyjny Komitet Chińskiego Kuomintangu, Chińska Liga Demokratyczna, Chińskie Stowarzyszenie Demokratycznej Budowy Państwa, Chińskie Stowarzyszenie Promowania Demokracji, Chłopsko-Robotnicza Demokratyczna Partia Chin, Chińska Partia Dążenia do Sprawiedliwości, Stowarzyszenie Naukowe Trzeciego Września oraz Demokratyczna Liga Autonomii Tajwanu ] i delegaci niezrzeszeni zasiadający w OZPL, a także mająca charakter doradczy Ludowa Polityczna Konferencja Konsultatywna Chin. Formalna struktura państwa ma jednak charakter fasadowy, a Komunistyczna Partia Chin całkowicie kontroluje instytucje państwowe ChRL, definiując ich struktury, reguły funkcjonowania i skład personalny. Odzwierciedla to fundamentalną cechę chińskiego systemu politycznego, w którym partia odpowiada za wszystkie kluczowe decyzje polityczne, pozostawiając strukturom państwowym ich prawną implementację i bieżące administrowanie. Podstawowym kanałem roztaczania partyjnej władzy nad instytucjami państwa jest polityka personalna – członkowie KPCh obsadzają wszystkie istotne politycznie stanowiska urzędnicze, zgodnie z ich pozycją w partii. KPCh nie rezygnuje też z bieżącego monitorowania administracji i mikrozarządzania. W niektórych obszarach funkcjonowania państwa o znaczeniu politycznym, jak media czy szkolenie kadr urzędniczych, administrowanie przeniesione jest bezpośrednio do biurokratycznych struktur KPCh. W mniej wrażliwych politycznie obszarach działalność państwa jest na bieżąco monitorowana i kontrolowana poprzez nieformalne instytucje partyjne, jak małe grupy kierownicze, a także komórki partyjne istniejące w każdej instytucji publicznej i przedsiębiorstwie państwowym, decydujące o ich bieżącej działalności. W wielu przypadkach to struktury partyjne są głównym kanałem transmisyjnym dla decyzji, tworząc rodzaj „systemu nerwowego” ChRL. [...]
Personalne połączenie na linii partia–państwo sprawia, że administracja centralna jest polityczną bazą dla istotnej części członków KPCh. Po rozpoczęciu okresu reform w 1978 r. na znaczeniu zyskała przede wszystkim Rada Państwowa – kontrolująca rozległą chińską biurokrację – której powierzono nadzorowanie i wspieranie chińskiego wzrostu gospodarczego. Zaangażowanie centralnej biurokracji jest niezbędne do przeprowadzania legislacji, wdrożenia reform w państwie i rozwiązywania sytuacji kryzysowych (np. niestabilności rynków finansowych). Mimo relatywnego wycofania się państwa z nakazowo-rozdzielczego zarządzania gospodarką (m.in. odejścia od szczegółowego planowania oraz uwolnienia większości cen) i odchudzających biurokrację restrukturyzacji centralna administracja państwowa posiada rozległą władzę regulacyjną i kontroluje ok. 100 największych państwowych spółek. Z tego powodu wywodzące się z centralnej administracji i państwowych spółek frakcje i grupy interesu mają tradycyjnie silną pozycję w obrębie KPCh, choć z reguły ich przedstawiciele nie sięgają po najwyższą władzę w partii. [...] W końcu lat siedemdziesiątych XX wieku Deng Xiaoping, główny architekt chińskich reform, poszukiwał sojuszników przeciwko lewicowym konserwatystom w obrębie KPCh, nastawionym wrogo wobec rynkowych przemian. W tym celu Deng Xiaoping odwołał się do lokalnych działaczy partii w tradycyjnie bardziej liberalnych południowych prowincjach Chin, oferując im narzędzia stymulowania lokalnego wzrostu gospodarczego, m.in. w specjalnych strefach ekonomicznych. W latach osiemdziesiątych XX wieku lokalne komórki partyjne chińskich prowincji uzyskały również de facto nie tylko kontrolę nad alokacją kredytów z państwowych banków, ale też możliwość nacisków na lokalne oddziały Ludowego Banku Chin (banku centralnego) i wpływania na lokalną emisję pieniądza. Niekontrolowana ekspansja kredytowa doprowadziła w ciągu dekady do kilku okresów szybko rosnącej inflacji, powstrzymywanych najczęściej w wyniku doraźnej interwencji bardziej zachowawczej biurokracji centralnej (pod przewodnictwem głównego adwersarza Denga Xiaopinga, Chen Yuna) i bezpośredniej kontroli Pekinu nad alokacją kredytów. Brak kontroli Pekinu nad polityką monetarną przyczynił się do jednego z najpoważniejszych kryzysów rządów KPCh w Chinach – protestów na placu Tiananmen w Pekinie i szeregu mniejszych wystąpień w chińskich miastach wiosną 1989 r. Jednym z głównych postulatów protestujących robotników i mieszkańców miast, wspierających wówczas protesty studenckie, było zahamowanie inflacji, która w połowie 1989 r. sięgnęła 28% w skali roku, a także walka z korupcją, związaną bezpośrednio z kontrolowaniem kredytów przez lokalne kadry. Po brutalnym stłumieniu protestów w czerwcu 1989 r. i zmianach w ścisłym kierownictwie KPCh dokonana została selektywna centralizacja polityki gospodarczej, realizowana przez wywodzącego się z centralnej biurokracji wicepremiera Zhu Rongji, który od 1993 r. odpowiadał za sprawy gospodarcze. Przeprowadził on m.in. reformy centralizujące emisję pieniądza, przekierowujące znaczną część wpływów podatkowych do rządu centralnego, wzmocnił kontrolę nadzorowanych przez Pekin banków państwowych nad ich lokalnymi przedstawicielstwami, dokonał również de facto prywatyzacji znacznej części zarządzanych przez lokalne władze państwowych przedsiębiorstw. [...]
