niedziela, 1 maja 2022

Dohtór Hałat - rodzimowierczy ''dziewicolog''.

Na okoliczność zgonu głośnego antyszczepowego ''eksperta'', postanowiłem odnieść się krótko do kilku przekłamań na jego temat, szerzonych zresztą przez obie sekty - proszczepową również. Zanim jednak przejdę do rzeczy warto przypomnieć kilka faktów - otóż jak pisałem tu niedawno, zmarły także dopiero co Żyrinowski, wyjątkowa wprost ruska imperialna kanalia, zaszprycował się aż 8 razy, stąd żadną miarą bydlaka nie można było nazwać ''antyszczepowym szurem''. Co więcej: otwarcie prorosyjskie Węgry są najbardziej ''wyszczepionym'' krajem w Europie. Oczywiście głównie ruskim i chińskim syfem, niemniej. Do tego sam Orban daje przykład, ostentacyjnie przyjmując trzecią dawkę szprycy i to ''zmutowanej'' Moderny, która wedle ''antyplandemistów'' zawierać ma ''bioczipy'' zamieniające nas w cyborgi, posłusznych niewolników NWO. Jeśli więc ktoś nadal utrzymuje, że sceptycyzm wobec szczepionek na covida musi z automatu równać się ''ruskiej agenturalności'', dowodzi tym samym jedynie, iż zamiast mózgu pod czaszką telepie mu się zawartość koszarowej latryny oddziału zbrodniarzy, odpowiadającego za masakrę w Buczy. Na miano ''człowieka Kremla'' zasługuje taką razą prezydencki doradca Andrzej Zybertowicz, który ostatnio słusznie przypomniał, iż ''ogłupione Stany Zjednoczone to poważne błędy w globalnych strategiach, a za to cenę ponosić może cała ludzkość. Dwa ostatnie kryzysy - pandemia i wątpliwe sposoby jej zwalczania, oraz dalece spóźniona reakcja na agresję Rosji na Ukrainę - oto ilustracje fatalnej sytuacji''. Nic dodać ni ująć, choć zapytać można jak to przekłada się na politykę samego prezydenta Dudy? Aczkolwiek podlega on jednak różnorakim naciskom potężnych grup wpływu, którym zapewne mocno nie w smak tolerowanie przezeń w gronie współpracowników kogoś takiego jak Zybertowicz, mającego odwagę wyrazić sceptycyzm co do obowiązujących metod walki z covidem i narażając się przeto na przyprawienie mu gęby ''szura''. Doprawdy, jeśli nadal mamy zasługiwać na miano ''wolnego świata'', nie wolno nam wzorować się na zamordystycznych reżimach panujących w Rosji i Chinach, zaprowadzających elektroniczną inwigilację obywateli za pomocą kodów QR, oraz nakładających obłąkane ''kwarantanny'' na wielomilionowe metropolie, zamieniając je niemal w gigantyczne gułagi! Nie tylko jest to opresyjne, ale jeszcze do tego idiotyczne i kompletnie nieskuteczne w zapobieganiu chorobie, podobnie jak i szprycowanie przymusem całej populacji szczepionkami, co do których skuteczności oraz poważnych dla zdrowia powikłań zachodzą naprawdę uzasadnione wątpliwości. Na jakich w dodatku żerują perfidnie też same pomienione właśnie reżimy, które u siebie zaprowadzają bezwzględny antycovidowy sanitaryzm, tępiąc bezlitośnie najmniejszy choć przejaw wymierzonej weń krytyki, podsycając ją za to wśród państw Zachodu w ramach dywersji światopoglądowej. Znana to metoda działania Moskwy i Pekinu, przećwiczona przez nie jeszcze za czasów panowania tam komuny i jak widać z powodzeniem stosowana nadal, w innym tylko nieco wydaniu. 

Wiele wskazuje, że jednym z jej sługusów na polskim gruncie był nieboszczyk Hałat, podejrzanym jest już to choćby, iż gość parał się ''alternatywnymi dziedzinami wiedzy'', takimi jak niejaka ''noksologia''. O poznawczej wartości tej pseudonauki najlepiej świadczy, iż szukając informacji na jej temat natrafiamy w sieci na niemal same ruskie strony, z dziwacznymi podręcznikami. W ogóle pan dohtór był maniakalnym aktywistą, pozakładał mnóstwo przedziwnych organizacji, z nim jako bodaj jedynym członkiem, a ich działalność rozgrywała się wygląda na to głównie w jego głowie. Facet ewidentnie był zafiksowany wprost na ludzkiej seksualności, ze szczególnym uwzględnieniem kwestii płodności i dziewictwa. Niewątpliwy przy tym ''lolicon'' podniecający się dzierlatkami, choć trudno orzec póki co na ile niegroźny miało to u niego charakter i czy sprowadzało li tylko do zwykłego podglądactwa, oraz swoistego fetyszyzmu. Wprawdzie z jego strony poświęconej ''dziewicologii'' poznikały najostrzejsze rzeczy, jak robione przezeń z ukrycia zdjęcia półnagich i bardzo młodych dziewcząt, niemniej już sam fakt, iż wpadło mu do łba założyć portal o takiej nazwie jest co najmniej niepokojący. O poważnym zwichrowaniu człowieka dowodzi zachowana póki co strona autorska, nie podejmuję się ustalenia jakiejkolwiek logicznej spójności w pozostałym po nim w sieci umysłowym śmietnisku, świadczącym dobitnie o chaosie w jego głowie. Bogoojczyźniane wywody sąsiadują tam z pogańskim kultem Omfalosa i zdjęciami młodych Azjatek, z jak sam pisał ''most adorable facial expression'' niczym w orgazmie. Wszystko to jest co najmniej bardzo dwuznaczne, by nie rzec wprost nieco obleśne i dziwaczne przy tym. Zarazem warto podkreślić, iż obsesja dr Hałata na punkcie dziewictwa u kobiet, mimo ostentacyjnie manifestowanej przezeń katolickości nosiła mocno pogański, rodzimowierczy wręcz charakter. Świadczy o tym inna z wielu założonych przez tego maniaka stron internetowych, poświęcona min. górze Ślęży jako miejscu ''spotkań ludzi maszerujących w czystości ku małżeńskiej płodności''. Gdzieś pośrodku zawiera taki oto passus:

''Ślężańskie rzeźby kultowe  na wys. 520 m n.p.m. przy szlaku czerwonym z Sobótki na szczyt Ślęży: Panna z rybą i niedźwiedź. Wykonana ze ślężańskiego granitu rzeźba datowana na wczesne średniowiecze znana jako Panna z rybą wzmiankowana w 1209 r. jako "lapis petrey", opisana w 1736 dra Gottfrieda Heinricha Burgharta w "Iter Sobothicum..." przedstawia odkrytą powyżej pasa prawie płaską kobiecą postać z dużą rybą z krzyżem. Według prof. Grzegorza Domańskiego może być to Slenz (Ślęż lub Slęz) - słowiańskie bóstwo wody. Już w 1933r. prof. Władysław Semkowicz w "Góra Sobótka i jej zabytki polskie pisał: "'Panna z rybą' przedstawia może jakieś żeńskie bóstwo wodne z rybą jako swym atrybutem".  Od zarania dziejów woda jest symbolem czystości i płodności. Panna z rybą - odkryta powyżej pasa prawie płaska postać kobieca, dorosła do macierzyństwa dziewica z symbolem czystości i płodności. Wykonana z granitu rzeźba datowana na III - II w. przed Ch. znana jako niedźwiedź (dzik, strzegomiańska maciora), w czasie odkrycia bez ukośnego krzyża w 1906 przeniesiona na polanę pod szczytem Ślęży.''