Wzorując się na tzw. azjatyckich tygrysach i doświadczeniach powojennej Japonii, po 1978 r. Chiny oparły swój wzrost gospodarczy na rozkręceniu ogromnej skali boomu inwestycyjnego. Istotą tego modelu było stłumienie płac i konsumpcji wewnętrznej (która przez wiele lat rosła wolniej niż PKB), instytucjonalne zmuszenie chińskich obywateli do lokowania swoich oszczędności w państwowym systemie bankowym, a następnie wykorzystanie zgromadzonego w ten sposób kapitału do inwestycji w infrastrukturę, zdolności produkcyjne przemysłu, a także w rynek mieszkaniowy i rozwój miast. Chiński sektor państwowych przedsiębiorstw oraz uprzywilejowana część sektora prywatnego otrzymały dostęp do niemal nieograniczonego i taniego kapitału, jak również możliwość zatrudnienia kilkuset milionów niskopłatnych pracowników migrujących ze wsi do miast. Dodatkowo chińskie władze przez lata utrzymywały zaniżony, sztywny kurs juana do dolara. Stworzyło to pole do wzrostu sektora eksportowego, drugiego obok inwestycji filaru wzrostu, zdominowanego przez prywatne chińskie przedsiębiorstwa i zagranicznych inwestorów. Oparty na inwestycjach i eksporcie chiński cud gospodarczy ostatnich trzech dekad dokonał się w warunkach głębokiej interwencji państwa w gospodarkę. Mimo odejścia od centralnego planowania epoki Mao – m.in. uwolnienia niemal wszystkich cen, likwidacji szczegółowych planów produkcyjnych, otwarcia wielu sektorów na prywatnych przedsiębiorców – KPCh za pośrednictwem struktur państwowych zachowała kontrolę nad alokacją dóbr i podziałem owoców chińskiego wzrostu. Oprócz władzy wynikającej z regulacji gospodarki (licencji i pozwoleń, podatków, planowania przestrzennego) KPCh dominuje w gospodarce poprzez rozbudowany sektor państwowych przedsiębiorstw, a przede wszystkim poprzez należący w całości do państwa system finansowy. Za jego pomocą KPCh jest w stanie sterować alokacją kapitału i wyznaczać kierunki rozwoju gospodarczego, utrzymując niezwykle potężne narzędzie kontroli społeczeństwa podczas postępującej transformacji rynkowej. Firmy prywatne w ChRL - casus Huawei: Według corocznego raportu o stanie firmy z 2018 r. Huawei Investment & Holding Co., Ltd. jest spółką pracowniczą, w której pracownicy (96 768, stan z 31.12.2018) są udziałowcami, jednak nie indywidualnymi, lecz zbiorczo poprzez związek zawodowy. Walne zgromadzenie spółki składa się z dwóch podmiotów: kontrolowanego przez KPCh związku zawodowego i prezesa Ren Zhengfei, który posiada 1,4% udziałów. Sam Ren Zhengfei jest byłym oficerem ALW, który pracował w instytucie badawczym wojsk łączności i przeszedł do pracy cywilnej w 1982 lub 1983 r., przed przywróceniem w 1984 r. stopni wojskowych w ALW, więc nie ma możliwości podania, w jakiej randze zakończył karierę wojskową. Nie wiadomo też, od kiedy Ren Zhenfei jest członkiem KPCh. W 1987 r. założył firmę Huawei, która od razu zajęła się importem, a potem produkcją central telefonicznych i środków łączności dla potrzeb wojskowych i cywilnych.''
- i tyle w temacie struktury władzy w obecnych Chinach pod faktycznymi rządami tamtejszych komunokapitalistów. Kto ciekaw bardziej szczegółowego opisu podziałów frakcyjnych i walk koterii na szczytach władzy w Pekinie, odsyłam do lektury wyżej zalinkowanego raportu, warto poświęcić mu czas nawet jeśli nie na wszystkie wnioski autora można przystać. W świetle powyższego należy więc uściślić wypowiedzianą w tym miejscu wielokrotnie uwagę o relacjach między państwem a kapitałem: owszem, wielki biznes zawsze idzie pod rękę z wielkim rządem. Kwestią pozostaje jedynie czy pierwszy kontroluje drugi jak to ma miejsce w USA [ o czym na własnej skórze przekonał się brużdżący mu swą polityką prezydent Trump ], czy też władza zdoła narzucić mu swą zwierzchność jak uczynili to komuniści pokazówką z Jackiem Ma. Wszakże dopowiedzieć trzeba, że ''rząd'' w tym ostatnim wypadku wcale nie oznacza oficjalnych instytucji państwowych, pełniących tę rolę tylko nominalnie, lecz tzw. ''partię'' komunistyczną stanowiącą w istocie coś pomiędzy kryminalną triadą a sekretnym okultystycznym stowarzyszeniem, jakie tradycyjnie odgrywały ważną rolę w politycznej historii Chin. Ostatecznie Mao i towarzysze nie wahali się jak prawdziwi bandyci czerpać dochodów z handlu opium, oraz zabijać kapusiów oraz wrogów z konkurencyjnego gangu Czanga, także korzystającego z usług tamtejszej mafii, tak więc...