- do tego fotografia kamiennej figury ''mnicha'' ślężańskiego o wyraźnie fallicznym kształcie - tu:

 
- czyli Ślęża jako ''święta góra'' neopogańskiego kultu płodności i zarazem cel organizowanego także przez dr Hałata, kuriozalnego ''marszu dziewic''. Dość niezwykłe upodobania, jak na człowieka związanego mocno z katolickim niby ''radiem Maryja''. Z drugiej, nie tak znowu dziwne, biorąc wzniesioną przez o. Rydzyka świątynię ''Białej Bogini'', o której zresztą także można znaleźć krótką relację na pozostałym po nieboszczyku tubowym kanale, z jakąś dziewicą [?] oczywiście w roli prowadzącej. Dość groteskowo jawi się tam relacja z mszy, gdzie widać mocno znudzoną Ogórkową znaną z nader swobodnego prowadzenia się oględnie zowiąc, w towarzystwie peanów pana dohtóra na cześć zachowania ''przedmałżeńskiej czystości'':). Nie dziwota stąd, że jakiś wściekły komentator pod niniejszym filmem nie mógł uwierzyć, że to wszystko jest na serio, oskarżając autora zdjęć o podszywanie się pod antyszczepowego eksperta i wymierzoną weń ''krecią robotę'', ale to naprawdę był on. Jednym słowem typ zdrowo pierdolnięty i rzeczywiście w pełni zasługiwał na miano ''antyszczepowego szura''. Aczkolwiek właśnie dlatego opisany jego przypadek, powinien służyć za przestrogę przed wyciąganiem zbyt pochopnych wniosków. Również ze strony proszczepowych z kolei sekciarzy, oskarżających każdego przeciwnika o domniemaną ''ruską agenturalność'' - tu akurat wygląda, że zgodnie z faktami - samemu nie dostrzegając belki we własnym oku. Jak bowiem w takim razie jawi się wyszczepiony w ch...olerę Żyrinowski i oddający publicznie hołd zwłokom tej kanalii sam Putin, oraz włażący z kolei kremlowskiemu satrapie w tyłek Orban, pod którego rządami pleni się najgorszy ''sanitaryzm''? Pomijam już opętanych wprost higienistów z chińskiego politbiura, gotowych ogradzać kordonem sanitarnym dziesiątki milionów ludzi, oznakowując ich cyfrowym znamieniem niczym bydło. Chciałoby się aż rzucić w twarz zarówno anty- jak i proszczepowym sekciarzom: ''włącz myślenie!'', gdyby zwrot ten nie został całkiem skompromitowany niestety... Pozostaje więc tylko zaapelować na koniec, byśmy zwalczali covid metodami godnymi rzeczywiście ''wolnego świata'', a nie totalniackich skurwysynów i zbrodniarzy rodem z Moskwy i Pekinu. Tym bardziej, iż stwarza to żerowisko dla ich popleczników, lub co najmniej ''pożytecznych idiotów'' jak martwy już knyp, neopogański ''dziewicolog'' Hałat. Policji i tajnym służbom RP pozostawiam zaś ustalenie, czy był zeń ktoś na wzór opisanego tu niedawno Wsiewołoda Rudaszewskiego, żydoruskiego pedofila ruchającego masowo nieletnie Natasze, czy tylko nieszkodliwym w sumie i groteskowym zboczeńcem, podglądającym gołe nastolatki by walić pod nie gruchę z ukrycia w krzakach-? Przy okazji jasnym stają się też peany na cześć nieboszczyka, w wykonaniu Grzegorza Brauna - obu połączył wyznawany przez nich kult ''boskiej Szechiny'', aczkolwiek w przypadku głośnego posła Konfederacji mowa o czci oddawanej przezeń rudej Madonnie z Gietrzwałdu. Znamienne, że przestał bredzić o ''JudeoPolonii'', natomiast judzi teraz jakowymś ''UkroPolin'', kto wie jednak czy jeśli Amerykanie zdołają przeciągnąć Iran na swą stronę, zaś IZSRRael przez to z kolei wpadnie już całkiem w rosyjską strefę wpływów, pan Grigorij nie pocznie wychwalać ''niebiańskiej Jerozolimy'' na Krymie, tym razem ustanowionej z błogosławieństwem Moskwy:). Dość już o tych popaprańcach - lepiej korzystajmy z majówki, nawet a może zwłaszcza w cieniu pobliskiej wojny, na pohybel wszelkiej kanalii.
 
Skorośmy poświęcili tekst w dużej mierze pogańskim mocno wywodom dr Hałata o tajemnym, wodnym żywiole ''wiecznej kobiecości'', muzyczna perełka [ podteksty jak najzupełniej uzasadnione ] na temat, w wykonaniu afro-brazylijskiej pieśniarki MC Tha. Kapłanki tamtejszego synkretycznego rodzimowierstwa, jakie stanowi kult Umbanda - a więc:


I w kontrze do tego oceanicznego przestworu, pustynny żar w krótkim za to pełnym dramatycznego patosu utworze, zmarłego w zeszłym roku holenderskiego kompozytora Louisa Andriessena. ''Y Después'' do wiersza Garcii Lorki, traktującym o nieuniknionym przeznaczeniu, jakim jest znicestwienie ludzkiego żywota i obrócenie go się w pył:


Co sądzę o bredniach na temat ''UkroPolin'', tom wyraził nadto już dobitnie w poprzednim tekście na tych łamach. Zarówno straszącej nim prorosyjskiej swołoczy, jak i nadgorliwym entuzjastom tegoż poronionego konceptu, jednako dedykuję zacną pieśń ''Дібрівонька'' ukraińskiej formacji Воплі Відоплясова. Ukraińcom życzę zaś, aby sprawili srogi łomot znienawidzonym Moskalom, bo mają ku temu niespotykaną w swych dziejach okazję, ku pożytkowi Polski również:


Tymczasem rodzima kanalia cienko przędzie, skoro jedyne co jej pozostało to marsze ku czci miękkiego [?] pedofila, chorobliwego fascynata błon dziewiczych Hałata - i oby tak  już pozostało!
 
ps.
 
Gdyby ktoś żywił nadal wątpliwości co do neopogańskich źródeł fiksacji zmarłego dohtóra ''czystością przedmałżeńską'', radzę zasięgnąć języka w sprawie tzw. ''telegonii''. Krótki przegląd informacji na temat z ''ezoterycznych'', poświęconych okultnemu rodzimowierstwu stron - najsampierw ''odkrywamy zakryte'', gdzie oczywiście już nadaje się na ''ukrainizację szkół'' w Polsce:

''Szczególnie dobrze telegonię znali nasi słowiańscy przodkowie, dla których zachowanie dziewictwa aż do momentu zawarcia związku małżeńskiego, było podstawą seksualnej egzystencji. Telegonia nawoływała i wciąż nawołuje do stosowania się do zasad prawa pierwszej nocy. Prawo to dawno temu służyło temu, aby w łonach dziewic na danym terenie zostawiać swój obraz. Pierwotnie bezpośrednio związane ono było z uszlachetnianiem gatunku, wedle którego zalecano, aby przyszła żona chłopa straciła dziewictwo z panem szlacheckiej, czystej krwi, mężczyzną o wysokiej randze społecznej lub rodzinnej. W ten oto sposób ów szlachcic stawał się ojcem wszystkich dzieci tej kobiety.''
 
- jeszcze ''lepsza'' jest stronka prowadzona przez ''certyfikowaną nauczycielkę Gimnastyki Słowiańskiej w tradycji białoruskiej, uczennicę Оксана Павловская'', gdzie możemy przeczytać co następuje:

''I jeszcze na koniec ciekawostka z tematu telegonii. Każdy partner seksualny Kobiety pozostawia w niej swój materiał genetyczny. Pierwszy partner jest najsilniejszy i decydujący. To pierwszy partner zakłada genotyp potomstwa. Dlatego może zdarzyć się tak, że dzieci rodzą się niepodobne ani do ojca ani do matki. Jeśli po drodze było wielu partnerów (dotyczy to i kobiet i mężczyzn) to dzieci mogą rodzić się zdeformowane, ze skoliozą, chorobami psychicznymi itp. W słowiańszczyźnie istnieją praktyki “odczarowania” i zmniejszenia lub nawet całkowitego pozbycia się skutków telegonii. Część z nich będziemy praktykować na warsztatach zaawansowanych III stopnia z Gimnastyką Słowiańską i Tantrą na które zapraszam kobiety, które ukończyły u mnie I i II stopień Warsztatu Zaawansowanego.''

Ciekawym, czy ta zgraja rodzimowierczych szeptuch i magików zdaje sobie sprawę, jak bardzo w swym maniakalnym zainteresowaniu kwestiami dziedziczenia i ''doskonalenia rasy'' podobni są... Żydom. Temat-rzeka, więc zasygnalizujemy go jedynie, przytaczając dwa krótkie fragmenty recenzji opracowania Sylwii Markowskiej-Kuźmy, traktującego o amerykańskim ruchu eugenicznym w stanie Illinois w latach 20-40-ych zeszłego stulecia:

''Ostatni paragraf publikacji poświęcony jest omówieniu żydowskich klinik kontroli urodzeń w Chicago. Autorka omawia ten temat ze względu na bardzo wysoki odsetek kobiet żydowskich korzystających z usług klinik antykoncepcyjnych. Ponadto środowisko chicagowskich Żydów od samego początku aktywnie włączyło się w propagandę regulacji płodności. W mieście działały dwie kliniki przeznaczone wyłącznie dla kobiet żydowskich. Celem działalności poradni było obniżenie ilości aborcji, która wśród tych kobiet była bardzo wysoka. Świadczone usługi określano sex hygiene service, czyli usługi higieny seksualnej. Określenie to wskazuje na kompleksowe traktowanie seksualności i płodności w szerszym kontekście higieny seksualnej. W klinikach żydowskich wymagano, aby klientami były pary małżeńskie, a nie tylko same kobiety. Oprócz małżonków przyjmowano także kobiety niezamężne. W klinikach tych po raz pierwszy została wykorzystana kontrola urodzeń do celów eugenicznych, czyli w celu niedopuszczenia do przekazywania życia przez osoby „niewarte rozmnażania się”. Środkiem zaradczym dla utrzymania czystości rasy była sterylizacja. Elity społeczności żydowskiej dążyły do kontroli nad rozrodczością oraz czystością własnej rasy poprzez wyeliminowanie osób słabszych, również spośród „swoich”. W drugiej połowie lat trzydziestych pojawiły się hasła „mniej dzieci lepiej urodzonych” oraz „dzieci z wyboru, a nie z przypadku”. Hasła te wskazywały, że środki antykoncepcyjne nie służą jedynie do ograniczenia liczby dzieci w rodzinie lub całkowitej rezygnacji z rodzicielstwa, ale do lepszego „zaplanowania” potomstwa. W tym czasie także zamiast określenia „kontrola urodzeń” wprowadzono termin „planowanie rodziny”.''

- źródło.

''Jeden podrozdział autorka poświęciła wyłącznie żydowskim klinikom kontroli urodzeń w Chicago, ponieważ: „W odniesieniu do żadnej innej grupy religijnej czy też narodowościowej nie znajdziemy takiego zainteresowania regulacją urodzeń” (s. 241). Autorka konstatuje, że wśród żydowskich działaczy bardzo popularne były idee eugeniczne. Zwraca również uwagę na fakt, że spadek przyrostu naturalnego wśród społeczności żydowskiej między 1920 a 1940 r. był dwukrotnie wyższy niż w innych grupach społecznych, a w 1938 r. ponad połowa rodzin żydowskich miała nie więcej niż dwoje dzieci.''
 
 
Teraz to już naprawdę koniec... Bo cholera wie, gdzie mnie jeszcze zaprowadzi drążenie tegoż tematu. Lepiej więc niech wreszcie zapadnie głucha cisza nad trumną starego oblecha Hałata.